Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 13 marca 2015
"Zerwać pąki, zabić dzieci" Kenzaburō Ōe - Obrzydliwa i karykaturalna dorosłości
Tytuł oryginału: Memushiri kouchi
Tłumaczenie (z j. ang.): Jan Rybicki
Wydawnictwo: Amber
Seria: Złota Seria
Liczba stron: 120
Dziecko to młoda ludzka istota, która nie weszła jeszcze w świat
dorosłości. Na ogół kojarzy się ono z niewinnością, czystością oraz
ciekawością. Okres dzieciństwa uchodzi za symbol beztroski, wynikającej z
niewiedzy i nieznajomości wszystkich mechanizmów, wedle których funkcjonuje
okrutny i bezwzględny świat. Z tej nieświadomości wynika lekkomyślność oraz
naiwność, przeplatane zachowaniami spontanicznymi, w oczach ludzi dorosłych
uchodzącymi bardzo często za irracjonalne i głupie. Odkrywanie mrocznych stron
rzeczywistości najczęściej następuje stopniowo, sukcesywnie, wraz z
upływającymi latami i kolejnymi, negatywnymi doświadczeniami. Co się jednak
dzieje, kiedy dzieci zostają brutalnie wyrwane ze swojego dzieciństwa i siłą
wrzucone w dorosłość?
Bardzo ciekawą wizję
wymuszonego i przyspieszonego kursu dojrzewania na łamach powieści Zerwać pąki, zabić dzieci, zaprezentował
japoński noblista, Kenzaburō Ōe, autor takich dzieł jak Sprawa osobista czy Futbol ery Man’en. Akcję utworu, będącego debiutem pisarza, osadzono w czasie
trwania II wojny światowej, na jednej z wysp Kraju Kwitnącej Wiśni. Grupa
chłopców, na co dzień mieszkańców domu poprawczego zostaje ewakuowana.
Kierownictwo szkoły podejmuje decyzję, by umieścić wyrostków w odległej wsi,
położonej na górskim odludziu. Młodzieńcy podróżują podzieleni na dwie grupy
pod nadzorem dorosłego strażnika, który nie waha się przed stosowaniem przemocy
w celu utrzymania należytej dyscypliny. Kiedy pierwsza piętnastka dociera do
wioski, chłopcy zostają przekazani pod opiekę miejscowych wieśniaków.
Młodzieńcy, pozbawieni swojego opiekuna, który nie obchodził się z nimi zbyt
życzliwe, przekonują się, że mieszkańcy wsi są nastawieni do nich jeszcze mniej
przychylnie. Zatem w momencie, kiedy w osadzie wybucha tajemnicza zaraza, która
najpierw zbiera żniwo wśród bydła oraz zwierząt domowych, a następnie atakuje
pierwsze ofiary wśród ludzi, chłopi decydują się porzucić wioskę, licząc, że
epidemia sama wygaśnie. W opustoszałej wsi postanawiają pozostawić młodocianych
wyrzutków z poprawczaka, odcinając im jedyną drogę ucieczki i pilnując, by
żaden z chłopców nie mógł się wydostać. Grupa jest zdana na łaskę i niełaskę
losu, mogąc liczyć wyłącznie na własne siły.
Pierwszoosobowym narratorem
powieści jest jeden z chłopców, najbardziej dojrzały osobnik, zdający sobie
sprawę z beznadziejności położenia. Pełni on funkcję obserwatora
relacjonującego zachodzące wydarzenia, które stara się komentować, szczegółowo
analizować i interpretować. Dzięki jego relacji czytelnik ma sposobność poznać
dokładne odczucia panujące w gromadce wyrostków. W oczy rzuca się przede
wszystkim poczucie wyobcowania oraz odrzucenia. Kompania małolatów w trakcie
podróży przez okoliczne wsie traktowana jest jak zgraja dzikich zwierząt w
klatkach, którym można bezkarnie się przyglądać, nie podejrzewając ich przy tym
o odrobinę jakichkolwiek doznań. Młokosi, przyzwyczajeni i znudzeni
przeszywającymi ich spojrzeniami, stają się bierni i zobojętniali, wprawiając
się w sztuce prowadzenia egzystencji bezwolnej i ślepej, pozwalającej znieść
doznawane krzywdy, kierowane pod ich adresem obelgi i zelżywości. Wystawieni na
publiczny widok, bezustannie obserwowani, wyszydzani, wytykani palcami skrywają
się w skorupie apatii, która pozwala przetrwać trudne momenty. Niestety, ale ta
ćwiczona i udawana obojętność i chłód nie pozostają bez wpływu na psychikę
chłopców, którzy z upływem czasu w coraz większym stopniu ulegają
dehumanizacji. Nie potrafią oni w pełni wyrażać targającymi nimi emocji,
ponieważ przyzwyczajeni są oni do ich ukrywania, tak by nie okazywać słabości
czy zwątpienia.
