Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 31 sierpnia 2018

Aya Goda "Tao" - Przez Chiny, wzdłuż i wszerz

Tao. Tułaczka wyjętych spod prawa uciekinierów po Chinach

Aya Goda

Tytuł oryginału: TAO
Tłumaczenie (z j. ang.): Tomasz Bieroń
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 304
 
 
Istnieje cały szereg haseł afirmujących wolność, które jednak w warunkach, kiedy przez dłuższy czas nie jest ona zagrożona, stopniowo zatracają swoje pierwotne znaczenie, z wolna przedzierzgając się w wyświechtane slogany, nie znajdujące pokrycia w otaczającej nas rzeczywistości. Ale, kiedy owa szara i nudna, lecz jednocześnie spokojna i bezpieczna codzienność ulega diametralnym przeobrażeniom, a w rezultacie nasze najbardziej podstawowe prawa zostają bezpardonowo ograniczone, dopiero wówczas dociera do nas sedno słowa wolność. O tym, że zmieniające się okoliczności w znaczącym stopniu wpływają na nasze postrzeganie tego typu fundamentalnych pojęć przekonuje się Aya Goda, japońska pisarka i artystka, autorka książki Tao. Tułaczka wyjętych spod prawa uciekinierów po Chinach.

czwartek, 30 sierpnia 2018

dysonans poznawczy a niesłusznie skazani




Policjant decyduje, że podejrzany jest sprawcą, i w ten sposób zamyka się na inne możliwości. Prokurator okręgowy pod wpływem impulsu postanawia wnieść oskarżenie przeciwko domniemanemu sprawcy – zwłaszcza jeśli jego sprawa jest sensacyjna – mimo że nie dysponuje pełnym materiałem dowodowym. Ogłasza swoją decyzję w mediach, a później trudno mu się z niej wycofać, kiedy dowody okazują się słabe. Po drugie, kiedy dana sprawa trafia do sądu, a oskarżony zostaje uznany za winnego, przedstawiciele organów ścigania mają motywację do odrzucania wszelkich ujawnionych później dowodów jego niewinności.


Z perspektywy teorii dysonansu można zrozumieć, dlaczego ofiary niesłusznych wyroków skazujących są traktowane tak surowo. Owa surowość jest wprost proporcjonalna do sztywności systemu. Jeśli wiesz, że błędy są nieuniknione, to nie będziesz zaskoczony, kiedy się zdarzą, i będziesz dysponował gotowymi środkami, żeby im zaradzić. Jeżeli jednak nie chcesz przyznać przed samym sobą bądź przed światem, że błędy się zdarzają, to każda niesłusznie uwięziona osoba jest jaskrawym, upokarzającym dowodem na to, jak bardzo się myliłeś. Przeprosić tych ludzi? Dać im pieniądze? To niedorzeczność. Przecież wyszli z więzienia ze względów formalnych. Ach, te względy formalne to wyniki testów DNA? No cóż, na pewno byli winni jakiegoś innego przestępstwa.

środa, 29 sierpnia 2018

Zdrowy rozsądek, czyli gdzieś między preppersami a idiotami

rozkład normalny (Gaussa)
M. W. Toews - Praca własna, based (in concept) on figure by Jeremy Kemp


Preppersi, dla niezorientowanych, to jednostki lub grupy aktywnie przygotowujące się do przetrwania hipotetycznych sytuacji kryzysowych, w tym ewentualnych zakłóceń porządku społecznego lub politycznego, spowodowanych zarówno przez czynnik ludzki jak i katastrofy naturalne, zarówno w skali lokalnej, jak międzynarodowej, a nawet globalnej. Do celu prowadzą różne środki, od szkoleń i zdobywania wiedzy oraz specjalnych umiejętności, przez gromadzenie zapasów, tworzenie grup samopomocowych, aż po budowę specjalnych struktur, na przykład schronów. W języku angielskim istnieje też termin survivaliści, ale w moim przekonaniu ma on nieco inne znaczenie. W Polsce na preppersów patrzy się trochę jak na nieszkodliwych wariatów, ale nikt nie zastanawia się, jak ma się ich przeciwieństwo, ani jak powinna wyglądać normalność, norma jak kto woli.


