tag:blogger.com,1999:blog-29468796066137261962024-03-18T17:22:14.765+01:00Klub A+A. Ambrose i Andrew Vysotsky, recenzje książekNiezależne recenzje książek, audiobooków, czasami również filmów i gier, komentarze do bieżącej oraz historycznej rzeczywistości, refleksje i różne inne sensowne twory słowne.Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.comBlogger2437125tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-27670386334642570772024-03-18T07:00:00.002+01:002024-03-18T07:00:00.254+01:00"The Cracked Looking-Glass" Katherine Anne Porter - Spękane marzenia<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="The Cracked Looking-Glass" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguenBI-v4AjnYaMN6G6WmhfWz1TQ1GMSKoL0MQs_oMmeGx4pGAp349to-qDfXfUZB7lEIaUGNiWbghwhVvQ-hhAKAWARxQ2OCCsQd84KJ08USXtfLy99P6RIFxUpjkKchma9psqO86bYO0bnRZnbg4qmRUFr7JAt54LHUNr0P26GDM44KhQBZeMuuyrrc/s320/The%20Cracked-Looking%20Glass.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Katherine Anne Porter</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">The Cracked Looking-Glass</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span></span></font><font face="georgia"><span>: <b>Penguin Books<br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Seria</span><span>:<b> Penguin Modern</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia"><span>:<b> 64</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span></span></font><font face="georgia">: <b>papier<br /></b></font></div><p>
</p><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><p></p><p></p><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><p></p><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Gdy rzeczywistość nie spełnia pokładanych w niej nadziei, kiedy daleko jej do naszych oczekiwań i pragnień, istnieje pokusa, by zanurzyć się w świecie własnych fantazji. W końcu nasz umysł to potężna maszyneria zdolna do kreowania nowych światów, odznaczających się głębią, złożoną strukturą i bogactwem detali, których nie powstydziłby się niejeden demiurg. Cóż jednak się stanie, kiedy nieprzyjazny i opresyjny świat zewnętrzny zacznie nachalnie pukać do wrót naszych majaków? Ciekawą wizję takiej niemiłej konfrontacji stworzyła Katherine Anne Porter (1890 – 1980), amerykańska dziennikarka, pisarka i eseistka, autorka noweli<i> The Cracked Looking-Glass</i>.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Akcja opublikowanego w 1922 roku utworu rozgrywa się na jednej z farm w stanie Connecticut. Fabuła osnuta jest wokół perypetii małżeństwa z 25-letnim stażem, Dennisa oraz jego o 30 lat młodszej żony Rosaleen. W chwili rozpoczęcia dzieła para celebruje kolejną rocznicę wspólnego życia. Tyle, że świętowanie jest raczej wymuszone i z tego powodu sztuczne – oboje, bardziej niż teraźniejszością, zajmują się przeszłością, analizując razem przeżyte lata.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Trzecioosobowa narracja przybliża sylwetki obojga małżonków, choć zdecydowana większość uwagi skoncentrowana jest na osobie Rosaleen. Z tego względu <i>The Cracked Looking-Glass</i>, czyli <i>Pęknięte zwierciadło</i> to w głównej mierze studium kobiety prowadzącej pozornie szczęśliwą egzystencję, która jednak przy uważniejszym przyjrzeniu się, okazuje się być żywotem opartym na bytowaniu z chimerami. Rosaleen usuwa poza nawias świadomości rzeczy trudne i niewygodne takie jak drobne porażki, rozczarowania, uszczypliwości czy niewdzięczność ze strony innych. Ta eliminacja kłopotliwych elementów i ich transmutacja (wszystko da się jakoś wytłumaczyć) to rodzaj pancerza, to skorupa ochronna pozwalająca trwać i być w miarę szczęśliwą. Cóż jednak, kiedy natłok złych emocji jest na tyle duży, że wychylamy się z naszego bezpiecznego schronienia?</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Spoglądając natomiast na sceny, w których ujęto Dennisa, przekonujemy się, że Katherine Anne Porter dodaje swoje trzy grosze w temacie starości. Autorka bardzo wiarygodnie odmalowuje narastające poczucie bezradności oraz mękę wynikającą z uzmysłowienia sobie, że w miarę postępującego zniedołężnienia, stajemy się dla naszych bliskich ciężarem, utrapieniem (<i>Nadejdzie taki dzień, kiedy powie to wprost „Tu nie ma życia, nie mogę tu dłużej zostać”, i zaciągnie go z powrotem do mieszkania w Nowym Jorku, a być może nawet zostawi. Czyżby? Zrobiłaby coś takiego? Taka myśl nigdy wcześniej nie przemknęła mu przez głowę. Spojrzał na nią, jak gdyby przyglądał się jej przez dziurkę od klucza</i> [1]). Ta świadomość jest tym bardziej bolesna dla tych, którzy dotychczas byli w rodzinie podporą, wsparciem, kimś, na kogo zawsze można liczyć – zamiana ról (teraz to my znajdujemy się po stronie potrzebujących pomocy czy opieki) bywa szalenie trudna do zaakceptowania.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Pęknięte zwierciadło</i> to jednocześnie intrygujący portret małżeński. Portret ludzi, diametralnie się od siebie różniących na wielu płaszczyznach, począwszy od wieku, poprzez życiowe doświadczenia, a na charakterach skończywszy (<i>Siedział z rękoma przewieszonymi nad kolanami i po raz setny myślał, że niekiedy głos Rosaleen jest dla niego towarzystwem, innym zaś razem chciałby, by nie miała tyle do powiedzenia przez cały dzień na każdy temat</i> [2]). Dennis to człowiek praktyczny, trzeźwo patrzący na świat, a przy tym milkliwy i wycofany, przytłoczony przez osobowość żywotnej i rozgadanej małżonki: <i>Ale nie potrafiła zapomnieć, że jej dziewczęce lata w Irlandii były wielkim tryumfem, i nieustannie opowiadała mu o nich historie, które powtarzała raz za razem. Jej młodość jawiła mu się w umyśle wyraźniej wyraźniej niż jego własna</i> [3]. Rosaleen, dla kontrastu, kipi energią i wigorem, usta jej się nie zamykają, bez przerwy bombardując słowami ludzi znajdujących się w pobliżu (nie każdy z nich jest w stanie zostać rozmówcą, wielu musi zadowolić się rolą słuchacza), tak jakby chciała zagłuszyć w ten sposób swoje otoczenie i płynące z niego bodźce. Uzupełnieniem obrazu Rosaleen oraz Dennisa jest nienachalna symbolika, jaką operuje Katherine Anne Porter – ważką funkcję spełnia pociąg, który może reprezentować zerwanie z rutyną, wolność, wytchnienie, świeżość czy nowe możliwość, lecz z drugiej strony może oznaczać zawierzenie naszego losu ślepemu trafowi, podróż w nieznane, gdzie czekać nas mogą różne, niekoniecznie miłe, niespodzianki. Kluczowe jest także tytułowe pęknięte lustro czy też zwierciadło – Rosaleen kilkukrotnie przed nim staje, konstatując, że za sprawą biegnącej przez nie rysy, wygląda jak monstrum, ale Dennis kwituje te narzekania stwierdzeniem, że takie lustro jest w sam raz, zważywszy na fakt, że w przeciwieństwie do nowego, na to nie trzeba już wydawać żadnych pieniędzy. To zdanie idealnie podsumowuje wspólny byt dwójki głównych bohaterów – nie jest on idealny, brak w nim większych wzruszeń i pozytywów, z konieczności jest skromny i oszczędny, nie mniej jednak, koniec końców okazuje się być znany, oswojony, a przez to bezpieczny i nie tak okrutny, jak okrutna potrafi być dla ludzi kapryśna fortuna.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W rezultacie nowela <i>The Cracked Looking-Glass</i> to całkiem przyjemna proza, która koncentruje się na opisywaniu tego, co pozornie małe, błahe czy nieistotne. Autorka nurkuje z nami pod powierzchnię owej zwyczajności i nijakości, pokazując nam, że życie ludzkich istot zawsze bywa złożone i niejednoznaczne, że nawet w życiorysach uchodzących za nieciekawe i pospolite przytrafiają się mniejsze i większe sztormy, przez które przejście jest nie lada wyzwaniem.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="http://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Katherine Anne Porter, <i>The Cracked Looking-Glass</i>, Wydawnictwo Penguin Books, Londyn 2018, s. 30</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 1<br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Tamże, s. 6</font><font face="georgia"><br /></font></p><p></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-51005407255742440102024-03-08T07:00:00.006+01:002024-03-08T07:00:00.132+01:00"Niesamowite opowieści z Chin" Ryūnosuke Akutagawa, Atsushi Nakajima - Mity chińskie w japońskim wydaniu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Niesamowite opowieści z Chin" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHugHzFIgj44I2LN_dr5bFr8JEuyJLYGPbma-NT2JeAUnqUj7uuZc9QSs_CHiRvCgkRkPk1vowFqHhgdRKml9KPYx-8wbKQiFl9vHTDSXYsPBdpVxtfKSAFnLzkOP4guK3HvYcrooYqsskFEU7mHTxP610d5KKEHjrH4-XRrt-30j8l8pgFQf82tms_s4/s320/Niesamowite%20opowie%C5%9Bci%20z%20Chin.jpgg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Ryūnosuke Akutagawa, Atsushi Nakajima</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">Niesamowite opowieści z Chin</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>Météorologue <br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie</span><span>:<b> Krzysztof Szpilman</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span>:<b> Siedmioróg</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia">: <b>144 <br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: <b>papier</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Znamienną cechą mitów jest ich nieustanne przetwarzanie, opowiadanie na nowo i reinterpretowanie. Dzięki tej niekończącej się aktualizacji, paleta ludzkich doświadczeń, zarówno zbiorowych oraz indywidualnych, jest ciągle poszerzana. Granice mitu nie kończą się przy tym na jednym kręgu kulturowym, bowiem konstytuowanie się świata to stale związujące się interakcje – dla przykładu historia Japonii przesiąknięta jest wpływami chińskimi, począwszy od pisma, poprzez religię, filozofię, urbanistykę, a na systemach politycznych skończywszy. Państwo Środka jest źródłem fascynacji i inspiracji, m.in. w literaturze, o czym możemy przekonać się sięgając po zbiór <i>Niesamowite opowieści z Chin</i>.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Wydana przez oficynę Siedmioróg książka to zbiór opowiadań autorstwa dwóch japońskich pisarzy, Atsushiego Nakajimy (1909 – 1942) oraz Ryūnosuke Akutagawy (1892 – 1927). Wyboru tekstów dokonał Krzysztof Szpilman (ur. 1951), profesor nowożytnej historii Japonii na Uniwersytecie Kyushu Sangyo, który odpowiada również za ich przekład.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W przypadku Atsushiego Nakajimy, dwa spośród czterech zaprezentowanych dzieł, to nowe przekłady utworów, które pojawiały się już w polskich publikacjach. <i>Opowieść o mistrzu</i> ukazała się pod tytułem <i>Mistrz</i> w tłumaczonej z języka angielskiego pozycji pt. <a href="https://klub-aa.blogspot.com/2015/01/szalone-wisienki.html" target="_blank"><i>Irys. Opowiadania japońskie</i></a>. <i>Opowieść o mistrzu</i> odwołuje się do taoizmu, chińskiego systemu filozoficznego i religijnego, którego początki datowane są na VI wiek p.n.e. Głównym bohaterem jest Jichang, człowiek który pragnie zostać najznamienitszym łucznikiem na świecie. Poprzez poszczególne etapy jego rozwoju, głównie duchowego, czytelnik zyskuje okazję, by bliżej przyjrzeć się zasadom taoizmu. Jichang po latach wyrzeczeń oraz nauk nabywa taoistyczną cnotę i moc, które pozwalają mu posiąść <i>dao</i>, czyli drogę łączącą Niebo z Ziemią – Jichang poznaje wzorzec moralny zachowania, który prowadzi do doskonałej harmonii. Równowaga ta oparta jest na <i>pu</i> (<i>pu</i> w języku chińskim oznacza <i>uczciwy</i>, <i>prosty</i>, ale postawa ta tłumaczona jest także jako <i>nieociosany kloc</i>), czyli naturalnej, ale niezwykle kruchej i delikatnej mocy, jaką posiadają rzeczy w swoim pierwotnym stanie. Podstawową zasadą działania Jichanga staje się niedziałanie, czyli nie przeciwstawianie się ładowi przyrody (<i>(…) doskonałość w działaniu polega na niedziałaniu, doskonałość w mówieniu polega na niemówieniu, a doskonałość w strzelaniu na niestrzelaniu</i> [1]). Przyjęta bierność rozumiana jest tutaj jako brak sprzeciwu wobec natury, która bez ludzkiej interwencji i tak uczyni wszystko, co dla jej porządku jest nieodzowne. Echa takiego podejścia, chociaż mocno zniekształcone i zdeformowane, można odnaleźć choćby u współczesnych radykalnych ekologów, takich jak np. Kaarlo Pentti Linkola, którzy nawołują do porzucenia zdobyczy technologicznych czy zerwania z konsumpcjonizmem. Opowiadanie uzupełniają legendy, wśród których można odnaleźć motyw znany z <i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2014/05/w-oparach-wodki.html" target="_blank">Krainy wódki</a></i> chińskiego noblisty Mo Yana, tj. przyrządzenie potrawy z własnego syna, po to tylko by zaskoczyć wyrafinowane podniebienie swojego umiłowanego władcy.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Drugim utworem Nakajimy, z którym polski czytelnik mógł mieć styczność, jest <i>Kronika górskiego księżyca, czyli o poecie, który został tygrysem</i>. Dzieło to, przetłumaczone jako <i>W górach przy księżycu</i>, znalazło się w antologii przełożonej przez Blankę Yonekawę, pt. <a href="https://klub-aa.blogspot.com/2014/12/japonska-ksiega-dziwow.html" target="_blank"><i>Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej</i></a>. Kluczową rolę w utworze odgrywa tygrys, który jest ważnym symbolem w kulturze Chin. Tygrys w świecie Wschodu traktowany jest jako władca zwierząt, a nawet pan ziemi, chociaż jednocześnie oznacza podporządkowanie zwierzęcego instynktu woli potężnych bóstw. W <i>Kronice górskiego księżyca, czyli o poecie, który został tygrysem</i>, Atsushi Nakajima w interesujący sposób używa tygrysiej sylwetki, by zaprezentować grozę wynikającą z beznadziejności własnego położenia, trwania w pułapce, z której jedynym wyjściem wydaje się śmierć, starając się jednocześnie przekonać czytelnika, że uległe ciało nierzadko przybiera formę stosowną do zawartości, tj. ludzkiego charakteru. Godna uwagi jest także konstatacja, że: <i>My bardzo mało rozumiemy. Żyjemy, nie znając przyczyny. Nie znając przyczyny, potulnie znosimy przeciwności losu. Takie jest przeznaczenie – nas, istot żyjących</i> [2].</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Człowiek byk</i> to historia Shusuna Bao, przedstawiciela jednego z trzech potężnych rodów, rywalizujących o władzę w państwie Lu. Żywot Shusuna Bao jest mocno powiązany z nieślubnym synem zwanym Bykiem, którego aparycja nie jest zbyt atrakcyjna: <i>Oto był przy nim garbus o przerażająco czarnej skórze, oczach głęboko osadzonych i ustach wysuniętych jak ryj dzikiej bestii</i> [3]. Mimo odpychającego wyglądu, Byk zaskarbia sobie bezgraniczne zaufanie ojca, choć nie jest ono wystarczające do tego, by zostać spadkobiercą. W kolejce do sukcesji stoją już bowiem dwaj prawowici potomkowie. Perypetie Byka i Shusuna Bao można odczytać jako rzecz o zemście, zemście wyrafinowanej i okrutnej, która tkana jest cierpliwie i niespiesznie. Ale to także przestroga, by nie igrać sobie z kapryśną fortuną – gdy ta uśmiechnie się do nas i okaże nam swą łaskę, nie można pozostawać niewdzięcznym. Trudno wówczas będzie uciec przed jej gniewem, a narzędzie naszego ocalenia czy tryumfu, może przemienić się w narzędzie naszej zagłady. <i>Człowiek byk</i> więc opowieścią o małości człowieka wobec tajemnic, skrywanych przez siły rządzące światem – próba konfrontacji z nimi skazana jest na niepowodzenie.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Uczeń Konfucjusza</i> to biogram Zhongyou o przezwisku Zilu, awanturnika i kontestatora, który <i>(…) postanowił skompromitować mistrza z miasteczka Zou o imieniu Konfucjusz (…)</i> [4]. Przedsięwzięcie nie udaje się, ba: <i>Z serca młodzieńca stopniowo znikał bunt, aż w końcu począł się uważnie wsłuchiwać w słowa Konfucjusza</i> [5]. Zilu staje się jednym z najwierniejszych akolitów Konfucjusza, choć nadal nie przyjmuje wszystkich słów mistrza bezkrytycznie. Darzy go za to bezgranicznym szacunkiem, z racji faktu, iż: <i>Cechy mistrza stanowiły po prostu doskonałą kombinację zwykłych ludzkich cech. Począwszy od wiedzy, mądrości, wrażliwości i umiejętności rozumienia spraw, a kończąc na wszelkiego rodzaju fizycznych zdolnościach, stanowił kwintesencję doskonałości, wynikającą z połączenia tego, co zwyczajne, z autentyczną wolnością</i> [6]. Jako, że perypetie Zilu mocno splecione są z losami Konfucjusza, opowiadanie to biografia mistrza przybliżona z perspektywy jednego z jego uczniów z wyraźnym zaakcentowaniem tła polityczno-historycznego. Konfucjusz jawi się jako idealista i reformator, z którego rozległej wiedzy nie potrafią w pełni skorzystać współcześni mu decydenci, co jest o tyle tragiczne, że mistrz ogromną wagę przywiązuje do nauki: <i>Podobnie człowiekowi jest potrzebne wykształcenie, bo pomaga opanować mu jego rozwiązłą naturę. Człowiek staje się pożyteczny dopiero wtedy, gdy przez naukę wejdzie na właściwą drogę, zostanie poprawiony, pouczony, udoskonalony</i> [7].</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Ryūnosuke Akutagawa to pisarz, który w Polsce doczekał się niemałej liczby przekładów. Pojedyncze opowiadania można znaleźć porozsypywane w różnych antologiach (<i>Piekieł wizerunek niezwykły</i> w </font><font face="georgia"><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2014/12/japonska-ksiega-dziwow.html" target="_blank"><i>Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej</i></a></font><font face="georgia">, <i>Kesa i Morito</i> oraz <i>Jesienny pejzaż</i> w </font><font face="georgia"><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2015/01/szalone-wisienki.html" target="_blank"><i>Irys. Opowiadania japońskie</i></a></font><font face="georgia">), są też zbiory <i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2016/06/groza-egzystencji-czyli-zycie-szalenca.html" target="_blank">Życie szaleńca</a></i> czy <i>Koła zębate</i>. Pierwszym opowiadaniem, jakie znajdziemy w <i>Niesamowitych opowieściach z Chin</i> jest Du Zichun, historia tytułowego młodzieńca, pochodzącego z zamożnej rodziny, będącego hulaką zdolnym do roztrwonienia największej fortuny. Gdy bohater uzmysławia sobie, że nie będzie dane mu (po)zostać bogaczem, jego pragnieniem staje się zostanie uczniem czarnoksiężnika. Szereg ciężkich prób, jakim zostaje poddany młokos, umożliwia mu docenić piękno, celowość i sens, jakie może zawierać w sobie niespieszna egzystencja, prowadzona w zgodzie z odwiecznym rytmem natury.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Drugie dzieło Akutagawy, <i>Chrystus z Nankinu</i> to przewrotna opowieść o Złotym Kwiecie, nankińskiej prostytutce wychowanej w wierze chrześcijańskiej. Kobieta bez przeszkód łączy w sobie głęboką miłość i oddanie żywione wobec osoby Jezusa Chrystusa z wykonywaną profesją, która okazuje się najefektywniejszym sposobem, by sprawować finansową opiekę nad starym, schorowanym ojcem. Wiara Złotego Kwiatu jest tak silna, że wystarcza ona nie tylko do tego, by kobieta była przeświadczona o tym, że Jezus wybaczy jej nieobyczajny żywot, mając na uwadze jej poświęcenie i oddanie rodzicielowi, ale starcza jej nawet na niemały cud. W motywach pojawiających się w Chrystusie z Nankinu można doszukać się koncepcji <i>karmy</i>, rozumianej jako ideę, iż nasze czyny tworzą przyszłe doświadczenia, stąd każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście, jakie sprowadza na siebie i innych. Akutagawa, w sposób niepozbawiony humoru i ironii, łączy ideę karmy z chrześcijańską postacią Jezusa Chrystusa.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Opowiadania obu autorów czerpią garściami z chińskiej mitologii oraz filozofii taoistycznej. Niemal w każdym wypadku fabuła odwołuje się do historycznych postaci, których życiorysy nasycone zostają nadprzyrodzonymi zjawiskami. Owe przypadki, które trudno wyjaśnić za pomocą aktualnej wiedzy, dobrze korelują z pojęciem <i>dao</i>, esencją wszechświata, stanowiącą podłoże wszelkich zmian, przy czym dao nieustannie fluktuuje, stąd nie sposób pochwycić je w karby słów, za to najłatwiej jest je opisać za pomocą paradoksów. Tych nie brakuje w <i>Niesamowitych opowieściach z Chin</i>, których wymowa nierzadko pozostaje frapująca, problematyczna, pozornie sprzeczna czy niełatwa do uchwycenia. W tym ujęciu można odnieść wrażenie, że pisarze raczą nas <i>koanami</i>, czyli specyficznymi ćwiczeniami dla umysłu (będącymi jedną z metod praktyki buddyzmu <i>zen</i>), które bazują na sprzecznościach i alogicznościach, co ma uderzać w nasze przywiązania czy przyzwyczajenia. <i>Koany</i> są zadawane uczniom przez mistrzów, stąd nic dziwnego, że większość opowiadań traktuje o relacji mistrz-uczeń, która przybiera różnorakie formy, począwszy od kultu, uwielbienia, bezgranicznej miłości poprzez podszyty sceptycyzmem podziw, a na bezwzględnej rywalizacji skończywszy.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Całościowo zbiór wydawnictwa Siedmioróg prezentuje się bardzo solidnie. Piękne wydanie, którego elementami są twarda okładka, liczne ilustracje zdobiące poszczególne strony oraz elegancki, kredowy papier to wizualna część książki, której towarzyszy intrygująca treść, pozwalająca nam spojrzeć na chińską kulturę z japońskiego punktu widzenia. Opowiadania, które wybrał i przełożył Krzysztof Szpilman są intelektualnymi szaradami, których próby rozwiązania, szczególnie przez europejskiego czytelnika, mogą być prawdziwym wyzwaniem – stąd warto potraktować je jako wspomniany już <i>koany</i> prowadzące do rozwoju duchowego, niezbędnego do osiągnięcia stanu harmonii z <i>dao</i>. <br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="http://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Atsushi Nakajima, <i>Opowieść o mistrzu</i> w: <i>Niesamowite opowieści z Chin</i>, przeł. Krzysztof Szpilman, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2014, s. 40</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Atsushi Nakajima, <i>Kronika górskiego księżyca, czyli o poecie, który został tygrysem</i> w: <i>Niesamowite opowieści z Chin</i>, przeł. Krzysztof Szpilman, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2014, s. 45 <br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Atsushi Nakajima, <i>Człowiek byk</i> w: <i>Niesamowite opowieści z Chin</i>, przeł. Krzysztof Szpilman, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2014, s. 60</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Atsushi Nakajima, <i>Uczeń Konfucjusza</i> w: <i>Niesamowite opowieści z Chin</i>, przeł. Krzysztof Szpilman, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2014, s. 71</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[5] Tamże, s. 73</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[6</font><font face="georgia">] Tamże, s. 74</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[7] Tamże, s. 73</font><font face="georgia"><br /></font></p><p></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-69537817516550171952024-03-04T07:00:00.003+01:002024-03-04T07:00:00.145+01:00"Pewien mężczyzna" Keiichirō Hirano - O porzucaniu tożsamości<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Pewien mężczyzna" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2UdkSPC2AZv_DeOJw3uP_mldinMCOWnpnfP5iuKB6wDzJDCsx9Rn4lXHgCjtjPMZE97S2SSqc-8ZrMGfmpzgPGPSHowF7lDM9RwpSVhUsSnKqZ20qcIgn7-KKTnEBXwJja55zDde3KYLO_trQRwn3uxIo6JkH5PhKuKui7vol5pu6StKnqDMpx5OPWhY/s320/Pewien%20m%C4%99%C5%BCczyzna.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Keiichirō Hirano</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">Pewien mężczyzna</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>Aru Otoko <br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie</span><span>:<b> Katarzyna Sonnenberg-Musiał</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span>:<b> Czytelnik</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia">: <b>257<br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: <b>.epub</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Gdy kapryśna fortuna co rusz z nas sobie drwi i dworuje, i sypie nam piaskiem między oczy, kiedy los się nad nami pastwi, wyzłośliwia i nie daje nam wytchnienia, może zrodzić się w nas pokusa, by odciąć się od dotychczasowej egzystencji. Ucieczka przed kolejnymi niepowodzeniami czy piętrzącymi się problemami może być na tyle kusząca, że w ekstremalnych przypadkach jawi się jako jedyne sensowne rozwiązanie. Formą tego typu radykalnego wyjścia jest przyjęcie nowej tożsamości i permanentne odcięcie się od tego, co było kiedyś naszym bytem. Cóż jednak, gdy nasz sekret się wyda? Jak zareagują i co będą o nas myśleć ludzie (szczególnie ci, którzy obdarzyli nas zaufaniem), kiedy dowiedzą się, że nasza przeszłość jest zupełnie inna, niż sądzili? Ciekawych odpowiedzi na powyższe pytania udziela Keiichirō Hirano (ur. 1975), japoński pisarz, najmłodszy laureat Nagrody Akutagawy (otrzymanej w wieku 23 lat), autor powieści <i>Pewien mężczyzna</i>.