Niezwykle przerażający i
zapadający w pamięć jest portret ludzi dorosłych, jaki odmalowuje się w
czytelniczej świadomości na podstawie przeczytanej lektury. Zdumienie może
wywołać zachowanie ojca głównego bohatera, który tuż przed ewakuacją postanawia
oddać do poprawczaka swojego młodszego syna – decyzja wynika z prostej
kalkulacji, że pozbycie się dzieci, o które należałoby się troszczyć, to
większa szansa na własne przetrwanie. W równie negatywnym świetle przedstawiono
wieśniaków, którzy cechują się bezmyślną, tępą i niczym nieuzasadnioną
brutalnością, wrodzoną wrogością oraz bezgraniczną nieufnością. Z przybyszami z
zewnątrz, w tym przypadku młodymi chłopcami, z góry obchodzą się jak intruzami,
którzy zakłócają rytm codzienności. Nikt nie okazuje im ani cienia sympatii,
żadnych przyjaznych gestów, nie wspominając o takich rzeczach jak słowa
pocieszenia czy troska. Młokosy z miasta przedstawiają jedyną wartość jako
tania siła robocza, którą można wykorzystać do najgorszych i najbardziej niebezpiecznych
zajęć, jak grzebanie trucheł zwierzyny, jaka padła od zarazy. Ludzie dorośli,
którzy z założenia powinni być bardziej odpowiedzialni oraz dojrzali nie
spełniają żadnych z pokładanych w nich nadziei. Są silniejsi, sprytniejsi, ale
swoją przewagę wykorzystują jedynie po to, by zaprezentować własną podłość,
nikczemność, mściwość oraz złośliwość.
Warto oczywiście zadać sobie
pytanie o źródło tak nieludzkich postaw, przyjmowanych przez mieszkańców wsi
czy innych dorosłych. Wydaje się, że Kenzaburō Ōe celowo odsłania przed
czytelnikiem tak daleko postępującą moralną degrengoladę, by w pełni ukazać
wszelkie negatywne aspekty wojny. Wojny, która jawi się jako czas bezprawia,
okres, w którym zawieszone zostają wszelkie zasady, gdy upadają autorytety,
kiedy na bok odsuwana jest ludzka przyzwoitość czy elementarne prawa jednostek
a państwo nie jest w stanie chronić swoich obywateli, szczególnie tych
najsłabszych i najbardziej bezbronnych, takich jak dzieci czy nastoletni młodzi
ludzie. Należy przy tym podkreślić, że Kenzaburō Ōe w swojej twórczości
regularnie przejawiał troskę o najmłodszych, poruszając temat dojrzewających
ludzi, którzy na skutek działań dorosłych znajdują się w sytuacjach
ekstremalnych, zupełnie nowych, w jakich nie sposób przewidzieć własnego
zachowania. Tego typu wątki możemy odnaleźć choćby w opowiadaniu Zdobycz, które wchodzi w skład zbioru Cień wschodzącego słońca. W utworze tym,
podobnie jak w przypadku omawianej pozycji, japoński artysta zdecydowanie
sygnalizuje, że dzieci to istoty niesłychanie wrażliwe, podatne na ciosy, a
wiele fizycznych oraz przede wszystkim psychicznych ran może rzutować na dalsze
losy danego osobnika.
Rzeczą, którą zasługuje na
osobną uwagę jest także styl oraz język, elementy, składające się na
niepowtarzalny, ogromnie imponujący mi warsztat pisarski Kenzaburō Ōe. Dzieła
autora wręcz ociekają naturalizmem, który przemieszany jest z niezwykłymi
opisami przyrody. Pióro Japończyka często pisze o czynnościach fizjologicznych,
zwraca uwagę na brud ludzkiego ciała, raczy czytelnika widokiem obrzezanych genitaliów,
homoseksualnym stosunkiem chłopców czy trupem zmarłej niedawno z głodu kobiety.
