Tysiąc żurawi. Śpiące piękności
Yasunari Kawabata
Tytuł oryginału: Sembazuru. Nemureru bijo
Tłumaczenie: Mikołaj Melanowicz
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Współczesna Proza Światowa
Liczba stron: 265
Turpizm to w bezwstydnym uproszczeniu umiłowanie brzydoty.
Posługując się natomiast bardziej wyczerpującą definicją należy rzec,
że to termin ukuty przez Juliana Przybosia w celu określenia nurtu
poetyckiego, rozwijającego się w Polsce po 1956 roku. Turpizm zwany również antyestetyzmem
charakteryzował się wprowadzeniem do utworu elementów brzydoty, których
zadaniem było wzbudzenie u odbiorcy estetycznego szoku. Ernest Bryll,
Stanisław Grochowiak, Tadeusz Różewicz czy Miron Białoszewski w swoich
dziełach nie stronili zatem od choroby, kalectwa, zepsucia, rozkładu,
degradacji, dysharmonii, słowem wszystkiego co kojarzone jest jako
swoista antyteza piękna, godzi w wartości estetyczne. Funkcją owego
zabiegu była afirmacja rzeczywistości, dość przewrotna na pierwszy rzut
oka, jej pełna akceptacja, ze wszystkimi odcieniami, z całą paletą barw,
z całą różnorodnością, w skład której nie wchodzi przecież wyłącznie
harmonia, ład, symetria form, a więc szeroko rozumiana doskonałość.
Analizując cały problem z nieco innej perspektywy można stwierdzić, że
ponieważ zarówno piękno jak i brzydota to wartości w pełni subiektywne,
ich separacja oraz samodzielna egzystencja jest niemożliwa. Obie
kategorie estetyczne istnieją, połączone ze sobą głęboką więzią niczym
awers i rewers. Gdyby świat składał się z istot wyłącznie doskonałych,
nikt nie byłby w stanie dostrzec ich uroku, ponieważ brakowałoby
niezbędna wzorca, czy raczej punktu odniesienia. Podobnie sytuacja
przedstawiałaby się w przypadku świata, zamieszkałego wyłącznie przez
stworzenia szpetne. Oczywiście w miarę coraz dłuższego obcowania z tymi
abstrakcyjnymi pojęciami, jakimi są piękno oraz brzydota,
coraz lepiej uświadamiamy sobie ich arbitralność, umowność, przekonując
się, że bardzo trudno jest nimi operować. W końcu wraz z epokami
zmieniają się kanony piękna (co automatycznie pociąga za sobą
konieczność korekty kanonów brzydoty), inaczej prezentują się one
również u różnych narodów, społeczności, czy wreszcie pojedynczych
osobników. Wielopoziomowość zagadnienia estetyzmu jest zatem zarówno
wymagająca jak i prowokująca, kusi by się z tym tematem zmierzyć.
Subtelnemu wdziękowi tej kwestii nie oparł się japoński mistrz pióra,
laureat Nagrody Nobla z 1968 roku Yasunari Kawabata*.
Urodzony w 1899 roku Yasunari Kawabata
zaliczany jest do najwybitniejszych przedstawicieli prozy z Kraju
Kwitnącej Wiśni. Co ciekawe, świat mógł poznać Kawabatę z zupełnie innej
strony, bowiem artysta w młodości poważnie interesował się malarstwem.
Na szczęście, przynajmniej z czytelniczego punktu widzenia, japoński
twórca stosunkowo szybko przerzucił swoją pasję na literaturę. Kawabata
pierwsze dzieła tworzył już w szkole średniej. W okresie studiów
przyszła pora na współpracę z kilkoma liczącymi się czasopismami
literackimi, a w roku 1925, tuż po opuszczeniu murów Cesarskiego
Uniwersytetu w Tokio, Kawabata odniósł pierwszy sukces literacki dzięki
opowiadaniu opartym na motywach autobiograficznych, zatytułowanym Tancerka z Izu.
Za sprawą niezrównanego Państwowego Instytutu Czytelniczego, polski
czytelnik może zapoznać się ze znacznie późniejszymi dziełami Kawabaty –
powieść Tysiąc żurawi (1949 r.) oraz rozbudowane opowiadanie Śpiące piękności (1961 r.) wchodzą w skład wydanego w 1987 roku zbioru japońskiego twórcy.