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Bohaterem utworu jest 38-letni Akira Kido, japoński adwokat o koreańskich korzeniach, który podejmuje się nietypowej i zagadkowej sprawy. Zleceniodawczynią jest Rie-chan, dawna klientka, która przeżywa podwójny dramat. Jej mąż, z którym wychowuje córkę oraz syna ze swojego poprzedniego małżeństwa, ginie w wypadku, w czasie pracy przy wyrębie lasu. W trakcie 3-letniego związku Daisuke Taniguchi daje się poznać jako człowiek cichy, wycofany i stroniący od towarzystwa, a zarazem bardzo czuły, oddany i opiekuńczy, zarówno względem żony jak i dzieci. Po śmierci partnera Rie zawiadamia o tragedii rodzinę, z którą z mężczyzna przed laty zerwał wszelkie kontakty – gdy do górskiego, odludnego miasteczka, w którym szczęście odnalazł Daisuke, przybywa jego brat, okazuje się, że zmarły nie jest tym, za kogo się podawał. Policja nie jest skora, by zająć się zawiłym przypadkiem, i wobec jej opieszałości zszokowana Rie prosi o pomoc Akirę Kido, prawnika, który wcześniej pomagał jej w rozprawie rozwodowej – bohater, z racji sympatii, jaką darzy klientkę, ale i z uwagi na ciekawość rozpoczyna prywatne śledztwo, którego celem jest ustalenie personaliów denata, tajemniczego X.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Pewien mężczyzna</i> to dzieło o wyraźnie zarysowanym, detektywistycznym sznycie, któremu nie brak rozbudowanej warstwy obyczajowej. Akira Kido poważnie traktuje podjęte zobowiązania i stopniowo, krok po kroku, zbliża się do odkrycia prawdy na temat życiorysu X. Łamigłówka nie jest może zbyt wyrafinowana, ale okoliczności jej rozwiązywania są na tyle interesujące, że książkę czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Najmocniejszym punktem powieści są starannie nakreślone portrety psychologiczne protagonisty oraz postaci pobocznych. Keiichirō Hirano odmalowuje przed nami ludzi z krwi i kości, którzy zmagają się z różnorakimi problemami, w różny sposób na nie reagując i odmiennie sobie z nimi radząc. Autor obserwuje jak te niedogodności warunkują dokonywane wybory, i jak rzutuje to na prowadzoną egzystencję. Niemało miejsca poświęcono też przeszłości i jej wpływowi na człowiecze perypetie – Japończyk akcentuje, że składową naszej osobowości są nasze reakcje na bodźce, na oddziaływanie których jesteśmy nieustannie wystawieni. Wydarzenia, jakie stają się naszym udziałem oraz interakcje, w które wchodzimy, podobnie jak czynniki genetyczne i środowisko, w jakim wyrastamy, decydują o tym, kim jesteśmy – w tym kontekście interesujące są pytania, jakie stawia sobie dywagujący Akira Kido: <i>Czy zatem skoro prawdziwa przeszłość była inna, miłość także okazuje się fałszem? Czy jeśli ktoś świadomie skłamał, wszystko obraca się wniwecz?</i> [1]. Czy jeśli zaczynamy żyć biografią inną od naszej faktycznej, stajemy się innymi ludźmi? Czy te wymyślone, przejęte, zapożyczone rozdziały bytu mogą przenikać i zmieniać naszą psychikę?</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Początkowo wątek pozyskania cudzej tożsamości przywodzi na myśl takie dzieła jak <i>The Ruined Map</i> Kōbō Abe czy <i>Gumy </i>Alaina Robbe-Grilleta, gdzie główny bohater usiłujący odnaleźć zaginionego, coraz bardziej upodabnia się do poszukiwanego i stopniowo przejmuje jego życiorys. Tyle, że w przypadku przywołanych utworów proces ten odbywa się bezwiednie czy wbrew woli zainteresowanego (przypomina to przejmowanie osobowości przez zakładaną maskę, motyw znany z <i>The Face of Another</i> wspomnianego już Kōbō Abe czy <i>Wyznań maski</i> Yukio Mishimy), zaś u Keiichiego to podszycie się pod męża klientki ciągle pozostaje w gestii protagonisty – to bardziej pokusa czy pragnienie, któremu można się oprzeć.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Ważkim elementem utworu są również rozważania dotyczące tego, na ile nasz byt determinowany jest przez działania naszych przodków, rodziców, krewnych – czy powinniśmy ponosić odpowiedzialność za ich postępowanie, nawet jeśli nie mamy z nim nic wspólnego czy gdy odnosimy się do niego krytycznie? Czy w XXI wieku więzy krwi wciąż mogą być piętnem skazującym nas na wegetację na społecznym marginesie? W tym ujęciu znaczący jest fakt, że główny bohater, Akira Kido, to potomek <i>zainichi </i>(słowo to oznacza dosłownie cudzoziemca przebywającego w Japonii), czyli przedstawiciel mniejszości koreańskiej, mieszkającej na stałe w Japonii, nierzadko dyskryminowanej i padającej ofiarą rasistowskich ataków (więcej o tej grupie możemy dowiedzieć się za sprawą interesującej książki <i>Pachinko </i>pióra Min Jin Lee). Kido, który w dzieciństwie w ogóle nie przywiązywał wagi do swego pochodzenia, w miarę narastania ksenofobicznych nastrojów w społeczeństwie japońskim, zmuszony zostaje do zmierzenia się z własnym dziedzictwem, przekonując się, że na świecie nie brak ludzi, którym jako powód do nienawiści wystarcza przynależność do danej religii, kultury czy rasy. Z jednej strony to jeszcze jedna odsłona refleksji poświęconych tożsamości, z drugiej to zasygnalizowanie kłopotów trapiących współczesną Japonię, problemów, z którymi państwo nie zawsze ma ochotę się skonfrontować.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">O perypetiach Akiro Kido, które ukazane zostają na dwóch planach, prywatnym oraz zawodowym, czyta się o tyle przyjemnie, że Keiichirō Hirano operuje eleganckim stylem. Proza Japończyka cechuje się precyzją opisu, interesującymi dygresjami oraz erudycyjnymi wstawkami, pozwalającymi poznać historię oraz kulturę Kraju Kwitnącej Wiśni. W <i>Pewnym mężczyźnie</i> nie brak też licznych odwołań, zarówno do świata muzyki (autor co rusz podrzuca kolejne tytuły, których odsłuchanie może umilić czytelniczą lekturę), jak i literatury (wśród przywołanych dzieł znajdują się <i>Przed deszczem</i>, po deszczu Kafū Nagaia, w naszym kraju znanego jedynie za sprawą opowiadań <i>Order</i> z antologii <i>Tydzień świętego mozołu. Opowiadania japońskie 1945–1975</i> oraz <i>Spadające liście</i> ze <i>Snów i wizji w japońskich opowiadaniach przełomu XIX i XX wieku</i>; <i>Park Asakusa</i> dość obficie przekładanego w Polsce Ryūnosuke Akutagawy, którego płody możemy znaleźć w zbiorach i antologiach takich jak <i>Koła zębate. Wybór opowiadań</i>, <i>Życie szaleńca i inne opowiadania</i>, <i>Niesamowite opowieści z Chin, Opowiadania japońskie</i>, <i>Irys. Opowiadania japońskie</i> oraz nie przywołany z tytułu utwór Motojirō Kajiiego, którego twórczość przybliżono w zbiorze <i>Cytryna</i>).</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W końcowym rozrachunku, <i>Pewien mężczyzna</i> okazuje się być solidnym kryminałem i bardzo ciekawą powieścią psychologiczną. Keiichirō Hirano zgłębia zagadnienie człowieczej tożsamości, uzmysławiając nam, z jak wielu części się ono składa, sygnalizując zarazem, co może się stać, gdy jedna z tych składowych zostanie naruszona. Książka to także zniuansowany portret współczesnej Japonii, w którym nakreślono obawy i niepokoje, z jakimi borykają się obywatele Kraju Kwitnącej Wiśni. Trzęsienia ziemi, tsunami, gospodarczy kryzys i związane z tym rosnące koszty życia, ksenofobia – Japonia z prozy Keiichirō Hirano to nie pocztówkowa destynacja, a państwo (jak każde inne) zmagające się z całą paletą mniej lub bardziej ważkich kwestii.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="http://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Keiichirō Hirano, <i>Pewien mężczyzna</i>, przeł. Katarzyna Sonnenberg-Musiał, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2022, s. 39</font><font face="georgia"><br /></font></p><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-12944623284493828682024-02-23T07:00:00.032+01:002024-02-23T07:00:00.335+01:00"Maja. Historia pewnej Hinduski" Nirmala Moorthy - Hinduski Bildungsroman<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Maja" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNJvX819nV9PJU6XWHN4aLF5CovFRNP8uK5psrZRF3UoVmy4mIj2p4RY0lrPbNZz_WxkVadLOHFIkMpReEWcf-C4WHxqT205OoVGqMedBLYzs8O_5YmUx68eFyN-DNRqzHFzj9TqXZkj9_h6fmPAU6gVWPQLuJVnn35HcfehIMZ41saOP6GJcmDvNDRWw/s320/Maja.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Nirmala Moorthy</span></font></h2>
<h2 style="text-align: left;"><font face="">Maja. Historia pewnej Hinduski</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>Mayak</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie: <b>Monika Nowakowska</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span></font><font face="georgia"><span>: <b>Akademickie Dialog<br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia"><span>:<b> 392</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: </span></font><font face="georgia"><span><b>.epub</b></span></font> <br /></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><font face=""><b></b></font></font></div><p></p><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W idealnym świecie, płeć niemal w żadnej mierze nie powinna warunkować naszych losów. Oczekujemy, że będziemy traktowani tak samo, otrzymywać identyczne szanse, a nasze postępowanie będzie mierzone jednakową miarą, niezależnie od tego, czy jesteśmy kobietą czy mężczyzną. Tyle, że to, co pożądane i postulowane, nie zawsze przywdziewa szaty realności i podobnie rzecz ma się z byciem kobietą – są miejsca na świecie, gdzie urodzenie się jako istota płci żeńskiej oznacza znaczące ograniczenie przywilejów oraz możliwości. Jednym z takich rejonów są Indie, o czym przekonujemy się sięgając po powieść <i>Maja. Historia pewnej Hinduski</i>, pióra Nirmaly Moorthy, indyjskiej dziennikarki i pisarki.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Książka koncentruje się na perypetiach tytułowej Mai, niepokornej dziewczyny wywodzącej się z konserwatywnej hinduskiej rodziny. Utwór utrzymany jest w formie rozległej reminiscencji – na pierwszych stronach dowiadujemy się, że bohaterka powraca do Indii, by wziąć udział w pogrzebie ojca, z którym rozstała się w bardzo burzliwych okolicznościach. Ceremonia pożegnalna staje się pretekstem, by prześledzić długą i wyboistą drogę, jaką musiała pokonać Maja, by stać się samodzielną kobietą, mającą możność samostanowienia. Jednocześnie dowiadujemy się, jaką cenę przychodzi jej zapłacić za uzyskaną wolność.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Dzieło Nirmaly Moorthy to klasyczny <i>Bildungsroman</i>, czyli powieść o formowaniu, w której przedstawiono kształtowanie się osobowości hinduskiej dziewczynki. Maja to najmłodsza spośród czwórki rodzeństwa, mająca jednego brata i dwie siostry. Z całej gromadki to ona jest najbardziej podobna do ojca pod kątem nieustępliwości i uporu. Jeśli do tej zaciętości dodać buntowniczość i przekorę, nakazujące kontestować i poddawać w wątpliwość to, co mówią dorośli, to oczywistym jest, że Maja ma ogromne problemy, by dostosować się do ogromu reguł i nakazów, panujących w społeczności, w której dorasta.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Przybliżenie biogramu Mai służy Nirmali Moorthy ukazaniu położenia kobiet w tradycyjnych kręgach kultury hinduskiej. Obraz, jaki serwuje autorka jest bardzo gorzki – zasygnalizowane zostają ogromne nierówności między płciami, w efekcie których kobieta jawi się jako służebnica bądź niewolnica w pełni zależna od męskich członków rodziny: <i>Prawie trzy tysiące lat temu, w tak zwanym okresie epickim historii Indii, Manu zarządził, żeby kobieta do chwili zamążpójścia stanowiła własność ojca; następnie własność, aż do jego śmierci, męża; a potem, jeśli mąż umarł przed nią, przechodziła pod władzę syna. W żadnym momencie życia kobiety nie uważano jej za zdolną do samodzielnego decydowania o swoim losie</i> [1]. Na podstawie licznego grona bohaterek, Moorthy kreśli ograniczenia, mury i bariery, jakie stawiane są przed córkami czy żonami. Na przykładzie Mai dowiadujemy się, że dla rodziny głęboko wierzących Hindusów, dziecko płci żeńskiej to głównie wydatek i generator kosztów, w który jednak nie warto inwestować (<i>Tytuł inżyniera daje dobre, solidne kwalifikacje. Pieniądze wydane na chłopaka to pieniądze dobrze wydane, ale nadmierne wykształcenie w wypadku dziewczyny nie jest korzystne</i> [2]), bowiem zgodnie z przytoczoną wcześniej wykładnią, kobieta nie może być finansowo samowystarczalna i musi polegać na mężczyznach. Rola córki sprowadza się do tego, by zostać dobrze wydaną za mąż, przy czym za wybór partnera odpowiadają rodzice (<i>Nigdy nie poznam się z nikim na tyle, by móc sama zadecydować. Nie mam żadnych okazji do spotykania kawalerów. A nawet gdybym miała, co to by był za skandal, gdyby mężczyzna zdradził choćby najmniejszą chęć zaproszenia mnie gdzieś, czy nawet porozmawiania ze mną na osobności</i> [3]). Na barkach ojca i matki spoczywa też brzemię posagu, który potrafi przyjmować kolosalne rozmiary – nie brak ludzi nadużywających potężnej pozycji mężczyzny w hinduskiej kulturze, żądając od familii panny młodej horrendalnych kwot, targując się przy tym o ich wysokość do samego końca, wiedząc doskonale, że odwołany w ostatnim momencie ślub to hańba jedynie dla porzuconej tuż przed ceremonią niewiasty. Lęk przed staropanieństwem sprawia, że ludzie nie tylko akceptują nieuczciwe układy, ale i ukrywają wstydliwe sekrety, co nierzadko uniemożliwia udzielenie w porę pomocy (<i>Musi znaleźć mężów dla dwóch kolejnych córek, a najmniejsze choćby podejrzenie o zaburzenia psychiczne w rodzinie pozbawiłoby je wszelkich szans</i> [4]). Jeśli mimo tych wszystkich trudności, kobiecie uda się wyjść za mąż, jej byt zmienia się w nieznacznym stopniu. Kuratela rodziców zastąpiona zostaje przez opiekę małżonka, który staje się panem i władcą, dzierżącym niemal absolutną władzę (<i>Szczupła, koścista kobieta, ze szczyptą srebra w rzednących włosach, Gomati mówiła cicho, prawie na granicy słyszalności. Rzadko kiedy wyrażała jakieś opinie, chyba że były one echem poglądów męża. Jak większość indyjskich kobiet z jej warstwy społecznej żyła w świecie odizolowanym od trudności prawdziwego życia, pod opiekuńczym kloszem finansowo samowystarczalnego małżonka</i> [5]). To mąż ma monopol na rację, to jego słowo się liczy, to on podejmuje kluczowe decyzje. Także wtedy, gdy partner odejdzie z ziemskiego padołu, wdowa wegetuje w jego cieniu – byt bez mężczyzny jest uważany za tak przerażający, że żałoba po nim noszona jest aż do śmierci (<i>Szkoda, że wasz ojciec i jego brata – Nalini nigdy nie wymawiała imienia swojego męża – są takimi konserwatystami. Mogli zapewnić siostrze wykształcenie i umożliwić samodzielne utrzymanie. Może nawet powtórne wyjście za mąż. Ale nie! Musieli jej zgolić włosy i kazać nosić workowate stroje i popiół przez całe życie</i> [6]), zaś za układ idealny uchodzi taki, kiedy to kobieta umiera jako pierwsza (<i>Wielka czerwona tilaka ozdobiła środek czoła Gity, ponieważ zmarła jako sumagali – czyli nie zaznała przeklętego losu wdowieństwa – co jest ostatecznym pragnieniem każdej hinduski</i> [7]).</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Niemało uwagi Nirmala Moorthy poświęca także opisom obyczajów, rytuałów i wierzeń, co pozwala zagłębić się w meandry hinduskiej kultury. Dokładne zaprezentowanie przeróżnych ceremonii (związanych ze śmiercią, narodzinami czy ślubem) możliwe jest za sprawą sprytnego zabiegu – Maja dowiaduje się o ich znaczeniu i pochodzeniu od stryjenki Nalini, która bardzo chętnie dzieli się swoją rozległą wiedzą w tej materii.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Oprócz kwestii społeczno-kulturowych, <i>Maja. Historia pewnej Hinduski</i> porusza również sprawy polityczne. Książka jest ciekawym portretem Indii pod rządami Indiry Ghandi (1917 – 1984), która urząd premiera piastowała w latach 1966 – 1977 oraz 1980 – 1984. W tle słyszymy echa kryzysu z 1975, kiedy to Indira Ghandi oskarżona zostaje o nieuczciwe praktyki wyborcze, a wobec niekorzystnego wyroku sądu i narastającego chaosu, pani premier decyduje się na wprowadzenie stanu wyjątkowego. Jeszcze bardziej brzemienne w skutkach są niepokoje wywołane separatystycznymi tendencjami w Pendżabie, północno-wschodnim stanie Indii zamieszkałym w większości przez Sikhów, gdzie fundamentalistyczne partie i organizacje sikhijskie domagają się poszanowania dla ortodoksyjnej wersji swojej religii oraz utworzenia niepodległego państwa Sikhów – Khalistanu. Indira Ghandi, przede wszystkim z racji infiltracji jej bezpośredniego środowiska przez agenta KGB, jest przeświadczona, że CIA oraz wywiad pakistański przykładają rękę do rychłego powstania Sikhów i w związku z tym decyduje się na wykonanie ataku wyprzedzającego – armia hinduska w ramach operacji Niebieska Gwiazda likwiduje Jarnaila Singha Bhindranwale, lidera sikhijskiej organizacji Damdami Taksal. Jako, że pacyfikacja ekstremisty i jego popleczników odbywa się w Złotej Świątyni Sikhów w Amritsarze, a prócz bojowników sikhijskich, giną również cywile, wiele sikhijskich środowisk pała żądzą odwetu, którego ofiarą padają osoby odpowiedzialne za feralną operację. Śmierć z rąk swoich sikhijskich ochroniarzy ponosi m.in. Indira Ghandi, co jeszcze bardziej wzmaga i tak już krwawe zamieszki – przypadkowi Sikhowie w całym kraju są linczowani, co doprowadza Indie na krawędź wojny domowej. W tekście pojawiają się jedynie odłamki wspomnianych wydarzeń – trochę szkoda, że autorka nie zdecydowała się na ich precyzyjniejsze naszkicowanie, co pozwoliłoby lepiej zrozumieć niepokój, jaki odczuwają ówcześnie Hindusi.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Nie zmienia to jednak faktu, że <i>Maja. Historia pewnej Hinduski</i> to złożona i bardzo dobra powieść. To klasyczny <i>Bildungsroman </i>osadzony w hinduskiej rzeczywistości – z jednej strony jesteśmy świadkami dojrzewania indyjskiej dziewczyny, dla której kobiecość, z racji uwarunkowań kulturowych, jest swoistym piętnem, uzmysłowiającej sobie, że podejmowane przez nas wybory niosą ze sobą określone, nierzadko bolesne konsekwencje. Z drugiej zaś, raczeni jesteśmy panoramą hinduskiego społeczeństwa z lat 70-tych i 80-tych XX wieku, która umożliwia wyobrażenie sobie, jak wygląda życie codzienne w tym frapującym, choć niewolnym od napięć, niepokojów i mizoginii, kraju.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"></font><font face="georgia"> </font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"> </font><font face="georgia"> </font><font face="georgia"></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="https://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Nirmala Moorthy, <i>Maja. Historia pewnej Hinduski</i>, przeł. Monika Nowakowska, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2002, s. 192</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 75</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[3] Tamże, s. 82 – 83</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 46</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[5] Tamże, s. 22</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[6] Tamże, s. 114</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[7] Tamże, s. 53 <br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"></p><font face="georgia"></font><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div><p></p>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-87262958757569788882024-02-09T07:00:00.045+01:002024-02-09T07:00:00.164+01:00"Być może gwiazdy" Ada Palmer - O wojnie raz jeszcze<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Zdecydowani na walkę" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHjEtzl-P9uA8a8mEHKsC86Whkhbmospy7ByI3cKA3OuPMo31FbJeuWSRj4N9zX5CS29cmKc6hnbqN48Y_ERyTsvtsaj7ClfM94A-Uk1xp1r2ks1nhJEQIJN1R3i1XLcm670Gy_AvKoZHQYuneWUttc2wzVJ7-9JonUnhpXv7uOJfD9CbKAE6Fp-QpQ5o/s320/By%C4%87%20mo%C5%BCe%20gwiazdy.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Ada Palmer</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">Być może gwiazdy</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>Perhaps the Stars<br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie</span><span>:<b> Michał Jakuszewski</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span>:<b> MAG</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Cykl: <b>Terra Ignota (tom 4)</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Seria: <b>Uczta Wyobraźni</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia">: <b>896<br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: <b>papier</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Wojna jest postawieniem tezy, że istnieje specjalny czas, gdy zadawanie śmierci jest czymś normalnym, legalnym, akceptowalnym, bohaterskim i słusznym </i>[1]. To, co dotychczas uchodziło za złe i dyskusyjne staje się prawnie usankcjonowane. Chaos wypuszczony zostaje z pęt i rozpuszcza wszędzie swoje niszczycielskie wici. Moralność karleje w obliczu powszechności wszelakiej maści niegodziwości i plugastw. Entropia wyrusza na łowy, karmiąc się destrukcją, która przyjmuje taką skalę, że nietrudno o zadławienie się nią. Obserwując ten czas pogardy i barbarzyństwa, aż trudno uwierzyć, że nadal nie brak zwolenników antropocentryzmu – człowiek umieszczany jest na piedestale, hołubiony i wielbiony, choć nadal ucieka się do prymitywnej przemocy, gdy brakuje mu argumentów, by przekonać innych do swojej racji. Innych, którzy stają się wrogami, oponentami, których można pozbawiać życia tylko z racji faktu, że wyznają odmienne niż my wartości. Ale czy tak musi być zawsze? Czy wojna musi wiązać się z agresją i mordowaniem? Czy ludzkość nie jest w stanie wspiąć się na wyżyny humanitaryzmu i wyrzec się tego wstydliwego dziedzictwa? Bodźców do rozważań nad tego typu kwestiami nie brakuje w książce <i>Być może gwiazdy</i>, czwartym i finalnym zarazem tomie serii <i>Terra Ignota</i> amerykańskiej pisarki Ady Palmer.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Książka zamykająca cykl rozpoczyna się od bardzo mocnego akcentu, i to podwójnego. Dla czytelników i czytelniczek szokiem może być gwałtowne pożegnanie z jednym z kluczowych bohaterów. Zaś dla mieszkańców Ziemi przyszłości nie mniejszym ciosem jest brutalne przypomnienie, że istnieją czas i odległość, o których jak dotąd pozwalała zapomnieć bardzo mocno rozwinięta technologia. Rozpoczęty konflikt w mgnieniu oka ogołaca ludzkość z jej największych zdobyczy, skazując ją na stagnację i regres. Tyle, że nawet te niemałe niedogodności nie są w stanie stłamsić pragnienia zemsty i mordu, które na dobre rozgaszczają się w ludzkich sercach.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Być może gwiazdy</i> to ziszczenie się gróźb wiszących nad człowieczą cywilizacją, które ujawniają się w poprzednich tomach. Logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy doprowadza do erupcji nienawiści, co nadaje fabule dynamiki, choć przyznać trzeba, że ci którzy oczekują krwawych, efektownych i epickich scen batalistycznych mogą poczuć się srodze zawiedzeni. Ada Palmer jest bowiem niezwykle konsekwentna w swoim pisarstwie, pozostając wierna stylowi, który znany jest nam z wcześniejszych utworów. Stylowi, którego wyróżnikami i wyznacznikami są dygresje i wtrącenia dotyczące szerokiego spektrum zagadnień, począwszy od filozofii, poprzez socjologię, historię, religię, na literaturoznawstwie skończywszy, co w wielu miejscach skutecznie wyhamowuje akcję. Autorka celebruje moc słowa, zachwycając się jego potęgą, dociekając źródła tej siły (<i>(…) a w całych dziejach ludzkości nigdy nie było takiej mocy jak Pióro, zdajecie sobie z tego sprawę…, mocy, która jest zdolna uczynić bardzo wiele dobrego… przez wiele pokoleń.. ale może też zniknąć w jednej chwili…</i> [2]) – stąd rozważania nad mocą zaklętą w wyrazach i zdaniach są znacznie bardziej rozbudowane niż opisy prowadzonych walk, które pozostają mocno zdawkowe. Od samej bitwy znacznie ważniejsze pozostają przygotowania do niej, usiłowania mające na celu jej uniknięcie czy też mierzenie się z jej destrukcyjnymi konsekwencjami. I o ile tendencje do stosowania licznych wtrętów mogłyby posłużyć do oskarżeń o niezdarność w budowaniu napięcia, o tyle te lakoniczne sprawozdania z bezpośrednich starć żywo kontrastujące z szczegółowym nakreśleniem zdarzeń poprzedzających czy następstw, każą sądzić, iż jest to celowy zabieg Ady Palmer, poprzez który Amerykanka zdaje się podkreślać zbędność, jałowość i bezsens wojaczki.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Być może gwiazdy</i> to w ogromnej mierze wiwisekcja wojennego absurdu i niedorzeczności. Amerykanka silnie akcentuje, że uciekanie się do krzywdzenia bliźniego na masową skalę to wyraz intelektualnej bezradności, bowiem brak nam sprytu, by polubownie udowodnić swoje racje. Miast tego zaczynamy podążać za prymitywnymi impulsami (w efekcie wojna to w niemałej mierze wypadkowa <i>(…) zrodzonych z paniki czynów, które razem złożą się na niepowstrzymaną lawinę</i> [3]), dajemy się zaślepić, nasz umysł zaćmiony zostaje przez żądzę krwi rywala – wszystko to prowadzi nas do zaklętego kręgu przemocy, bowiem każde poniżenie domaga się zadośćuczynienia, stąd nieustanna potrzeba odwetu, który wymaga pomsty, który wymusza rewanż, i tak ad infinitum. A im dłużej tli się ta rewanżystowska wymiana ciosów, tym większy chaos ogarnia wszystkie zaangażowane strony, a nierzadko i tych, którzy chcieliby pozostać jedynie obserwatorami – w mgnieniu oka zniszczenie pochłania to, co budowano, wznoszono czy konstruowano z ogromnym trudem i mozołem. Co gorsza, wojna to na ogół podsycanie wszelkich lęków i fobii, co sprawia, że nietrudno o pogromy i lincze przeprowadzane na tych, których łatwo posądzić o bycie nośnikami obcości – żadna mniejszość nie może czuć się bezpieczna, musząc liczyć się z tym, że w pierwszej kolejności to ona jest kandydatem na kozła ofiarnego odpowiedzialnego za najróżniejsze klęski i niepowodzenia.