Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 11 czerwca 2022

„Czerwony głód” Anne Applebaum - Wojna Stalina przeciw Ukrainie



Anne Applebaum

Czerwony głód

tytuł oryg.
Red Famine: Stalin's War on Ukraine, 1921-1933
(first published September 7th 2017)
tłumaczenie:
Barbara Gadomska i Wanda Gadomska
audiobook
czyta: Albert Osik
długość nagrania: 16 godz. 41 min
Published February 23rd 2018 by Agora S.A.
ISBN: 9788326820854


Anne Elizabeth Applebaum (Anne Elizabeth Sikorska), współczesna amerykańsko-brytjsko-polska dziennikarka i pisarka, była wielokrotnie odznaczana za swą działalność; może pochwalić się między innymi bardzo cenioną Nagrodą Pulitzera (2004), która jest w moim odczuciu dużo bardziej wiarygodnym wyznacznikiem poziomu pracy literackiej niż Nagroda Nobla. Sięgając po jej książkę Czerwony głód wiedziałem mniej więcej o czym będzie w niej mowa, ale nie spodziewałem się czegoś aż takiego kalibru jak to, co ukazało mi się w trakcie lektury.

Oczywiście Hołodomor (ukr. Голодомор), Wielki głód na Ukrainie, który w latach 1932-1933 z różnym nasileniem nawiedził całe ZSRR, ale ze szczególną siłą dotknął Ukrainę, jest głównym tematem opracowania, ale nie jedynym. Jak każda dobra pozycja tego typu sięga przed i po, do przyczyn i następstw. W tym wypadku przed zahacza delikatnie o dawniejsze dzieje, ale już całkiem konkretnie poddaje analizie wydarzenia z początku XX wieku, a w szczególności wybrane aspekty I Wojny Światowej i rewolucji 1917 roku. Są to sprawy z Hołodomorem nierozerwalnie związane, gdyż klęska głodu w latach 1932-1933 nie była pierwszą, która nawiedziła państwo Lenina i Stalina.

Lenin kiedyś powiedział (i całkowicie się z nim zgadzam), że żywność to broń. Choć putinowska Rosja neguje istnienie Hołodomoru i tych, którzy o nim wspominają nazywa faszystami (jak zresztą wszystkich prawdziwych i urojonych wrogów Putina), to po latach zaprzeczania, niszczenia i utajniania dowodów, wywierania presji i stosowania szykan, jednoznacznie trzeba stwierdzić, że ta klęska głodu została wywołana sztucznie, z premedytacją i skierowana była przeciwko narodowi ukraińskiemu, przeciwko jego tożsamości narodowej i tendencjom wolnościowym oraz niepodległościowym. Było to zaplanowane z zimną krwią ludobójstwo (przy okazji w książce znajdziemy wyjaśnienie wyjaśnienie genezy różnicy między intuicyjnym, moralnym pojęciem ludobójstwa, a interpretacją tego terminu w prawie międzynarodowym, które ułatwia kolejnym rosyjskim tyraniom twierdzić, że Rosjanie w swej historii nigdy na nikim żadnych zbrodni ludobójstwa nie dokonali).

Czerwony głód stanowi przykład mistrzowskiego warsztatu w literaturze faktu - to doskonale dopracowane dzieło o przemyślanej konstrukcji porównywalne do najlepszych książek Małgorzaty Szejnert, takich jak Czarny Ogród czy Wyspa Klucz, ale o nieporównywalnie większym ciężarze moralnym, wadze politycznej i wieloaspektowej wiedzy oraz dużo większym przełożeniu na ocenę bieżącej rzeczywistości. Bogato udokumentowane płynnie jednak łączy w sobie, między innymi za pomocą cytowanych źródeł zawierających opisy wydarzeń, przedstawienie suchych wyników badań historycznych z szokującym emocjonalnie i moralnie przekazem.

