Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 19 sierpnia 2016
"The Cazy Iris", czyli kilka odsłon ludzkiego szaleństwa
Tłumaczenie: Ivan Morris, George Saito, John Bester, Burton Watson, Koichi Nakagawa, Shiloh Ann Shimura, Margaret Mitsutani, Frederick Uleman, Eileen Kato, David L. Swai
Wydawnictwo: Grove Press
Liczba stron: 204
Mimo, iż demonstracja
niszczycielskiej mocy atomowej bomby była tylko pojedynczym przedstawieniem,
które rozegrało się w dwóch aktach, na scenach dwóch japońskich miast, to
wydarzenie to na trwałe wpisało się w historię ludzkości, wrastając w nią
niczym narośl – bolesne i niechciane brzemię, pulsujące swoją brzydotą i ohydą,
nieustannie przypomina o podłości, jaką skrywają głębokie mroki ludzkiej
natury. Krwawy spektakl donośnym echem odbił się na świadomości całej
cywilizacji, a wywołany rezonans odczuwalny jest do dziś, niemal we wszystkich
aspektach człowieczej egzystencji, w tym w uprawianej przez ludzkość kulturze.
W Japonii na przestrzeni lat napisano szereg literackich płodów, usiłując w
karbach słów zamknąć to, co wydarzyło się w przeciągu kilku sierpniowych dni
1945 roku. Interesującą propozycją, dzięki której czytelnik ma sposobność
zapoznania się różnymi spojrzeniami na atomowe ataki, jest zbiór opowiadań The Crazy Iris, wydany na łamach oficyny
Grove Press.
The Crazy Iris to antologia, której tematem przewodnim są epizody
związane z agresją jądrową, która dotknęła Hiroszimę oraz Nagasaki. Wyboru
poszczególnych opowiadań dokonał Kenzaburō Ōe, laureat Literackiej Nagrody
Nobla za rok 1994, autor takich dzieł jak Zerwać pąki, zabić dzieci; Sprawa osobista;
Futbol ery Man’en czy Hiroshima Notes (Notatki z Hiroszimy). Szalony
Irys opatrzony jest przedmową Kenzaburō Ōe (w zbiorze niestety nie uraczymy
żadnego dzieła tegoż pisarza), w której Japończyk zarysowuje zwięzły kontekst
całej pozycji, serwując krótkie analizy poszczególnych tytułów oraz
przedstawiając poszczególnych autorów. Z tej wstępnej notatki przebija wyraźna
troska i obawa o losy ludzkości, która za sprawą Kenzaburō Ōe jawi się jako
niedojrzałe, a skutkiem tego nieodpowiedzialne dziecko, które w swoje dłonie
otrzymało niszczycielską broń, której porażającej potęgi nie do końca jest
świadoma. Tak jak gdyby jądrowa energia oznaczała jedyne efektywne eliminowanie
wroga, zgładzanie kolejnych setek tysięcy istnień ludzkich czy skuteczne
niszczenie dzieł człowieczych rąk, wznoszonych przez wieki, a burzonych w
ułamku sekundy. Kenzaburō Ōe stara się zwrócić naszą uwagę, że postęp
technologiczny, który podświadomie łączymy przecież z rozwojem duchowym
człowieka, powinien faktycznie łączyć się z naszą większą racjonalnością i
umiejętnością antycypacji podejmowanych przez nas akcji. Zaryzykuję
stwierdzenie, że właśnie z tego względu japoński noblista jest tak gorącym
zwolennikiem pacyfizmu oraz całkowitego wyzbycia się arsenału nuklearnego –
dopóki istnieje cień szansy, że broń atomowa może zostać użyta, ludzkość nie
może mówić o żadnej intelektualnej dojrzałości. Byle impuls wystarczy, abyśmy
pogrążyli się w bezmyślnym barbarzyństwie, sprowadzającym się do wydajnego
krzywdzenia bliźniego. Szalony Irys
jest zatem swoistym ostrzeżeniem, uzmysłowieniem nam, do czego zdolny jest
człowiek, pragnący unicestwić drugiego człowieka.
