Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 13 września 2024
"W oczach Zachodu" Joseph Conrad - Jeszcze jedno studium rosyjskiej duszy
Tytuł oryginału: Under Western Eyes
Tłumaczenie: H. J. Pazderska
Wydawnictwo: Saga Egmont
Liczba stron: 297
Format: .epub
Człowiek o sobie samym dowiaduje się najwięcej w sytuacjach skrajnych, ekstremalnych, nietypowych. Wyrzuceni z kolein rutyny, przekraczając granice codzienności, opuszczając utarte i poznane szlaki, przekonujemy się, jak wygląda nasza reakcja na bodźce równie intensywne, co niezwykłe. W takich to okolicznościach najczęściej uświadamiamy sobie, jak wiele w naszym życiu zależy od ślepego trafu, który lubi stwarzać warunki na tyle specyficzne, że w niemałym stopniu wpływają one na paletę podejmowanych przez nas decyzji. Przypomina nam o tym Joseph Conrad znany też jako Józef Korzeniowski (1857 – 1924), angielski pisarz polskiego pochodzenia, autor powieści W oczach Zachodu.
Osią fabularną utworu są losy Cyryla Sidorowicza Razumowa, śniadego młodzieńca pochodzącego z Rosji Środkowej, studenta filozofii Uniwersytetu Petersburskiego, który stara się wieść spokojną i ułożoną egzystencję. Cyryl to samotnik bez rodziny otoczony nimbem tajemnicy – niewiele wiadomo o jego proweniencji, krewnych czy przeszłości; pewna jest jedynie protekcja anonimowego dygnitarza zapewniającego, poprzez podrzędnego adwokata, skromną pensję, pozwalającą zdobyć wykształcenie. Życiowy cel Cyryla jest pozornie całkiem prosty – ambitne podejście do nauki winno okazać się kluczem do intratnej posady i powszechnego szacunku. Te nieskomplikowane plany krzyżuje udany zamach na życie pana de P, (…) prezesa osławionej Komisji Represyjnej, męża stanu, obdarzonego wyjątkową władzą. (…) Służył on monarchji, więżąc, wysyłając na wygnanie lub na szubienicę mężczyzn i kobiety, starych i młodych z jednakową, niewzruszoną, niezmordowaną gorliwością. Bezwzględny zwolennik idei autokratyzmu, ścigał i tępił wszystko, co mogło mieć pozór wolności w urządzeniach państwowych (…) [1]. Cyryl, mimo iż w przeciwieństwie do wielu kolegów, trzyma się z dala od wszelkich kręgów posądzanych o wywrotowość, wbrew własnej woli wplątany zostaje w polityczną intrygę, której wierzchołkiem jest wspomniane zabójstwo pana de P.
W oczach Zachodu koncentruje się na perypetiach Razumowa oraz jego rodaków, zarówno w Rosji, jak i na obczyźnie, w Szwajcarii. Z racji szeregu obserwacji, jakie narrator – człowiek wchodzący w posiadanie pamiętników Razumowa, mający okazję poznać go osobiście – zamieszcza w swoim tekście, których przedmiotem są Rosjanie oraz ich ojczyzna, powieść uznać można za jedną z wielu prób pochwycenia w karby słów istoty sławetnej rosyjskiej duszy. Co prawda wspomniany narrator – Anglik w średnim wieku, nauczyciel języków – z niemałą dozą przewrotności wzbrania się przed znajomością natury Rosjan, jednak ogrom czynionych przez niego uwag i spostrzeżeń zdecydowanie zaprzecza temu twierdzeniu: (…) wyznać jednak muszę, że nie zdaję sobie zgoła sprawy z charakteru Rosjan. Brak logiki w ich postępowaniu, arbitralność, z jaką narzucają swoje wnioski, tak często trafiająca się wśród nich wyjątkowość natur, wszystko to nie przedstawia wielkich trudności dla znawcy licznych gramatyk; istnieje jednak coś pozatem, jakiś specjalny rys ludzki, jakaś subtelna odrębność, nieuchwytna dla