audiobook
Bajki robotów
by Stanisław Lem
czyta: Borys Szyc
Wydawnictwo Literackie 2012
ISBN: 9788308049983
Lekturą listopada 2021 w moim, czyli rawskim, Dyskusyjnym Klubie Książki były Bajki robotów Stanisława Lema. Tego akurat pisarza bardzo lubię, a jeszcze bardziej doceniam, nie tylko jako polskiego, ale światowego tytana SF i literatury w ogóle. Pierwszym moim kontaktem z jego dorobkiem była powieść Eden, którą czytałem jeszcze w szkole podstawowej, potem było kilka innych książek. Choć dobrze wspominam lekturę bardzo podobnego do Bajek robotów dzieła, czyli Cyberiady, to nie pamiętałem już, czy Bajki robotów też w przeszłości czytałem. Mogło się okazać, że tak, albo że nie...
Już w trakcie rozdawania klubowiczkom i klubowiczom wspomnianych Bajek zauważyłem, iż różne wydania zawierają odmienne ilości opowiadań. Ja dla siebie wybrałem wersję audio złożoną z 15 krótkich form, ale okazało się, że mamy nawet wydania z tylko 12 opowiadaniami, a według moich ustaleń były i takie, które miały ich aż 18. Moim zdaniem to niedopuszczalne. No bo jak choćby wymieniać wrażenia i oceny z lektury dzieła, skoro jego objętość, a co za tym idzie i zawartość, może się, w zależności od wydania, różnić nawet o niemal połowę?
W tekstach reklamowych i zajawkach wydawniczych mówiących o Bajkach podnosi się najczęściej ich oryginalność i walory rozrywkowe. Można się też, jak to w bajkach i tekstach religijnych, doszukiwać czego tylko się chce, zależnie od fantazji i skojarzeń czytelnika. Od razu jednak powiem, że dla mnie Bajki okazały się po prostu, za wyjątkiem kilku niezłych momentów, mało śmieszne i jeszcze mniej interesujące. Nie widzę niczego wielkiego w przetransponowaniu tradycyjnej bajki na SF poprzez zamienienie rycerzy na roboty i czarowników na konstruktorów. Takie rzeczy, jak na przykład zrobienie SF z bajki czy westernu, nie świadczą dla mnie o oryginalności. Głębszych wartości w zbiorku Lema też nie znalazłem, choć jak to w bajkach, gdyby się uprzeć i usilniej poszukać, to pewnie by się znalazło. To, albo cokolwiek innego. Humor też nie okazał się tak lotny, błyskotliwy ani tak mnogi, by osłodził całą resztę.
Kolejnym problemem z Bajkami robotów jest to, iż były kiedyś lekturą i, również na spotkaniu naszego DKK, były osoby wspominające to jako porażkę, która jeśli nie na zawsze, to na długo zniechęciła ich do Lema. Niestety, bowiem, choć twórczość Mistrza jest niezwykle różnorodna gatunkowo, to Bajki odbiegają bardzo daleko od tego, co można by nazwać duchem Lema i nigdy nie powinny być proponowane na pierwsze spotkanie z twórczością tego największego chyba pisarza w dziejach naszej SF. Tym bardziej, iż jak pokazuje historia Bajek jako lektury szkolnej, potrafią zadać psychice czytelnika trwały uraz.
Jak wspomniałem, mnie Bajki robotów nie tylko nie zachwyciły, ale w ogóle mi nie podeszły. W klubie jedna osoba była zachwycona, a reszta oscylowała gdzieś w okolicy tak zwanych stanów średnich. Być może wpływ na to wszystko, na te różnorodne oceny, mają dwa czynniki.
Pierwszy to oczekiwania od tak zwanej rozrywki oraz od nastroju, który jej wymaga lub też jej w danej chwili nie potrzebuje. Ja wychowałem się na kabarecie Dudek (w którym i SF też się przewijał) oraz podobnego rodzaju humorze, stąd Bajki miały trudniej. Może w nastroju też nie byłem.
Drugi, to porównanie z tym, co się czytało przed i ewentualnie po. Gdybym miał jakieś płytkie knoty przed, to może w Bajkach znalazłbym więcej ukontentowania. Pech jednak, że i przed, i po, trafiłem na dzieła o wyjątkowych walorach poznawczych i wielkim ładunku emocjonalnym, w dodatku perfekcyjne warsztatowo, które na długo zostaną w mej pamięci i sercu. W starciu z nimi ten akurat tomik Lema wypadł blado. Mimo więc uwielbienia dla całości twórczości Mistrza, Bajek nie mogę nikomu polecać, jeśli chcę być uczciwym wobec siebie i czytelników
Wasz Andrew
W moim miejskim DKK omawialiśmy wczoraj "Powrót z gwiazd" - wszyscy (tj. cała obecna czwórka osób) zadowoleni z lektury. Przy okazji wspominaliśmy też właśnie szkolne czytanie "Bajek robotów" - podane w sposób nijaki, na pewno nie taki, który zachęcałby do czytana fantastyki w ogóle.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Bajki to bardzo specyficzna jak na SF maniera i zgadzam się, że jako zachęcenie do niej nie nadają się w ogóle. Niby fantastyka obfituje jak żaden inny gatunek literatury w bardzo odmienne od siebie podgatunki, ale to, co zrobił Lem w Bajkach to coś kompletnie odmiennego jeśli nie od całej reszty, to od wszystkiego, co reprezentuje główne trendy w fantastyce.
UsuńPrzy okazji - ciekawy obrazek te kluby DKK, w których zwykle przychodzi na spotkanie góra kilka osób. Niby ludzie narzekają na brak możliwości spotkań z kulturalnymi ludźmi i porozmawiania na poziomie, ale jak jest okazja do czegoś takiego, to nie są zainteresowani. No i ta przewaga płci pięknej w większości klubów :)
Musze przyznać, że jestem zaskoczona, dla siebie wybiorę na pierwszy ogień "Cyberiadę". Ale fascynuje mnie różnorodność wydań i liczby opowiadań, tam musiało się zadziać coś ciekawego, że książki tak się różnią ;>
OdpowiedzUsuńNiby chodzi o przesunięcie niektórych opowiadań do innych tomików, między innymi Cyberiady właśnie. Ale to wyjaśnia migrację tylko 3 opowiadań. Co z resztą - tego nie ustaliłem :)
Usuń