Córka
Elena Ferrante
Tytuł oryginału: La figlia oscura
Tłumaczenie: Lucyna Rodziewicz-Doktór
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 232
Leda, bohaterka powieści Córka autorstwa włoskiej pisarki Eleny
Ferrante, stwierdza: Najtrudniej
opowiedzieć o tym, czego sami nie rozumiemy [1].
Jeśli jednak zacząć cierpliwie przelewać słowa na papier, wkrótce z bezładnej
plątaniny opadać zaczynają chwasty zbędnych naleciałości. Zostają tylko
zdarzenia (lubiące mienić się faktami) skażone piętnem emocji. Z tego
nierozerwalnego połączenia – uporządkowanego już z racji selekcji i związanej z
nią podziału na to, co godne jest zapisu oraz to, czemu nie warto poświęcać
więcej uwagi – z wolna wyłania się historia, która powolutku nasącza się
sensem. Sensem, którego sednem pozostaje rodzicielstwo.
Elena Ferrante, anonimowa pisarka
skrywająca się za przybranym nazwiskiem, w Córce
pochyla się nad tematem równie starym, co ludzkość. Pretekstem do rozważań
poświęconych głównie macierzyństwu jest osoba wspomnianej Ledy. 47-letnia
kobieta pracuje na jednej z włoskich uczelni jako nauczycielka akademicka. W
momencie rozpoczęcia utworu w sposób symboliczny z jej ramion zostaje zdjęty
dość pokaźny ciężar – dwie dwudziestokilkuletnie córki wyjeżdżają do
mieszkającego w Kanadzie ojca, byłego męża Ledy, by podjąć tam studia.
Zniknięcie dzieci jawi się jako niespodziewana wolność, którą Leda pragnie
spożytkować na różne sposoby. Preludium do niespiesznego rozkoszowania się
własną obecnością jest wyprawa nad morze. Tyle, że wakacyjna sielanka nie trwa
długo, bowiem czar pryska w chwili, gdy protagonistka spotyka rodzinę, która
okazuje się impulsem do zanurzenia w dość chłodnych wodach przeszłości.
Dzieło Ferrante ma charakter
ściśle retrospektywny – pod wpływem bodźca w postaci młodej matki i jej córki,
będącej częścią pokaźnej, neapolitańskiej familii, Leda pochyla się nad własnym
bytem, skrupulatnie analizując dokonane wybory, próbując ocenić na ile były one
trafne bądź słuszne, a w jakim stopniu konieczne, bowiem niezbędne do
zrealizowania przedsięwziętych wcześniej planów. W miarę zagłębiania się w
opowieść snutą przez Ledę uświadamiamy sobie złożoność i nietypowość poczynionego
przez nią postanowienia. Wyłamanie się z obowiązującego schematu stanowi też
znakomity przyczynek do refleksji poświęconych rodzicielstwu.
Kluczową myślą, jaką ma nam do
przekazania Ferrante wydaje się być zasygnalizowanie, że macierzyństwo to jedna
z wielu społecznych ról, jakie narzuca na kobiety ludzka zbiorowość. Zgodnie z
wykładnią tradycyjną (konserwatywną) możliwość bycia matką to swoisty dar i
odpowiedzialność, a niekiedy wręcz cel w sam sobie (jak gdyby funkcją nadrzędną
kobiety było posiadanie i wychowywanie potomstwa). W ujęciu bardziej
nowoczesnym głośno zwraca się uwagę na fakt, że to także czasochłonne i
absorbujące zajęcie, które wymaga zarówno poświęcenia jak i rezygnacji z wielu
dotychczasowych aktywności. W przypadku głównej bohaterki wspomnienie bycia
matką łączy się przede wszystkim z ogromnym wysiłkiem, brakiem wsparcia ze
strony męża, stresem oraz koniecznością wyboru pomiędzy dziećmi a karierą.
Książka rozpatrywana na bardziej
uniwersalnej płaszczyźnie pokazuje jak trudno jest wyzwolić się z masek i ról,
do jakich jesteśmy przypisani. Pozornie najprostsze wyjście, czyli opuszczenie
łona społeczności, której zasad nie umiemy bądź nie chcemy zaakceptować, na
dłuższą metę okazuje się rozwiązaniem próżnym i daremnym, bowiem w ten sposób
skazujemy się na wyobcowanie. Z kolei pozostanie w grupie i uparte trwanie przy
własnym systemie wartości oraz nieliczenie się ze z powszechnymi regułami i stereotypami
naraża nas na ostracyzm.
W tym kontekście powieść Ferrante
traktuje też o samostanowieniu, tj. możliwości decydowania o własnym losie.
Autorka z jednej strony przypomina, że wiąże się to z braniem odpowiedzialności
za podjęte decyzje, z drugiej zaś podkreśla, że nie brak ludzi, dla których taka
niezależność jest rodzajem balastu i obciążenia. Dla tego typu osobników
zdecydowanie łatwiejszy i wygodniejszy jest żywot prowadzony pod dyktando
innych, którymi mogą być rodzice, współmałżonek czy przyjaciele. Ciekawe są
spostrzeżenia dotyczące podświadomego idealizowania takich ewentualnych
przewodników bądź mentorów życiowych: nadmierny podziw może być groźny i
zwodniczy, szczególnie w okolicznościach, które uświadamiają nam, że wielbiona
osoba jest jedynie ludzką istotą i zdarza się popełniać jej błędy czy
irracjonalne działania.