przeciętnych, profesorskich uzdolnień [2]. Zasygnalizowana zostaje specyficzna bierność, za sprawą której wielu Rosjan daje sobie bardzo łatwo narzucić cudze rojenia (czy też wzniosłe idee), choćby podążanie za nimi wiązało się z najwyższą ofiarą: Kim – myślisz – jestem? Istotą zbuntowaną? Nie. To wy, myśliciele, żyjecie w ciągłym buncie. Ja jestem jednym ze zrezygnowanych. Gdy konieczność tej ciężkiej roboty przyszła na mnie i gdy zrozumiałem, że to musi być zrobione, cóż uczyniłem? Czym się pysznił moim zamiarem? Czym się nim rozkoszował? Czym próbował ważyć jego wartość i skutki? Nie. Byłem zrezygnowany. Powiedziałem sobie: „Dziej się wola Boża” [3]. Ta spolegliwość zostaje dobrze wyrażona przez samego Razumowa, który konstatuje: A przytem my, Rosjanie, jesteśmy naogół zbyt gadatliwi. Zawsze to czułem. Zaś jako naród jesteśmy niemi [4]. Owa milkliwość, nieumiejętność zabrania głosu jako wspólnota jest żyzną glebą dla silnej, scentralizowanej, nierzadko autorytarnej władzy, która zapuszcza potężne korzenie na rosyjskiej ziemi: W Rosji, krainie widmowych idej i bezcielesnych aspiracyj, wiele dzielnych umysłów zwróciło się po daremnych, nieustannych starciach ku jedynemu, historycznemu faktowi. Zwróciły się do autokracji po spokój swego patrjotycznego sumienia, jak znużony niedowiarek zwraca się ku wierze ojców po błogosławieństwo duchowego odpoczynku [5]. Aparat państwowy skupiony w rękach cara i jego najbliższych popleczników wymaga absolutnego posłuszeństwa (można pozwolić sobie na intelektualną samodzielność, lecz – Główny warunek tylko: myśleć poprawnie [6]), przypisuje sobie monopol naprawdę, ściśle kreśląc sposób, w jaki odbierana ma być rzeczywistość (W Rosji (…) wszelka wiedza jest zatruta fałszem, oparta na fałszu. Nie chemja i nauki jej podobne, ale wykształcenie w ogóle (…) [7]) oraz surowo każe nieposłusznych (W kraju, gdzie przekonania mogą być zbrodnią karaną śmiercią, lub czasem gorszą od śmierci dolą (...) [8]). Co ciekawe, w niewiele lepszym świetle ukazani zostają rewolucjoniści dążący do obalenia caratu, którzy jawią się jako wichrzyciele zaślepieni żądzą zemsty i zniszczenia (Początek opowiadania Razumowa łączy się z wypadkiem zamordowania wybitnego męża stanu, faktem, charakteryzującym współczesną Rosję, a bardziej jeszcze oświetlającym moralne zepsucie uciśnionego społeczeństwa, gdzie najszlachetniejsze dążenia ludzkości, pragnienie swobody, gorący patrjotyzm, miłość sprawiedliwości, uczucie litości, a nawet wierność umysłów prostych wypaczają się w wybrykach nienawiści i trwogi, tych nieodłącznych towarzyszy niespokojnego despotyzmu [9]). Co jeszcze istotniejsze, Conrad spostrzega, że carat i rewolucjoniści to awers i rewers tej samej monety, jaką jest ucisk jednostki i pozbawienie jej najbardziej elementarnych praw – wolność to dla jednych i drugich aberracja, z którą należy bezwzględnie walczyć: Cynizm piętnuje zarówno rosyjską autokrację jak rosyjską rewolucję. W swej pysze, zrodzonej z ogromu, w swych dziwacznych pretensjach do świętości i w tajemnej gotowości do poniżania siebie w cierpieniach, duch Rosji jest duchem cynizmu. Na nim opierają się ustawy mężów stanu, teorje rewolucjonistów i mistyczne bredzenia proroków do takiego stopnia, że wolność wygląda na coś w rodzaju rozpusty, a nawet same cnoty chrześcijańskie wydają się nieprzyzwoitemi [10].
