Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
poniedziałek, 5 listopada 2018
Ernst Jünger "Szklane pszczoły" - Jutrzejsze zagrożenia
Tytuł oryginału: Gläserne Bienen
Tłumaczenie: Lech Czyżewski
Wydawnictwo: Korporacja Ha!art
Liczba stron: 200
Przyszłość to wielka niewiadoma,
której kształtu nie sposób przewidzieć ze stuprocentową trafnością. Ale ta
trudność w odgadywaniu jej oblicza wcale nie zniechęca kolejnych śmiałków
(wśród nich nie brak literatów), którzy podejmują się próby nakreślenia tego,
co dopiero się wydarzy. Te konfrontacje nierzadko kończą się efektowną klęską,
którą szybko zasnuwa kurtyna zapomnienia, ale zdarzają się też prognozy – mimo
iż nie w pełni celne i częściowo zdewaluowane – przykuwające uwagę nawet pomimo
wielu lat, jakie upłynęły od momentu ich wysnucia. Dobrym przykładem jest
powieść Szklane pszczoły, pióra Ernsta
Jüngera (1895 – 1998), niemieckiego pisarza, entomologa, uczestnika I oraz II
wojny światowej.
Utwór to utrzymana w formie
pierwszoosobowej narracji historia Richarda, zdemobilizowanego kawalerzysty,
który nie potrafi odnaleźć się w nowych realiach, jakie zapanowały na skutek
gwałtownego rozwoju technologii. W chwili rozpoczęcia dzieła mężczyzna znajduje
się w bardzo kiepskiej sytuacji finansowej (Miałem
jeszcze jedno ubranie, w którym mogłem się pokazać, ale kiedy szedłem do ludzi,
nie śmiałem założyć nogi na nogę, bo miałem zdarte podeszwy [1]),
bez większych perspektyw na lepsze jutro. Kiepskie położenie to efekt tego, że
bohater nie zalicza się do grona ludzi zaradnych, którzy potrafią do maksimum
wykorzystywać nadarzające się sposobności, jakie towarzyszą zmieniającym się
układom sił (Towarzyszyło mi przy tym
jeszcze poczucie śmieszności, wrażenie, że jestem staroświeckim typem, jednym z
tych, którzy zajmują się nadal takimi głupstwami, podczas gdy wszyscy inni
korzystają z każdej okazji do osiągnięcia zysku, jaka się nadarzy, a przy tym
spoglądają na mnie z góry. Dwukrotnie wraz z niezliczonymi innymi zapłaciłem za
błędy nieudolnych rządów. Nie przyniosło nam to ani nagrody, ani chwały, wręcz
przeciwnie [2]).
Uczciwość, poczucie przyzwoitości, honorowość stanowią balast, który skutecznie
wyklucza co bardziej intratne propozycje pracy. Tyle, że kiedy w oczy coraz
bardziej zagląda strach, któremu towarzyszą obawa i wyrzuty, że nie jesteśmy w
stanie zapewnić godziwego bytu najbliższej nam osobie, Richard z wolna zaczyna
pojmować fakt, że osiągnął stan, kiedy to żadne zajęcie nie może być traktowane
w kategoriach uwłaszczającego.
Postacią, która jest kluczowa dla
przyszłych losów Richarda, będąc przy tym osią napędową fabuły jest Giacomo Zapparoni,
zdolny biznesmen oraz genialny konstruktor miniaturowych automatów, wzbudzający
przy tym szereg kontrowersji (wedle niejednej opinii (…) był niewątpliwie przebiegłym lisem, potrafiącym żyć w swej
kryjówce, i to na koszt głupców, niczym aptekarz, który każe sobie płacić
złotem za swoje medykamenty i cudowne specyfiki, podczas gdy sam utrzymuje
siebie i swoich bliskich w zdrowiu sposobami ojców [3]).
Zapparoni zdaje się być uosobieniem sprytu i siły, przenikliwości i mądrości,
które przystrojone w zaciętość i skryte pod maską godności stanowią śmiertelnie
niebezpieczne narzędzia dla każdego, kto ośmieli się stanąć na drodze
wybitnego, ale i bezwzględnego wynalazcy.
Zresztą brak litości i
sentymentów to wyróżniki czasów, w jakich osadzono akcję książki. Jest to okres
bardzo burzliwych, gwałtownych i dynamicznych przemian, które diametralnie
przewartościowują dotychczasowe wzorce, ideały czy ogólnie przyjęte zasady, a
wiele pojęć ulega dewaluacji (Słowa
utraciły swoje znaczenie (…) [4]).
