Kenzaburō Ōe, wybitny japoński
pisarz, na łamach zbioru reportaży i esejów zebranych pod zbiorczym tytułem
Hiroshima notes, stwierdza naród
japoński doznał łaski nie bycia krajem chrześcijańskim. Owo szczęście, wg
noblisty z Kraju Kwitnącej Wiśni, sprowadza się do faktu, że akt samobójstwa
nie jest obciążony piętnem grzechu śmiertelnego (tak jak ma to miejsce w
przypadku religii chrześcijańskiej). Na skutek tego, w państwach takich jak
Japonia, odebrane sobie życia nie jest postrzegane jako moralne wykroczenie, co
w sytuacjach ostatecznych daje człowiekowi dodatkowy wachlarz możliwości.
Śmierć zadana sobie własną ręką jest całkiem popularnym rozwiązaniem i widać to
dobrze choćby na przykładzie japońskich mistrzów pióra. Z własnej woli świat
doczesny opuścili Yukio Mishima, Yasunari Kawabata, Misao Fujimura, Osamu
Dazai, Tamiki Hara czy Ryūnosuke Akutagawa. Ostatni z wymienionych artystów
(1892 – 1927) uchodzi za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli japońskiej
literatury. Akutagawa jest znany jako pisarz, eseista, dramaturg oraz
nowelista. Polski czytelnik ma okazję zapoznać się dorobkiem tego autora
głównie za sprawą opowiadań, porozsypywanych we wszelakiej maści antologiach (
Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej,
Chrestomatia
współczesnych opowiadań japońskich,
Irys. Opowiadania japońskie,
Niesamowite
opowieści z Chin,
O duchach opowieści
prawdziwe). Jedyną pozycją na polskim rynku, która w pełni poświęcona jest
twórczości Akutagawa, jest zbiór
Życie
szaleńca, opublikowany na łamach Wydawnictwa Akademickiego DIALOG.
Życie szaleńca to przekrojowy wybór 9 utworów Akutagawy dokonany
przez czołowego polskiego japonistę, profesora Mikołaja Melanowicza, który jest
również autorem krótkiego wprowadzenia, zatytułowanego Akutagawa – sumienie Japończyków.
Rashōmon – Brama Demonów, opowiadanie otwierające książkę
(tłumaczenie prof. Mikołaja Melanowicza) to króciutka nowelka, która znakomicie
uzmysławia, w jaki sposób warunki otoczenia wpływają na moralne metamorfozy
człowieka. Akcja dzieła osadzona została w XII-wiecznym Kioto, u schyłku epoki
Heian. Ówczesną stolicę nawiedzają klęski nieurodzaju, które doprowadzają do
społecznych niepokoi i zamieszek. Miasto pogrąża się w chaosie, ulega także
procesowi degeneracji i wyniszczenia – symbolem zachodzących negatywnych
przemian jest tytułowa brama Rashōmon,
niegdyś potężna budowla, w chwili rozpoczęcia utworu, chyląca się ku upadkowi
ruina, w murach której porzucano trupy (ofiary głodu i zarazy), gdzie
schronienie znajdowali złodzieje i przestępcy. Na literackiej scenie pojawia
się jedynie dwójka bohaterów – sługa, który właśnie został wymówiony ze służby
oraz zdesperowana staruszka, usiłująca zarobić parę groszy w sposób równie
nietypowy, co przerażający – ale owa skromna obsada w zupełności wystarcza do
tego, by uświadomić czytelnikowi, że opór oraz obrzydzenie wobec zła szybko
kruszeją w obliczu ekstremalnych okoliczności. Istnieją bowiem sytuacje, wobec
których bardzo niewielu osobników potrafi dostrzec jakąkolwiek możliwość wyboru
w kwestii własnego postępowania.
Pasja twórcza w przekładzie Bożeny Kukuc to wycinek z życia
Kyokuteia Bakina (1767 – 1848), japońskiego pisarza, uczonego, krytyka
literackiego, pamiętnikarza oraz poety haiku.