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Te uniwersalne prawdy poświęcone wojnie śledzi się o tyle ciekawie, że Ada Palmer skrzętnie nawiązuje w swojej prozie do jednego z najpopularniejszych eposów heroicznych, jakim jest <i>Iliada</i>. Ba, niemałe fragmenty powieści <i>Być może gwiazdy</i> to parafraza homeryckiego dzieła, parafraza, którą przystrojono w futurystyczne szaty. Co ciekawe, w świecie przedstawionym także istnieje awangardowa wariacja <i>Iliady</i>, o której wspomnienie pojawia się już w <i>Do błyskawicy podobne</i> – za jej sprawą liczne analogie do wojny trojańskiej dostrzegają sami bohaterowie, co po raz wtóry pozwala Adzie Palmer wprowadzić wątek autotematyzmu, jakże znamienny dla postmodernistycznego pisarstwa.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Interesujący jest również sposób, w jaki Amerykanka patrzy na popularny w literaturze science fiction motyw pierwszego kontaktu. Autorka zaznacza jak to wydarzenie może zostać skażone przez bieżące sprawy i problemy, przez aktualną sytuację społeczno-polityczną, które w niemałym stopniu będą determinować ludzkie reakcje: <i>To prawda, że sytuacja była skomplikowana i wiele kierujących wami impulsów wywodziło się z napięć w waszej strukturze politycznej, ale jesteście zwierzętami politycznymi i w związku z tym żaden Pierwszy Kontakt nigdy nie obejdzie się bez podobnych napięć</i> [4].</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">I choć <i>Być może gwiazdy</i> jest na wielu płaszczyznach intrygującą lekturą, to w beczce miodu nie zabrakło łyżki dziegciu, którą w mojej opinii jest zbyt nachalny a zarazem infantylny dydaktyzm. Po zakończeniu wojny praktycznie każda ze stron poddaje się autokrytyce, kajając się za błędy i przewiny, sygnalizując jak można by zapobiec patologiom na przyszłość. Nieliczni, którzy do takiego zachowania nie byliby skłonni, zostają wcześniej uśmierceni w czym zasadza się pewna toporność i uproszczenie – osobnicy będący archetypami męskości i patriarchatu zostają pokonani i zgładzeni, zaś zwolennicy pokoju, zrównoważonego rozwoju, parytetu płci i równości, po łzawych i pełnych wzruszeń momentach zwątpienia, finalnie tryumfują. Ten nadmiar szczęśliwych rozwiązań sprawia, że końcówka książki jest zbyt czarno-biała, co odbiera jej wiarygodność, zaś poszczególne wystąpienia do niedawna jeszcze zwaśnionych stron kojarzą się z partyjnym <i>rytuałem </i>samokrytyki z czasów stalinizmu.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Mimo tego drobnego zgrzytu <i>Być może gwiazdy</i> to całkiem udane domknięcie bardzo dobrego cyklu, jakim jest <i>Terra Ignota</i>. Ada Palmer stworzyła oryginalne dzieło, z którym obcowanie zapewnia niemałą przyjemność – możność przebywania w wykreowanym przez Amerykankę świecie przedstawionym to godziny intelektualnej przygody oraz uczta dla naszej wyobraźni (pomysł wydawnictwa MAG, by czteroksiąg wydać w swojej sztandarowej serii <i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/search/label/Uczta%20Wyobra%C5%BAni" target="_blank">Uczta Wyobraźni</a></i> uznaję za jak najbardziej trafny). Książka, podobnie jak trzy wcześniejsze, odznacza się swoją specyfiką – nie brak tutaj retardacji, spowolnień, dłużyzn, deliberacji, które w ogromnej mierze składają się na hołd złożony słowu i literaturze, co przypaść do gustu powinno szczególnie czytelnikom i czytelniczkom zainteresowanym procesem literackiej kreacji. Ada Palmer chętnie sięga po mity i archetypy, tchnąc w nie nowe życie, uzyskując tym sposobem dzieło, które mocnym blaskiem migocze na firmamencie współczesnej science fiction. <br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="http://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Ada Palmer, <i>Być może gwiazdy</i>, przeł. Michał Jakuszewski, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2022, s. 844</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 567<br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Tamże, s. 54</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 859</font><font face="georgia"><br /></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><div id="sdendnote2"><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-73742739906242801182024-01-29T07:00:00.048+01:002024-01-29T07:00:00.137+01:00"Rozbicie" Rabindranath Tagore - Między miłością, a powinnością<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Bratnia dusza" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0L4F6jw_0DR3FYnmWn_wJyYCnMTyCgD6_ENuq3a8DR2GmdaoVRhw2MjEL6q00EfsXWCoNBJmkXoEX9PS0ncGAWrYCNiVJtakJWSzPvDI-IDpXAks18Nl7tCYtAQiFs13XYyZISDOGlZRcW2jD5UfJJYGPdtLDV3pJgCt2o0vDgCUuy9JPH21kaUlREyQ/s320/Rozbicie.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Rabindranath Tagore<br /></span></font></h2>
<h2 style="text-align: left;"><font face="">Rozbicie</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>The Wreck<br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie</span><span>:<b> Jerzy Bandrowski</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span>:<b> Vis-á-Vis/Etiuda</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span><span></span></font><font face="georgia">: <b>400 <br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: <b>papier</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><font face=""><b><br /></b></font></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Im bardziej kurczowo człowiek trzyma się wyznawanych zasad, im mocniej kieruje się w swoim postępowaniu różnorakimi regułami, nakazami i zakazami, wreszcie im bardziej jest honorowy i bezkompromisowy w swych działaniach, tym większe prawdopodobieństwo, że los sobie z niego zadrwi, stawiając go w sytuacji, w której dalsze trwanie przy swoim światopoglądzie będzie wiązać się z podejmowaniem bardzo trudnych wyborów. Przekonują się o tym bohaterowie <i>Rozbicia</i>, powieści napisanej przez Rabindranatha Tagore (1861 – 1941), indyjskiego poety, prozaika, filozofa, kompozytora, malarza, pedagoga i laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (1913), pierwszej dla Hindusa, jak również dla Azjaty.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Punktem wyjścia dla fabuły utworu są miłosne perypetie Ramesza, studenta prawa, uczącego się w Kalkucie, gdzie za sprawą kolegi i najbliższego sąsiada Dżogendry, poznaje Hemnalini, młodą i atrakcyjną dziewczynę, przyszłą studentkę, przygotowującą się do egzaminu na pierwszy rok filozofii. Hemnalini, siostra Dżogendry, to córka Annady Babu, należącego do stowarzyszenia <i>Brahma-Samadż</i>, hinduistycznej gminy religijnej dążącej do unowocześnienia społeczeństwa indyjskiego w duchu racjonalizmu europejskiego, opowiadającej się przeciw idolatrii, rytuałom, systemowi kastowemu, obyczajowi sati (samospalenia wdów). Ojciec Ramesza, jako prawowierny hindus, gdy tylko dowiaduje się, do kogo syn zapałał uczuciem, bierze sprawy w swoje ręce i znajduje potomkowi odpowiednią partię. Ramesz ma poznać narzeczoną dopiero w dniu ślubu – ceremonia odbywa się naprędce, związek nie zostaje skonsumowany, zaś w drodze powrotnej zdarza się nieszczęście. Trąba powietrzna wywraca łodzie, którymi podróżuje orszak weselny, pozostawiając przy życiu jedynie nielicznych, wśród których znajdują się Ramesz oraz jego, jak mogłoby się wydawać, młodziutka żona. Szybkie śledztwo przeprowadzone przez mężczyznę ujawnia, że kapryśna fortuna mocno sobie z niego kpi, z jednej strony oferując mu szansę powrotu do Hemnalini, z drugiej zaś nakładając obowiązek opieki nad obcą dziewczyną, Kamalą, przekonaną, że jest on jej prawowitym małżonkiem. Cóż pocznie biedny Ramesz, cóż stanie się z Kamalą?</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Z punktu widzenia opisywanych wydarzeń, <i>Rozbicie </i>to klasyczna opowieść miłosna. Rabindranath Tagore powołuje do istnienia kochanków, którzy muszą mocno zmagać się z przeciwnościami i uparcie walczyć o swoje uczucie. W przypadku Ramesza ten bój jest o tyle problematyczny, że bohater, zgodnie z tytułem, pozostaje rozbity – jest on zawieszony pomiędzy tradycją a nowoczesnością; pomiędzy zdobytą wiedzą i wykształceniem, a mądrością swoich przodków; pomiędzy pożądaniem, a powinnością i poczuciem odpowiedzialności. Ta wielość zależności, w połączeniu z raczej słabą wolą, niezdecydowaniem, skromną rezolutnością, tendencjami do deliberacji i rozpatrywania wszelkich aspektów danego problemu, miast czynu oraz brakiem determinacji, skutkują biernością prowadzącą do jeszcze mocniejszego zaplątania się w sidła złych wyborów. Ramesz stara się być uczciwy, nie chce nikomu wyrządzić krzywdy, a mimo to wciąż kogoś rani, a w dodatku coraz mocniej gmatwa się w niedopowiedzeniach i kłamstwach. Mężczyzna boleśnie uzmysławia sobie, jak trudno jest pozostać przyzwoitym czy dobrym, w momencie gdy przeznaczenie rzuca nam wyzwanie i stawia nas w sytuacjach niejednoznacznych, ekstremalnych, nie pozwalających odwołać się do naszych wcześniejszych życiowych doświadczeń, wymagających wewnętrznego wysiłku i poświęcenia.<i><br /></i></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Śledząc losy poszczególnych bohaterów, odbywamy zarazem podróż po barwnie i wielowymiarowo odmalowanych Indiach. Rabindranath Tagore zabiera nas na wyprawę po Kalkucie oraz hinduskiej prowincji, portretując życie codzienne członków różnych społeczności. Z perspektywy czytelnika europejskiego, interesujące są fragmenty traktujące o hinduskich obyczajach, wierzeniach, przesądach oraz hinduskiej kulturze. Indie przestają być krajem egzotycznym, a miast tego stają się przestrzenią, w której egzystują ludzie z krwi i kości, prowadzący realne życie, zmagający się z problemami niesionymi z nurtem prozy codzienności. To także miejsce, gdzie ściera się ze sobą wiele idei i koncepcji związanych z tym, jak rozumiany jest dobry i uczciwy byt.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W tym obrazie Indii szczególną uwagę przykuwa położenie kobiet, które nie jest godne pozazdroszczenia. Społeczeństwo hinduskie jawi się jako mocno patriarchalne i mizoginiczne. Kobieta to istota gorszego sortu, posiadająca zdecydowanie mniej praw niż mężczyzna. Jej rolą jest bycie żoną oraz gospodynią domową pozostającą na łasce bądź niełasce męża, zaś staropanieństwo czy porzucenie to rzecz niezwykle wstydliwa, ba, wręcz upokarzająca (<i>Dobrze, ale hańba będzie dla nas śmiercią. Wyjdź za mąż za jakiegoś przyzwoitego człowieka i skończ, jak tylko można najprędzej, z tym obrzydliwym melodramatem</i> [1]). Jej intelektualne przymioty są poddawane w wątpliwość czy negowane, co argumentowane jest biologicznymi ograniczeniami (<i>(…) umysł mężczyzny podobny jest do miecza i że nawet tępy miecz może być jeszcze dla swej ciężkości bronią straszliwą, podczas gdy inteligencja kobiety jest jak scyzoryk: można go nawet ostrzyć jak się chce, nie będzie zdolny do niczego poważniejszego</i> [2]) czy też podatnością do afektacji i wzruszeń (<i>Kobieta gotowa zaprzeczyć nawet, że dwa razy dwa jest cztery, jeśli szczęście jej od tego zależy. Jeżeli rozum jej mówi, że czarne jest czarne, a miłość, że białe, nieszczęsny rozum czeka tylko wzgarda</i> [3]). Kobieta nie powinna więc uczyć się, zdobywać wykształcenia, a poprzestać na tym, do czego jest stworzona, tj. do obowiązków domowych: <i>(…) jej życie w domu wujostwa było przecie wiecznym, nieprzerwanym kieratem, na który składało się gotowanie, nauczanie dzieci i sprzątanie domu</i> [4]; <i>Spiżarnia i kuchnia są królestwem kobiety</i> [5].<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Przygody Ramesza, Hemnalini oraz Kamali przyozdobione są plastycznymi i poetycznymi opisami. Język, jakim operuje Tagore jest momentami bardzo malowniczy, stąd raczeni jesteśmy słownymi pejzażami, które można niespiesznie kontemplować: <i>Tylko rzeki, góry, lasy i pola witają deszcze głośnym okrzykiem radości, jak przyjaciela w przyrodzie widzą deszcz w jego prawdziwej wspaniałości i ani jedna nuta niechęci nie odezwie się w tej uroczystej chwili, gdy niebo i ziemia łączą swe głosy, aby powitać przybycie chmur deszczowych</i> [6]; <i>Rzekę i brzegi zalewało światło księżyca na nowiu. W pobliżu przystani nie było wsi i ta cicha promienna noc zdawało się czuwać, wśród falującego łagodnie zielonego obszaru pól ryżowych, niczym dama, której kochanek nie przyszedł na schadzkę</i> [7]; <i>Cienki koc białej mgły leżał na cichej wodzie, szary zmierzch rozpraszał ciemności i świt było już widać na niebie za drzewami na wschodnim brzegu rzeki</i> [8].</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Summa summarum</i>, <i>Rozbicie </i>to przyzwoita powieść. Z jednej strony ciekawi tło, na jakim rozpostarto historię bohaterów, bowiem to wnikliwy portret Indii z początku XX wieku, na który składają się informacje na temat obyczajowości, kultury i religii, z drugiej zaś melodramatyczny charakter miłosnych perypetii Ramesza, Hemnalini oraz Kamali jest w dłuższym ujęciu czasowym męczący. Nużą wewnętrzne monologi, które nierzadko naznaczone są sztucznością, trochę irytują też niespodziewane zwroty akcji, zbyt mocno nasycone niezwykłym zbiegiem okoliczności. Ale nawet mimo tych niedociągnięć, książka jest warta przeczytania, bo to ciekawe przypomnienie, iż: <i>Nie jest prawdziwym zyskiem to, co otrzymujemy bez żadnych wysiłków, to tylko, co opłacamy poświęceniem, staje się nasze w prawdziwym, wewnętrznym znaczeniu</i> [9].</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="https://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Rabindranath Tagore, <i>Rozbicie</i>, przeł. Jerzy Bandrowski, Wydawnictwo Vis-à-vis Etiuda, Kraków 2018, s. 218</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 6</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Tamże, s. 99</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 115</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[5] Tamże, s. 343</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[6</font><font face="georgia">] Tamże, s. 33 – 34</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[7</font><font face="georgia">] Tamże, s. 144</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[8</font><font face="georgia">] Tamże, s. 134</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[9</font><font face="georgia">] Tamże, s. 234</font><font face="georgia"><br /></font></p><p></p><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-78329488099385239882024-01-22T19:54:00.004+01:002024-01-22T20:08:05.898+01:00„Pająk” Marka Romańskiego - jakie pisanie, takie czytanie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf4QH6Tj3K4nl2hWinERPPka7N8LSbUFEf9SCDrsMx70Fe9QGAfLoF9YtwJfY3TYFKAH8KRiItikAzIImnPzuss1BKYydGyyrtMHkZHCITwBTvAiFIdu7q_FExeDCNmUWABTShEFPRUK0jpG-DZUbknIEGRMF9fPm-HVlFKOa9kDc8gU_F2becc6GMFpo/s500/pajak-kryminaly-przedwojennej-warszawy-tom-10-b-iext99191261.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf4QH6Tj3K4nl2hWinERPPka7N8LSbUFEf9SCDrsMx70Fe9QGAfLoF9YtwJfY3TYFKAH8KRiItikAzIImnPzuss1BKYydGyyrtMHkZHCITwBTvAiFIdu7q_FExeDCNmUWABTShEFPRUK0jpG-DZUbknIEGRMF9fPm-HVlFKOa9kDc8gU_F2becc6GMFpo/w200-h200/pajak-kryminaly-przedwojennej-warszawy-tom-10-b-iext99191261.jpg" width="200" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;"> Marek Romański </span></h2><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Pająk (1932)</span></h1><span style="font-family: georgia;">to wydanie: audiobook <br />czyta: <b>Stanisław Biczysko </b><br />Published October 23, 2021 by Lind & Co</span><div><span style="font-family: georgia;">ISBN 9789179959258</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /><div style="text-align: justify;">Od czasu, gdy <a href="https://klub-aa.blogspot.com/p/spis-recenzji-i.html" target="_blank">Marek Krajewski</a> szturmem zdobył serca polskich czytelników swymi kryminałami osadzonymi w międzywojniu, pojawili się następcy tego stylu, że wspomnę choćby świetnego <a href="https://klub-aa.blogspot.com/p/spis-recenzji-d.html" target="_blank">Krzysztofa Bochusa</a>. Widząc wysokie noty kolejnej powieści napisanej w tym kanonie - „Pająka” pióra Marka Romańskiego, wybrałem wydanie audio w interpretacji Stanisława Biczysko i zabrałem się do słuchania.</div></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Miałem nadzieję, że Romański, choć autor przedwojenny i ponownie teraz odkryty, dołączając do uroczej maniery umieszczania kryminalnych zagadek w okresie pomiędzy wielkimi wojnami będzie kolejnym objawem tworzenia się w Polsce czegoś rodzimego, dobrego i konkurencyjnego wobec takich uznanych kanonów jak skandynawska szkoła kryminału społecznego czy kryminał noir. Niestety, srodze się zawiodłem. Retro jako wzmocnienie nowego prądu literackiego kompletnie się nie sprawdziło.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">O fabule nie będę się rozpisywał, gdyż nie doszedłem aż tak daleko, by oceniać jej całość. Bohaterów też lepiej nie omawiać – na próżno szukać tutaj przekonujących, dynamicznych konstrukcji psychologicznych, interakcji socjologicznych, czegokolwiek na plus. By odrzucić to „dzieło” wystarczy sam styl, którego nie da się strawić, jeśli ma się jakiekolwiek poczucie smaku, odrobinę logiki czy po prostu zdrowego rozsądku. Wysłuchałem tylko mały fragment, ale to udawanie na siłę „artyzmu” i superliterackiego języka stawało się z każdą chwilą bardziej nie do zniesienia. Objawiało się nawet w tak rażących zabiegach jak zmienianie na siłę uznanych, powszechnych i zakorzenionych w języku zwrotów. Przykładowo zamiast „blady jak ściana” czy „blady jak papier” Romański serwuje nam swój wynalazek „blady jak niezapisana kartka papieru”. Zachwyca też swą kreatywnością zaskakując nas takimi odkryciami językowymi jak „wydelikacony słuch wywiadowcy” (zamiast wyczulony czy doskonały). Perełką jest również „sznurowadło u bucika”, które leżałoby jak ulał u dziecka, ale wręcz śmieszy, gdy chodzi o but policyjnego wywiadowcy (sic!) pozującego na Brudnego Harry’ego. W dodatku nasz Sherlock Holmes made by Romański numerów telefonów w notatniku nie zapisuje, a „szyfruje”.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Nie dość żenady stylistycznej, to w dodatku, w tym krótkim przecież fragmencie, który zdzierżyłem, trafiłem i na zgryz merytoryczny godny autorki romansów, ale nie pisarza historycznych powieści detektywistycznych – „załadował nowy magazynek do rewolweru”.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Kiedy doszedłem do tego, że ktoś „został otruty ogromną dozą arszeniku” – nie ilością czy dawką, a dozą (sic!) i w dodatku temu ostatniemu lapsusowi smaczku dodała ta okoliczność, iż cytowane nieszczęsne sformułowanie padło nie z ust poety grafomana, a wypowiedział je przedstawiciel zawodu bądź co bądź medycznego, powiedziałem:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">- Sorki, ale na tym „delektowanie się” prozą Marka Romańskiego kończę.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Nie bez wpływu na tę decyzję była też „interpretacja” Stanisława Biczysko. Pełna patosu, dziwnej egzaltacji i przesadnego akcentowania bez żadnego związku z tym, co akurat jest czytane. Jakie pisanie, takie i czytanie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Absolutnie nie polecam. Jest tyle dobrych, bardzo dobrych i genialnych książek, że życia nie starczy nawet na tylko te ostatnie. Szkoda czasu na „Pająka”.</span><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;" target="_blank">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-32276003139023144952024-01-19T18:43:00.004+01:002024-01-19T18:48:51.232+01:00Erich Maria Remarque po raz trzeci - „Noc w Lizbonie”<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjMLLqmmhNkSFPwRrjXRf1JpCHEFngoJ7HPdcQ5I1hyqPrLxr7FWqAJqFF_chj2qnTGAB76XIspAeywzw6p2Dlitkaf0v7gYeeC9EZmbFOW35Tk4PaKHsohG8d3ps-5iljGVKT1OYcG0aGP8tA2WZAKaeE7-fbfrnDDoUoFlU_SHFOAttDTKp91A6DGdI/s320/1424672-noc-w-lizbonie-erich-maria-remarque-1.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="320" data-original-width="320" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjMLLqmmhNkSFPwRrjXRf1JpCHEFngoJ7HPdcQ5I1hyqPrLxr7FWqAJqFF_chj2qnTGAB76XIspAeywzw6p2Dlitkaf0v7gYeeC9EZmbFOW35Tk4PaKHsohG8d3ps-5iljGVKT1OYcG0aGP8tA2WZAKaeE7-fbfrnDDoUoFlU_SHFOAttDTKp91A6DGdI/w200-h200/1424672-noc-w-lizbonie-erich-maria-remarque-1.jpg" width="200" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Erich Maria Remarque</span></h2><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Noc w Lizbonie</span></h1><span style="font-family: georgia;">original title: <b>Die Nacht von Lissabon</b> (1962)<br />tłumaczenie: <b>Ryszard Wojnakowski</b><br /><u>This edition:</u><br />Format: audiobook</span><div><span style="font-family: georgia;">czyta: <b>Krzysztof Gosztyła</b><br />Published January 1, 2022 by Rebis<br />ISBN 9788381886680</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">No i nadszedł czas na kolejne, po genialnych powieściach „<a href="http://klub-aa.blogspot.com/2012/11/uk-triumfalny.html">Łuk Triumfalny</a>” i „<a href="http://klub-aa.blogspot.com/2012/11/na-zachodzie-bez-zmian.html">Na zachodzie bez zmia</a>n”,dzieło Ericha Marii Remarque’a*, niemieckiego pisarza, dramaturga, dziennikarza i weterana I wojny światowej, który wraz z rodziną aż za dobrze doświadczył zła, jakim były i I i II wojna. Przyszła kolej na „Noc w Lizbonie”. Do czytelniczej konsumpcji wybrałem wydanie audio w interpretacji Krzysztofa Gosztyły.</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Tym razem Remarque funduje nam coś całkiem odmiennego od wyżej wspomnianych, chyba najbardziej znanych dzieł tego niemieckiego mistrza o francuskim pseudonimie. Wojny jako takiej bowiem niemal w książce nie ma. II Wojna, o niej głównie mowa, w „Nocy w Lizbonie” przypomina odgłos nadciągającej znad horyzontu burzy, przed którą wszyscy uciekają i której coraz głośniejsze pomruki słychać z każdą chwilą wyraźniej, ale jej samej jeszcze nie widać.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Konstrukcyjnie dzieło przypomina spowiedź jednego uciekiniera, umykającego przed wojną, przed drugim jemu podobnym. Narracja jest dostosowana do tej konwencji, a mistrzostwo autora widać między innymi w tym, że dość powolne jej tempo nie koliduje z opowiadanymi wydarzeniami nawet wtedy, gdy mają one charakter gwałtowny, gdy akcja przyspiesza niczym w filmie przygodowym. Na tym jednak nie koniec zalet. Oczywiście, mamy znów świetny warsztat, styl godny naśladowania, wyczucie tematu i perfekcyjne operowanie słowem, ale treść chyba jest jeszcze bardziej godna docenienia.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Tak naprawdę, wbrew obiegowym opiniom, nie jest to, o czym wspomniałem, opowieść o wojnie. Nie jest to nawet powieść antywojenna. To sprzeciw wobec tego wszystkiego, co do wojny prowadzi. Prowadzi do wojny, która niszczy ludzi i ich uczucia, społeczeństwa i ich moralność, niszczy wszystko, a mimo to o tych prekursorach mówi się i myśli znacznie rzadziej, niż o banalnych pretekstach do wojny i o niej samej.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">„Noc w Lizbonie” ma warstwę oczywistą – spowiedź tułacza, ukazanie niedoli migrantów jako następstwa nienawiści i wojny, oraz warstwę nieoczywistą, ledwo zarysowaną, którą wielu może przegapić.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">W „Nocy w Lizbonie” znajdziemy na przykład odważną krytykę chrześcijaństwa, gdyż przyniosło owoce, które sprawiły, iż ofiara Chrystusa okazała się daremną:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">„</span><span style="font-family: courier;">Światło połyskiwało na złotym, wzniesionym przez kapłana, kielichu z krwią Chrystusa, który odkupił nią świat. I co z tego wynikło? Krwawe krucjaty, fanatyzm religijny, tortury inkwizycji, palenie czarownic na stosie i mordowanie heretyków — wszystko w imię miłości bliźniego</span><span style="font-family: georgia;">.”</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Moim zdaniem chrześcijaństwo przyzwyczaiło Europę do wiary w Jedyną Prawdę i gdy utraciło rząd dusz, bezmózgie poniekąd masy (słusznie nazywane przez Jezusa owcami) odczuwały brak Pasterza, brak Nowej Jedynej Prawdy. W tę lukę wcisnęły się nowe ideologie – komunizm i faszyzm oraz nowi pasterze – Hitler i Stalin. Remarque nie formułuje tego wprost, ale jak inaczej odczytać choćby te słowa:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">„</span><span style="font-family: courier;">Sądzę, że to niewiarygodne opętanie jest symptomem naszych czasów. W tej epoce, pełnej histerii i strachu, gromkie słowa, niezależnie od tego, czy padają z prawa, czy z lewa, są chętnie przyjmowane przez masy. Ludzie dają im wiarę, byle tylko uwolnić się od ciężaru myślenia i obarczającej ich odpowiedzialności, której się obawiają i której uniknąć nie mogą.