W naturze szczególne znaczenie ma krzywa dzwonowa będąca graficznym przedstawieniem rozkładu normalnego (Gaussa). Można uznać, że jest ona najważniejszym wykresem w statystyce, gdyż odzwierciedla wiele rozkładów dotyczących prawdopodobieństwa przy bardzo dużej liczbie elementów, na przykład rozkładu IQ w społeczeństwie. Jest bardzo intuicyjna – każdy czuje, że ludzi o przeciętnej inteligencji jest najwięcej (wierzchołek krzywej) a szczególnie głupich lub wybitnie inteligentnych tym mniej (ramiona krzywej), im bardziej odstają od średniej (im dalej na prawo lub na lewo od wierzchołka znajduje się ich poziom inteligencji oznaczony na osi poziomej.

Łatwo się domyślić, że zaangażowani preppersi, poświęcający na przygotowania do sytuacji kryzysowych czas i pieniądze, znajdują się na jednym z ramion wykresu. Jak jednak wygląda średnia i drugie ramię?

Do sformułowania tego pytania i odpowiedzi na nie popchnęły mnie... ostatnie wiadomości. Chodzi o newsy o tym, że nasi turyści (jak co roku zresztą) nie mogą wrócić z wywczasów w dalekich ciepłych i prestiżowych lokacjach, bo kolejne coś-tam nawaliło (biuro podróży, linie lotnicze, zawsze się coś znajdzie). Szczególnie uderzyła mnie dramatyczna sytuacja tych ludzi, gdyż... Nie mieli już pieniędzy? – Nie. Nie mieli gdzie mieszkać? – Nie.

Zabrakło im lekarstw, które stale przyjmują, gdyż na wyjazd na drugi kraniec świata zabrali tylko ich ilości wyliczone co do dnia!

Jaki szczególny rodzaj umysłu trzeba mieć, by nie zabrać nie mówię już podwójnego, ale choćby z 50% większego zapasu niezbędnych leków? Dlaczego ich nie wzięli ze sobą - przecież to praktycznie nie zwiększyłoby ciężaru ani objętości ich bagażu?

No – to już wiemy, jak wygląda przeciwieństwo preppersa. Nie jest na nic przygotowany. Lekarstwa ma wyliczone co do dnia, zakupy robi tak, by w domu broń boże nie było żadnych zapasów, itd. A jak w takim razie wygląda norma – gotowość do przygotowań na czarną godzinę u największej liczby ludzi?

Mam wrażenie, że niestety ta akurat cecha, czyli skłonność do zabezpieczenia się przed niespodziewanym obrotem spraw, w przeciwieństwie do inteligencji, wzrostu, wagi czy innych parametrów, nie podlega rozkładowi normalnemu. Dlaczego? Dlatego, że wpływ mediów, reklamy, kultury codziennych zakupów i wszystkiego o wyciągnięcie ręki, życie dniem dzisiejszym bez myślenia o jutrze w rozumieniu zmian otoczenia, a nie własnych planów, spowodowały, iż normą są właśnie tacy ludzie, którzy wyjeżdżają z lekarstwami wyliczonymi co do dnia.

Pamiętam niedawne w sumie czasy, gdy niemal w każdym gospodarstwie domowym były jakieś zapasy, konserwy, itd. Ilu znacie ludzi, którzy mają w domu cokolwiek, poza zawartością lodówki? A przecież wystarczyłby brak światła choćby przez dwie doby na odpowiednio dużym obszarze, by skończyło się to katastrofą. Wystarczyłaby jakaś prawdziwa zima stulecia czy jakiś większy niż zwykle koronalny wyrzut masy, które przecież też się już kiedyś zdarzały w czasach, gdy ludzie jednak robili zapasy, gdy były magazyny i inne takie. I po co wojny, trzęsienia ziemi, czy inne „prawdziwe” katastrofy...

Wydaje mi się, że teraz nie ma stanów pośrednich, normalności, średniej. Normalnością jest skrajność. Albo w ogóle nie myśli się o „czarnej godzinie” i jest się normalnym, albo od razu, nawet jeśli podejmuje się bardzo ograniczone działania, wpada się w worek z „prawdziwymi” preppersami i innymi „dziwakami”. Może, gdy to sobie uzmysłowimy, znów zaczniemy, choć czasami, zastanawiać się, że może by jednak coś na czarną godzinę przygotować. I nie chodzi o przygotowania na zagrożenia, które przewidujemy, jak na przykład wykupienie ubezpieczenia samochodu czy mieszkania, bo sąsiad na nim „zarobił”, gdy rozbił auto albo obrobili mu dom, więc my też się przygotujemy. Chodzi o przygotowanie na czarną godzinę, czyli coś, czego natury tak naprawdę nie znamy i możemy tylko przypuszczać, jaki będzie miała charakter i co nam wówczas może pomóc. Ale każde działanie, choćby zapas niezbędnych lekarstw na więcej niż „na styk” do następnej wizyty lekarskiej, może okazać się granicą między przetrwaniem lub porażką. O tym ostatnim, to akurat już niejeden chory się w Polsce przekonał i to bez żadnej katastrofy.


