Giorgio Bassani
Między murami
Kiedy Historia wkracza na tory eufemistycznie zwane ciekawymi czasami, wiadomo, że nowa rzeczywistość, która nastąpi po okresie tąpnięć, niepokojów, przewrotów bądź wojen, będzie znacząco różnić się od swojej poprzedniczki. Świat, czy też drobny jego wycinek, przed i po wielkich wydarzeniach zyskuje nierzadko zupełnie odmienne oblicze. Dla przykładu Europa przed i po II wojnie światowej to w zasadzie 2 różne miejsca – rozpętany w 1939 konflikt pochłonął życie ponda 40 milionów istnień ludzkich, doprowadzając do eksterminacji całych społeczności. Piekło II wojny światowej najdotkliwiej dotknęło europejskich Żydów – wg historyka Martina Gilberta ofiarami Holocaustu padło 5,7 milionów ludzi z 7,3 milionowej populacji. Tak ogromne liczby to pojęcia wręcz abstrakcyjne, które trudno jest pomieścić w człowieczej świadomości. Jak jednak wiadomo, za każdymi cyferkami skrywają się konkretne dramaty, o czym przekonuje nas m.in. literatura, która chociaż częściowo pozwala nam uzmysłowić sobie o zdarzeniach, do jakich doszło w latach 30-tych i 40-tych XX wieku. O tym jak zmieniło się oblicze włoskich miast i miasteczek, z których zniknęła ludność żydowska ciekawie pisze Giorgio Bassani (1916 – 2000), włoski poeta, prozaik i eseista, autor zbioru Między murami. Pięć historii ferraryjskich.
W skład książki, która ukazała się na łamach Zeszytów Literackich, wchodzi 5 tytułów: Lidia Mantovani, Spacer przed kolacją, Tablica na via Mazzini, Ostatnie lata Clelii Trotti oraz Pewna noc ‘43 roku. Każda z tych literackich miniaturek, którym bardzo blisko jest do noweli, zawiera w sobie okruch bezpowrotnie utraconej przeszłości. Autor skupia się w nich na zobrazowaniu przedwojennego żydowskiego środowiska Ferrary, włoskiego miasta leżącego w regionie Emilia-Romania, niedaleko Bolonii. W 5 opowieściach, których czas akcji rozciąga się od przełomu XIX i XX wieku aż po późne lata 50-te XX wieku ukazane zostają losy zwyczajnych ludzi, zmagających się z tym, co przeznaczyła im kapryśna fortuna. Zdarzenia opisywane przez Bassaniego to początkowo sytuacje, które najtrafniej określić mianem prozy codzienności – szarzy ludzie prowadzą swoje szare żywoty, chwilami ciesząc się ulotnym szczęściem, innych zaś razem bolejąc nad poniesioną stratą czy zaznanym nieszczęściem. Bassani z cudownym wyczuciem i pieczołowitością wyłapuje i portretuje te drobnostki, jakie składają się na człowieczy byt, a łącząc ze sobą poszczególne epizody raczy nas wielobarwną mozaiką, która uderza autentycznością. Dopiero wraz z upływem kolejnych stron na scenę wprowadzone zostają rekwizyty sygnalizujące, że oto nadciągają burzliwe czasy. Faszyzm, doktryna polityczna, którą w życie wprowadzali także żydowscy obywatele Włoch, po rozpoczęciu flirtu z niemieckim nazizmem, nasycony zostaje ideologią antysemicką – punktem kulminacyjnym narastających ksenofobicznych nastrojów jest Manifest Rasy (Manifesto della razza) z 14 lipca 1938, w wyniku którego m.in. włoscy Żydzi zostają pozbawieni obywatelstwa oraz zakazuje się pełnić im ważnych funkcji państwowych. Narzucona przez państwo polityka rasowa sprawia, że niejedna, szanowana dotychczas jednostka, nagle znajduje się na marginesie, gdzie, szczególnie w obliczu nadciągającej wojennej zawieruchy, jest bardzo niebezpiecznie.
Czytelnicy, którzy tak jak ja, mieli już okazję obcować z prozą Bassaniego (na j. polski przełożony m.in. powieść Ogród rodziny Finzi-Continich oraz nowelę Złote okulary), nie będą zaskoczeni stylem, w jakim utrzymane jest Między murami. Pięć historii ferraryjskich. Włoski pisarz operuje specyficzną techniką, której wyróżnikiem jest analityczność i umiłowanie detalu. W rezultacie strumień narracji, sukcesywnie tamowany obszernymi dygresjami i adnotacjami, płynie leniwie i niespiesznie, co rusz meandrując, raz to oddalając, a za moment przybliżając nas do sedna snutej opowieści. Dygresje orbitują wokół architektonicznych akcentów miejskiego krajobrazu; dziejów tych jego mieszkańców, którzy zasłużyli sobie na pamięć szerokich mas czy burzliwych perypetii samej Ferrary. Wypadkową takiej maniery tkania słownego materiału jest nietypowe traktowanie swoich bohaterów, którzy niejednokrotnie schodzą na dalszy plan, stając się tłem czy też mało znaczącym elementem. Wydaje się, że w ten właśnie sposób, poprzez tę sinusoidę obecności i niebytu, Giorgio Bassani dąży do uświadomienia czytelnikowi tego, co stało się z ferraryjskimi (a więc i włoskimi) Żydami – w wyniku II wojny światowej jak i incydentów z lat 30-tych XX wieku Izraelici (bo takim też mianem określają się niektórzy protagoniści) przemienili się w widma, cienie bądź mary, które niewprawne oko łatwo może przegapić. Do życia przywracają ich wspomnienia innych, tyle, że po owe wspomnienia sięga się niechętnie, bowiem boleśnie przypominają one o ludzkiej słabości. Słabości, która popycha do zdrady, bądź nakazuje odwracać wzrok lub nie podnosić głosu, gdy bliźniemu dzieje się krzywda.
