Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 7 czerwca 2019
Lucia Etxebarría "Miłość, ciekawość, prozac i wątpliwości" - Rzecz o kobietach skrzywodzonych i nieszczęśliwych
Tytuł oryginału: Amor, curiosidad, prozac y dudas
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Seria: Salamandra
Liczba stron: 296
Próby zdiagnozowania problemów
trapiących współczesną cywilizację mogą jawić się jako całkiem atrakcyjny
materiał do utkania fabuły interesującej książki. Niestety temat jest także
zdradliwy i wymagający, bowiem łatwo o wtórność i powtarzalność – sporządzenie
listy bolączek i podanie ich w sprawdzonej formie może nasunąć posmak banału,
skutecznie psując przyjemność płynącą z lektury. Takiego właśnie literackiego
zakalca nie udało się uniknąć Lucii Etxebarríi, hiszpańskiej pisarce, autorce
powieści Miłość, ciekawość, prozac i
wątpliwości.
Bohaterkami książki są trzy
siostry, które nie pozostają ze sobą w zbyt zażyłych stosunkach. Najmłodsza,
Cristina to 24-letnia kontestatorka i buntowniczka – całe jej życie zdaje się
być jednym wielkim protestem. Dzieciństwo i dojrzewanie naznaczone awanturami z
matką; praca kelnerki w nocnym klubie pomimo protestów rodziny uważającej, że
jest to zajęcie uwłaszczające młodej, bystrej i zdolnej dziewczynie z wyższym
wykształceniem; wreszcie narkotykowe seanse przeplatane dzikim i nierzadko
przypadkowym seksem – Cristina to uosobienie destrukcyjnego chaosu starającego
się trwać na przekór otoczeniu. 30-letnia Rosa może uchodzić za żywy symbol
sukcesu – ta inteligentna, oczytana i oddana pracy kobieta zajmuje wysokie
stanowisko w firmie zdominowanej przez mężczyzn. Tyle, że ceną za godziwą
pensję, luksusowy samochód i stylowy apartament jest kompletna samotność oraz poczucie
pustki i niespełnienia. 32-letnia Ana to gospodyni domowa, która przechodzi
ostrą depresję. Rola młodej matki i żony atrakcyjnego, świetnie zarabiającego inżyniera,
okazuje się tak dalece satysfakcjonująca od oczekiwań, że ani dobra materialne,
ani wszelakiej maści farmakologiczne antydepresanty nie są w stanie przynieść
ulgi czy ukojenia. W momencie rozpoczęcia akcji dzieła, każda z kobiet dociera
do życiowego rozdroża – wszystkie snują rozważania poświęcone przeszłości,
starając się dociec przyczyn aktualnego położenia.
Sednem utworu pozostają trzy
protagonistki, z których każda raczy nas swoją opowieścią utrzymaną w formie
pierwszoosobowej narracji. Kreacja psychologiczna sióstr to wg mnie najsłabszy
punkt książki – razi przede wszystkim sztampowość postaci, które narysowane są bardzo
grubą kreską, co podważa ich wiarygodność – ale nie można zaprzeczyć, że poprzez
przybliżenie losów bohaterek poruszono szereg ciekawych zagadnień.
Wątkiem, który wybija się
najmocniej jest tematyka feministyczna. Etxebarría kreuje trzy osobniczki, z
których każda wybiera (pozornie) zupełnie inną życiową drogę, kończącą się
jednak niemal w tym samym punkcie – siostry ze zgrozą uświadamiają sobie próżność
i daremność dotychczasowej wegetacji, a dalszy byt jawi się jako niezasłużona
kara. Szereg rozczarowań, jakimi nafaszerowana jest dorosłość ma swoje źródła w
młodości. Kluczowym wydarzeniem jest odejście ojca, który opuszcza rodzinę 20
lat wcześniej – po przedzierzgnięciu się w kobiety, żadna z dziewczynek
wychowywanych przez zamkniętą w sobie, chłodną i wyniosłą matkę, nie potrafi
nawiązać szczerych i trwałych relacji z mężczyznami. Pomimo tego, to właśnie
mężczyźni są siłą sprawczą w egzystencji protagonistek – to oni kształtują i
definiują losy kobiet, to ich czyny, decyzje, wybory czy zaniechania
determinują postępowanie bohaterek.
