Hollywood
Charles Bukowski
Tytuł oryginału: Hollywood
Tłumaczenie: Teresa Tyszowiecka-Tarkowska
Wydawnictwo: Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Liczba stron: 289
– Co masz zamiar robić? – spytała Sara.
– Z czym?
– No wiesz, film już naprawdę się skończył.
– Wiem.
– Co będziesz robił?
– Zawsze jeszcze są konie.
– Ale oprócz koni?
– No cóż, napiszę powieść o pisaniu scenariusza i kręceniu filmu.
– Dobry pomysł. Myślę, że potrafiłbyś to opisać.
– Chybabym potrafił.
– Jak chcesz zatytułować powieść?
– Hollywood.
– Hollywood?
– No...
I to by było na tyle.
Może raczej: I tak to się generalnie przedstawia. Hollywood
Charlesa Bukowskiego, czy może Henry’ego Chinaskiego, bo w końcu obaj
pisali tę powieść, to książka przewrotna do szpiku kości, w której
pomieszanie fikcji z rzeczywistości nastąpiło w takim stopniu, że mamy
praktycznie do czynienia z literackim roztworem doskonałym. Dopiero
bardzo mocne narzędzie pomiarowe, którym w tym przypadku będzie niemal
perfekcyjna znajomość biografii Charlesa Bukowskiego, pozwoli na
dokładne odseparowanie tego, co spreparowane od tego, co prawdziwe.
Chociaż przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, po cóż miałby ktoś
podejmować tego typu działania. Po co rozpatrywać prozę Bukowskiego w
kategoriach fikcji literackiej, czy też rodzaju zawoalowanego dziennika?
Przecież niezależnie od tego czy czytamy biografię tego znakomitego
pisarza, czy też jego dzieła – brzmi to tak samo dobrze i wiarygodnie.
Nawet, jeśli tak naprawdę część faktów nigdy nie miała miejsca w życiu
Bukowskiego, to przecież mogły mieć one miejsce w życiu kogoś innego.
Henry Chinaski, alter ego Bukowskiego,
bohater większości jego utworów, jest już uznanym pisarzem. 67 lat na
karku, atrakcyjna partnerka Sara, specjalistka od zdrowej żywności u
boku, piątka kotów oraz rzesza fanów na głowie. Czegóż chcieć więcej od
życia? Otóż okazuje się, że na stare lata nadal można się rozwijać i
nigdy nie jest na to za późno. Jon Pinchot, uznany reżyser, skutecznie
nakłania Chinaskiego do napisania scenariusza filmowego, poświęconego
dowolnej historii, jaka tylko przyjdzie Henry’emu do głowy. Widać
wyraźnie, że Chinaski cieszy się ogromnym zaufaniem Pinchota, który jest
święcie przekonany, że cokolwiek stworzy ten stary pijaczyna, będzie to
bezprecedensowe i genialne. Początkowo nieufnie, nieco sceptycznie, z
oporami, ciut niechętnie, Henry zabiera się za płodzenie swojego
kolejnego dzieła. Nie jest chyba zaskoczeniem, gdy okazuje się, że spod
rąk pisarza, wytrwale stukającego w maszynę do pisania, którego członki
ku lepszej sprawności obficie oliwione są alkoholem, wychodzi w końcu
historia życia Chinaskiego, scenariusz w ogromnej mierze bazujący na
jego doświadczeniach z młodości.
O ile pisanie scenariusza przebiegało w
miarę sprawnie i szybko, z drobnymi przerwami oraz nieznacznymi
niepokojami, co możliwości jego ukończenia, o tyle cały proces
transformacji w pełnometrażową produkcję filmową był horrorem, którego
autorstwa nie powstydziłby się sam Alfred Alfred Hitchcock. Zaskakujące
zwroty akcji, niespodziewane rozstrzygnięcia, narastające napięcia oraz
groza oczekiwania – oto kompania Tańca Jima Beama. Chciałoby się rzec, że zabrakło jedynie Jeźdźców Apokalipsy.
W telegraficznym skrócie, o tym właśnie
traktuje książka, o czym zresztą mówi nam dialog, od którego rozpocząłem
tekst. Bukowski wydał powieść w 1989 roku na bazie przeżyć, które
wiązały się z kręceniem filmu Ćma barowa z 1987 roku. Nie muszę
chyba wspominać, kto był autorem scenariusza do tego filmu. Dość
powiedzieć, że bohaterem jest młodzieniec Henry Chinaski, spędzający
całe dnie na wyprawach do baru, pijatykach, walkach na pięści. W
międzyczasie para się pisarstwem, trapią go jednak spore problemy z
wciskaniem swoich dzieł redaktorom, czy wydawcom.
