Wspomnienia z domu umarłych
Fiodor Dostojewski
Tytuł oryginału: Записки из мертвого дома
Tłumaczenie: Czesław Jastrzębiec-Kozłowski
Wydawnictwo: Puls Londyn
Liczba stron: 270
Głównym bohaterem „Wspomnień z domu umarłych”
jest Aleksander Pietrowicz Gorianczykow, co się urodził w Rosji jako
szlachcic i ziemianin, potem za zabójstwo żony stał się
zesłańcem-katorżnikiem drugiej kategorii. Narrator wchodzi w posiadanie
osobistych dzienników Gorianczykowa, a następnie raczy nas ich lekturą –
to zapis z więziennego pobytu, opis 10 lat spędzonych na Syberii w
więziennej twierdzy.
Należy wspomnieć, że
doświadczenia Gorianczykowa w ogromnej mierze pokrywają się z
przeżyciami samego Dostojewskiego, który przebywał na katordze w Omsku
cztery lata: od 1850 do 1854 r. za przynależność do Koła
Pietraszewskiego. Koło było grupą dyskusyjną młodych, rosyjskich
intelektualistów, którzy dywagowali nad oficjalnie zabronioną zachodnią
filozofią, ponadto krytykowali obecny ustrój rosyjski, zarzucając mu
zacofanie ekonomiczne i kulturowe, a za despotyczne rządy oberwało się
nawet samemu carowi Mikołajowi I. Jeśli doda się do tego fakt, że późne
lata 40 XIX wieku w Rosji to wyczekiwanie na wybuch rewolucji (rok 1848
to początek Wiosny Ludów w Europie), to nietrudno zgadnąć, że
członkowie Koła Pietraszewskiego zostali uznani za groźnych wywrotowców,
pragnących obalenia władzy caratu, za co należało ich surowo ukarać.
Dnia 16 listopada 1849 roku Komisja Sądu Wojskowego skazała Fiodora
Dostojewskiego oraz pozostałych członków organizacji śmierć. Jednak w
ostatniej chwili, gdy skazańcy oczekiwali już na wykonanie wyroku, kara
została złagodzona – zamieniono ją na katorgę.
"Wspomnienia z domu umarłych"
to typowa literatura obozowa, którą zresztą bardzo sobie cenię. To
dokładne studium zmian, jakim ulega człowiek trafiający do instytucji,
która ma na celu jego resocjalizację, wymóc na nim poprawę. Szybko
jednak, wraz z Dostojewskim przekonujemy się, że absolutnie nic takiego
nie zachodzi, o żadnych pozytywnych zmianach nie może być mowy.
Więzienie to zamknięty świat (dosłownie i w przenośni) – odcięta od
reszty enklawa pełna zamkniętych w sobie ludzi, w większości
przekonanych o własnej niewinności i niesprawiedliwości, jaka ich
spotkała. To postacie harde, wyniosłe, dumne, a do tego rzezimieszki
pierwszej wody – dziecinni złośliwcy i awanturnicy, wiecznie się o coś
pieklący.
Główny bohater, wywodzący
się ze stanu szlacheckiego, od samego początku katorgi znajduje się w
znacznie gorszym położeniu niż pozostali współwięźniowie, którymi
przeważnie chłopi. Do upodlonego i poniżonego Pana odnoszą się z
pogardą i zawiścią. Można wręcz odnieść wrażenie, że nic nie cieszy ich
tak, jak krzywda doznana przez człowieka wyższego od nich stanem.
Jednak po dłuższym czasie spędzonym w obozie, okazuje się, że oprócz
poczucia wrogości i samotności można znaleźć u niektórych współwięźniów
można doszukać się bardziej ludzkich uczuć.
Pisarzowi należy również
oddać, że jest znakomitym obserwatorem, który potrafi zdać świetną i
bardzo dokładną relację z obserwowanych wydarzeń. Podczas lektury tej
ciekawej książki dowiadujemy się, jak wyglądało życie codzienne w
twierdzy, jakie panowały w niej zwyczaje, relacje pomiędzy
współwięźniami. Część towarzyszy katorgi zostaje dokładnie
scharakteryzowana, autor przytacza historie ich życia, wyjaśnia
przyczyny z powodu których znaleźli się na zesłaniu. Książkę można nawet
śmiało przyrównać do psychologicznego albumu, w którym znajdziemy
naprawdę sporo osobowościowych portretów.
Książce zarzuca się czasami,
że brakuje w niej akcji, stroni od dialogów. Osobiście uważam, że
zarzuty owe są bezpodstawne. Autor nie żył na szczęście w naszych
tryskających adrenaliną czasach, w których wyznacznikiem dobrej marki
powieści jest nieustanny ruch, akcja, umysłowe zagadki, słowne szarady.
Dlatego zamiast opisu niesamowitych historii i wydarzeń, ociekających
krwią przygód na czele z ucieczką z obozu przeżywanych przez głównych
bohaterów, otrzymujemy w prezencie znakomite studium zachowań, nawyków
ludzi pozbawionych wolności.
Warto jeszcze dodać, że
powieść w sposób ciekawy porusza również kwestie wykonywanych przez nas
obowiązków. Okazuje się, że chociaż przymusowa praca wcale nie jest taka
ciężka ani katorżnicza, to jednak ogromnie doskwiera, a doskwiera
właśnie przez to, że wykonywana jest ona z obowiązku, pod batem, a to
tego nie zawsze ma ona sens. Sam autor stwierdza: "Przyszło mi raz
na myśl, że gdyby kto chciał kompletnie zmiażdżyć, zniweczyć człowieka,
ukarać go karą najokropniejszą, taką, że najgorszy morderca wzdrygnąłby
się przed tą karą i z góry by się jej przeraził, to wystarczyłoby tylko
nadać tej robocie cechę zupełnej, całkowitej bezużyteczności i
bezsensowności."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)