Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
wtorek, 30 września 2025
Katarzyna Kobylarczyk „Pył z landrynek. Hiszpańskie fiesty” - gorąca dyskusja w DKK
piątek, 26 września 2025
Dashiella Hammetta „Szklany klucz” - klasyczny hard-boiled
środa, 24 września 2025
"Lektura uproszczona" Cristina Morales - O tym, co tylko pozornie proste
Cristina Morales
Lektura uproszczona
W lekturze uproszczonej nie powinno się robić dygresji,
bo utrudniają one zrozumienie
głównego wątku historii [1].
Tyle, że życie ludzkie na ogół składa się z wielu pomniejszych epizodów (nierzadko, w toku narracji, mogących uchodzić za niekoniecznie nieodzowne przerywniki), których przybliżenie pozwala uzyskać znacznie bardziej złożony obraz, pełen kontekstów i niuansów, co doskonale uzmysławia jak wiele w człowieczym bycie jest niejednoznaczności, jak pojemna jest szarość, rozpościerająca się między bielą, a czernią, jak płynne są granice między tym, co się powinno, co warto, co trzeba, a tym, czego nie można, nie należy, nie wolno. Owe subtelności i zawiłości stają się jeszcze bardziej grząskie, trudne do rozstrzygnięcia, gdy wchodzi się na zbyt często lekceważony, świadomie (p)omijany, wzgardliwie traktowany grunt inności czy też mniejszości – dobrym przykładem są prawa osób niepełnosprawnych, o których pisze Cristina Morales (1985), hiszpańska pisarka, autorka powieści Lektura uproszczona.
wtorek, 23 września 2025
Michał Gołkowski „Königsberg” („Stalowe szczury” #3)
niedziela, 21 września 2025
B.V. Larson „Rój” („Star Force” #1) - wszyscy politycy to dupki
wtorek, 16 września 2025
Ian Douglas „Star Carrier: Pierwsze uderzenie” - „Star Carrier” #1 - lepiej sięgnąć do klasyki
poniedziałek, 15 września 2025
"Czyste nieczyste" Sidonie-Gabrielle Colette - Poszukiwanie granicy między akceptowalnością a odrzuceniem
Sidonie-Gabrielle Colette
Czyste nieczyste
Egzystencja w opozycji do powszechnie przyjętych standardów to rzecz niełatwa, ba, nierzadko to wyzwanie, któremu bardzo trudno jest podołać. Kiedy przytłoczeni zostajemy komunikatami, że nasze postępowanie, przyjmowane postawy czy wyznawane idee są niewłaściwe, złe czy nieodpowiednie, nie sposób powstrzymać się przed momentem refleksji. A kiedy minie już ta chwila słabości, gdy skonstatujemy, że rzeczywiście różnymi się od innych i to na tyle znacząco, że zostaje nam to wyraźnie zasygnalizowane, ale nie zamierzamy się ugiąć i z tej naszej odmienności rezygnować, może pojawić się pokusa, by bliżej się jej przyjrzeć i spróbować zrozumieć, na czym polega jej istota. Wydaje się, że tego typu motywacja mogła kierować francuską pisarką Sidonie-Gabrielle Colette (1873 – 1954), przy pisaniu powieści Czyste, nieczyste.
niedziela, 14 września 2025
Paul Mason „Skąd ten bunt? Nowe światowe rewolucje” - śpimy na wulkanie?
sobota, 13 września 2025
Dmitrij Aleksiejewicz Głuchowski „Рассказы o Родине II” - satyra na Rosję, polski bałagan
piątek, 12 września 2025
"The Moon and the Bonfires" Cesare Pavese - Piękno i surowość miejsc młodości
Cesare Pavese
The Moon and the Bonfires
(…) ale życie pozostaje takie samo, a ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że pewnego dnia, podobnie jak ja, rozejrzą się dookoła i stwierdzą, że wszystko stało się przeszłością [1]. Strumień ludzkiego bytu ma to do siebie, że płynie tylko w jednym kierunku – niemożliwym jest zawrócenie jego nurtu. Przyszłość, dopiero majacząca na horyzoncie, wkrótce staje się teraźniejszością, która nierzadko przecieka nam przez palce, którą doceniamy za późno, gdy już staje się echem przeszłości. Ten miarowy, jednostajny i bezlitosny upływ czasu jest najbardziej widoczny, kiedy odwiedzamy dobrze znane nam miejsce po długiej nieobecności – wędrując śladami naszej młodości, uzmysławiamy sobie, że człowieczy żywot to cykl nieustannych przeobrażeń. Na własnej skórze przekonuje się o tym Węgorz, bohater powieści The Moon and the Bonfires autorstwa Cesare Pavese (1908 – 1950), włoskiego poety, tłumacza i prozaika.
