Niewidzialny człowiek
Ralph Ellison
Tytuł oryginału: Invisible Man
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Seria: Mistrzowie Literatury
Liczba stron: 584
Chociaż Ralph Ellison w swoim nie tak
krótkim życiu zdołał napisać zaledwie jedną książkę, to i tak uważa się
go za czołowego pisarza USA, a stworzony przez niego rodzynek, Niewidzialny człowiek, uchodzi
za pozycję przełomową. Widać wyraźnie, że pan Ralph postawił na jakość,
a nie na ilość. Urodzony w 1913 roku na Południu, w Oklahoma City,
Ellison to jeden z ważniejszych głosów murzyńskiego ruchu domagającego
się pełnej równości oraz zniesienia segregacji rasowej. Początkowo, tj. w
1933, próbował studiów muzycznych w Alabamie, następnie, w 1936 r.,
przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczął działalność
publicystyczną. W czasie II Wojny Światowej pływał na statkach
handlowych. Wreszcie, w 1952 roku Ellison ukończył dzieło swojego życia,
powieść Niewidzialny człowiek, która rok później otrzymała National Book Award.
Główny bohater, to czarnoskóry obywatel,
pochodzący z południa USA, bez imienia oraz bez nazwiska. Dzięki dobrym
wynikom w szkole, ku uciesze całej rodziny, rozpoczyna studia na murzyńskiej
uczelni, której głównymi sponsorami są biali milionerzy. Z własnych,
często dość egoistycznych oraz zarozumiałych powodów decydują się oni
wspierać rozwój czarnoskórej społeczności, dając jej możliwość zdobycia
wykształcenia. Cieszący się coraz większym zaufaniem bohater, zostaje
wyznaczony na szofera jednego z głównych ofiarodawców. Nieszczęśliwy
zbieg okoliczności, bezmyślna służalczość w spełnianiu woli białego pana
oraz naturalna szczerość bezimiennego skutkują katastrofą, która kończy
się wydaleniem go z uczelni oraz przymusową przeprowadzką do Nowego
Jorku.
W Big Apple nasz bohater trafia
oczywiście do Harlemu, dzielnicy będącej centrum murzyńskiej populacji,
która od lat dwudziestych XX wieku uważana była za główny ośrodek
twórczości literackiej oraz ruchu intelektualnego murzynów. Harlem, do
dziś zresztą, to także światowa stolica jazzu. Przeskok z Południa na
Północ będzie dla naszego bohatera ogromnym przeżyciem – wydaje się, że
dopiero w Nowym Jorku 13. poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych
znosząca niewolnictwo jest w pełni respektowana. Harlem będzie
równocześnie miejscem, w którym nasz bezimienny dojrzeje, uniesie się
młodzieńczym idealizmem, zostanie rozpalony wiarą w człowieka. Niestety
tutaj również wypali się, przejrzy na oczy oraz przekona się, jak się w
istocie sprawy mają.
Niewidzialny człowiek to
wspaniały zapis historii człowieka, który pragnie zdefiniować swoje
miejsce w nieprzyjaznym, obcym oraz często wrogim społeczeństwie.
Człowieka, który usilnie stara się odnaleźć własną tożsamość, wcisnąć
się w nurt historii i uczestniczyć w zmianach doprowadzającą ludzkość do
człowieczeństwa w pełnym tego słowa znaczeniu. Niewidzialny bohater to
również świadek oraz ofiara rasizmu, tego w południowym oraz północnym
wydaniu. Dzięki niemu widzimy, że segregacja rasowa to nie tylko
niewolnicze łańcuchy, jawna niechęć oraz otwarta pogarda dla drugiego
człowieka. Rasizm to równie często nie dostrzeganie potrzeb drugiego
człowieka, nie liczenie się z nimi, to także przedmiotowe traktowanie
bliźniego, który postrzegany przez pryzmat kolorowej skóry traci swój
indywidualny, jednostkowy byt na rzecz bezkształtnej masy, bez wyrazu
oraz znaków szczególnych. Główny bohater w symboliczny sposób staje się niewidzialny, ludzie patrzą na niego i widzą go, nie akceptują jednak faktu, że mają do czynienia z kimś.
Czarny to tylko suma odruchów, głos wiecznie się czegoś domagający, czy
cichy jęk protestu. To iluzja postaci, od razu zlewająca się w tłumie,
której nigdy nie posądzimy o posiadanie osobowości, o bycie kimś.
