Rozkład normalny, którego
graficzną reprezentacją jest krzywa Gaussa, to jeden z najpowszechniejszych
oraz najważniejszych rozkładów prawdopodobieństwa. Odgrywa on istotną rolę
zarówno w statystyce jak również w naszym życiu, chociaż wielu z nas pozostaje nieświadomym
tego faktu. Jego znaczenie łatwo odkryć podczas analizy danych, przeprowadzając
statystyczną kontrolę danego procesu produkcyjnego czy też badając rozkład cech
w danej populacji. Zgodnie z założeniem większość obserwacji koncentruje się
wokół wartości średniej, natomiast obserwacje występujące rzadziej, będące
pojedynczymi przypadkami, są bardziej odległe od średniej. Odnosząc rozkład
normalny do ludzkiej społeczności można stwierdzić, że ludzka zbiorowość w
ogromnej większości składa się z osobników przeciętnych, średnich, nie
wyróżniających się niczym szczególnym – geniuszy, artystów, bezwzględnych
morderców czy kompletnych imbecyli, a więc ludzi wyjątkowych (zarówno w
pozytywnym jaki i negatywnym sensie) jest w niej zdecydowanie mniej. Warto jednak
pamiętać, że nawet zwykli ludzie, na pozór nijacy i nieinteresujący, mają swoje
mroczne sekrety – ten fakt świetnie uświadamia Sōseki Natsume, japoński mistrz
pióra z epoki Meiji w swojej książce zatytułowanej Wrota.
Głównym bohaterem powieści, której
akcja została umiejscowiona na początku XX wieku, jest Sōsuke Nanoka, urzędnik
niższego stopnia w państwowej administracji. Jest to człowiek pospolity,
ocierający się wręcz o nijakość. Jego egzystencja przepełnia rutyna i
powtarzalność wyrażająca się w licznych przyzwyczajeniach i rytuałach.
Niedzielne spacery, długie rozmowy z małżonką, kontemplacja przyrody, wizyty w
łaźni, marzenia o rzeczach niedostępnych z racji kiepskiego statusu
materialnego, radzenie sobie z problemami związanymi z koniecznością zamknięcia
domowego budżetu – codzienność Sōsuke naznaczona jest nudą i banałem. Monotonia
zostaje przerwana, kiedy Koroku, młodszy brat protagonisty, z racji śmierci
ojca i matki będący jego najbliższym krewnym, zwraca się z prośbą o pomoc.
Sprawa Koroku staje się przyczynkiem do zagłębienia się w mroki przeszłości,
która skrywa niejedną tajemnicę.
Fabuła Wrót Sōsuke rozwija się leniwie i niespiesznie, bardzo wolno
odkrywając przed czytelnikiem kolejne fakty i wydarzenia składające się na
wstydliwe dziedzictwo bohatera. Owa opieszałość wynika z charakteru samego Sōsuke,
będącego osobnikiem bezwolnym i apatycznym, pochłoniętym codzienną rutyną,
nieskorym do działania, stale odwlekającym plany, których realizacja wiązałaby
się ze zbyt dużym nakładem sił. Roztargnienie oraz tendencje do chwil zadumy
tylko wzmacniają portret człowieka, którego łatwo jest postrzegać w kategoriach
życiowego nieudacznika czy tchórza, któremu brak odwagi, by zdecydowanie chwycić
los we własne ręce, nie pozwalając na to, by pomiatały nim wichry przypadku.
Tym, co wyróżnia Sōsuke oraz jego
żonę Oyone jest samotność, w jakiej żyje owa dwójka. Skromny domek położony na
uboczu, z dala od zgiełku ruchliwych i gwarnych ulic Tokio, brak przyjaciół,
nieutrzymywanie żadnych kontaktów towarzyskich, egzystencja dzielona jedynie z
zaufaną służącą – wszystkie te elementy składają się na obraz eremitów, którzy
wegetują na marginesie wielkiego świata, zadowalając się wzajemną obecnością,
nie dzieląc się z nikim swoim skromnym, prywatnym szczęściem. Byt państwa
Nonaka stoi w wyraźnej opozycji do metropolii, którą zamieszkują – Tokio
odmalowane na kartach powieści jawi się jako dynamicznie rozwijające się
miasto, które napiętnowane jest niestałością wynikającą z gwałtownego,
niekontrolowanego i amorficznego rozrostu.