Książka Josepha Conrada to również uniwersalna historia o widmach, majakach i złudzeniach, jakie kreujemy na bazie naszych projekcji, oczekiwań, myślowych schematów i stereotypów. Owe płody nierzadko zastępują rzeczywiste osoby, którym narzucona zostaje nasza wizja ich samych – ich czyny, działania i postawy są analizowane i interpretowane na podstawie niepewnych danych, uzupełnianych domysłem i przypuszczeniami, w efekcie czego powoływane są do istnienia chimery, które, prędzej czy później, muszą nas srodze rozczarować i zawieść, czyniąc to, czego kompletnie się po nich nie spodziewamy. Co ważne, ów problem odnosi się zarówno do jednostek, jak i całych społeczności. O ile dla przebiegu fabuły istotne pozostaje to, jak inni postrzegają Razumowa, o tyle dla ogólnego wydźwięku powieści znacząca pozostaje słabo zawoalowana kpina z przedstawicieli szeroko rozumianego świata Zachodu, którzy usiłują według własnych wzorców mierzyć i oceniać Rosjan, co kończy się kolejnymi zaskoczeniami: (…) jest to bowiem opowieść o Rosji dla uszu Zachodu, które, jak zauważyłem, nie są dostrojone do pewnych oddźwięków cynizmu i okrucieństwa, moralnej negacji a nawet moralnego ucisku, już zanikłych na naszym krańcu Europy [11]. Przytoczony komentarz jest zaskakująco aktualny, szczególnie, jeśli przyłoży się go do wypowiedzi licznych ekspertów z lat 2014 – 2022 uparcie przekonujących, że Rosja Putina nie jest zainteresowana pełnoskalową napaścią na Ukrainę lub słów ówczesnego Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy, generała Wałerija Załużego, który w 2023 roku w wywiadzie dla The Economist przyznał, że popełnił błąd, zakładając, iż ogrom poniesionych strat skłoni Rosjan do zawieszenia broni w ukraińsko-rosyjskim konflikcie.
Nie mniej intrygująca pozostaje W oczach Zachodu, jeśli spojrzeć na nią przez pryzmat autotematyzmu i formy, w jakiej utrzymane jest dzieło. Jak już wspomniano, utwór to zapiski starszego Anglika (pierwszoosobowego narratora) mieszkającego w Genewie, nauczyciela języków, mającego kontakty z diasporą rosyjską w tym mieście, który wchodzi w posiadanie dziennika Razumowa. Jak dowiadujemy się na pierwszych stronach, notatki narratora sporządzone są na podstawie diariusza młodego Rosjanina (Treść opiera się na dokumencie, a cały mój współudział ogranicza się do znajomości języka rosyjskiego, dostatecznej dla tego, co tu przedsięwziąłem [12]), tyle, że im dalej brniemy w tę relację, tym wyraźniejsze stają się ingerencje w tekst źródłowy – narrator wtrąca liczne komentarze i dygresje, nie brak dopowiedzeń, cytaty zamieniają się w streszczenia, dowiadujemy się o wycięciach czy pominięciach pewnych fragmentów: Po kilku ustępach, które były już zużytkowane w toku opowiadania, lub nie dodają nic nowego do jego strony psychologicznej (mieści się tam nawet jedna więcej wzmianka o srebrnym medalu), następuje parę kartek bezładnej pisaniny, gdzie widocznem jest, że piszący borykał się z trudnościami wyrażenia nowości i tajemniczości tej strony naszego życia uczuciowego, która w jego samotnej egzystencji była mu zupełnie obcą [13]. Tym samym Razumow przestaje być panem własnego losu, który zostaje napisany niejako od nowa przez praktycznie obcego mu człowieka. Człowieka, który jednak doskonale zdaje sobie sprawę z potęgi, ale i pewnych słabości czy ograniczeń słów ((…) z powodu niedoskonałości mowy jest zawsze coś niezręcznego (a nawet sromotnego) w ujawnieniu nagiej prawdy [14]), jak i ich przewrotności (Słowa, jak wiadomo, są wielkimi wrogami rzeczywistości [15]). Człowieka, któremu nieobce są rozważania poświęcone sztuce pisania, choć sam, jak uparcie twierdzi, żadnego talentu w tej materii nie posiada: Gdy się chce snuć wątek jakiejś zmyślonej treści, trzeba niewątpliwie zachować pewne właściwości, aby być zrozumiałym i zajmującym. Człowiek obdarzony wyobraźnią, choćby nie był doświadczonym w sztuce pisarskiej, posiada pewien instynkt, kierującym nim w wyborze słów i rozwijaniu akcji. Szczypta talentu wynagradza sowicie różne braki i błędy [16]. W rezultacie rodzi się pytanie, czym właściwie są prezentowane zapiski? Czy ich autorem jest Razumow czy bardziej narrator, który tworzy własne dzieło w oparciu o materiał źródłowy? Na ile ufać możemy starszemu Anglikowi w w kwestii wierności słowom Razumowa? I co, gdyby okazało się, że nauczyciel języków to konfabulator? Czy fikcja literacka byłaby jeszcze bardziej fikcyjna?