Powieść Tysiąc żurawi to
niezwykła historia mężczyzny, którego żywot kształtowany jest przez 4
kobiety, wszystkie w pewien sposób powiązane z jego zmarłym ojcem. Osią
centralną, wokół której obraca się fabuła utworu jest ceremonia picia
herbaty. Sztuka podawania oraz spożywania tego napoju kultywowana jest w
Japonii od czasów epoki Muromachi (XIV – XVI w.). Tradycyjnie rytuał
odbywa się w osobnym pomieszczeniu – pawilonie herbacianym, położonym za
domem, pośród ogrodowej zieleni. Swoista izolacja altanki symbolizuje
odcięcie się na czas ceremonii od codziennych spraw otaczającego świata.
Pawilon na krótki moment staje się centrum rzeczywistości, w której
znaczenie odgrywają przeszłość, tradycja oraz kultura przodków.
Egzystencja głównego bohatera, Kikujiego, na co dzień osobnika raczej
nieśmiałego, w dodatku niezdecydowanego, który przez życie brnie
samotnie oraz bez wyraźnego pomysłu, ulega diametralnej zmianie, kiedy
poddaje się prośbom Kurimoto Chikako, by wziąć udział w ceremonii
herbacianej na cześć jego zmarłego ojca. Rzeczywistość wywraca się do
góry nogami, kiedy Kikujiego zaczynają wołać głosy odległej przeszłości.
Kawabata serwuje czytelnikowi szalenie skomplikowaną relację, która
zdaje się rozlewać i plątać w swoje sidła kolejne ofiary – czasy, które
odeszły dają o sobie znać i w ten sposób Kikuji staje się wizerunkiem
własnego ojca, krystalizacją miłosnych wspomnień dla długoletniej
kochanki, wdowy Ōty. W sidła oszalałej miłości trafi jeszcze córka pani
Ōty, młoda Fumiko oraz piękna dziewczyna z chustą z wizerunkiem tysiąca
żurawi, Yukiko Inamura.
Powieść Kawabaty to misternie plecione
arcydzieło, które znakomicie uwypukla dualistyczną naturę kobiety. Za
sprawą japońskiego mistrza czytelnik postrzega ją jako istotę delikatną i
bezbronną, a przy tym zaborczą i stanowczą, uparcie dążącą do
określonego celu, uległą i kuszącą, zdolną do manipulacji, odurzającą
swoim ciepłem i zapachem, której czar i piękno chłonie się wszystkimi
zmysłami. Każda z bohaterek to swego rodzaju boginie, którym Yasunari
Kabata wystawia cudowny pomnik. Najniezwyklejszą osobą z tego damskiego
kwartetu jest z pewnością Kurimoto Chikako, która za sprawą znamienia,
pokrywającego jej pierś przywdziewa szaty, które w europejskiej tradycji
nakazywałyby kojarzyć ją z czarownicą. Piętnu fizycznemu, a więc
brzydocie towarzyszy odstręczający charakter, w którym dominuje
wścibstwo, ciekawość oraz złośliwość. Chikako z podziwu godnym uporem
stara się prząść nici losu Kukijego, troszcząc się o jego szczęście,
pojmowane na swój własny sposób, czego jednak nie potrafi docenić sam
zainteresowany.
Ciekawa rola przypada również Yukiko,
która jako dziewczyna z chustą z tysiącem żurawi staje się symbolem
niedostępnego piękna. Jej doskonałość, przejawiająca się zarówno w
harmonii szlachetnych rysów jak i czystości duchowej nie pozwalają
zbliżyć się do niej Kikujiemu. Młody mężczyzna wedle własnego mniemania
jest zbyt splugawiony grzechem, by zasłużyć na obcowanie na każdej
płaszczyźnie z istotą tak wspaniałą, tak wytworną, a przez to
efemeryczną, wrażliwą na każdy mrok, skalanie, nieczystość. Własna
moralna skaza nakazuje wyczerpującą, masochistyczną wręcz ekspiację,
która okazuje się rujnująca dla normalnych relacji międzyludzkich.