Wrota to dzieło zaliczające się do dojrzalszej twórczości Sōsekiego
Natsume. Humor i komizm sytuacyjny pojawiają się w książce zdecydowanie
rzadziej niż ma to miejsce choćby w prześmiewczej i pełnej ironii pozycji Jestem kotem. Obserwacje i refleksje
poświęcone zachowaniom społecznym, przesądom czy tabu zastąpione zostają silnej
koncentracji na ludzkiej naturze. Na warsztat, podobnie jak ma to miejsce w
przypadku Sedna rzeczy, wzięty
zostaje temat ostracyzmu – główny bohater Wrót
zostaje wykluczony z ludzkiej zbiorowości, ponieważ nie potrafi przystosować
się do ogółu przyjętych norm i zasad. Karą za odmienność, za kontestację
obowiązujących reguł jest alienacja – państwo Nonaka zostają odizolowani i
skazani na bytowanie poza powszechną ludzką świadomością. Ta zaakceptowana
przez bohaterów banicja przywodzi na myśl swoistą ekspiację– pogrążenie się w
samotności to rodzaj pokuty mającej prowadzić do oczyszczenia, zrzucenia jarzma
grzechu dźwiganego na swoich barkach. Analizując postępowanie Sōsuke można
doszukać się w nim fatalistycznego eskapizmu. Protagonista biernie przystaje
na los, jaki przypadł mu w udziale, jednocześnie usiłując uciec od negatywnych
następstw popełnionych w przeszłości czynów. Tragiczne doświadczenia skutkują
permanentną inercją – Sōsuke odsuwa od siebie działanie, dokonywanie wyborów
czy podejmowanie decyzji, stając się pyłkiem, wrażliwym na każdy podmuch
fortuny.
Wrota Sōsekiego Natsume to również dość niezwykły wizerunek
miłości. Uczucie łączące Sōsuke oraz Oyone jawi się jako kokon szczelnie
oplatający dwójkę bohaterów, pozwalając przezwyciężać w ten sposób wichry
nieprzyjaznego losu. Duchowa więź, jaka zrodziła się pomiędzy bohaterami jest
dla nich lekarstwem, ukojeniem, wybawieniem, bezpieczną przystanią oraz
schronieniem – pozwala poradzić sobie z odrzuceniem i samotnością. Miłosny rys
kreślony piórem Sōsekiego Natsume jest o tyle piękny, że jest to emocja cicha,
spokojna, pozbawiona zbędnej afektacji czy kipiącej erotyzmem namiętności.
Uczucie wybiega daleko poza proste seksualne pożądanie, wyrażając się w
szczerej rozmowie, wspólnym głębokim milczeniu oraz pokonywaniu życiowych
trudności krocząc przez nie ramię w ramię.
Wspaniałą właściwością Wrót jest maniera prowadzonej narracji.
Snuta opowieść jest niespieszna i spokojna, przepełnia ją nastrój głębokiej
melancholii oraz subtelnego niedopowiedzenia i tajemnicy. Rzeczy pospolite i
zwykłe zaprezentowane zostają z maestrią, za sprawą której szara rzeczywistość
nabiera całej spektrum barw i odcieni. Zabieg zastosowania antycypacji
(futurospekcji), której towarzyszą liczne reminiscencje pozwalają na ostrożne i
stopniowe budowanie napięcia, które wzbudza czytelniczą ciekawość.
Wrota są interesującym czytelniczym doznaniem także ze względu na
symbolikę utworu. Oczywiście najbardziej znaczącym motywem są tytułowe wrota, które można rozmaicie
interpretować. W sensie najogólniejszym, wrota to otwór, który łączy ze sobą
różne pomieszczenia bądź przestrzenie, czyli umożliwia poruszanie się między
nimi, przemieszczanie się, wędrówkę z jednego miejsca w kolejne. Takimi
swoistymi drzwiami jest epoka Meiji,
w której żył autor powieści, i w której osadzono akcję utworu – w tym to
okresie w Japonii dokonały się ogromne zmiany. Zakończyła się era
izolacjonizmu, a kraj przeszedł gwałtowną modernizację, pragnąc doścignąć
nowoczesne państwa kultury zachodniej. Wrotami jest również czyn, jakiego
dopuścili się protagoniści, ponieważ diametralnie odmienił ich dotychczasową
egzystencję, kierując ją na zdecydowanie inne tory. Nie mniej ciekawe jest
rozpatrywanie kobiecej macicy w kategoriach wrót, poprzez które na świat
przychodzą następne ludzkie istoty. Ciało kobiety za sprawą tajemnicy życia
staje się bramą, poprzez którą zostajemy powołani do trwania z otchłani niebytu.
Podsumowując, stwierdzić należy,
że Wrota to dobra lektura, która w
interesujący sposób uzmysławia jak fascynującą istotą jest człowiek. Każdy
ludzki osobnik, nawet pozornie najbardziej pospolity jest nosicielem tajemnicy
– nasza psychika skrywa w sobie czeluść obcości, której nigdy nie uda się w
pełni zgłębić. Sōseki Natsume udowadnia także, że teraźniejszość determinowana
jest przez dokonywane przez nas w przeszłości wybory, których konsekwencji
musimy ponieść, nie mogąc od nich uciec, odciąć się. Wrota to również smutna konstatacja, że jednostka nigdy nie ma zbyt
wielkich szans powodzenia w konfrontacji z masą – za indywidualizm, odmienność,
samodzielność w myśleniu trzeba zapłacić słoną cenę.
