Sympatyk
Việt Thanh Nguyễn
Tytuł oryginału: The Sympathizer
Tłumaczenie: Radosław Madejski
Wydawnictwo: MUZA S.A.
Liczba stron: 480
Ameryka, kraj szybkich samochodów i ponaddźwiękowych odrzutowców,
ojczyzna Supermana, supermarketów i rozgrywek Super Bowl. Kraj, któremu nie
wystarczała zwyczajna nazwa, i jako pierwszy w historii kazał określać się
tajemniczym akronimem USA. Dopiero po latach ZSRR zdystansował go o jedną
czwartą. Chociaż każde państwo uważa się za najdoskonalsze na swój sposób, czy
gdziekolwiek indziej na świecie federalny bank narcyzmu wypuścił do obiegu aż
tyle słów zaczynających się od „super”? To obdarzony supermocą naród
superbohaterów, który nie spocznie, dopóki inne kraje nie będą skomlały do Wuja
Sama przygniecione do ziemi jego butem [1].
Tyle, że chcieć to nie zawsze móc, o czym Amerykanie przekonują się
bardzo boleśnie w trakcie II wojny
indochińskiej, w zachodniej kulturze znanej jako wojna wietnamska (trwającej w latach 1957 – 1975). Klęska Stanów
Zjednoczonych pociąga za sobą szereg konsekwencji – władzę na Półwyspie
Indochińskim przejmują komuniści, mit o amerykańskiej potędze pęka niczym
mydlana bańka, a wielu obywateli Wietnamu Południowego opuszcza swoją rodzimą
ziemię, w obawie przed represjami współbraci z północy. Jednym z uciekinierów
jest bohater książki Sympatyk,
autorstwa Việt Thanh Nguyễna, pochodzącego z Wietnamu amerykańskiego pisarza
(rocznik 1971).
Protagonista to człowiek, którego
znamieniem jest dwoistość. Jako syn Wietnamki i Francuza (głoszącego Słowo Boże
misjonarza, który w momencie słabości dopuścił się współżycia z autochtonką) od
najmłodszych lat zmaga się z brzemieniem takich określeń jak bękart czy wyrzutek. Spotyka się on z wrogością i odrzuceniem zarówno ze
strony bliskich (widzących w nim głównie dowód na grzeszne postępowanie matki),
jak i rodaków, traktujących go jako odmieńca, mieszańca, zatruty owoc krzyżówki
ras, krzyżówki, z której nic dobrego nie może wyniknąć. Dualizm jest również
towarzyszem dorosłego życia, jako, że mężczyzna pracuje dla Wietkongu w
charakterze podwójnego agenta. Co ciekawe, pozostawanie na usługach komunistów
prowadzi do kolejnego rozdwojenia, bowiem po upadku Sajgonu (1975) bohater,
który w trakcie konfliktu służył w armii południowowietnamskiej w randze
kapitana, będąc jednocześnie zaufanym adiutantem ważnego generała, wyrusza do
USA. Pozostając w bliskich relacjach ze swoim byłym dowódcą, mężczyzna donosi o
jego ruchach i planach. Tyle, że pobyt w Stanach Zjednoczonych wzmaga poczucie
wyobcowania – przyczynia się do tego smutna wegetacja migranta, sprowadzająca
się do nierzadko jałowych prób odnalezienia się w egzotycznym i nieprzyjaznym
środowisku.
Utwór napisany z perspektywy
pierwszoosobowego narratora utrzymany jest w formie spowiedzi, wyznania, ale i
swoistego podsumowania. Jest to opowieść o podejmowaniu trudnych wyborów w
ekstremalnej sytuacji, jaką niewątpliwie jest wojna i ich następstwach,
konsekwencjach, skutkach. Mnogość przeżyć i doświadczeń owocuje tym, że książka
przyjmuje gorzko-ironiczną konwencję. Bohater nie szczędzi zjadliwych, wręcz
szyderczych uwag, które obejmują szerokie spektrum zagadnień. Nie brakuje pełnego
admonicji spojrzenia na wietnamskich pobratymców (
W sytuacjach, w których popyt przewyższa podaż, zachowaniem typowym dla
moich rodaków było napieranie i rozpychanie się łokciami w bezładnej ciżbie, a
kiedy to zawodziło, uciekali się do przekupstwa, pochlebstw, kłamstw i przesady
[2
];
(…) nasze państwo stanowi absurdalną
mieszankę gniewu i rozpaczy zaprawioną szczyptą czarnego humoru (…) [3
]).