Kawabata po raz kolejny w stosunkowo
krótkim utworze porusza całą mnogość zagadnień. Grzech jako stręczyciel
sumienia, który najmocniej przeżywany jest w samotności serca, gdy sam
wykraczający poza przykazania wyznacza sobie karę. Piętno postrzegane
przez pryzmat brzydoty, jako fizyczna niedoskonałość, dysproporcja,
defekt, a tuż obok tego kolejny stygmat, który może stanowić także
piękno. Uroda, idealne proporcje ciała, czystość, nieskazitelność mogą
być traktowane jako kontrast, opozycja wobec drugiej osoby, która na tle
absolutu zostaje bezwzględnie obnażona, wystawiając na widok publiczny
własną ułomność oraz kruchość. Dojmujące piękno autor zdaje się także
łączyć z samotnością, która wynika ze strachu skalania go. Ponadto godny
uwagi jest ambiwalentny stosunek do śmierci, która jako agonia zdaje
się być przerażająca, zatrważająca, bowiem nieunikniona, przed którą nie
ma ucieczki. Ale równocześnie świadomość jej nieuchronności jest w
pewnym sensie uspokajająca – ona jedna nie zawiedzie, przyjdzie i
zabierze nas z tego świata, ofiarując wieczne ukojenie, należny
spoczynek po znojach ludzkiej egzystencji. Pisarz serwuje również
oryginalne spojrzenie na bezpłciowość. Obojnactwo, świadomie wybrany
rodzaj nijaki charakteryzowany jest jako nośnik zdrowego rozsądku.
Poprzez okiełznanie męskości bądź kobiecości, czyli poskromienie
fizycznych żądz, możliwe jest lepsze poznanie psychiki zarówno kobiety
jak i mężczyzny.
Równie intrygujące co Tysiąc żurawi prezentuje się drugie dzieło zawarte w zbiorze, opowiadanie Śpiące piękności.
Główny bohater, 67-letni Eguchi za namową przyjaciela postanawia
odwiedzić tajemniczy hotel, w którym gość spędza noc w towarzystwie
pięknej i młodej dziewczyny. Wbrew pierwszym skojarzeniom wcale nie
chodzi o dom uciech, a przynajmniej nie o burdel w klasycznym tego słowa
znaczeniu. Klientelę nietypowego pensjonatu stanowią wyłącznie starsi
panowie, których możliwości seksualne są już tylko echem odległej
przeszłości. Miejsce do którego przybywają oferuje im nocleg u boku
uroczej, ale głęboko uśpionej kobiety. Sztucznie wywołany sen, w który
wprowadza się lokatorki jeszcze przed przybyciem delikwenta sprawia, że
kobiety nigdy nie obcują na jawie ze swoim „kochankiem”.
Eguchi, mimo sędziwego wieku różni się
zdecydowanie od pozostałych zaufanych, którym dane było zakosztować
tajemnicy tego niezwykłego miejsca. Bohater ciągle zdolny jest do
zaspokojenia odczuwanego popędu płciowego. Z tego względu Eguchi sytuuje
się gdzieś po środku dwóch światów, które ścierają się na jego oczach. Z
jednej strony potrafi on zrozumieć jak upokarzające jest doświadczenie,
któremu oddają się jego rówieśnicy. Bliskość młodego, nagiego, pięknego
ciała wywołuje silne napięcie seksualne, które jednak z powodu
dysfunkcji, zaburzeń nie może zostać rozładowane w praktycznie żaden
sposób – naczelną zasadą hotelu jest nie wyrządzanie krzywdy uśpionej
piękności. Z drugiej strony, sprawny pod każdym względem Eguchi
podbudowuje się, dowartościowuje, łechce swoją męskość oraz skłonność do
dominacji. Fakt, że może on zgwałcić niczego nie świadomą dziewczynę
działa na staruszka niezwykle stymulująco, dając mu przewagę
psychologiczną zarówno nad pozostałymi klientami jak i uśpionymi
kobietami. Ten brak przynależności do jakiejkolwiek ze stron staje się
również bodźcem do snucia bogatych refleksji, poświęconych głównie
starości oraz przemijaniu.
Śpiące piękności podobnie jak utwór Tysiąc żurawi
to znakomita melodia, w której wybijają się dwa przeciwstawne motywy.