Wasz Andrew

wtorek, 28 sierpnia 2018

o lekach na otyłość




...jeżeli «lek» na otyłość definiujemy jako spadek wagi do poziomu idealnego 
i utrzymanie go przez pięć lat, znacznie łatwiej jest wyleczyć się z większości 
form nowotworów niż z otyłości...



K.D. Brownell, „Obesity: Understanding and Treating a Serious, Prevalent, and Refractory Disorder”, Journal of Consulting and Clinical Psychology 50, nr 6 (grudzień 1982): 820–840.

wykorzystane przez Traci Mann w przeciekawej książce Bzdiety. Czego nie powie ci dietetyk

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Prawdziwa magia, czyli Chleb Jeffreya Hamelmana



Jeffrey Hamelman

Chleb. Techniki wypieku, przepisy, wskazówki, wydanie nowe, uzupełnione


tytuł oryginału: Bread: A Baker's Book of Techniques and Recipes, 2nd Edition
tłumaczenie: Jakub Kowalczyk
wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal 2018
liczba stron: 678


Po książkę Chleb Jeffreya Hamelmana, a konkretnie po jej nowe, uzupełnione wydanie sięgnąłem z polecenia, które padło w toku rozmów i wymiany doświadczeń na temat pieczenia chleba, do którego wróciłem w związku z jakością pieczywa, które możemy nabyć w sklepach.



niedziela, 26 sierpnia 2018

Zdrowe napoje izotoniczne, czyli nie wierzmy aptekom



W reklamach telewizyjnych, a pewnie i w innych mediach, często pojawia się stwierdzenie promowane przez lobby aptekarskie, by leki kupować w aptekach, a nie w sklepach, gdyż w aptece to...

Człowiek jednak jest głupi! Ja myślałem, że jest jasne, iż każde lekarstwo ma skutki uboczne, na jedno pomaga, a na drugie szkodzi, ale przynajmniej nie powinno więcej szkodzić niż pomagać. Tym bardziej coś, co nie jest lekiem, a sprzedawane jest w aptece, nie powinno zawierać substancji szkodliwych.

Produkty kupowane w sklepach skanuję aplikacją Zdrowe zakupy, o której już kiedyś pisałem. Pastylek do sporządzania napoju izotonicznego znanej i reklamowanej marki, które kupowałem w aptece, nie skanowałem. Aż do niedawna. I już więcej go nie kupię. Nie rozumiem też jak w aptece można sprzedawać rzeczy, które nie są lekami, niczego nie leczą, a ewidentnie mogą szkodzić. Tym bardziej, że ich zamiennik, który nie zawiera szkodliwych składników, można bez problemu sporządzić nawet w domu.

Dla zainteresowanych podaję przykładowy przepis na sporządzenie napoju izotonicznego, który w razie wysokich temperatur (czy odwodnienia z innego powodu) może być naprawdę pomocny, nie mniej niż te sklepowe i apteczne. Równie skutecznie wyrówna poziom wody i elektrolitów w organizmie a nie zawiera szkodliwych substancji:


do około 1 litra wody dodać 5 do 10 gram soli kuchennej
dodać sok wyciśnięty z jednej cytryny
dodać miodu do smaku, a jeśli napój ma mieć cechy napoju energetycznego dodać około 4-5 łyżek miodu


Woda użyta do sporządzenia napoju powinna mieć temperaturę pokojową, więc lepiej używać miodu o płynnej konsystencji; zestalony będzie się trudno rozpuszczał. Po wymieszaniu wszystkich składników napój w razie potrzeby schłodzić w lodówce.

