Sturmgeschütz III in action
Bruce Culver
squadron/signal publications 1976
seria ARMOR No. 14
Jakiś czas temu pisałem o broszurze nr 20 z cyklu Armor wydawnictwa Squadron/Signal poświęconej z pozoru nieciekawemu tematowi radzieckiego czołgu T-34, która jednak okazała się bardzo interesującą i wartościową. Dziś dla odmiany numer 14 tej samej serii wydawniczej tratujący o sprzęcie pochodzącym z przeciwnej strony frontu – dziale pancernym (właściwie dziale szturmowym) Sturmgeschütz III.
Działa pancerne były typem uzbrojenia charakterystycznym dla II Wojny Światowej. Sturmgeschütz III (zwane także StuG III, Sd.Kfz 142) były produkowane i używane przez całą wojnę, przy czym oczywiście podlegały ciągłej ewolucji, przede wszystkim ze względu na konieczność montowania coraz silniejszego uzbrojenia i opancerzenia, które mogłoby sprostać gwałtownie rosnącym wymaganiom ówczesnego pola walki. Miały wiele zalet, z których głównymi były niższy koszt produkcji, niż czołgu na tym samym podwoziu, możliwość montażu potężniejszych dział oraz niska sylwetka. Oczywiście ceną za to był brak ruchomej wieży, przez co zmiana kierunku prowadzenia ognia wykraczająca poza niewielki kąt wymagała manewrowania całym pojazdem. Choć w dzisiejszej powszechnej świadomości dominującym pojazdem pola walki II Wojny był czołg, to jednak dla niemieckiej piechoty to właśnie działa szturmowe były gwarantem zwycięstwa. Doszło do tego, że piechurzy uważali, iż dopóki towarzyszą im Stugi, dopóty sytuacja nigdy nie będzie naprawdę zła. W obawie przed załamaniem morale nie można było wycofywać jednocześnie z linii frontu zbyt wielu dział szturmowych i takie czynności jak naprawy, obsługa techniczna czy uzupełnianie amunicji musiano organizować nie dla całych jednostek, ale partiami, tak by zawsze pewna widoczna dla piechoty ilość dział pancernych znajdowała się na pierwszej linii. Choć mit asów niemieckiej broni pancernej kojarzy się głównie z czołgiem Tygrys, jednak w rzeczywistości często to właśnie Stugi służyły do łatania dziur i posyłano je na najbardziej zagrożone odcinki frontu, po czym załogi dział szturmowych były odznaczane za bohaterstwo w walce i osiągnięcia.
W tej edycji In Action znajdziemy zwięzłe, ale treściwe omówienie rozwoju konstrukcji StuG III wraz z informacjami pozwalającymi odróżniać pojazdy pochodzące z kolejnych serii produkcyjnych. Bardzo mocną stroną wydania jest bogaty, jak na 50 stron, zestaw zdjęć i ilustracji. Co należy podkreślić, dobranych w sposób niosący jak najwięcej pojęcia o rzeczywistym duchu tej konstrukcji. Niestety, nie za wiele jest zdjęć dosłownie in action, więcej before lub post. Książeczkę z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, zwłaszcza modelarzom, miłośnikom broni pancernej i historii, choć nie tylko. Oczywiście dyskusyjna jest cena, za którą warto ją nabyć, a w bibliotece raczej się jej nie uświadczy. Niemniej, jeśli ktoś ma możliwość sięgnąć po tę lekturę, choćby dzięki znajomym lub rynkowi wtórnemu, naprawdę warto
Wasz Andrew
Zwróćcie uwagę na oryginalną wersję opowieści o Czterech pancernych i psie (kliknij aby powiększyć).
Szczerze podziwiam, że interesujesz się czymś takim i potrafisz o tym czytać - na mnie tego typu lektura działałby niczym środek nasenny :)
OdpowiedzUsuńE - jest bardzo dużo obrazków ;) A tak na poważnie - czy można poznać rzeźbiarstwo nie znając narzędzi?
Usuń