Tytułowe opowiadanie (The Crazy Iris, pol. Szalony Irys) otwierające zbiór
autorstwa Masujiego Ibuse (1898 – 1993), znanego przede wszystkim jako twórca
znakomitej i wstrząsającej powieści Czarny
deszcz, to seria zdarzeń, nakreślonych przez pierwszoosobowego narratora,
rozgrywających się w momencie spuszczenia bomby atomowej na Hiroszimę (6.
sierpnia 1945) oraz w przeciągu następnych tygodni po tej tragedii. Akcja
utworu rozpoczyna się w Fukuyamie, mieście odległym ok. 160 km od Hiroszimy,
które zgodnie z treścią rozrzuconych przez Amerykanów ulotek ostrzegawczych,
miało stać się wkrótce celem nalotów. Ibuse wybornie oddaje nastrój
nieuchronnie zbliżającej się zagłady, efemeryczności i nietrwałości ludzkich
płodów – w sklepach trwają gorączkowe wyprzedaże, ludzie pakują cały swój
dobytek, próbując jednocześnie spieniężyć majątek, którego nie sposób ze sobą
zabrać. Atmosfera jest gęsta i napięta, wszyscy nerwowo wpatrują się w niebo, w
nadziei by piekło oczekiwania wreszcie dobiegło końca. O godzinie 8:16, 43
sekundy po tym jak bomba została spuszczona na miasto, Hiroszima stanęła w
ogniu atomowej pożogi, ale mieszkańcy Fukuyamy jeszcze przez kilkadziesiąt
godzin nie mieli pojęcia o całej tragedii – co prawda siła wybuchu wybijała
okna w miasta odległych o wiele kilometrów od epicentrum, a 15-kilometrowej
wysokości grzyb widoczny był z odległości kilkuset kilometrów, ale Fukuyamę i
Hiroszimę oddziela pasmo górskie, które uniemożliwiło dostrzeżenie skutków
bombardowania. Bardzo szybko do publicznej wiadomości dochodzi jednak informacja,
że wszelkie pociągi kursujące do Hiroszimy nie dojeżdżają dalej niż do
najbliższej stacji, bez podania konkretnej przyczyny. Warto zauważyć jak plastycznie
kreowany jest klimat niewypowiedzianej grozy, niepewności i beznadziejności,
który dosłownie paruje z kart powieści. Sprawa jest tym bardziej godna
podkreślenia, że Masuji Ibuse nie był bezpośrednim świadkiem bombardowania
Hiroszimy, a jedynie korzystał ze wspomnień i relacji innych, formując z tego
wstrząsające i żywo oddziałujące na wyobraźnię obrazy. Niezwykle interesująca
jest także symbolika utworu, którego tytuł The
Crazy Iris (Szalony Irys)
świetnie oddaje sedno dzieła. Irys to kwiat szeroko rozpowszechniony na terenie
całej Japonii, ceniony z uwagi na właściwości wzmacniające, utożsamiany z siłą
oraz energią. Z uwagi na charakterystyczny kształt liści irysy odzwierciedlały
także ducha wojownika. Na terenach wiejskich w Kraju Kwitnącej Wiśni wierzono
także w ochronną moc irysów, które strzegły domostwa przed tajfunami. W
kulturze starożytnej Grecji bogini Irys była uosobieniem tęczy oraz posłanką
bogów, oznajmiającą ich wolę – stanowiła łączniczkę między niebem a ziemią.
Jaką jednak wiadomość przyniosły irysy, które niespodziewanie zakwitły kilka
dni po zniszczeniu Hiroszimy? Można odnieść wrażenie, że jedynym komunikatem
jest konstatacja, że świat do reszty zwariował, wszelkie wartości wyznawane od
setek lat okazały się złudne, a pojęcie człowieczeństwa musi zostać
zredefiniowane i na tyle rozszerzone, by w pełni objąć wszelkie akty
okrucieństwa, jakich dopuszcza się ludzkość, dla których zrzucenie bomby
atomowej stanowi wyłącznie efektowną klamrę, podsumowującą dotychczasowe osiągnięcia.
Następnym pisarzem, z którym ma
okazję zetknąć się czytelnik jest Tamiki Hara, żyjący w latach 1905 – 1951.
