Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

czwartek, 30 czerwca 2022

słowo na dziś – „kacap”



Pamiętam czasy, nie tak dawne z mojej perspektywy, gdy słowo „kacap” słyszało się jeszcze dosyć często. Już wówczas jednak w moim otoczeniu używali go głównie ludzie dorośli, a młodzież jeśli nawet, to jako chwilowe, zasłyszane i chwilę później zapominane naśladownictwo pogardliwego określenia obywatela ZSRR, komunisty, Rosjanina, lub przedstawiciela któregoś z narodów azjatyckich ZSRR. Wydaje się, że już od jakieś czasu słowo wyszło z użycia, ale obecnie jestem przekonany, iż powinniśmy przywrócić je do powszechnego stosowania. Dlaczego? O tym za chwilę. Najpierw zaznaczmy, że „kacap” nie jest terminem jednoznacznym. Na przykład wiki podaje, iż

Kacap (z ukr. кацап) – przezwisko, pogardliwe lub rubaszne określenie Rosjanina, chłopa rosyjskiego (wielkoruskiego) lub człowieka ograniczonego. W XX wieku pojęcie weszło do użycia także jako potoczne i pogardliwe określenie mieszkańców Związku Radzieckiego niezależnie od narodowości, a także jako pejoratywne określenie Białorusinów mieszkających na Podlasiu.

Wyraźnie trzeba podkreślić, że istnieją różne teorie dotyczące etymologii przedmiotowego terminu, być może niekoniecznie się wykluczające. W moim przekonaniu najcelniejsze i najbardziej uprawnione w świetle dzisiejszej sytuacji Rosji jest to, które wywodzi słowo kacap od arabskiego «kassab» (qaşşăb) lub «hassap» z języka krymskich Tatarów , a które oznaczają «rzeźnika» albo z karaimskiego «kassapczy» oznaczającego oprawcę.

Główna etymologia i zarazem ta, która powinno określać dzisiejsze rozumienie terminu kacap, przypisuje mu wspomniane już znaczenie «rzeźnik» i to rozumienie utrwaliło się po zdobyciu tatarskiego Kazania przez Rosjan (1552 rok) . Tatarom (mieszkańcom Kazania - stolicy współczesnego Tatarstanu) obiecano, że jeżeli oddadzą miasto bez walki, zostanie im wszystkim darowane życie. Jednak, gdy Tatarzy oddali broń i otworzyli bramy, wojska Iwana IV Groźnego zmasakrowały prawie całe miasto*.

Jak podkreślają zarówno rosyjscy i komunistyczni teoretycy wpływu oraz manipulacji, a również i demokratyczni znawcy oraz krytycy rosyjskiego totalitaryzmu i imperializmu, język jest kluczowy. Stąd parcie sil wrogich wolności i demokracji na poprawność polityczną i nowomowę, zmierzające do odebrania słowom ich znaczenia, co z czasem uniemożliwia wyrażanie myśli, gdyż słowa nic nie znaczą lub brak słów, by oddać jakieś znaczenie. O tym, że to marzenie każdej dyktatury i zarazem największe zagrożenie dla wolności pisał już Orwell, ale jakoś nam to ucieka. Na przykład w Polsce nie ma dziś ani jednego złodzieja ani bandyty. Są tylko podejrzewani, podejrzani, oskarżeni, osadzeni, skazani, ci po odbyciu wyroku i ci po jego zatarciu. Nikogo jednak nie można publicznie nazwać złodziejem ani bandytą, gdyż sądy orzekną, że to przestępstwo i zastosują odpowiednie środki. Skoro nie można nikogo w Polsce nazwać bandytą ani złodziejem, to chyba można słusznie domniemywać, że takich osób w Polsce nie ma? Język nie tylko określa, ale i kreuje, nie tylko myśli, ale i rzeczywistość.