P.S.
Osobną sprawą, o której należy wspomnieć jest sam przekład oraz jakość
wydania. Pani Paulina Wojnarowska podjęła trudne i niełatwe wyzwanie,
jakim jest translacja powieści, będąc napędzanym pasją i zaangażowaniem.
Za samo tłumaczenie należą się zatem wyrazy szacunku, ale oficynę
należy zganić za bardzo kiepską redakcję, której w zasadzie w ogóle nie
widać. Powtórzenia, błędy fleksyjne czy nieliczne ortografy to rzeczy,
które rzucają się w oczy i psują jakość lektury, i które z pewnością
zostałyby wyłapane, gdyby korekta tekstu stanęła na wysokości zadania.
Szkoda, że niechlujnie wydanie obniża jakość bardzo ciężkiej pracy
wykonanej przez panią Wojnarowską.
Piękna, interesująca i bardzo wnikliwa recenzja. "Wrota" miały zostać zrecenzowane także przeze mnie... niestety do mnie nie dotarły. Bardzo żałuję. Tym bardziej, że "Wrota" wydają się być powieścią wielowątkową i bardzo, ale to bardzo interesującą.
OdpowiedzUsuńJa swoją pozycję zakupiłem, bowiem odkąd tylko wyczytałem informację o planowanym wydaniu tego dzieła, wiedziałem, że muszę po nie sięgnąć. Bardzo cenię sobie prozę Sōsekiego Natsume i kolejne tłumaczenie na język polski przyjąłem z wielką radością. Polecam!
UsuńPrzeczytałam kilka książek wydanych przez Psychoskok, więc wiem, że oni w ogóle nie dbają o jakość tekstu, przepuszczają ogromną ilość wszelkiego rodzaju błędów. Ciekawe, dlaczego Wojnarowska nie poszła z tym przekładem do normalnego wydawnictwa. A może poszła, lecz wydawcy nie byli zainteresowani? W takim wypadku powody odrzucenia książki mogły być dwa: brak zainteresowania klasyką albo też przekład zawierał zbyt wiele błędów. Nie rozumiem, jak tłumacz może oddawać tekst z błędami ortograficznymi. Przecież bardzo łatwo można je poprawić...
OdpowiedzUsuńA książką jestem bardzo zainteresowana. Powolna akcja, niedopowiedzenia, melancholia, nietypowa, piękna miłość, temat samotności, no i Japonia. To coś dla mnie. :) Czy Sōsuke ze swoją apatią, skłonnością do zadumy i brakiem odwagi nie przypomina trochę bohatera „Kwatery zimowej”?
Ja do tej pory nie miałem osobistej styczności z Psychoskokiem, ale przyznaję, że jeszcze przed lekturą "Wrót", bazując na recenzjach (na przeróżnych blogach) innych pozycji opublikowanych przez to wydawnictwo, żywiłem spore obawy, które niestety się ziściły.
UsuńCo do tłumaczki to ja podchodzę do jej pracy z dużą wyrozumiałością - z ortografów wyłapałem tylko 1 błąd (hart ducha pomylony z psim chartem). Reszta wpadek, przynajmniej moim zdaniem, to efekt zbyt długiego obcowania z tekstem - człowiek bez świeżego spojrzenia ma problem, żeby je wyłapać. Słowem, ewidentny brak redakcji, za który przecież (tak przypuszczam) pani Paulina zapłaciła.
A fakt, że powieść ukazała się właśnie na łamach takiej a nie innej oficyny to bardzo interesująca sprawa. Sōseki Natsume to jeden z najwybitniejszych pisarzy japońskich i aż wstyd, że nikt na poważnie nie zajął się pracą wykonaną przez tłumaczkę. Zaproponowany przez nią przekład da się czytać i jestem pewny, że przy odpowiedniej pracy redaktorskiej byłaby to naprawdę solidna proza.
Ach, "Zimowa kwatera" to wspaniała powieść i szkoda, że to jedyne dzieło Tomojiego Abe, które (jak dotąd) doczekało się translacji na polski. Co do podobieństwa protagonistów - bohater "Zimowej kwatery" to typowy "bezstronny obserwator", podczas gdy Sōsuke stawiany jest przed koniecznością podejmowania realnych działań (czego za wszelką cenę stara się unikać). Można zaryzykować, że postać z "Zimowej kwatery" to taki Sōsuke z czasów młodości :)
Jak się nie ma czasu na czytania książek, to dobrze chociaż o nich poczytać, zwłaszcza jeśli jest to tak napisane :) Już udostępniłem na fejsie :)
OdpowiedzUsuńJa póki co ten czas posiadam i staram się go maksymalnie wykorzystać, będąc w pełni świadom, że nie zawsze będę nim dysponować w takim wymiarze :) Dzięki za miłe słowa!