W końcowym rozrachunku, W oczach Zachodu, mimo dość rachitycznej fabuły, która nie jest zbyt dynamiczna, i gęsto poprzecinana jest wszelakiej maści potokami przemyśleń, skutecznie wyhamowującymi wszelką akcję, to lektura zajmująca, oferująca sporo interesujących materiałów do przemyśleń. To znakomita rzecz o maskach, jakie samy tworzymy dla naszych bliźnich; to uniwersalna historia o żądzy władzy i rewolucjonistach, niewiele różniących się od tych, których pragną obalić; to wreszcie ciekawe spojrzenie na Rosję z perspektywy Brytyjczyka polskiego pochodzenia, pochodzenia dającego znaczącą przewagę w próbie przybliżenia rosyjskiej mentalności w porównaniu do statystycznego człowieka zachodniego.
[1] Joseph Conrad, W oczach Zachodu, przeł. Helena Janina Pazderska, Wydawnictwo SAGA Egmont, Warszawa 2019, s. 9
[2] Tamże, s. 6
[3] Tamże, s. 22
[4] Tamże, s. 180
[5] Tamże, s. 30
[6] Tamże, s. 75
[7] Tamże, s. 84
[8] Tamże, s. 7
[9] Tamże, s. 8
[10] Tamże, s. 57
[11] Tamże, s. 131
[12] Tamże, s. 6
[13] Tamże, s. 278 – 279
[14] Tamże, s. 229
[15] Tamże, s. 5
[16] Tamże, s. 83
4 komentarze:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję za przypomnienie, czytałem tę książkę w wersji oryginalnej, widzę, że warto będzie powtórzyć lekturę.
OdpowiedzUsuńDruga książka Conrada z rosyjskim akcentem to Tajny Agent, też bardzo ciekawa.
Do usług. Po Conrada sięgam sporadycznie, ale jeśli już się zdecyduję, to jestem bardzo zadowolony, dlatego i na "Tajnego Agenta" chętnie się skuszę, tym bardziej, że jakiś czas temu nabyłem go w formie elektronicznej. Przy okazji rzeknę 2 słowa o przekładzie polskim, który jest niestety bardzo wiekowy i wiele zdań trąci myszką, co nieco utrudnia lekturę. Zaś "Tajny Agent", na tyle, na ile spojrzałem, w 2018 roku doczekał się nowego, odświeżonego wydania, na który składa się także nowe tłumaczenie autorstwa Macieja Świerkockiego.
UsuńByć może spróbuję kiedyś zmierzyć się z którąś z powieści Conrada w oryginale. Co byś polecił dla czytelnika, którego angielski nie jest jeszcze na tyle biegły, by czytać zupełnie bez słownika?
Książki Conrada w oryginale?
UsuńZ jednej strony spotkałem się z opinią (Anglików), że Conrad używał wyjątkowo bogatego słownictwa, może żeby zrekompensować swoją kiepską wymowę angielską. Z drugiej strony odnoszę wrażenie, że jego styl pisania jest prosty i nie powinien sprawiać wiele kłopotu. Oczywiście do słownika trzeba zaglądać.
A więc zarówno Under Western Eyes jak i The Secret Agent powinny być w porządku.
Z innej beczki - poszukałem śladów Conrada w Australii, efekt tutaj ==> https://ewamaria.blog/2017/01/19/19-stycznia-1888-roku/
Bardzo dziękuję za ciekawe informacje - spróbuję się zatem zmierzyć z oryginalnym Conradem, choć może na początek wpadnie jakieś opowiadanie ;) A wątek Conrada w Australii wydaje się być ogromnie interesujący. Zajrzałem do podrzuconego linku, a w najbliższych dniach, kiedy będę mieć ciut więcej czasu, przeczytam dokładnie.
Usuń