Ponadto sporo miejsca poświęcono złożonemu zjawisku, jakim niewątpliwie jest
wojna. Działania zbrojne przedstawione zostają w różnych ujęciach – z jednej
strony raczeni jesteśmy patetyczno-prześmiewczymi refleksjami (uosobieniem
wojny są rzesze
(…) dzielnych młodych
mężczyzn przyodzianych na ostatnią drogę jedynie w puste frazesy padające z ust
obłudnych polityków (…) [4
]),
z drugiej zaś sygnalizowane są tematy na pozór oczywiste, które jednak są na
tyle niewygodne, że skrzętnie osnuwa się je gęstą mgłą milczenia (
(…) zastępy lokalnych prostytutek
zaspokajających żądze szeregowców najeźdźczej armii to nieuchronne następstwo
każdej wojny i okupacji [5
]).
Ale zdecydowanie największy ciężar krytyki kierowany jest pod adresem nowej
ojczyzny protagonisty – podkreślana jest buta Amerykanów, przekonanie o prawie
do supremacji, pogardliwe traktowanie mniejszości, brak szacunku dla innych
systemów wartości, chęć przycięcia wszystkiego i wszystkich do jednakowych
wzorców i standardów. Symbolem takiego przepełnionego pychą podejścia stają się
naznaczone absurdem postacie amerykańskiego profesora orientalistyki (wręcz
wymuszającego na swoich współpracownikach o azjatyckich korzeniach naiwne
umiłowanie kraju swoich przodków) oraz hollywoodzkiego reżysera, który
uzbrojony w wiedzę czerpaną z amerykańskich książek i podręczników poucza
protagonistę na tematy związane z kulturą i społeczeństwem Wietnamu.
Interesujący jest przy tym fakt, że obnażając słabości amerykańskiego narodu,
narrator czyni dokładnie to samo, o co oskarża mieszkańców USA protekcjonalnie
odnoszących się do obcych, tj. posługuje się uogólnieniami i stereotypami:
Ale amnezja była wpisana w amerykańską tradycję
tak mocno jak placek z jabłkami i cieszyła się wśród Amerykanów dużo większym
powodzeniem niż gorzki kęs prawdy (…) [6
];
Uchodźcy tacy jak my nigdy nie powinni
kwestionować tej ideologii rodem z Disneylandu, wyznawanej przez większość
Amerykanów, którzy twierdzili, że ich kraj jest najszczęśliwszym miejscem na
ziemi [7
].
Tym samym autor zdaje się wskazywać, że problem asymilacji politycznych czy
ekonomicznych emigrantów jest skomplikowany i trudny do rozstrzygnięcia właśnie
z uwagi na to, że żadna ze stron nie jest zainteresowana opuszczeniem strefy
mitów i przesądów i wysiłkiem związanym z poznaniem bliźniego, wywodzącego się
z zupełnie odmiennego kręgu kulturowego.
Wydaje się, że utwór rozpatrywać
można też pod kątem skrytej w nim symboliki, która dotyczy przede wszystkim
postaci głównego bohatera. Jest to osoba, która do końcowych kart pozostaje
bezimienna. Jeśli dodać do tego wspominany przez samego narratora motyw
dwoistości (
Jestem (…) człowiekiem o
dwóch twarzach [8
])
można pokusić się o tezę, że protagonista jest uosobieniem skłóconego i
podzielonego Wietnamu, umęczonego obcymi okupacjami, rozdartego bratobójczą
walką oraz wykorzystywanego przez wielkie imperia w prowadzonych przez siebie
rozgrywkach
(
(…) przydzielano nam role pionków na szachownicy zimnej wojny, którą
prowadzili biali ludzie w garniturach, ukryci w zaciszu swoich klimatyzowanych
gabinetów [9]).
