Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 5 sierpnia 2016
Zajęci deklarowaniem, za co nie chcemy umierać, czyli "Cudza krew" S. de Beauvoir
Tytuł oryginału: Le Sang des Autres
Tłumaczenie: Kazimierz Kossobudzki
Wydawnictwo: Czytelnik
Seria: Nike
Liczba stron: 373
Wielu jest ludzi, którym
przelewanie cudzej krwi przychodzi wyjątkowo łatwo, nie sprawiając żadnych
problemów, nie wzbudzając przy tym żadnego moralnego niepokoju. Bliźni traktowani
są jako narzędzia niezbędne do realizacji swoich zamierzeń. Ich byt nie znaczy
zbyt wiele – cena jego jest niska i łatwo przeliczalna na pieniądze,
pożywienie, żywot innych. Cynizm, poczucie wyższości, bezwzględność ułatwiają
posługiwanie się bliźnim w sposób instrumentalny i bezduszny. Należy jednak
zauważyć, że jest grupa ludzi, dla których takie podejście jest niedopuszczalne
i niegodne istoty ludzkiej – tymi osobnikami są m.in. młodzi, dla których
znamienny jest idealizm, przekonanie o możliwości ulepszenia świata. Niestety
na ogół otoczenie brutalnie weryfikuje te zapatrywania, co dobrze udało się
uchwycić Simone de Beauvoir w swojej powieści zatytułowanej Cudza krew.
Cudza krew to dzieło, którego akcję osadzono w środowisku młodych
artystów i intelektualistów paryskich, rozciągając ramy czasowe począwszy od
późnych lat 20-tych, poprzez niepokoje lat 30-tych, takie jak wojna domowa w
Hiszpanii, Anschluß Austrii czy konferencja w Monachium, a na okresie II Wojny
Światowej skończywszy. Bohaterami jest grupa osobników skupiona wokół postaci
Jana, syna właściciela drukarni, który dobrowolnie wybrał żywot robotnika oraz
Heleny, rozkapryszonej dziewczyny o drobnomieszczańskim spojrzeniu na świat,
chciwej doznań, spragnionej przeżyć, stale poszukującej własnej podmiotowości.
Perypetie tej dwójki stanowią oś, wokół której de Beauvoir zbudowała fabułę
książki.
Portretując poszczególnych protagonistów,
francuska pisarka odmalowuje różne postawy i zachowania przyjmowane przez
młodych ludzi, bytujących w cieniu wielkich ideologii, które w ówczesnym czasie
dzieliły Europę. Komunizm i faszyzm nie pozwalają pozostać obojętnym, żądając
zaangażowania, zapału, aktywności oraz ruchliwości. Pomiędzy owymi Scyllą i
Charybdą bohaterowie powieści Cudza krew
próbują odnaleźć swoje miejsce oraz zdefiniować własną tożsamość. Podejmowane
wybory, prezentowane podejścia, zajmowane stanowiska kształtują rodzące się
osobowości, które w jednakowym stopniu budowane są przez chwile szczęścia i
beztroski jak również przez momenty traumy, klęsk i bolesnych doświadczeń.
Przyjęta przez Simone de Beauvoir
konstrukcja powieści jest bardzo interesująca, chociaż na pierwszy rzut oka
może ona nasuwać skojarzenie z bezładną plątaniną, chaosem i literackim
misz-maszem. W utworze pojawiają się liczne reminiscencje i retrospekcje, nie
brakuje również wybiegania w przyszłość i opisywania konsekwencji wydarzeń,
które dopiero zostaną przytoczone – z tego względu chronologia dzieła jest
mocno zakłócona. Wrażenie rozgardiaszu i zamętu wzmacnia przyjęta forma snucia
całej historii – poszczególne rozdziały poznajemy z perspektywy Jana bądź
Heleny, a narracja pierwszoosobowa przeplatana jest narracją trzecioosobową.
Zmiany są swobodne i niespodziewane, co potęguje czytelniczą niepewność,
wymuszając pełną koncentrację niezbędną do pełnego odbioru powieści.