Hollywood to z pewnością
ciekawa pozycja z literackiego punktu widzenia. To niesamowite
spojrzenie na legendarną dzielnicę Los Angeles, które zupełnie zrywa
kurtyny, próbujące ukryć dziwactwa oraz często krystalicznie czystą
głupotę ludzi związanych ze środowiskiem filmowym. W mojej prywatnej
opinii, bezkompromisowość Bukowskiego powinna stać się wyznacznikiem
podejścia, jakie należy stosować w przypadku oceny nachalnych,
pozbawionych talentu aktorzyn oraz mdłych filmideł wciskanych szerokiej
publiczności jako wielkie hity – zero litości.
Nie grzeszy zatem czytelnik, który Hollywood traktuje głównie jako zapis, zakulisowy i bardzo oryginalny, powstawania Ćmy barowej.
Jest to zapis o tyle cenny, że dzięki niemu poznajemy mechanizmy
funkcjonowania wielkiego i legendarnego Hollywood od środka, a więc
sekrety Mekki filmu oraz oazy wszelakich gwiazd i osobowości (czy aby
nie osobliwości?) świata kina stają przed nami otworem. Bukowski bardzo
ironicznie, momentami wręcz złośliwie, a na pewno niezwykle zabawnie,
przedstawia kolejnych bohaterów, którzy w mniejszym lub większym stopniu
związani są z Ćmą barową. Za sprawą Chinaskiego spotykamy całą
galerię niezwykłych postaci, na czele z reżyserami, aktorami,
producentami oraz całą sitwą, która niezbędna jest do powstania kasowego
filmidła. Hank, mimo wrodzonej mizantropii nie wykręca się od suto
podlewanych alkoholem imprez, które często zaczynają jawić się jako
spotkania nieudaczników, kółka wzajemnej adoracji, próby dostania się do
towarzystwa. Ujmująca jest brutalna szczerość oraz trafność sądów pisarza na temat wielu bywalców tego typu przyjęć: Oczywiście,
specyficznego posmaku dodawał temu wszystkiemu fakt, że wśród sławnych i
bogatych roiło się od durnych cip i palantów, którzy załapali się
gdzieś po prostu na korzystną listę płac albo wzbogacili dzięki głupocie
szerokiej publiczności. Zwykle nie mieli za grosz talentu, wizji ani
ducha, choć w oczach publiczności uchodzili za pięknych, godnych
szacunku i podobnych bogom. Zły gust zrodził dużo więcej milionerów niż
dobry gust. Jak żyję i odkąd czytam, nigdy nie spotkałem się
jeszcze z tak pełną definicją celebrytów, którzy ostatnimi czasy wydają
się zalewać całą kulę ziemską, skazując nas na beznadziejną egzystencję,
okraszoną ich płaczu i zgrzytania zębami godnymi popisami.
Interesująca jest również sama metamorfoza Chinaskiego. W Listonoszu
mamy do czynienia z całkiem młodym człowiekiem, który sprawia jednak
wrażenie bardzo zagubionego. Nie znosi towarzystwa ludzi, a swoje żale,
smutki oraz niechęć do świata topi w morzu alkoholu. Cierpi przy tym
okrutnie, bowiem, aby znaleźć fundusze na kolejne hektolitry piwa, wina,
czy wódki, Chinaski musi podejmować męczące, nużące oraz często
poniżające prace zarobkowe. W Hollywood Henry jest już uznanym
pisarzem. Wpływy z książek pozwalają mu żyć na całkiem przyzwoitym
poziomie. Oczywiście nie rezygnuje z rzeczy, które lubił najbardziej. U
jego boku znajduje się piękna kobieta Sara. Nie zdarza mu się opuścić
żadnej gonitwy koni, nawet jeśli wiąże się to z nieobecnością na planie,
na którym jest gościem honorowym. Do tego butelka dobrego wina, która
zdaje się być paliwem Chinaskiego. Pomimo tych wszystkich nałogów,
szczególnie uwzględniając przeszłe dokonania, Henry spokojnie może
uchodzić za statecznego starszego pana. Coraz rzadziej zdarzają mu się
dzikie wybuchy gniewu, czy pijackie ekscesy. Sara, konie, dom z pięcioma
kotami, a wieczorem winko, muzyka klasyczna sącząca się z radia i
maszyna do pisania – Chinaski naprawdę wyhamował u zmierzchu swojej
ludzkiej egzystencji.
Na szczęście staruszek Henry nie jest jeszcze zupełnie pozbawiony ikry oraz werwy do działania. Hollywood
aż kipi od humoru, zabawnych sytuacji oraz mocnych tekstów, które co
rusz przytrafiają się szalonemu scenarzyście. Kpiarskie podejście do
rzeczywistości w połączeniu z megalomanią, umysłowymi aberracjami oraz
głupotą ludzi filmu daje piorunujące połączenie. Co najzabawniejsze, lub
też najtragiczniejsze, to właśnie stary pijaczyna Chinaski, sprawia
wrażenie najnormalniejszego z całego towarzystwa. W końcu Henry nie musi
posuwać się do stosowania piły elektrycznej przy negocjacjach swoich
kontraktów, a na plan nie podjeżdża Rolls-Roycem, na którego masce
odprawiane są później dziwne tańce.
Ambrose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)