Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 17 sierpnia 2013

Cienka granica

Plakat spektaklu Kłamczucha 

Kłamczucha

Andrzej Sadowski


Reżyseria: Andrzej Sadowski
Teatr: BARAKAH
Czas trwania: 55 min.






Teatr BARAKAH, który znajduje się (jeszcze, ale o tym później) na krakowskim Kaziemierzu przy ulicy Szerokiej, w podziemiach kamienicy Klezmer Hois to teatr niezwykle specyficzny. Salka, która pełni rolę zarówno sceny jak i widowni odznacza się bardzo niewielkimi rozmiarami, tak, że na spektaklach przebywa nie więcej niż dwudziestu, czy trzydziestu widzów. Ponadto aktorzy są dosłownie na wyciągnięcie ręki – od publiki dzielą ich centymetry, a niekiedy jakiekolwiek bariery po prostu przestają istnieć. Na niejednym spektaklu jeden z widzów okazywał się nagle aktorem, nie raz, nie dwa gość z publiki wchodził w bezpośrednie interakcje ze sztuką (słynne gumowe dłonie, którymi można było oberwać na Jednorękim ze Spokane). Nic zatem dziwnego, że gra aktorska w takich warunkach jest wyjątkowa, a przy tym wymagająca. Artysta z łatwością może poczuć na sobie spojrzenie każdego widza z osobna – jest ich tak mało, że pod koniec spektaklu w jego oczach dostrzec może osąd na temat własnej, wykonanej przed chwilą pracy. Można przy tym rzec, że odpowiedzialność za jakość spektaklu nie jest jeszcze tak ogromna, kiedy jej ciężar rozciąga się na barki kilku aktorów. Jaka jednak presja musi towarzyszyć artyście, który niemal przez całe przedstawienie samotnie zmaga się z oczekiwaniami publiki? Ileż odwagi i pewności siebie trzeba mieć, by zdecydować się na takie występy?

Kłamczucha autorstwa i reżyserii Andrzeja Sadowskiego to właśnie ten typ spektaklu, kiedy niemal nagi i bezbronny aktor, pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia ze strony towarzyszy czy rekwizytów, musi stawić czoła złaknionej rozrywki publiczności. Tytułowa Kłamczucha w rolę której wcieliła się Anna Piróg-Karaszkiewicz, to kobieta oskarżona o zabójstwo. Podejrzana zostaje wprowadzona do sali przesłuchań przez mężczyznę (Zbigniew Kozłowski), który próbuje wymóc od niej podpis, stanowiący przyznanie się do zbrodni. Od samego pojawienia się na scenie kobieta zwraca na siebie uwagę widza. Potok słów, który wylewa się z jej ust zdaje się żyć własnym życiem. Nieustanna potrzeba mówienia, artykułowania, wyduszania z siebie zgłosek, wyrazów, dźwięków, nie pozwala na jakąkolwiek interakcję oskarżonej z mężczyzną, który bezskutecznie stara się z nią porozumieć. W końcu, zrezygnowany, bezsilny, uruchamia kamerę i prosi kobietę, by opowiedziała przed nią całą historię, jaką ma do przekazania, po czym wychodzi.

Jako widzowie jesteśmy jedynymi świadkami swoistej spowiedzi, słuchaczami brutalnej i przerażającej opowieści o miłości zachłannej, chciwej, toksycznej i niebezpiecznej. Początek jest niezwykle chaotyczny, stanowi plątaninę faktów, trudnych do połączenia ze sobą, absurdalnych, niewiarygodnych, nielogicznych. Facet paradujący w sukienkach kobiety, która go przygarnęła, wynoszący z jej pokoju meble, przedmioty, etc., by zrobić miejsca dla pudeł, w które mógłby łapać jej powietrze. Nie brzmi to jak standardowa historia nieszczęśliwej miłości. Życie kobiety zaczyna przypominać egzystencję więźnia, pozostającego w zimnej i mrocznej celi ślepego uczucia, objawiającego się bezwzględnym, wręcz masochistycznym posłuszeństwem. Cudowna bezmyślność w oddaniu się we władanie drugiemu człowiekowi z biegiem czasu staje się uciążliwa – jest niczym ciężki kloc, który ciągnie nas w dół, który w geście samoobrony postanawiamy odciąć, by wypłynąć jeszcze ku powierzchni, nad którą świeci przecież słońce. Droga ku wolności nie jest jednak taka łatwa, jak mogłoby się wydawać. Okazuje się, że kaleka, a więc pozornie słaba i bezbronna kobieta, jest ofiarą, której przeznaczono funkcję morderczyni. Jej los został ukartowany, rola, jaką ma odegrać, ściśle zaplanowana, bez oglądania się na jej odczucia. Jak można zatem winić kobietę, która tak skrzywdzona wzniosła się ponad własne słabości, poświęciła swoją miłość, by w najwyższym akcie miłosierdzia wziąć na własne ramiona zbrodnię własną i cudzą? Ale, ale? Czy ta na pierwszy, drugi i kolejny rzut oka wariatka mówi prawdę? Czy można wierzyć zdaniom, którymi tak hojnie i niegospodarnie rzuca na prawo i lewo?