Autorka podjęła również ciekawe
decyzje w kwestii kreacji głównych postaci. Czytelnik uzyskuje najwięcej
sposobności poznania Jana Blomarta, bowiem pisarka zdecydowała się nakreślić
zarówno jego młodość jak i egzystencję prowadzoną już jako dojrzały człowiek z
uformowanym światopoglądem. Dzięki temu mamy okazję, by wnikliwie poznać dzieje
tego syna burżuja, który bardzo wcześnie odkrywa świadomość klasową i zanurza
się w płytkim i naiwnym nurcie socjalizmu, szczerze wierząc, że wszelkie
krzywdy i zło świata mogą zostać naprawione przy odpowiednio silnej dobrej woli
ogółu. Pierwszy rozdział powieści przywodzi na myśl spowiedź, wyznania
człowieka, który wspomina swój zapał i gorliwość, odrobinę niebezpieczne, ale i
znamienne dla każdego neofity, odznaczającego się bezwzględną chęcią walki z
jakąkolwiek stagnacją, uparcie dążącego do poprawy cudzej doli, nawet wbrew
woli samego zainteresowanego oraz posiadającego ślepą wiarę w sprawczą siłę
wyznawanej ideologii. Życie Jana Blomerta to swoisty symbol utraty złudzeń,
symptomatyczny dla rozwoju niejednego człowieka – powieść to w sporej mierze
opis zderzenia imaginacji z twardą i chropowatą rzeczywistością. Cudza krew to również uzmysłowienie, że
niemożliwe jest spalenie za sobą wszystkich mostów, zrzucenie bagażu nabytych
doświadczeń czy okucie się pancerzem danej doktryny, tak by hardo niczego nie żałować. Oprócz tego Blomert
przekonuje się, że człowiek zajmuje na ziemi określone miejsce i nigdy nie uda
mu się wyjść poza nieprzejrzystą powłokę własnej osobowości – drugiego
człowieka można oglądać jedynie z zewnątrz, a jego czyny i działania oceniać
przez pryzmat własnych doznań, niewykonalne jest także prześledzenie wszystkich
torów, jakimi wędrują myśli bliźniego, co skutecznie wyklucza pełną możliwość zrozumienia
go.
Sylwetka Blomerta jest
intrygująca, głównie przez pryzmat przebytych przez niego ścieżek rozczarowań.
Simone de Beauvoir kreuje postać bojownika, którego życiowa filozofia hartowana
jest przez gorycz i klęski. Mimo negatywnych przejść, Jan nie potrafi zaakceptować
podejścia innych ludzi, dla których życie traktowane jest nierzadko jako
okrutna lekcja obojętności, wprawianie się w niereagowanie na krzywdę innych,
ćwiczenia z zagłuszania wyrzutów sumienia oraz destrukcja wrażliwości i
przekuwanie jej na bierne monitorowanie i nieczułą rejestrację. Ale ten opór
wobec chłodnego i surowego świata, uparte trwanie przy własnych wyobrażeniach
powodują, że rzeczywistość oglądana oczami Jana rysuje się w ciemnych,
pesymistycznych barwach, ponadto bohaterowi stale towarzyszy poczucie winy oraz
przeświadczenie o ogromnej odpowiedzialności za losy najbliższych. Tymczasem
życie udowadnia, że człowiek jest tylko zabawką w rękach ślepego i przerażająco
nieczułego fatum, pyłkiem i nic nie znaczącą drobinką unoszoną przypadkowymi
podmuchami kapryśnej fortuny – niemożliwe jest ani precyzyjne zakreślenie
granic podejmowanego czynu, ani antycypacja wszystkich konsekwencji dokonanych
wyborów.
Utwór, co zrozumiałe zważywszy na
zapatrywania i biografię autorki, niewolny jest od tematyki socjalistycznej,
robotniczej, lewicowej. Polityczny charakter książki ogranicza się jednak do
uniwersalnych refleksji i konstatacji, które zahaczają również o rozważania
metafizyczne. Poprzez usta swoich protagonistów, de Beauvoir pyta o sens
dążenia do takich wartości jak władza, powodzenie, pieniądze czy sława. Pisarka
zwraca również uwagę na fakt, że cel ludzkiej egzystencji to na ogół kwestia
okryta całunem milczenia – ginie ona w morzu oczekiwań i wymagań stawianych
człowiekowi, któremu brakuje czasu na zadanie sobie pytanie o znaczenie swojego
bytu i prób odnalezienia na nie odpowiedzi. Owa racja życiowa zastępowana jest substytutami, namiastkami, takimi
jak religia, kulturowe tabu, tradycje przodków – mało kto ma odwagę, chęć i
wystarczającą siłę wewnętrzną, by rację swojego bytu definiować i kreować
samodzielnie, metodą prób i błędów, ale i z wykorzystaniem empirii, którą
zapewnia znajomość historii.
Cudza krew, z racji okresu, w którym została napisana (1945 r.)
porusza również niewygodną tematykę, dotykającą zarówno wojny jak i polityki.
De Beauvoir, której przypisuje się lewicowe zapatrywania, śmiało krytykuje
komunizm, któremu zarzuca postrzeganie ludzkich mas jako amorficznej bryły,
roju czy też maszynerii, której tryby bardzo łatwo zastąpić kolejnym,
identycznym elementem. Tymczasem zgodnie ze słowami Jana, masa to zbiorowisko
jednostek, a więc indywidualnych bytów, których życie należy szanować i cenić.
