Książka dla Manuela
Julio Cortázar
Tytuł oryginału: Libro de Manuel
Tłumaczenie: Zofia Chądzyńska
Wydawnictwo: MUZA S. A.
Liczba stron: 448
Na okładkach książek Julio Cortázara,
których kolejna już edycja ukazała się nakładem wydawnictwa Muza S.A.,
możemy przeczytać, że argentyński pisarz to Wielki Kronopio,
patrzący na świat zdziwionymi oczami dziecka, erudyta, meloman, wybitny
intelektualista i Obywatel, a zarazem jeden z twórców realizmu
magicznego. Śmiało rzec można, że żaden z tych pochwalnych peanów
nie jest przesadzony, a jeśli jesteśmy z tych, co to nie wierzą ludziom
na słowo, to nic prostszego jak przekonać się o wielkości Cortázar
osobiście, np. przez lekturę powieści Książka dla Manuela, o której to słów kilka chciałbym napisać.
Już sam tytuł rodzi pytanie, które w
sposób nieskrępowany wypływa z odmętów naszych myśli: kim mianowicie
jest/był ów Manuel i cóż takiego wielkiego uczynił, że zasłużył sobie na
całą książkę i to w dodatku takiego giganta literatury, jakim
niewątpliwie jest Cortázar?
Zanim rozwikłam tę nurtującą kwestię,
pozwolę sobie wcześniej wspomnieć czasach, o które zahaczymy w trakcie
wędrówki po tej ciekawej lekturze. Akcja powieści rozgrywa się w głównej
mierze w latach 70’ XX wieku, a więc w okresie niepokojów, które
targały wówczas kontynentem południowoamerykańskim: wzmożona aktywność
organizacji lewicowych, liczne manifestacje robotnicze oraz studenckie,
nierzadko tłumione siłą, operacja Kondor (prowadzona przez
państwa Ameryki Łacińskiej, przy wymiernym wsparciu USA, której celem
była eliminacja jednostek buntujących się przeciw rządzącej klasie
politycznej, jej bilans to 50 tysięcy ofiar śmiertelnych, 30 tysięcy
osób zaginionych oraz 400 tysięcy ludzi, którzy wtrąceni zostali do
więzienia, gdzie często byli bici oraz torturowani), etc. Sama fabuła
snuta jest w roku 1970, chociaż gęsto poprzecinana jest retrospekcjami, w
Paryżu, gdzie mieszkają główni bohaterów, którzy w zdecydowanej
większości pochodzą z krajów Ameryki Południowej. Co ciekawe, wśród tej
mozaiki osobowości, natrafimy na polski akcent – aktorkę paryskich
teatrów, pochodzącą z Krakowa Ludmiłę, zwaną pieszczotliwie Ludlud lub
Poleczką. Za sprawą pióra Cortázara śledzimy losy grupy przyjaciół,
emigrantów, którzy bezustannie negują zastały porządek rzeczy: światowy
system rządów, niesprawiedliwość społeczną, pustą propagandę,
prześladowania, które dotykają opozycję w ich ojczystych krajach. W
trakcie nieustannych dyskusji, wymian poglądów, spostrzeżeń, gęsto
podlewanych mate oraz grappą, przyjdzie nam w końcu poznać Susanę oraz
Patricio, rodziców Manuela, dla którego pisana, czy raczej tworzona jest
książka. Okazuje się być ona zbiorem wszelakiej maści artykułów,
tekstów, reklam, danych statystycznych, wycinanych z gazet i wklejanych
do zeszytu. Głównym architektem książki jest Susana, ale
dzielnie sekundują jej w tym przyjaciele, dzięki czemu prezent, który w
przyszłości otrzyma Manuel charakteryzuje się nieprzeciętną
oryginalnością, niepowtarzalnością oraz różnorodnością. Wszystkie
wklejki są jednocześnie wycinkami małej części duszy, czy też życia
codziennego osoby, który wybrała fragment w danej chwili dla niej
najistotniejszy, najważniejszy, najbardziej godny uwagi.
Warto wspomnieć, że opisywani
bohaterowie nie prowadzą jedynie pustej retoryki. Swoje poglądy, czy
raczej niezadowolenie, starają się manifestować. Stąd organizacja, do
której należą – Draka, której celem jest ogólnoświatowa
rewolucja. Początkowe akcje przeprowadzane przez buntowników są dość
niewinne, by nie rzec naiwne – sprowadzają się do łamania ogólnie
przyjętych wzorców zachowań, kontestacji powszechnych norm oraz
zwyczajów, jak krzyk w kinie podczas seansu, czy jedzenie w
dystyngowanej restauracji na stojąco. Z czasem jednak kaliber działań
znacząco rośnie, aż wreszcie dochodzi do draki z prawdziwego zdarzenia, o
której opowie już jednak niezrównany Julio Cortázar.
Na uwagę zasługuje również sposób prowadzenia narracji w Książce dla Manuela.
Uczciwie trzeba przyznać, że dla czytelnika z pewnością nie jest ona
łatwa i wbrew zapewnieniom wydawcy, ociera się jednak o magię oraz
oniryzm. Przede wszystkim narrator powieści jest zmienny i mam tu na
myśli zarówno formę (uraczymy zarówno pierwszo- jak i trzecioosobową
odmianę) oraz samą osobę narratora. Najprościej rzecz ujmując, można
stwierdzić, że raz po prostu wchodzimy w myśli kolejnych bohaterów,
niekiedy przysłuchujemy się dialogom z perspektywy bezstronnego widza, a
czasami jesteśmy świadkami monologu wypowiadanego przez daną postać.