</span><span style="font-family: georgia;">”</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Oczywiście nie jest to głównym tematem dzieła, ale czy można mówić o przekleństwie tułaczki, która dla milionów jest nieodzownym elementem wojny, zwłaszcza nowożytnej, nie zastanawiając się nawet przez chwilę nad przyczynami takiej katastrofy?</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">W tak trudnym temacie jak uchodźstwo, wojna i faszyzm, nie sposób nie dotknąć i innych problemów. To okazja do rozważań wszelkiego rodzaju i stawiania trudnych, do dziś aktualnych pytań, jak choćby o prawo do godnej śmierci</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">„</span><span style="font-family: courier;">Dlaczego nie chce pan przyznać ciężko choremu człowiekowi prawa do decyzji, w jakiej chwili życie staje się dla niego nie do zniesienia? — odpowiedziałem. — To jest przecie to minimum, na które możemy się zdobyć!</span><span style="font-family: georgia;">”</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">czy o prawidłach przemocy i okrucieństwa, które sprawiają, że bardzo często mordowani, którzy przeżyją, później sami mordują, zarówno w rozumieniu indywidualnym tego stwierdzenia, jak i społecznym czy narodowym.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Jednak, i to też jest objawem geniuszu, stwierdzenia podane na tacy są w powieści rzadkością. Autor celuje w niezauważalnym zadawaniu pytań, formułowaniu problemów, które zajmują umysł czytelnika, gdy narracja idzie już dalej, a podświadomość czytelnika (lub druga część świadomości) meandruje niemal od wydarzeń w świecie przedstawionym niezależnie. Niby książka wciąga, niby czytelnik koncentruje się na bieżących wątkach, ale w tyle głowy dzieje się coś, co biegnie swoim torem. Biegnie na pewno, jak sądzę, drogą odmienną dla każdego odbiorcy, zależnie od jego wiedzy, doświadczenia, otwartości, wrażliwości i inteligencji.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Jak już wspomniałem, „Noc w Lizbonie” poznałem w wersji audio. Lektor na szczęście nie przesadza z aktorzeniem, ale raz i drugi myli mu się intonacja przypisana do kwestii wypowiadanych przez różne osoby i mam wrażenie, iż lepiej już by było dialogi po prostu przeczytać, tak jak to robiono zanim nastała nowa moda. Na szczęście Remargue przebija wszystko i audiobook również jest prawdziwą czytelniczą ucztą. Również, gdyż mam wrażenie, iż tym razem druk byłby lepszy.</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Gorąco polecam, choć niekoniecznie w wersji czytanej.</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">* właściwie Erich Paul Remark</span><br /></div></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;" target="_blank">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-18087993306401598852024-01-15T07:00:00.045+01:002024-01-15T07:00:00.135+01:00"Zdecydowani na walkę" Ada Palmer - Sztuka wojny<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Zdecydowani na walkę" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjWKf88LvCYFuwZmd3Q7hFKXPmg9kvNUAUZUdul0M8974RHOLyRRzJx8ciq-WbHsWcHHK9kg7ow_UMvKSwIT5cZq8fku-kJaIMtBNxuXLZ6BYug2-94qDs1_K3K8f1EGqcTyCYV5FvMXXdfDTk2pzkTQHY816yowJl0ckCFOk9WWN86PMr_9D-pEEC4MI/s320/Zdecydowani%20na%20walk%C4%99.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Ada Palmer</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">Zdecydowani na walkę</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>The Will to Battle <br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie</span><span>:<b> Michał Jakuszewski</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span>:<b> MAG</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Cykl: <b>Terra Ignota (tom 3)</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Seria: <b>Uczta Wyobraźni</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia">: <b>432 <br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: <b>papier</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Jest więc oczywiste, że gdy ludzie żyją nie mając nad sobą mocy, która by ich wszystkich trzymała w strachu, to znajdują się w stanie, który się zwie wojną; i to w stanie takiej wojny, jak gdyby każdy był w wojnie z każdym innym. Albowiem wojna polega nie tylko na walce czy też na rzeczywistym zmaganiu; czasem wojny jest odcinek czasu, w którym dostatecznie jest wyraźne zdecydowanie na walkę. A wobec tego pojęcie czasu należy włączyć do natury wojny tak, jak włącza się je do natury pogody. Istota złej pogody nie polega bowiem na jednej nawałnicy czy też na dwóch, lecz na tym, że się na nią zanosi w ciągu wielu kolejnych dni. Podobnie natura wojny polega nie na rzeczywistym zmaganiu, lecz na widocznej do tego gotowości w ciągu całego tego czasu, w którym nie ma pewności, że jest przeciwnie. Wszelki inny czas zaś jest czasem pokoju</i> [1]. Kiedy dotychczasowe społeczne porozumienie się wyczerpuje, a ustalone normy działania struktur organizacyjnych przestają wzbudzać zaufanie, a w rezultacie – funkcjonować, przejście z ze stanu porządku do stanu chaosu i anarchii wydaje się być nieuniknione. Tyle, że, jak słusznie zauważa Hobbes, a o czym przypomina nam Ada Palmer w swojej powieści <i>Zdecydowani na walkę</i>, wojna nie rozpoczyna się w momencie zbrojnej konfrontacji. Wojna to także okres mozolnych przygotowań do konfliktu, przygotowań niejednokrotnie decydujących o tym, jaką formę przyjmie świat po kakofonii entropii, która się przez niego przetoczy w chwili, gdy wrogie sobie armie ruszą przeciwko sobie.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Fabuła trzeciego tomu serii <i>Terra Ignota</i> rozpoczyna się w krytycznym momencie. Fasada systemu rządów opartego na frakcjach zwanych Pasiekach, kruszy się coraz mocniej, zaś w powstałych szczelinach wyziera szkaradna prawda na temat tego, w jaki sposób udawało się utrzymać na planecie pokój przez ponad 300 lat. Rok 2454 okazuje się sądnym rokiem, bowiem opinia publiczna dowiaduje się, jaka jest cena stabilności – część ludzi jest oburzona dotychczasowymi, zakulisowymi praktykami, niewiele mniej liczna grupa uważa stosowane (bezkompromisowe) środki za słuszne, zaś reszta zastanawia się, po której z formujących się stron się opowiedzieć lub stara się zachować neutralność. Napięcie pomiędzy oboma obozami rośnie i osiąga poziom na tyle wysoki, że niemal wszyscy są już pogodzeni z wybuchem wojny. Tym, co pozostaje jest ustalenie zasad, wedle których konflikt ma się toczyć, tak, by po jego zakończeniu Ziemia nadal była planetą zamieszkiwaną przez ludzki rodzaj.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Pierwszoosobowym narratorem <i>Zdecydowanych na walkę</i>, podobnie jak w </font><font face="georgia"><i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/11/do-byskawicy-podobne-ada-palmer.html" target="_blank">Do błyskawicy podobne</a></i></font><font face="georgia"> oraz w <i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/12/siedem-kapitulacji-ada-palmer-o_0686220184.html" target="_blank">Siedmiu kapitulacjach</a></i> jest Mycroft Canner, usługowiec odpokutowujący swoje dawne przewiny poprzez szeroko rozumianą służbę ludzkości. Z racji swojego poprzedniego życiorysu oraz nieprzeciętnego umysłu, Mycroft usługuje najważniejszym geopolitycznych graczom ówczesnego świata, co w praktyce oznacza, że dzięki jego relacji znajdujemy się w samym środku kluczowych wydarzeń. Tyle, że, tak jak w poprzednich tomach, musimy pogodzić się z tym, że sposób, w jaki bohater odmalowuje zachodzące wypadki jest niezwykle specyficzny. Styl Mycrofta (Ady Palmer) naznaczony jest dygresjami i wtrąceniami, które orbitują wokół najróżniejszych zagadnień, począwszy od historycznych, poprzez filozoficzne, a na militarystycznych skończywszy. Nie brak też eksperymentów z formą, stąd w toku opowieści pojawiają się dialogi prowadzone z domniemanym Czytelnikiem (a nawet jego młodszą osobowością, tj. Młodym Czytelnikiem) oraz Thomasem Hobbesem, angielskim filozofem żyjącym w XVI i XVII wieku, autorem traktatu Lewiatan, z którego pochodzi cytat otwierający recenzję. Wzorem poprzednich części cyklu, w Zdecydowanych na walkę niemało uwagi poświęcono rozważaniom nad literaturą – z jednej strony podkreślona zostaje moc słowa, które może mieć siłę sprawczą (<i>Mówią mi, że moja opowieść spełniła ich nadzieje: ujawniła znaczną część prawdy, nie popychając nas dalej ku przepaści</i> [2]); z drugiej zaś zasygnalizowany zostaje jak umowne może być to, co uznajemy za rzeczywiste, bowiem przeżycia zrodzone z racji tych samych zdarzeń będą przetwarzane przez bardzo zindywidualizowane, a przez to niepowtarzalnie pracujące umysłowe aparaty do odbioru zewnętrznych bodźców (<i>Fakty, które w zdrowych umysłach zapisują się na stałe, u mnie zamazują się szybko, ich kontury ledwie daje się wymacać na zwietrzałych kamieniach</i> [3]). Ponadto Ada Palmer chętnie piętrzy poziomy literackiej fikcji, poddając w wątpliwość historię snutą przez Mycrofta Cannera, uwypuklając tym samym apokryficzny charakter dzieła (<i>Zlecono mi to zdanie, ponieważ wiem o pierwszoplanowych graczach więcej niż inni, a poza tym uznano mnie za osobę niepoczytalną, więc moje świadectwo nie ma znaczenia dla sądu. Mogę pisać prawdę, nie wpływając na losy procesów</i> [4]). Autorka uzmysławia nam tym samym, że literatura to swoista umowa zawierana pomiędzy opowiadającym, a słuchającym, że to powierzenie naszego czasu oraz atencji płodom cudzej wyobraźni, od których w zamian oczekujemy nie tylko atrakcyjności, ale i elementarnej logiki i koherentności.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Tym, co zwraca naszą uwagę jest również staranność kreowania warstwy językowej. Ada Palmer ogromną wagę przywiązuje do słów, akcentując ich moc, sprawczość, potęgę. Wyrazy zlepiane w zdania są nie tylko efektywnym narzędziem komunikacji, ale i instrumentem do precyzyjnego opisywania otaczającej rzeczywistości (tę precyzję można zwiększać poprzez swobodne mieszanie różnych języków, stąd w tekście nie brak łaciny czy greki – znamiennym przykładem takiej ścisłości wyrażania się jej rozróżnienie pomiędzy różnymi kategoriami wrogości poprzez użycie słów <i>πολέμῐος </i>(<i>polemios</i>) oraz <i>ἐχθρός</i> (<i>echtros</i>) czy <i>hostis</i> i <i>inimicus</i>). Język jest więc plastyczny, ewoluuje i dostosowuje się do nieustannie zmieniającego się otoczenia. Siłą słów jest również możność kreowania nowych światów oraz istot je zamieszkujących i decydowanie o ich losie: <i>Widzisz, Czytelniku? To Ty mnie wtedy uratowałeś. Przemówiłeś do mnie w imię obowiązku i zabroniłeś mojej chwiejącej się duszy przyjęcia uścisków miękkich dłoni dwóch jeźdźców, snu i śmierci</i> [5] – słowa są <i>(…) materiałem, z którego zrobiono wszechświat (…)</i> [6].</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Przyznać trzeba, że styl, w jakim utrzymana jest książka przytłacza nieco fabułę, która w niewielkim stopniu nasycona jest akcją. Trzecia część tetralogii <i>Terra Ignota</i> to cierpliwe układanie pionków na szachownicy poprzez drobiazgowe opisy przygotowań czynionych w obliczu nieuchronności globalnego konfliktu. Ada Palmer kreśli warunki, w których wyłaniają się i kształtują strony przyszłego starcia – <i>Zdecydowani na walkę</i> to szczegółowe analizy punktów zapalnych, omówienie celów do jakich dążą poszczególne środowiska (jak i środków niezbędnych do ich realizacji) oraz wyłuszczenie racji, którymi kierują się liderzy swoich bloków.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W rezultacie <i>Zdecydowani na walkę</i> to nieco słabsza część tetralogii <i>Terra Ignota</i>, chociaż wciąż pozostająca ciekawą lekturą, zapewniającą sporo materii do samodzielnych przemyśleń. Ada Palmer w oryginalny sposób przypomina, że każda wojna to wypadkowa wielu splotów okoliczności, decyzji czy dążeń, które krzyżują się ze sobą, oddziałują na siebie i wzmacniają się wzajemnie. Zarazem Amerykanka podkreśla, że jeśli już ludzkość decyduje się na zbrojną konfrontację, to im więcej reguł ustalonych zostanie przed jej rozpoczęciem, tym mniejsza będzie siła, z jaką entropia zmiecie wszelkie ludzkie twory i stworzenia, jakie znajdą się w jej zasięgu</font><font face="georgia">.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="http://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Thomas Hobbes, <i>Lewiatan</i>, przeł. Czesław Znamierowski, Wydawnictwo PWN, Warszawa 1954, s. 109 – 110</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Ada Palmer, <i>Zdecydowani na walkę</i>, przeł. Michał Jakuszewski, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2020, s. 13 – 14<br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Tamże, s. 36</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 173</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[5] Tamże, s. 162</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[6] Tamże, s. 199 <br /></font></p><p></p><p></p><p></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><div id="sdendnote2"><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-39688879201603439802024-01-11T20:13:00.005+01:002024-01-11T20:18:53.588+01:00Maciej Siembieda i „Katharsis” - oj słabe to było<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpFBWOndzVQe40LEEUfgaB0g9Rfr3vEkw1rbKieK7wUZGdI1uiJatKHer_d_Gzr6UAKPxiRbL1YvKp9SpPypN_j_3U0pSYkIqE7HtkHo8ihMemnKCU-TBTS1_qeaGtrhGDpjpHDNLRTHooKiyQsAf6HVd0cLLacVhSzhlU8kUMW7NmfVXD2EOC7i6Iq4w/s640/195458089.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="640" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpFBWOndzVQe40LEEUfgaB0g9Rfr3vEkw1rbKieK7wUZGdI1uiJatKHer_d_Gzr6UAKPxiRbL1YvKp9SpPypN_j_3U0pSYkIqE7HtkHo8ihMemnKCU-TBTS1_qeaGtrhGDpjpHDNLRTHooKiyQsAf6HVd0cLLacVhSzhlU8kUMW7NmfVXD2EOC7i6Iq4w/w200-h200/195458089.jpg" width="200" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;"> Maciej Siembieda </span></h1><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Katharsis </span></h2><span style="font-family: georgia;">czyta: <b>Przemysław Bluszcz </b><br /><u>this edition:</u></span><div><span style="font-family: georgia;">format: audiobook</span></div><div><span style="font-family: georgia;">Published July 18, 2022 by Agora S.A.</span></div><div><span style="font-family: georgia;">ISBN: 9788326839689</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Skuszony pozytywnymi ocenami czytelników postanowiłem spróbować czegoś pióra rodzimego „mistrza powieści sensacyjnych z Wielką Historią w tle”*, czyli Macieja Siembiedy. Na pierwszy ogień poszła powieść „Katharsis” w wersji audio, której głosu użyczył Przemysław Bluszcz.</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Ooo – już dawno nie miałem lektury, która by wzbudziła we mnie aż tak ambiwalentne (choć ze zdecydowaną przewagą negatywnych) i ekstremalnie przeciwne odczucia, w dodatku w różnych aspektach. Fabuła zakrojona z wielkim rozmachem – czasowo rozciąga się na pół wieku, terytorialnie zaś sięga od Egiptu po Polskę. Czy to dobrze? Mam wrażenie, że gdyby rozbudować powieść, przynajmniej na dwa tomy, miano sagi, którą ją niektórzy określają, bardziej by pasowało do rzeczywistości. W takiej postaci, jaką mamy, miałem wrażenie zbytnich przeskoków czasowych, koncentracji tylko na akcji, co z kolei kłóci się z większą szczegółowością pod koniec. Nie bardzo mi się to podobało. Dla odmiany sam pomysł i konstrukcja powieści – wyśmienita, choć podana w sposób czyniący nieco zbyt oczywistym pewne sprawy.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">W warstwie stylistycznej są fragmenty napisane przyjemną, całkiem ładną prozą, ale pomiędzy nimi tyle zgrzytów, że nim minie stres po poprzednim, odbiorcę wnerwia następny. Nie chodzi nawet o brak polotu, sznytu czy oryginalności lub po prostu wyczucia, jak na przykład w zwrocie:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">„Świetnie Pan mówi w naszym języku” – żaden Polak tak nie powie („Świetnie Pan mówi polsku”, tak mówi się w kraju Polan), w dodatku w powieści zdanie to pada z ust pół Polaka pół Greka, co dodatkowo czyni je po prostu niezręcznym.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">czy o styl diametralnie odbiegający od podmiotu, którego dotyczy</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">„...bryza, nieśmiała jak oddech niemowlęcia...” - tekst chyba nie bardzo pasujący do półświatka</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">ale i o perełki zakrawające wręcz na grafomaństwo:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">„Pukanie do drzwi zabrzmiało jak odgłos wyciąganej zawleczki” – humor zeszytów, złota czcionka. Po podobnym tekście mój polonista z podstawówki (sic!) obśmiałby autora tak, że długo chodziłby na polski z odpowiednią łatką.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Zresztą – Siembieda w ogóle nie ma wyczucia języka; Egipcjanin mówiący po niemiecku nawija odmianą potocznej polszczyzny z dodatkami slangu półświatka, którego nigdy nie używają obcokrajowcy nawet znający dobrze polski i od lat tu mieszkający. Za to nasz autor bardzo chyba lubi się popisywać swoją „elokwencją”; tak zapędza się w tych swoich figurach stylistycznych i upiększaniu narracji, że i treść zaczyna przeczyć sama sobie – jedna z postaci, która znana jest w całym światku przestępczym i zarazem wszystkim służbom, która znana jest dziwkom od których nie stroni i w dodatku nosi na co dzień super garnitury, jest zarazem osobą, która trzyma się z boku i stara nie rzucać się w oczy. Paranoja.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Nawet w audiobooku wyraźnie rażą powtórzenia nie tylko w sensie stylistycznym, ale co gorsza w rozumieniu narracyjnym – pewne fakty i sytuacje są powtarzane po kilka razy. Jest to zrozumiałe przy seriach powieściowych, by czytelnik, który ominął poprzednie powieści cyklu wiedział skąd się wzięły pewne rzeczy w akurat czytanej książce, ale przy singlu powieściowym, w dodatku jednotomowym, zdecydowanie jest to błąd, który słychać i czuć. Miałoby to uzasadnienie nawet w jednotomowym dziele, ale tylko w razie przedstawiania wydarzeń za każdym razem z odmiennej, różniącej się perspektywy, lecz niestety to nie ten przypadek.</span></div><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To zagubienie się sięga nawet konkretów liczbowych – pewna charakterystyczna i unikalna motorówka w jednym miejscu „szokuje” maksymalną prędkością 20 węzłów, ale w innym ma już bardzo przyzwoitą – 32 węzły.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Podobno, tak piszą niektórzy, autor dość wiernie oddał realia Gdańska i okolicy. Nie wiem, nie znam tych terenów. Sęk w tym, że się tego nie czuje. Gdy czytamy na przykład Marka Krajewskiego, jego Wrocław się czuje, czy ktoś w nim był, czy nie, a u Siembiedy nic z tych rzeczy. W okolicach zaś, które dobrze znam, czyli Świnoujście, Wyspa Wolin, Kotlina Kłodzka, które też dużo miejsca w książce zajmują, w ogóle nie odnalazłem ich atmosfery i specyfiki. Przy Dziwnie autor zaś po raz kolejny pojechał po bandzie i chcąc zadziwić czytelnika wypalił, że rzeka ta ma</span></div><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„ujście położone poniżej poziomu morza”</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">co tłumaczy pochodzenie jej nazwy. No - takie rzeczy to naprawdę niewielu pisarzy serwuje.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Być może te wszystkie mniej lub bardziej żałosne wpadki wynikają z braku umiejętności obserwacji i interpretacji (co skutkuje również brakiem krytycznego podejścia do swej twórczości i zatroszczenia się o realną korektę). Oto bowiem w „Katharsis” znajdujemy na przykład taki kwiatek, jak „ciężki wojskowy kabriolet” na określenie kübelwagena. Tak, to ten blaszak, którym najczęściej jeździł Hans Kloss i wielu innych niemieckich oficerów zarówno w filmach, jak i w rzeczywistości. Wystarczy na niego rzucić okiem, jeśli ktoś choć trochę umie patrzeć, by wiedzieć, że ciężki to on nie był – w rzeczywistości kübelwagen (VW typ 82) to wojskowa wersja znanego wszystkim volkswagena garbusa, w dodatku jeszcze lżejsza niż ta cywilna. A jej chyba nikt nie nazwie w wersji kabrio „ciężkim cywilnym kabrioletem”.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">O głębiach psychologicznych czy ciekawostkach socjologicznych nie ma co pisać, bo i w książce próżno ich szukać.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">No – dość tej żenady. Przejdźmy do lektora. Przemysław Bluszcz próbował zaprezentować tu coś podobnego do interpretacji „<a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/12/robert-galbraith-i-serce-jak-smoa.html" target="_blank">Serca jak smoła</a>” w wykonaniu Macieja Stuhra. Niestety, o ile ten ostatni pokazał mistrzostwo aktorskie, to Bluszcz jedynie aktorzy, co zamiast tonować niezręczności stylistyczne powieści, nieprzekonujące dialogi i klimat, jeszcze je podkreśla. Już chyba by było lepiej, gdyby wzorem dawnych, „klasycznych” narratorów, po prostu książkę czytał.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Właściwie unikam komentowania recenzji – każdy ma prawo do swojego zdania i każda potwora znajdzie swego amatora. Nie mam więc nic przeciwko maksymalnym ocenom, jakie niektórzy dają tej książce na goodreads, gdyż tam towarzyszy temu etykietka „it was amazing”, co jest stwierdzeniem jak najbardziej subiektywnym, a jak wspomniałem każdy ma prawo lubić to, co mu się podoba. Jednak dawanie na LC temu czemuś oceny „arcydzieło” to… takie litościwe niedomówienie. Ludzie! - nawet jeśli dostaliście za darmo książkę w zamian za przychylną recenzję, to miejcie choć trochę godności i choć trochę szanujcie to, pod czym się podpisujecie. Nawet jeśli podpisujecie się tylko nickiem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew<br /><br />* sformułowanie pochodzi z notki wydawcy</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-76295840285921245502024-01-08T07:00:00.037+01:002024-01-15T20:46:55.070+01:00"Czas postu, czas uczty" Anita Desai - O rodzicach i dzieciach raz jeszcze<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Czas postu, czas uczty" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8gGhb8kdyUpeYACpcaLBaPgtXdLVuKhp6kdPdMfmmZ9CAnrrkTbUXmDjJlFWPeaqjMiGniUDoqVpUYuFKjgM2Z8kygBHPr7OwBoPOrLTXORBkJ2pSOv-ktnha9F__qT3wJ6BYK9IoT1XAdptPN1D1zf5OvB2YYuh9fMmJu8XzcnlvritNkKQsktnXD2Y/s320/Czas%20postu,%20czas%20uczty.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Anita Desai</span></font></h2>