czwartek, 11 września 2025
Łukasz Czeszumski „Legionista” - z odpowiednią dawką przemocy
wtorek, 9 września 2025
Charlaine Harris „Czysta jak łza” - „Lily Bard” #1
poniedziałek, 8 września 2025
"Plaża" Cesare Pavese - Metafizyczne podglądactwo
Cesare Pavese
Plaża
Rozgrzane ziarenka żółtego piasku, a na nich ciała skąpane w promieniach słonecznego złota. Delikatny chlupot fal leniwie oblizujących niedalekie skały. Gwar rozmów, chichoty i śmiech, piski podekscytowanych dzieci. Szachownica światłocienia malowana przez pobliskie parasole. Żar sączący się z nieba, intensywny, rozleniwiający. Wakacyjna pora, tłum letników, nadmorski kurort – czyż znaleźć można lepsze okoliczności do filozoficznego podglądactwa i autoanalizy własnego żywota? Jeśli nie jesteście co do tego przekonani, to oddajmy głos mistrzowi słowa pisanego – oto Cesare Pavese (1908 – 1950), włoski poeta, prozaik i tłumacz, i jego urokliwa, ale i niepozbawiona metafizycznego ciężaru nowela Plaża.
niedziela, 7 września 2025
Ross MacDonald „Ruchomy cel” - kidnaping i ekobzdury
piątek, 5 września 2025
"Zadyma w dzikim sadzie" Kiran Desai - O niemożności egzystowania poza wspólnotą
Kiran Desai
Zadyma w dzikim sadzie
Egzystencja w ludzkiej gromadzie pozwala poczuć się częścią wspólnoty, co dla wielu stwarza wrażenie bezpieczeństwa, znajdowania się pod należytą opieką, czy wsparciem na wyciągnięcie ręki. Z drugiej zaś strony nie brak jednostek, dla których trwanie w wszechogarniającej nas ludzkiej masie bywa przytłaczające, duszące, drażniące – natłok bliźnich jest na tyle mocny, że rodzi się przemożna pokusa, by od nich uciec, schować się przed nimi, odpocząć od nich. Tyle, że folgowanie takiemu pragnieniu rzadko oznacza pozostawienie za sobą irytujących nas problemów, o czym przypomina nam Kiran Desai* (ur. 1971), indyjska pisarka, pisząca w języku angielskim i mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, autorka powieści Zadyma w dzikim sadzie.
wtorek, 2 września 2025
Dariusz Adamowski „Skrawki” - powieść obyczajowa w gejowskich klimatach
poniedziałek, 1 września 2025
"Sto kwiatów" Genki Kawamura - O ulotności człowieczego żywota
Genki Kawamura
Sto kwiatów
Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami – wszystko jest marnością. Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem? Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy. (….) Nie ma pamięci o tych, co żyli dawniej, ani też o tych, co będą kiedyś żyli, nie pozostanie wspomnienie o tych, co będą potem [1]. Bywają w człowieczej egzystencji chwile, kiedy zdaje się ona próżna i jałowa, i o ile w wielu wypadkach jest to przeświadczenie tyleż dramatyczne, co wyolbrzymione i bezpodstawne (podyktowane tymczasowymi niepowodzeniami czy przeciwnościami losu), o tyle są sytuacje, w których to poczucie daremności jest mocno uzasadnione. Tego typu doświadczeniem jest postępująca utrata pamięci, która towarzyszy starczej demencji. O tym, jak trudny i bolesny jest to proces, zarówno dla osoby dotkniętej schorzeniem, jak i najbliższego otoczenia, pisze Genki Kawamura w swojej powieści Sto kwiatów.