Symbolem zachodzących transformacji są konie (Richard doskonale pamięta, kiedy
te zwierzęta były powszechnie używane w służbie człowiekowi), znikające za
horyzontem przemian, ustępując miejsca wszelakiej maści robotom i automatom,
wśród których są tytułowe szklane pszczoły. Tyle, że Richard, sam siebie
określający mianem człowieka o przedpotopowym poglądach nie zachłystuje się
najnowszymi zdobyczami techniki, ba, mocne zatopienie w przeszłości sprawia, że
bohater potrafi dostrzec także ich mroczne strony (Wszystko, co nieustannie tam wymyślano, konstruowano i seryjnie
produkowano, bardzo ułatwiało życie. Do dobrego tonu należało przemilczanie
faktu, że jednocześnie stwarzało zagrożenie [5]).
Co więcej Richard przyjmuje stanowisko, że w dalszej perspektywie, postęp
technologiczny wyklucza duchowy rozwój i odwrotnie (Ludzka doskonałość i techniczna perfekcja są nie do pogodzenia. Jeśli
chcemy osiągnąć jedną, musimy złożyć w ofierze drugą; wraz z rozstrzygnięciem
stajemy na rozdrożu [6]).
Co ciekawe, mimo iż Richard
egzystuje w epoce prężnych przeobrażeń, to wciąż wydaje się, że prawdziwie
rewolucyjne zmiany dopiero się zarysowują: Istnieją
prognozy mówiące, że nasza technika przeobrazi się pewnego dnia w czystą magię.
Oznaczałoby to, że wszystko, w czym uczestniczymy, jest jedynie rozbiegiem i
mechanika udoskonali się tak bardzo, że nie będzie już potrzebowała
prymitywnych wyzwalaczy. Wystarczą światła, słowa, a nawet same myśli. Świat
zaleje system impulsów [7].
Prezentowana wizja w sporym stopniu zbiega się z koncepcją accelerando, czyli gwałtownego przyspieszenia rozwoju ludzkości,
prowadzącego do osobliwości technologicznej, czyli punktu w rozwoju
cywilizacji, w którym postęp techniczny będzie tak dynamiczny, że człowiek nie
będzie w stanie za nim nadążyć, ustępując miejsca potędze sztucznej
inteligencji.
Książka zasługuje też na uwagę z
racji ciekawie zarysowanej mikroskali, tj. kiedy skoncentrujemy się na aspektach
kreacji głównego bohatera. Za sprawą Richarda Ernst Jünger przedstawia portret
psychologiczny persony, która zupełnie straciła wiarę we własne możliwości,
która spogląda na siebie i ocenia swoje postępowanie, zachowanie czy osiągnięcia
przez pryzmat narzuconych przez innych kategorii, czego rezultatem jest silne
poczucie bycia człowiekiem drugiej kategorii. To krytyczne podejście wobec
samego siebie skutkuje nieufnością oraz strachem przed kontaktami z bliźnimi,
co z kolei prowadzi do jeszcze głębszej izolacji i odcięcia się od codziennego
życia, którego obserwacja przyprawia już tylko o zazdrość, wrażenie klęski i
nieudolności.
Reasumując, Szklane pszczoły to bardzo ciekawa lektura, która niewiele
zestarzała się od momentu pierwszej publikacji (1957 r.) – niemiecki pisarz
przypomina nam, że: Nic nie zmienia się
bardziej niezawodnie niż to, co aktualne, zwłaszcza gdy jest na ustach
wszystkich [8],
podkreślając, że żyjemy w okresie, kiedy nasze techniczne twory sukcesywnie
zaczynają przerastać nasze zdolności pojmowania. Tym samym sygnalizowany jest
fakt, że jako wynalazcy, kreatorzy czy też demiurdzy, także dla własnego dobra,
winniśmy usiłować przewidywać konsekwencje powołania do istnienia naszych
płodów.
[1] Ernst Jünger, Szklane pszczoły, przeł. Lech Czyżewski,
Korporacja Ha!art, Kraków 2017, s. 5
[2] Tamże, s. 23
[3] Tamże, s. 49 – 50
[4] Tamże, s. 51
[5] Tamże, s. 77
[6] Tamże, s. 126
[7] Tamże, s. 34
[8] Tamże, s. 173
15 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zapowiada się ciekawie. Chętnie bym się kiedyś za to zabrał.
OdpowiedzUsuńPolecam z czystym sumieniem. Stara, dobra science fiction.
UsuńCzy "szklane pszczoły" są rzeczywiście szklane, czy to jakaś metafora, że tak kruche, delikatne, pracowite? No cóż, szklane domy już mamy (a raczej może szklane biurowce) i mit stworzony przez Żeromskiego stał się rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńDotąd tylko słyszałam o Jungerze w kontekście jego wpływu na młodych nacjonalistów niemieckich. Chyba w tej książce tego nie czuć, prawda?