UsuńLubię Twoją japońską serię...tylko co z tym wydawnictwem? Gdzie trafiam na recenzję jakiejś książki przez nie wydaną - widzę skargi na niedociągnięcia... Dziwię się, że jeszcze nie zadbali o redakcję. I wciąż funkcjonują?
OdpowiedzUsuńTeż mnie dziwi, że ludzie jeszcze chcą współpracować z kimś, kto wypuszcza takie koszmarki. To kwestia oszczędności? Ciekawe, czy autorzy reagują, kiedy odkrywają, że redakcja kuleje.
UsuńHa, ja do tej pory też trafiałem na raczej negatywne opinie na temat tego wydawnictwa, ale Natsume Sōseki to Natsume Sōseki - nie mógłbym darować sobie tego, że nie zapoznałem się z dziełem tego autora tylko z uwagi na kiepską redakcję tekstu :) Szkoda, że żywione przeze mnie obawy okazały się jak najbardziej zasadne - wydawnictwo nie ma dobrej opinii na rynku, ale jak widać cały czas są chętni do tego, by publikować tam swoje dzieła (a skoro wszystko jakoś działa i pieniążki są, to po co zmieniać?). Moim zdaniem egzystencja tego typu oficyn do odpowiedź na to, co dzieje się na rynku książki - duże domy wydawnicze stawiają na sprawdzone nazwiska i starają się nie ryzykować z tytułami, które niekoniecznie muszą wiązać się z zyskiem.
UsuńO, właśnie doczytałam na blogu Pawła Pollaka (widziałam, że też tam zaglądałeś), że udało mu się wywalczyć zwrot pieniędzy za bubel książkowy. Może to sprawiłoby, że wydawcy bardziej przykładaliby się do pracy? :)
OdpowiedzUsuńZaproponowana przez Pawła Pollaka metoda to chyba najszybsza metoda do tego, żeby wymusić na wydawcach zadowalającą jakość publikowanych dzieł. Niestety, ale w naszym dzikim kapitalizmie wszystko musi się kalkulować - jeśli wypuszczanie bubli stanie się nieopłacalne (masowe reklamacje czytelników), to może wreszcie zacznie się pracę redaktora traktować wystarczająco poważnie :)
UsuńCzy to jest jedyne dostępne na naszym rynku wydanie "Wrót"? Jeśli tak, to szkoda. Nie ma nic gorszego, niż książka z błędami ortograficznymi... Gdy na taką trafiam, odechciewa mi się czytać, nawet gdy tytuł sam w sobie jest wyśmienity...
OdpowiedzUsuńTak, publikacja Psychoskoku to pierwsze i jak dotąd jedyne polskie wydanie "Wrót". Przyznaję, że lektura była momentami mozolna, ale raz jeszcze podkreślę, że winę za ten stan rzeczy zrzuciłbym głównie na brak widocznej redakcji, a nie tylko na kiepskie tłumaczenie.
UsuńBardzo dobrze wspominam spotkanie z nim, do którego doszło za Twoją sprawą, w "Jestem kotem". Ta pozycja wydaje się mi być bardziej interesująca niż "Sedno rzeczy". Już sobie nie obiecuję, że kiedyś po nią sięgnę, za dużo tego wszystkiego, ale niezbadane są drogi w bibliotece.
OdpowiedzUsuńMuszę Cię trochę zmartwić, bowiem "Wrota" bardziej przypominają "Sedno rzeczy" niż "Jestem kotem". Utwór jest raczej poważny i ważną rolę pełni w nim poczucie winy oraz piętno tajemnicy z odległej przeszłości. Nie mniej jednak możesz spróbować - a nuż powieść przypadnie Ci do gustu :)
UsuńO - tym razem nowość wydawnicza. :)
OdpowiedzUsuńJednego tylko żałuję, że nie została przetłumaczona z języka oryginalnego (bo pewnie Natsume nie napisał "Wrót" po angielsku). A ta niedoskonała redakcja to drugi minus.
Trzeba się od czasu do czasu odkopać z pozycji bibliotecznych i sięgnąć po coś świeżego, co oferuje współczesny rynek :)
UsuńPrzyznaję, że informacja, iż "Wrota" przełożono z angielskiego również mnie nie ucieszyła, ale przekłady literatury japońskiej w naszym kraju to w dalszym ciągu sprawa na tyle rzadka, że każdą nową translację witam z wielkim zadowoleniem. Tak, wydaje mi się, że książka byłaby bardzo dobrym "produktem" (albo "towarem"), gdyby nie ewidentnie zaniedbana redakcja.