Za największe osiągnięcie tego artysty z okresu Edo uchodzi dzieło Nansō
Satomi Hakkenden (Nansō Satomi czyli
biografie ośmiu psów), będące jedną z najdłuższych powieści – utwór pisany
przez 27 lat liczy sobie 106 tomików. Akcja Pasji
twórcza rozgrywa się pewnego jesiennego przedpołudnia, drugiego roku ery Tempō (1831 r.) – czytelnik uzyskuje
sposobność, by podejrzeć pisarza w trakcie pracy nad wspomnianym opus magnum. Opowiadanie Akutagawy,
jedno dłuższych w całym zbiorze, koncentruje się na zagadnieniach związanych z
aktem artystycznej kreacji. Na warsztat wzięty zostaje literacki demiurg oraz
towarzyszące mu rozterki, wątpliwości oraz dylematy, wynikające zarówno z
twórczej działalności jak i będące efektem prozy dnia codziennego. Rozważania
nad rolą pisarza (koncentrowanie się na współczesności, komentowanie bieżących
wydarzeń w maskach efektownych metafor, inteligentnych aluzji bądź
prowokacyjnych, ledwie zawoalowanych odniesień czy bardziej poruszanie kwestii
fundamentalnych, nierozerwalnie związanych z ludzką psychiką), konieczność i
umiejętność mierzenia się z krytyką (którą nie zawsze łatwo jest odróżnić od
zwykłego krytykanctwa, podszytego zazdrością i bazującego na prostactwu,
prymitywności i ordynarności), nieustanny byt w ruchu (z uwagi na fakt bycia
wciśniętym pomiędzy uznanych klasyków a napierających i zdolnych następców) czy
wreszcie presja, by sprostać ciążącym oczekiwaniom, udowodnić wartość swojej
sztuki i potwierdzić literacki kunszt – oto rzeczy, z którymi mierzy się
Kyokutei Bakin. Można odnieść wrażenie, że Pasja
twórcza to próba ukazania tlącego się w umyśle artysty wewnętrznego
płomienia, wybuchającego od czasu do czasu żywym ogniem. Utwór pokazuje również
jak niewiele potrzeba, aby pogląd, że życie to niekończące się pasmo męczących
i wyczerpujących doświadczeń, obrócił się w perzynę, ustępując miejsca
dziecięcej wręcz radości towarzyszącej możliwości oddania się zajęciu,
przynoszącemu satysfakcję oraz spełnienie.
Pajęcza nić (translacja prof. Wiesława Kotańskiego) oraz Wierność Biseia (prof. Mikołaj Melanowicz) to zdecydowanie
najkrótsze dzieła w prezentowanym zbiorze. Pierwsza z miniaturek to rodzaj
przypowieści, która przedstawia zasadę działania karmy, tzn. każde działanie posiada
swój skutek – dobre czyny wracają w postaci szczęścia, z kolei złe – jako cierpienie. Parabola odznacza się dość
optymistyczną wymową, podkreśla bowiem, że nawet z pozoru najbłahsze akty
miłosierdzia zostaną dostrzeżone, tyle, że ich pozytywne skutki bardzo łatwo
można zaprzepaścić przez egoizm, okrucieństwo bądź zawiść. Na osobną uwagę
zasługuje odmalowany w utworze obraz piekła, który przywodzi na myśl inne
opowiadanie Akutagawy – Piekieł wizerunek
niezwykły z antologii Ballada o
Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej. Wierność Biseia to swoista deklaracja samego autora, będąca
jednocześnie wielkim znakiem zapytania: czy lepiej jest cierpliwie, wręcz
uparcie czekać (bądź dążyć do obranego celu), nawet jeśliby wiązało się to z
pogrążeniem w zwodniczym urojeniu, czy też należy wziąć sprawy w swoje ręce i
oddać się działaniom, niekiedy równoznacznym z ustąpieniem, poddaniem się,
częściową rezygnacją z własnej filozofii? W końcu oczekiwanie to bezruch, a
bezruch to bierność, marazm, śmierć.
