Ostatnio nie mogłem się zabrać do napisania czegoś mądrego, po części z powodu różnych zajęć, a po części z powodu zniechęcenia.
Zaczynając pisać ten blog miałem nadzieję, że może w tym kraju kiedyś będzie normalnie. Nie miałem złudzeń, że mogę coś wielkiego zdziałać w tym kierunku. Uważałem jednak, że nawet jeśli nikt nie zmieni poglądów pod wpływem lektury moich tekstów, to może chociaż osoby, które mają podobne poglądy i czują się źle w naszej przepełnionej duchem zemsty i nietolerancji rzeczywistości zobaczą, że nie są tak całkiem osamotnione. Jeśli chociaż kilka osób, choć przez chwilę poczułoby się lepiej, to uważałbym, że warto pisać. Ostatnie wydarzenia jednak coraz bardziej mnie zniechęcają.
To co się dzieje w naszej polityce przekroczyło już dawno nie tylko granice dobrego smaku, ale także elementarnej uczciwości, honoru i w ogóle zdrowego rozsądku. Wielu osobom to nie przeszkadza. Wielu wystarcza, że mogą robić interesy, niekoniecznie uczciwe, że mogą zeżreć dwie kiełbasy naraz, że mogą kupić sobie nową furę,skórę i komórę. Ja jednak rozumiem ludzi, którzy chcą żyć nie tylko na poziomie, ale przede wszystkim godnie, uczciwie i normalnie. Rozumiem ich, bo sam tego pragnę i boli mnie, że to co się dzieje w kraju rządzonym przez Prawo i Sprawiedliwość jest zaprzeczeniem nie tylko prawa i sprawiedliwości, ale zwykłej uczciwości, zwykłego rozróżnienia dobra i zła. Nie mogę ścierpieć, że w kraju zamieszkałym podobno w 97% przez miłujących pokój i bliźniego swego katolików,połowa społeczeństwa popiera rząd owładnięty manią zemsty i czyniący swą misją nie budowanie, nie godzenie, ale niszczenie i zwaśnianie. Nie mogę rozumieć jak kraj pozostający pod nieodpartym wpływem moralnym Jana Pawła II może z dnia nadzień stawać się coraz bardziej nie tolerancyjnym, obłudnym i zdemoralizowanym.
Kiedy obserwowałem wybory we Francji uderzało mnie najbardziej to, że tam zarówno zwolennicy Nicolasa Sarkozy jak i sympatycy Segolene Royal uważali, że ich przywódcy poprowadzą Francję ku wielkości, ku lepszej przyszłości. Lepszą przyszłość rozumieli dwojako. Po pierwsze jako to, że nowe władze podejmą takie działania,by im, zwykłym obywatelom, się wiodło lepiej niż przed wyborami, a po drugie jako to, żeby Francja była silniejsza i bogatsza jako państwo. Przy czym ważne podkreślenia jest również to, że w rozumieniu wielu normalnych ludzi w normalnych krajach, jedno jest powiązane nierozerwalnie z drugim. Nie można być naprawdę bogatym i trwale pewnym swego bezpieczeństwa w kraju biednym i niestabilnym. Z drugiej strony w bogatym, harmonijnie rozwijającym się państwie, nawet biednym obywatelom żyje się lepiej niż w państwach ubogich i przeżywających coraz to nowe rewolucje. Poza tym bogate państwo daje duże szanse aktywnym i zdolnym na wydostanie się z ewentualnej biedy, natomiast biedne państwo łupi bogatych a i tak nie może pomóc biednym.
Jestem generalnie sympatykiem lewicy (takiej bliżej centrum), ale gdybym był Francuzem, to w tych wyborach być może głosowałbym na kandydata prawicy, gdyż miał on konkretniejszy plan, a przywódczyni lewicy miała program bardziej życzeniowy, więcej obiecanki niż schemat działania.
I jeden program, i drugi, całe wybory zresztą, są jednak jakby nie z tego świata, gdy się patrzy przez pryzmat Polski. Nasi liderzy przed wyborami obiecują gruszki na wierzbie.Nie mają żadnych wizji uzdrowienia czegokolwiek a hasła, którymi szermują takmało się różnią, że gdyby pozamieniać im kartki z programami, zwłaszczagospodarczymi, to nikt z wyborców by się nie połapał, gdyby nie treśćnagłówków.
