Japończycy mają coś, co się ponoć nazywa lekcją Masakady, a co oznacza, iż nie należy grzebać przy rzeczach, które dobrze działają, bo łatwiej coś zepsuć niż naprawić. Jednak polska oświata to chyba takie poletko, gdzie każdy próbuje się wykazać radosną twórczością, a efekty są coraz bardziej opłakane. Było już wprowadzenie gimnazjów, które okazały się totalną katastrofą, były autorytarne zamachy na listy lektur, ale to ciągle mało.
Jak się dowiadujemy z wiadomości, tradycyjne, papierowe indeksy, mają być zastąpione elektronicznymi. Dlaczego? Bo inni tak robią. Szkoda tylko, że z tych innych nie bierzemy tego, co faktycznie by się nam przydało. Kultury życia publicznego, troski o środowisko, kultu nauki, prawości, uczciwości, jednym słowem tych rzeczy, które by się nam przydały. Bierzemy głownie to co złe, a jeśli nawet nie złe u tych innych, to złe będzie u nas.
Każdy, kto ma do czynienia z urzędami, ten wie, że komputeryzacja rodzi w polskich realiach niejednokrotnie więcej strat niż korzyści. Podstawową głupotą jest to, że dokumenty i tak się prowadzi również w formie papierowej. Tak dla pewności. Głupie, ale jednocześnie w naszych warunkach bardzo rozsądne, gdyż zdolności adminów są niejednokrotnie żenujące. W razie totalnej katastrofy informatycznej pozostaje zawsze koło ratunkowe w postaci papierowej dokumentacji i tym się kieruje wiele „skomputeryzowanych” instytucji.
Co to ma do indeksów? Znając zdolności naszych humanistów, włamanie się do bazy danych dziekanatu, zwłaszcza uczelni (wydziałów) odleglejszych od nauk ścisłych, nie będzie wielkim wyczynem. Skutki takiego występku będą tragiczne. Szkoda, że jakoś nikt o tym nie myśli. W USA przestępstwa komputerowe, kradzież tożsamości, nielegalne ingerencje w bazy danych, to zmora o której mówi się cicho, jak o śmierci, żeby licha nie kusić. Służby do ścigania takich przestępstw ledwo się wyrabiają a przecież dorastały, tak jak i cała amerykańska gospodarka, razem z komputerami i informatyką. U nas dalej życie codzienne pokazuje, że nasza komputeryzacja trochę odbiega od światowej. Służby wymiaru sprawiedliwości w sferze komputerów i internetu poruszają się jak ociemniałe. Jednak Ministerstwo Nauki chce pokazać, że tak nie jest, że na uczelniach wyższych będzie tak jak w Stanach.
Profesorowie to często dziwacy i roztrzepańcy. Kiedy dawniej taki jegomość zgubił swoje notatki z ocenami z egzaminów, było trochę kłopotu, ale z indeksów i kart egzaminacyjnych można było przebieg sesji odtworzyć. Co będzie jak teraz egzaminatorowi zginie (z pomocą studentów lub bez) elektroniczna wersja jego zapisków? Współczuję...
Nie miałbym niczego przeciwko temu, by wprowadzić taki system, gdybyśmy byli normalnym krajem. Takim jednak nie jesteśmy. Wystarczy zobaczyć te biurwy w dziekanatach, które wychodzą kiedy chcą z pracy, na każdego studenta patrzą jak na intruza i piszą na klawiaturze dwoma palcami. Na zachodzie urzędniczki, która nie zna maszynopisania, nie przyjęto by do pracy. Jaka jest jej wydajność? Te paniusie w naszych dziekanatach i wielu urzędach to żyjące skamieniałości komuny. Tu trzeba oddać sprawiedliwość niektórym uczelniom, zwłaszcza tym powstałym od nowa po upadku ustroju powszechnej szczęśliwości, że w ich dziekanatach nowe kadry bywają na poziomie. To jednak wyjątki.
Niektórym brak indeksów będzie na rękę. Mała kosmetyka w bazie danych i już casus wyższego wykształcenia Kwaśniewskiego drugi raz się nie przydarzy. No a jak będzie można pociechom wmawiać, jakie to orły z nas były! Już o indeks nigdy nikt nie zapyta. Studenci też będą mieli lepiej, bo starym będzie można mówić, że wszystkie zaliczenia na piątkę. Pytanie o indeks nie padnie. Same plusy...
Poważniejszym problemem niż papierowe indeksy jest poziom naszych uczelni. W TV mówią, że jest super. Tylko dlaczego w rankingach uczelni świata znajdujemy się słabiutko (UJ i UW – czwarta setka). Dlaczego nigdy Polak z Polski nie otrzymał Nobla z nauk ścisłych? Może właśnie dlatego, że uwielbiamy oszukiwać samych siebie. Jak Portos front staramy się mieć przepiękny a to, czego na pierwszy rzut oka nie widać, niech będzie jakie ma być. Za komuny malowano trawę na zielono, za Jana Pawła II remontowano tylko fronty kamienic, a teraz zamiast nakładów na podniesienie poziomu polskiej nauki będziemy mieli elektroniczne indeksy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)