DNF. Nie dałem rady...
Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
sobota, 17 maja 2025
Łukasz Wachowski „W imię OJCA” - tylko się przeżegnać †
poniedziałek, 12 maja 2025
"The Rainbow" Yasunari Kawabata - Obrazy przepływającego świata [*]
Yasunari Kawabata
The Rainbow
Strumienie czasu płyną niestrudzenie, sprawiając że otaczająca nas rzeczywistość ulega nieustannym przeobrażeniom. To, co znane i do czego przywykliśmy, stopniowo odchodzi, zanika i zastępowane jest przez nowe, które niekiedy razi nas i mierzi, wzbudzając niechęć i bunt. Cóż jednak oznacza nasza irytacja wobec potężnych sił kapryśnej fortuny, która modeluje świat wedle własnego uznania. Zmiana to nieodzowna składowa człowieczego żywota, o czym przekonują się bohaterki powieści The Rainbow, autorstwa Yasunariego Kawabaty (1899 – 1972), prozaika i poety japońskiego, pierwszego pochodzącego z Kraju Kwitnącej Wiśni laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (został on uhonorowany w 1968 roku).
środa, 7 maja 2025
Jeffrey Archer „NIc bez ryzyka” - świetna rozrywka nie zaśmiecająca pamięci ♥
poniedziałek, 5 maja 2025
Maciej Siembieda „Gambit” - jak zepsuć rewelacyjny temat 😡
Lekturą kwietnia 2025 roku Dyskusyjnego Klubu Książki w Rawie Mazowieckiej była „oparta na faktach” powieść Macieja Siembiedy „Gambit”. Dyskusja na temat wrażeń z lektury sprowadziła się głównie do wytykania błędów wszelkiej maści, od braków warsztatu pisarskiego poczynając, a na realizmie kończąc, przy czym padały i takie określenia jak grafomański wybryk czy karykatura rzeczywistości. Pozytywne i niezdecydowane głosy koncentrowały się nieśmiało na tym, że dla części czytelników była to nowa, interesująca tematyka.
Głosy w klubie rozłożyły się następująco: nikt nie był zachwycony, książka nikomu się bardzo nie podobała, trzem osobom się podobała, dwie uznały ją za OK, a cztery były zdecydowanie na nie.
W moim odczuciu „dzieło” Siembiedy jest nie tylko słabe, ale wręcz złe i szkodliwe. Konkretne mniej lub bardziej żenujące wpadki można wymieniać długo (zajęło to większość klubowego spotkania), więc skoncentruję się na tym, co mi najbardziej w „Gambicie” przeszkadzało.
Powieść Siembiedy wpisuje się jak mało która w moje powiedzenie, że „Czterej pancerni” też byli oparci na faktach. Tylko, że o ile dzieło Janusza Przymanowskiego czyta się z przyjemnością, a serial telewizyjny kochają niezliczone pokolenia rodaków, to „Gambit” znajduje się na przeciwnym końcu skali ocen i mam nadzieję, że nigdy nie zostanie sfilmowany. Napisać książkę opartą na faktach, z których mogła powstać fascynująca opowieść, a która brzmi aż do przesady fałszywie i nierealnie, to naprawdę jest coś…
Szkodliwość książki polega na tym przede wszystkim, że gdyby jej wierzyć, to działalność AK zawierała się głównie w romansowaniu, chodzeniu po kawiarniach i jedzeniu ciastek. W założeniu fabuły też jest kardynalny błąd, gdyż autor nie zauważył specyfiki układu Polacy-Niemcy, który sprawiał, iż te dwa narody były niemal hermetyczne względem siebie, co uniemożliwiało wzajemną infiltrację. Praktycznie jedyną drogą dla Polaków by dotrzeć do Niemców było pozyskanie kogoś z nich i odwrotnie. Niemieckim szpiegiem w polskich szeregach najczęściej był Polak, a polskim w niemieckich Niemiec.