Surowo spojrzano także samą politykę, która w mniemaniu bohaterów sprowadza się
do pomniejszania ludzi do uchwytnych pozorów, traktowania ich jako ślepe i
bezrozumne mrowie oraz elastyczne tworzywo, służące do zaspokajania własnych żądzy
i ambicji. Z kolei tytuł dzieła to nawiązanie do zbiorowej odpowiedzialności,
która ponosi każdy człowiek za rzeczy tak powszechne jak dobrobyt czy światowy
pokój (Wystarczy mój głos po to, by na
świecie było słychać jakiś głos. Jeśli ten głos milczy to moja wina [1]).
Z tego względu książką można odczytywać jako zarzut, oskarżenie, kierowane
przede wszystkich do obywateli narodów Europy Zachodniej, którzy pod koniec lat
30-tych XX wieku za cenę chwilowego pokoju oddawali w łapy Hitlera kolejne
kraje, łudząc się, że chciwość niemieckiego dyktatora zostanie w ten sposób
zaspokojona. Wątpliwości co do orientacji przyjmowanych przez rodaków, bardzo
dobrze wyraża myśl Jana Blomarta, który retorycznie pyta: Pochłonięci, zajęci deklarowaniem, za co nie chcemy umierać, czy
myśleliśmy o tym, dlaczego jeszcze żyjemy? [2].
Simone de Beauvoir piętnuje grzech obojętności i zaniechania oraz bierną
akceptację podłości, które równoznaczne są z przyzwoleniem na krzywdę innych,
co rzecz jasna pociąga za sobą odpowiedzialność za wyrządzone zło.
Reasumując, pierwsze spotkanie z
prozą francuskiej pisarki uważam za całkiem udane. Co prawda z tekstu na
okładce możemy dowiedzieć się, że Cudza
krew nie jest uważana za czołowe dokonanie de Beauvoir, ale moim zdaniem
powieść zasługuje na czytelniczą atencję. Książka to swoisty Bildungsroman,
czyli dzieło o dojrzewaniu, osadzony w interesujących realiach historycznych.
Oprócz tego powieść można uznać za credo
jednej z czołowej reprezentantek francuskiej lewicy oraz jednej z
najważniejszych feministek w dotychczasowej historii. Polecam z czystym
sumieniem.
16 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Simone de Beauvoir jest pisarką, z której twórczością chciałabym się zapoznać, ale jeszcze nie miałam okazji. Cieszę się jednak, że spotkanie z jej prozą uważasz za udane, bo stereotypowo patrząc - najczęściej sięgają po nią kobiety.
OdpowiedzUsuńMnie to nazwisko także intrygowało już od pewnego czasu, dlatego postanowiłem sięgnąć po któreś z jej dzieł. Do "Cudzej krwi" przekonał mnie fakt, że książkę wydano w serii "Nike".
UsuńSimone de Beauvoir jest b. ważną pisarką dla feministek i również z tego względu ciekawił mnie dorobek tej pisarki - zagadnienia związane z emancypacją to sprawy niezwykle interesujące :)
Kiedyś zastanawiałam się, jaka książka kryje się pod dziwnym tytułem „Cudza krew”. I nareszcie wiem :-) Mnie podobała się „Kobieta zawiedziona” tej autorki. To dwa opowiadania o kobietach, bardzo ciekawe i zgrabnie napisane. Ale bohaterki były denerwujące. A „Pamiętnik statecznej panienki” zostawiłam po kilkunastu kartkach, bo mnie znudził.
OdpowiedzUsuńFrancuzki chyba lubią takie "krwiste" tytuły - parę lat temu czytałem powieść "Woda nie krew" autorstwa Françoise Sagan :)
UsuńA jeśli chodzi o pozostały dorobek Simone de Beauvoir to mnie bardzo ciekawią jej "Mandaryni".
Zaczynając czytać Twój tekst byłam przekonana, że ta książka zupełnie mnie nie zainteresuje. A jednak przykułeś moją uwagę. Większość pozycji po które sięgasz, dotyczą roli jednostki, jej znaczenia, ale ta jakby miała to, coś.
OdpowiedzUsuńPs. Takie zbiegi okoliczności: wczoraj zaczytywałam się i zasłuchiwałam tekstem The Police- Wrapped around your finger - a tam "Caught between the Scylla and Charibdes." a dziś znajduję to u Ciebie:)
Ha, czasem odnoszę wrażenie, że Twoje spostrzeżenia na temat mojego czytelnictwa są o wiele bardziej trafne niż moje własne refleksje :) Spor lektur wybieram intuicyjnie, kierując się nazwiskiem autora, szybkim przekartkowaniem czy tekstem z okładki oraz serią bądź wydawnictwem.
