Wielkie wygrane
Julio Cortázar
Tytuł oryginału: Los premios
Tłumaczenie: Zofia Chądzyńska
Wydawnictwo: MUZA S. A.
Liczba stron: 444
Julio Cortázar, argentyński pisarz ogromnego kalibru. Twórca książki o legendarnym statusie „Gra w klasy”,
która przez wielu uważana jest/była za biblię intelektualistów. Powieść
to o tyle przewrotna, ze możemy ją formować sami, w dowolny sposób.
Autor daje nam możliwość czytania jej wg kolejności rozdziałów, ponadto
zdradza nam klucz wg którego również możemy przystąpić do lektury. Jakby
tego było mało, równie dobrze możemy zdać się na przypadek i czytać
kolejne rozdziały na chybił trafił.
Jako, że fascynującą zabawę, z której
można ułożyć kilka powieści mam już za sobą, postanowiłem skusić się na
inne pozycje argentyńskiego autora. W sposób wielce wymowny pomogła mi w
tym księgarnia Matras, w której natrafiłem na „Wielkie wygrane” oraz „Książkę dla Manuela” z 50 % rabatem. Na pierwszy ogień poszły „Los premios”, o których pragnąłbym napisać teraz słów kilka.
Bohaterami powieści są szczęśliwcy, którzy wygrali bilety w państwowej loterii na wycieczkę luksusowym statkiem „Malcolm”.
Początkowo akcja rozwija się leniwie, spokojnie chłoniemy kolejne karty
powieści, na których prowadzona jest krótka charakterystyka uczestników
rejsu. Siedząc z bohaterami w kawiarni London w Beunos Aires, w
której czekają na dalsze instrukcje, od razu zdajemy sobie sprawę, że
podróż na pewno dostarczy nam wielu wrażeń, choćby ze względu na ludzi, z
którymi przyjdzie się nam spotkać. Mamy bowiem do czynienia z
przekrojem całego argentyńskiego społeczeństwa. Jest i typowa rodzina z
dwójką dzieci, samotna matka z synem, dwoje przedstawicieli ciała
pedagogicznego, dentysta, korektor, czy milioner poruszający się na
wózku inwalidzkim. Mozaika charakterów, przypadkowa zbiorowość, których
połączył przewrotna fortuna, zsyłając im bilety na niezapomniane morskie
wojaże.
Nie chciałbym zdradzać więcej szczegółów
co do wydarzeń, które zajdą na statku, rzeknę jedynie, że będzie dość
tajemniczo i ciekawie. Po pierwsze cały czas nie wiadomo, dokąd
właściwie płynie statek „Malcolm”. Po drugie, tuż po
odpłynięciu od nabrzeża okazuje się, że wśród załogi wybucha epidemia –
wirus tyfusu 224 powoduje, że pasażerowie nie mogą wejść na rufę statku,
gdzie znajdują się chorzy członkowie załogi. W dodatku kontakt z
obsługą jest bardzo ograniczony, a jakby tego było mało, wysłani do
uspokojenia sytuacji i wyjaśnienia całej sprawy oficerowie wcale nie są
zbyt wylewni i nie chcą przedstawić jak maluje się obraz sytuacji.
W ten oto sposób, poprzez kategoryczny
zakaz, ale połączony z niedomówieniem oraz mgłą tajemnicy, rufa staje
się pojęciem mistycznym, owocem zakazanym, rajem, do którego bramy
pozostają ciągle zamknięte. Konsekwencje nie trudno sobie wyobrazić.
Dość szybko spośród pasażerów wyłania się grupa Argonautów, która
postanawia wyruszyć po złote runo, wyjaśniając opornym, że tyfus to na
pewno tylko przykrywka, wymówka, by ukryć coś znacznie bardziej
poważniejszego.
Ale naprawdę kończąc już z dalszym
wyjawianiem arcyciekawej fabuły muszę oddać autorowi, że oprócz świetnej
opowieści, mamy do czynienia z dobrze nakreślonymi postaciami,
charakteryzującymi się autentycznością, wręcz namacalnością. Nie są to
bohaterowie tekturowi, stereotypowi, zaskakują nas swoim postępowaniem.
Fascynujące jest śledzenie interakcji, które zachodzą pomiędzy tymi
przypadkowo zestawionymi ze sobą ludźmi. Jeszcze większego smaku dodaje
fakt, że na okręcie znajdują się osoby, które same zajmują się analizują
sytuacji, w jakiej zostały postawione. Znakomicie zdają sobie sprawę,
że chociaż wyprawa na rufę wydaje się im tak kusząca, tak niezbędna, to
jednak nie można spodziewać się po niej niczego wielkiego, nie obiecują
sobie zbyt wiele po przekroczeniu tej mistycznej bariery. Nie
przeszkadza im to jednak w poszukiwaniu byle pretekstu, który pozwoli im
wyruszyć na wyprawę ku rufie oraz jej sekretom.
Wydaje się, że autor pokazał jak łatwo
jest wywołać u człowieka poczucie dyskomfortu, izolacji, zamknięcia.
Dopóki nie ogranicza się pasażerów żadnymi obostrzeniami, zdaje się nie
przeszkadzać im świadomość, że przez kilka miesięcy będą zamknięci w
metalowej puszce (bo czymże innym wydaje się potężny liniowiec wobec
niekończącego się bezmiaru fal), którą będą dryfować przez kilka
miesięcy po bezkresnym oceanie. Dopiero, gdy okazuje się, że pewna część
pokładu, z przyczyn przecież nie prozaicznych, zostanie wyłączona z
użytku, część świeżo upieczonej mikrospołeczności, mimo nieograniczonego
dostępu do baru, basenu, sali gimnastycznej, czy fachowej obsługi,
zaczyna dopatrywać się grozy nowego położenia i czuć się niczym szczury w
klatce („Jesteśmy w Zoo, tylko że to nas oglądają”). Ta
wzburzona grupa nie może spokojnie egzystować ze świadomością, że
ograniczono ich swobodę poprzez zakaz poruszania się po absolutnie całym
statku. Rufa wręcz puchnie od domysłów, rozrastając się do absurdalnych
rozmiarów. Ponadto Cortázar
obnażył bezwstydnie naszą ludzką, nie dającą się poskromić ciekawość,
która zawsze wiedzie nas ku nieznanemu, każąc nam rozwiązywać wszelakie
zagadki, wyjaśniać tajemnice, jakie pojawią się na naszej drodze życia. A
o tym, czy owa ciekawość to rzeczywiście pierwszy stopień do piekła,
czy też do poznania, czytelnik będzie musiał rozstrzygnąć już sam.
Podczas lektury nasunęło mi się również
pytanie czym właściwie jest szczęście, rozumiane potocznie jako fart. Na
pierwszy rzut oka wszystkich, którzy wylosowali bilety na państwowej
loterii można nazwać szczęściarzami. W końcu nie na co dzień wygrywa się
trzymiesięczny rejs luksusowym statkiem. Jednak morska podróż nie dla
wszystkich skończy się szczęśliwie. Wielu podróżnych pragnie odmienić
swoje dotychczasowe życie, a rejs traktuje jako pierwszy rozdział czegoś
nowego, lepszego. Trudno jednak powiedzieć, by któraś z tych prób
zakończyła się spektakularnym sukcesem. Życie po raz kolejny okazuje się
tylko sumą szczęśliwych splotów wypadków oraz równie pechowych
incydentów, które doświadczają każdego bez wyjątku.
P. S.
Książkę "Wielkie wygrane" można nabyć w księgarniach Matras w cenie 19,90 zł. Wydaje mi się, że to naprawdę rewelacyjna okazja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)