Najgorsze jednak, co całkowicie odbierało mi przyjemność z lektury, było to, że z powodu nierealności wykreowanych postaci i interakcji między nimi, dialogów i tła, nie mogłem się w wyobraźni przenieść w świat przedstawiony. Autor też chyba nie mógł, gdyż jest nawet taka scena, gdy jeden z bohaterów opowiada o swoim stajennym i zamiast powiedzieć „nasz” (mojej rodziny) mówi „stajenny Ostrowskich”.
Nie upiększają też powieści zapędy Siembiedy w kierunku pseudoartyzmu literackiego i jego pseudomądrości jak ta, że „w Monachium ludziom o małym wzroście odzywają się chore ambicje” (tak jakby Francuzi i inni mieli inaczej).
W trakcie lektury „Gambitu” przypominała mi się literatura faktu o podobnej tematyce, jak na przykład genialny „Reportaż z tamtych dni” Cezarego Chlebowskiego, którą czytało się z zapartym tchem, niczym najlepszą powieść. Dwa światy, dwa przeciwne bieguny skali ocen.
Na zakończenie muszę Maciejowi Siembiedzie przyznać, że trzyma poziom. Kiedyś czytałem inną jego powieść „Katharsis” i też dałem jej jak najgorszą ocenę (LOL).
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
niedziela, 4 maja 2025
Kate Hewitt „Dziewczyna z Berlina” - czy można było się sprzeciwić?
Początek zdawał się potwierdzać, że znów trafiłem na marketingowy sukces ukrywający literackiego gniota. Protagonistka egzaltowana, niezrównoważona, nieopanowana – momentami, zwłaszcza z początku, bardzo trudno mi się tego słuchało, gdyż nie umiem wczuć się w takie osoby, a w dodatku wybrałem formę audiobooka, któremu głosu użyczyła Magdalena Szejbal. Jej nieco jęcząca interpretacja pewnie idealnie by się sprawdziła w jakimś klasycznym romansidle, ale tutaj aż do nieznośności uwydatniała afektowany charakter głównej bohaterki. Jednym słowem, nie ten głos do opowieści wojennej.
Protagonistka przedstawiona jest jako pozytywna antyhitlerowska dysydentka, ale właśnie takie osoby stają się buntownikami bez powodu, wiecznie negującymi wszystko, w końcu nawet przestępcami, więc denerwowały mnie tym bardziej. I główna bohaterka, i lektorka.
Do tego wszystkiego zdarzały się rozminięcia z realiami historycznymi, z paradoksami i ewenementami niemieckiego faszyzmu. Autorka najwyraźniej nie dokopała się na przykład do mało znanego faktu, ale bardzo znaczącego, że Żydzi mogli, wbrew powszechnym przekonaniom, już w czasie wojny na pełną skalę, jeszcze dość długo legalnie wyjeżdżać z hitlerowskich Niemiec. Oczywiście za cenę całego majątku, ale jednak mogli.
Hewitt kontrastuje też Berlin przedwojenny, piękny, z tym zrujnowanym, po wojnie. W rzeczywistości, gdyby Berlin przed wojną naprawdę był piękny, nie doszłoby do wojny.
Zdarzył się też moment nielogiczności - protagonistka udaje się z dwiema Żydówkami na specjalnie adoptowany w tym celu strych, w którym już wcześniej systematycznie ukrywano inne osoby, i wraca z pajęczynami we włosach. LOL.
A jednak… Mimo wspomnianych elementów, które mnie denerwowały, powieść okazała się wielce wartościowa. Choć kompletnie fikcyjna, jest bardziej przekonująca, realistyczna i wierna ogólnemu obrazowi prawdy historycznej, niż nasze rodzime, wspomniane wcześniej, „dzieła” oparte na faktach.
