Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 20 września 2019
Domenico Starnone "Sznurówki" - Rodzina, czyli sztuka kompromisów
Tytuł oryginału: Lacci
Tłumaczenie: Stanisław Kasprzysiak
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Don Kichot i Sancho Pansa
Liczba stron: 208
Na ogół założenie rodziny to
przedsięwzięcie, co do którego człowiek ma określone oczekiwania i plany. To
proces, z którym wiążą się mniej lub bardziej realistyczne nadzieje oraz
pragnienia. Niestety to także projekt, który nierzadko niewolny jest od wad i
skaz. Część z nich jest na tyle fatalna, że masa krytyczna zostaje
przekroczona, w rezultacie czego cała inicjatywa obraca się w niwecz. Smutnym
przykładem porażki poniesionej właśnie na takim polu jest powieść Sznurówki autorstwa Domenico Starnone
(1943), włoskiego scenarzysty, dziennikarza i prozaika, prywatnie męża Anity
Raja, która według wciąż niepotwierdzonych oficjalnie źródeł jest cieszącą się
ogromną popularnością pisarką, ukrywającą się pod pseudonimem Eleny Ferrante.
Książka to klasyczna opowieść o
małżeńskim kryzysie. W chwili rozpoczęcia dzieła razem z protagonistami
zanurzamy się w przeszłość i obserwujemy jak on – wówczas 34-latek, mąż z
12-letnim stażem i ojciec dwójki dzieci – wpada w wir namiętności i bez pamięci
zadurza się w młodszej o 15 lat kochance. Ona – 36-letnia kobieta na utrzymaniu
swojego małżonka, zajmująca się dotychczas prowadzeniem domowego gospodarstwa i
wychowaniem pociech – nie może pogodzić się z tym, że potraktowano ją niczym
przedmiot, który po pewnym okresie użytkowania ciśnięto w kąt niczym zużyty i
niepotrzebny już gruchot. Po latach oboje próbują zrozumieć, co doprowadziło do
feralnej sytuacji, tłumacząc przy tym swoje racje.
Utwór utrzymany jest w
interesującej konwencji. Domenico Starnone posługuje się pierwszoosobową
narracją, którą wprowadza czy to za sprawą listów czy przywoływanych wspomnień,
dzięki czemu historia snuta jest z perspektywy osób bezpośrednio w nią
zaangażowanych. Taka formuła umożliwia ukazanie w jak różnorodny sposób można
spoglądać na jednakowe zdarzenia, co stanowi dobre uwypuklenie faktu, iż każdy
z nas obdarzony jest niepowtarzalnym aparatem służącym do odbierania i
przetwarzania bodźców płynących z otoczenia. Jednocześnie pozwala to uzmysłowić
nam, jak wielką sztuką jest współżycie z drugim człowiekiem, szczególnie wtedy,
kiedy nasze życiowe filozofie czy charakter, jakim obdarzyła nas natura stoją
do siebie w wyraźnej opozycji. W takich wypadkach wspólna egzystencja zawsze
sprowadza się do mniejszych bądź większych wyrzeczeń i kompromisów.
Sednem dzieła jest uświadomienie
nam, że nic, nawet pozornie wielkie i trwałe uczucie, nie jest niezmienne.
Także miłość, jeśli się ją zaniedba, może szybko obrócić się w zgorzknienie i
rozczarowanie w efekcie czego małżeństwo może zacząć jawić się jako klatka,
która tłamsi i przytłacza, uniemożliwiając rozwinięcie skrzydeł. Sznurówki rozpatrywane w tym właśnie
kontekście, tj. spojrzenia na rodzicielstwo jako na rodzaj poświęcenia i
rezygnacji z pewnych przywilejów czy przyjemnostek, jest bardzo zbieżne z
wymową Córki pióra wspomnianej Eleny
Ferrante. W obu przypadkach rodzina jest (…)
świadectwem zmarnowanej młodości [1]
– przybiera ona formę balastu, który obciąża i krępuje, czy to na polu
uczuciowym czy zawodowym, co symbolizują tytułowe splątane sznurówki skutecznie
ograniczające swobodę ruchów.
Zatem Sznurówki są również opowieścią o egoizmie. Dbanie o własną wygodę
i skupiane się na sobie mocno utrudniają dostrzeżenie potrzeb najbliższym osób.
Samolubstwo katalizuje rozwiązania najprostsze, ale i najbardziej wstrząsające,
skrajne, o konsekwencje których martwimy się o tyle, o ile nas dotyczą.