Kolejna pozycja w przekładzie
profesora Melanowicza to Pejzaż jesienny.
Tematyka zbliżona jest do przytoczonego opowiadania Piekieł wizerunek niezwykły, pochodzącego z antologii Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z
prozy japońskiej, będącego historią powstania najznamienitszego dzieła
pewnego malarskiego wirtuoza. W Pejzażu
jesiennym pierwszoplanowymi bohaterami także są mistrzowie pędzla
(XVII-wieczni malarze z epoki Edo: Wang Shih-ku oraz Yün Nan-t’ien), a
centralnym punktem utworu jest obraz,
tytułowy Jesienny pejzaż. To
tajemnicze, na poły legendarne dzieło, nieuchwytne niczym mgła, według opinii
tych, którzy mieli okazję go podziwiać promienieje tak intensywnym pięknem, że
otaczająca widza rzeczywistość staje się jakby mniej realna, ustępując pola tej
wykreowanej przez artystę. Utwór mimo skromnych rozmiarów jest bardzo zajmujący
i w oryginalny sposób porusza kwestię obiektywności prawdy oraz istnienia,
bytowania – w powietrzu zdaje się krążyć pytanie, czy materialna otoczka danego
przedmiotu jest nieodzowną składową jego egzystencji?
Opowiadania Dług wdzięczności (tłumaczenie Krystyny Okazaki) oraz W gąszczu (prof. Mikołaj Melanowicz)
zostały zbudowane w oparciu o podobną koncepcję – oba utworu napisane są w
formie wyznania. W pierwszym przypadku czytelnik zapoznaje się ze spowiedziami
trójki bohaterów na podstawie których wyłania się portret zdarzenia,
wzbogacanego o coraz bardziej dramatyczne i zaskakujące szczegóły. Dzieło ciekawie
odmalowuje zasadę, że każdej akcji towarzyszy reakcja, a ludzki byt to ciąg
powiązanych ze sobą faktów, które wzajemnie na siebie wpływają i oddziałują,
prowadząc niekiedy to powstania niezwykle skomplikowanych budowli. Podobną strukturę
posiada W gąszczu, będące zapisem
zeznań świadków w sprawie popełnionej zbrodni. O ile jednak w przypadku Długu wdzięczności kolejne konfesje
okazywały się brakującym puzzlem układanki, pozwalającym zestawić pozostałe
elementy w logiczną i zazębiającą się całość, o tyle następujące po sobie
relacje protagonistów W gąszczu
jedynie zaciemniają przebieg wydarzeń, skutecznie uniemożliwiając próby jego
odtworzenia. Pozycja ta bardzo dobrze potwierdza słowa marszałka Piłsudskiego,
który w dosadnie skonstatował, że racja
jest jak dupa, każdy ma swoją. Tendencja do interpretowania przypadków
wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń, według subiektywnych wzorców,
chęć przedstawienia własnej osoby w jak najlepszym świetle i towarzysząca jej
skłonność do pomijania niewygodnych faktów, skutkują bardzo różnorodnymi
obrazami portretującymi te same sytuacje. Warto jeszcze podkreślić, że Dług wdzięczności oraz W gąszczu pozwalają zrozumieć polskiemu
czytelnikowi, jak istotną rolę w kulturze japońskiej odgrywa honor (prywatny
oraz rodowy) oraz poczucie własnej godności. Z kwestii bardziej uniwersalnych
podjęto temat chciwości, zazdrości czy perwersyjnej wręcz przyjemności odczuwanej
z racji niedoli i nieszczęść innych. Ponadto akcja Długu wdzięczności osadzona została w bardzo interesującym okresie
– w XVII wieku, tuż przed wprowadzeniem polityki sakoku (polityka zamkniętego
kraju, o której szerzej pisałem przy okazji lektury dzieła Milczenie pióra Endō Shūsaku). Japonia
podejmuje wówczas pierwsze próby kontaktu ze światem zewnętrznym, które
skutkują ożywionym handlem oraz próbami zakorzenienia religii chrześcijańskiej
w Kraju Kwitnącej Wiśni.
