The Soviet Story (2008)
Scenariusz i reżyseria : Edvins Snore
Zasadniczo wolę czytać książki niż filmy oglądać. O dokumencie stworzonym przez Łotysza Edvinsa Snore dowiedziałem się z gorącym poleceniem od osoby posiadającej nieco odmienne ode mnie przekonania, choć obdarzonej niezwykłą wiedzą i profesorskim tytułem. Z jednej więc strony był we mnie i dystans, i nadzieja na… No właśnie – na co? Na coś naprawdę nowego? Wątpię.
O czym Sowiecka historia traktuje? Jak się nietrudno domyślić o komunizmie i faszyzmie, choć zwłaszcza o tym pierwszym. Nie może być zresztą inaczej, gdyż faszyzm w Niemczech prawdopodobnie nie powstałby, w postaci takiej, jaką znamy z dziejów, bez wsparcia Moskwy, a już na pewno nie zagroziłby światu. Jak chichot historii brzmi fakt, że z kolei bez aktywnego wsparcia służb niemieckich Lenin prawdopodobnie nigdy nie dotarłby do Rosji, tym bardziej iż początki rewolucji teoretycy komunizmu przewidywali w rozwiniętych państwach kapitalistycznych, a nie w feudalnej Rosji. Nie byłoby więc nigdy Stalina i Układu Warszawskiego ani żadnych historii sowieckich. To tylko jednak taka moja luźna refleksja.
Film pokazuje ogrom zbrodni komunizmu od początku jego powstania. Ogrom, z którego przeciętny Polak nawet sobie nie zdaje sprawy, choć bez przerwy miesza mu się w głowie Katyniem i Smoleńskiem. Miesza mu się w głowie, gdyż politycy jednym tchem wymieniający wyrwane z kontekstu fakty i wydumane fantazje nic innego narodowi nie robią. Poza unikalnymi niejednokrotnie zdjęciami i filmami oraz rzeczową narracją w dokumencie występują świadkowie dawnych wydarzeń i znani historycy. Ukazane są analogie między faszyzmem i komunizmem, ich zbrodniami i strategiami, a także mechanizmy rozwoju tych prawdziwie totalitarnych systemów. Wypunktowano różnice między nimi, co sprawia, iż o dziwo okazują się jeszcze bardziej podobne, jak awers i rewers tej samej monety. Pomimo tego, że tezy o tym, iż to komuniści, a zwłaszcza Stalin, doprowadzili do II Wojny Światowej nie są nowe i całkowicie je popieram, niektóre rzeczy i dla mnie okazały się nowością, jak choćby to, że prawo brytyjskie na zasadzie domniemania prawnego nie uznaje zbrodni stalinowskich.
Dla mnie najsmutniejsza i najgroźniej brzmiąca jest końcówka filmu. Teza, iż w chwili obecnej, po rozpadzie ZSRR, Rosja jest w podobnej sytuacji świadomości społecznej jak Niemcy po I Wojnie bardzo mnie przekonuje, a fakt, że o faszyzacji naszego sąsiada w ogóle się nie mówi, napawa mnie przerażeniem. Trochę to przypomina sytuację przed wrześniem, gdy nie ogłaszano mobilizacji ani nie układano pól minowych, by nie drażnić Hitlera. Nikt nie mówił o milionach zagłodzonych przez Stalina, o masowych zbrodniach popełnianych przez jego NKWD, choć Europa o tym wiedziała. Nawet Żydzi w większości nie uciekali przed Hitlerem, choć mogli. Wierzyli, że jakoś to będzie. Znamienny wydaje się fakt, iż TVP, która afiszuje się ze swoją misją, do dziś nie dopuściła do emisji w telewizji Sowieckiej historii, choć podobno zakupiła już dawno prawa do niej. Dotąd w naszym kraju można film było obejrzeć chyba tylko na przeglądzie filmów dokumentalnych "Echa Katynia" w 2010 i na DVD dołączonym do tygodnika Gazeta Polska w 2012. Jest dla mnie haniebnym, iż nawet ugrupowania i partie wprost ociekające rusofobią nie robią nic, by tę emisję przyspieszyć. Dlaczego – mogę się tylko domyślać.
Są tacy, którzy krzyczą, że film jest tendencyjny, gdyż nazizm i komunizm to dwie sprzeczności, dwa przeciwne bieguny i nie można ich porównywać. Na temat fałszywości takich argumentów można napisać całą książkę, tylko po co? Kto uważnie oglądnie film sam sobie wszystko wytłumaczy, a kto nie chce pewnych faktów zrozumieć, i tak nie pojmie. Porównywać można tylko rzeczy różniące się między sobą. O identycznych wystarczy powiedzieć, iż są tożsame. Pewni ludzie nie wierzą w to, co im do ideologii nie pasuje, podobnie jak neonazi nie wierzą w Oświęcim. Na to się nic nie poradzi. Można się im przeciwstawiać tylko upowszechniając wiedzę, stawiając pytania i szukając odpowiedzi.