Powieść lansowana jest jako „romans i opowieść o odwadze”. Romans fakt, jest, ale na pewno nie najwyższych lotów. Odwaga też jest, ale sam nie wiem, czy taka reklama jest odbiciem przekonania wydawcy o poziomie czytelników i tego, co ich może interesować, czy też wprost odbiciem poziomu umysłowego wydawcy, który wychwytuje tylko powierzchowną treść nie docierając do niczego głębiej. A jest do czego docierać.
Kate Hewitt stworzyła rzetelny, obcy naszej świadomości społecznej obraz życia niemieckiej dziewczyny w realiach panowania Führera Adolfa. To prawdziwe studium bezradności osoby, która nie zgadza się z kierunkiem w którym zmierza jego ojczyzna, ale tak naprawdę nie może nic zrobić. A przynajmniej nic, co miałoby znaczenie.
Choć „Dziewczyna z Berlina” to fikcja historyczna, jest bardzo cenną pozycją ukazującą, że przeciętny Niemiec nie mógł przeciw faszyzmowi uczynić nic, co miałoby znaczenie, nie mówiąc o tym, o czym pamięć przetrwałaby wojnę.
Nawet taka ikona niezłomnej szlachetności, umiłowania wolności i prawości ponad wszystko oraz bez względu na cenę, jak Weiße Rose, jest dziś znana chyba tylko historykom. Może i było wielu Niemców, którzy naprawdę nie zgadzali się z Hitlerem, którzy robili co mogli, ale niby skąd my dziś o tym mamy wiedzieć? Skąd mamy wiedzieć, czy w ogóle mieli okazję zrobić coś, co ma szansę zmienić cokolwiek?
Książka daje do myślenia, do przemyślenia, nie tylko na tematy okoliczności i menadrów faszyzmu.
No i na koniec perełka – cytacik:
„Nie istnieje żadne zawsze dla nikogo z nas.”
Czy na pewno mowa tylko o Niemcach czasu Hitlera?
No i podsumowanie – czy polecam? Tak! Choć momentami mnie wnerwiała, to naprawdę jedna z tych książek, które warto poznać. Żeby się wczuć. Bo to nie jest opowieść o tylko Niemcach. To może być opowieść o każdych Innych.
sobota, 3 maja 2025
Richard Castle - trzy odsłony Derricka Storma
W mojej ocenie, właściwie, biorąc pod uwagę konstrukcję fabuły, nie jest to trylogia, cykl powieściowy, lecz powieść w trzech odcinkach (tomach), w dodatku niezbyt długich. To jednak tylko taka dygresja formalna.
Jeśli lubicie klimaty kryminalne i sensacyjne w których dominuje akcja, to jest to rzecz dla Was. Mnie się podobało, nawet bardzo, choć nieco brakowało mi głębi tła i interesującego drugiego planu z ukrytymi w nim ciekawymi tematami, które można wypatrzyć w dobrych nowoczesnych dziełach z tego i podobnych gatunków. Jestem pewien, że szybko zapomnę o „Derricku Stormie” (już teraz fabułę niemal zapomniałem). Na czym polega intryga nie będę zdradzać, ale trzeba przyznać, że choć szybko znika z pamięci, w momencie czytania (lub słuchania) jest spójna, logiczna, w miarę realistyczna. Wyraźnie jednak zaznaczam, że pomimo jednorazowości skutkującej tym, że o tej lekturze pewnie każdy szybko zapomni, słucha się tego (wybrałem wersję audio w interpretacji Filipa Kosiora) bardzo fajnie. To takie coś pomiędzy Kennem Folletem i Ianem Lancasterem Flemingiem, ale na szczęście bez bondowskich gadżetów i całej tej bajery. Jeśli lubicie kryminały, sensację oraz klimaty CIA i macie chęć na lżejszą, bardziej dynamiczną odmianę gatunku, to jest to pozycja, którą mogę gorąco polecić.
Pierwszy tom jest niemal genialny (w swoim kanonie oczywiście), ale potem widać minimalny spadek, aż do wtop w tomie trzecim. Kilka kwiatków:
♦ Komando Storma udaje się w góry, w dzikie rejony SUV-em. Sorry, na takie zabawy bierze się terenówkę – SUV to całkiem co innego.