W krainie wodników (Mikołaj Melanowicz) to opowiadanie, które po
raz pierwszy zostało opublikowane w Polsce w roku 1963. Dzieło wydano pod
tytułem Kappy na łamach PIWu w ramach
serii Biblioteka Jednorożca. Pozycja
nawiązuje do wierzeń i tradycji japońskiej, wedle których kappa, określana też mianem kawatarō
jest złośliwym wodnym demonem. Charakterystyka tych stworzeń jest bardzo
zbliżona do słowiańskich utopców –
obie istoty zamieszkiwały wodne akweny, przejawiały tendencję do krzywdzenia
oraz nękania ludzi. Kappy bywały
oskarżane o gwałcenie kobiet, porywanie dzieci, topienie samotnych bądź
zbłąkanych wędrowców oraz wszelakiej maści psoty i figle. W krainie wodników odznacza się interesującą formą, bowiem stanowi
zapis opowieści pacjenta zakładu dla umysłowo chorych. Trzydziestokilkuletni
mężczyzna, zdradzający pewne podobieństwo do samego Akutagawy, snuje historię,
wedle której, na skutek przypadku oraz szczęśliwego splotu okoliczności trafił
on do krainy kapp. Środowisko, w
którym znalazł się bohater jest zaskakująco podobne do ówczesnego społeczeństwa
japońskiego – domy, fabryki, książki, prasa, koncerty, zaawansowane
technologie, wszystko to znajdziemy pośród kapp.
Ta zbieżność kappowskiej rzeczywistości,
dość paradoksalnie, znakomicie podkreśla i uwypukla różnice pomiędzy obyczajami
i tradycjami obu światów. Państwo kapp
można zatem potraktować jako karykaturę i drwinę z ludzkich zachowań – jest ono
niczym krzywe zwierciadło, w którym odbijają się człowiecze przywary,
odtwarzane w dziwacznych i zdeformowanych kształtach. W krainie wodników, mimo stosunkowo skromnej objętości porusza
szereg intrygujących zagadnień, z których wiele dotyczy sztuki, filozofii,
kontaktów międzyludzkich czy gospodarki. Dzieło jest również wyrazem tęsknoty
do prywatnego wycinka realności, w którym można schronić się przed dręczącym
otoczeniem i nużącą codziennością.
Życie pewnego szaleńca (Mikołaj Melanowicz) to sekwencja migawek,
pojedynczych scen, ulotnych impresji, zbiór autobiograficznych obrazków. Utwór,
napisany na kilka tygodni przed samobójczą śmiercią Akutagawy, przypomina
barwny kolaż, w skład którego wchodzą refleksje dotyczące filozofii oraz artystycznej
działalności, przemyślenia i retrospekcje związane z rodziną czy przelotnymi
miłostkami oraz zrodzone pod wpływem chwili wnioski wynikające z przypadkowych
obserwacji. 51 krótkich epizodów napisanych z perspektywy trzecioosobowego
narratora, przypominających filmowe kadry, przesyconych jest odorem śmierci –
pozycja ta świetnie naświetla niedopasowanie Akutagawy do otaczającego go
świata.
Życie szaleńca jako całość jawi się jako bardzo wartościowa
pozycja, która pozwala zagłębić się w
rzeczywistość kreowaną przez Ryūnosuke Akutagawę. Nie jest to świat
przyjazny – dominują tu poczucie samotności, wyobcowania, niekompletności,
odmienności, lęk przed szaleństwem; nierzadkie są relatywizm moralny,
niestałość, względność – jednak z pewnością umożliwia on lepsze poznanie samego
artysty i zrozumienie jego dorobku. Zbiór jest pozycją dość zróżnicowaną, co
dobrze ukazuje jak bogatym warsztatem mógł poszczycić się Akutagawa. Materiały
historyczne, kroniki oraz pamiętniki, ludowe podania, legendy i baśnie, wątki
autobiograficzne, wyrywki z własnego żywota – japoński pisarz z chęcią sięgał
po najróżniejsze surowce, które służyły do budowania krótkich i
niepowtarzalnych dzieł.