Personifikacją takiego niechcianego i męczącego widma jest Geo Josz, bohater Tablicy na via Mazzini. Mężczyzna to jeden z czterystu przedstawicieli przedwojennej Gminy Żydowskiej w Ferrarze, ale też jedyny ze stu osiemdziesięciu trzech wywiezionych na teren III Rzeszy Niemieckiej członków tejże Gminy, któremu udało się ową podróż przetrwać. Jego zjawienie się w Ferrarze po wojnie i to w chwili montażu tablicy upamiętniającej poległych Żydów budzi zdumienie i konsternację. Geo Josz szybko pojmuje, że (…) wszystko psuje swoją obecnością, która (…) ma wszelkie cechy „gafy” [1] – począwszy od faktu, że to z jego winy korekty wymaga tytułowa tablica; poprzez brak wyczucia i dyskrecji, przejawiającymi się w nieustannych dążeniach do tego, by pamiętać (a przecież (…) przeszłość jest przeszłością, nie ma co jej odgrzebywać! [2]); skończywszy na niemal publicznym przeżywaniu swojej żałoby, nie pozwalając tym samym uspokoić sumienia tych mieszczan, którzy w minionej faszystowskiej epoce, wykazywali się odrobinę większą gorliwością i entuzjazmem, niż było to wymagane.
Nie mniej symboliczne są postacie z dwóch pierwszych opowiadań, tj. z Lidiii Mantovani oraz Spaceru przed kolacją. Zarówno student Dawid jak i doktor Elia Corcos to Żydzi, którzy ulegają urokowi ferraryjskich gojek. W obu przypadkach miłość daje fizyczne owoce, ale tylko jeden z kochanków postanawia wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i żeni się z matką swojego dziecka. Drugi, lekkoduch i marzyciel, przeświadczony o własnej wyjątkowości, wyfruwa po krótkiej i nieudanej próbie wspólnej, rodzinnej egzystencji. Finał ich ziemskiego bytu jest jednak dokładnie taki sam – trafiają do obozu na terenie III Rzeszy Niemieckiej, gdzie ginie o nich wszelki słuch. W tym kontekście Bassani zdaje się sygnalizować, że nazistowska maszyna śmierci wszystkie swoje ofiary traktuje jednakowo, nie dzieląc ich na złych i dobrych, godziwych i niegodziwych, odpowiedzialnych i niefrasobliwych, moralnych i niemoralnych. Wszystkich, których zaklasyfikowano jako podludzi, czeka jednakowy los, który zaczyna się wraz z przekroczeniem obozowej bramy, a kończy w obozowym krematorium.
Bardziej archetypami niż ludźmi (chociaż nie można zaprzeczyć, że rysy psychologiczne obu postaci zostały nakreślono z mistrzowską precyzją) są także Clelia Trotti oraz Pino Barilari. Kobieta, a właściwie staruszka, zasłużona w bojach socjalistka, to uosobienie idealistki, której niezłomność, czystość wyznawanej idei i bezkompromisowość może jedynie mierzić, drażnić, irytować, wręcz szczypać po oczach. Stąd – jeszcze za życia – skazanie jej na lata (…) małodusznej, haniebnej izolacji i zapomnienia [3], bowiem nikt nie lubi osobników czy osobniczek, których sama obecność każe rewidować dokonywane wybory i podejmowane decyzje, nierzadko przecież skalane małostkowością, tchórzliwością, pragmatyzmem, oportunizmem czy konformizmem. Bez takich ludzi jak Clelia Trotti owe potknięcia zdecydowanie łatwiej jest wyjaśnić, wytłumaczyć, odnieść do konkretnych historycznych okoliczności, które nie pozwalały działać inaczej, itd. W tym właśnie kontekście – na zasadzie kontrastu – uzupełnieniem sylwetki Clelii Trotti jest Pino Barilari, protagonista ostatniego opowiadania pt. Pewna noc ‘43 roku. Ten na poły sparaliżowany przez syfilis mężczyzna jest personifikacją niemego świadka, który nie potrafi robić niczego poza bacznym obserwowaniem. Można odnieść wrażenie, że Pino Balirali to jedna z najzmyślniej skonstruowanych postaci – ten syn aptekarza przeżywa krótki romans z faszyzmem, kiedy jako 17-latek w ostatniej chwili załapuje się na pociąg wiozący oddziały Czarnych Koszul, mające wziąć udział w sławetnym Marszu na Rzym. Pamiątką po uczestnictwie w zamachu stanu jest syfilis, który daje o sobie znać dopiero kilka lat później. Tym sposobem Pino Balirali to metaforyczne wcielenie Włochów, którzy dali się skusić i zainfekować faszystowskimi obietnicami i hasłami. I bynajmniej nie są to tylko ci, którzy wstąpili do partii, którzy dopuścili się mniej lub bardziej zbrodniczych uczynków, którzy ślepo wypełniali powierzane im rozkazy – Wszyscy, podobnie jak on, byli mniej czy bardziej faszystami; i żaden werdykt sądowy nie zdoła nigdy przekreślić tej prawdy [4].