<h2 style="text-align: left;"><font face="">Czas postu, czas uczty</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>Fasting, Feasting</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie: <b>Magdalena Paśnikowska</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span></font><font face="georgia"><span>: <b>Akademickie Dialog<br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia"></font><font face="georgia"><span>:<b> 217</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: </span></font><font face="georgia"><span><b>.epub</b></span></font> <br /></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><font face=""><b></b></font></font></div><p></p><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Relacja na linii rodzice – dziecko należy do najstarszych i najbardziej pierwotnych międzyludzkich kontaktów. Powołując do istnienia nową istotę, ojcowie i matki biorą na siebie odpowiedzialność za opiekę nad nią i jej wychowanie. Ów proces bywa żmudny i niełatwy, i warunkowany jest przez wiele zmiennych. Większość rodziców pragnie dla swoich pociech jak najlepiej, a o tym, co jest dobre, pożądane czy słuszne, bardzo często decyduje kod kulturowy otoczenia, w którym egzystuje dana rodzina. W rezultacie potrzeby młodych ludzi mogą być postrzegane i definiowane bardzo różnie, o czym przypomina nam Anita Desai (ur. 1937), indyjska pisarka, autorka książki <i>Czas postu, czas uczty</i>.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Dzieło to opowieść koncentrująca się na ukazaniu stosunków panujących w dwóch rodzinach, hinduskiej oraz amerykańskiej. Punktem wyjścia jest opis perypetii członków jednej z familii z indyjskiej klasy średniej, mieszkających w niewielkim mieście na hinduskiej prowincji. Mama i Papa to małżeństwo wiodące całkiem dostatni żywot – kobieta jest panią domu, zaś mąż zajmuje się utrzymaniem rodziny jako adwokat. Trójka ich dzieci, Uma, Aruna oraz Arun, dorasta mając już ustalony plan na przyszłość – kluczową sprawą w przypadku dziewczynek jest wydanie ich za mąż za odpowiednie partie, chłopiec zaś może liczyć na maksymalne wsparcie w zakresie zdobycia wykształcenia. Jego byt sprowadza się do nauki, pobierania korepetycji i ustawicznych przygotowań do wszelakiej maści egzaminów, których zwieńczeniem mają być zagraniczne studia na uniwersytecie w Massachusetts. Przygody Umy i Aruna pozwalają przybliżyć zarówno hinduskie, jak i amerykańskie realia (ze szczególnym uwzględnieniem rodzinnych relacji), które mimo początkowych różnic, po bliższych oględzinach, okazują się zbieżne w bardzo wielu punktach.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Historia Umy, która stanowi pierwszą część utworu, to bezwzględne spojrzenie na sytuację kobiet w kręgach tradycyjnych społeczności hinduskich, gdzie płeć żeńska redukowana jest do funkcji męskiego dodatku. Rolą nadrzędną niewiasty jest służba, najpierw rodzicom, a następnie mężowi (<i>Uma nie może dłużej udawać, że nie zna potrzeb Papy i jego zwyczajów. W końcu usługuje im od ponad dwudziestu lat</i> [1]), zaś szczytem ambicji zostanie matką męskiego potomka (<i>W większym niż kiedykolwiek dotąd stopniu stała się teraz prawą ręką Papy, jego małżonką. Uczynił ją bowiem nie tylko swoją żoną, ale także matką swego syna. Cóż za honor! Cóż za prestiż!</i> [2]). Chęć zdobycia wykształcenia czy niezależność finansowa jawią się natomiast jako niebezpieczne fanaberie, zagrażające odwiecznym obyczajom – dyplomy czy dobre wyniki w nauce mogą być co najwyżej ciekawostką czy dodatkiem, podkreślającym przymioty przyszłej małżonki, jak dzieje się w przypadku Anamiki, kuzynki Umy: <i>Oczywiście, rodzice nie traktowali poważnie jej wyjazdu na studia za granicę – była przecież w najlepszym wieku do zamążpójścia. Wszyscy to rozumieli i zgadzali się z taką koleją rzeczy. List z informacją o przyjęciu Anamiki w poczet studentów Oksfordu został więc zamknięty w stalowym sejfie w ich bombajskim mieszkaniu przy Marine Drive i kiedy przychodzili goście, wyciągano go i pokazywano wszystkim z dumą</i> [3]. Małżeństwo jest dla kobiety najwyższą wartością, nawet gdy związek jest skalany przemocą – w takich razach wszelkie „nieporozumienia” winny zostać starannie okryte całunem przemilczenia; rozwód byłby hańbą, potężną plamą na honorze każdej szanującej się rodziny, plamą, którą bardzo trudno byłoby zmyć. Co zrozumiałe, zgodnie z tą logiką, staropanieństwo to niemały kłopot, wstydliwa przywara, z którą stara się walczyć na wszystkie możliwe sposoby. Ewentualna porażka poniesiona na tym polu to także niemała zawada, bowiem tradycja nakazuje, by młodsza siostra została wydana za mąż, dopiero, gdy starsza zostanie mężatką.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Położenie Umy, starej panny bezwzględnie wykorzystywanej przez rodziców, to także portret ekonomicznego zniewolenia. Jako młodej dziewczynie, odbiera się jej szansę na edukację – kształcenie musi zostać przerwane z racji narodzin Aruna, bowiem matka potrzebuje starszej córki do pomocy w opiece nad synem. Uma ma zatem nikłe szanse na wyuczenie się jakiekolwiek zawodu, co pozwoliłoby jej na odcięcie się od rodziców, ba, gdy na horyzoncie pojawia się możliwość zatrudnienia w formie osoby do pomocy w jednym z ośrodków medycznych, okazja ta jest bezpardonowo odrzucana, co jest tłumaczone koniecznością dopełniania obowiązków domowych. Obowiązków, których w ogóle nie traktuje się w kategoriach pracy, bowiem Umie, co rusz czynione są wyrzuty, że wegetuje na garnuszku rodziców i naraża ich na wydatki.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Drugą postacią, nad którą pochyla się Anita Desai jest Arun, najmłodsze dziecko Mamy i Papy, ich jedyny męski potomek, a przez to oczko w głowie. Jego egzystencja jest starannie zaplanowana i rozpisana – nie ma w niej ani miejsca, ani czasu na samodzielność czy bunt. Arun niewiele różni się od marionetki, za sznurki której pociągają rodzice, będąc przy tym święcie przekonanym, że działają w jego interesie. W rezultacie studia w Ameryce jawią się więc jako możność odetchnięcia od tej przytłaczającej obecności krewnych – Arun trzyma się na uboczu, unika kontaktów z innymi ludźmi i pragnie pozostać anonimowym, starając się maksymalnie wykorzystać zyskaną przestrzeń. Tego postanowienia nie udaje się w pełni zrealizować, jako, że w przerwie między semestrami Arun, za sprawą rodziców, trafia do amerykańskiej rodziny, gdzie przyjdzie mu spędzić całe lato. Mieszkanie u obcych ludzi stają się sposobnością, by przyjrzeć się funkcjonowaniu amerykańskiej familii z przedmieścia, składającej się z rodziców i dorastających, nastoletnich dzieci, chłopca i dziewczyny. Jak pokazuje Desai, także i na amerykańskiej ziemi, gdzie panują kult sukcesu i konsumpcjonizm, nie brak patologii i wynaturzeń na linii rodzice-dzieci. Za sprawą Aruna, mającego możność porównania własnych doświadczeń i przeżyć amerykańskich nastolatków, przekonujemy się, że tam, gdzie brak zainteresowania potrzebami dzieci, gdzie brak czasu, by się nad tymi potrzebami pochylić, zawsze plenić się będzie przestrzeń do dynamicznie rozwijających się nieporozumień i tarć.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><i>Czasu postu, czas uczty</i> czyta się o tyle przyjemnie, że styl, jakim operuje Anita Desai nasączony jest pogodną ironią. Autorka z udawaną powagą pisze o Mamie i Papie, obnażając ich małość, egoizm, zaborczość i despotyzm, a sposób, w jaki to czyni sprawia, że na naszej twarzy niejednokrotnie gości uśmiech – Desai skupia się na detalach w postępowaniu czy postawach rodziców, które mówią o charakterze danej postaci o wiele więcej niż w przypadku przytaczania ich myśli: <i>Zjawia się miseczka. Papa moczy czubki palców i wyciera je w serwetkę. Tylko jemu w tej rodzinie przysługuje serwetka i miseczka do obmywania palców; to symbole jego statusu. Mama siada swobodniej. Ceremonia dobiegła końca. Przeprowadziła ją bez zarzutu. Wszyscy są zadowoleni</i> [4]. Wyróżnikiem <i>Czasu postu, czasu uczty</i> jest także nielinearna fabuła. Powieść kojarzy się z księgą, w której zebrano wybrane rozdziały z życia rodziny Aruna i Umy, przybliżając wybrane epizody z pominięciem ich chronologii, niejednokrotnie dokonując niemałych przeskoków czasowych. Ten zabieg odnosi się głównie do pierwszej części utworu – dzięki niemu możemy poznać całe dzieciństwo oraz dorosłość Umy, uzmysławiając sobie, jak mocno kobieta zostaje skrzywdzona przez swoich bliskich.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Składając w całość obie części, historię Umy oraz Aruna, uzyskujemy bardzo interesujące dzieło, w którym niemal każdy element prezentuje się niezwykle solidnie. Intrygujący jest już sam tytuł, który można odczytać przez pryzmat osoby Aruna, zaznającego w ojczyźnie uczt, wręcz niemożebnie przesyconych troską (czy raczej nadopiekuńczością), zaś na obczyźnie obserwującego przymusowy post, rozumiany jako niedostrzeganie potrzeb i kłopotów własnego dziecka (mamy więc głód atencji, uwagi, opieki). To zestawienie daje sposobność przyjrzenia się kulturze hinduskiej i amerykańskiej, które przedstawione zostają w kontekście międzypokoleniowych relacji. Lokalnemu kolorytowi towarzyszy więc uniwersalna wymowa, sprowadzająca się do konieczności pielęgnowania kontaktów pomiędzy rodzicami i dziećmi (i odwrotnie). Jedynym zgrzytem polskiego wydania pozostaje okładka, która, co tu dużo mówić, jest paskudna.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"></font><font face="georgia"> </font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"> </font><font face="georgia"> </font><font face="georgia"></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="https://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Anita Desai, <i>Czas postu, czas uczty</i>, przeł. Magdalena Paśnikowska, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2004, s. 24</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 31</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[3] Tamże, s. 65 – 66</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 26</font><br /></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div><p></p>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-69269280745470548702024-01-04T21:38:00.000+01:002024-01-04T21:38:08.270+01:00Michael Connelly i „Betonowa blondynka” - Bosch z ciekawostką sądową<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiebq0GDPqqxpvdM2QcIrDEAaGGvDol-8twNvwjVdl6hBqG25oEdPjav0VI6arrG4AVFqQx-UPTZXqEyUphrDFGGzPqx_QCgW1ByNkRbQwjokDbCOwjhcw7M4XFRXi1lJ0I7uFHunHRd3aVt-n_8_ethyphenhyphenD9rN5TUSBPqpfLe789rg70sjAJLXJtGOlBcco/s600/9161.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="552" data-original-width="600" height="184" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiebq0GDPqqxpvdM2QcIrDEAaGGvDol-8twNvwjVdl6hBqG25oEdPjav0VI6arrG4AVFqQx-UPTZXqEyUphrDFGGzPqx_QCgW1ByNkRbQwjokDbCOwjhcw7M4XFRXi1lJ0I7uFHunHRd3aVt-n_8_ethyphenhyphenD9rN5TUSBPqpfLe789rg70sjAJLXJtGOlBcco/w200-h184/9161.jpg" width="200" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Michael Connelly </span></h1><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Betonowa blondynka </span></h2><span style="font-family: georgia;">oryg. <b>The Concrete Blonde 1994 </b><br /></span><h4 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Harry Bosch #3 </span></h4><span style="font-family: georgia;"><u>this edition: </u><br />tłumaczenie: <b>Grzegorz Kołodziejczyk </b><br />czyta: <b>Janusz Zadura </b><br />format: audiobook <br />Published April 14, 2021 by Sonia Draga <br />ISBN 9788382301342</span><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Po przeczytaniu dwóch pierwszych książek z serii o amerykańskim policyjnym detektywie Harrym Boschu, które bardzo mi się podobały, oczywistą koleją rzeczy było sięgnięcie i po trzecią, czyli „Betonową blondynkę”.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Kiedy Bosch zastrzelił seryjnego mordercę kobiet przezwanego Lalkarzem, co miało miejsce w poprzedniej powieści („Czarny lód”), wydawało się, że sprawę ma z głowy i policja, i Bosch, i mieszkańcy miasta. Teraz okazuje się jednak, że nie, że koniec jednych kłopotów stał się początkiem innych. Co i jak oczywiście nie zdradzę, gdyż „Betonowa blondynka” to klasyczny kryminał – powieść policyjna z elementami thrillera w najlepszym tego słowa znaczeniu i nie można przyszłym czytelnikom psuć radości z przeżywania jej po raz pierwszy, z odkrywania co dalej i who is who.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Dzieło Connelly’ego choć klasyczne dla gatunku, jest o tyle nietypowe, że o miano głównego wątku ze sprawą zbrodni, śledztwa i związanych z tym działań konkuruje wątek sądowy, i to niezwykle interesujący ze względu na swą specyfikę. Aspekt kryminalny nakręca napięcie, ale sądowy budzi nie mniejszą ciekawość czytelnika – trudno się zdecydować, co lepsze. Tym bardziej, że dla czytelnika polskiego, a może nawet i dla większości Amerykanów, pewne aspekty amerykańskiego systemu prawnego ukazane w powieści okażą sie wręcz zaskakujące.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Poprzednie powieści cyklu poznałem z wydań na papierze, a tym razem postanowiłem posmakować Boscha w wersji audio w interpretacji Janusza Zadury. Nie było może aż takiego szału, jak ostatnio, gdy Maciej Stuhr czytał „<a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/12/robert-galbraith-i-serce-jak-smoa.html" target="_blank">Serce jak smoła</a>”, ale i tak było świetnie. Zdecydowanie polecam</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-41680224773769602022024-01-03T07:00:00.033+01:002024-01-03T07:00:00.155+01:00"Prawdziwy bohater" Anita Rau Badami - O wysokiej cenie oślego uporu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Prawdziwy bohater" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR7uldbMqJjwdph173lju5FDXRKIeDSZU15VWoZpM8IDSPmrNsmi5NV-EGT05XV0X6qygk-hejAV2RVqnuqPX4NNF_M6WAYzTdckEt0TNhv0bcM6RjdqcS4txsivxd8wDKhxfobRTmeWxh68SCeDKFpZjY2sHdF7Ak6vd19wV4BzclDbHVcoGw_5-ZVnU/s320/Prawdziwy%20bohater.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Anita Rau Badami</span></font></h2>
<h2 style="text-align: left;"><font face="">Prawdziwy bohater</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>The Hero's Walk</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie: <b>Danuta Stasik</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span></font><font face="georgia"><span>: <b>Akademickie Dialog<br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia"></font><font face="georgia"><span>:<b> 349</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: </span></font><font face="georgia"><span><b>.epub</b></span></font> <br /></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><font face=""><b></b></font></font></div><p></p><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Życie, szczególnie, jeśli uweźmie się na nas kapryśna fortuna i brakuje nam szczęścia, bywa pasmem wyzwań, którym niełatwo jest sprostać. Konfrontacja ze złośliwym losem to sprawa wręcz beznadziejna – sploty niepomyślnych wypadków, brak pieniędzy, niechęć czy brak zrozumienia ze strony najbliższych to tylko kilka środków z bogatego arsenału, którym możemy zostać zaatakowani. Do przezwyciężenia tych wszystkich przeciwności i trudności trzeba by wręcz niezwykłej siły, mocy godnej herosa, o czym przekonuje się protagonista <i>Prawdziwego bohatera</i>, powieści autorstwa Anity Rau Badami (ur. 1961), kanadyjskiej pisarki o hinduskich korzeniach.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Fabuła utworu osnuta jest wokół perypetii członków rodziny Rao, które poznajemy z perspektywy Śripatiego. 57-letni mężczyzna stara się wieść uczciwy i spokojny żywot, tyle, że w obliczu zachodzących wypadków, jest to nie lada wyzwanie. Od 9 lat Śripati nie utrzymuje kontaktu ze swoją córką Mają, która wbrew jego woli zerwała zaaranżowane przez rodzinę zaręczyny, przeprowadziła się na stałe do Kanady oraz poślubiła białego mężczyznę. Niewiele lepiej układa się relacja z o 6 lat młodszym od Mai synem Arunem, który zajmuje się działalnością na rzecz lokalnej społeczności i aktywizmem – jego postępowanie to z punktu widzenia ojca awanturnictwo i proszenie się o kłopoty. Drzazgą w sercu Śripatiego jest także jego małżeństwo z o 5 lat młodszą Nirmalą – związek przechodzi ewidentny kryzys: <i>Ale śmiech jakoś uciekł z ich życia. Stali się niczym para razem zaprzęgniętych wołów, nieustannie obracających wodne koło, obrót za obrotem, z oczami wbitymi w ziemię, bez najmniejszej nuty ekscentryczności wyróżniającej ich spośród innych par </i>[1]. Dodając jeszcze do tego matkę, która odczuwa do syna nieugaszony żal, że rzucił studia medyczne i zajął się pracą w reklamie oraz siostrę Putti, 42-letnią pannę, która z racji kaprysów rodzicielki nie może znaleźć dobrej partii, nietrudno o wrażenie, że egzystencja Śripatiego to niekończące się pasmo zmartwień i trosk. W chwili rozpoczęcia książki na głowę Śripatiego spada jeszcze jeden kłopot – do Indii, niespodziewanie, przeprowadza się córka Mai, 7-letnia Nandana, dla której kraj dziadków jawi się jako wielki i obcy. Czy młodej osobie uda się zaaklimatyzować na ziemi swoich przodków?</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Siłą <i>Prawdziwego bohatera</i> są starannie nakreślone portrety psychologiczne poszczególnych postaci. Anita Rau Badami poświęca wiele atencji każdemu członkowi familii, odkrywając przed nami ich przeszłość, opisując ich mentalność, przybliżając środowisko, w którym funkcjonują. W rezultacie raczeni jesteśmy uniwersalną opowieścią o człowieczych charakterach i międzyludzkich relacjach, które ukazane zostają z perspektywy rodziny, rodziny jawiącej się jako skomplikowany i zmienny homeostat podlegający nieustannym fluktuacjom, będący wrażliwy na płynące z otoczenia bodźce oraz na wewnętrzne interakcje. Niemały nacisk kładziony jest na więzy pomiędzy młodszym, a starszym pokoleniem, które nierzadko poszarpane są poprzez nieporozumienia czy niedomówienia. Nie brak też przypadków bardziej ekstremalnych, jak przedwcześnie zakończone kontakty dzieci i rodziców, wpędzające w poczucie winy czy wręcz szaleństwo. Bardzo wartościowe jest także zasygnalizowanie jak emocjonalnie trudne mogą być stosunki z dziećmi niepełnosprawnymi, zwłaszcza z tymi niedorozwiniętymi umysłowo – ojcom i matkom często towarzyszy wówczas uporczywy frasunek na temat tego, co stanie się z ich wymagającymi ciągłej troski pociechami w chwili ich śmierci.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Autorka koncentruje się mocno na ludzkich słabostkach i przywarach. Kreślone są sylwetki ludzi niepozbawionych wad, których największy dramat polega na tym, że nie potrafią oni połączyć własnej podłości i małości z niechęcią, jaką darzy ich otoczenie – to inni jawią się jako źli i niegodziwi, to inni powinni się zmienić, to inni muszą okazywać nam szacunek, nawet jeśli nie dajemy im ku temu najmniejszych podstaw. Ukazana jest również cena ślepego i głupiego uporu, niepozwalającego przyznać się do popełnionego błędu, uniemożliwiającego wybaczenie i pojednanie – dziwacznie rozumiana duma czy honor skutecznie palą wszelkie mosty porozumienia, co w dłuższej perspektywie może okazać się nieodwracalnym dramatem. Przeciwwagą dla tych mroczniejszych aspektów człowieczej natury, są opisy małych radości i satysfakcji, z których przecież także składa się ludzki byt. Dla Badami istotne są też zmiany, które zachodzą w psychice poszczególnych bohaterów, czy to za sprawą przeżyć i doświadczeń, czy poprzez wpływ innych. Ta wielość poruszanych aspektów sprawia, że Prawdziwy bohater to <i>(…) radość i smutek, gniew i ból, pamięć i zapomnienie – gorycz i słodycz codziennej egzystencji</i> [2].</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W szerszym ujęciu powieść to, przede wszystkim dla zachodnich czytelników, możność spojrzenia na hinduskie realia. Osadzając akcję swojego utworu w Toturpuram, fikcyjnym miasteczku, Anita Rau Badami zabiera nas w podróż po indyjskiej prowincji, gdzie, jak się przekonujemy, rytm życia wyznaczany jest przez różnorakie kaprysy. Prąd i pitna woda pojawiają się i znikają, przypominając nam, jak wielu podstawowych dóbr brakuje w krajach rozwijających się. Upały występujące naprzemiennie z powodziami uzmysławiają natomiast, że zmiany klimatyczne postępują, na skutek czego zjawiska pogodowe stają się niezwykle ekstremalne. Kłodom, rzucanym ludziom pod nogi przez kapryśną aurę towarzyszą problemy generowane przez innych – społeczność Toturpuram to środowisko, w którym ogromną wagę przywiązuje się do przesiąkniętej patriarchatem tradycji. Kobieta zajmuje podrzędną rolę, będąc własnością swojego męża, którego woli musi się podporządkować – nierzadko nie umie, bądź boi się samodzielnie myśleć czy funkcjonować, co jest szczególnie problematyczne w przypadku, gdy małżonek nie należy do osób zbyt zaradnych czy rozgarniętych. A nawet gdy to kobieta jest osobą faktycznie utrzymującą całą rodzinę, to w imię przyzwoitości winna ona stwarzać pozory, że to mąż jest filarem, fundamentem. Co ciekawe, sytuacja młodych mężczyzn (i chłopców) jest niewiele lepsza, jako, że wymaga się od nich bezwzględnego posłuszeństwa wobec rodziców, co niekiedy oznacza konieczność zaakceptowania przypisanej im roli, która kompletnie rozmija się z ich charakterem czy wrodzonymi przymiotami. Owe damsko-męskie konfiguracje, których nieodzownym elementem są aranżowane małżeństwa, osadzone są w kulturze przesiąkniętej hinduistycznymi wierzeniami – fragmenty poświęcone religii dodają prozie Badumi lokalnego kolorytu.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Zdarzenia, które stają się udziałem Śripatiego i jego rodziny, nakreślone są bardzo plastycznym językiem. Anita Rau Badami umiejętnie operuje słowem, służącym przede wszystkim do opowiadania o przygodach swoich bohaterów, choć sporadycznie autorka raczy nas obrazami przyrody, za sprawą których wybrane sceny zamieniają się w malownicze pejzaże utkane ze słów – ich kontemplowanie to prawdziwa przyjemność: <i>Słońce nabrzmiało, stopione z odległym horyzontem. Fale drżały na piasku, pozostawiając powyginane smugi złotej piany, która niemal natychmiast wysychała</i> [3]; <i>Morze było pulsującym kłębowiskiem zielonego światła, rzucającym się na brzeg i wyciągającym swe spragnione palce w kierunku ulicy. Wiatr ciskał wysoko piaskiem w okna i zdawało się, że autobus się kołysze pod jego naporem </i>[4]. Ozdobnikiem prozy Badami jest także symbolika. Duży Dom, pokaźna rezydencja, gdzie egzystuje familia Śripatiego, to budowla mająca czasy świetności dawno za sobą – jej powolne, acz nieuchronnie postępujące niszczenie może reprezentować erozję uczuć, jaka ma miejsce pomiędzy Śripatim i jego bliskimi. Pozbawione pielęgnacji i należytej uwagi emocje są równie podatne na destrukcyjne działanie czasu jak zaniedbane budynki. Bardzo oryginalne znaczenie można natomiast przypisać encyklopedii, która w Prawdziwym bohaterze staje się oznaką obsesyjnych nadziei pokładanych w dziecku – rodzice jednej z postaci zmuszają swoją pociechę do uczenia się na pamięć haseł z encyklopedii, wierząc, że zyskana w ten sposób wiedza ułatwi zdobycie wyższego wykształcenia.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Zbierając w całość wszystkie elementy, z których składa się dzieło Anity Rau Badami, przyznać trzeba, że <i>Prawdziwy bohater</i> to udana powieść zarówno z racji planu bliższego, na którym zarysowano losy wielopokoleniowej rodziny, jak i tego bardziej ogólnego, pozwalającego zapoznać się z realiami hinduskiej prowincji. Z jednej strony autorka udowadnia nam, że ludzkie problemy w ogromnym stopniu są niemal takie same i nie zależą od szerokości geograficznej, z drugiej zaś zyskujemy sposobność, by przyjrzeć się indyjskiej obyczajowości i codzienności, tym bardziej, że na Toturpuram i jego mieszkańców spoglądamy zarówno oczami miejscowych, jak i osoby przyjezdnej, wychowanej w zupełnie odmiennej kulturze.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"></font><font face="georgia"> </font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"> </font><font face="georgia"> </font><font face="georgia"></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="https://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Anita Rau Badami, <i>Prawdziwy bohater</i>, przeł. Danuta Stasik, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2004, s. 20 – 21</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 276</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[3] Tamże, s. 5</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 294</font><font face="georgia"><br /></font></p><p></p><p></p><p></p></div></div><p></p>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-17127101102371921192024-01-02T10:54:00.007+01:002024-01-02T10:58:40.363+01:00„Płomień” Magdaleny Salik - jest potencjał<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnnICpD4Fgg9uguYCtNkz96TxCA6_OJeuvjXrsZJg8aJ35kDSgiuMS5khsm54hNxQ3eQYkbC74_DK0kk3LsB6iLA_JJsISfpQFp6Tg27wMJfSEKRweBXgK2XXAOzE6CXzcCCnkxbWXazqvDE_EKIfyzd0MkrpVhRbFpxnYUcoUQHvYgmqbvfMBsJekjnM/s900/58914983.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="606" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnnICpD4Fgg9uguYCtNkz96TxCA6_OJeuvjXrsZJg8aJ35kDSgiuMS5khsm54hNxQ3eQYkbC74_DK0kk3LsB6iLA_JJsISfpQFp6Tg27wMJfSEKRweBXgK2XXAOzE6CXzcCCnkxbWXazqvDE_EKIfyzd0MkrpVhRbFpxnYUcoUQHvYgmqbvfMBsJekjnM/w134-h200/58914983.jpg" width="134" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Magdalena Salik </span></h1><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Płomień </span></h2><span style="font-family: georgia;"><u>this edition:</u><br />format: ebook <br />Published September 10, 2021 by Powergraph <br />ISBN: 9788366178571</span><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Zachęcony recenzją <a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/12/pomien-magdalena-salik-o.html" target="_blank">@Ambrose</a> na naszym blogu i ja sięgnąłem po powieść science fiction „Płomień” pióra Magdaleny Salik, współczesnej rodzimej naszej pisarki (ur. 1978), która debiutowała w „kategorii” fantasy w 2009 książką „Gildia Hordów (Runa)” otwierającą trylogię „Doliny mroku”, a teraz, jak widać, próbuje swych sił w klasycznej SF, nawet takiej trochę hard.</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Fabuła dzieła w zasadzie skonstruowana jest wokół przygotowań, a następnie realizacji, pierwszej ludzkiej wyprawy w daleki, prawdziwy kosmos, a konkretnie do ziemiopodobnej planety właśnie odkrytej na orbicie jednej z gwiazd w konstelacji Łabędzia. Szczegółów nie będę zdradzał, ale warto zaznaczyć, że wzorem mistrzów s.f. autorka zwłaszcza etap poprzedzający start wykorzystała do wiwisekcji różnych typów ludzkich i udało jej się to przepięknie; warstwa psychologiczna, która jest naprawdę mocną stroną książki, nie przytłacza i jawi się jako naturalny element narracji dopełniający akcję. Szkoda, że na socjologię nie starczyło miejsca…</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Niestety, sam pomysł, wokół którego osnuto alternatywny charakter misji, przygotowany na wypadek, gdyby żywi kosmonauci zawiedli, a ukryty pod nazwą „mapowanie mózgu”, kompletnie mnie nie przekonuje. Jeśli pod przeniesieniem ludzkiego mózgu do komputera, stworzeniem cyfrowej jego kopii, czy jak by tego nie nazwać, rozumiemy, jako skrót myślowy, przeniesienie ludzkiej osobowości, ludzkiego „ja”, a nie stworzenie jakiegoś kalekiego umysłowego Frankensteina, to moim zdaniem jest to absolutnie nierealne i pomysł taki, jako chybiony, jest już sam w sobie dużym obciążeniem dla dzieła. Człowiek, odrębna świadomość ludzkiej istoty (i chyba nie tylko ludzkiej) nie siedzi bowiem w samym mózgu, czego dowodów jest coraz więcej. Z tego prosty wniosek, że nawet udane skopiowanie działającego mózgu (obojętnie, czy na drodze cyfrowej, czy biologicznej), podobnie jak przeszczep mózgu do innego ciała, nie stworzy niczego poza okaleczonym potworem. Już dużo bardziej realną możliwością, choć pewnie raczej w bardzo dalekiej przyszłości, jest zbudowanie od podstaw sztucznego mózgu (szkoła Asimova i innych).