Całość uzupełnia fetor unoszący się od zwierzęcej padliny, smród niemytego
ciała oraz odór dziecięcego strachu. Ta kompozycja poprzez silny kontrast i
dychotomię w dziwaczny sposób harmonizuje z pięknem i majestatem natury, która
zdaje się być niewzruszona, niepomna na ludzką brzydotę.
Reasumując, książką Zerwać pąki, zabić dzieci to niezwykle
przejmująca lektura, przeznaczona dla ludzi o mocnych nerwach. Kenzaburō Ōe w
swoim literackim debiucie wyraźnie zaznacza, w jakim kierunku będzie podążać
jego twórczość – japoński autor z lubością zanurza się w obrzydliwym korytarzu
ludzkich słabości oraz małości, wywlekając na światło dzienne brudy z
najbardziej wstydliwych zakamarków człowieczej natury. W powieści trudno
doszukiwać się rzeczy, które mogłyby pozytywnie świadczyć o którymkolwiek z
bohaterów – dzieci, pozostawione samopas, z łatwością ulegają podszeptom
instynktu, nie potrafiąc rozróżnić dobra od zła na skutek braku moralnych
wzorców. Z kolei ludzie dorośli to na ogół konformiści i tchórze, którzy w
momencie zagrożenia troszczą się głównie o własne losy, zapominając o doli
słabszych, mając przy tym cały czas świadomość własnej siły i przewagi nad
bezbronnymi dziećmi, nie wahając się użyć tych atutów.
Wasz Ambrose
Tekst bierz udział w wyzwaniu Japonica:
20 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się z "Wielkim marszem" Bachmana, a w zasadzie Kinga... Może to też miał być alegoryczny obraz upadku cywilizacji...
OdpowiedzUsuńCzytałem trochę książek Kinga, ale o "Wielkim marszu" nie słyszałem w ogóle, a sam zarys fabuły brzmi bardzo ciekawie. W "Zerwać pąki, zabić dzieci" marsz chłopców kończy się dość szybko - trafiają oni do wioski, w której zaczyna się dla nich prawdziwe piekło.
UsuńCzytałam już dosyć dawno temu i zamierzam powtórzyć. Pamiętam, że okrucieństwo wieśniaków bardzo mną wstrząsnęło. Ci chłopcy z poprawczaka traktowani byli jak jeńcy wojenni, zmuszani do grzebania trupów zwierząt, do kopania dołów... Chłopi nienawidzili ich nie wiadomo za co. Pamiętam też dużą ilość bardzo brutalnych opisów, np. opis zabijania ptaka. I niezwykle przerażające zakończenie.
OdpowiedzUsuńTaaak, ta tępa i brutalna nienawiść chłopów wbija się w pamięć i nie sposób o niej zapomnieć. Jeśli zamierzasz jeszcze wrócić do Ōe to polecam Ci także opowiadanie "Zapłata" ze zbioru "Cień wschodzącego słońca". W tym krótkim utworze, osadzonym w czasach II wojny światowej, dzieci także odgrywają bardzo ważną rolę. Dzieło, podobnie jak "Zerwać pąki, zabić dzieci" w b. negatywnym świetle pokazuje ludzi dorosłych, którym wydaje się, że mogą decydować o cudzych losach.
UsuńTutaj już od samego tytułu jest brutalnie. Gdyby nie to, że wszystkie egzemplarze są wypożyczone, już bym się za to zabierała.
OdpowiedzUsuńW środku wcale nie jest lepiej. Można powiedzieć, że życie głównego bohatera rozsypuje się niczym domek z kart. Jeśli dorzucić jeszcze do tego manierę Ōe, by wszystko opisywać z naturalistyczną bezpośredniością to uzyskujemy naprawdę wstrząsającą lekturę. Ja dość długo polowałem na tę pozycję. Udało mi się ją zdobyć dopiero dzięki uprzejmości mojej dziewczyny i jej lokalnej biblioteki.