Polska przez wieki była szczególnie doświadczana przez rozmaite dziejowe tragedie, lecz wydaje mi się, że nawet piekło okupacji w Polsce nie było aż tak tragiczne w skutkach, jak Hołodomor. Autorka nie porusza tego tematu, ale uderzyło mnie, że choć według najnowszych badań liczba ofiar obu tragedii była zbliżona, to jednak na Ukrainie wszyscy zagłodzeni zostali wyrwani z puli genowej jednego narodu, a w Polsce tylko połowa zamordowanych należała do narodu polskiego, zaś druga, choć byli to obywatele polscy często w tym aspekcie uważający się za Polaków, była narodowości żydowskiej, która jednak, z wzajemnością, była traktowana jako coś odrębnego i z definicji, i w praktyce. Podobnie ze sprawą strat w inteligencji stanowiącej poniekąd o możliwości istnienia narodu. U nas okupant starał się zniszczyć elity, ale szczerze mówiąc słabo mu to wychodziło, gdyż zastosowany „głupi” terror zerwał od początku niemal całkowicie jakiekolwiek kontakty między Polakami a Niemcami, w wyniku czego ci ostatni działali bez większego rozeznania i uderzali często na ślepo. Na Ukrainie rosyjscy komuniści pod przywództwem Stalina, często rękami komunistów ukraińskich, którzy później też podzielili los swych ofiar, działali dużo skuteczniej.

Nawet przejmujące opisy ukazujące, jak w przeddzień Wielkiego głodu na Ukrainie brygady poszukujące jedzenia zabierały wszystko, łącznie z ubraniami i sadzonkami pomidorów oraz skórkami od chleba, w poszukiwaniu których zrywano podłogi, rozbijano ściany, zdejmowano strzechy, sondowano kominy i ziemię, czasami zaś zabierano nawet psy i koty, nie przemawiają tak mocno jak to, że jedzenie nie tylko zabierano, ale często i niszczono. Niszczono nawet to, co nie było jedzeniem - odpady, zgniłe produkty, trzcinę, to wszystko, czego w ogóle nie zamierzano konfiskować, ale co doprowadzeni do rozpaczy Ukraińcy mogli próbować zjeść. Tak nie postępowali nawet hitlerowcy i tego nie można sobie wyobrazić. A to wszystko było i jest. Jest, bo Rosja znowu chce nie tylko wymazać Ukrainę z mapy, ale eksterminować naród ukraiński. Jeszcze trudniej zrozumieć, co pokazują różne źródła, że zdecydowana większość sprawców tych zbrodni nie miała ani w trakcie ich dokonywania, ani później, żadnych wyrzutów sumienia, choć wielu z nich było Ukraińcami i choć wiele ofiar było oddanymi prosowieckimi komunistami i zaangażowanymi, zasłużonymi bolszewikami. Anne Applebaum prowadzi nas przez skomplikowaną historię tych zbrodni z wielkim wyczuciem, uczciwością i rzetelnością, niczym na wykładzie wyjaśniającym kto, jak i dlaczego – bez żadnych z góry przyjętych tez, bez propagandowego zadęcia, pozwalając by fakty mówiły same za siebie.

Jak wielkie straty poniosło społeczeństwo i naród Ukrainy w wyniku Hołodomoru dla mnie najbardziej wymownie, jako dla umysłu ścisłego, pokazują oficjalne dane, które pomimo całej sowieckiej propagandy nie zdołały ukryć, że ..Dla rocznika 1933 (...) kobiety urodzone tego roku na Ukrainie żyły średnio 8 lat, a mężczyźni 5 lat. Wyobrażacie sobie taką średnią długość życia? To nie do ogarnięcia, a jednak miało miejsce.