</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Drugim, za to dużym minusem, jest powielanie negatywnych, w dodatku fałszywych stereotypów promujących najbardziej patologiczne, negatywne postawy i podawanie takich haseł w chwytliwej oraz mającej pozory naukowości formie:</div></span><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: courier;">Ludzie po to wykuli pierwsze narzędzia, by zabijać nimi innych ludzi.</span></b></div></b><div style="text-align: justify;"><br /></div><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Nie tylko nie ma żadnych dowodów na tę tezę, ale wręcz przeciwnie – najnowsza wiedza skłania nas raczej ku przeświadczeniu, że to altruizm jest wrodzonym elementem człowieczeństwa, gdy tymczasem okrucieństwo jest wynalazkiem cywilizacji i wiary.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Z drugiej strony, Salik uwzględnia w książce na przykład wiedzę o ciągłej ewolucji wspomnień i ich kreatywnym przetwarzaniu przez podświadomość bez udziału woli*, jest więc w tym dużo bardziej na bieżąco w stosunku do aktualnej wiedzy, niż na przykład nasze sądownictwo.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Mimo tych, dość poważnych, krytycznych uwag, muszę przyznać, że świetnie się „Płomień” czytało. Autorka zastawiła na czytelnika ciekawą pułapkę, której istoty oczywiście nie zdradzę. Nie ujawnię też jak udało jej się wpleść w fabułę elementy klasycznego military fiction, wręcz powieści wojennej i klimatów postapo, ale wspominam o tym, gdyż ten wątek bardzo jej się udał. Ma pani Magdalena rękę do tych tematów, której może jej pozazdrościć wielu kolegów po piórze. Szkoda, że nie napisała dotąd niczego w tym kanonie – mam wrażenie, że mógłby to być hit.</span></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Wracając do tematu, czyli do „Płomienia” – mamy tu porcję solidnej, dobrej SF, obarczoną co prawda poważnymi wadami, ale mającej i wiele mocnych stron, a przede wszystkim wciągającej, trzymającej tempo i styl do ostatniej strony. Nie wytrzymuje co prawda konfrontacji z klasykami, ale i tak wybija się ponad przeciętność, zwłaszcza jeśli zawęzimy konkurencję do współczesnej literatury rodzimej. Jest potencjał, są oryginalne pomysły, czekam na więcej.</div></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">* te ciągłe zmiany dokonujące się w naszych wspomnieniach dzieją się bez bezpośredniego udziału naszej woli, choć na przykład, pod wpływem przyjętej przez nas orientacji wobec czasu</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;">pomagam.pl/dfa8df</a><span style="font-family: georgia;"><br /></span><br /><br /> <br /> <br /><br /><br /> <br /> <br /><br /><br /></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-83820095543443453102023-12-31T10:11:00.002+01:002023-12-31T10:11:08.660+01:00Szczęśliwego 2024!<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3nyg7x3eFfCAHON00omGIqPxr-cDkNMLp7_W54CltwXUJJ1mC_gw-YQZuAiOK414_IQaCD9TcRDdE5vNzmr0TkQX54L5qsv1y-qL89ujAuVJiA2EbWFhbJNnJvbOCIW8_edtd75rVXxVwRLeF8_ZLPi6J1hW6hFSgRgNfclk1xLoE43q21j10tEr-vmo/s852/658bee3396873_o_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="479" data-original-width="852" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3nyg7x3eFfCAHON00omGIqPxr-cDkNMLp7_W54CltwXUJJ1mC_gw-YQZuAiOK414_IQaCD9TcRDdE5vNzmr0TkQX54L5qsv1y-qL89ujAuVJiA2EbWFhbJNnJvbOCIW8_edtd75rVXxVwRLeF8_ZLPi6J1hW6hFSgRgNfclk1xLoE43q21j10tEr-vmo/w640-h360/658bee3396873_o_large.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-64839115179517051232023-12-30T23:07:00.003+01:002023-12-30T23:12:05.738+01:00Robert Galbraith i „Serce jak smoła” - papier vs. audio z zaskakującym finałem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL6CvDsOiKhJySdZKbszETP86kj_BqN8sorC8K17HqxjIw_OhgAsUPGNmXPEQZUWQ1u5a5gF1UXof6_NRhNBRkbOp1ihZHx2gUXFG3IGHeuu7jXKLnh-ZC9qHcH0S4zCTxx4dooFZZBtev1JGZutrN85OP0n5ygv9udwTSYkSAzdPaoKyyaagPAWEaIQo/s456/62689008.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="456" data-original-width="300" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL6CvDsOiKhJySdZKbszETP86kj_BqN8sorC8K17HqxjIw_OhgAsUPGNmXPEQZUWQ1u5a5gF1UXof6_NRhNBRkbOp1ihZHx2gUXFG3IGHeuu7jXKLnh-ZC9qHcH0S4zCTxx4dooFZZBtev1JGZutrN85OP0n5ygv9udwTSYkSAzdPaoKyyaagPAWEaIQo/w132-h200/62689008.jpg" width="132" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Robert Galbraith </span></h1><h4 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">(J.K. Rowling) </span></h4><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Serce jak smoła. Część 1 i 2 </span></h2><span style="font-family: georgia;">tytuł oryg. <b>The Ink Black Heart</b> (2022) <br />seria: <b>Cormoran Strike #6 </b><br />tłumaczenie: <b>Anna Gralak </b><br /><u>This edition </u><br />format: audiobook <br />narrator: <b>Maciej Stuhr </b><br />Published February 2, 2023 by Wydawnictwo Dolnośląskie <br />ISBN: 9788327163448 (ISBN10: 8327163442) i 9788327163455 (ISBN10: 8327163450)</span><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">No i nadeszła długo oczekiwana chwila – sięgnąłem po „Serce jak smoła”, czyli szóstą odsłonę serii powieściowej „Cormoran Strike” pióra J.K. Rowling ukrywającej się na jej potrzeby pod pseudonimem Robert Galbraith. Cykl ten, jak dotąd, zaliczał się do moich ulubionych, gdyż mógł śmiało konkurować o palmę pierwszeństwa ze wszystkimi kryminałami ever jak klasyk tego gatunku, a ponadto był wzbogacony o rozbudowane wątki obyczajowe, obserwacje psycho i socjologiczne, odpowiednia dawkę humoru oraz z wyczuciem muśnięty elementami romansu. Co przyniosło nam „Serce jak smoła”?</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Tym razem Cormoran Strike i jego piękna wspólniczka Robin Ellacott zmierzą się, po raz pierwszy, z cyberprzestępczością. Dodajmy, cyberprzestępczością, która wiąże się z klasycznymi zbrodniami, a konkretnie zabójstwami, również z terroryzmem i innymi realnymi zagrożeniami. To całkiem nowa jakość, ale i wyzwanie dla czytelnika, który nie siedzi w temacie ciemnej strony wirtualnej rzeczywistości, sieci i mediów internetowych. Wyzwanie, a zarazem i niezwykła okazja, by nie tylko bezstresowo, lecz wręcz z czytelniczą rozkoszą poznać cienie popularności w sieci. Nawet odbiorcom mających aktywne profile w mediach społecznościowych lektura może przynieść wiele ważnych informacji, bowiem jak z niej wynika jest zasadnicza różnica między prowadzeniem bloga, konta na insta czy fejsie, którego krąg odbiorców ogranicza się do znajomych i wzajemnego lajkowania postów, a przejściem w świat profesjonalistów, którzy liczbę obserwujących mierzą w tysiącach albo milionach. Świat, w którym, jak i w rzeczywistości niewirtualnej, za popularnością, władzą i pieniędzmi, idą zawiść, nienawiść i przestępczość.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Fabuły oczywiście nie będę przybliżał; uważam, że nie ma większej zbrodni w recenzji, zwłaszcza kryminału, niż spojlerowanie. Podkreślę jednak, że tę serię trzeba koniecznie czytać po kolei, gdyż poszczególne powieści są powiązane nie tylko osobami protagonistów, lecz również licznymi wątkami ciągnącymi się od samego początku, aż, jak dotąd, do końca.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Teraz ciekawostka. Moja piękniejsza połowa wybrała „Serce jak smoła” w wersji drukiem i narzekała, że momentami gubiła się w tych wszystkich postaciach rzeczywistych i wirtualnych, w imionach, nazwiskach, przydomkach oraz nickach. W przypadku osób realnych łatwiej zapamiętać who is who, gdyż określa je nie tylko imię, nazwisko czy ksywka, ale również fizyczność. W sieci jest trudniej. Kiedy więc sięgałem dla siebie po wersję audio, miałem obawy, gdyż z reguły słuchaczowi jest dużo łatwiej się pogubić wśród powieściowych postaci niż czytelnikowi – w końcu zdecydowana większość z nas jest wzrokowcami, zwłaszcza jeśli chodzi o funkcje percepcji poznawczej. Ten audiobook mnie jednak zaskoczył, w czym wyłączna zasługa Macieja Stuhra.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">O obecnych pokoleniach polskich aktorów, poza nielicznymi wyjątkami, mam bardzo krytyczne zdanie. Większość z nich to nie są nawet stricte aktorzy, gdyż nie jest aktorem ten, kto zawsze na scenie zachowuje się tak samo, kto nie gra, tylko jest poniekąd sobą, co zresztą widać i w rolach, jakie dostaje, gdyż jak się zdaje, reżyserzy obsady też są tego świadomi. Wśród tych wyjątków jest Maciej Stuhr, ale o dziwo nie w filmie, ale właśnie w tym audiobooku przeszedł samego siebie i pokazał klasę, o jakiej zdecydowana większość polskich „aktorów” może tylko pomarzyć. Nie tylko pięknie odegrał różnice akcentów w dialogach pomiędzy różnymi bohaterami powieści, co jest mistrzostwem samym w sobie, gdyż w naszym języku nie ma odpowiednika roli i rozpoznawalności akcentu charakterystycznej dla angielskiego i amerykańskiego angielskiego, ale tak zróżnicował głosy wszystkich osób, iż stały się bardziej wyraziste, charakterystyczne i rozpoznawalne, niż to, co oferuje słowo pisane czy drukowane. Ba! - ponieważ mógł ten zabieg zastosować również do dialogów w sieci, w świecie wirtualnym, więc i postaci bezcielesne stały się odróżnialne, niepowtarzalne i łatwo rozpoznawalne. Stuhr osiągnął poziom mistrzostwa, na którym jego interpretacja uczestników dialogów stała się bardziej zindywidualizowana niż nawet w superprodukcjach, gdzie niby każda postać ma głos innego aktora, ale właśnie przez mierne aktorstwo efekt nie jest nawet w części tak wyraźny.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Choć mam kilku ulubionych lektorów, to swą interpretacją „Serca jak smoła” Maciej Stuhr wysunął się chyba na samą górę podium, również jako aktor w ogóle. A „Serce jak smoła”? Genialne! Tylko pamiętajcie – czytamy całą serię po kolei :) I jeszcze jedna wiadomość – ukazała się już siódma powieść serii! Nie mogę się doczekać polskiego wydania! Oby znów wybrano Stuhra do realizacji audiobooka!</span><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-76726086027651689182023-12-29T07:00:00.046+01:002023-12-29T07:00:00.131+01:00"Train to Pakistan" Khushwant Singh - O czystkach i przyzwoitości<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Train to Pakistan" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOurICt_6Wb8mS5yVyf9CFfLMQjfacmOHl-mi_Su526W2WE6EwJjgW5vVoiT6yXjjTKtWl7Lcgu0zEp9yd1k-WXmAPqbks_tifd-wjTgd0dkgH_oU3eNbvkswsyNA8W5kywiwg7lSRYlMSy3IMA7TFrpzzc2ETiTISMmKPoNIge9WoDFoI26HsAfXvvwI/s320/Train%20to%20Pakistan.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Khushwant Singh</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">Train to Pakistan</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span></span></font><font face="georgia"><span>: <b>Penguin Random House India <br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia"></font><font face="georgia"><span>:<b> 154</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span></span></font><font face="georgia"><span>:<b> .epub</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><b> </b></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><b> <br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Pozornie, ludzka istota nie potrzebuje zbyt wiele, by wyrządzić krzywdę bliźniemu. Jeśli jednak bliżej przyjrzeć się temu zjawisku, okazuje się, że zagadnienie, jak zresztą każdy elementem naszej rzeczywistości, jest znacznie bardziej złożone. Aby pozbawić kogoś życia, statystyczny osobnik musi być przeświadczony, że nie ma do czynienia z istotą ludzką – nawet niewielkie pokłady empatii mogą okazać się skuteczną przeszkodą, by zgładzić innego człowieka. Dopiero odpowiednio silna narracja, że oto stoi przed nami ktoś odmienny, stanowiący z racji tej inności zagrożenie, ułatwia podniesienie na niego ręki i zadanie śmiertelnego ciosu. O tym, jak wygląda proces takiego narastającego wyobcowania, prowadzącego do mordów z zimną krwią i linczów, pisze Khushwant Singh (1915 – 2014), hinduski pisarz, prawnik, dyplomata, dziennikarz i polityk, autor powieści <i>Train to Pakistan</i>.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Akcja utworu osadzona jest w lecie roku 1947, kiedy to Indie Brytyjskie zrzucają panowie brytyjskie i odzyskują niepodległość, przy czym kraj podzielony zostaje na dwa państwa według kryteriów religijnych: Indie (z większością hinduistyczną i sikhijską) oraz Pakistan (z większością muzułmańską). Granice zostają wytyczone, mapy zaktualizowane, tyle, że takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje nikogo, ba, generuje ono niemało problemów: <i>Poprzedniego lata w Kalkucie wybuchły zamieszki społeczne wywołane doniesieniami o proponowanym podziale kraju na hinduistyczne Indie i muzułmański Pakistan, a w ciągu kilku miesięcy liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do kilku tysięcy. Muzułmanie twierdzili, że to hinduiści zaplanowali i rozpoczęli mordy. Według hinduistów winni byli muzułmanie. Faktem jest, że obie strony zabijały. Obie strzelały, dźgały nożami, włóczniami i maczugami. Obie torturowały. Obie gwałciły. Z Kalkuty zamieszki rozprzestrzeniły się na północ, wschód i zachód: dotarły do Noakhali we Wschodnim Bengalu, gdzie muzułmanie zmasakrowali hinduistów; do Biharu, gdzie hinduiści zmasakrowali muzułmanów</i> [1]. Region pogrąża się w krwawej kotłowaninie. Postępujące akty agresji i bezprawia wymagają odwetu, te zaś generują chęć zemsty, skutecznie nakręcając spiralę przemocy. W tym morzu przelanej krwi zdarzają się jeszcze pojedyncze wysepki będące oazami spokoju, gdzie pokojowo współegzystują ze sobą wyznawcy różnych religii. Jedną z nich jest Mano Majra, malutka wioska położona na nowo powstałym, hindusko-pakistańskim pograniczu. Tyle, że do tej odciętej od cywilizacji osady dopływać zaczynają kolejne wieści ze świata, przybywają też uchodźcy, jedni ciągnący w stronę Pakistanu, inni zaś z niego uciekający.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Wydaje się, że Mano Majra to w zamyśle autora kwintesencja hinduskiej prowincji, wieś pozbawiona wpływów wielkiej polityki. Społeczność jest tutaj na tyle niewielka, że znają się wszyscy, w związku z czym, najważniejsze jest to, kto jakim jest człowiekiem, nie zaś to, jakiemu bóstwu oddaje cześć, stąd pokojowo współistnieją tu przedstawiciele religii mających za sobą historyczne zatargi. Mała wspólnota to zresztą warunek konieczny przetrwania, bowiem kapryśne żywioły (susze przeplatane powodziami) potrafią w mgnieniu oka pustoszyć dorobek życia – w ich obliczu jedynie współpraca, solidarność i wzajemna pomoc, pozwalają na w miarę stabilną egzystencję. To wszystko ulega stopniowemu przeobrażeniu, gdy w Mano Majra pojawiają się kolejni emisariusze, reprezentujący różnorakie idee oraz instytucje.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Fabuła kojarzy się odrobinę z teatralnym dramatem, w trakcie którego na scenie pojawiają się bohaterowie reprezentujący różne, a przy tym znamienne, postawy wobec rozgrywającego się dramatu, związanego z hindusko-pakistańskim konfliktem i będących jego pokłosiem czystkami etnicznymi oraz zabójstwami na tle religijnym. Iqbal Singh to wykształcony w Anglii działacz polityczny, który przyjeżdża do Mano Majra, by agitować pośród chłopów, namawiając ich do upominania się o pełnię praw i walkę z ekonomicznym wykluczeniem. Jednak jego zapału nie podzielają miejscowi, kwitujący wzniosłe hasła słowami: <i>Wolność jest dla ludzi wykształconych, którzy o nią walczyli. My byliśmy niewolnikami Anglików, a teraz będziemy niewolnikami wykształconych Hindusów lub Pakistańczyków</i> [2]. Takie podejście rozczarowuje Iqbala, lecz gdy pojawia się okazja, by dowieść wiary we własne ideały i pokazać opornym wieśniakom istotę działania, miast czynu, pojawiają się rozwlekle deliberacje dotyczące natury i celowości poświęcenia: <i>Kiedy kule latają dookoła, jaki jest sens wystawiania głowy i narażenia się na strzał? Kula jest neutralna. Przeszywa dobrego i złego, ważnego i nic nie znaczącego, bez rozróżniania. Jeśli byliby ludzie będący świadkami aktu samospalenia, niczym na ekranie kinowym, poświęcenie mogłaby być warte zachodu; lekcja moralna zostałaby udzielona</i> [3]. Cóż jednak czynić, wobec braku apostołów, mogących roznosić wieści o naszej ofierze? Co, gdy nasza śmierć pozostanie anonimowa? Choć czy w obliczu prawdziwych idei jest miejsce na tego typu chłodną kalkulację? Po przeciwnej stronie barykady, jaką wznosi Iqbal, jest Hukum Chand, skorumpowany i lubujący się w ciałach młodych dziewcząt przedstawiciel władzy hinduskiej, zastępca komisarza, który także dociera w okolice Mano Majra, gdzie znajduje się ważny z logistycznego punktu widzenia węzeł kolejowy. Melancholijny, popadający w zadumę i walczący za pomocą alkoholu z prześladującymi go demonami z przeszłości Chand ma w miarę możliwości kontrolować sytuację i tłumić napięcia, tyle, że jak ma to robić, skoro lud, którego ponoć reprezentuje, jest spragniony krwi: <i>Czy wystarczyło, by inni wykonali pracę za niego? Urzędnicy państwowi byli odpowiedzialni za utrzymanie prawa i porządku. Ale utrzymywali porządek, mając za sobą władzę; nie zaś sprzeciwiając się jej. Gdzie była ta władza? Co robili ludzie w Delhi? Wygłaszali piękne przemówienia na zgromadzeniu!</i> [4]. W obu przypadkach, tj. zarówno u Iqbala oraz Hukuma Chanda widoczne są bezsilność i bezradność, mimo pozornie ogromnych sił, jakie stoją za oboma osobnikami. W kontrze wobec intelektualisty oraz urzędnika stoi Juggut Singh, <i>budmash</i>, tj. człowiek cieszący się złą sławą. Juggut to lokalny zakapior – to bandyta regularnie biorący udział w napadach rabunkowych, choć zgodnie z niepisanym kodeksem, nigdy nie działa na terenie rodzimej wioski. Cechami wyróżniającymi Jugguta są szczerość, prostolinijność oraz brak kombinatorstwa – mężczyzna zdaje się na swój instynkt, podejmując błyskawiczne decyzje w oparciu o własny system wartości. Juggut Singh jako jedyny z całej trójki umie dostrzec własne błędy i podejmuje próbę zmiany swojego stylu życia, jako jedyny znajduje w sobie odwagę, by otwarcie przeciwstawić się złu, jakim jest eksterminacja innych z racji ich pochodzenia czy wyznania.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W ujęciu losów wspomnianych trzech kluczowych postaci, <i>Pociąg do Pakistanu</i> jawi się jako diagnoza problemów, toczących młode państwo hinduskie. Khushwant Singh wspomina o napięciach na tle etniczno-religijnym, korupcji, samowoli urzędniczej czy oderwanych od rzeczywistości elitach intelektualnych. Autor krytykuje zarówno indolencję władzy, przegniłej i przekupnej, jak i wykształconych na Zachodzie aktywistów, pogrążających się w teoretycznych dywagacjach i podświadomie pogardzających prowincją, bowiem ani jedni, ani drudzy nie mają pomysłu na ugaszenie pożogi pogromów i czystek, odbywających się w Indiach oraz w Pakistanie. Khushwant Singh sygnalizuje również problemy z rozbuchaną demografią, którą decydenci w żaden sposób nie zarządzają: <i>Cały kraj był niczym przepełniony pokój. Ale czego można oczekiwać, skoro z każdą minutą populacja zwiększała się o sześć osób – o pięć milionów co roku! Z tego względu wszelkie plany w przemyśle czy rolnictwie ocierały się o kpinę. Czemu nie by poświęcić takiego samego wysiłku na kontrolowanie przyrostu populacji? Ale jak to możliwe, w krainie Kama Sutry, w domostwie fallicznego kultu i ubóstwiania męskiego potomka?</i> [5].<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Utwór czyta się o tyle przyjemnie, że rozgrywająca się na naszych oczach akcja przerywana jest ozdobnikami, w postaci malowniczych opisów przyrody. Khushwant Singh bardzo przekonująco skłania nas do zwolnienia i kontemplacji, rozejrzenia się wokół i dostrzeżenia urokliwości otoczenia:<i> Słońce skryło się za mostem, oświetlając pojawiające się na niebie białe chmury, zabarwione odcieniami rdzy, miedzi i pomarańczy. Następnie szarość zmieszała się z blaskiem, gdy wieczór ustąpił miejsca zmierzchowi, a zmierzch pogrążył się w ciemności</i> [6]; <i>O jedenastej deszcz przeszedł w mżawkę. Dzień stał się jaśniejszy. Podinspektor podniósł wzrok znad roweru. W pewnej odległości przed nim chmury otworzyły się, ukazując błękit nieba. Snop światła przesunął się po deszczu. Szafranowe promienie igrały na podmokłych polach. Tęcze rozciągały się na niebie, otaczając miasteczko Chundunnugger wielobarwnym łukiem</i> [7]. Co istotne, owo piękno przyrody, stanowi żywy kontrast wobec szaleństw, w jakich pogrąża się ludzkość. Natura pozostaje obojętna na ludzkie wybryki, okrywając je litościwym całunem przemilczenia.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Wypadkowych tych wszystkich elementów, których Khushwant Singh używa do skomponowania swojej powieści jest złożone i interesujące dzieło. Autor zabiera nas w naznaczoną tragicznymi epizodami podróż na hindusko-pakistańskie pogranicze, gdzie stajemy się obserwatorami różnorakich postaw, jakie ludzie przyjmują w obliczu zdarzeń ekstremalnych, krańcowych, na które nie sposób się w żaden sposób przygotować. Przyglądając się narodzinom niepodległego państwa hinduskiego oraz pakistańskiego, przekonujemy się, jaką cenę płaci się na pokracznie rozumiane poczucie odrębności narodowej, budowane w oparciu o rewanżyzm i nienawiść, które każą krzywdzić, niszczyć i eksterminować innych, zaliczanych do szeroko rozumianego grona wrogów.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="http://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Khushwant Singh, <i>Train to Pakistan</i>, Wydawnictwo Penguin Random House India, New Delhi 2016, s. 11</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 48<br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Tamże, s. 143</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 148</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[5] Tamże, s. 45</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[6</font><font face="georgia">] Tamże, s. 75</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[7] Tamże, s. 96</font><font face="georgia"> <br /></font></p><p></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-23832721588071772772023-12-28T18:27:00.002+01:002023-12-28T18:30:05.397+01:00Larry McMurtry i „Szlak umrzyka” - odcinanie kuponów od Pulitzera<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheiynuWrIAzBWrw5jM_EKzz4lcCavSmgDIvYekX6fDPlpGAcFf1j_5Yf8sZXK7A7GLVO-Fl-gxw3E0Hc2_hPXuyBUEztaJnRXD3hegLkmnIGiWNc3ANPc8QROhosnpRhRY5lArejyMlmZ6uxkujyS84qQ5amx8cUCBdvbftVyyZg_y4hBRHcnZeoWuYAk/s637/76753831.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="637" data-original-width="450" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheiynuWrIAzBWrw5jM_EKzz4lcCavSmgDIvYekX6fDPlpGAcFf1j_5Yf8sZXK7A7GLVO-Fl-gxw3E0Hc2_hPXuyBUEztaJnRXD3hegLkmnIGiWNc3ANPc8QROhosnpRhRY5lArejyMlmZ6uxkujyS84qQ5amx8cUCBdvbftVyyZg_y4hBRHcnZeoWuYAk/w141-h200/76753831.jpg" width="141" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Larry McMurtry </span></h1><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Szlak umrzyka </span></h2><span style="font-family: georgia;">oryg. <b>Dead Man's Walk </b><br />First published January 1, 1995 <br />seria: <b>Lonesome Dove Chronological Order #1 </b><br />tłumaczenie: <b>Marek Król </b><br />posłowie: <b>Michał Stanek </b><br /><u>This edition:</u><br />Format: 394 pages, Hardcover <br />Published November 1, 2023 by Vesper <br />ISBN: 9788377314661</span><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Kilka lat temu miałem przyjemność przeczytać western „Na południe od Brazos” („Lonesome Dove”), który przyniósł jego autorowi, czyli Larry’emu McMurtry, nagrodę Pulitzera. Piszę przyjemność, gdyż dzieło to mnie naprawdę urzekło. Później McMurtry poszedł za ciosem i napisał zarówno sequel, jak i dwa prequele, a cykl, który powstał, wziął nazwę od pierwszej powieści. Postanowiłem poznać całą serię w kolejności chronologii świata przedstawionego, więc poleciłem cykl </span><a href="https://www.instagram.com/_u/mbprawa?fbclid=IwAR3spDA9AtNMbwi7uSwylR3FqeLZPYzZAeOo8hIqfsQoxP3rlUH9O6MDYEM" style="background-color: white; color: #cc4411; font-size: 14.85px; text-align: justify;" target="_blank"><span style="font-family: georgia;">@mbprawa</span></a><span style="font-family: georgia;"> do zakupu w ramach akcji „poleć książkę” i tak trafił do mnie „Szlak umrzyka”, który całość otwiera (choć napisany został jako trzeci).