Urodzony i wychowany w Hiroszimie artysta studiował anglistykę na Uniwersytecie
Keiō w Tokio. W latach 30-ych zaangażowany w organizacjach lewicowych, które
uległy jednak zdelegalizowaniu i niemal całkowitemu rozbiciu w obliczu
agresywnego nacjonalizmu. W czasie wojny pisarz mieszkał w Chibie, ale po
śmierci małżonki w 1944 roku postanowił powrócić do rodzimego miasta, stając
się jednym z wielu świadków i uczestników jego atomowej zagłady. O przeżytych
okropnościach i chwilach rozpaczy opowiada znakomite dzieło Summer Flower (Kwiaty lata). Utwór z uwagi na podejmowaną tematykę niemal z
miejsca przywodzi Czarny deszcz, powieść Masujiego Ibuse traktującą o
destrukcji Hiroszimy. Kwiaty lata to
równie przejmująca relacja człowieka, którego świat uległ drastycznej i
nieoczekiwanej zmianie w przeciągu kilku piekielnych sekund – bohater a zarazem
pierwszoosobowy narrator wybiera się na spóźnioną poranną toaletę, a kiedy
udaje mu się opuścić łazienkę, okazuje się, że rodzinne miasto zamieniło się w
płonące zgliszcza. Przedmioty, które stanowiły fundament codzienności, w pewnym
stopniu definiujące tożsamość człowieka zostały obrócone w nicość, uszkodzone,
albo skazane na anihilację pośród chciwych jęzorów ognia. Proza Tamikiego Hary
fosforyzuje bezradnym gniewem wobec absurdalności, jakie gotuje dla nas los, w
obliczu bezsensownego, totalnego zniszczenia. Piekielne sceny, które składają
się na to krótkie opowiadanie, wypełnione poparzonymi i zniekształconymi
zwłokami oraz dramatem ludzi, poszukujących zaginionych bliskich zdają się
tworzyć spazmatyczny szkic nicości. Drugie opowiadanie, którego weszło w skład Szalonego irysa to The Land of Heart’s Desire (Utęskniony
raj). Skromny objętościowo utwór napisany niedługo przed samobójczą
śmiercią pisarza (1951) to coś na wzór wyznania wiary, próby podsumowania
swojej dotychczasowej egzystencji, autoanaliza swojej duchowej formy po zaznanych
potwornościach. Opowiadanie będące nawiązanie do dramatu o tym samym tytule
pióra irlandzkiego noblisty Williama Butlera Yeatsa, stanowi chaotyczną
plątaninę myśli, w której obrazy z przeszłości swobodnie mieszają się z
teraźniejszością, przechodząc w refleksje poświęcone kondycji całej ludzkości. Tamiki
Hara zwraca m.in. uwagę na naiwny antropocentryzm, który został skutecznie
unicestwiony przez blask atomowej katastrofy. Warto też zwrócić uwagę na
kontrast zasadzający się na porównaniu działalności człowieka oraz obserwującej
to postępowanie przyrody – mimo iż ludzkość tonie w bagnie plugastwa, a jej
serce zmrożone jest do samego rdzenia doświadczonymi okropieństwami, to wciąż
nieposkromienie trwają smukłe drzewa wspierające firmament, a obojętne i
nieczułe gwiazdy w dalszym ciągu chłodnym wzrokiem spoglądają na wygłupy ludzi,
tak nieudolnie dążących do samozagłady, boleśnie przekonujących się, że
doczesna egzystencja to jedynie krótka chwila, ulotny moment rozwiewający się
przy byle silniejszym podmuchu wiatru. Opowiadanie puentuje wiersz, który
śmiało można rozpatrywać w kategoriach lirycznego testamentu:
For U… A Dirge
Early leaves weep on the willows by the moat
Wrapped in misty rain, beneath a smiling sky
The water lies clear-cut and still
Seeking a dirge in my heart
All farewells made without fuss
All grief wiped away without fuss
As though a blessing still loomed faint in the
distance,
I
will walk away;
Now is the time for me to disappear into the
invisible,
Dla Ciebie… Lament
Wczesne liście płaczą na
wierzbie nad fosą
Otulone mglistym deszczem, pod
uśmiechniętym niebem
Woda jest klarowna i spokojna
Szukając lamentu w mym sercu
Wszystkie pożegnania odbyły się w
ciszy
Cała boleść wyparowała w ciszy
Jak gdyby błogosławieństwo wciąż
tliło się w oddali,
odejdę
już;
Czas najwyższy rozpłynąć się w
niebycie,
ku wieczności
[przekład własny].
Katsuzō Oda, twórca opowiadania Human Ashes (Ludzkie prochy) urodził się w Osace w 1931. Jest absolwentem
literatury angielskiej na Uniwersytecie Waseda. W 1945 roku znajdował się w
Hiroszimie w charakterze studenta skierowanego do robot pomocniczych i naocznie
doświadczył niszczycielskiej mocy bomby atomowej. Ludzkie prochy można więc potraktować jako bezpośrednią relację z
miejsca tragedii. Głównym bohaterem dzieła jest młody mieszkaniec Osaki, który
w obliczu zagrożenia nalotami bombowymi, wraz z najbliższą rodziną przenosi się
do krewnych, mieszkających w okolicy Hiroszimy. Wkraczający w dorosłość,
samotny i stroniący od nowego otoczenia chłopiec, to osoba małomówna, nieśmiała
i zamknięta w sobie. W upalny poranek 6. sierpnia 1945 protagonista odprawia
codzienny (od niedawna) rytuał – podróż w zatłoczonym autobusie z przedmieść
Hiroszimy kończy się w fabryce broni, gdzie studenci i uczniowie wykonywali
prace na rzecz ojczyzny. Rutynę przerywa niezwykły błysk i potężny huk – kiedy
chłopiec opuszcza halę, we wnętrzu której przebywał w trakcie eksplozji bomby
atomowej, okazuje się, że świat wywrócił się do góry nogami, podobnie jak ma to
miejsce w przypadku mężczyzny z Kwiatów
lata. Obaj bohaterowie tylko na chwilę spuszczają z oczu otoczenie, a to
przez jeden moment, błyskawicznie, zaskakująco i niespodziewanie, przybiera
zupełnie inną, upiorną i zniekształconą postać. Katsuzō Oda bardzo umiejętnie odmalował
szok, niedowierzanie przemieszane z biernością, bezsilnością i niemocą towarzyszącą
straszliwemu żywiołowi, którego nie sposób okiełznać. Utwór jest stricte retrospektywny, w ogromnej
mierze koncentruje się na plastycznym odtworzeniu koszmaru, w którego centrum
znalazł się sam artysta – sugestywne szkice Ody sprawiają wrażenie zbyt
strasznych, by można było w nie uwierzyć, dopóki nie staną się one
rzeczywistością, agresywnie napastującą przerażonych obserwatorów swoją
bezceremonialną makabrycznością. Zatrważający, ale i groteskowy w swym
bezsensie taniec śmierci, na skutek zbyt dużego nagromadzenia negatywnych
wrażeń i wynaturzonych portretów niemożliwych do zamknięcia w klamrach
wytłumaczalnego, skutkuje jednak złamaniem ludzkiej psychiki, która pogrąża się
w katatonicznej obojętności, nieczułości i ignorancji.