Reasumując, Życie szaleńca to obowiązkowa lektura dla fanów
Ryūnosuke Akutagawy jak również dla miłośników literatury japońskiej.
Zbiór to zarówno przejmujący portret człowieka na skraju nerwowego
załamania, egzystującego w ciągłym rozdarciu pomiędzy wzniosłym światem
idei a przytłaczającą rutyną, jak również podróż do tych zakątków
człowieczego umysłu, które na co dzień pozostają głęboko ukryte przed
światłem dziennym.
Chyba tkwi we mnie mocno chrześcijański rdzeń, bo gdy przeczytałam o samobójstwie, który daje "wachlarz możliwości" - przeszedł mi po plecach dreszcz... Faktycznie, u nas temat mocno kontrowersyjny... A tematyka opowiadań ciekawa, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńW chrześcijaństwie samobójstwo jest jak najbardziej pożądane, a nawet może prowadzić do świętości, tylko metoda musi być odpowiednia ;)
UsuńHa, Andrew pisząc o samobójstwie miałem na myśli akt odebrania sobie życia własnymi rękami. Przypadek, o którym piszesz jest bardziej subtelny, chociaż rozumiem, co masz na myśli. Ale dla lepszego zobrazowania sytuacji podam jeszcze kontekst wypowiedzi Kenzaburō Ōe - goszcząc w Hiroszimie, japoński noblista poznał historię kobiety, która niedawno pochowała swojego młodego męża. Ów mężczyzna przetrwał wybuch atomowy, ale po kilku latach w jego organizmie rozwinął się rak. Znając już wyrok ostatnie kilka lat życia postanowił spędzić jak najbardziej intensywnie - udało mu się znaleźć pracę, którą wykonywał z ogromną radością, spotkał też kobietę, która mimo iż była świadoma, że nie pozostało mu zbyt wiele czasu na tym świecie, postanowiła wyjść za niego za mąż. Wkrótce po śmierci ukochanego, młoda kobieta również odebrała sobie życie i właśnie w odniesieniu do decyzji tej dziewczyny Kenzaburō Ōe stwierdził, że mentalność japońska nie jest obciążona "grzechem samobójstwa".
UsuńZ drugiej strony grzech grzechem, a życie życiem. Każdy święty ma swoje wykręty i jakoś sobie nie przypominam, by najsłynniejszych kochanków świata zachodniego ktokolwiek rozpatrywał w kategorii grzechu samobójstwa, a tak się przecież kończy historia Romea i Julii. Zdaje się, że grzechy już od wieków są dla maluczkich, a dla wybranych od zawsze nie istnieją. Podejście Kościoła dziwnie się zmienia w stosunku np. do grzechu samobójstwa. Ta nasza moralność zawsze była podwójna, a teraz to jest jakoś wielokrotnie zmultiplikowana i grzechy są, ale zarazem jakoby ich nie było. Trudno więc porównywać to z kulturami, gdzie ten relatywizm wydaje się dużo mniejszy.
UsuńKrótko mówiąc: azjatycki spleen... Podobne do Ōe podejście w kwestii samobójstwa miał Emil Cioran, który twierdził, że jest ono decyzją i że przy życiu trzymała go, paradoksalnie, właśnie ta wyzwalająca możliwość zakończenia ziemskiej przygody w dowolnej, wybranej przez samego siebie chwili.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za tak dokładne opisanie wszystkich opowiadań - kilka recenzji w jednej! A same opowiadania wydają się być bardzo poetyckie, pełne namysłu nad życiem. Szczególnie zaintrygował mnie "Pejzaż jesienny" - opowiadanie, którego bohaterem jest obraz. Ale to pewnie dlatego, że sama niedawno skończyłam czytać pewną powieść o - między innymi - sztuce i obrazach.