Uprzedzam, film jest okrutny, pełen naprawdę drastycznych scen. Dzieciom zdecydowanie oradzam. Niech oglądną rodzice i pociechom opowiedzą w sposób odpowiedni do ich wieku i wrażliwości. I uprzedzam lojalnie, iż jest to jeden z tych obrazów, które mają moc zmieniania świata – każdy, kto go obejrzy i zrozumie, będzie już troszeczkę innym człowiekiem niż przed seansem.
Choć, poza nielicznymi szczegółami, prawie wszystko, o czym mowa w filmie, już wcześniej wiedziałem, byłem pod wrażeniem od początku do końca seansu. Sposobem montażu obraz nieco przypomina programy Wołoszańskiego, choć zamiast jednego prowadzącego mamy wypowiedzi świadków i historyków. Może chodzi o brak ideologicznego przegięcia, o wiarygodność polegającą raczej na szukaniu odpowiedzi, na przedkładaniu własnej teorii niż na udowadnianiu tezy za wszelką cenę?
Co rusz gdzieś słyszymy, że każdy Polak powinien to, albo tamto. I krew się we mnie burzy, bowiem z reguły są to bzdury. W tytule jednak świadomie użyłem wspomnianego zwrotu, gdyż każdy człowiek, nie tylko Polak, powinien się z tym filmem zapoznać, aby się czas masowych zbrodni już nigdy nie powtórzył. Absolutnie każdy i bez żadnych wyjątków, jeśli tylko ma osiemnaście lat. A co z tego wyniknie, to już sprawa sumienia i mądrości każdego z Nas
Wasz Andrew
Przeczytałam o tym filmie na którymś blogu i w te pędy pobiegłam do kiosku po gazetę, z którą go sprzedawano (Boże, cóż to za gazeta, swoją drogą!).
OdpowiedzUsuńOd tej pory film leży na stole i... czeka. Boję się po niego sięgnąć, niczym jakaś dziewica :)
No to może czas na ten pierwszy raz ;)
UsuńKoniecznie muszę obejrzeć. Ostatnio oglądałam dokument o masowym ludobójstwie w czasie II wojny światowej. Nie był to mój pierwszy raz, ale i tak zdjęcia, filmy, które się z tamtego okresu zachowały wstrząsnęły mną jak zwykle zresztą przy oglądaniu tego typu rzeczy. Cały czas zadaje sobie pytanie jak można było, to takie pytanie podwójne: jak można było tak bezdusznie zabijać i jak można było potem żyć (chodzi mi o tych którzy przeżyli masakrę i musieli patrzeć na śmierć bliskich) Ja chyba nie miałabym tyle siły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pierwszych rozumiem - w większości wykonywali tylko swoje obowiązki, podobnie jak nasi urzędnicy jedną decyzją odmawiający ludziom prawa do zdrowia, a często i życia. Rozumiem; nie znaczy, że usprawiedliwiam, wręcz przeciwnie. A drudzy nie mieli innego wyjścia.
UsuńA film polecam z napisami - ciekawie posłuchać różnych wersji angielskiego, zależnie od narodowości mówiącego.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOglądałam film, przykuł moją uwagę i poraził swą treścią.
OdpowiedzUsuńTo tylko jest ciekawe, że Stalina i system stalinowski nigdy nie potraktowano jako ludobójczy.)
Ha, pamiętam mojego wspaniałego historyka z gimnazjum, który na jednej z lekcji stwierdził, że "faszyzm" i "komunizm" to dwie skrajne ideologie leżące na dwóch końcach liny. Tyle, że jeśli linę złączyć i utworzyć z niej koło, okazuje się, że obie ideologie znajdują się tuż obok siebie...
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale nie do końca - faszyzm włoski przed Hitlerem to było coś całkiem innego. Myślę, że nasi propagandziści specjalnie uznali faszyzm, nazizm i hitleryzm za synonimy, choć tak naprawdę jest między nimi przepaść.
UsuńA co do hitlerowskiego nazizmu i rosyjskiego komunizmu, to była między nimi jedna kardynalna różnica - Niemcy mordowali głównie obcych, Rosjanie głównie swoich :) Choć też może nie do końca, bo głównie narody nierosyjskie...