Zanim jednak bohater dojdzie do tak
negatywnych wniosków i doświadczy tego na własnej skórze, upłynie sporo
wody w rzece. Podróż wraz z pierwszoosobowym narratorem przez wszystkie
przygody, których doznaje, przypomina zdzieranie kolejnych zasłon,
przechodzenie do kolejnych scenerii. Każda okazuje się złudzeniem, a
następne wzniosłe idee spalają się niczym bibułka papierosa, ćmionego
przez wielkich myślicieli starających się wprowadzić w życie postulat braterstwa
bez poszanowania integralności moralnej, sterując innymi ludźmi niczym
kukiełkami w teatrze marionetek. Interesujący oraz znamienny jest fakt,
że główny bohater to osoba dobrze wykształcona oraz świadoma klasowo.
Jeszcze bardziej intrygujące są kłopoty, wynikające z racji posiadania z
tych cech, które, w teorii przynajmniej, powinny być atutem, czy też
podporą naszego niewidzialnego, a okazują się jedynie łańcuchem,
ściągającym go w dół, prosto do ciemnego lochu.
Sam niewidzialny, poprzez swoją naiwność
polegającą na wierze w ludzi, ufności w slogany, ukryte pod złotym
brokatem, którym wypisano piękne i wzniosłe idee, przypomina nieco
tytułowego Idiotę Fiodora Dostojewskiego. Przykre zdarzenia,
które przytrafiają się młodemu bohaterowi, kolejne oszustwa, będące
wynikiem cech jego charakteru, negują istotę humanitarności, której
rdzeniem jest ludzka godność, uznawana za największą świętość.
Niewidzialny boleśnie przekonuje się natura człowieka najchętniej stroi
się w szaty splamione krwią, pełne brutalności, agresji oraz
pohańbienia. Przywdziewając maskę szczerego zainteresowania, myśli
najczęściej o eksploatacji bliźnich do własnych celów, realizacji swoich
interesów, mając daleko w dupie hasła, którymi karmi się w szkole
głupców, próbując czynić z nich dojne krowy.
Krótko reasumując, w mojej opinii Niewidzialny człowiek
to mile spędzony czas na naprawdę inteligentnej lekturze, która w
znakomity sposób obrazuje późne lata 40 Stanów Zjednoczonych. Osią
centralną powieści jest oczywiście kwestia rasizmu, ale pojawia się
również ciekawe studium społeczeństwa, jako kleistej brei, którą przy
odpowiednich staraniach, można próbować wtłoczyć w dowolną formę,
kształtując jego wolę. Ellison świetnie ukazuje, jak niebezpieczna może
być tego typu zabawa. Należy jeszcze tylko napomknąć, że pisarz, tworząc
Niewidzialnego człowieka, czerpał garściami z doświadczenia
własnego życia, które z pewnością nie było usłane różami. Opisując
problem rasizmu, który formalnie został zniesiony, a oficjalnie co rusz
go potępiano, doskonale pokazał, jak wiele czasu potrzeba, by
ukształtować prawdziwie ludzką świadomość oraz jak trudno jest
wykorzenić bezpodstawne przekonanie o prawie do postrzegania siebie jako
kogoś lepszego, bardziej wartościowego, tylko i wyłączenie ze względu
na przynależność rasową.
Patrząc natomiast na książkę Ellisona na
przestrzeni tych ponad 50 lat, które upłynęły od czasu jej publikacji,
widzimy, że, w kwestii rasizmu zmieniło się naprawdę sporo i to w
większości in plus. Mimo to, segregacja, co oczywiste, nadal
istnieje i trwać będzie, dopóki ludzie będą patrzeć na siebie przez
pryzmat koloru skóry, orientacji seksualnej, czy wyznawanej religii bądź
filozofii, nie dostrzegając przez to w bliźnim istoty ludzkiej. Martwi
natomiast fakt, że mimo upływu tej ponad połowy wieku, człowiek, żyjący
oraz obracający się w społeczeństwie, nadal i w dodatku bardzo często,
czuje się w nim wyalienowany, obcy, niechciany oraz niedostrzegany.
Odnoszę wrażenie, że opisywana przez Ellisona niewidzialność jest bardziej uniwersalna, i ciągle dotyka wielu z nas, nie tylko ze względu na posiadany kolor skóry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)