For a second I doubted
my eyes. I doubted my ears too, for the low, droning voices were like none I
had ever heard. If human flesh is burned through and through, will it really
fall apart like this? Oil and sweat, along with streams of fresh blood, flowed
from bodies, and the place was black with swarming flies [2].
Przez moment nie wierzyłem swoim oczom. Nie wierzyłem też swoim uszom,
do których docierał niski, warkotliwy dźwięk, jakiego nigdy wcześniej nie
słyszałem. Czy jeśliby opalać ludzkie mięso odpowiednio długo przyjmie ono
właśnie taką postać? Olej i pot, razem z cienkim strumyczkiem krwi, wypływały z
ciał, a całość otaczały roje brzęczących much [przekład własny].
Fireflies (Świetliki)
pióra Yōko Ōty to zapowiedź kobiecych akcentów, których nie brakuje w Szalonym Irysie. Żyjąca w latach 1906 –
1963 artystka to uznana japońska reporterka i pisarka, której literacka
twórczość koncentrowała się wokół tematyki bomby atomowej (6. sierpnia 1945
roku przebywała w Hiroszimie, swojej rodzinnej metropolii). Wybrane przez Ōe
opowiadanie to dzieło, które w głównej mierze skupia się na codziennym życiu
mieszkańców Hiroszimy w kilka lat po zrzuceniu bomby i trudnej egzystencji w
cieniu następstw wywołanych skutkami eksplozji. Świetliki w poruszający sposób ukazują niesamowicie silną wolę
ludzką do tego, by trwać wbrew wszelkim przeciwnościom losu, by wegetować
pomimo ogromnej smudze śmierci, która wciąż ciągnie się przez miasto. Pozycja w
sporej mierze poświęcona jest tym ofiarom, które przetrwały wybuch, ale zostały
naznaczone jego następstwami – okaleczone twarze i ciała, budzące grozę i
wprawiające w konfuzję keloidalne blizny to dziedzictwo wielu spośród tych,
którym udało się ocaleć. Yōko Ōta bardzo trafnie prezentuje stosunek do tych
ludzi, którzy nierzadko postrzegani są kategoriach eksponatów z Zoo – ich
prywatna katastrofa budzi litość, współczucie, zmieszanie, wywołuje spazmy
płaczu. Japońska twórczyni umiejętnie naświetliła nieumiejętność poradzenia
sobie z ekstremalną sytuacją – ludzie pozbawieni ciężkiego jarzma fizycznych
wypaczeń odznaczają się niezdarnym podejściem wobec poszkodowanych, ponieważ
nie posiadają żadnych wzorców zachowań, odniesień, ani doświadczenia w tej
materii. Podświadomie stosując jedynie stare i sprawdzone nastawienie odczuwają
zwierzęcy lęk przed tym, co nieznane, obce (w tym przypadku również – przed
tym, co zdeformowane i brzydkie), a przez to niezrozumiałe i wymykające się
pojmowaniu.
Ineko Sata (1904 – 1998) to kolejna
autorka z Kraju Kwitnącej Wiśni, której twórczość mamy okazję poznać dzięki Szalonemu Irysowi. Artystka uważana jest
za znaczącą reprezentantkę literatury proletariackiej. Ineko Sata była blisko
związana z Japońską Partią Komunistyczną oraz Kobiecym Klubem Demokratycznym.