UsuńOkrucieństwo wieśniaków. Przypomina mi się Malowany ptak. W mieście też nie brak okrucieństwa, ale ma ono bardziej inteligentną twarz ;)
OdpowiedzUsuńO "Malowanym ptaku" sporo słyszałem, ale jeszcze nie miałem okazji czytać. A co do bardziej "inteligentnego" okrucieństwa, to pisarz dobrze ukazał się w "Sprawie osobistej", którą także serdecznie polecam :)
UsuńJa miałem Malowanego jako lekturę w szkole średniej :)
UsuńMnie karmiono "Lalką", "Przedwiośniem", "Ludźmi bezdomnymi", "Zbrodnią i karą" czy "Ferdydurke". Wszystkie lektury całkiem miło wspomina, ale trochę żałuję, że o Kosińskim nikt się nawet nie zająknął :)
UsuńW "Malowanym ptaku" okrucieństwo jest przerażające, ale wynika z niewiedzy. Natomiast warto przyjrzeć się brutalności dziecka - tu idealną książką jest "Władca much" W. Goldinga.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc tymi przyczynami okrucieństwa w Malowanym ptaku, to bym dyskutował. Wieś jest od wieków bardziej praktykująca niż miasto, a każdy wie, co to znaczy nie zabijaj, nie pożądaj itd. Gdzie więc tu miejsce na niewiedzę? Każdy dekalog zna ;)
UsuńCo do zachowań dzieci, właśnie one mogą wynikać z niewiedzy w dużo większym stopniu niż dorosłych. U tych ostatnich znacznie częściej wynikają z głupoty ;)
Sam tytuł wywołuje cierpnięcie skóry. Jeżeli - jak piszesz - w środku też jest tak samo, to poszukam tej książki. Mam nadzieję, że w której z bibliotek w moim mieście się na nią natknę.
OdpowiedzUsuńNa podstawie 3 powieści oraz 1 opowiadania śmiem twierdzić, że dzieła Ōe na ogół wywołują cierpnięcie skóry, skłaniając jednocześnie do refleksji nad tępą brutalnością, do jakiej skłonny jest rodzaj ludzki. Pozycja nie nowa, więc jak najbardziej do odszukania w bibliotece. Egzemplarz, który czytałem stamtąd właśnie pochodził :)
UsuńCałość brzmi bardzo ciekawie, ale na razie obawiałabym się po tę pozycję sięgnąć. Kiedyś sama sobie zrobiłam krzywdę sięgając po Dziewczynę z sąsiedztwa Ketchuma i coś czuję, że tutaj mogłoby być podobnie. Aczkolwiek książka, o której piszesz wpisuje się w temat moich ostatnich rozważań - widmo wojny raz po raz przebija się w mediach - i nie sposób uciec od myśli na jej temat.
OdpowiedzUsuńHa, z jednej strony, jeśli jesteś osobą wrażliwą, przeczuloną na punkcie okropieństwa i brzydoty, to absolutnie odradzam Ci sięganie po twórczość Kenzaburō Ōe. Z drugiej zaś strony, jeśli szukasz powieści, która bezwzględnie obnaża głupotę wojny, prezentując zezwierzęcenie do jakiego doprowadza ona ludzi, to "Zerwać pąki, zabić dzieci" jest lekturą idealną :)
UsuńHmm, zdaję się, że ten swój lęk co do tej pozycji widziałam raczej w rzekomym okrucieństwie i przemocy, bo tak jakoś przypisałam to Twemu określeniu, że dla ludzi o mocnych nerwach:) Brzydota i okropieństwo aż tak mnie nie przerażają:)
UsuńWyraziłem się trochę metaforycznie, bo chodziło mi o brzydotę i okropieństwo ludzkich charakterów, które zdolne są do zwierzęcego okrucieństwa oraz bezmyślnej przemocy :)
UsuńSam tytuł i okładka mnie do niej ciągną. Boję się jednak, że nie mam wystarczająco mocnych nerwów na tę lekturę. Tak czy siak i tak bym ją strzeliła :).
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo sugestywna a tytuł to już kompletny odlot :) Lektura jest dość wstrząsająca i na początek, tak żeby zapoznać się z piórem Kenzaburō Ōe oraz jego stylem, polecam Ci inną jego książką, zatytułowaną "Sprawa osobista".
Usuń