Feministyczne akcenty są też
prezentowane w zdecydowanie mniej zawoalowany sposób – jako materiał wyjściowy
wykorzystując przemyślenia i doświadczenia Rosy, Etxebarría sygnalizuje, że
nasze działania są niejednokrotnie oceniane przez pryzmat płci. Te same
zachowania mogą być akceptowalne bądź nie w zależności od tego czy dotyczą
mężczyzn czy też kobiet. Hiszpańska pisarka wspomina zarówno o rzeczach
drobnych, pozornie błahych (Musi pani
kontrolować ułożenie nóg. Mężczyzna może usiąść w dowolny sposób, w jaki
przyjdzie mu do głowy: z rozstawionymi nogami czy też z jedną nogą położoną na
kolanie drugiej albo z nogą założoną na nogę. Kobieta powinna zwracać na to
baczniejszą uwagę w pracy, aby zapobiec temu, że jej wystawione na publiczny
widok nogi będą rozpraszać mężczyzn [1])
jak i znacznie poważniejszych, które nie tylko mierżą, ale i zniechęcają,
demoralizują, podkopują pewność siebie (Zdarza
się nawet, że niektóre cechy u mężczyzn biznesmenów postrzegane z szacunkiem, a
nawet podziwem, u kobiet zmieniają się w cechy negatywne. Jeśli kobieta skupia
całą swoją energię na pracy, kwalifikuje się ją jako sfrustrowaną; jeśli otacza
się dużą ekipą, wtedy jest niepewna siebie; jeśli rządzi twardą ręką, nazwą ją
zgorzkniałą [2]).
Siostry i łączące je uczuciowe
więzy zostają też wykorzystane do ukazania tak uniwersalnych kwestii jak
nieumiejętność budowania relacji z bliźnimi. Etxebarría pokazuje, że kult ja przemieszany z nieufnością prowadzi
do sytuacji, w której unika się rozmów na poważniejsze tematy, następuje silna
koncentracja na własnych potrzebach, a na świat spogląda się wyłącznie przez
pryzmat swojej osoby. Skutkiem jest oczywiście izolacja i wrażenie wyobcowania,
niedopasowania, niezrozumienia przez otoczenie.
Książka hiszpańskiej pisarki
utrzymana jest w stylu, który z pewnością można uznać za kontrowersyjny.
Opowieść Cristiny upstrzona jest pikantnymi szczegółami dotyczącymi fizycznej
intymności, które w przemieszaniu z licznymi wulgaryzmami mogą budzić mieszane
uczucia – z jednej strony czuje się, że Cristina to osoba z krwi i kości, z
drugiej zaś jej historia bardzo szybko nuży i męczy, bowiem nadmiar seksu i
przekleństw owocuje monotonią i przewidywalnością. Niewiele lepiej wypada to,
co ma nam do przekazania Rosa – tekst nafaszerowany formułkami z poradników dla
biznesmenów oraz hasełkami z korporacji w założeniu (prawdopodobnie) ma
zaakcentować skupienie się kobiety na karierze, ale efektem finalnym jest
doznanie, że obcuje się z niestarannie nakreśloną karykaturą korpoludzika.
Summa summarum, Miłość,
ciekawość, prozac i wątpliwości to przeciętna książka, w której w mało
oryginalny sposób poruszono dobrze znaną problematykę. Pozycja kobiety we
współczesnym świecie w odniesieniu do wciąż żywych patriarchalnych układów i
schematów, postępująca alienacja członków społeczeństw wysoko rozwiniętych,
spustoszenie czynione w psychice dziecka po porzuceniu przez rodzica czy
nadużywanie leków traktowanych jako remedia na duchowe bolączki – kwestie te
niosą ze sobą ogromny potencjał, którego niestety nie udało się w pełni
wykorzystać. Lektura tym bardziej rozczarowująca, że w mojej pamięci wciąż tkwi
niezwykle błyskotliwy i odważny Świat w płomieniach pióra Siri Hustvedt. Lucia Etxebarría, w porównaniu do
amerykańskiej koleżanki po piórze, zaprezentowała feministyczne zagadnienia w
sposób mało przekonujący i nieporadny.
[1] Lucia Etxebarría, Miłość, ciekawość, prozac
i wątpliwości, przeł. Wojciech Charchalis, Wydawnictwo REBIS, Poznań 2007,
s. 56 – 57
[2] Tamże, s. 230
6 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Patrząc po tytule, na tę pozycję bym się nie skusił. I niestety się potwierdziło.
OdpowiedzUsuńJa pewnie też przeszedłbym obok książki obojętnie, gdyby nie osoba tłumacza. Pan Wojciech Charchalis jak dotąd kojarzył mi się raczej z interesującą prozą iberyjską, dlatego skusiłem się na ten tytuł i odrobinę się zawiodłem. Nie był to może zupełnie zmarnowany czas, ale z pewnością wolałbym go przeznaczyć na bardziej wartościową lekturę ;)
UsuńCzyli sięgnąłeś po tę powieść ze względu na nazwisko tłumacza? Bo myślałeś, że Charchalis przekłada tylko wartościowe książki? :)
UsuńZgadza się, do tej pory przeczytane przeze mnie książki tłumaczone przez W. Charchalisa były ciekawymi lekturami i liczyłem na to, że tutaj będzie podobnie. Zresztą powieść wydano w ramach całkiem niezłej serii "Salamandra". Wydaje mi się, że miałem prawo oczekiwać czegoś odrobinę lepszego ;)
UsuńAle, ale... Pytanie mam zasadnicze: czy dobrze widzę ja, że na okładce brakuje przecinka?!
OdpowiedzUsuńTo chyba taka kwintesencja tej książki, którą najłatwiej skwitować określeniem "niedopracowana".
Usuń