Między murami to krótkie 5 utworów, które jednak potężnie rezonują w odbiorcy, nie pozwalając mu na szybką i bezrefleksyjną lekturę, wymuszając uwagę i skłaniając do samodzielnych przemyśleń. Rozważania cisną się do umysłu tym usilniej, że przyjęta narracja kojarzy się z głosem zwykłego człowieka, jednego z wielu, anonimowego członka wielkiej ciżby – ale im mocniej Bassani stylizuje swoją opowieść na relację zrównoważonego i rozsądnego człowieka, starającego się bezstronnie przytaczać fakty i z rzadka wtrącającego swoje opinie, tym mocniejsza staje się wymowa dzieła, zgodnie z którą ceną za moralne kompromisy i przymykanie oczu na pleniące się zło są zbrodnie, popełniane być może przez innych ludzi, ale za które my również ponosimy odpowiedzialność. Gdyby jednak odrzucić, bądź chwilowo pominąć tę warstwę książki, Między murami jawi się jako przepełniona melancholią i nostalgiczna elegia o świecie, który na zawsze odszedł: Jeszcze dzisiaj może się zdarzyć, że szperając w niektórych sklepikach Ferrary, natrafimy na kartki pocztowe sprzed prawie stu lat. Są to widokówki, często pożółkłe, poplamione, czasem, prawdę mówiąc, mało czytelne [5] – można śmiało rzec, że dzięki Bassaniemu, czytelnik zyskuje sposobność, by poznać historie skrywające się za owymi nadkruszonymi zębem czasu pocztówkami. Piękna rzecz!
[1] Giorgio Bassani, Tablica na via Mazzini w: Między murami. Pięć historii ferraryjskich, przeł. Halina Kralowa, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2017, s. 69
[2] Tamże, s. 85
[3] Giorgio Bassani, Ostatnie lata Clelii Trotti w: Między murami. Pięć historii ferraryjskich, przeł. Halina Kralowa, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2017, s. 127
[4] Giorgio Bassani, Pewna noc ‘43 roku w: Między murami. Pięć historii ferraryjskich, przeł. Halina Kralowa, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2017, s. 176
[5] Giorgio Bassani, Spacer przed kolacją w: Między murami. Pięć historii ferraryjskich, przeł. Halina Kralowa, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2017, s. 41
Bardzo ciekawe jak szybko Włosi zostali zainfekowani faszyzmem i antysemityzmem. Przed 1938 większość społeczeństwa włoskiego nie żywiła uprzedzeń rasowych; rasizm, konflikty narodowościowe właściwie nie były obecne we Włoszech.
OdpowiedzUsuńPoprawność polityczna mocno wypacza obraz faszyzmu w książkach włoskich autorów. W rzeczywistości faszyzm był być może najbardziej udanym eksperymentem ustrojowym w dziejach, dopóki nie skręcił w kierunku nazizmu, co skończyło się katastrofą. Właśnie sukcesy włoskiego faszyzmu i jego wysoka ocena przez ówczesne społeczeństwo sprawiły, paradoksalnie, że tak łatwo i z ufnością Włosi rzuci się w nazizm, z wszystkimi jego konsekwencjami, a to już była całkiem inna bajka.
UsuńAwito, "infekcja" to b. trafne określenie. Można w sumie powiedzieć, że najpierw nazizmem zostali zainfekowani Niemcy (Ci, którzy w porę nie dostrzegali zagrożenia, jakie niosła ta ideologia i nie zdecydowali się na opuszczenie raczkującej III Rzeszy, po pewnym czasie nie mieli już wyjścia i musieli krakać jak reszta wron), a następnie Włosi. A o niemiecko-włoskich stosunkach tuż przed wojną ciekawie pisze Moravia w swojej powieści 1934.
UsuńKojarzę okładkę książki "Złote okulary", choć samego tytułu nie miałam okazji poznać. "Między murami" to kolejne dzieło Giorgio Bassaniego, które recenzujesz i po które warto sięgnąć. Najbardziej intryguje mnie motyw ferraryjskich Żydów.
OdpowiedzUsuńObie książki są stosunkowo krótkie, więc tym bardziej warto dać im szansę - nawet gdyby nie zaiskrzyło, to ilość czasu poświęcona na lekturę jest bardzo niewielka. A sam autor urodził się w rodzinie ferraryjskich Żydów, stąd b. dobra znajomość tego środowiska.
Usuń