Jak pisze autorka: Hołodomor był tak niszczycielski, tak całkowicie zatuszowany, tak mocno odcisnął się na ukraińskiej demografii, psychice i polityce, że nadal – w sposób oczywisty i nieoczywisty – określa, jak Ukraińcy i Rosjanie myślą o sobie samych i o sobie nawzajem. Pokolenie, które przeżyło głód, na zawsze zachowało jego pamięć; jednak tragedia ta wpływa nawet na dzieci i wnuki zarówno ofiar, jak i sprawców.
Niewątpliwie nadal ma znaczenie to, że w latach trzydziestych zgładzono ukraińską elitę: najlepszych naukowców, pisarzy i liderów politycznych, ale też najbardziej zaradnych chłopów. Mimo upływu trzech pokoleń wiele problemów współczesnej Ukrainy (…) ma korzenie w zniszczeniu tej pierwszej, porewolucyjnej, patriotycznej elity. (…) Po Hołodomorze nastąpiła rusyfikacja, która również odcisnęła swoje piętno. ZSRR systematycznie niszczył ukraińską kulturę i pamięć, toteż znaczna część Rosjan nie uważa Ukrainy za osobne państwo z osobną historią. Wielu Europejczyków niejasno tylko uświadamia sobie istnienie Ukrainy. (...)
Analiza klęski głodu pozwala zrozumieć współczesną Ukrainę, ale pomaga też pojąć niektóre zachowania Rosji, które również wynikają z wcześniejszych wzorców.

Widać, że w historii Rosji i Ukrainy (a także innych regionów i krajów, które Moskwa uważa za przynależne swemu imperium) wszystko to, co się działo ostatnio i dzieje teraz, już było dużo wcześniej – w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Były i zielone ludziki, i pranie mózgów, i sponsorowani przez Moskwę separatyści, w których „obronie” Rosjanie „musieli” najeżdżać i mordować. Były dezinformacje, trolle, mowa nienawiści, dzielenie i szczucie; oskarżanie Ukraińców o zbrodnie, faszyzm, zaprzeczanie prawdziwym zbrodniom Rosji i dzielenie państw demokratycznych, wszystko to, co mamy teraz, tylko pod innymi nazwami.

Bolszewicy i Stalin wiedzieli, że niepodległa Ukraina stanowi dla ZSRR śmiertelne zagrożenie samym swym istnieniem. Kto chciałby zostać w siermiężnym, sterroryzowanym Sojuzie, gdyby mógł zobaczyć jak żyje się na niepodległej Ukrainie? Polacy i Niemcy to byli obcy, wredni kapitaliści, którym mogło powodzić się lepiej, ale Ukraińcy to byli swoi i gdyby im się udało, nie dałoby się powstrzymać pytań – dlaczego my tak nie mamy? Od razu kojarzy mi się to z obecną sytuacją. Putin wie, że albo zniszczy Ukrainę, albo nie tylko nie uda mu się zagarnąć już niczego więcej, ale nawet nie utrzyma tego, co podbił i wcześniej czy później większość dobijających się o wolność poddanych jego imperium ją osiągnie. Aż dziw, że tak wielu ludzi tego nie rozumie. Nie zauważa, że teraz na Ukrainie rozstrzyga się przyszłość nie tylko Ukrainy.

Na szczęście, jak podsumowuje Applebaum, w nowym stuleciu doszło do głosu nowe pokolenie ukraińskich intelektualistów i działaczy. Historia głodu to tragedia bez happy endu, ale historia Ukrainy tragedią nie jest. Miliony ludzi wymordowano, ale naród przeżył. Pamięć dławiono, ale obecnie Ukraińcy rozmawiają o przeszłości. Spis powszechny zniszczono, ale obecnie archiwa są dostępne. Klęska głodu i jej następstwa odcisnęły na Ukrainie straszne piętno. Jednak choć rany nadal istnieją, po raz pierwszy od 1933 roku miliony Ukraińców wreszcie starają się je zagoić. Ukraińcy znają losy swojego narodu w XX wieku, a ta wiedza może pomóc im kształtować przyszłość.