Właśnie by przeciwstawiać się takiemu orwellowskiemu odmóżdżeniu powinniśmy powracać do dawnych, jednoznacznych terminów. Jeśli dostrzegamy różnicę między Niemcami, hitlerowcami i faszystami, to musimy zauważyć, że kacap idealnie wypełnia zapotrzebowanie na określenie tych, którzy walczą po stronie putinowskiej Rosji. Gdy powiemy, że ci barbarzyńcy to Rosjanie, że to ich cecha narodowa, będziemy idiotami, gdyż antyputinowscy dysydenci, często płacący życiem za dochowanie swych ideałów, też są w dużej liczbie Rosjanami. Gdy powiemy, że to armia rosyjska, też nie do końca trafimy, gdyż nie wszyscy walczący na Ukrainie po stronie agresora należą do tej armii i jednocześnie nie cała armia tam walczy. Jednak kacap idealnie wypełnia tę lukę słownikową i oznacza właśnie to, czego nam dziś znów potrzeba – wszystkich, którzy w imieniu Moskwy są gotowi na każdą zbrodnię, których jedyną moralnością jest chęć przypodobania się carowi, którzy wszystkich nierosjan mają za podludzi, a każdego, kto nie jest z nimi, za wroga. Tych niewolników, którzy bezmyślnie dają się Moskwie posyłać na śmierć i tych barbarzyńców, którzy w imieniu Moskwy rzezi na Ukrainie dokonują.

Używając ponadczasowego terminu kacap jesteśmy bardziej jednoznaczni i nie obrażamy nikogo. Unikamy pułapki, w którą wpadł nawet taki mistrz pióra jak Stanisław Lem w listach do Michaela Kandla (1977) opisując sowietów i Rosjan jako barbarzyńców gorszych nawet od hitlerowców. Po pierwsze nie wszyscy Rosjanie, ba, nawet nie wszyscy sowieci, byli bydlętami. Po drugie, przez użycie terminu sowieci, Lem się zdezaktualizował, bowiem sowietów już nie ma od czasu, gdy ZSRR się rozpadł. Gdyby mistrz używał posiadającego długie tradycje terminu kacapy, nie tylko jego listy nie uległby presji czasu, ale i, co już jest prawdziwą plamą na jego pamięci, nie ubliżyłby tym wszystkim Rosjanom, którzy nawet w warunkach stalinowskiego terroru pozostali ludźmi, często płacąc za to wolnością lub życiem.

Przywróćmy do życia słowo kacap, skoro kacapy znów pokazują do czego są zdolni, skoro odrzucili przywdzianą na jakiś czas maskę i znów dokonują zbrodni, których próżno szukać w historii. Bycie lub nie bycie kacapem nie jest zależne od tego czy ktoś ma w dokumentach wbitą narodowość rosyjską, czy był obywatelem ZSRR. Kacap to stan umysłu charakteryzujący się nienawiścią do wszystkiego co inne, zwłaszcza tego, co dobre, nienawiścią do obcych i wiarą w imperialną Moskwę, która legitymizuje każde barbarzyństwo i każdą podłość. Tak było i za Piłsudskiego, i w 1945, i obecnie. No nie - teraz upodlenie i odczłowieczenie kacapów osiągnęło poziom jeszcze w historii nieznany. Te gwałty na dzieciach...


Rzeźba Komm Frau (radziecki żołnierz gwałcący ciężarną kobietę) autorstwa Jerzego Bohdana Szumczyka mająca przerwać tabu i przywrócić świadomości społecznej pamięć o masowych gwałtach i innych zbrodniach dokonanych na ludności „wyzwalanych” krajów przez armię radziecką - zdjęcia z archiwum twórcy za pośrednictwem wyborcza.pl

* za wiki

P.S. Nie pozwólmy, by codzienność wyparła wojnę z naszych myśli. Jeśli o niej zapomnimy, ona do nas przyjdzie. Trzeba żyć normalnie, robić swoje, ale nie wolno zapominać o tych, którzy walczą i umierają również za to, byśmy mogli żyć normalnie. Trzeba ich wciąż wspomagać! Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! zrzutka.pl/adr4dn

środa, 29 czerwca 2022

"Duchy z miasteczka Demmin" Verena Keßler - Pomiędzy wczoraj a dziś

Verena Keßler

Duchy z miasteczka Demmin

Tytuł oryginału: Die Gespenster von Demmin
Tłumaczenie: Małgorzata Gralińska
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty, ArtRage
Liczba stron: 229
Format: .epub
 