Smacznego


Wasz Andrew

sobota, 25 sierpnia 2018

piątek, 24 sierpnia 2018

Amitav Ghosh "Koło rozumu" - Gawęda znad Gangesu

Koło rozumu

Amitav Ghosh

Tytuł oryginału: Circle of reason
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Kameleon
Liczba stron: 468
 
 
 
 
Mózg, a więc organ, który stanowi fundament naszej inteligencji, to z naukowego punktu widzenia wciąż terra incognita. W kwestii funkcjonowania tego narządu nadal pełno jest białych plam, rzeczy nie do końca wyjaśnionych i spraw wątpliwych. Odkrycie zasad, według których działa mózg czy dokładnie zrozumienie wpływu budowy na jego aktywność to marzenie niejednego uczonego, a próby zmierzające w tym celu czynione są już od wielu stuleci. Przykładem jest choćby frenologia, teoria z XVIII i XIX wieku opracowana przez Franza Josefa Galla (1758 - 1828) i Johanna Spurzheima (1776 - 1832), głosząca, że poszczególne części mózgu odpowiadają za konkretne cechy psychiczne człowieka, a na podstawie budowy czaszki można te przymioty w miarę precyzyjnie określić. Obecnie frenologia postrzegana jest w kategoriach pseudonauki (do jej kompromitacji przyczynił się fakt, że była ona narzędziem stosowanym przez zwolenników eugeniki czy nazistów), ale jej echa ciągle jeszcze pobrzmiewają, choćby w literaturze, o czym można przekonać się dzięki lekturze powieści Koło rozumu, pióra hinduskiego pisarza Amitava Ghosha (ur. 1956).

czwartek, 23 sierpnia 2018

chyba nie tylko o Stanach


Ten kraj, podobnie jak ja sam, miał dotąd szczęście i udawało mu się zawsze jakoś uchylić przed fatalną kulą. Jednakże szczęście – jak nauczyłem się na ulicy, przy stołach do gry i w miłości – w końcu się wyczerpuje. I jeśli jeszcze nie jest za późno, warto przyjąć do wiadomości fakty, a potem skonstruować taki plan przetrwania, który nie przewiduje szczęśliwych zbiegów okoliczności.


środa, 22 sierpnia 2018

Ciężki żywot uczciwego gliny, czyli Zamierające światło Stuarta MacBride



Stuart MacBride

Zamierające światło

tytuł oryginału: Dying Light
tłumaczenie: Wojciech Szypuła
cykl: Logan McRae* (tom 2)
wydawnictwo: Amber 2007liczba stron: 328




W ramach uzupełniania luk czytelniczych w seriach wydawniczych, które zdobyły moją sympatię, sięgnąłem po Zamierające światło - pominiętą, drugą powieść z cyklu Logan McRae* pióra Stuarta MacBride.




wtorek, 21 sierpnia 2018

MacTronic Camp Pro Mini, czyli uniwersalne światełko

MacTronic LT-185AA
latarka MacTronic Camp Pro Mini


Kilka lat temu kupiłem latarkę MacTronic Camp Pro Mini (inna nazwa MacTronic LT-185AA). Miała służyć do codziennych zastosowań, do wyjazdów i eskapad w takie urocze miejsca jak bunkry, jaskinie czy inne ciemności, oraz jako oświetlenie awaryjne na wypadek braku prądu. Wybrałem ją ze względu na kompaktowe wymiary (70 na 155mm, waga niecałe 300g) i wodoodporność (sprawdziłem tylko w zakresie bryzgoszczelności, topić jej nie miałem odwagi). Zasilana jest czterema akumulatorkami lub bateriami R06/AA, a serce konstrukcji – dioda Q4 CREE XP-E - generuje strumień świetlny 185 lumenów i powinna świecić na jednym komplecie baterii 25 godzin (lub 50 godzin na drugim biegu). Czasu świecenia nie sprawdzałem, zależy na pewno od rodzaju użytych ogniw, ale faktycznie jest długi. W komplecie był też pasek na rękę i karabińczyk do wieszania „do góry nogami”. Ma też zieloną mrugającą diodę na obudowie, która ułatwia zlokalizowanie latarki w ciemnościach.




poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Śmichy–chichy z PRL, czyli o dzisiejszych apartamentach

plakat herkulesplaza
Plakat reklamujący apartamenty herkulesplaza w Świnoujściu


Płatni prześmiewcy PRL-u uwielbiają nabijać się z ówczesnego budownictwa mieszkaniowego. Mam wrażenie, że dzisiejsze dostarczy jeszcze więcej zabawnych tematów przyszłym pokoleniom. I nie mam tu na myśli apartamentowców „z widokiem na ...”, które po sprzedaniu są odgradzane od owego widoku następnym rzędem podobnych pudełek, które też są sprzedawane jako „z widokiem na...”. I nie chodzi mi o nowe osiedla, w których kolejne równoległe bloki są budowane tak blisko siebie, jak nawet „za komuny” nie było. Ani o ilość fuszerek, która bije „komunę” na głowę. Dziś chodzi mi o praktyki, które ośmieszają język polski, Polskę i całą dzisiejszą rzeczywistość. O reklamę.

Na głównych ulicach Świnoujścia, na przykład, straszy przedstawiona wyżej reklama apartamentowca. Szczególnie spodobały mi się te werandy w ścianie szczytowej o powierzchni zbliżonej raczej do sedesu niż prawdziwej werandy. Jakoś nie bardzo mi to pasowało do widniejącego pod zdjęciem napisu herkulesplaza Apartamenty na sprzedaż. Sprawdziłem na stronie reklamodawcy i okazało się, że Herkules Plaza dumnie oferuje „do wyboru lokale o powierzchni od 18 do 35m²”. Porównajmy to z definicją apartamentu (za wiki):

Apartament – wielopokojowe mieszkanie w wysokim standardzie lub zespół pomieszczeń przeznaczonych dla potrzeb jednego użytkownika np. w hotelu. Nazwa pochodzi od francuskiego appartement oznaczającego większe mieszkanie, które z kolei wywodzi się z włoskiego appartare (oddzielić).

Apartament 18m²(!); PRL wysiada!


Wasz Andrew

niedziela, 19 sierpnia 2018

Od nagłej i niespodziewanej śmierci, czyli o co się modlimy








Odkąd pierwszy raz pomyślałem o własnej śmierci, a było to dawno temu, bo jak mówią dostrzeżenie własnej śmiertelności jest jednym z pierwszych objawów dorosłości, moim największym marzeniem jest umrzeć nagle, bez bólu, najlepiej we śnie.

Od tego czasu mierzi mnie ten fragment hymnu Święty Boże 


Od nagłej i niespodziewanej śmierci

Zachowaj nas Panie!

Zachowaj nas Panie!



Wiem, katoliccy propagandyści, zarówno świeccy, jak duchowni, mają przygotowane godne faryzeuszy tłumaczenia, jak na przykład, że śmierć nagła jest zła, bo nie pozwala się pożegnać z rodziną. Mnie to nie przekonuje. Od wieków znana jest zasada budowlańców rzetelnych i rozsądnych:

Buduj tak, jakbyś miał żyć wiecznie,
Żyj tak, jakbyś miał umrzeć jutro

Nagła śmierć nie jest problemem, gdy żyjemy jak Bóg przykazał, gdy nie mamy niezałatwionych spraw i trupów pochowanych po szafach. A co nam da powolna śmierć? Kto się z nią spotkał, albo ma choć trochę wyobraźni i empatii ten wie, że aż nazbyt często jest ona tylko okrutna, ale wcale nie daje szans na uporządkowanie zaległych spraw. Najczęściej wiąże się z defektami umysłu lub koniecznością przyjmowania środków przeciwbólowych, co nie tylko uniemożliwia dokonywanie czynności prawnych, jak na przykład napisanie testamentu, nie tylko uniemożliwia jakiekolwiek rozsądne działania i zachowanie godności, ale niejednokrotnie sprawia, że chory staje się dosłownie innym człowiekiem. Nie wspomnę już o takich rodzajach nienagłej i spodziewanej śmierci jak śpiączka czy kompletny paraliż.

W dodatku, wbrew podświadomemu skojarzeniu, nagła i niespodziewana śmierć wcale nie znaczy przedwczesna. Można umrzeć nagle w wieku stu lat, albo przeżywać prawdziwie męczeńską, długą śmierć i w wieku lat dwudziestu.

W świetle tego wszystkiego, słysząc chór wiernych ochoczo powtarzających:

Od nagłej i niespodziewanej śmierci

zastanawiam się, ilu z nich czyni to z przekonaniem, bo naprawdę tak myślą, a ilu bezmyślnie klepie, bo inni też tak czynią.