Relacje z tą drugą organizacją sprawiają, że proza Japonki postrzegana jest
również jako literatura feministyczna. Urodzona w Nagasaki jako córka
małoletnich, pozostających bez ślubu rodziców (ojciec miał wówczas 18 lat,
natomiast matka – 15), jeszcze jako dziecko przeniosła się do Tokio. Przyszła
pisarka związała się z literackim światkiem, dzięki pracy w restauracji – w ten
sposób zaprzyjaźniła się m.in. z Ryūnosuke Akutagawą. Opowiadanie, które Kenzaburō
Ōe zamieścił w zbiorze nosi tytuł The
Colorless Paintings (Bezbarwny obraz).
Główną bohaterką jest pierwszoosobowa narratorka, którą można utożsamiać z
Ineko Satą – razem z dwójką znajomych (koleżanką Y. i jej szwagrem) odwiedza
ona wystawę w Tokijskim Muzeum Narodowym pragnąc obejrzeć ostatnie dzieła
niedawno zmarłego, zaprzyjaźnionego malarza. Kontemplacja obrazów staje się
pretekstem do interesujących refleksji, których rdzeniem pozostają wydarzenia z
9. sierpnia 1945. Narratorka Bezbarwnego
obrazu, podobnie jak Ineko Sata, mimo iż pochodziła z Nagasaki, nie
przebywała w rodzimym mieście w chwili wybuchu bomby atomowej, w związku z czym
nie była ona osobą określaną mianem hibakusha
[3]
w przeciwieństwie do przyjaciółki Y. oraz malarza K. Pomimo tego faktu, wraz z
upływem czasu protagonistka staje się znaczącą uczestniczką ruchu
pacyfistycznego oraz ruchu na rzecz zakazu używania broni atomowej. W chwili
zgonu K., narratorka uświadamia sobie, że nigdy nie usiłowała dowiedzieć się
zbyt wiele na temat atomowej pożogi czy to od K. czy też od Y. (instynktownie
zakładając, że dwójka bliskich osób musiała znajdować się w bezpiecznej
odległości od punktu 0). Ta gorzka konstatacja staje się drzazgą, ognikiem
zapalnym, który neguje sens dotychczasowych działań, podważając ich
autentyczność. Ale to bolesne spostrzeżenie pełni także rolę bodźca, który
popycha bohaterkę do rozważań nad ostatnimi chwilami życia K., analizowanymi
pod kątem malarskiego dorobku. W utworze zawarto bogatą symbolikę, której
nośnikiem jest tytułowy Bezbarwny obraz
– ów brak kolorów, szarość, bladość oddają pustkę, spustoszenie, dewastację,
wynikające z brutalnego dramatu, który rozegrał się w udręczonej duszy artysty.
Kyōko Hayashi (ur. 1930) to
jeszcze jeden dowód poświadczający jak wiele ważnego do przekazania mają kobiety,
które postanowiły poświęcić swoje pisarstwo tematyce związanej z bombą atomową.
Urodzona w Nagasaki autorka bardzo wcześnie, wraz z rodzicami, przeniosła się
do Szanghaju, gdzie spędziła większą część swojej młodości (1931 – 1945). Pod
koniec wojny Kyōko Hayashi wróciła do Nagasaki, kontynuując edukację w
Dziewczęcej Szkole Wyższej, gdzie jako uczennica została skierowana do pracy
pomocniczej w fabryce broni Mitsubishi. 9. sierpnia 1945 Hayashi przebywała w
zakładach, kilka km od miejsca zrzucenia atomowego ładunku – jako dziewczynka
przez 2 miesiące walczyła ze skutkami choroby popromiennej. W swoim dorobku
Hayashi często sięga po wątki autobiograficzne, a jej pisarstwo cieszy się
sporym uznaniem w Japonii, o czym świadczą liczne wyróżnienia – m.in. Nagroda
im. Akutagawy, Nagroda im. Kawabaty czy Nagroda im. Tanizakiego. Niestety
polski czytelnik nie ma możliwości obcowania z żadnym z dzieł Kyōko Hayashi.