Ową zmienność punktu czytania podkreślają też zabiegi pisarza w postaci
urwanej myśli, niedokończonej wypowiedzi, równoczesnej percepcji tego
samego wydarzenia z odmiennych punktów widzenia, czy płynności w
przeskoku z formy pierwszo- w trzecioosobową. Stąd poczucie oniryzmu, o
którym wspominałem – momentami czujemy, że umysł nasz tonie w oparach
alkoholu, obraz nakreślony przez Cortázara staje się coraz bardziej
niewyraźny oraz zamglony.
Osobną kwestią jest pytanie, kim jest ten, co to wiesz,
o którym regularnie wspominają bohaterowie książki. Z niewyraźnych oraz
niepełnych wzmianek można próbować utożsamiać go z samym Cortázarem. W
końcu ten, co to wiesz, jest świadkiem niemal każdego
wydarzenia, mimo, że rzadko kiedy bierze w nim czynny udział –
najczęściej jest słuchaczem, widzem, obserwatorem. Ponadto tworzy on fiszki
(krótkie notatki mające ukazać jak funkcjonuje Draka?, opisy wydarzeń, w
których biorą udział jego przyjaciele?, schematy fabularne tworzonej
powieści? próby sprecyzowania pewnych rzeczy, pozwalających z
różnych punktów widzenia spojrzeć na krótką, lecz burzliwą historię
Draki oraz ludzi pokroju Marcosa, Patricia lub Ludmiły?). Możemy mniemać, że ten, co to wiesz jest, czy też próbuje być, pisarzem.
Kolejną rzeczą, która rzuca się w oczy
jest swoisty dualizm świata przedstawionego. Z jednej strony
uczestniczymy w rewolucji, do której próbują doprowadzić bohaterowie,
obserwujemy ich kolejne posunięcia, przysłuchujemy się racją, które
wysnuwają w odpowiedzi na przeczytane w gazecie codziennej kolejne
doniesienia na temat wybryków lewicy. Z drugiej strony Cortázar otwiera
przed nami fascynujący oraz nieco perwersyjny świat życia prywatnego,
który w największej mierze dotyczy Andrésa Fava oraz jego trójkątnego
związku z Francine i Ludmiłą. Andrés buntuje się przeciw systemowi na
swój własny, egoistyczny sposób. Nie należy on do Draki, jest osobą
bardziej w typie tego, co to wiesz. Woli prowadzić niekończące
się dyskusje przy winie oraz papierosie z Ludmiłą, czytać ambitne
książki, czy słuchać muzyki pokroju tej proponowanej przez Karlheinza
Stockhausena oraz łamać obyczajowe morale poprzez współżycie z dwoma
kobietami na raz.
Równie interesującą postacią jest
Lonstein, Żyd argentyńskiego pochodzenia, który w Paryżu pracuje w
prosektorium, zajmując się przygotowaniem trupów do ich ostatniej
podróży. Uwagę zwraca charakterystyczny język, którym się posługuje,
pełen neologizmów, gier słownych, intelektualnych szarad oraz obsesyjne
wręcz spowiadanie się z onanizmu każdemu, kto tylko napatoczy się do dyskusyjnego kręgu. W końcu, w trakcie długiej nocnej debaty z tym, co to wiesz,
Lonsteinowi udaje się wyłuszczyć wszystkie racje, które nakazują mu
obnosić się ze swoją perwersją seksualną, chociaż wcale nie jest
zboczeńcem, a mówienie o masturbacji innym w ogóle nie sprawia mu
przyjemności. Lonstein to po prostu następny wojownik z formą – zwraca
on uwagę, że onanizm to w dalszym ciągu temat tabu, chociaż w
rzeczywistości dotyczy on niemal każdego mężczyzny, a nie tylko
podlotków, którzy nie zasmakowali jeszcze kobiecego łona. Poprzez
obnażanie kolejnego zakłamania, Lonstein stara się stworzyć w murze
drobny wyłom, który być może z czasem doprowadzi do runięcia całej
konstrukcji obyczajowego kłamstwa.
Na koniec, krótko reasumując, wspomnieć można, że Książka dla Manuela
jest niejako książką dla całego, młodego pokolenia, które stanie się
naturalnym spadkobiercą idei, o jakie walczyli ludzie pokroju Cortázara.
To swoisty traktat moralno-polityczny, w którym wyraźnie powiedziane
jest, że obowiązkiem każdego człowieka jest reagowanie na
niesprawiedliwość społeczną, to równocześnie świetne studium, ukazujące,
do czego prowadzi ludzka nienawiść, ślepy nacjonalizm, wspierany
przemocą oraz agresją. Język prezentowany przez argentyńskiego pisarza z
pewnością nie jest łatwy – autor często wodzi czytelnika za nos
prowadząc z nim gierki słowne pełne koślawej semantyki, bawi się
powieściowymi schematami, wplatając w fabułę wątki kryminalne, erotyczne
czy dygresyjne. O wyjątkowości powieści decydują z pewnością liczne
wstawki, które się w niej pojawiają. Wycinki z prasy codziennej,
towarzysząca głównym bohaterom, wśród której przeczytamy m.in. wywiady z
amerykańskimi żołnierzami opowiadającymi o torturach prowadzonych na
wietnamskich więźniach, doniesienia dotyczące ruchów lewicowych w
państwach Ameryki Łacińskiej oraz bieżących wydarzeń politycznych, czy
wstrząsające relacje osób przetrzymywanych oraz torturowanych przez
przedstawicieli organów państwowych w Ameryce Południowej. Książka może i
nie jest łatwa, ale z pewnością warto podjąć trud, by zapoznać się z
jej treścią.
P.S. W Matrasie omawiana pozycja do nabycia za jedyne 19,90 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)