♦ Kula z glocka podrywa faceta do góry – malina za takie bzdury.
♦ W trzecim tomie niezręczności gramatyczne.
♦ „Kropki z broni laserowej” – ta fraza chyba się przekleiła z powieści SF (LOL).
No, ale całość, zwłaszcza w formie audiobooka z głosem Filipa Kosiora, super. Gorąco polecam
piątek, 2 maja 2025
"Nazwij to snem" Henry Roth - O rynsztokowo-chodnikowej generacji nowojorskich Żydów
Henry Roth
Nazwij to snem
Co wyrośnie z żydowskiej młodzieży? Co wyrośnie z tego młodego pomiotu? Z tych Amerykanów? Z tej rynsztokowo-chodnikowej generacji? Znał ich, wszyscy oni do siebie podobni – bezczelni, samolubni, rozpasani. Gdzie pobożność i poszanowanie obyczajów? Gdzie nauka, szacunek dla rodziców, respekt dla starszych? W ziemi! Głęboko w ziemi! [1]. Narzekanie na młodsze pokolenie to aktywność równie stara, jak człowieczy rodzaj – młodzież niemal zawsze jawi się jako wywrotowa, buntownicza, zepsuta, zdemoralizowana, pozbawiona szacunku wobec rodziców i dziadków, co zwiastuje rychłą katastrofę. Mijają jednak wieki, a ludzkość nadal trwa (ze zmiennym szczęściem), choć przyznać trzeba, że z reguły rzeczywistość, w którą wkraczają kolejne zastępy młodych, w zależności od okoliczności, różni się w mniejszej bądź większej mierze od tej, jaką pamiętają starsi. Jednym z czynników generujących znaczną zmienność w tej materii jest migracja – dzieci ludności napływowej, szczególnie, gdy mowa jest o nowej ojczyźnie, często dorastają w diametralnie innym środowisku, niż ich rodzice. O tym, jak może to odbijać się na ich psychice, ciekawie pisze Henry Roth (1906 – 1995), amerykański pisarz żydowskiego pochodzenia, autor powieści Nazwij to snem.
środa, 30 kwietnia 2025
„Zabójcy bażantów” Jussi Adler-Olsen - słaby tytuł, powieść ♥
Po kryminale „Kobieta w klatce” Jussi Adler-Olsena* (otwierającym cykl powieściowy „Departament Q”), który bardzo mi się spodobał, musiał przyjść czas i na drugą odsłonę cyklu, czyli powieść „Zabójcy bażantów”. Wybrałem jak i poprzednio wydanie w formie audiobooka z głosem Janusza Zadury.
Spojlerowanie jest zbrodnią na czytelniku, ale powieść kryminalna jest chyba tym gatunkiem literackim, w którym boli ono najbardziej. Nie będę więc zdradzał fabuły, ale jeśli ktoś musi, może przeczytać blurba wydawcy i dowie się co nieco. Powiem tylko, że intryga jest mocną stroną dzieła. Oryginalna, przekonująca, przyjemnie nieprzewidywalna niemal do końca.
Interesujące jest tło, choćby z powodu tego, że polski czytelnik z reguły o realiach duńskich wie tyle, co nic. Klimat, tempo akcji i opisującej ją narracji świetnie zgrane, wyważone i bardzo charakterystyczne – prozy tego autora nie sposób pomylić z innymi. Jednak największą chyba zaletą są emocje, jakie powieść wzbudza w czytelniku. W końcu niewielu jest autorów, którzy potrafią wzbudzić w odbiorcy głęboką sympatię i współczucie dla… najczarniejszego z czarnych charakterów powieści.
Wszystko, co wspomniałem, okraszone jest pytaniem, czy organy ścigania i wymiar sprawiedliwości są w stanie złapać i ukarać ludzi, którzy z racji inteligencji, majątku i władzy stoją ponad prawem. Jaką odpowiedź zaproponował autor nie zdradzę.