Autorka doczekała się za to kilku przekładów angielskich, wśród których
znajduje się opowiadanie Empty Can (Pusta puszka), wchodzące w skład omawianego
zbioru. Główną bohaterką dzieła jest pierwszoosobowa narratorka, która 30 lat
po wybuchu bomby atomowej w Nagasaki spotyka się razem z grupą koleżanek
szkolnych z Dziewczęcej Szkoły Wyższej w Nagasaki, by razem zanurzyć się w
morzu traumatycznych wspomnień. Utwór, podobnie zresztą jak wszystkie pozycje
ze zbioru, cechuje się bardzo silnym przekazem. Przejmująca jest choćby
nasuwająca się refleksja dotycząca szkoły, która na ogół kojarzy się ze zdobywaniem
wiedzy, godzinami edukacji spędzonymi na żmudnej nauce, z nawiązywaniem
przyjaźni czy dorastaniem pod czujnym okiem nauczycielskich autorytetów. Tymczasem
za sprawą przeżytych wypadków, szkoła, do której uczęszczały kobiety, oznacza
również prowizoryczny punkt szpitalny, gdzie gromadzono ofiary atomowej
destrukcji – jest to zatem miejsce, gdzie następowała śmierć w bólach i
męczarniach, na oczach bezradnych pedagogów i kolegów. Równie ciekawa jest
kwestia tytułowej pustej puszki,
która pełni funkcję efektownej klamry, spinającej przeszłość z teraźniejszością
– ów skromny przedmiot, wypełniony przerażającą zawartością, wyraża dziecięcą
bezsilność wobec grozy rzeczywistości, która zmienia się diametralnie,
zaprzeczając wszystkim wartościom, jakie człowiek nabył w szkolnej ławie.
Dzieło przesiąknięte jest także niepokojem, strachem, podświadomą obawą –
egzystencja kobiet z perspektywy 30 lat, jakie upłynęły od feralnego dnia,
wcale nie jest usłana różami. Przetrwały – wiele z nich w szczęśliwych
okolicznościach, za sprawą przypadku, ale i w cierpieniu – a mimo to, życie
nadal skazuje je na trudne chwile. Rozwody, śmierć ukochanych, widmo reemisji
choroby – wszystko to wyznacza rytm codziennego bytu. Rolę piekielnie ciekawego
symbolu odgrywają również małe odłamki szkła, które w trakcie eksplozji dostały
się do ciała jednej z bohaterek – dopiero po 30 latach protagonistka odkrywa
źródło kłującego bólu, jakie stanowiły wegetujące w niej szklane okruchy. Kiedy
decyduje się na operację w celu ich usunięcia, czytelnik przekonuje się, że
szklane kuleczki obrośnięte grubą warstwą tłuszczu są niczym błyszczące perły,
opalizujące blaskiem skrywanej w sobie tajemnicy, jaką jest niewątpliwie
człowieczy żywot. Wydaje się, że te obca ciała w ludzkim organizmie uosabiają
również traumy i lęki, które człowiek spycha w głębiny swojej psychiki,
starając się uporać z nimi, obłaskawić je, zneutralizować ich negatywne skutki,
tyle, że dopóki tkwią one w nas, nigdy nie pozwolą o sobie zapomnieć.
Mitsuharu Inoue (1926 – 1992) to
urodzony w Chinach w Lüshunkou (Port-Arthur) japoński pisarz i działacz
polityczny. Po zakończeniu II Wojny Światowej Inoue przystąpił do
Komunistycznej Partii Japonii, z której został wydalony w 1953 r. w związku z
krytyką tejże organizacji, wytykaniu afer korupcyjnych, itd. W swoich pracach
ukazywał życie Japończyków w trudnej, powojennej rzeczywistości. Zaproponowana
przez Kenzaburō Ōe pozycja, zatytułowana The
House of Hands (Dom rąk) to
historia czterech dziewcząt, ofiar bombardowania w Nagasaki, które trafiają do
prowadzonego przez misjonarzy sierocińca (nazywanego House of the Hands, ponieważ podopieczni przysposabiając się do
dorosłości, uczą się prac manualnych), znajdującego się na jednej z pobliskich
wysp w prefekturze Nagasaki. W swoim opowiadaniu Mitsuharu Inoue kreśli małą,
odizolowaną i zamkniętą społeczność, w której rządzą od dawna uświęcone zasady,
tradycja, przekonania odziedziczone po przodkach. Tabu, klątwy, zakazy,
przeszłość okryta mrocznym całunem tajemnicy – oto składniki dzieła serwowanego
przez japońskiego literata, który bardzo zgrabnie naświetla dramat młodych
kobiet dotkniętych skutkami promieniowania. Pozostają one wykluczone,
marginalizowane, umieszczone poza społecznym nawiasem – przetrwanie atomowej
apokalipsy staje się równoznaczne z naznaczeniem, napiętnowaniem, wyklęciem. To
odrzucenie jest o tyle ciekawe i znaczące, że mieszkańcy wyspy uważają się za
potomków i spadkobierców Crypto,
czyli Krypto-Chrześcijan, tj. wspólnot wyznających wiarę w Chrystusa po
tragicznym powstaniu na półwyspie Shimabara (1637 – 1638), które skutkowało
zdelegalizowaniem religii chrześcijańskiej (więcej informacji na ten temat
można znaleźć w powieści Milczenie Shūsaku
Endō). W szerszym kontekście opowiadanie odwołuje się również do ludowych
wierzeń i mądrości, zgodnie z którymi wszelkie, zarówno pozytywne jak i
negatywne, posiadają głęboko zakorzenione powody – wszystko, co spotyka
człowieka, można wyjaśnić jego wcześniejszym postępowaniem, ewentualnie
działalnością jego przodków, tak, że ludzki los staje się wynikową jego
zamierzeń i uczynków. Taka interpretacja rzeczywistości zdaje się stanowić
formę obrony przed przerażającą możliwością, że człowiek mógłby być jedynie
pyłkiem, który w przypadkowy sposób unosi się, targany porywami złośliwego i
kapryśnego fatum, które bezceremonialnie ubezwłasnowolnia ludzki kurz
pretendujący przecież do miana władcy świata doczesnego.