Ciekawa jestem czy też, tak jak ja, zaznaczasz ołówkiem w książce interesujące, charakterystyczne, fragmenty?
"Ludzka doskonałość i techniczna perfekcja są nie do pogodzenia" - ciekawa książka i piękna okładka.
W utworze faktycznie występują szklane pszczoły - zminiaturyzowane automaty, wzorowane na pszczołach, zbudowane niejako dla kaprysu, aby udowodnić, że przyrodę można prześcignąć i np. ją udoskonalić.
UsuńO Jungerze-wojaku, nacjonaliście przeczytałem przy okazji zapoznawania się z sylwetką autora i przyznaję, że to ciekawy osobnik. Szkoda, że niezbyt wiele jego twórczości przełożono na j. polski. Co ciekawe w "Szklanych pszczołach" można znaleźć sporo fragmentów na temat rozczarowania wojną, wojną, przez którą szarzy obywatele zawsze będą pokrzywdzeni, złamani, oszukani.
A jeśli chodzi o interesujące fragmenty, to nie robię notatek w książce, ale zawsze (w formie zakładki) mam ze sobą złożoną kartkę A5, na której wynotowuję sobie wszystkie interesujące mnie cytaty. Działamy więc b. podobnie :)
A może by tak bardziej ekologicznie? Skoro i tak mamy te smartofony, czytatniki i inne gadżety, to notować przy ich pomocy? W dodatku takie notatki można łatwo wysłać od razu do edytora teksu :)
UsuńPróbowałem, ale robię to tylko w ostateczności, kiedy zapomnę długopisu. Poza tym całkiem niedawno słuchałem interesującej audycji radiowej, w której przytaczano cały szereg badań potwierdzających, że ręczne pisanie jest bardzo ważną umiejętnością, którą warto pielęgnować, praktykować, ćwiczyć.
UsuńHa - ja już jestem na wyższym etapie - jak piszę ręcznie, to od razu szyfruję ;) A jak się śpieszę, to potem czasami sam nie umiem odszyfrować :)
UsuńHehe, ja jeszcze w podstawówce, za sprawą bardzo dobrej pani polonistki, miałem lekcje kaligrafii. Wydaje mi się, że poniekąd także dzięki tym ćwiczeniom, byłem w stanie notować wykłady w czasie studiów z niezłym tempem, stawiając przy tym znaki na tyle czytelne, że nie jeden raz zdarzyło mi się pożyczać notatki do kserowania :)
UsuńMam te pszczoły na oku od jakiegoś czasu.;)
OdpowiedzUsuńSądząc po cytatach, autor pisał w starym, eleganckim stylu? Zdania okrągłe, wymagające namysłu - to lubię.
Ja nie dałem im zbyt długo czekać - od momentu usłyszenia o książce do aktu zakupu nie minęło zbyt wiele czasu :)
UsuńA styl jest faktycznie elegancki - to bardzo adekwatne słowo. Narrator cyzeluje swoje przemyślenia i refleksje, w rezultacie samo obcowanie z tekstem jest doświadczeniem miłym i przyjemnym.
Ciekawa pozycja. A przy okazji - najsmutniejsze jest to, że już niedługo w rzeczywistości będziemy potrzebowali takich szklanych pszczół. Tylko one będą mogły uratować ziemską florę...
OdpowiedzUsuńMogłyby uratować, gdyby nie to, że pszczoły nie są jedyną zagrożoną formą życia na ziemi. Inna sprawa, że gdy człowiek wymrze na skutek swej radosnego postępu, to życie na Ziemi będzie trwało; tylko nie takie, jakie znamy i jakie jest nam przyjazne.
UsuńHa, kwestia człowieczej bytności na Ziemi to złożona sprawa. Nie brak osobników, którzy głoszą, że ludzkość to najgorszy pasożyt, jaki przytrafił się naszej planecie.
UsuńA co do technologii, to niestety, ale największą dynamikę rozwoju możemy zaobserwować w dziedzinach związanych z krzywdzeniem bliźniego...
Niby motyw kogoś zagubionego pośród pędzącego postępu jest dość zgrany, ale sprawny autor i z tych popularnych motywów potrafi wykrzesać coś ciekawego czy wręcz nowego. A ta powieść na taką wedle recenzji wygląda.
OdpowiedzUsuń"Szklane pszczoły" są o tyle ciekawą pozycją, że książkę wydano w 1957 roku. Tyle, że czyniony przez autora obserwacje są na tyle trafne i uniwersalne, że powieść zestarzała się tylko nieznacznie.
Usuń