Wasz Andrew

sobota, 18 sierpnia 2018

Margaret Atwood "Pani Wyrocznia" - Ucieczka przed samą sobą

Pani wyrocznia

Margaret Atwood

Tytuł oryginału: Lady Oracle
Tłumaczenie: Zofia Uhrynowska-Hanasz
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 496
 
 
 
 

Przeszłość, przynajmniej na pierwszy rzut oka, to zastygła skorupa, której kształt – formowany przez lata naszych przeżyć i doświadczeń – musimy zaakceptować, niezależnie od tego, czy się nam on podoba, czy też nie. Ale niekiedy pokusa, by zmienić to, co już minęło jest tak wielka, że człowiek gotów jest posunąć się do najbardziej śmiałych, absurdalnych czy wręcz szaleńczych czynów. Próba ponownego napisania swojego życiorysu to z pewnością przykład tego typu karkołomnego przedsięwzięcia, o czym przekonuje się Joan Foster, bohaterka powieści Pani Wyrocznia, autorstwa kanadyjskiej pisarki, Margaret Atwood.

piątek, 17 sierpnia 2018

Zakaz wyprzedzania dla tirów, czyli jak udawać, że się coś robi przed wyborami



Władze z wielkim wytężeniem pracują nad koncepcją zakazu wyprzedzania dal tirów na autostradach. Czy nikt na górze nie zdobył legalnie prawa jazdy? Jak inaczej wyjaśnić, że nie wiedzą, iż istnieje już art. 90 Kodeksu wykroczeń:

Art. 90. Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania, podlega karze grzywny albo karze nagany.

Nawet taryfikator wykroczeń przewiduje za jazdę z prędkością utrudniającą ruch innym kierującym mandat karny w wysokości od 50 do 200 zł oraz dwa punkty karne.

Dodam tylko, że powielanie przepisów prawa, zwłaszcza karnego, jest kardynalnym błędem tworzenia systemów prawnych, podobnie jak ich niekompletność lub sprzeczność albo też zbytnia szczegółowość.

Skoro już jest podstawa prawna, by karać kierowców, nie tylko "tirów", którzy wykonują, nie tylko na autostradach, zbyt długi manewr wyprzedzania, to o co chodzi?

No cóż, jak się nie wie, jak zapewnić przestrzeganie i egzekwowanie prawa, które już jest, to się dłubie i "poprawia" to, co jest, zgodnie z prześwietnym tekstem mistrza Młynarskiego Co by tu jeszcze?


Wasz Andrew

czwartek, 16 sierpnia 2018

otwieramy nowy dział, czyli outdoor i survival


Od zawsze zdarzają mi się refleksje typu „co by było gdyby”. Część z nich oczywiście dotyczy różnego rodzaju katastrof, a nawet bliżej nieokreślonej apokalipsy. Takie rzeczy zdarzały się w historii, ba zakończyły nawet historię wielu cywilizacji, więc zakładanie, że naszej to nigdy nie spotka, jest niezbyt racjonalne. W dodatku, o czym już kiedyś pisałem, w przeszłości cywilizacje były zawsze lokalne, więc w razie upadku jednej zawsze były na podorędziu inne cywilizacje, w innych miejscach Ziemi, które mogły ponieść dalej światło postępu, a ponieważ nasza jest globalna, więc z samej nazwy można wnosić, że jak już coś poważnie nawali, to problem też będzie globalny. Nie przeczę, że jednym z impulsów do poważniejszego zainteresowania się tematem była lektura powieści Blackout Marca Elsberga, po której z kolei przyszły informacje, że nie tylko niemieckie urzędy wydają dla obywateli instrukcje, jak należy się zawczasu przygotować na takie rzeczy, które oby się nigdy nie zdarzyły. W Szwecji rząd rozesłał nawet, bezpośrednio do gospodarstw domowych, broszury z instrukcją, jak się przygotować na wojnę z Rosją, gdyż oni akurat to zagrożenie uważają za najbardziej realne. U nas rząd i społeczeństwo, choć tak doświadczone przez historię, uważa, iż nic złego się nie zdarzy i poza wyjątkami, nie zawraca sobie głowy tym, że trzeba się jakoś zabezpieczyć. To tak, jakby pływać po oceanie bez tratwy ratunkowej, ani nawet kamizelki, bo przecież nasz jacht jeszcze się nigdy nie rozbił.