Szalony Irys został spuentowany opowiadaniem The Rite (Rytuał)
autorstwa Hiroko Takenishi. Ta japońska artystka i krytyk literacki przyszła na
świat w Hiroszimie w 1929 r. Jest absolwentką Wydziału Literatury na
Uniwersytecie Waseda. Początkowo autorka znalazła zatrudnienie w domach
wydawniczych, ale w 1962 zdecydowała się pisać na własną rękę. Uznanie
przyniosły jej eseje na temat klasycznej literatury japońskiej, publikowane w
prywatnych magazynach. Rytuał to
opowiadanie oparte na epizodach z życia autorki, która w 1945 przeżyła wybuch w
Hiroszimie. Utwór stanowi zapis wewnętrznego monologu, prowadzonego zarówno z
perspektywy pierwszo- jak i trzecioosobowego narratora, który wygłasza kobieta,
powracająca do świata przeszłości, nad którym unosi się widmo atomowej zagłady.
Treść dzieła w sporej mierze została spłodzona z wykorzystaniem techniki
strumienia świadomości, który powoduje, że Rytuał
przywodzi na myśl plątaninę umysłowych projekcji, chaotyczne i nieco bezładne
kłębowisko przeszłości i teraźniejszości. Spośród tego gąszczu na pierwszy plan
bardzo wyraźnie wysuwa się trwoga, wywołana uzmysłowieniem sobie faktu, jak
nietrwały jest zarówno człowiek, jego życia jak również jego dzieła i
dziedzictwo. Wszystkie te przedmioty, rzeczy, osoby, historie mogą zniknąć w
ułamku sekundy, ulotnić się w otchłani niebytu, wyparować bez cienia śladu
swojej obecności, tak jak gdyby nigdy nie istniały. Z tego względu Rytuał pulsuje gniewem, złością,
oburzeniem, które nie mogą znaleźć ujścia, skonkretyzować się, skonsolidować i
nabrać kształtu, ukierunkowując się na trwałe i efektywne działanie – zamiast
tego w powietrzu unosi się bezsilna, amorficzna nienawiść, wyrażająca
człowieczą niemoc i słabość. Istota ludzka jest bowiem tylko puchem i pyłem,
która jak wszystko inne jest skazana na
rozpad (doomed to crumble [4]).
Wydaje się, że zmysły bohaterki zostały wystawione na zbyt nieracjonalną i
nielogiczną próbę – atomowy blask udowodnił jak kruchy i wrażliwy jest człowiek
oraz jego dzieła. Te błyskawiczne zmiany, odchodzenie w mgnieniu oka są trudne
do zaakceptowania i zrozumienia, dlatego pozostawiają nas zagubionymi i
bezradnymi. Śmierć zaskoczyła nas tak szybko, że zanim zorientowaliśmy się, do
czego właściwie doszło, było już za późno na cokolwiek, nawet na odprawienie
żałobnego rytuału.
Szalony Irys jako całość prezentuje się bardzo, bardzo solidnie. Kenzaburō
Ōe w roli redaktora sprawdził się wybornie – do zaproponowanej pozycji
starannie wyselekcjonował dzieła, wyróżniające się zarówno z uwagi na literacką
materię, z jakiej zostały uszyte, jak i poprzez przejmującą zawartość. Co
interesujące, mimo, iż płaszczyzną poruszanej problematyki, zgodnie z
przyświecającą nobliście ideą, pozostaje użycie broni jądrowej w Hiroszimie i
Nagasaki, to jednak Ōe udało się wybrać bardzo przekrojowe opowiadania.
Czytelnik znajdzie teksty będące bezpośrednimi relacjami z miejsca tragedii za
sprawą których niemal naocznie będzie mógł się przekonać o piekle wywołanym w
japońskich miastach (Crazy Iris, Summer Flower, Human Ashes), nie brakuje również opowiadań będących nośnikami
obserwacji i rozważań dotyczących ludzkości (The Land of Heart’s Desire, The
Rite), wreszcie w zbiorze znalazło się miejsce dla opowiadań, traktujących
o egzystencji ofiar bomby atomowej, którym udało się przetrwać, kilka i
kilkanaście lat po wybuchu (The Colorless
Paintings, Fireflies, The Empty Can, The House of Hands). Pozycja bardzo wartościowa i interesująca i po
raz kolejny pozostaje żałować, że The
Crazy Iris nie znalazł uznania w oczach polskich wydawców.