Naszkicowany portret konformizmu i zapatrzenia się w siebie jest o tyle
ciekawy, że zostaje uzupełniony o racje, za sprawą których protagonista usiłuje
wytłumaczyć własną postawę odwołując się między innymi do prawa do decydowania
o swoim bycie (Czy podążanie za własnym
losem jest przestępstwem? [2])
oraz popełniania błędów, których skutki nie powinny ciągnąć się za nami w
nieskończoność. Ponadto przywołany zostaje lęk o to by nie powielić, choćby
podświadomie, błędów własnego ojca, często uciekającego się do przemocy.
Do książki dołączony zostaje
punkt widzenia dzieci, dzięki któremu przekonujemy się jak destrukcyjny i
toksyczny wpływ na dorastające osoby ma odejście jednego z rodziców. Autor
przywołuje zarówno konsekwencje krótkoterminowe, tj. drobne niedogodności oraz
kłopoty jak i efekty długofalowe, tzn. zmaganie się poczuciem winy i piętnem
bycia odtrąconym, które uniemożliwiają bądź utrudniają zawieranie trwałych
relacji w dorosłym życiu.
Powieść Domenico Starnone
napisana jest sprawnie z warsztatowego punktu widzenia. Portrety psychologiczne
poszczególnego z bohaterów nakreślone są z należytą starannością, co powoduje,
że czytelnik z zainteresowaniem śledzi zachodzące pomiędzy danymi osobami
interakcje. Szkoda tylko, że autor nie wychodzi poza schemat i nie oferuje zbyt
wiele w tematyce, która jest przecież na wskroś wyeksploatowana. Summa summarum książka jest niczym
ubranie, uszyte ze znanych materiałów oraz przy zastosowaniu sprawdzonych
ściegów – wygodne i przyjemne, ale niezbyt oryginalne.
[1] Domenico Starnone, Sznurówki, przeł.
Stanisław Kasprzysiak, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2017, s. 19
[2] Tamże, s. 1266 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Skoro „Sznurówki” są w wymowie podobne do „Córki”, chętnie po nie sięgnę. Rodzina obciąża i krępuje, to prawda, ale też daje dużo szczęścia i poczucie, że się jest komuś potrzebnym.
OdpowiedzUsuńTak patrzę na okładkę i myślę sobie, że granatowe skarpetki niezbyt pasują do czarnych spodni i butów. :)
Ciekaw jestem zarówno Twojej opinii jak i tego, czy Ty też dostrzeżesz pewne podobieństwa. Dla mnie obie lektury bardzo dobrze się uzupełniają.
UsuńA ten niebieski kolor skarpetek to taki robotniczy ;)
Jedyną rzeczą niezmienną jest zmiana ;)
OdpowiedzUsuńW temacie wstępu: pan Ambrose bawi się w plotki? :o Tego to bym się nie spodziewał? ;P
Jak to rzekł jeden mądry człowiek: panta rhei.
UsuńA plotki, ploteczki, plotunie, jeśli dotyczą literatury, to całkiem ciekawa sprawa. Interesujące jest choćby jak włoskiemu dziennikarzowi udało się "ustalić" kim jest Ferrante. Otóż Claudio Gatti prześledził przepływ finansów Anity Raja i stwierdził, że moment, kiedy Ferrante zaczęła odnosić pierwsze literackie sukcesy pokrywa się z okresem gdy u Anity Raja nastąpił znaczący wzrost przychodów.
Stąd ta konkretna plotka jest b. cenna, bo dobitnie pokazuje, że coś takiego jak anonimowość w sieci nie istnieje - już przez samo posiadanie internetowego konta bankowego i karty bankomatowej dostarczamy potencjalnym obserwatorom cały ogrom informacji.
Egoiści często są b. interesującymi bohaterami literackimi, więc kiedyś pewnie przeczytam tę powieść. Zwłaszcza że włoskiej literatury wciąż u nas mało.;(
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem jak ją odbierzesz, chociaż obstawiam, że nie będzie to książka, która wywrze na Tobie jakieś kolosalne wrażenie ;) A włoszczyzna niby u nas wychodzi, ale tak od przypadku do przypadku. Przyznaję, że podoba mi się idea (ostatnimi czasy coraz rzadziej wcielana w życie), by wydawać kolekcje literatury danego kraju - "Polityka" miała swego czasu całkiem zgrabnie i starannie przygotowaną "Współczesną Literaturę Rosyjską".
Usuń