Camilla Läckberg
Fabrykantka aniołków
tytuł oryginału: Änglamakerskancykl: Saga o Fjällbace (tom 8)
tłumaczenie: Inga Sawicka
wydawnictwo: Czarna Owca 2013
liczba stron: 496
czyta:Marcin Perchuć
długość:12 godzin 35 minut
Autorka konsekwentnie trzyma się wypróbowanej w poprzednich odsłonach cyklu maniery przeplatania zdarzeń z przeszłości z czasem teraźniejszym i dawania czytelnikowi do zrozumienia, że w jakiś sposób wszystko wiąże się w całość. Oczywiście niezbyt to realne, gdyż w rzeczywistości większość zbrodni nie jest ani zbyt skomplikowana (nie znaczy, że ich wyjaśnienie jest łatwe), ani zbyt powiązana z dziejami dawnych pokoleń. Podobnie karkołomne jest umiejscowienie akcji kryminalnej sagi w takiej dziurze jak Fjällbaca, gdyż podobna ilość zbrodni tego kalibru w tak krótkim czasie przebija pewnie pułap przestępczości całej Szwecji, ale cóż, takie są prawa serii powieściowych.
Podobnie jak w poprzednich częściach, mamy do czynienia z czymś, co nazwałem kobiecą szkołą szwedzkiego kryminału społecznego. Zdecydowanie więcej w nim dzieci, rodziny i więzów pokrewieństwa niż w kryminałach pisanych przez mężczyzn. To specyficzny styl, ale mi się spodobał, podobnie jak głos lektora (Marcin Perchuć), który dla prozy tej autorki był strzałem w dziesiątkę.
Jest również trochę ciekawostek, jak choćby wpleciona w fabułę postać Carin Göring, szwedzkiej pierwszej żony tego Göringa. Mocnym elementem jest wątek umierania nie śmiercią gwałtowną, ale tą chyba jeszcze straszniejszą – w wyniku długiej choroby. Rak, jego wpływ na bliskich chorego, rozdarcie między nadzieją i oczekiwaniem na najgorsze, to wszystko udało się pisarce oddać z dużym wyczuciem i w sposób zmuszający do refleksji.
Jak widać, jest to powieść wielowątkowa, o silnym rysie obyczajowym i społecznym, może równie istotnym jak kryminalny. Powraca też modny ostatnio w Szwecji temat rozrachunków z II wojną światową. Jednocześnie wydźwięk całości jest raczej optymistyczny i lektura absolutnie nie powoduje doła.
W trakcie odsłuchiwania wyłapałem kilka zgrzytów, może przy czytaniu potknięć zauważyłbym więcej, ale były to drobiazgi, które absolutnie nie zepsuły tej dobrej rozrywki. Bo Fabrykantka aniołków to rozrywka lekka i przyjemna, dla mnie wręcz uspokajająca, a jednocześnie zachowująca wszystkie cechy dobrego szwedzkiego kryminału.
I na koniec ciekawostka. Jednym z wątków jest podnoszona przez wielu szwedzkich pisarzy obserwacja i zarazem przestroga, że zbyt często ludzie nienawidzący komunizmu (moim zdaniem słusznie) i lewicy (moim zdaniem to już jest chore), jest tak opętanych swą fobią, że są absolutnie ślepi na zagrożenia, jakie niesie każda ekstrema, również prawicowa. Pisarce udało się niejako przewidzieć pewne wydarzenia, które niedługo po pierwszym wydaniu Fabrykantki zszokowały cały świat. Jakie, nie będę zdradzał, choć domyślić się nietrudno. Przeczytajcie sami, bo powieść jest tego warta. W tym kanonie, który Camilla chyba sama dla siebie stworzyła, trudno o coś lepszego, a przynajmniej ja na nic takiego dotąd nie trafiłem
Wasz Andrew
Saga o F:
- Isprinsessan (2003) Księżniczka z lodu (2009)
- Predikanten (2004) Kaznodzieja (2010)
- Stenhuggaren (2005) Kamieniarz (2010)
- Olycksfågeln (2006) Ofiara losu (2010)
- Tyskungen (2007) Niemiecki bękart (2011)
- Sjöjungfrun (2008) Syrenka (2011)
- Fyrvaktaren (2009) Latarnik (2011)
- Änglamakerskan (2011) Fabrykantka aniołków (2012)
- Lejontämjaren (2014) Pogromca lwów (2015)
Ha, szczególnie ostatni akapit kusi, by sięgnąć po recenzowaną przez Ciebie książkę. Stosy kolejnych lektur piętrzą się w zastraszającym tempie, ale widzę, że na C. Läckberg będę musiał znaleźć czas - te wątki obyczajowe wydają mi się bardzo smakowitym kąskiem.
OdpowiedzUsuńCóż, nie wiem, czy przypadnie Ci do gustu. W końcu to dość szczególna odmiana kryminału. Ale co szkodzi spróbować?
Usuń