 

Kwiecień 1945 roku. Klęska III Rzeszy Niemieckiej jest już nieuchronna. Tysiącletnia Rzesza upadnie zdecydowanie prędzej niż sugeruje dumna nazwa. Na froncie wschodnim trwa gorączkowy odwrót oddziałów niemieckich, które miażdżone są przez Armię Czerwoną. Jedyne, do czego zdolne są wojska Hitlera to spowalnianie marszu radzieckich żołdaków, którzy wkraczają już do Meklemburgii-Przedpomorza. W miarę zbliżania się Sowietów, w niemieckich wsiach, miastach i miasteczkach, narasta panika. Lęk przed czerwonoarmistami nie jest bezpodstawny – masowe gwałty, grabieże, pijaństwo oraz egzekucje i mordy na wszystkich podejrzanych o związki z nazistowską władzą czy Wehrmachtem żywo oddziałują na wyobraźnię. W dodatku antyrosyjska fobia jest katalizowana przez goebbelsowską propagandę, która wykorzystuje zbrodnię w Nemmersdorfie (Prusy Wschodnie) z 12 października 1944 roku, by ukazać radzieckich wojaków jako barbarzyńców, którym obce są wszelkie przejawy humanitaryzmu. Przerażające fakty mieszają się z krwawymi fantazjami i plotkami rodząc nadpsute i trujące owoce – ludzie ulegają histerii, która w kilku przypadkach prowadzi do masowych samobójstw. Jedną z miejscowości, której mieszkańcy poddają się psychozie strachu jest Demmin – tuż po zdobyciu miasta przez Armię Czerwoną, wg różnych szacunków, od 700 do 1000 Niemców targa się na własne życie. Echa tych przerażających wydarzeń użyte zostają przez Verenę Keßler (ur. 1988), niemiecką pisarką, autorkę powieści Duchy z miasteczka Demmin.

niedziela, 26 czerwca 2022

„Nadchodzi zima. Dlaczego należy powstrzymać Władimira Putina i wrogów wolnego świata” - Garri Kasparow



Garri Kasparow

(Garry Kasparov)*

Nadchodzi zima

Dlaczego należy powstrzymać Władimira Putina i wrogów wolnego świata

Winter Is Coming: Why Vladimir Putin and the Enemies of the Free World Must Be Stopped (2015)
tłumaczenie: Michał Romanek
ISBN: 9788366873841
Paperback, 400 pages
Published March 25th 2022 by Insignis


czwartek, 23 czerwca 2022

„SpecOps” - Craig Alanson



Craig Alanson

SpecOps

seria: Expeditionary Force, #2
tłumaczenie Marcin Moń
audiobook
czyta Wojciech Masiak
długość nagrania 13 godz. 47 min
Published July 9th 2021 by Storybox
ISBN: 9788382333886


środa, 22 czerwca 2022

"Bestiariusz nowohucki" Elżbieta Łapczyńska - O bestiach i bohaterach

Elżbieta Łapczyńska

Bestiariusz nowohucki

Wydawnictwo: Biuro Literackie
Liczba stron: 125
Format: .epub 
 
 




Słyszysz? Rytmiczne uuuh, uuuh, niech żyje stal, niech ożyje i ożywi miasto, ożywi machinę górującą nad nim. Zadmuchać piec, wydrążyć spust [1]. Te odgłosy, ten hałas i szum, te krzyki i skandowania, to ustawiczne dudnienie, stukot i łomot – o tak, oto rodzi się ona. Wielka i potężna. Niestrudzona i wytrwała. Socjalistyczna chluba, zapowiedź nowego i lepszego, kwintesencja komunistycznych planów i marzeń. Nowa Huta. Miasto płynnie przechodzące w kombinat. Przestrzeń, w której rządzi przemysłowa utylitarność. Miejsce, gdzie nic nie zostaje pozostawione przypadkowi, gdzie chaos (przynajmniej teoretycznie) zostaje ujarzmiony. W powietrzu unosi się dym, obficie wypluwany z dumnie sterczących, drapiących niebo kominów. Głośne syreny tną dobę na trzy równe części. A jeśli spojrzeć niżej, na Plac Centralny i oplatające go ulice, wyznaczające pięciokątne granice Nowej Huty, to oczom naszym ukażą się ludzie – mrówki pędzące przed siebie, skrzętnie wykonujące swe zadanie. Czy jednak każda z nich jest taka sama? Jakie historie w sobie skrywają? Chcąc znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, warto sięgnąć po Bestiariusz nowohucki, śmiały debiut literacki Elżbiety Łapczyńskiej (1987).