Wyróżnikiem
Sympatyka, a przy tym aspektem decydującym o tym, że powieść Việt
Thanh Nguyễna czyta z pełnym zainteresowaniem i rozbawieniem jest styl, na jaki
zdecydował się autor. Proza cechuje się sporą dawką sarkazmu oraz humoru
(nierzadko czarnego) – przejawia się to najczęściej w postaci oryginalnych
porównań (
W miarę jak sekundy, minuty i
godziny sączyły się niczym ślina z ust katatonika (…) [10];
W jej spojrzeniu widać było współczucie,
które zawsze smakuje jak letnia papka [11
]),
które doprawione zostają nietypowymi wynurzeniami i refleksjami (bezsprzecznie
prym wiedzie zwierzenie, w którym główne role przypadły kalmarom i grzechowi
Onana, chociaż nie mniej ciekawa jest inwokacja do stopy). Udanym, chociaż
ryzykownym zabiegiem, okazało się także ukrycie snutej historii pod
płaszczykiem powieści szpiegowskiej (nie zabrakło oczywiście miejsca dla
atramentu sympatycznego) – Việt Thanh Nguyễn chętnie korzysta z wyolbrzymień,
nie unika oklepanych schematów rodem z literatury rozrywkowej, łącząc tym samym
ważkie treści z rozrywkową formą, co idealnie współgra z tematem przewodnim
krążącym wokół dualizmu.
Reasumując,
Sympatyk, to bardzo dobra książka, po którą warto sięgnąć. Ukazuje
ona konflikt wietnamsko-amerykański z perspektywy innej, niż przyzwyczaiły nas
do tego amerykańskie filmy akcji rodem z Hollywood, bowiem na pierwszy plan
wysunięci zostają obywatele kraju, w którym toczy się wojna – w ten sposób
zyskują oni rysy indywidualizmu, dzięki czemu przekonujemy się, że Wietnamczycy
nie są jedynie bezosobową masą
Żółtków.
Dzieło Việt Thanh Nguyễna to także smutna opowieść emigranta, człowieka
pozbawionego ojczyzny, zmuszonego do banicji, bezskutecznie usiłującego
odnaleźć się w nowej, ale jakże obcej rzeczywistośc
i.
[1] Việt Thanh Nguyễn, Sympatyk, przeł. Radosław Madejski,
Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2016, s. 44
Inwokacja do stopy? To brzmi jak coś,co muszę przeczytać :). Zwykle nie przepadam za narracją pierwszoosobową, jednak w tym przypadku jest to jak najbardziej uzasadnione, więc myślę, że nie będzie mi to zbytnio przeszkadzać. Zwłaszcza jeśli narrator nie szczędzi ironicznych uwag.
OdpowiedzUsuńA abstrahując od samej książki - w trzecim akapicie od końca, w pierwszym zdaniu, zabrakło Ci 'u' przed 'tworem' :).
Książka ma genialne momenty, a wspomniana inwokacja jest jednym z nich. Tyle, że jest to fragment, którego nie da się opowiedzieć czy też streścić - trzeba go przeczytać samemu.
UsuńPowieść jest formą spowiedzi, podsumowania dotychczasowego żywota, bilansem zysków i strat, więc przyjęta forma pierwszoosobowej narracji zdaje się być b. zasadna.
Dzięki za wyłapanie!
Najbardziej ciekawi mnie ta perspektywa wietnamska. Co prawda konflikt w Wietnamie doczekał się wielu przedstawień - także takich wysoce dla Amerykanów niepochlebnych - ale mimo wszystko perspektywa zawsze była zachodocentryczna. Zresztą literatura wietnamska w ogóle rzadko gdziekolwiek gości.
OdpowiedzUsuńZgadza się. O wojnie w Wietnamie wiele powiedziano, ale czytelnik czy też widz zyskuje przede wszystkim zachodni punkt widzenia. Tymczasem Việt Thanh Nguyễn ukazuje konflikt z perspektywy Wietnamczyka i pod tym względem książka zdecydowanie się wyróżnia na plus.
UsuńA lit. wietnamska faktycznie nie cieszy się w Polsce zbytnim powodzeniem. Ja czytałem tylko Podniebny front Dinh Thi Nguyena (utwór opowiadający o wojnie wietnamskiej, tyle, że jest to w dużej mierze dzieło propagandowe) oraz Drogę bez wyjścia pióra Cong Hoan Nguyena.