Albo im w tym pomożemy i przy okazji będziemy mieli choć jednego naprawdę przyjaznego i oddanego sojusznika, z którym będzie nas łączyło to, co ważniejsze niż traktaty, czyli wspólny interes i wspólny wróg, albo… No cóż – Moskwa znów nas rozegra przeciw sobie. Daliśmy się wymanewrować już tyle razy…

Poza głównym tematem, który jest świetnym wprowadzeniem do historii Ukrainy, o której wielu z nas nie ma żadnego pojęcia, i który pozwala zrozumieć bardzo wiele rzeczy z tego, co się teraz dzieje, tematem poprowadzonym z wielkim wyczuciem uwzględniającym i w zrównoważony sposób łączącym rzeczowość z przystępnością oraz klarownością, w książce jest też wiele innych interesujących rzeczy.

Jedną z tych, które zwróciły moją uwagę, była informacja, która dotąd nie została przeze mnie nigdy zauważona, że już w latach 20-tych były u sowietów koncepcje elementów gospodarki kapitalistycznej w ramach państwa komunistycznego, czyli to, co teraz przedstawia się jako chiński wynalazek – komunizm jako ustrój polityczny, kapitalizm jako ustrój gospodarczy.

Inna ciekawa rzecz to kolejna analogia do teraźniejszości - w latach dwudziestych i trzydziestych poszukiwano kozłów ofiarnych, których by można obarczyć niepowodzeniami rządów bolszewickich, głównie w zakresie zaspokajania podstawowych potrzeb społecznych i świetnie nadali się do tego Ukraińcy, a przy okazji też wiązano z tym przeciwnikiem inne państwa, przede wszystkim Polskę, jako prowokatorów i animatorów ukraińskiego oporu wobec rusyfikacji i kolektywizacji. Panował syndrom oblężonej twierdzy, podobnie jak i dzisiaj – nic się na lepsze w tej materii nie zmieniło. W Rosji nie ma już dość Żydów i Ukraińcy są dla Putina tym, czym dla Hitlera byli Żydzi. Każda dyktatura, która zaczyna mieć kłopoty, zwłaszcza wewnętrzne, szuka wrogów, a z czasem wszyscy poza podporządkowanymi stają się wrogami.

Z tego dzieła, tak jak i z niezwykle cennej książki Billa Browdera Czerwony alert, wynika wprost, że granica między wolnością i autorytaryzmem nie biegnie pomiędzy kapitalizmem a komunizmem, faszyzmem czy innym ustrojem politycznym, a pomiędzy ustrojami politycznymi, w których jednostka ma swe nienaruszalne prawa i wpływ na rządy oraz tymi, w których takich praw nie ma. Ponadto ewidentnie widać na Ukrainie i w całej Rosji w latach 30, w latach Wielkiego Głodu, że Zło nie mogłoby zatryumfować, gdyby nie współpraca zwykłych „dobrych” ludzi. Współpraca na różnym poziomie i w różnej formie, aktywna i bierna, z różnych powodów, ale zawsze współpraca. Zastanawia, że przy analizie Hołodomoru ukazuje się to ze wszystkimi niuansami, a gdy mowa o niemieckich obozach koncentracyjnych, zwłaszcza w Polsce, idzie się na łatwiznę stawiając grubą kreskę pomiędzy niemiecką załogą i więźniami i utożsamiając ją z podziałem pomiędzy ofiarami a katami, choć wszyscy wiedzą, że te dwie granice nie do końca się pokrywały. No, ale może i my kiedyś dojdziemy do tego, by móc bez propagandowego zadęcia rozmawiać nie tylko o cudzych, ale i o własnych sprawach. I może kiedyś wróci to, co było główną siłą Zachodu i demokracji podczas Zimnej wojny – wartości i nazywanie rzeczy po imieniu, a co po upadku ZSRR zostało zastąpione tchórzliwą poprawnością polityczną i innymi teoriami wymyślonymi przez ruskich agentów. Nazywanie zła złem, a dobra dobrem, mordercy mordercą i bandyty bandytą, do podstawa, bez której wolność nie może tryumfować.