Lektor sprawił się znakomicie, więc audiobook jest równorzędną alternatywą dla literek, a samą powieść gorąco polecam. Szczególnie tym, którzy poszukują kryminałów wyróżniających się spośród reszty oryginalnością.
* pełne nazwisko tego duńskiego pisarza to Carl Valdemar Jussi Henry Adler-Olsen
poniedziałek, 28 kwietnia 2025
"Strażniczka domu" Dola de Jong - O cenie życia wedle własnej filozofii
Dola de Jong
Strażniczka domu
Życie prywatne nigdy nie istnieje w zupełnym oderwaniu od otoczenia. Panujące realia w mniejszym bądź większym stopniu będą zawsze wpływać na losy jednostek, niejednokrotnie zawężając pole możliwych do podjęcia decyzji, determinując przyjmowane postawy czy ograniczając możliwe do wykonania akcje. Owa nierozerwalność perypetii pojedynczych ludzi i cywilizacyjnych dziejów uwypukla się w przypadku wydarzeń nagłych i gwałtownych, niszczących dotychczasowy porządek rzeczy, zamieniając chwiejny ład i względną powtarzalność w morze chaosu i nieprzewidywalności (takim burzycielem wywracającym wszystko do góry nogami i przenicowującym dobrze znaną rzeczywistość jest wojna, która z chciwością wyciąga swe szpony po dzieła człowieczych rąk i ludzką krew), jak i wtedy, gdy człowiek ośmiela się kontestować powszechnie przyjęte normy i wzorce, usiłując egzystować wedle własnego planu, naruszając przy tym tematy tabu. O takim właśnie podwójnym wpływie zewnętrznych bodźców na człowiecze losy pisze Dola de Jong (1911 – 2003), holendersko-amerykańska pisarka o żydowskich korzeniach, autorka powieści Strażniczka domu.
środa, 23 kwietnia 2025
"Ja, która nie poznałam mężczyzn" Jacqueline Harpman - Pustka, jałowość, bezsens, a człowiek
Ja, która nie poznałam mężczyzn
Jacqueline Harpman
środa, 16 kwietnia 2025
"Dandelions" Yasunari Kawabata - O źródłach i przyczynach traum
Dandelions
Yasunari Kawabata
poniedziałek, 14 kwietnia 2025
"Ściana" Marlen Haushofer - Intymna postapokalipsa
Ściana
Marlen Haushofer
poniedziałek, 7 kwietnia 2025
"Pożądanie" Elfriede Jelinek - O patologicznej potrzebie dominacji
Elfriede Jelinek
Pożądanie
Kolorowa fotografia. Trzyosobowa rodzina. Przyjęte pozy raczej sztuczne, brak w nich naturalności. Uśmiechy wymuszone, nieszczere. Mężczyzna postawny, o surowym i władczym spojrzeniu. W jego objęciu kobieta, elegancko ubrana, wzrok melancholijny, z wyrazu twarzy można odczytać coś na wzór rezygnacji, zobojętnienia, uległości. Najwięcej życia widać w sylwetce dziecka, choć i jego twarz naznaczona jest trudnym do uchwycenia i wyrażenia cieniem. Być może to jarzmo świadomości, wynikającej z tego, że ujrzało zbyt wiele? Przyjrzymy się jeszcze raz zdjęciu, bo to jego ostatnie chwile. Zaraz dokonamy wiwisekcji. Zetrzemy błyszczący lakier, tę najbardziej zewnętrzną warstwę, by przekonać się, co się pod nią skrywa. Odkrycia mogą być nieprzyjemne, ale konieczne, bowiem powiedzą nam wiele na temat mrocznych aspektów człowieczej natury. Przygotujemy się na najgorsze, bo oto ze skalpelem pewnie dzierżonym w dłoni wkracza Elfriede Jelinek (ur. 1946), austriacka pisarka i feministka, laureatka Literackiej Nagrody Nobla w roku 2004, autorka powieści Pożądanie.
poniedziałek, 31 marca 2025
"Krew i flaki w szkole średniej" Kathy Acker - Kontrowersyjnie o krzywdzie
Kathy Acker
Krew i flaki w szkole średniej
JESTEM SAMA. SRAM NA ROZRÓŻNIENIA MIĘDZY OBŁĘDEM I ZDROWIEM PSYCHICZNYM. CZY KTOŚ WIE, CO SIĘ DZIEJE? [1].
