Szczepan Twardoch
Król
audiobookczyta Maciej Stuhr
długość nagrania 14 godz. 5 min
Wydawnictwo Literackie 2016
ISBN: 9788308062500
Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
Och, przebrzydła zmoro hermetyczności, jakże szkaradne potrafi być Twoje oblicze, szczególnie dla kogoś, kto natyka się na Cię niespodzianie, bez należytego przygotowania, bez żadnego ostrzeżenia, bez nerwów napiętych niczym postronki, bez czujności myśliwego baczącego na najmniejszy ruch zwiastujący potencjalną zdobycz, bez klucza, za pomocą którego można by nadkruszyć Twój warowny mur. Straszysz swoim obliczem, tych, którzy oczekują tego, co piękne, przy czym piękno zwierałoby się w schludności i klarowności – bo przecież tak lubimy to, co logiczne i ułożone. A tymczasem Ty raczysz nas wzorami porażającymi swoją złożonością, których poziom komplikacji naznacza je w naszych oczach nieczytelnością – Twoja niedostępność sprawia, że wszystko zamienia się w kakofonię chaosu, która dręczy nasze zmysły. Jakże więc możesz boczyć się o te kalumnie, którymi tak chętnie Cię obrzucamy? Prozo nieczytelna – chciałabyś być błogosławiona, tyle, że my, mały lud, chętniej widzimy Cię jako przeklętą. Twoja twórczyni, Djuna Barnes (1892 – 1982) pewnie o tym doskonale wiedziała, ale i tak postanowiła zagrać nam na nosie, podrzucając pod próg naszych czytelniczych domostw coś, co kiedyś oburzało, a dzisiaj głównie paraliżuje swoją niedostępnością. Coś, co nazwane zostało Ostępy nocy.
Zdarza się, że kiedy nasz żywot wstąpi raz na ścieżkę niepowodzeń, to długo nie możemy się z niej wyplątać. Jedno nieszczęście przyciąga kolejne, pech zdaje się nas nie opuszczać, a jakby tego było mało, kapryśna co rusz podkłada nam nogę. Walka wydaje się bezcelowa i może faktycznie tak jest? Bywa, że lepiej chwilowo odpuścić, otulić się płaszczykiem spleenu i zaszyć się w cieniu, z którego możemy nieniepokojeni przez wszelakiej maści uciążliwców oddać się skrupulatnej obserwacji rzeczywistości. I wówczas, gdy pozwolimy biec rzeczywistości swoimi torami, samemu stojąc nieco na uboczu, okazuje się, że pod podszewką tego, co pozornie szare, nudne i monotonne, skrywają się małe cuda, których kontemplacja przynosi ukojenie i spokój, umożliwiając choćby na krótko zapomnieć o trapiących nas problemach. Pięknie uświadamia nam to Motojirō Kajii (1901 – 1932), przedwcześnie zmarły na gruźlicę japoński pisarz z okresu Shōwa, autor nieco ponad dwudziestu opowiadań, jednej noweli i kilku niedokończonych szkiców. Polski czytelnik może zapoznać się z częścią dorobku artysty dzięki zbiorowi Cytryna wydanemu w ramach serii Tajfuny Mini.
Ostatnio miałem do załatwienia sprawę w jednym z Wojewódzkich Szpitali w samym centrum naszego pięknego kraju. Pech chciał, że musiałem skorzystać z WC. Uprzejma pani woźna dała mi klucz do przybytku dla pacjentów, którego drzwi ozdobiono wielką tablicą z napisem ZACHOWAJ CZYSTOŚĆ. Otworzyłem i nawet nieźle było. Kafelki, bajerki. Może nie najnowsze, ale czysto i w ogóle. Tylko jak zachować tę czystość, gdy brak i papieru toaletowego, i ręczników papierowych, i wszystkiego z wyjątkiem wody? Na szczęście jestem Polakiem z krwi i kości, więc byłem przygotowany. Ale co by powiedział obcokrajowiec, jakiś Skandynaw albo inny Japoniec? XXI wiek, środek miasta wojewódzkiego w środku kraju w środku Europy...
Kiedy krytykujemy wyrwane obrazki z życia innych narodów, może zastanówmy się, jak my tak naprawdę wyglądamy w ich oczach. Tym bardziej, że takie sytuacje jak powyższa nadal są aż nazbyt częste w naszym kraju.
Wasz Andrew