Oj, Ōe chyba niezbyt przyłożył się do tematu. Tok myślenia o samobójstwie podobny do polskiego myślenia o ubezpieczeniach. "Teraz jest mi dobrze, więc się nie zabiję/ubezpieczę; zawsze zdążę.". Sęk w tym, że udaru, wypadku lub innego niespodziewanego zdarzenia z definicji nie da się zaplanować ani przewidzieć, a jak jesteś na przykład sparaliżowany, to samobójstwo jest trudne do przeprowadzenia, podobnie jak ubezpieczenie się po czasie.
UsuńMarto, "Pejzaż jesienny" to moim zdaniem jedno z lepszych opowiadań w tym zbiorze. Z kolei cały zbiór to dobra okazja, żeby podejrzeć warsztat pisarski Akugatawy.
UsuńHa, wydaje się, że Cioran miał bardzo podobne podejście do samobójstwa do Azjatów.
Andrew, ale samobójstwo nie zawsze musi wiązać się z nieuleczalną chorobą, paraliżem czy czymkolwiek w tym rodzaju. Akt odebrania sobie życia jest traktowany jako możliwość dobrowolnego odejścia z tego świata w momencie, kiedy człowiek dochodzi do wniosku, że z psychicznego punktu widzenia brakuje mu sił, by na nim dalej egzystować.
Tak, rozumiem, o co Ci chodzi, ale to też nie jest takie proste. Jeśli ktoś z powodu swego stanu psychicznego decyduje się na odejście z tego świata, w sytuacji, gdy „obiektywnie racjonalnych” przesłanek do tego nie ma, to trudno mówić o dobrowolnej decyzji, wszak to nie on podejmuje decyzję, tylko jego choroba. Wystarczy niejednokrotnie podać leki albo zmienić otoczenie lub sytuację, by myśli samobójcze zniknęły. Jest to więc decyzja człowieka dobrowolna, czy nie jest? Tutaj dochodzimy do śliskiego tematu - czy człowiek ma wolną wolę, czy też jej nie ma?
UsuńW przypadku nieuleczalnie chorych, zadłużonych, itd. temat tylko pozornie jest łatwiejszy, bo problem leży głębiej. Na przykład samobójstwo na wieść o raku wydaje się racjonalne, ale co z przypadkiem, gdy diagnoza była błędna? Albo jutro okaże się, że wynaleziono lek? Jest to własna decyzja czy wymuszona przez los? A przecież większość ludzi deklaruje, że wierzy, iż nie ma losowości, tylko Bóg, taki czy inny, i jego wszechmocna wola. Jaka jest więc wolna wola człowieka i własna decyzja, skoro można zesłać chorobę albo depresję czy inne zaburzenie psychiczne i zmusić do samobójstwa? Jest grzech, czy go nie ma? Jest dobrowolne samobójstwo czy go nie ma?
W odpowiedzi na komentarz główny - podobne podejście miał protagonista "Wilka stepowego" Hermana Hessego. Bohater ten jest uważany za alter ego pisarza, więc można przypuszczać, że i autor uważał podobnie. Przyznam szczerze, że przemawia do mnie ta postawa i nie dziwię się rozpaczy osób, które sa pozbawione nawet tej możliwości.
UsuńLato tuż tuż a u Ciebie kolejna pozycja, która jakoś bardziej wpasowuje się w jesienne słoty i zimowe szarości:) I po raz kolejny jestem pełna podziwu, że możesz się w tych dołujących treściach zagłębiać bez przerw. Niemniej ta pozycja wydaje się ciekawa, choć jej przygnębiająca tematyka aktualnie mnie odrzuca.
OdpowiedzUsuńHehe, może w ten sposób hartuję swojego ducha i uodparniam się na negatywne aspekty egzystencji :) A tak na poważnie to lubię dzieła, które koncentrują się na ludzkiej naturze. Wychodzi na to, że wielu spośród pisarzy, którzy preferowali tego typu tematykę nie było nastrojonych zbyt optymistycznie względem rodzaju ludzkiego czy też życia. Poza tym Akutagawa to bardzo popularny pisarz w Japonii, tamtejszy mistrz krótkiej formy - grzechem byłoby dla mnie nie skorzystać z możliwości bliższego obcowania z jego prozą :)
Usuń