</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">No i od razu powiem – nie wiem, czy to autora podmienili, czy zmiana tłumacza zawiniła („Na południe od Brazos” czytałem w tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego), czy obie przyczyny razem, dość, że słaaabo to wypadło. Niby jest ta specyficzna atmosfera; westernowa, ale nie do końca w westernowej konwencji. Niby jest, ale nie tak naturalna, nie tak przekonująca jak w „Brazos”. Jakby wszystko było pisane na siłę, by do końca wykorzystać sukces. W dodatku to, co było zaletą powieści, która serię zapoczątkowała, czyli realizm zrywający z wypaczonym obrazem charakterystycznym dla westernowego kanonu, przepadł na rzecz taniego naturalizmu na pokaz. Nie czynię zarzutów z bardzo dużej dowolności, z jaką autor traktuje realia i postacie historyczne, choć zdecydowanie wyżej stawiam tych twórców, którzy fikcję literacką potrafią z taką finezją wpasować w historię, iż trudno bez gruntownej znajomości tematu odróżnić jedno od drugiego i wytyczyć granicę między nimi. Jednak naciągane, nieprzekonujące dialogi, to już zarzut poważny, a wielkim zgrzytem są karygodne błędy dotyczące broni i uzbrojenia. Nie jest to w końcu powieść stricte wojenna, choć opowiada o pewnym okresie konfliktu między Meksykiem a Stanami, więc autor nie zagłębia się w detale, lecz tym bardziej rażą błędy gorsze niż w kryminałach pisanych przez kobiety. Muszkiet to nie to samo, co karabin, a pistolet to nie rewolwer! Kolejnym przegięciem jest nadmierne gloryfikowanie umiejętności bojowych i survivalowych Indian w zderzeniu z kompletnym nieudacznictwem bladych twarzy we wszystkich dziedzinach. Ta przesada aż razi wobec rzeczywistości istniejącej w tle w świecie przedstawionym, która nie potwierdza ukazywanego w szczegółach stanu rzeczy. Tych sprzeczności w powieści jest więcej.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Nie będę się dłużej rozpisywał, bo nie mam na to siły, tak mnie „Szlak umrzyka” zdołował swą miałkością w porównaniu do „Na południe od Brazos”. Choć jest to powieść i tak lepsza niż typowy western będący jednak z reguły literaturą klasy B, to niestety nie jest od nich dużo lepsza. Interesującym dodatkiem do omawianego wydania jest posłowie, którego autorem jest Michał Stanek. Dzięki niemu czytelnik nie orientujący się w realiach historycznych miejsca i czasu, do których nawiązuje McMurtry, może sobie odpowiednio umiejscowić fikcję literacką w stosunku do rzeczywistości. Niestety, to tylko wisienka, do której brakuje udanego tortu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Zwykle w cyklach powieściowych nie będących tylko zbiorem książek złączonych osobami protagonistów, a scalonych przez ciągłą linię różnorodnych wątków, zależności, przyczyn i skutków, zalecam i sam preferuję czytanie w kolejności chronologii wydarzeń w świecie przedstawionym. Tym razem jednak nie proponuję takiego rozwiązania. Gdybym zaczął poznawać cykl Lonesome Dove od „Szlaku umrzyka”, być może na tym bym całe przedsięwzięcie zakończył i nie poznał „Na południe od Brazos”, a ta ostatnia jest naprawdę, w całym tego słowa znaczeniu, wybitna. Ją więc nadal polecam z pełnym przekonaniem i gorąco. A „Szlak umrzyka”? No cóż, było OK, dałoby się to pewnie poczytać z mniejszym bólem, gdyby nie oczekiwania, ale nic więcej, więc jeśli zechcecie – czytacie na własną odpowiedzialność. A czy sięgnę po pozostałe części cyklu? Sam nie wiem… Na pewno nieprędko…</span><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-16058358962940454262023-12-27T07:00:00.002+01:002023-12-27T07:00:00.135+01:00"Siedem kapitulacji" Ada Palmer - O nieodzowności (?) wojny<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Siedem kapitulacji" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN3Mt_u0I_ne8aDLUMNZE18yVT0GMbEQvhPPsgYmVGIXWCIB6BIf1oqMR4ohAa43PbsksrX9I5Kskv6tpbhbveqCuSP_GcpfuoTV4rM-nzzZ3LHLXY15KUykOM6eYMOX4O1X-OMDuLKnfLNcRmtDRKv0o4zmR9QSKrgOJuf6YY_RDtPDGGnqsO97ykPCY/s320/Siedem%20kapitulacji.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Ada Palmer</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">Siedem kapitulacji</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>Seven Surrenders <br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie</span><span>:<b> Michał Jakuszewski</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span>:<b> MAG</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Cykl: <b>Terra Ignota (tom 2)</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Seria: <b>Uczta Wyobraźni</b> <br /></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia">: <b>446 <br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: <b>papier</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Wojna to rzecz równie straszliwa, co niewyobrażalna. To czas destrukcji i chaosu, kiedy władzę przejmuje entropia, zaś humanitaryzm i sprawiedliwość muszą ukorzyć się przed rozpętaną przemocą. Człowiek uzmysławia sobie własną bezsilność, stając się okruszyną targaną przypadkowymi podmuchami kapryśnej fortuny. Zagłada spada na całe masy, niszcząc wielu, jeszcze zanim ci odkryją zagrożenie. Wojna to niemożliwa do rozwikłania zagadka, bowiem nie sposób przewidzieć jej konsekwencji czy kontrolować jej przebiegu, a mimo to nie brak śmiałków, którzy postanawiają ją rozpętać. Co nimi kieruje? Jakie racje stają się uzasadnieniem? Ciekawych przemyśleń w tej materii dostarcza Ada Palmer (ur. 1981), amerykańska historyczka i pisarka, autorka powieści <i>Siedem kapitulacji</i>.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Utwór to drugi tom serii <i>Terra Ignota</i>, bezpośrednia kontynuacja <i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/11/do-byskawicy-podobne-ada-palmer.html" target="_blank">Do błyskawicy podobne</a></i>. Pisarka przenosi nas w odległą przyszłość, do roku 2454, kiedy to świat rządzony jest przez system oparty na frakcjach zwanych Pasiekami. Zastana rzeczywistość jest bardzo bliska utopii – planeta od 300 lat nie była świadkiem żadnego wojennego konfliktu, zaś ludzie obficie korzystają z bogactw technologii, które pozwalają im cieszyć się długim zdrowiem i żyć nawet do 150 lat, błyskawicznie przemieszczać się w dowolne miejsce na Ziemi, pracować w skromnym wymiarze czasowym, a przy tym posiadać niemal wszystko, czego zapragną. W chwili rozpoczęcia fabuły na jaw wychodzi, że owa utopia oparta na pokoju i dobrobycie ma swoją cenę, jaką jest usuwanie czynników potencjalnie zagrażających stabilności całego układu. Nie mniej szokująca jest ujawniona wiedza na temat władzy i metodach rządzenia w poszczególnych Pasiekach. Prawda w obu przypadkach jest na tyle wstrząsająca, że wywołuje potężne tąpnięcie, które mocno rozchwiewa dotychczasowy porządek rzeczy – świat staje na krawędzi kryzysu, który w najgorszym przypadku może zakończyć się globalną wojną, wojną znaną ówczesnym ludziom jedynie z kronik i podręczników.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">O ile tom pierwszy był wprowadzeniem do wykreowanego przez Adę Palmer uniwersum, o tyle jego kontynuacja koncentruje się na ciągu wydarzeń, który jest następstwem ruchów poczynionych przez poszczególnych graczy na wielkiej szachownicy intryg i manipulacji. Autorka udziela odpowiedzi na wiele pytań, które zadano w </font><font face="georgia"><i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/11/do-byskawicy-podobne-ada-palmer.html" target="_blank">Do błyskawicy podobne</a></i></font><font face="georgia">, odkrywając przed nami pajęczynę planów i zamierzeń najważniejszych bohaterów, uzmysławiając nam, że polityka to skomplikowana sieć naczyń połączonych, gdzie każda akcja wywołuje reakcję, przy czym wiele naszych kalkulacji może okazać się chybionych, przynosząc rezultaty odmienne od pożądanych.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">W <i>Siedmiu kapitulacjach</i>, tak jak w </font><font face="georgia"><i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/11/do-byskawicy-podobne-ada-palmer.html" target="_blank">Do błyskawicy podobne</a></i></font><font face="georgia">, nie brak rozważań dedykowanych szerokiej gamie tematów, począwszy od zagadnień filozoficznych, poprzez religijne i literackie, a na militarystycznych skończywszy. Kwestii, której poświęcono najwięcej uwagi i odgrywającej kluczową rolę w powieści jest wojna. Autorka za sprawą swoich postaci zastanawia się, czy dążenie do konfrontacji, do konfliktów, do rozwiązywania sporów w oparciu o przemoc jest immanentną częścią ludzkiej natury, czy też jest to coś barbarzyńskiego, zwierzęcego, nieludzkiego, coś jak kłopotliwe dziedzictwo, którego można się wyrzec i wyzbyć raz na zawsze. Przedmiotem dociekań są również czynniki decydujące o kształcie konfliktu, do których w mniemaniu bohaterów zaliczają się: <i>(…) długość trwania poprzedzającego ją pokoju, skala postępu technicznego oraz to, jak mało dowódcy wiedzieli o realiach pola walki</i> [1] – przy takim założeniu, tj. że im dłuższy jest okres spokoju, tym straszliwsze będzie kolejne zwarcie, nietrudno o karkołomny wniosek, że wojna jest czymś nieuchronnym, co lepiej wywołać zawczasu, bowiem zbyt długie zwlekanie to za duże ryzyko, że na horyzoncie pojawi się wynalazek na tyle potężny, że zdolny do unicestwienia całej ludzkości, jeśli tylko użyty zostanie przez którąś ze stron. Te refleksje o <i>(…) wojnie, najbardziej ekstremalnym królestwie ludzkiej psychiki (…)</i> [2] są o tyle intrygujące, że sięgając po inne dzieła literatury science fiction przekonujemy się, że w większości przypadków, gdy chodzi o kreowanie obcych ras i wyjaśnianie ich motywów działania, uciekamy się do projekcji naszych niszczycielskich zapędów, przypisując obcym chęć zgładzenia nas, czy w najlepszym razie, podporządkowania sobie ludzkiej rasy (na takie prymitywne postrzeganie pozaziemskiej inteligencji psioczy choćby narrator znakomitej książki Stanisław Lema pt. <i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2020/11/stanisaw-lem-gos-pana-neutrinowe-krzywe.html" target="_blank">Głos Pana</a></i>).</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Wątków i myśli pokrewnych pisarstwu Stanisław Lema można doszukać się również w tym, jak postrzegany jest postęp oraz czynniki go determinujące. Podobnie jak choćby w<i> <a href="http://klub-aa.blogspot.com/2012/05/trudne-powroty.html" target="_blank">Powrocie z gwiazd</a></i>, zasygnalizowany zostaje fakt, że ciekawość, chęć zrozumienia tego, co nas otacza czy pragnienie szukania odpowiedzi na wciąż pączkujące pytania, mogą zostać stłamszone poprzez zatopienie ich w tłuszczu gnuśności i rozleniwienia, będącego pochodnymi wygodnego żywota, nie naznaczonego gwałtownymi wstrząsami. Komfort, obfitość, poczucie bezpieczeństwa czy opieka zdrowotna na bardzo wysokim poziomie mogą stać się inhibitorami cywilizacyjnego rozwoju, bowiem odkrywanie rzeczy nowych nierzadko wiąże się z podejmowaniem ryzyka, z igraniem z niebezpieczeństwem, wyrzeczeniami czy z rezygnacją (na dłuższy lub krótszy czas) z bezpośredniego kontaktu z najbliższymi. Gdy świat wokół nas jest zbyt doskonały czy spokojny, maleje motywacja, by walczyć o jego udoskonalenie.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Pod względem stylu, <i>Siedem kapitulacji</i> tak jak </font><font face="georgia"><i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/11/do-byskawicy-podobne-ada-palmer.html" target="_blank">Do błyskawicy podobne</a></i></font><font face="georgia"> wzorowane są na zapiski sporządzone przez Mycrofta Cannera, usługowca, który odpokutowuje swoje dawne zbrodnie służąc możnym wszystkich Pasiek. Apokryf Cannera to nie tylko opowieść o zdarzeniach z roku 2454 prowadzących do globalnego przewrotu i zmiany układu sił – to również ogrom dygresji, których naturą jest m.in. język i siła w nim zawarta. Autorka zwraca uwagę choćby na fakt, że słowo pisane jest ożywiane za każdym razem, gdy sięgnie po nie czytelnik czy czytelniczka, zaś każde odczytanie jest indywidualne i niepowtarzalne, więc, zgodnie z tym, co zawarł Umberto Eco w swoim eseju <i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2015/08/odbiorca-wspokreator-czyli-kilka-sow-o.html" target="_blank">Dzieło otwarte. Forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych</a></i>, odbiorca (odbiorczyni) to zarazem współtwórca (współtwórczyni) i to w tym większym stopniu, im większa jest przestrzeń interpretacyjna: <i>Dodaję szczegóły: wyraz twarzy, którego nie widziałem, słowa, które słyszałem tylko jako parafrazę, gest, który z pewnością musiał tam być, nawet jeśli nie ma świadków mogących to potwierdzić. Dlaczego to robię? Dlatego, mój obdarzony wyobraźnią Czytelniku, że jesteś człowiekiem. Dostarczyłbyś te szczegóły za mnie, wymyśliłbyś twarze i osobowości, jak wymyślasz własnego Aleksandra Wielkiego, własnego Kubę Rozpruwacza, własnego Thomasa Carlyle’a</i> [3].</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Uwzględniając wszystkie czynniki składające się na <i>Siedem kapitulacji</i>, przyznać trzeba, że książka to udana kontynuacja </font><font face="georgia"><i><a href="https://klub-aa.blogspot.com/2023/11/do-byskawicy-podobne-ada-palmer.html" target="_blank">Do błyskawicy podobn</a></i></font><font face="georgia">. Autorce udało się utrzymać wysoki poziom, jakim odznacza się pierwszy tom cyklu, choć fabularnie zdarzają się melodramatyczne naleciałości, które odrobinę psują przyjemność płynącą z lektury. Ale interesujący świat przedstawiony, fantastyczny styl oraz intrygująca, wręcz hipnotyczna osobowość pierwszoosobowego narratora sprawiają, że nie sposób powstrzymać się przed sięgnięciem po 3 tom serii.<br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="http://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Ada Palmer, <i>Siedem kapitulacji</i>, przeł. Michał Jakuszewski, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2019, s. 113</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 296<br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Tamże, s. 29 </font><font face="georgia">–</font><font face="georgia"> 30</font><font face="georgia"><br /></font></p><p></p><p></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><div id="sdendnote2"><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-2654708899071101792023-12-23T21:59:00.004+01:002023-12-23T21:59:28.184+01:00Wesołych Świąt<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_FdZeczbZWUMppITX8yCJr5HCGLZg_NToPb3pF93pPugcZyGbsqeDH2toJzQWa_8pubYsO9s3SR2K9_A1633a4vYAYbF-mEMy1zNm7osot_yxvBRgtHh8Jf0HPpOh3Msq4TJYcPoXmA1qxNziCR5zqsZgrck5DrVSNHCALs-dJfwHn2-DzBK8aIE_uOY/s664/gf-dRrW-yxmm-5qoe_kartka-swiateczna-664x0-nocrop.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="664" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_FdZeczbZWUMppITX8yCJr5HCGLZg_NToPb3pF93pPugcZyGbsqeDH2toJzQWa_8pubYsO9s3SR2K9_A1633a4vYAYbF-mEMy1zNm7osot_yxvBRgtHh8Jf0HPpOh3Msq4TJYcPoXmA1qxNziCR5zqsZgrck5DrVSNHCALs-dJfwHn2-DzBK8aIE_uOY/w640-h640/gf-dRrW-yxmm-5qoe_kartka-swiateczna-664x0-nocrop.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-1894081704334070252023-12-19T21:57:00.005+01:002023-12-19T22:02:41.394+01:00w DKK Giovanni Boccaccio i 2x„Dekameron” <div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUMfr8f_f9fRzEnwqr0aG8te02QbOTkQF1rgmbomEMm-vdSlPOYEWwzoosYNwL19SsqU6eLlbMckv_fYt31Kf6uyjI0moGVKX0HnX0U260NhcrODB1Da7ZjSqhiCCwbRx_3z6L7QLafHsJMza23anBKtaqoi2LcyOYZq_EdWxXJDOIyFF-3chif03Iv94/s4080/IMG_20231216_150027.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4080" data-original-width="3060" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUMfr8f_f9fRzEnwqr0aG8te02QbOTkQF1rgmbomEMm-vdSlPOYEWwzoosYNwL19SsqU6eLlbMckv_fYt31Kf6uyjI0moGVKX0HnX0U260NhcrODB1Da7ZjSqhiCCwbRx_3z6L7QLafHsJMza23anBKtaqoi2LcyOYZq_EdWxXJDOIyFF-3chif03Iv94/s320/IMG_20231216_150027.jpg" width="240" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Giovanni Boccaccio </span></h1><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Dekameron </span></h2><span style="font-family: georgia;">tłumaczenie: <b>Edward Boyé </b><br /><b><u>1th edition:</u></b></span><div><span style="font-family: georgia;">Format: 839 pages, Hardcover</span></div><div><span style="font-family: georgia;">Published November 4, 2015 by Wydawnictwo MG ISBN: 9788377793435(ISBN10: 8377793431)</span><div><span style="font-family: georgia;"><b><u>2nd edition: </u></b><br /><b> Dekameron. Lektura z opracowaniem. Specjalna czcionka ułatwiająca szybkie czytanie </b><br />opracowała: Katarzyna Duda-Kaptur</span></div><div><span style="font-family: georgia;">Format: 152 pages, Paperback</span></div><div><span style="font-family: georgia;">Published January 1, 2015 by Greg ISBN: 9788375172218 (ISBN10: 8375172219)</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Lekturą grudnia 2023 roku roku w Dyskusyjnym Klubie Książki w </span><a href="https://www.instagram.com/_u/mbprawa?fbclid=IwAR3spDA9AtNMbwi7uSwylR3FqeLZPYzZAeOo8hIqfsQoxP3rlUH9O6MDYEM" style="background-color: white; color: #cc4411;"><span style="font-family: georgia;">@mbprawa</span></a><span style="font-family: georgia;"> było dzieło, którego autorem jest włoski pisarz Giovanni Boccaccio (1313-1375) uznawany za twórcę nowożytnej nowelistyki, zatytułowane „Dekameron”.</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Kiedy zobaczyłem dwa wydania „Dekameronu”, które miałem w Klubie do wyboru, przypomniało mi się zdarzenie z czasów tej podłej komuny, która jeszcze wówczas w Polsce ostatnich lat dożywała. Otóż na nieformalnym, kameralnym spotkaniu międzynarodowej braci studenckiej, gdy rozmowa zmeandrowała na Mickiewicza, przedstawicielka białoruskiej OMC inteligencji wyrwała się z odkryciem – A!!! Znam!!! To nasz narodowy białoruski poeta. Na szczęście dla niej Litwina nie było, ale i tak jak nasi na nią wsiedli, to w toku przesłuchania się okazało, iż nieszczęsna „zna dzieła Mickiewicza, więc wie o czym mówi”. Gdy zaczęto drążyć, wnet się wyjaśniło, iż wspomniana „wiedza”pochodzi nie ze znajomości dzieła w oryginale, czy nawet przekładzie, a z opracowań, bo ichniejsze studia humanistyczne, chyba szkoła moskiewska, bazowały na opracowaniach, nie na samym tekście. I wtedy w umyśle takiemu właśnie poznawaniu literatury nadałem etykietkę „szkoła białoruska”. Czemu przypomniała mi się ta etykietka? Bo jak mi się wydaje polska edukacja zmierza jeszcze dalej – nie nazywa opracowania opracowaniem, tylko samą lekturą! Zwróćcie uwagę na ten chudziutki zeszycik, który trzymam w prawej ręce – jest zatytułowany „Dekameron. Lektura z opracowaniem. Specjalna czcionka ułatwiająca szybkie czytanie”. Tymczasem w lewej mam sam „goły” „Dekameron” bez opracowania i w dodatku wydany mniejszą czcionką. Dla mnie żenada. To tak jakby kilka stron wyrwanych z „Pana Tadeusza” czy „Hamleta” opatrzyć opracowaniem (no bo przecież młodzież to idioci – sami dzieła nie pojmą, muszą mieć opracowanie) i wydać czcionką ułatwiającą szybkie czytanie. I jeszcze wmówić dzieciom, że tak należy poznawać literaturę. No bo przecież tytuł nie brzmi wybrane fragmenty z opracowaniem, tylko jakby całe dzieło.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Czepiam się? Przecież to lepsza manipulacja niż wspomniana „szkoła białoruska”. Nie mówi się wprost, że dzieła nie poznasz, bo broń może zaczniesz sam myśleć, a wtedy nie wiadomo co wymyślisz. Sugeruje się, że otrzymałeś esencję, która jest równoważna poznaniu całego dzieła, a dołączone opracowanie zawiera jedynie słuszną, jedynie mądrą interpretację. Za inne nie otrzymasz zaliczenia. Nikomu nie przeszkadza, że nawet fragment wybrany w dobrej wierze jest zniekształceniem, takim samym jak zdanie wyrwane z kontekstu. W dodatku skąd założenie, że jest wybrany w dobrej wierze, a nie z zamiarem manipulacji mającej kształtować nowe pokolenie na miarę ambicji wybierającego? Paradoksalnie, za czasów PRL uczyliśmy się czytać między wierszami, co wykorzystywali liczni nie do końca pokorni twórcy, by przekazać czytelnikom rzeczy, które umykały cenzurze. Teraz uczymy młode pokolenie unikania samego tekstu, sankcjonujemy korzystanie z gotowych opracowań i wszelkiego rodzaju bryków. Twórcy tego trendu chyba nie przewidzieli, że właśnie nastał moment, który może ich przerosnąć – dzięki AI młodzież będzie przygotowywać rozbudowane elaboraty na temat lektur, których nie widziała na oczy ani w żywym tekście, ani w opracowaniach, a sprawdzający nie będą w stanie odróżnić ich od samodzielnej pracy, gdyż antyplagiaty tego nie wyłapią. W dodatku nie chodzi nawet o samo oszukiwanie. Za moich czasów też się kombinowało jak się lektury nie chciało przeczytać. Tylko, że my mieliśmy świadomość, iż lektury nie przeczytaliśmy, że coś straciliśmy, że kombinujemy, a dzisiejsza praktyka edukacyjna uczy, że czytanie czegokolwiek to strata czasu, że poznanie opracowania jest tak samo wartościowe jak czytanie tekstu oraz samodzielna jego interpretacja, a nawet lepsze, bo zawsze politycznie poprawne, jedynie słuszne i wycelowane w oczekiwania oceniającego. No i to szybkie czytanie!!! Czy „szybkie czytanie” literatury pięknej nie ma się przypadkiem tak do czytania literatury pięknej, jak chlanie dobrego alkoholu do jego smakowania? Ale to właśnie chlanie zamiast delektowania się jest promowane w procesie edukacji naszej młodzieży.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Z każdym rokiem lawinowy przyrost zgromadzonej przez ludzkość wiedzy, rozwój techniki i technologii oraz ogrom różnorodnych stresorów i nadmiarowej informacji, wymagają od nowych pokoleń więcej, jeśli mają być one w stanie ogarnąć świat, który przejmują od poprzedników. Nasze szkolnictwo tymczasem wymaga od młodzieży coraz mniej. Zamiast przygotować na wysiłek i stres, uczy… no właśnie – czego?</span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">A jak wypadł sam „Dekameron”? No cóż, to druga lektura z rzędu, której w klubie specjalnie dociekliwie nie potraktowaliśmy. Posiłkowaliśmy się wspomnianą wersją z opracowaniem, więc i dyskusja była merytorycznie dość pobieżna, w dodatku wciąż meandrowała na inne zgoła tematy. Ja zawłaszczyłem sobie chyba jedyną w tym momencie dostępną pełną wersję dzieła, ale nie przeczytałem całego. Nie, nie z powodu specyficznego stylu związanego z epoką, w której „Dekameron” powstał, i który części czytelników sprawia problem. Jakoś mi on przypasował i bardzo przyjemnie mi się tą charakterystyczną inność smakowało. Dzieło Boccaccia to w rzeczy samej sto odrębnych, autonomicznych nowel, które w ciągu 10 dni w roku 1348 opowiada sobie dla zabicia czasu grupa 10 szlachetnie urodzonych mieszkańców Florencji (3 młodzieńców i 7 kobiet), którzy schronili się przed zarazą w majątku wiejskim pod miastem. Każdy dzień to inny temat wiodący, mamy więc ich dziesięć. Nie będę Was nudził ich wymienianiem, powiem tylko, iż wciąż są aktualne. Nowelki są świetnie skonstruowane, niejednokrotnie przewrotnie, czym zapewne należy tłumaczyć, iż Kościół Katolicki potrzebował aż niemal 100 lat, by połapać się w ich dwuznaczności - dzieło wydane drukiem najprawdopodobniej w 1470 (napisane prawdopodobnie w latach 1350–1353) zakazane zostało dopiero w 1559. Dzisiaj całość sprawia w różnych aspektach wrażenie, jakby wyszła spod pióra autora nam współczesnego, co daje do myślenia nie tylko o klasie umysłu autora, nie tylko o kondycji Kościoła Katolickiego na przestrzeni dziejów, o którym to Kościele w „Dekameronie” sporo, ale w ogóle o kondycji ludzkości i świata.</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Skoro jest tak świetnie, to czemu nie doczytałem do końca? No cóż – tego nie da się czytać szybko i z przyjemnością. By się w „Dekameronie” rozsmakować trzeba czasu, że zaś jest to księga słusznej objętości, więc i czasu potrzeba sporo. Sęk w tym, że to wszystko, o czym Giovanni Boccaccio opowiada, już znam z dzieł napisanych dużo później, z własnych przemyśleń i w ogóle… Owszem, Boccaccio był pierwszy, co doceniam i podkreślam, niemniej doszedłem do przekonania, że nie umniejszając niczego z doskonałości „Dekameronu”, szkoda mi teraz czasu na delektowanie się tylko jego formą. Być może kiedyś, gdy zaspokoję głód wszelkiej wiedzy, gdy przestanie mnie ciągnąć nowe, wrócę do Boccaccia by się nim delektować i ponownie stwierdzić, że wieki mijają, ale tak naprawdę, niestety, nic się nie zmienia.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Czy polecam? Jeśli macie czas i nie korci Was nic interesującego, to zachęcam gorąco i z pełnym przekonaniem. Jeśli nie dziś, to może kiedyś. Warto o „Dekameronie” pamiętać.</span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-23428865938582100822023-12-17T18:16:00.003+01:002023-12-17T18:17:15.699+01:00Czytanie zabija<span style="font-family: verdana; font-size: large;">Że kawa to podstawa - się wie <img src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png" /><br /><br /></span><div><span style="font-family: verdana; font-size: large;">Ale że czytanie książek zabija???