środa, 15 sierpnia 2018

Defilada jak w 39




Oglądaliście dziś defiladę w Warszawie? Dla mnie miała ona w sobie coś z ostatniej polskiej defilady z 1939 (z 3 maja). Tylko wtedy czołgi pokazywane w Warszawie były jednymi z najlepszych w świecie i w dodatku były naszej produkcji. Teraz jest jeszcze gorzej, co rozumie każdy, kto się choć trochę orientuje w technice wojskowej i kondycji naszych sił zbrojnych, i tym nie muszę mojego niesmaku tłumaczyć. Pozostałych zapraszam do lektury świetnie napisanego okolicznościowego artykułu z Newsweeka

Wielka defilada bezbronnej armii


Wasz Andrew

wtorek, 14 sierpnia 2018

Polska nie USA, czyli popsikaj się Roundupem




Jak się dowiedzieliśmy trzy dni temu: 


Producent popularnego środka na chwasty zapłaci rekordowe odszkodowanie ogrodnikowi choremu na raka.

Kalifornijski sąd skazał koncern Monsanto, producenta Roundupu, na zapłacenia 289 mln dolarów odszkodowania ogrodnikowi śmiertelnie choremu na raka wskutek - jak wykazały badania - długotrwałej ekspozycji na działanie tego herbicydu zawierającego glifosat.

46-letni Dewayne Johnson, ojciec dwojga dzieci, twierdzi, że pracując jako ogrodnik dla instytucji szkolnych okręgu San Francisco często stosował środki chwastobójcze Roundup Pro i Ranger Pro produkcji Monsanto.

Sąd uznał w piątek, że producent herbicydu nie umieścił na opakowaniu ostrzeżenia przed ewentualnymi skutkami tego środka, co stało się "istotną przyczyną" choroby Johnsona, który cierpi na chłoniaka nieziarniczego. 

Lekarze powoda zaświadczyli, że ich klientowi pozostaje dwa lata życia.

Kalifornijskie media podkreślają, że jest to tylko pierwszy z tego rodzaju przypadków, w związku z którymi koncern Monsanto czekają "setki podobnych procesów". (...)

Niektóre z krajów UE, np. Francja, Włochy, Holandia, Belgia, wprowadziły u siebie ograniczenia stosowania glifosatu.

Jacy ci Amerykanie chorowici. U nas tymi i podobnymi środkami pryska się wszystko, od sadów po rowy przydrożne, a nawet tereny szkolne i place zabaw dla dzieci. I jakoś nikomu nic się nie stało. Nawet tym pryskaczom, którzy nie używają żadnych środków ochrony skóry czy dróg oddechowych!

Popsikaj się i Ty!



Wasz Andrew



źródło:
http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/579228,monsanto-roundup-historyczny-wyrok-rekordowe-odszkodowanie-miliony-ogrodnik-choroba-rak.html

piątek, 10 sierpnia 2018

Pedro Paulo Rangel "Czarodziejka na karuzeli" - Przemoc, która spłyca

Czarodziejka na karuzeli

Pedro Paulo Rangel

Tytuł oryginału: O Carrossel e a Feiticeira
Tłumaczenie: Janina Z. Klave
Wydawnictwo: Literackie
Seria: Proza Iberoamerykańska
Liczba stron: 260
 
 
 
Rzeczą trudną do powstrzymania się jest personifikowanie losu, który nierzadko płata nam brzydkie figle, rzuca nam kłody pod nogi, ale który potrafi też bardzo przyjemnie zaskakiwać, zsyłając nam niespodziewane prezenty. Owo nadawanie cech ludzkich fortunie, to swoista próba obłaskawienia i pogodzenia się z jej – nierzadko niezrozumiałymi bądź trudnymi do zaakceptowania – wyrokami. Bo faktem jest, że w mgnieniu oka, bez żadnych zapowiedzi, byt nasz potrafi przejść ze stanu statecznego i uporządkowanego w figurę nieprzewidywalną i chaotyczną, tak, jak gdybyśmy wskoczyli na rozszalałą karuzelę. Przekonują się o tym choćby bohaterowie książki Czarodziejka na karuzeli, autorstwa brazylijskiego pisarza Pedro Paulo Rangela (ur. 1948).

sobota, 4 sierpnia 2018

Niemiecki chleb farmerski, czyli powrót do piekarstwa



Kiedyś kilka razy upiekłem Chleb dla leniwych, co opisałem na tym blogu. Potem moje lenistwo okazało się tak wielkie, iż pieczenia chlebów zaniechałem. Niedawno jednak miałem okazję dowiedzieć się, jak wygląda produkcja chleba, który kupujemy w sklepach, i już chyba do kupnego nie wrócę.

