Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 30 listopada 2018
Kōji Suzuki "Ring" - Kaseta grozy
Tytuł oryginału: Ringu
Tłumaczenie (z j. ang.): Katarzyna Jakubiak
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 324
Strach to pierwotna emocja, która
towarzyszy człowiekowi od zawsze. To reakcja naszego organizmu na potencjalne
zagrożenie – silnemu napięciu towarzyszy wydzielanie się adrenaliny, co
sprawia, że nasze zmysły są bardziej wyostrzone. Obietnica tego typu hormonalnej
burzy powoduje, że lęk – szczególnie ten, który wywołujemy świadomie i który przynajmniej
pozornie znajduje się pod naszą kontrolą – wydaje się być czymś szalenie
atrakcyjnym. Ale niekiedy granica pomiędzy tym, co pozostaje w gestii naszej
woli a tym, co niepożądane, bo wymykające się naszemu pojmowaniu, jest bardzo
cienka. Przekonują się o tym bohaterowie horroru Ring, autorstwa japońskiego pisarza, Kōjiego Suzukiego.
Centralną postacią utworu jest Kazuyuki
Asakawa, 32-latek pracujący dla tokijskiego dziennika Daily News. W momencie rozpoczęcia akcji, mężczyzna znajduje się w
żałobie po śmierci Tomoko Oishi, 17-letniej siostrzenicy swojej żony. Protagonista
właściwie bardzo słabo znał krewną, dlatego jej przedwczesne odejście traktuje
jako tragiczny wypadek i ogromny cios dla rodziny szwagierki, nie angażując się
zbytnio w całe zdarzenie. Sytuacja ulega diametralnej zmianie, kiedy Asakawa
przypadkiem odkrywa, że trójka nastolatków, dokładnie tego samego dnia, o
bardzo zbliżonej porze, chociaż w różnych częściach miasta, zmarła w niezwykle
podobnych okolicznościach, co Tomoko. W miarę poznawania szczegółów dotyczących
wszystkich czterech zgonów, Asakawa uświadamia sobie, że otacza je potężna mgła
niejasności i tajemnicy. Reporterski instynkt nie pozwala zlekceważyć takiego
zbiegu okoliczności, w rezultacie czego mężczyzna rozpoczyna prywatne śledztwo,
którego wyniki przejdą jego najśmielsze oczekiwania. Ciekawość okazuje się przy
tym zgubna, bowiem Asakawa zaczyna igrać z ogromnym niebezpieczeństwem.
Książka Kōjiego Suzukiego to
opuszczenie granic świata, w którym orężem do walki z tym, co nieznane i
niewyobrażalne są zdrowy rozsądek, żelazna logika czy racjonalność. Bohaterowie
powieści zmuszeni zostają do zaakceptowania faktu, że człowieczy poziom rozwoju,
dotychczasowy stan wiedzy oraz narzędzia poznawcze tylko w niewielkim stopniu
oddają ogrom złożoności otaczającego nas świata (Ale. A l e. Choćbyśmy nie wiem jak daleko się cofnęli, choćbyśmy nie
wiem jak trafnie wszystko wyrazili, i tak nigdy nie dowiemy się, jak wyglądał
wszechświat w punkcie z e r o, w samym momencie eksplozji. I jeszcze coś. W
jaki sposób skończy się wszechświat? Czy się rozszerza, czy kurczy? Widzisz,
nie znamy początku ani nie znamy końca; znamy jedynie to, co istnieje p o m i ę
d z y. I takie właśnie, mój przyjacielu, jest życie [1]). Protagoniści nie mogą
zlekceważyć czy zignorować zjawisk niezrozumiałych, wymykających się
człowieczej percepcji, bowiem jest to jednoznaczne z podpisaniem na siebie
wyroku.
Dzieło Japończyka to także
ciekawa lekcja empatii, bowiem w miarę przewracania kolejnych kart,
uzmysławiamy sobie jak trudna jest egzystencja z łatką odmieńca, szczególnie
kiedy marginalizuje się nas z racji cech, przymiotów bądź własności, na które
mamy bardzo niewielki wpływ. Ponadto Ring
pokazuje jak destruktywny wpływ może mieć taka wszechobecna złośliwość, nienawiść,
pogarda, ucisk – u Suzukiego zło, jakiego doświadczamy ze strony innych nie
jest czynnikiem, który nas hartuje, wzmacnia, uodparnia czy uszlachetnia;
cierpienie przypomina bardziej spiralę, bez początku i bez końca, bowiem
podświadomą reakcją na nikczemność i łajdactwo jest jeszcze większa
niegodziwość. Efektem tego ciągłego zła i przemocy postrzeganych w kategoriach
akcji-reakcji jest zamazanie się granicy pomiędzy oprawcą a ofiarą i pogrążenie
się w bagnie zemsty, urazów i pretensji.
Proza Suzukiego utkana jest z
elementów, które nie mieszczą się w ramach współczesnej nauki – autor odwołuje
się do zjawisk paranormalnych, koncentrując się na postrzeganiu pozazmysłowym.