wtorek, 21 czerwca 2022

niedziela, 19 czerwca 2022

„Prochy Babilonu” James S.A. Corey



James S.A. Corey

Prochy Babilonu

(Babylon's Ashes) first published 2016
Ekspansja #6
(The Expanse #6)
tłumaczenie: Marek Pawelec
audiobook
czyta: Maciej Kowalik
długość nagrania 18 godz. 43 min
Published December 18th 2019 by Storyside / MAG
ISBN: 9788366409682


wtorek, 14 czerwca 2022

Czy Chiny są takie złe?

Xi Jinping - dożywotni (jak Putin) przewodniczący CRL, sekretarz generalny KPC


Do napisania tego postu popchnęła mnie mocno niekomfortowa sytuacja. Właśnie na insta przerzucałem się komentarzami z kimś, kto nie mógł uwierzyć, że Chiny są takim samym imperium zła jak putinowska Rosja, gdy zobaczyłem na TVP2 w „Pytaniu na śniadanie” promowanie chińskiej ludowej kultury i tradycji. Jakie to słodkie?

Naszło mnie pytanie sprowokowane jednoczesnym promowaniem Chin w różnych mediach pomimo tego, iż są wzorcową nowoczesną dyktaturą: - Kiedy Hitler stał się tym złym facetem? W 1941 gdy najechał na ZSRR czy w 1939 roku, gdy napadł na Polskę? A może już w 1938, gdy przy wsparciu Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii dokonał zajęcia Czechosłowacji, do czego rękę przyłożyła również Polska, i co miało jej się odbić czkawką w 1939? Może jednak już wcześniej w tym samym roku, gdy dokonał Anschlussu Austrii? A może w 1936, gdy Wehrmacht zajmował Nadrenię? Czy Adolf był jeszcze wtedy fajnym kolesiem, czy może jednak już było widać iż to the bad guy?

By powstrzymać Hitlera w 1936 wystarczyłyby francuskie siły policyjne. By zatrzymać go w Austrii czy nawet w Czechosłowacji, wystarczyłby sam ruch, byle zdecydowany, armii francuskiej, i to nie całej, wystarczyłaby jedna duża jednostka. W 1939 nie dało się go już zatrzymać bez wojny na wielką skalę. Takie są skutki odwlekania decyzji wobec dyktatorów, przymykania oczu na zło, handlowania z nimi, ale przede wszystkim udawania, że się czegoś nie widzi.

Pierwszy obóz koncentracyjny (w Dachau) Hitler założył już w 1933 (obóz ten działał aż do wyzwolenia przez Pattona w 1945). Jak to możliwe, że od 1933 w środku Europy ruszyła machina zagłady i nikt nic nie robił, by ją powstrzymać, choć wszystko było już wiadome? Dopiero gdy wojna już była, z ociąganiem i bardzo niechętnie, zwrócono się przeciw III Rzeszy. Czy naprawdę do 1941 „Niemcy nie były takie złe”?

Czyż nie dokładnie tak samo ewoluują obecne działania na płaszczyźnie Putin kontra wolny świat?

Wyobraźmy sobie, że w latach 1933-1941 byłaby już powszechna telewizja i internet. Czyż Niemcy nie promowałyby swej kultury ludowej, nauki, sztuki i literatury, tak jak to do niedawna robiła Rosja i jak to robią Chiny? Chiny robią to nawet nieporównanie lepiej – oplotły cały świat, a w szczególności zgniłą zachodnią i infantylną środkową Europę, siecią agentów wpływów, dotacji, propagandy, płatnych „autorytetów”, trolli i pożytecznych idiotów, przy których nawet sowiecka propaganda wygląda siermiężnie.