Córkę, książkę krótką, bo w polskim wydaniu liczącą sobie nieco
ponad 200 stron, czyta się szybko, co jest o tyle zaskakujące, że utwór jest
pełen treści, a jedyny dynamizm nadawany jest przez wewnętrzne przeżycia i
rozterki Ledy, będącej pierwszoosobową narratorką. Ferrante, która operuje
bardzo zgrabnym i eleganckim językiem, umiejętnie manipuluje reminiscencjami,
sprawnie przeplatając teraźniejszość z przeszłością. Lektura dzieła to z jednej
strony uważne śledzenie zawiązującej się historii związanej z młodą matką i jej
córką spotkanymi na plaży, z drugiej zaś stopniowe poznawanie biografii Ledy,
biografii niewolnej od wydarzeń, które dla niejednego mogą uchodzić za kontrowersyjne
czy wręcz szokujące. Wszystko to sprawia, że Córka to solidna i dobra powieść, która pozwala całkiem przyjemnie
spędzić czas przeznaczony na relaks.
[1] Elena Ferrante, Córka, przeł. Lucyna
Rodziewicz-Doktór, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017, s. 6
Będzie czytane.;)
OdpowiedzUsuńHa, to jak już zostanie przeczytane i zaopiniowane, to wtedy będzie komentowane ;)
UsuńAniu, ja też bardzo polecam „Córkę”. :)
UsuńAmbrose, pod wpływem Twojej recenzji sięgnęłam po książkę i szybko odkryłam, że będzie to dla mnie jedna z bardzo ważnych lektur. Są w niej sceny, które wstrząsają: ta, jak Elena płakała za lalką, jak Leda biła Biankę czy wreszcie scena ze szpilką. Masz rację, że niektóre wydarzenia z życia Ledy szokują. Ona kochała córki, ale nie umiała zapanować nad pragnieniem, by je porzucić i szukać przygód, robić karierę itp.
Neapol uchodzi za piękne miasto, tymczasem urodzona tam Leda marzyła tylko o tym, by uciec. Pamięta je jako pustynię kulturalną, a neapolitańczyków jako ludzi ordynarnych, prymitywnych. Podobało mi się takie niestereotypowe przedstawienie miasta.
W takim razie bardzo się cieszę, że stałem się impulsem do sięgnięcia po lekturę, która przypadła Ci do gustu.
UsuńA sytuacja Ledy dość dobrze pokazuje, że wg społecznych standardów, z dwójki rodziców to właśnie kobieta ma niejako większe obowiązki, by troszczyć się o dzieci i je wychowywać, będąc przy nich cały czas obecną i poświęcając im niemal cały swój czas. W sumie jest o tyle zabawne, że jeszcze kilkadziesiąt czy kilkaset lat temu za opiekę odpowiedzialne były wszelakiej maści mamki czy opiekunki ;)
Proza Eleny Ferrante (cykl "Genialna przyjaciółka") czeka na swoją kolej w mojej biblioteczce. Wśród moich przyjaciółek wzbudziła mieszane uczucia - część z nich uznała ją za "genialną", a część za "banalną" albo (koniec cyklu) - "męczącą i powtarzalną". Sama muszę się przekonać! Ale zacznę jednak poznawać ją od początku (czyli od "Genialnej przyjaciółki"), a więc zanim dotrę do "Córki" minie trochę czasu. A Ty czytałeś jej wcześniejsze, wydane w Polsce, książki?
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że moja znajomość z Ferrante zaczęła się poniekąd za sprawą cyklu "Genialna przyjaciółka". Moja dziewczyna obejrzała serial i przeczytała cykl - w obu przypadkach jej wrażenia były pozytywne. W związku z tym poprosiła mnie o wypożyczenie z biblioteki innych dzieł Ferrante i w ten sposób w naszym mieszkaniu znalazła się "Córka", na którą w końcu i ja się skusiłem. Jak na razie to jedyna książka Ferrante, jaką przeczytałem, ale może w przyszłości skuszę się na coś jeszcze.
UsuńOstatnio odkrywam ciekawy trend - w przypadku fantastyki skłaniam się ku dłuuugim sagom, ale w przypadku literatury np. obyczajowej od pewnego czasu wolę krótko i treściwie.
OdpowiedzUsuńJa już od dawna nie czytałem żadnej dłuższej sagi. Chociaż na półce mam 2 zbiorcze wydania Le Guin ("Ziemiomorze" oraz "Sześć światów Hain"), więc prędzej bądź później na coś się skuszę.
UsuńO proszę, jeszcze nie zetknęłam się z twórczością Eleny Ferrante, a zapowiada się ciekawie. Temat rzeczywiście stary jak świat, bo trudno znaleźć idealne rozwiązanie, by pogodzić macierzyństwo z karierą, miejscem w społeczeństwie i własnymi pasjami. Bo jakoś dobrze by jeszcze było utrzymać dobre relacje z potomstwem... Imię bohaterki kojarzy mi się z mitologią grecką - czy i do tego są tutaj jakieś widoczne nawiązania?
OdpowiedzUsuńTemat stary, ale wg mnie poprowadzony całkiem zgrabnie. Co do imienia to ciekawe pytanie. W sumie w książce także pojawia się wątek kochanka ;)
Usuń