Po wielu latach, właściwie po dziesięcioleciach, postanowiłem powrócić do lektury z lat dziecięcych, do powieści znanej każdemu, jeśli nie z wersji drukowanej lub filmu, to przynajmniej ze słyszenia – do książki autorstwa niestety już dziś nieżyjącego Zbigniewa Nienackiego* Pan Samochodzik i templariusze. Realizacja tego pomysłu okazała się dosyć trudna, gdyż okazało się, iż w żadnej z trzech bibliotek, do których się udałem, wliczając w to bibliotekę powiatową, powieści tej nie posiadają. Chcąc nie chcąc musiałem się stać posiadaczem własnego egzemplarza i rozpocząłem lekturę ciekaw, czy po latach ponownie wywrze ona na mnie równie pozytywne wrażenie.
Bohaterem naszej powieści, jednej z wielu połączonych jego osobą, jest Tomasz, tytułowy Pan Samochodzik, który swoją ksywkę zawdzięcza posiadanemu pojazdowi będącemu amfibią skrzyżowaną z samochodem wyścigowym. Tomasz, z zawodu historyk, w czasie letnich wakacji udaje się na wędrówki i poszukiwanie skarbów, a tym razem stanie do wyścigu po legendarne skarby templariuszy. Towarzyszyć mu w tej wyprawie będzie trójka harcerzy, za przeciwników zaś będą mieli zawodowych poszukiwaczy skarbów, zwykłych bandziorów i innych konkurentów.
Okazało się, że mimo upływu czasu Pan Samochodzik nie stracił niczego ze swej świeżości i uroku. Powieść czyta się szybko i z przyjemnością, z charakterystyczną beztroską, z jaką zawsze mi się kojarzą wczasy z tamtych czasów, gdy łatwiej było spotkać turystę niż samochód, gdy wyjazd po letnią przygodę wywoływał w wyobraźni obrazy z lasem, jeziorem i górami, a nie z korkami, fast foodami i kartami kredytowymi.
Jak przystało na powieść adresowaną głównie do młodzieży, język jest dość prosty i łatwy w odbiorze, co nie ujmuje niczego jego walorom – jest plastyczny, obrazowy i żywy. Postacie nakreślone są z mistrzostwem, choć zgodnie z kanonem nieco schematycznie – czarne charaktery są odrażające lub co najmniej pełne fałszu, a dobrzy jeśli nie są super, to przynajmniej budzą sympatię. Mogę z całym przekonaniem stwierdzić, iż dziś również, jak wieki temu, książkę oceniam jako rewelacyjną i polecam ją z przekonaniem każdemu, od dzieci po dorosłych. Dla pierwszych będzie lekturą pełną ponadczasowych wartości, która być może zaszczepi w nich bakcyla krytycznego i dociekliwego poznawania historii, a dla drugich świetnym oderwaniem od dzisiejszego schematu literatury tego typu.
Tutaj do chodzimy do smutnych refleksji. Pan Samochodzik to kolejny przykład, iż cudze chwalimy, a swego nie znamy. Na półkach bibliotek i księgarni zalegają dziesiątki powieści Dana Browna czy Clive’a Cusslera, a telewizja wciąż bombarduje nas powtarzanym do obrzydzenia Indiana Jonesem. Nasz Pan Samochodzik jest jakoś ostatnio wstydliwie pomijany, a szkoda, gdyż można go nawet uznać za bardziej udaną kreację bohatera w postaci historyka ruszającego na poszukiwanie skarbów ukrytych za zasłoną tajemnic historii, niż w przypadku jego zagranicznych kuzynów. A że jest to powieść dla młodzieży; czy to coś gorszego? Czy dodawanie do trupów, których nie brak w historii, nowych, czy zaprawianie powieści przemocą, ma podnosić wartość artystyczną? Ja w to wątpię. W naszym Samochodziku podoba mi się między innymi pogodna atmosfera, radość prawdziwej wakacyjnej przygody połączonej z ciekawą łamigłówką, ten specyficzny klimat, którego brak dzisiejszym i zachodnim produkcjom.
Jeśli już jesteśmy przy powieściach dla młodzieży, to zastanawia mnie skojarzenie z podziałem filmów. Filmy dzielą się na te dla dorosłych i pozostałe, książki zaś na te dla młodzieży i pozostałe. Nie dziwi Was ta niekonsekwencja? Powoduje ona miedzy innymi ocenianie przez młodzież filmów dla dorosłych jako bardziej pożądanych nie tylko dlatego, że są owocem zakazanym. Kto je ogląda, jest dorosły, a któż w młodości nie tęsknił do dorosłości? W książkach odwrotnie. Część książek została zepchnięta do działu młodzieżowego, do którego dorosły czytelnik nie powinien zaglądać. Żeby to podkreślić schowano je nawet do osobnych bibliotek, gdzie dorosły czytelnik nie może wypożyczać, jeśli się do nich dodatkowo nie zapisze. A jak to będzie wyglądało, gdy się tam uda? Może być posądzony o zdziecinnienie. W konsekwencji wielu, którzy przygodę z książką rozpoczęli w późniejszym wieku, nigdy nie pozna Karola Maya, Nienackiego i wielu innych autorów wartościowych książek. A szkoda.
Wracając do naszego Pana Samochodzika, wielce boleję nad tym, iż coraz mniej ludzi czyta książki z serii o tym naszym tropicielu zagadek historii, poszukiwaczu przygód i skarbów. Rodzicie, którzy go nie poznają, nie polecą go dzieciom, a takie powieści są potrzebne, by zaszczepić w młodych ludziach ciekawość i pasję. Jeśli tego nie posmakują jako dzieci, na zawsze pozostanie im już tylko bezcelowa harówka na kolejny samochód pozwalający dojeżdżać do jeszcze cięższej harówki na jeszcze droższy samochód. Pozostaną im tylko rozmowy o kasie i polityce. Nie będą mieli ani hobby, ani pracy, która jest pasją.
Tyle krzyczymy o przemocy w szkole, ale spójrzmy na seriale, które są najchętniej oglądane przez młodzież. Albo toczą się w więzieniu, albo w świecie wampirów. O telenowelach, w których życie bohaterów polega na podkładaniu świni innym, nie ma nawet sensu wspominać. Żadna z tych produkcji nie daje wzorców normalnych zachowań w życiu. Żadna nie pokazuję, iż każdy może mieć zwykłe, ale ciekawe życie. Nie pokazuje, jak fascynujące rzeczy są dookoła nas i w dodatku wcale nie trzeba ich kupować. W tym kontekście Pan Samochodzik jawi się jako podwójnie wartościowy i godny polecenia, o czym z przekonaniem Was zapewniam
Wasz Andrew
* Zbigniew Tomasz Nowicki (ur. 1 stycznia 1929 w Łodzi, zm. 23 września 1994 w Morągu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)