Czy Chiny są takie złe? A więc pytam - co mają osiągnięcia przeszłości, czy dzieła pojedynczych osób, do aktualnej oceny państwa i sterującego nim dyktatora?

Każda z dyktatur na początku jest słaba i wystarczyłoby ją tylko trącić, by upadła. Dlaczego wolny świat pozwala rosnąć satrapom tak długo, że potem musi walczyć z nimi o życie? Dlatego, że pozwalamy, by wartości odróżniające dobro od zła nic dla nas nie znaczyły, by były pustymi hasłami, niemal tak jak w dyktaturach. Przypominamy sobie o nich dopiero, gdy te dyktatury solidnie kopną nas w dupę, a tak naprawdę dopiero wtedy, gdy już musimy się bronić przed zagładą. Nasza wiarygodność dla innych i dla nas samych jest jednak wtedy już dużo mniejsza.

USA już dostały fangę w nos od Chin i już wiedzą, że wojna z Chinami, choć na innej płaszczyźnie niż w Rosji, już trwa. Większość Polaków już czuje, że się im pod tyłkami pali jeśli chodzi o Rosję, już przyznaje, że wojna między Putinem a całym wolnym światem już trwa, ale Chiny?

Czy Chiny są takie złe? Fakt, że ich powojenna historia jest niezwykle zbieżna z przemianą Rosji od Stalina do Putina, fakt że mają totalną dyktaturę tak jak rosyjska prącą na nacjonalizm, fakt że mają totalną cenzurę przy której ruska żenuje nieudolnością i nieskutecznością, fakt, że ich układ z Rosją przypomina pakt Ribbentrop-Mołotow (oby w przyszłości ze wszystkimi konsekwencjami dla Rosji), ale Chiny przecież jeszcze nikogo nie napadły… A nawet jeśli napadną, to może nie nas?


Wasz Andrew

poniedziałek, 13 czerwca 2022

"Asan" Władimir Makanin - Pieniądze i krew

Władimir Makanin

Asan

Tytuł oryginału: Асан
Tłumaczenie: Jerzy Redlich
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 400 
 



Wojna ma własny ciąg wydarzeń. Własny nurt [1]. Z tego względu wszelkie próby pochwycenia okołowojennych opowieści w logiczny ciąg z reguły spełzają na niczym. Wojna okazuje się być okresem, kiedy tryumfy święci entropia, która zachłannie pożera wszelkie przejawy racjonalności. To, co uporządkowane i sensowne, musi ustąpić miejsca temu, co chaotyczne i absurdalne. To, co dotychczas wydawało się niemożliwe i nie mieściło się w myślowych schematach, nagle przywdziewa szaty realności i bezceremonialnie rozsiada się na tronie, wznoszącym się ponad głowami ludzi, którzy stają się niewolnikami przypadku i ślepego trafu. W tym powszechnym rozgardiaszu trafiają się momenty, kiedy puzzle rzeczywistości zdają się układać w znajome kształty i struktury – tyle, że zaufanie i zdanie się na ten pozorny ład może być bardzo zdradliwe, o czym bardzo ciekawie przypomina nam rosyjski pisarz Władimir Makanin (ur. 1937), autor powieści Asan.

sobota, 11 czerwca 2022

„Czerwony głód” Anne Applebaum - Wojna Stalina przeciw Ukrainie



Anne Applebaum

Czerwony głód

tytuł oryg.
Red Famine: Stalin's War on Ukraine, 1921-1933
(first published September 7th 2017)
tłumaczenie:
Barbara Gadomska i Wanda Gadomska
audiobook
czyta: Albert Osik
długość nagrania: 16 godz. 41 min
Published February 23rd 2018 by Agora S.A.
ISBN: 9788326820854


wtorek, 7 czerwca 2022

Jak się śpi na froncie?