Piękno, reprezentowane przez pogrążone w farmakologicznym śnie kobiety
zestawione zostaje z brzydotą, której uosobieniem jest starość. Obie
wartości zdają się ze sobą rywalizować, konfrontować, ale nie brakuje
momentów, w którym harmonijnie ze sobą współgrają. Milcząca towarzyszka
okazuje się cierpliwym słuchaczem starczego gderania, powiernikiem,
któremu można ofiarować swoją przeszłość wraz z jej ambicjami,
marzeniami, ale także klęskami i niepowodzeniami. Młode ciała stanowią
również rodzaj ofiary, która przynajmniej dla części starczego grona
jest pocieszeniem, ukojeniem. Zatem dobrowolne oddanie się w stanie
kompletnej nieprzytomności, która równoznaczna jest z absolutną
bezbronnością na łaskę drugiego człowieka można postrzegać jako
działanie godne samego bodhisattwy, czyli istoty świadomie rezygnującej z osiągnięcia stanu nirwany na rzecz pomocy innym (podobny motyw pojawia się w Dwóch opowieściach o miłości okrutnej autorstwa Tanizakiego – jeden z narratorów opowiada, że prostytutki są niekiedy traktowane jako bodhisattwy).
W końcu postępowanie dziewcząt może jawić się jako zupełne poświęcenie
samego siebie dla krótkotrwałego szczęścia innych, czyli heroiczny akt
dobroci.
Krótkie opowiadanie stanowiące rodzaj
erotycznej baśni to także wspaniały poemat, sławiący kobiecie piękno,
które zostało jednak zredukowane wyłącznie do fizycznych atrybutów.
Ukazanie dziewcząt tylko przez pryzmat ich cielesności, seksualności
wiąże się z dehumanizacją oraz uprzedmiotowieniem rodzaju żeńskiego.
Kobiety, jako, że nie reagują ani na słowa głównego bohatera, ani na
jego gesty sprawiają wrażenie lalek, pozbawionych uczuć. Ale czy
rzeczywiście śpiąca dziewczyna to wyłącznie bezduszna zabawka, z którą
nie można porozumieć się żadną miarą?
W Śpiących pięknościach
ogromnie spodobało mi się ujęcie sposobu, w jaki funkcjonuje ludzka
pamięć. Kawabata umiejętnie odmalował jej skomplikowane działanie,
nieodgadnione ścieżki, którymi prowadzi nas do przeszłości, natrafiając
po drodze na oazy wspomnień. Ciekawe są także rozważania na temat zła –
Kawabata nie pyta o jego istotę, czy źródło, bardziej interesuje go sama
definicja, czy sposób jego pojmowania. Zgodnie z retoryką znaną choćby z
Głosu góry, egzystencja postrzegana jest jako rzecz, która w
końcu człowieka zmęczy, wycieńczy, zgnębi, przyprawi o utrapienie. Czy w
świetle tak postawionego problemu wydanie na świat potomstwa, a
następnie wychowanie go (a więc w sporej mierze podporządkowanie sobie,
niekiedy uzależnianie od siebie, trzymanie na uwięzi) według
restrykcyjnych zasad, które mogą okazać się rażąco nieskuteczne w drodze
do szczęścia (pojmowanego przez każdego na indywidualną modłę) jest
czymś gorszym, bardziej odrażającym niż na przykład niemoralne stosunki z
nieletnimi?
Yasunari Kawabata po raz drugi dał się
poznać jako autor nietuzinkowy, wręcz groźny, szczególnie z perspektywy
myślenia uporządkowanego, zgodnie z którym wszystko ma ściśle określone
miejsce oraz funkcje, a świat można sprowadzić do kilku prostych równań.
Japończyk udowadnia, że rzeczywistość to niezwykła mieszanina, na którą
składa się m.in. przeszłość, bagaż doświadczeń nie tylko nasz, ale
również naszych bliskich, a wiele rzeczy dzieje się na skutek naszej
bierności, zaniechania wysiłku związanego z podejmowaniem decyzji,
wyborów, czy ogólniej rzecz ujmując – myśleniem. Kawabata pokazuje
również, że nasze tu i teraz to często suma wielu pozornie błahych
wydarzeń, które działając wspólnie, poprzez silną synergię kreują
teraźniejszość, z którą wielu boi się skonfrontować.
——————
* W moim prywatnym odczuciu Kawabata, podobnie jak Jun'ichirō Tanizaki (Dwie opowieści o miłości okrutnej, Dziennik szalonego starca. Niektórzy wolą pokrzywy) oraz Kenzaburo Ōe (Sprawa osobista, Futbol ery Man'en)
z niezwykłym kunsztem meandrowali pośród starości, cielesnej
niedoskonałości, niepełnosprawności – mniemam, że ich biegłość na tyle
przeraziłby Przybosia, że ten również zaliczyłby ich do grona
turpistów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)