8 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szkoda, że w zbiorku nie znalazło się żadne opowiadanie Kenzaburō Ōe. Pamiętam z innej Twojej recenzji, że noblista ten miał dużą wiedzę o wydarzeniach w Hiroszimie i Nagasaki, i pisał przejmujące reportaże na ten temat. Przeczytałabym tę książkę, ale po polsku.
OdpowiedzUsuńZgadza się, Kenzaburō Ōe to świetny pisarz, do tego znakomity turpista, który nie boi się ukazywać ludzkiej brzydoty w całej jej szpetocie, bez pominięcia najgorszych aspektów. Po lekturze "Hiroshima Notes" odniosłem jednak wrażenie, że Ōe ma bardzo osobisty stosunek do bomby atomowej i jej ofiar - moim skromnym zdaniem pisarz ograniczył się jedynie do pracy reporterskiej (bez zbędnego epatowania okrucieństwem), wychodząc z założenia, że sam akt spuszczenia bomby na miasto pełne cywili był tak podły, że cała towarzysząca mu amoralność czyni jałowym jakiekolwiek próby opisania go - gdyby Ōe ze swoim niepowtarzalnym warsztatem podjął się próby napisania powieści, której akcję osadzono w Hiroszimie bądź Nagasaki w chwili wybuchu bomby atomowej, powstałoby prawdopodobnie dzieło tak obrzydliwe i odstręczające, że nie dałoby się tego czytać.
UsuńA wracając do "Szalonego Irysa" to zbiór zdecydowanie zasługuje na polskie tłumaczenie.
Bardzo interesujący zbiór. Zwłaszcza, dlatego, że jak piszesz jest tak przekrojowy. Mnie najbardziej zainteresowałyby te opowiadania, które bazują na wspomnieniach pisarzy, którzy ten wybuch przeżyli. Nie wiem czy teraz byłabym na ten zbiór gotowa, gdyż ciągle w mej pamięci tkwią obrazy z dokumentu o tych wybuchach. Ale nie wykluczam, że kiedyś po niego sięgnę.
OdpowiedzUsuńPs. Bardzo solidny tekst Tobie wyszedł.
Zgadza się, zbiór zawiera całkiem sporo różnorodnych opowiadań, które z kilku perspektyw prezentują dramat atomowej apokalipsy. Lektura to mocno wstrząsające przeżycie, ale uważam, że zdecydowanie warto się na nie zdecydować - człowiek uświadamia sobie jak okrutną naturę skrywa w sobie nasz gatunek i jak niewiele trzeba, by tę przerażającą naturę ujawnić.
UsuńP.S. Dzięki, chociaż uważam, że tekst wyszedł mi mocno długawy - wynika to z tego, że każde z opowiadań mocno zapadło mi w pamięć i każdemu z nich pragnąłem poświęcić kilka zdań.
Całe szczęście, że zbiór pokazuje problem z różnych perspektyw, inaczej lektura mogłaby być uciążliwa. Cieszy mnie też Twoja opinia, bo mam tę książkę i może starczy mi na nią czasu w tym życiu.;)
OdpowiedzUsuńPod tym względem Ōe należą się wyrazy uznania, bowiem zaprezentowane historie tworzą spójną całość, ukazując problematykę użycia broni atomowej w sposób wieloaspektowy. Skoro zbiór masz już na swojej półce, to grzechem byłoby go nie przeczytać :)
UsuńZaskoczył mnie temat przewodni tych tekstów, choć przecież nie powinien. Ciekawa jestem, w jak różny sposób podeszli do tego problemu wszyscy ci twórcy - choć pewnie publikacja nie jest łatwa do zdobycia...
OdpowiedzUsuńPozycja pojawia się od czasu do czasu na Allegro, ale cena jest mocno zaporowa, bowiem na ogół oscyluje wokół 100 zł. Ja swój egzemplarz kupiłem za sprawą serwisu eBay - używana książka z Anglii, łącznie z kosztami przesyłki, wyniosła mnie ok. 40 zł.
UsuńA samo dzieło jest jak najbardziej godne polecenia - opowiadania opisują zarówno losy mieszkańców Hiroszimy jak i Nagasaki, zbiór charakteryzuje się także dość szerokimi ramami czasowymi. Nie brakuje relacja "na gorąco", bezpośrednio z miejsca zdarzenia, tuż po zrzuceniu bomby, jak również historii mających miejsce kilka bądź kilkanaście lat po tych traumatycznych wydarzeniach.