UsuńTakie literackie (artystyczne) powiązania twardej rzeczywistości z czytanym (odsłuchiwanym) tekstem to wg mnie najpiękniejsza strona literatury (sztuki) :)
A ja na pierwsze spotkanie z Simone wybiorę chyba "Drugą płeć" - myślę, że ta książka nie straciła nic na aktualności. Niestety.
OdpowiedzUsuń"Cudzą krew" również będę miała na uwadze, tym bardziej, że lubię powieści typu Bildungsroman. Niedawno taką czytałam :-)
Ja także zamierzam sięgnąć po "Drugą płeć", ale nie wiem, kiedy to nastąpi. "Cudzą krew" przeczytałem trochę z przypadku - w bibliotece wylądowałem pomiędzy półkami z literaturą francuską, w głowie świtało mi nazwisko de Beauvoir, bo niedawno gdzieś o niej czytałem, no i kiedy ujrzałem nazwisko autorki na książce wydanej w ramach serii "Nike", nie mogłem się powstrzymać, by nie wykorzystać okazji :)
UsuńTwórczość Simone miałem od dłuższego czasu na celowniku, głównie przez wielce cenionego przeze mnie Sartre'a, chciałem zobaczyć, co "jego kobita" (przepraszam, taki żarcik) miała do powiedzenia. Sięgnąłem po "Mandarynów", którzy w pewnym sensie stanowią kontynuację opisywanej przez Ciebie książki. Wydaje mi się, że nie jest to do końca powieść ponadczasowa, nie spodoba się każdemu, ale w moje zainteresowania jej treść trafiła doskonale. Akcja rozpoczyna się w momencie zakończenia II Wojny Światowej, a bohaterami jest paryska inteligencja, postacie, w których można się dopatrzeć samej Simone, Sartre'a, Camusa czy Nelsona Algrena. Temu ostatniemu dedykowana jest powieść i bardzo mnie zainteresowała jego twórczość, ku mojemu zdziwieniu wcale niedostępna na polskim rynku. Na szczęście kumpel z Anglii przy okazji ostatniej wizyty w kraju, przywiózł mi jedną z jego książek w oryginale i tak dzięki nowo poznanej pisarce poznam nowego pisarza.
OdpowiedzUsuń"Mandaryni" także mnie zainteresowali, właśnie z uwagi na fakt, że jest to swoista kontynuacja "Cudzej krwi". Powojnie to bardzo interesujący okres. We Francji też istniał problem kolaboracji z okupantem. Ciekaw jestem czy de Beauvoir poruszyła ten wątek w "Mandarynach". Chętnie przekonam się o tym osobiście :)
UsuńOstatnio zacząłem trochę czytać po angielsku (chociaż na razie dominuje proza japońska), więc rozejrzę się za panem Algrenem. Może poświęcisz mu jakiś wpis na swoim blogu - będę wiedział, czego można się spodziewać po owym artyście :)
Temat kolaborantów, a także późniejszego, już powojennego, wymierzania im sprawiedliwości (?) jest jak najbardziej poruszony.
UsuńZdaje mi się, że ta książka mogłaby mnie zainteresować. Choc juz widzę pewne pola do krytyki przemyśleń autorki - nie czyniłbym ludziom międzywojnia zarzutu z obojętności wobec Hitlera, jeśli nie zarzucałbym im jednocześnie obojętności wobec tego, co się działo w Sowietach.
OdpowiedzUsuńHa, książkę można potraktować jako portret epoki zachodniej cywilizacji - wielu ówczesnych intelektualistów nie dopuszczało do siebie myśli, że ZSRR mogłoby nie być rajem utraconym, a doniesienia na temat bestialstw Sowietów często traktowano jako oczerniającą propagandę, etc.
UsuńAle co ciekawe, na łamach utworu pojawiają się zarzutu pod adresem samego komunizmu. Z kontekstu dzieła można wręcz odnieść wrażenie, że bohaterów stawia się pod ścianą nakazując im wybierać pomiędzy komunizmem bądź faszyzmem, podczas gdy żaden z wyborów nie jest dobry.
Tak, dla takich intelektualistów sowieckie służby miały świetne określenie - pożyteczni idioci. Ich nawet nie trzeba było werbować, i tak robili dobrą dla Moskwy robotę.
UsuńPrzyznaję, że bardziej znam legendę Simone de Beauvoir niż jej twórczość, niestety. Kiedyś trzeba będzie sięgnąć po "Cudzą krew" i "Drugą płeć"...
OdpowiedzUsuńTrzeba, trzeba :) Ja także odwlekałem nawiązanie znajomości z tą autorką, ale przełamałem się i nie żałuję.
Usuń