Wybory we Francji nasuwające się porównania z Polską to jednak pikuś w porównaniu z tym, co serwuje nam na co dzień PiS. Naród został skutecznie skłócony, odmóżdżony i poszufladkowany. Nie ma już ludzi, mężczyzn i kobiet, są tylko nasi z jednej strony, a z drugiej ubecy, esbecy, homofile, wykształciuchy, łże-elity. Jednym słowem nasi i oni. Nasi są w porządku, a tamci są źli. Nie ma już fachowców i partaczy. Nie ma już uczciwości i honoru, prawdy i kindersztuby.
Jeśli ktoś nie jest z PiSem, to jeśli tylko nie jest martwy, na pewno wcześniej czy później trafi do jednej z szufladek: komuch, agent, ateista, aferzysta... Szufladek jest dużo, znajdzie się jakaś dla każdego. Nie jest ważne, czy ktoś jest fachowcem, czy nie. Lepszy głupi ale swój. Głupi wie, że w każdej chwili go można wywalić, więc będzie słuchał, nie cofnie się przed żadnym świństwem,jakie zleci mu wódz, byle zatrzymać stołek i zasłużyć na kolejną marchewkę.
Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Choćby dzisiejsze: Giertych odznacza Jankowskiego medalem KEN. Mularczyk w imieniu PiS oczernia dwóch członków TK (Mularczyk zataił przed Trybunałem, iż sędzia Adam Jamróz został wyrejestrowany w 1978 r.przez wywiad PRL, bo "odmówił współpracy z powodów moralnych", zaś Marian Grzybowski został zarejestrowany dopiero 19 czerwca 1989 r.). A ogólnie?Trzy czwarte kadencji PiS za nami, a oni tylko dekomunizacja, deubekizacja,desowietyzacja, i inne de... Mieli budować IV RP, a oni wciąż tylko prowadzą prace rozbiórkowe. W dodatku nikt nie słyszał jak ta IV RP ma wyglądać. To nie Francja. Tu nikt nie pyta jaki jest plan tej budowy.
Jan Paweł II w grobie się przewraca. On nadstawiał drugi policzek, wybaczył nawet swemu niedoszłemu zabójcy. Tymczasem państwo polskie, które podobno pozostaje pod wpływem jego nauk, zajęte jest tylko i wyłącznie zemstą. Trzeba rozliczyć Solidarność, trzeba rozliczyć ubeków, esbeków, komuchów, SLDeków, PRL i III RP.Tylko nikt nie mówi o tym, jak zbudować Polskę bogatą, silną, pokojowo współistniejącą z sąsiadami, jak zrobić, by w Polsce żyło się dobrze zwykłym ludziom, by nie uciekali za granicę dla pieniędzy, dla godności, szacunku i dla zwykłego,świętego spokoju.
Prezydentura Kwaśniewskiego może nie przyniosła Polsce jakiegoś olśniewającego rozwoju. Ale ludzie żyli spokojnie. Katolicy nie żarli się z całą resztą. Urzędnicy nie mówili do biedaków „Spieprzaj dziadu!”. Politycy obozu rządzącego w swych telewizyjnych wystąpieniach nie atakowali z nienawiścią wszystkich i wszystkiego, czego nie popiera rząd i co rządu nie popiera. Było po prostu normalnie. Żadnych rewelacji, ale i bez poważnych zgrzytów.
Bracia Kaczyńscy plują na komuchów, na PRL, na gejów i agentów. Plują na każdego, kto nie jest w PiS. Jednocześnie wystarczy popierać PiS, by nie być rozliczanym za swą przeszłość. Przykładem może być choćby piewca Stanu Wojennego, znawca ewolucji i kreacjonizmu, tatko Jaśnie Oświeconego Ministra Edukacji. Nie jestem komuchem. Na PRL praktycznie się nie załapałem, partia umarła gdy dojrzewałem,nikt mi nie zaproponował, bym został agentem, ZOMOwcem ani innym -owcem. Niby PiS nic do mnie nie ma. Pod żadną lustrację się nie łapię. Mimo to czuję się tutaj gorzej niż za komuny, dużo gorzej niż w III RP. Coraz poważniej rozmyślam nad wyjazdem na stałe. Gdziekolwiek. Nie za pracą. Po prostu za normalnością,za uczciwością, za tym, by dobro dobro znaczyło a zło złem było. By człowiek mógł być dobry choć nie ma gęby pełnej katolickich frazesów, by był głupi, jeśli głupio czyni, nawet jak jest z PiSu. By nie był potępiany tylko za to, że jest gejem, komuchem albo kimkolwiek innym.