Zacząłem oczywiście od wypróbowanego już Chleba dla leniwych, a teraz nadszedł czas na pierwszą nowość:



piątek, 3 sierpnia 2018

Borislav Pekić "Pielgrzymka Arsenijego Njegovana" - Szare miraże

Pielgrzymka Arsenijego Njegovana

Borislav Pekić

Tytuł oryginału: Hodočašće Arsenija Njegovana
Tłumaczenie: Grzegorz Łatuszyński
Wydawnictwo: PIW
Liczba stron: 305
 
 
 
 
 
Parafrazując wypowiedź Wysockiego, bohatera Dziadów, części III, pióra naszego wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza, stwierdzić można:

Przeszłość nasza jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.

A ujmując rzecz mniej górnolotnie: pozornie, to, co minęło, jest tylko zastygłą skorupą, której kształtu nie sposób zmienić. W istocie, suche fakty pozostają nienaruszone, ale kiedy na te same wydarzenia spojrzeć z diametralnie różnej perspektywy czasowej, będąc bogatszym o życiowe doświadczenie i mądrość wynikającą z bolesnych lekcji udzielanych przez życie, oczom naszym ukazać mogą się zależności, których wcześniej nie dostrzegaliśmy (czy to z racji ówczesnej ignorancji czy też braku należytej wiedzy bądź z uwagi na fragmentaryczny pogląd sprawy). A w nowych okolicznościach nawet jednakowe zdarzenia mogą zacząć jawić się zgoła inaczej. Wycieczki w przeszłość są też o tyle atrakcyjne, że nierzadko dzięki nim możliwe staje się zrozumienie naszej aktualnej sytuacji – w końcu panoramiczne ujęcie dni wczorajszych pozwala nam uzmysłowić sobie fakt, że człowieczy byt to sieć naczyń połączonych, w wyniku czego nasze losy powiązane są z dziejami innych ludzi oraz z uwarunkowaniami i środowiskiem, w jakich przyszło nam egzystować. O tych wszystkich niuansach przekonuje się Arsenije Njegovan, bohater książki Pielgrzymka Arsenijego Njegovana, autorstwa Borislava Pekića (1930 – 1992), serbskiego pisarza pochodzącego z Czarnogóry.

czwartek, 2 sierpnia 2018

Ciemna strona powstania, czyli czego nie zobaczysz w telewizji


Tekst niedawno zmarłego publicysty, dziennikarza, reportażysty, autora książek reporterskich Igora T. Miecika, który ukazał się por raz pierwszy w 2011. Pozwalam sobie zacytować w całości i bez żadnych zmian, za tegorocznym wznowieniem z Newsweeka (podpisanym TS) ze względu na jego wagę i przez szacunek dla autora oraz wydawcy. To materiał, który nie powinien utonąć w otchłaniach internetu.


Ciemna strona Powstania Warszawskiego. Jakie fakty przemilcza narodowa legenda?


Nie wszyscy warszawiacy byli bohaterami. Nie wszyscy cywile pomagali żołnierzom. Nie wszyscy żołnierze dobrze traktowali cywilów. Narodowa legenda przemilcza te fakty. "Najgorzej było ludziom słabym, niezaradnym i samotnym, którym nikt nie pomagał, póki żyli, a gdy zginęli, nie było komu zatroszczyć się o to, żeby ich pochować..."



środa, 1 sierpnia 2018

Schiza narodowa, czyli obchody Powstania Warszawskiego anno 2018

powstańcy warszawscy
Jeszcze dzieci - prawdziwi bohaterowie i ofiary Powstania


Miałem nie pisać w tym roku o Powstaniu, ale mimo tego, że unikam jak ognia wszelkich dzienników w radio i TV, to co mimo woli zobaczyłem i usłyszałem do tego stopnia mnie zniesmaczyło i wkurzyło, iż musiałem coś skrobnąć.

Do pasji doprowadza mnie brak sumienia, z jakim rocznicę Powstania wykorzystują politycy i media. Jak manipulują społeczeństwem, a nawet samymi powstańcami.