Anna Piróg-Karaszkiewicz jako Kłamczucha - foto by Katarzyna Gałek [http://www.teatrbarakah.com]
Anna Piróg-Karaszkiewicz stworzyła niesamowitą kreację głównej bohaterki. Nieprzytomne spojrzenie, którym wodzi po sali, by tylko na moment wbić świdrujący wzrok w któregoś z widzów, powoduje, że skóra mimowolnie cierpnie. Do tego fantastyczna kontrola własnego ciała – szklące się od łez oczy, zasmarkana twarz, nerwowe tiki, sprawiają, że widz już po chwili zapomina, że ma do czynienia wyłącznie z aktorską grą. Całość uzupełnia znakomity ton głosu, który zdaje się biec równo z rytmem oszalałego, głośno bijącego serca. Z niezdrową fascynacją, niemal przez godzinę, śledzimy groteskowo-tragicznie rozwijającą się historię miłosną, przez cały czas głowiąc się, że kobieta, to rzeczywiście, jak wskazuje tytuł, kłamczucha, czy też z ust jej spijamy słowa najczystszej prawdy, która ma przecież tendencję do strojenia się w szaty niezwykłości.

Zatem siedzimy, słuchamy, niedowierzamy i analizujemy. Patrzymy na kobietę, która zdaje się być wrakiem człowieka, coraz mniej zdolnym do rozróżnienia tego, co rzeczywiste, od ułudy, snu, nocnego koszmaru. Podejrzewamy, że cienka granica, która rozdziela psychiczne zdrowie od umysłowego zwichrowania, została być może przekroczona i bohaterka znalazła się na drugim brzegu, na którym zjadanie serc partnerów nie jest już takie niezwykłe. Chociaż, nadciąga kolejna refleksja, być może wszystko to jest wyłącznie grą, umiejętnym kamuflażem, który sprytnie maskuje okropieństwa, jakich dopuściła się kobieta. Być może przyczyną morderstwa była zdrada, zazdrość, chorobliwa podejrzliwość, nieufność, czy cokolwiek innego, co pcha nas w ramiona zbrodni. A schronienie w skórze wariata wydaje się całkiem bezpieczne i wygodne, bowiem zrzuca z nas sporą odpowiedzialność za popełniane czyny. Jak zatem traktować wyznania, których jesteśmy świadkami? Trzeba przyznać reżyserowi, że przez nadanie tak jednoznacznego tytułu swojej sztuce, zdecydowanie namieszał w głowie odbiorcy, który nawet po zakończonym, czy też, z nagła urwanym, spektaklu, zastanawia się, jak to wszystko mogło wyglądać naprawdę.

Reasumując, Teatr BARAKAH po raz kolejny zaserwował widzom niebanalne widowisko teatralne, o którym myśli się również po opuszczeniu murów teatru. W małej, ciasnej piwnicznej sali, przy równie małej widowni rozegrał się ogromny dramat psychologiczny, zaserwowany przez Annę Piróg-Karaszkiewicz, która stworzyła świetną kreację głównej bohaterki, bez przerwy koncentrując na sobie uwagę widza.

P.S.
Kłamczucha była prawdopodobnie ostatnim przedstawieniem, które miałem przyjemność obejrzeć w podziemiach Klezmer Hois. Nie oznacza to rzecz jasna, że ekipa BARAKAHu kończy działalność, albo, że ja definitywnie rezygnuję z kolejnych spektaklów mojego ulubionego teatru. Sprawa przedstawia się zupełnie inaczej – od września tego roku, Teatr BARAKAH przenosi swoją działalność na ulicę Paulińską 28 (czyli w dalszym ciągu pozostaje na urokliwym krakowskim Kazimierzu), gdzie wcześniej swoją siedzibę miał Teatr Łaźnia, gdzie z kolei jeszcze wcześniej znajdowała się mykwa, czyli rytualna łaźnia żydowska. Przeprowadzka łączy się oczywiście ze sporymi kosztami, związanymi z renowacją opuszczonego do tej pory budynku. O większość środków zatroszczyły się założycielki teatru, Ana Nowicka oraz Monika Kufel, jednak nie na wszystkie niezbędne rzeczy udało się pozyskać pieniądze. W związku z tym, na fali rosnącej popularności finansowania społecznego, tzw. crowdfundingu, dziewczyny zdecydowały się zaprosić do pomocy nas, czyli zwykłych obywateli. Kwota, jaką chcą zebrać to 20 000 zł – pieniądze przeznaczone zostaną na zakup sprzętu nagłaśniającego. Jeśli zastanawiacie się, w jaki sposób możecie wesprzeć naszą rodzimą kulturę, serdecznie zachęcam was do zainwestowania właśnie w Teatr BARAKAH. Uczęszczam na ich spektakle już od dłuższego czasu i uważam, że w pełni zasługują oni na naszą pomoc.

P.S.2
Szczegóły na temat projektu znajdziecie na portalu Polak Potrafi, po kliknięciu w poniższy obrazek. Jeszcze raz zachęcam do pomocy!
Teatr BARAKAH

P.S.3 Zdjęcie autorstwa Katarzyny Gałek pochodzi ze strony www.teatrbarakah.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)