Telepatia, jasnowidzenie czy fotografie parapsychiczne to składowe, w oparciu o
które zbudowana zostaje fabuła. Spleciona w ten sposób historia podkreśla jak
mały jest nasz stan wiedzy na temat człowieczego umysłu, który w dalszym ciągu
skrywa przed nami wiele niewiadomych. Z tego też względu Ring bardzo mocno kojarzy się z dorobkiem innego pisarza z Kraju
Kwitnącej Wiśni, Yasutaki Tsutsuiego, który podobną tematykę eksploruje w
takich utworach jak The Maid czy The Girl Who Leapt Through Time. Książki
obu artystów ciekawie się uzupełniają, bowiem za ich sprawą obserwujemy
różnorakie reakcje na ostracyzm, wykluczenie, powszechną niechęć.
Na uwagę zasługuje również styl,
jakim posługuje się Kōji Suzuki. Japończyk bardzo umiejętnie buduje nastrój
pełen niepokoju, nie uciekając się przy tym do epatowania przemocą czy
wulgarnością. Napięcie uzyskane zostaje dzięki presji czasu, jaka nieustannie
towarzyszy Asakawie, który musi rozwikłać niełatwą zagadkę przed upływem
zbliżającego się nieubłagalnie terminu. Oprócz tego na kartach powieści
ustawicznie gości groza, która jest przyczajona, a jej źródło długo osnute jest
mgłą tajemnicy. Autor poprzez operowanie niedopowiedzeniem, pozostawia też
sporo miejsca dla czytelniczej wyobraźni, której produkty wypełniają kreślone
przez Suzukiego ramy.
Rezultatem tych wszystkich
zabiegów jest utwór, który zadowala zarówno w warstwie rozrywkowej, ale który
potrafi też skłonić do chwili refleksji. Wydaje się, że słusznie Ring uważany jest za klasykę horroru,
bowiem dzieło Suzukiego z pewnością może uchodzić za wyznacznik wysokiej jakości.
[1] Kōji Suzuki, Ring, przeł. z j. ang.
Katarzyna Jakubiak, Wydawnictwo Znak, Kraków 2004, s. 186
11 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Książka wydaje się być ciekawa, ale nie wiem czy będę w stanie po nią sięgnąć, chociażby ze względu na to jakie emocje ma wzbudzać w czytelniku. Aktualnie wolę sięgać po coś lżejszego.
OdpowiedzUsuńCo kto lubi :) Dla mnie książka okazała się przyjemną rozrywką.
UsuńWolę używać oryginalnego tytułu Ringu, z którym amerykański horror ma niewiele wspólnego. Mi w książce zabrakło szerszego spojrzenia na kulturę japońską, to co zobaczyłem w filmie w książce nie odnalazłem. Szkoda. Choć nie uważam lektury za stracony czas.
OdpowiedzUsuńHm..., ale książka została napisana przez rodowitego Japończyka, więc chyba trudno wymagać od niego, żeby analizował szczegółowo własną kulturę. Wiele rzeczy - dla nas dziwnych i egzotycznych - jest z jego perspektywy czymś oczywistym.
UsuńTak z czystej ciekawości - co takiego pojawia się w filmie? Bo przyznaję, że nie oglądałem ani wersji japońskiej ani amerykańskiej.
Nie przepadam za horrorami, gdyż drażnią mnie infantylne czary, plastikowe potwory i inne duchy. Tutaj jednak równie dobrze można chyba powiedzieć, że to thriller S-F, a to brzmi dużo lepiej ;)
OdpowiedzUsuńJa na początku mojej literackiej przygody zaczytywałem się Deanem Koontzem, mistrzem horroru. I o ile pierwsze powieści robiły na mnie spore wrażenie, to po kilku pozycjach łatwo było wychwycić schemat, co skutecznie odbierało przyjemność płynącą z lektury. Proza Suzukiego jest wg mnie o wiele ciekawsza, bo koncentruje się na tych aspektach rzeczywistości, które wciąż są nie do końca zbadane, niejasne.
UsuńTa, to wielki plus i może kiedyś też się skuszę, bo lubię grozę i tajemnice, ale bez infantylności :)
UsuńO, to coś dla mnie. :) Ciekawa jestem, który z bohaterów spotyka się z ostracyzmem. Czyżby to Asakawa żył z łatką odmieńca?
OdpowiedzUsuńHa, w sumie o postaci, która w największym stopniu doświadczyła wykluczenia w ogóle nie wspomniałem. Ale zrobiłem to celowo, bo gdybym o niej napomknął, to w ramach jej przedstawienia, musiałbym zdradzić tę część fabuły, którą wg mnie lepiej odkryć samodzielnie ;)
UsuńByłem w kinie na amerykańskiej adaptacji. Ciekaw jestem, czy Ty widziałeś którąś z nich?
OdpowiedzUsuńNie, jak dotąd nie widziałem żadnej adaptacji ;)
Usuń