</span></div><div><span style="font-family: verdana; font-size: large;"><br />Takie rzeczy to tylko w <a href="https://www.instagram.com/_u/mbprawa?fbclid=IwAR3spDA9AtNMbwi7uSwylR3FqeLZPYzZAeOo8hIqfsQoxP3rlUH9O6MDYEM">@mbprawa</a> na spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Książki <img src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png" /></span><div></div></div><div><span style="font-family: verdana; font-size: large;"><br /></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdC6RL8NEBbAlXHqfwsPR-blJDO_0qAIt6EY31GmiliKkapkCa-qDz5vVEjNZQRZhX32oTpW-rd3y2CSSTD1e7v5eg_7FmYWI_pdL3Ph9-6K1hvlMc6TtLfVEzpX5jWYIwoe5W6vty83OiVg2UZjB78pT2RatgDAC0CSFeCd1mF9Bpikn8VYfsy_uQZbg/s4080/IMG_20231216_145752.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3060" data-original-width="4080" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdC6RL8NEBbAlXHqfwsPR-blJDO_0qAIt6EY31GmiliKkapkCa-qDz5vVEjNZQRZhX32oTpW-rd3y2CSSTD1e7v5eg_7FmYWI_pdL3Ph9-6K1hvlMc6TtLfVEzpX5jWYIwoe5W6vty83OiVg2UZjB78pT2RatgDAC0CSFeCd1mF9Bpikn8VYfsy_uQZbg/s320/IMG_20231216_145752.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwhTiT4O3fZMxef8HzbxTVVxh2uzNgWCAdMDisMPwp4Yrs8_u5Yep0Z9XxpZRZ3ZOU58vDj4Ghyi6C3cMx72994qu57JrYTRdoEoStw8z0qW0811d0g9GZI1S3OgTv3DMfEISS15QBC4NrUruMld6jsyUb84nuokopzN6IVajccZz83-YFcAquZLiiPvU/s1024/IMG_20231216_145831_2i.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwhTiT4O3fZMxef8HzbxTVVxh2uzNgWCAdMDisMPwp4Yrs8_u5Yep0Z9XxpZRZ3ZOU58vDj4Ghyi6C3cMx72994qu57JrYTRdoEoStw8z0qW0811d0g9GZI1S3OgTv3DMfEISS15QBC4NrUruMld6jsyUb84nuokopzN6IVajccZz83-YFcAquZLiiPvU/s320/IMG_20231216_145831_2i.jpg" width="320" /></a></div><br /><span style="font-family: verdana; font-size: large;"><br /></span></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-74210729398911652012023-12-16T22:54:00.000+01:002023-12-16T22:54:02.781+01:00Świątecznie w mbprawa<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxGaaMqssg2t__kaUwwjvi-o_PyjugAreo1zk63xusD1zV4pQv-V5-2rK5ooFL4-AQwWX5siD5lmDw7CrkRo47SQIMKulMEoXAzZHRWnZ7OEJ2gmOBYR-QsfT4haPc-p47EAzdJ3Nn00TP-TqgipTZZqLwvx0-M-2Wiq6HPPpWsBXa8mQfHFE6u075fIM/s1440/410165229_3026773514119226_5126448513088500695_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxGaaMqssg2t__kaUwwjvi-o_PyjugAreo1zk63xusD1zV4pQv-V5-2rK5ooFL4-AQwWX5siD5lmDw7CrkRo47SQIMKulMEoXAzZHRWnZ7OEJ2gmOBYR-QsfT4haPc-p47EAzdJ3Nn00TP-TqgipTZZqLwvx0-M-2Wiq6HPPpWsBXa8mQfHFE6u075fIM/s320/410165229_3026773514119226_5126448513088500695_n.jpg" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: verdana; text-align: start;">W </span><a href="https://l.facebook.com/l.php?u=https%3A%2F%2Fwww.instagram.com%2F_u%2Fmbprawa%3Ffbclid%3DIwAR0rkbmFfYYjeVukx1AJI9W__1_UbgtxZq0WyYmfXT0BdUYrEYwLv07_uIw&h=AT1kc_RCXaCHbX1T3PyQtcAFhfGr4uURfWopRUqHza06E8ZCKYtOjU2gfKRyIIOOnckHwzDS3zAtWYrhNhDplFQKjDq16C9ltU4V0AYdPcNgHxgbknUxUOExyxotN3AfmNgj&__tn__=-UK*F" style="font-family: verdana; text-align: start;">@mbprawa</a><span style="font-family: verdana; text-align: start;"> najpiękniejsza dla książkolubów choinka świata </span><img src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png" style="font-family: verdana; text-align: start;" /><span style="font-family: verdana; text-align: start;"> I na każdego czekają prezenty - książki oraz audiobooki </span><img src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png" style="font-family: verdana; text-align: start;" /></div><br /><br />Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-60190239814957746492023-12-15T07:00:00.005+01:002024-01-02T10:37:28.484+01:00"Dzieci północy" Salman Rushdie - Wyznania łgarza<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="Dzieci północy" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><font face="georgia"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="223" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijPqFJBqB_aUcFyYiH_EJIb-4ZH2uc0KdgmtJ-FANyL_eKyDNAr8LP5CYq9rJxAyDUVU7pz4PO9jHrDjvFNbPZY-hJLOPLtrs0aYM084UWtqXKWhpnzwXNrKeg9AEa3PfsJdEga2fJ4qCTdfksiZGDfGJUyXGxutggYvxEMCCcckUn0h4BhGo-IERaWsM/s320/Dzieci%20p%C3%B3%C5%82nocy.jpg" width="220" /></font></a></div>
<h2 style="text-align: left;"><font face="georgia"><span style="font-weight: 400;">Salman Rushdie</span></font></h2>
<h2 style="text-align: justify;"><font face="">Dzieci północy</font></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Tytuł oryginału: <b>Midnight's Children<br /></b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Tłumaczenie</span><span>:<b> Anna Kołyszko</b></span></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Wydawnictwo</span><span>:<b> Czytelnik</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: justify;"><font face="georgia"><span>Liczba stron</span></font><font face="georgia">: <b>615 <br /></b></font></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><font face="georgia"><span>Format</span></font><font face="georgia"><span>: <b>papier</b></span></font></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"> </div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10pt; text-align: left;"><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Czas to podstępny destruktor, który bezpardonowo niszczy, psuje, okalecza. Jego upływ sprawia, że niemal wszystko, co ludzkie okazuje się wrażliwe, kruche, słabe. Trudno przeciwstawić się tej niszczycielskiej sile, choć nie brak śmiałków i śmiałkiń, podejmujących to niełatwe wyzwanie. Jedną z broni dających nadzieję na sukces w tej nierównej walce jest słowo pisane, za sprawą którego można próbować utrwalić nasze wspomnienia, a więc i naszą osobowość (choćby w pewnym stopniu). Tyle, że przeciwnik nie jest w ciemię bity i z łatwością może pokrzyżować nasze plany, plącząc nasze ewokacje, zatruwając je przekłamaniami, pomyłkami i dziurami, w rezultacie czego, nie pozostaje z nich nic innego jak tylko <i>(…) ułuda luster i dymu; nierealne rojenia głupca</i> [1]. Przypomina nam o tym Salman Rushdie (ur. 1947), brytyjski pisarz pochodzenia hinduskiego, autor powieści <i>Dzieci północy</i>.</font></p><a name='more'></a><p></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Pierwszoosobowym narratorem a zarazem głównym bohaterem dzieła jest Salim Sinai, który snuje przed nami historię swego dotychczasowego, trwającego 31 lat żywota. Losy Salima, Hindusa pochodzącego z muzułmańskiej rodziny, są o tyle wymowne, że ich początek zbiega się z datą zrzucenia brytyjskiego jarzma – protagonista przychodzi na świat dokładnie o północy, 15 sierpnia 1947 roku, kiedy to nadchodzi formalny kres istnienia Indii Brytyjskich, a na ich miejscu rodzą się dwa niepodległe państwa: Indie oraz Pakistan. Rozległa reminiscencja, jaką raczy nas Salim Sinai staje się osnową dla barwnej opowieści na temat najnowszych dziejów Indii.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Dzieło Rushdiego to proza wielowarstwowa, poruszająca szereg zagadnień. Książkę można rozpatrywać jako rodzinną sagę, jako że Salim przybliża perypetie swoich przodków, spośród których najistotniejsza jest figura dziadka ze strony matki, Aadama Aziza, Kaszmirczyka, który za sprawą studiów medycznych w dalekich Niemczech, nie tylko zostaje doktorem, ale również zaraża się wolnościowymi ideami. Powrót Aadama w rodzime strony to uniwersalny portret człowieka, który dotknięty zostaje syndromem wyalienowania, i to podwójnego. Jako Hindus nie do końca odnajduje się w europejskich realiach, ale co gorsza, gdy ponownie osiada na indyjskiej ziemi, okazuje się, że postrzegany jest w kategoriach przybysza, czyli człowieka naznaczonego obcością, co skazuje go na marginalizację, nawet przez dawnych znajomych. Kaszmirskie pochodzenie dziadka jest o tyle istotne, że ów region to swoisty ropień na stosunkach krajów, powstałych na gruzach Indii Brytyjskich – Indie oraz Pakistan już w w październiku 1947 roku rozpoczynają trwającą do 31 grudnia 1948 roku wojnę, roszcząc sobie prawo do tych terenów, później z tego samego powodu ogniki konfliktu wybuchają jeszcze w 1965 roku. Biogram Aadama Aziza pozwala również spojrzeć na wyimki z ruchu indyjskich ruchów narodowowyzwoleńczych. Mowa jest m.in. o strajku generalnym (<i>Hartal! Czyli dosłownie: dzień żałoby, bezruchu, milczenia</i> [2]) z 1918 roku zorganizowanym przez Mahatme Gandhiego; o masakrze Jallianwala Bagh (znanej też jako masakra Amristar) z 13 kwietnia 1919 roku, kiedy to w Pendżabie, w mieście Armistar, żołnierze brytyjscy i wspierający ich Gurkhowie pod dowództwem brytyjskiego generała Reginalda Dyera zabijają w parku miejskim Jallianwala Bagh co najmniej 379 osób, przypadkowych przechodniów oraz uczestników pokojowej demonstracji przeciwko przymusowemu wcielaniu indyjskich mężczyzn i chłopców do armii oraz wysokim podatkom; o klęsce z 1942 roku Zgromadzenia Wolnego Islamu, stowarzyszenia starającego się nie dopuścić do podziału Indii, opozycyjnego do Ligi Muzułmańskiej, głoszącej teorię dwóch narodów (indyjskich hinduistów oraz indyjskich muzułmanów) i wynikającej stąd konieczności stworzenia osobnego państwa dla indyjskich wyznawców Allaha<i>.</i></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Przygody dziadka Aadama Aziza stanowią przedsmak tego, co skrywają w sobie <i>Dzieci północy</i>, bowiem na kolejnych kartach dzieła, uzmysławiamy sobie, że niemal każdy epizod z życia Salima Sinai bądź któregoś z jego bliskich czy znajomych, nierozerwalnie spleciony jest z rozdziałami burzliwej historii Indii, Pakistanu bądź Bangladeszu. Salman Rushdie przywołuje różne kluczowe zdarzenia (indyjskie kampanie wyborcze roku 1957; dywagacje nad podziałem stanu Bombaj, ostatecznie zakończone w 1960 utworzeniem stanów Maharashtra i Gujarat; ostre walki o schedę po śmierci Jawaharlala Nehru w 1964; obalenie prezydenta Iskandera Mirzy przez Muhammada Ayuba Khana w 1958; aresztowanie Sheikha Mujibura Rahmana w 1971, gdy Bengalczycy zamieszkujący Pakistan Wschodni ogłaszają secesję i powstanie Bangladeszu; wprowadzenie stanu wyjątkowego przez Indirę Ghandi w latach 1975 – 1977), które przedstawiane są z oryginalnej perspektywy, bowiem, jeśli wierzyć temu, co twierdzi Salim, za większośc z nich, w mniejszym bądź większym stopniu, odpowiada właśnie bohater, bądź ktoś z jego najbliższego kręgu.</font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Ów niezwykły natłok zbiegów okoliczności – trudno bowiem uwierzyć, by Salim (bądź jego krewni) są faktycznie naocznymi świadkami bądź inicjatorami tak wielu wiekopomnych wypadków – nakazuje nam wątpić w autentyczność snutej opowieści. Sygnały ostrzegawcze pojawiają się już w początkowych fragmentach, kiedy to narrator przechwala się swoją wszechwiedzą: <i>Większość wydarzeń istotnych dla naszego życia rozgrywa się na ogół pod naszą nieobecność; lecz mnie się jakoś udało opanować sztukę wypełniania luk we własnej wiedzy, toteż mam wszystko w głowie aż po najdrobniejszy szczegół (…)</i> [3]. Jej poziom (wszechwiedzy) wytłumaczalny jest jedynie wtedy, gdy przyjmiemy, że Salim jest nie tyle gawędziarzem, co demiurgiem, nie tym, który relacjonuje, a tym, który tworzy – protagonista jest zresztą doskonale świadom potęgi zaklętej w sprawnie komponowanych zdaniach, porównując się do najwybitniejszej jednostek w tej materii: <i>W pozyskanej na nowo ciszy wracam do arkuszy papieru zalatujących kurkumą, chętny i gotów uwolnić nieszczęsną opowieść, której kazałem wczoraj zawisnąć w powietrzu – na wzór Szeherezady, która czyniła tak noc w noc, ratując własne życie dzięki ciekawości zżerającej księcia Szachrijara</i> [4]. W przypadku Salima hipnotyczny efekt narracji uzyskany jest poprzez zabieg autotematyzmu (<i>(…) dzień w dzień uchylam łaskawie rąbka swoich tajemnic – podczas gdy ona, moja publiczność, siedzi w kucki zniewolona, bezradna niczym mangusta sparaliżowana wahadłowym spojrzeniem zakapturzonego węża, co ani mrugnie (…)</i> [5]) – pierwszoosobowy narrator co rusz wychyla się zza swojej historii, nie tylko przypominając o swoim istnieniu, ale także dzieląc się swoim warsztatem: <i>… Muszę na chwilę przerwać. Miałem dziś nie przerywać, bo Padma zaczyna się denerwować, kiedy moja opowieść przybiera narcystyczny ton, kiedy niczym niewprawny marionetkarz odsłaniam ręce pociągające za sznurki (…)</i> [6]. Liczne są też dygresje i wtrącenia (<i>(…) zbyt długo już zbijam bąki na zapleczu własnej opowieści i chociaż dopiero za chwilę będę mógł do niej wkroczyć, miło jest zajrzeć do środka</i> [7]), które pozwalają zarówno wzmagać ciekawość, budować napięcie, jak i wytłumiać emocje, tudzież gmatwać i plątać przytaczane wypadki – ta ostatnia maniera pozwala dobrze odtworzyć sposób, w jaki funkcjonuje ludzka pamięć, która przecież nierzadko oporna jest na kaprysy chronologii, w której trafiają się dziury, białe plamy, nieścisłości czy przeinaczenia.<br /></font></p>
<p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Brak zaufania, co do rewelacji Salima Sinai wynika także z racji samej natury opisywanych zajść, bowiem historyczne fakty nasycone zostają elementami realizmu magicznego – to, co racjonalne i przewidywalne, miesza się z materią rodem z podań, legend, wierzeń, anegdot i baśni. Kwintesencją owej niezwykłości są tytułowe dzieci północy, tj. dzieci urodzone pomiędzy 0:00 a 1:00 dnia 15 sierpnia 1947 roku, które wedle słów Salima obdarzone są ponadnaturalnymi mocami i zdolnościami. Motyw cudownych pociech służy do uwypuklenia problemów, jakie targają młodym państwem indyjskim: <i>Dzieci, jakkolwiek by były magiczne, nie są odporne na wpływ rodziców; w miarę więc jak przesądy światopogląd dorosłych jęły przenikać im do głów, spostrzegłem, że dzieci z Maharasztry nienawidzą Gudżaratczyków, a jasnoskórzy mieszkańcy północy odnoszą się z wrogością do drawidyjskich „czarnuchów”; wynikły spory religijne; no i do naszych obrad zakradła się klasowość. Dzieci bogaczy zadzierały nosa w towarzystwie nędzarzy; bramini wzdragali się na samą myśl o tym, że mogliby ocierać się o myśli niedotykalnych; z kolei niżej urodzeni wyraźnie ulegali presji ubóstwa i komunizmu… </i>[8]. Jednoczenie Salim sygnalizuje, jak trudna jest walka z uprzedzeniami, stereotypami i stygmatyzowaniem, bowiem jeśli pogardy wobec napiętnowanych bliźnich uczymy się od najmłodszych lat, przejmując ją od naszych rodziców, to niełatwo się wyzwolić spod jej toksycznego wpływu: <i>(…) albowiem dzieci to naczynia, w które dorośli wlewają truciznę (…)</i> [9].</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Inną kwestią, której Salim poświęca niemało miejsca jest rola przypadku w człowieczym życiu. Sam uważa się za ofiarę tego, co określa jako <i>(…) przeznaczenie, nieuchronność, antyteza wolnego wyboru (…)</i> [10], bowiem podejmowane przez niego akcje z reguły kończą się zupełnie inaczej, niż sobie to zaplanował. Kolejne niepowodzenia i klęski utwierdzają Salima w przeświadczeniu, że ciąży nad nim fatum, którego nie da się przezwyciężyć: <i>Wciąż same nakazy, konsekwencje logiczne, nieuchronności i powtórzenia; oddziaływania, wypadki i ciosy losu pałką-przez-łeb; czy kiedykolwiek było jakieś wyjście? Albo wybór? Albo bez-przymusu-powzięta decyzja, żeby być takim, siakim czy owakim?</i> [11]. Salman Rushdie zdaje się zadawać pytanie, gdzie przebiega granica natłoku nieszczęśliwych splotów okoliczności, po przekroczeniu której człowiek zaczyna wierzyć, że prześladuje go pech.</font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">Wypadkową tych wszystkich elementów, z których Salman Rushdie komponuje swoje dzieło, jest frapująca, acz niełatwa lektura. Autor operuje specyficznym stylem, wymagającym od czytelników i czytelniczek, niemałej wytrwałości i skupienia – autotematyzm, liczne dygresje, nie mniej liczne nawiązania do szerokiej gamy wydarzeń z historii Indii i Pakistanu sprawiają, że próg wejść jest wysoki, choć gdy już uda nam się go przekroczyć, czeka nas wspaniała literacka uczta. Rushdie znakomicie posługuje się słowem pisanym – pod jego palcami język staje się niezwykle plastyczny, co umożliwia opowiadanie zajmujących i wciągających historii, z którymi obcowanie zapewnia wysoki poziom czytelniczej satysfakcji. Historii, które opowiadanie są przez wspaniale wykreowaną postać narratora – mimo iż trudno pozbyć się myśli, że Salim Sinai to łgarz pierwszej wody, to zarazem nie sposób wyrwać się spod uroku zawartego w jego opowieściach.</font><font face="georgia"> <br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"> </font><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><span style="color: #2b00fe;"><span style="background-color: #fcff01;"><font face="georgia">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie <a href="https://pomagam.pl/dfa8df">pomagam.pl/dfa8df</a> <br /></font></span></span></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia"><br /></font></p><p align="justify" class="western" style="margin-bottom: 0.35cm;"><font face="georgia">------------------------------</font></p>
<div id="sdendnote1" style="text-align: justify;"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm;"><font face="georgia">[1] Salman Rushdie, <i>Dzieci północy</i>, przeł. Anna Kołyszko, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1989, s. 514</font></p>
</div>
<div id="sdendnote2"><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[2] Tamże, s. 38<br /></font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"><font face="georgia">[3] </font>Tamże, s. 21</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[4] Tamże, s. 27</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[5] Tamże, s. 151</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[6</font><font face="georgia">] Tamże, s. 79</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[7] Tamże, s. 90</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[8] Tamże, s. 319</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[9] Tamże, s. 321</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[10] Tamże, s. 516</font></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia">[11] Tamże, s. 524</font></p><p></p><p class="sdendnote-western" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face="georgia"></font></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p><p></p></div></div>Ambrosehttp://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-25806473035079057102023-12-13T18:24:00.001+01:002023-12-13T18:26:50.520+01:00Jiří Havelka „Agent” - rekonstrukcja umierania<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBeeI0FO5QVLX4oJc3DZ64LTellrFYyeTyBG4WATil0LGryf3pV3mW2-ZafZ2fKogd2wgtcfGQv0bdEn9OUAh5gHbnk1WP2kcKa_3-ivLPgouZB00vV6GYyuPq7FxtuqxWZf5yAN_FnerMPVn_xucCtieBn2GBpehqq-tGsLuH3DDXaeWUm99ASxfbWFQ/s270/123239643.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="270" data-original-width="270" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBeeI0FO5QVLX4oJc3DZ64LTellrFYyeTyBG4WATil0LGryf3pV3mW2-ZafZ2fKogd2wgtcfGQv0bdEn9OUAh5gHbnk1WP2kcKa_3-ivLPgouZB00vV6GYyuPq7FxtuqxWZf5yAN_FnerMPVn_xucCtieBn2GBpehqq-tGsLuH3DDXaeWUm99ASxfbWFQ/w200-h200/123239643.jpg" width="200" /></a></div><br /><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><h2 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Jiří Havelka </span></h2><h1 style="text-align: left;"><span style="font-family: georgia;">Agent </span></h1><span style="font-family: georgia;">tłumaczenie: <b>Michał Sieczkowski </b><br />dystrybutor: audioteka <br />premiera PL: 10 marca 2023 <br />premiera CZ: 2021</span><div><span style="font-family: georgia;">reżyseria: Jakub Krofta</span><div><span style="font-family: georgia;">opieka literacka: Dagmara Julikowska</span></div><div><span style="font-family: georgia;">realizacja nagrań, montaż i edycja dialogów: Studio D-FM<br />udźwiękowienie, miks i opracowanie muzyczne: Bojan Bojic – BELOUD Post Production Services<br />produkcja: Karolina Dąbrowska – Audioteka<br />kierownictwo produkcji: Aleksandra Dąbrowska – Audioteka<br />głosów użyczyli:<br />Przemysław Bluszcz – Narrator <br />Marcin Czarnik – Sasza, czyli Aleksander Litwinienko <br />Mariusz Bonaszewski – Ahmed, czyli Ahmed Zakajew <br />Oskar Hamerski – Inspektor, czyli Inspektor Brent Hyatt <br />Dominika Bednarczyk – Marina, czyli Marina Litwinienko <br />i inni</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: center;"><b><span style="font-family: verdana; font-size: medium;"><i>Każde państwo ma swoje tajne służby, ale tylko w przypadku Rosji tajne służby mają swoje państwo.</i></span></b></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Nie wiem skąd na mojej liście planowanych lektur, w dodatku na szybkiej ścieżce, znalazł się „Agent” autorstwa Jiříego Havelki - czeskiego reżysera i dramaturga. Pewnie umieszczając „Agenta”w czytelniczych planach wiedziałem na jego temat coś niecoś, ale teraz, sięgając po niego, niczego już nie pamiętałem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Nie przepadam za superprodukcjami, jak się ostatnio określa audiobooki zrealizowane z udziałem więcej niż jednego lektora, z podziałem na role i często z wstawkami audio w tle. Wolę tradycyjne książki czytane – jeden dobry lektor zrobi robotę, podczas gdy w superprodukcjach często w dobrym zespole trafi się osoba, której nie trawię i całość już nie jest taka, jak być powinna. Ścieżka dźwiękowa też może mi nie podejść, a „Agent” to nawet nie superprodukcja, lecz stricte rzecz biorąc słuchowisko będące polską adaptacją czeskiego oryginału pod tym samym tytułem. No, ale zacząłem słuchać…</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span><a name='more'></a></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Jiří Havelka podjął się trudnego zadania – postanowił zrekonstruować ostatnie dni życia Aleksandra Liwtinienki*, agenta KGB/FSB, który w 2000 roku wyjechał z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie w 2001 uzyskał azyl polityczny. W 2006, już po uzyskaniu obywatelstwa brytyjskiego, został otruty przez rosyjskie służby specjalne radioaktywnym polonem. Litwinienko w przedśmiertnym oświadczeniu wskazał Putina jako bezpośredniego zleceniodawcę swego zabójstwa, co zostało uwiarygodnione w trakcie śledztwa przeprowadzonego przez służby brytyjskie. Nie wiem, jak to wyszło w wersji czeskiej, ale polskie słuchowisko zostało zrealizowane z wielkim polotem i wyczuciem. Wciąga słuchacza od pierwszych chwil aż do samego końca, zmusza do myślenia, wywołuje potężne emocje i pozostawia sam na sam z pytaniami bez odpowiedzi.</span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><span style="font-family: georgia;"><div style="text-align: justify;">Jak to możliwe, że pomimo tylu zbrodni, prowokacji i ludobójstw, za które odpowiedzialna jest Rosja i osobiście Putin, wciąż jest na Zachodzie i w Polsce tylu ludzi i polityków (świadome rozróżnienie), którzy wciąż wierzą, że można się z Putinem i z Rosją dogadać, że można im uwierzyć? Choć tyle już na ten temat napisano, choć wiadomo, że Putin jak każdy bandyta na bezkarność reaguje tylko jeszcze większą bezczelnością i przemocą, wciąż od nowa pozwala się Putinowi i Rosji bezkarnie łamać wszelkie prawa, popełniać wciąż nowe zbrodnie… Jak to możliwe?</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Do tego, by dowiedzieć się jaki jest naprawdę Putin, jaką Rosję nie stworzył, a odtworzył, nie trzeba żadnych książek, ekspertów ani agentów wywiadu. Wystarczy poczytać rosyjskie media kierowane na rynek wewnętrzny lub pooglądać rosyjskie programy przeznaczone dla rodzimego odbiorcy, niemniej „Agent” jest kolejną pozycją potwierdzającą, iż Putin jest następcą i kontynuatorem stylu mściwego, zakompleksionego Stalina, dla którego życie ludzkie nie miało żadnej wartości, a wolność była najbardziej znienawidzonym słowem. Pozycja naprawdę rewelacyjna nie tylko ze względu na przekaz i wymowę, ale i na niezwykle przejmujące oddanie tragedii konkretnego człowieka, który wie, że umiera, tragedii jego bliskich… i tragedii całego Zachodu, całego wolnego świata. Bo fakt, że ta zbrodnia, tak jak i wszystkie inne rosyjskie zbrodnie od czasów rewolucji i II wojny światowej włącznie, pozostała bezkarna, utwierdza tylko i Putina, i każdego Rosjanina, że świat może im skoczyć. Mogą robić co chcą i komu chcą, a sądzić to można Niemców, Amerykanów i każdego innego, ale nie ich.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;">Te refleksje przychodzą do nas same, gdyż, i jest to dodatkową a wielką zaletą „Agenta”, dzieło to koncentruje się niemal wyłącznie na ostatnich dniach życia Litwinienki, sprawiając, iż dla słuchacza jest to przeżycie osobiste. Zapis umierania, zapis zbrodni od strony ofiary, historia godności do końca, wolności do ostatniego tchnienia… Naprawdę – rewelacyjnie to wyszło. Polecam i gorąco zachęcam do wysłuchania</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">Wasz Andrew</span></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;">* Aleksandr Walterowicz Litwinienko (ros. Александр Вальтерович Литвиненко; ur. 4 grudnia 1962</span></div></div><div><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="background-color: #fcff01; color: #2b00fe; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify;">P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie </span><a href="http://pomagam.pl/dfa8df" style="background-color: #fcff01; color: #992211; font-family: georgia; font-size: 14.85px; text-align: justify; text-decoration-line: none;">pomagam.pl/dfa8df</a></div>Andrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.com0