Kto wiatr sieje,ten burzę zbiera. Prosperity zawsze się kiedyś skończy. W państwie, które przez lata tłuste scementowało się w jedną całość jest duża szansa, że lata chude da się przejść w miarę spokojnie. Polska jednak dzięki rządom PiSu i bratnich partii jest tak podzielona, jak jeszcze nigdy od lat świeżo powojennych, a być może jak jeszcze nigdy w ogóle. Tak naprawdę, to w Polsce poza Kaczyńskimi i ich kumplami praktycznie nie ma Polaków. Przecież jeśli weźmiemy pod uwagę ilość głosów z jaką Kwaśniewski został prezydentem, to dojdziemy do wniosku, że większość obywateli naszego kraju to, jak mawiają nasi obecni przywódcy duchowi, komuchy i pachołki Moskwy. Jeśli z tych, którzy pozostali, odejmiemy członków PZPR, agentów, wykształciuchów i całą resztę uznawaną przez Kaczyńskich za niegodnych miana Polaka, to może się okazać, że w Polsce jest tylko dwóch Polaków i w dodatku są oni bliźniakami.
Modę na odnoszenie się z pogardą do każdego, kto myśli inaczej, a właściwie do każdego, kto myśli,od rządzących przejmuje coraz większa część społeczeństwa. A czy można być tolerancyjnym wobec kogoś, kogo się ma w pogardzie? Czy można żyć w jednym państwie z kimś, kogo się nienawidzi? Wątpię. Kiedy sytuacja gospodarcza się pogorszy, a nie jest do tego wcale tak daleko, góra jedno pokolenie, wtedy w Polsce będzie naprawdę źle. Kryzysy gospodarcze nawet w krajach tradycyjnie mocno scementowanych społecznie wywołują poważne wybuchy niezadowolenia, niesprawiedliwości i przemocy, w wyniku których najbardziej cierpią zwykli,uczciwi obywatele. To, co robi obecna władza sprawia, że Polska dzieli się na coraz więcej grup, które patrzą na siebie z zawiścią, niechęcią, a nawet z nienawiścią.Politycy wołają, że „ich” trzeba rozliczyć. Ale ulica swoje wie. Rozliczyć to znaczy wytłuc. A kiedy przyjdzie czas, plebs sobie przypomni, kto to są ci„oni”. Lekarze, bo bogaci. Komuchy, bo to pachołki Moskwy. Geje, bo to zboczeńcy. Inteligenci, bo to wykształciuchy. Bo to wszystko nie są ludzie,tylko „oni”. Jedyne, co na razie udało się osiągnąć obecnej koalicji, to przygotować warunki do wybuchów przemocy, gdy nadejdzie odpowiedni czas.
Trzeba się stąd wynieść zanim się zacznie rozliczanie „onych” na ulicach.
ZUS jest już wstanie przedzawałowym. To jeden z wielu objawów wskazujących na bliski poważny kryzys finansowy państwa. Alenie to jest największym zagrożeniem.
Ostatni nie zgasi światła. Zgaśnie ono samo dużo wcześniej. Wielkimi krokami zbliża się kryzys energetyczny. Może ja tego nie dożyję ale dzisiejsi nastolatkowie na pewno. Co Polska będzie mogła zrobić? Kto wybuduje elektrownie atomowe i słoneczne? Kto wdroży nowe, drogie technologie. Panowie z PiSu? Tak jak od lustracji i dekomunizacji nie przybywa autostrad, tak nie przybędzie i źródeł energii. Będą problemy a ziarno nienawiści najlepiej kiełkuje właśnie przy nich. Faszyzm i komunizm nie bez powodu wyrosły właśnie tam, gdzie były poważne kłopoty. W bogatych krajach nie przyciągnęłyby nikogo poza garstką oszołomów. W normalnym państwie nigdy nie przejęły bywładzy. W biednych, skłóconych i pełnych ludzi pozbawionych godności znalazły świetne warunki. A koalicja sieje i sieje. Ziarno za ziarnem.
Nie wiem jak wy,ale ja chyba prysnę zanim wzejdzie.
Wasz Andrew