Ukraina broni się już ponad 100 dni! Dla porównania w 1939 Warszawa padła 28 września, a ostatni punkt oporu (Hel) padł 2 października, zaś ostatnia bitwa wojny obronnej miała miejsce 6 października (pod Kockiem), a więc obrona trwała realnie 28 dni, symbolicznie 32 dni, a cała wojna obronna 36. Choć nasza obrona trwała trzy razy krócej niż pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę (agresja Rosji na Ukrainę trwa z różnym natężeniem już od 8 lat), pamiętamy wszyscy z lektur i filmów, iż pod koniec naszym wszystkiego brakowało – amunicji, medykamentów, jedzenia, paliwa, sił i odpoczynku. 100 dni na Ukrainie to wszystkie te nasze braki pomnożone po wielokroć, bo wszystko trwa dłużej. To nie tylko zabici i ranni, ale stres pourazowy, głód, pragnienie, wyczerpanie… Oksana Vyshnovska-Staruschik, która odprowadziła na front ostatnią dostawę zaopatrzenia zorganizowaną przez Irynę Vaverchak i przekazała ją w ręce żołnierzy na pierwszej linii frontu, przywiozła zdjęcia pokazujące nie jak Ukraińcy walczą i umierają, ale jak śpią. Nie potrzeba komentarza. Jak oni to wciąż wytrzymują?!? Musimy im pomóc! W takich warunkach każda pomoc się liczy – buty, skarpetki, bielizna, środki higieny, prowiant, medykamenty, WSZYSTKO. Żadna, najmniejsza nawet pomoc, nie jest bez znaczenia. Wesprzyjmy tych, którzy walczą z naszym wspólnym wrogiem!

Przypominamy o „naszej” zrzutce zrzutka.pl/adr4dn, ale nie musi być akurat ta - ważne, by wybrać jakąś wiarygodną i wesprzeć walczących albo wspomóc rzeczowo którąś z akcji gwarantujących wysyłkę bezpośrednio na front, do walczących w pierwszym szeregu zwykłych żołnierzy (kontakt w sprawie darów rzeczowych w opisie zrzutki pod wyżej podanym linkiem)

miejsce na sen ukraińskiego żołnierza

miejsce na sen ukraińskiego żołnierza


miejsce na sen ukraińskiego żołnierza

miejsce na sen ukraińskiego żołnierza

miejsce na sen ukraińskiego żołnierza








sobota, 4 czerwca 2022

„Gdyż jest nas wielu” Dennis E. Taylor



Dennis E. Taylor

Gdyż jest nas wielu

(tytuł oryg. For We Are Many, 2017)
seria: Bobiverse #2
tłumaczenie: Wojciech M. Próchniewicz
audiobook
czyta: Maksymilian Bogumił
długość nagrania : 9 godzin 57 minut
Wydawnictwo Mag 2022
ISBN: 9788382715316


piątek, 3 czerwca 2022

"Pasażerka" Zofia Posmysz - Buchalteria dobrych uczynków

Zofia Posmysz

Pasażerka

Wydawnictwo: Axis Mundi
Liczba stron: 125
Format: .epub 
 
 




Nowe otwarcie, nowa rzeczywistość. To, co minęło zostawiamy za sobą. Odrzucamy. Zakopujemy. Przysypujemy ziemią i starannie przyklepujemy, tak, by nie pozostawiać śladów. Przywdziewamy maskę. Doczepiamy uśmiech. Ruszamy przed siebie i ponownie znajdujemy się pomiędzy ludźmi. Wszyscy jesteśmy zadowoleni, albo przynajmniej sprawiamy takie wrażenie. Zachowujemy się bardzo kurtuazyjnie, wręcz ostrożnie. Nie pytamy o zbyt wiele. Nie jesteśmy dociekliwi. Unikamy drażliwych czy niebezpiecznych tematów. Przy odrobinie wysiłku i samokontroli wszystko dobrze funkcjonuje. Ale tylko do momentu, dopóki na horyzoncie nie pojawi się ktoś taki jak ona – wysłanniczka naszych sumień, która przybywa z jakże odległej i niemiłej przeszłości. Jak wówczas zareagować? Co robić? Co mówić? Gdzie szukać schronienia? I, na Boga, skąd ten strach? Wyczerpującą odpowiedzią na to ostatnie pytanie jest lektura Pasażerki, powieści autorstwa Zofii Posmysz (ur. 1923), polskiej pisarki i scenarzystki, byłej więźniarki nazistowskich obozów koncentracyjnych: Auschwitz, Ravensbrück i Neustadt-Glewe.