Zaznana krzywda, poczucie niesprawiedliwości czy doświadczone prześladowanie może stanowić paliwo dla gniewu, którego płomień bywa trudny do ugaszenia. Jeśli jednak pozwolić mu się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, chaotyczny, jego języki mogą dosięgnąć i nas. Ostrze agresji obraca się ku nam samym, i w autodestrukcyjnym galopie pędzimy na czołowe spotkanie z otchłanią. Jak jednak żyć, trwać czy choćby wegetować, jeśli świat, za sprawą naszych bliźnich, jawi się jako arena nieustannej walki, zmagań, gdzie słabsi są nieustannie poniżani, upodlani i dręczeni? Cóż innego poza złością pozostaje, kiedy poraża nas bezradność własna, ale i innych, udających, że nie dostrzegają żadnego problemu? Można tylko krzyczeć i wyć, licząc, że w końcu nasz skowyt przebije się do uszu ogółu – takim rozpaczliwym wołaniem jest eksperymentalna i nieszablonowa powieść Krew i flaki w szkole średniej, autorstwa Kathy Acker (1947 – 1997), amerykańskiej powieściopisarki, reprezentantki feminizmu w literaturze.
poniedziałek, 17 marca 2025
"Wczorajsza mgła" Leonardo Padura Fuentes - Błąkając się we mgle przeszłości
Leonardo Padura Fuentes
Wczorajsza mgła
Jezioro pamięci zachwyca swoim błękitem. Niemal nieruchoma tafla, kołysana delikatnymi falami, hipnotyzuje pięknym odbiciem nieba, po którym leniwie przepływają kłębiaste chmury. Lecz cóż to?! Ktoś dał nura do wody, schodzi coraz niżej i niżej, i zawzięcie zaczyna przekopywać dno. Jezioro staje się mętne, wzniesiony muł zaburza widoczność, wszystko kotłuje, a na powierzchnię wypływają rzeczy oślizgłe, pełne szlamu, przegniłe, straszliwe! Ach, zgubna ciekawości, och, przeklęta dociekliwości! Na cóż wam to? Zakłócacie spokój tych, którzy już odeszli. Niszczycie pocieszającą ułudę, w której bezpiecznie trwają żywi! Grzebanie w przeszłości to proszenie się o kłopoty, o czym zresztą przypominam nam Leonardo Padura Fuentes (1955), kubański pisarz i dziennikarz, autor powieści Wczorajsza mgła.
piątek, 14 marca 2025
"Fikcje" Jorge Luis Borges - W labiryntach człowieczej wyobraźni
Fikcje
Jorge Luis Borges
piątek, 7 marca 2025
"Wszyscy zakochani nocą" Mieko Kawakami - O prawie do odmienności
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Funkcjonowanie w ludzkiej gromadzie to nieustanna sztuka kompromisów. Egzystując na łonie cywilizacji człowiek zmuszony jest do przestrzegania wielu zestawów reguł, praw czy konwenansów, co niejednokrotnie wiąże się z koniecznością wyciszania pewnych zachowań, a wzmacniania innych. Jednym ludziom ta gra przychodzi z łatwością, bez większego wysiłku, ale nie brak i takich, dla których istnienie pośród innych jest nie lada wyzwaniem. O tym, jak wygląda codzienność osobnika aspołecznego, możemy przekonać się, sięgając po powieść Wszyscy zakochani nocą, autorstwa japońskiej pisarki Mieko Kawakami.