Książka jest świetna pod każdym względem. Aż mnie zszokowało, gdy po jej zakończeniu doczytałem, że autorka jest żoną Radosława Sikorskiego, którego delikatnie mówiąc nie oceniam wysoko ani jako polityka, ani jako osobę, i który, przypomnijmy, w latach 2007–2014 dzierżył tekę ministra spraw zagranicznych w rządach Donalda Tuska, wielkiego przyjaciela Putina i Rosji, który z kolei już w pierwszym expose ogłosił „dialog z Rosją, taką jaką ona jest”, a jego decyzji nie zmienił rosyjski atak na Gruzję, katastrofa smoleńska i działania Rosji w tej sprawie, aneksja Krymu i zbrodnie w Donbasie, a kurs na energetyczne uzależnienie Polski od Rosji, sprzeciw wobec szkodliwych dla Putina inwestycji w Polsce, czy zbyt ostrych sankcji UE na Moskwę oraz blokowanie tarczy antyrakietowej stały się wyznacznikami rządów tego polityka. Można więc chyba domniemywać, że Sikorski jest zwolennikiem takiej polityki, skoro ją realizował. Czerwony głód w samej swej wymowie wynikającej tylko z faktów i dowodów jest tak antyrosyjski, jak opracowania o Katyniu i aż dziw mnie bierze, że w jednym domu zgodziły się dwie osoby o tak krańcowo odmiennym stosunku do Moskwy, jej imperialnych aspiracji i zbrodniczych metod, a zarazem o tak odmiennym poziomie wiarygodności. No, ale to tylko takie dygresjo-refleksje były.

Opracowanie pani Applebaum (sorry, ale Sikorska nie przechodzi mi przez gardło) wpisuje się w najlepsze tradycje poważnej, wyważonej i wiarygodnej literatury faktu podejmującej trudne tematy o wielkim ciężarze gatunkowym. Jednocześnie dzieło jest tak skomponowane, że samą swoją treścią wynikającą z naukowych ustaleń wywołuje emocje, których naprawdę nieczęsto się doświadcza. W dodatku, o czym z przyjemnością informuję, audiobook w interpretacji Alberta Osika okazał się również strzałem w dziesiątkę. Oczywiście, warto zajrzeć i do do wersji dla oka, by zobaczyć zdjęcia i dokumenty. Oba wydania absolutnie polecam każdemu, kto chce zrozumieć obecną sytuację i jej historyczne korzenie – Hołodomor ma tu wiele do rzeczy.


Wasz Andrew

Ps. Od początku obecnej, jawnej wojny na Ukrainie byłem pełen podziwu dla obrońców. Podobno Amerykanie w pierwszym momencie w ogóle nie interesowali się możliwościami pomocy dla Ukrainy, gdyż oceniali jej zdolności obronne na… dwa dni (sic!). A oni nadal walczą. Po lekturze Czerwonego głodu mój podziw tylko wzrósł, gdyż oni praktycznie nie mają za sobą żadnej tradycji niepodległości i wolności, która podtrzymywała Polaków w trakcie zaborów i okupacji. Do niedawna duża część nawet nie mówiła po Ukraińsku! A jednak potrafili się zmobilizować, zjednoczyć i stawić opór, którego nikt się nie spodziewał. Wsłuchajmy się w słowa hymnu Ukrainy – czyż nie jest on, tak jak nasz, umiłowaniem wolności i pomimo trudnej historii naszych narodów nie czujemy tego samego, co oni, gdy mowa o Rosji? Pomóżmy im zatrzymać Putina i jego Rosję.

Ще не вмерла України і слава, і воля

2 komentarze:

  1. Kolega z pracy czytał ten reportaż i również bardzo go sobie chwalił. A że wobec dwóch takich rekomendacji nie można przejść obojętnie, więc jeśli tylko nadarzy się okazja, to po "Czerwony głód" sięgnę i ja.

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)