Ceruja Szalew
Mąż i żona
Czas, wierny i oddany wyznawca entropii, to niszczyciel, którego destrukcyjna moc przejawia się na wielu płaszczyznach. Jego ofiarą padają zazwyczaj przedmioty materialne, ale bywa, że nie potrafią mu się oprzeć nawet imponderabilia, takie jak choćby miłość. Jak to się jednak dzieje, że miłosne mury, czyli coś, co wydawało się trwałe i niezniszczalne, kruszeją i obracają się w pył? Co oczywiste, czynnik upływających chwil nie jest tu jedynym, ba, nie jest kluczowym. Zdecydowanie większy wpływ na miłosną deteriorację mają sami zainteresowani, tj. osoby nią połączone. Ciekawie ów proces zużywania się i niszczenia pięknej relacji opisuje Ceruja Szalew (ur. 1961), izraelska pisarka, autorka powieści Mąż i żona.
Pierwszoosobową narratorką a zarazem główną bohaterką książki jest Na’ama, pracownica opieki społecznej. Kobieta od 25 lat pozostaje w związku małżeńskim z Udim, energicznym i pełnym werwy mężczyzną. Tyle, że więzy łączące Na’amę i Udiego pozostają od dłuższego czasu mocno poluzowane, a małżeństwo zdaje się trwać siłą inercji. Życie jakoś się toczy, ale codzienność kojarzy się raczej z kiepskim teatrzykiem, odgrywanym z uwagi na troskę o dobro 10-letniej córki Noi. Dopiero pojawiająca się nagle choroba, która wysysa niemal całą witalność z Udiego, zmusza protagonistów do zakończenia smutnego i żałosnego przedstawienia oraz bliższego przyjrzenia się szczątkom, jakie pozostały z dzielonego przez ich uczucia. Na’ama, opornie i niechętnie, przeprowadza bolesną wiwisekcję własnej klęski, bowiem to jedyny krok dający nadzieję, że uda się ocalić chociaż cząstkę tego, co niegdyś sprawiało wrażenie tak solidnego i bezpiecznego.
Proza Cerui Szalew odznacza się bezkompromisowością. Autorka z precyzją i wnikliwością opisuje postępujący rozkład emocjonalny Na’amy, na którą zaistniały kryzys bardzo mocno oddziałuje. W tym kontekście Mąż i żona jawi się jako intrygujący portret kobiety, uwięzionej w matni myślowych schematów, konwenansów i stereotypów. Uwagę przykuwa choćby chorobliwy lęk Na’amy, by nie zostać uznaną za (…) kobietę bez mężczyzny, bez racji bytu, którą każdy może poniżyć [1]. Za jego sprawą Szalew sygnalizuje jak wiele pań postrzega się w kategoriach dodatku, przystawki czy załącznika, których los zdeterminowany jest przez męski pierwiastek. Stąd obsesja utylitarności, mierzenie się cudzymi miarami czy priorytetowe uwzględnianie potrzeb innych, skutkujące zaniżoną samooceną i niesamowitą kruchością oraz wrażliwością – byle podmuch kapryśnej fortuny wystarcza, by Na’ama poczuła się (…) odtrącona, poniżona, żałosna [2].
Mąż i żona to także ciekawe spojrzenie na instytucję małżeństwa. Szalew pokazuje prawdę na pozór oczywistą, ale nierzadko zapominaną, że w przypadku rozpadu danego związku, niemal zawsze przyczyniają się do tego obie strony. Z tego też powodu, obie strony zobowiązane są do dbania i troszczenia się o dobrostan zadzierzgniętej relacji, która podlega nieustannym fluktuacjom i która wystawiona jest na działanie szeregu bodźców. Izraelska pisarka przybliża również okoliczności przyczyniające się do obumierania bliskości – Szalew podkreśla jak łatwo jest zapomnieć, że miłość to uczucie wymagające nieustannej pielęgnacji, że nie jest rzeczą daną raz i trwającą niezmiennie przez lata, że momenty zaniedbań i beztroski mogą prowadzić do fatalnych rezultatów.
Wyróżnikiem książki jest styl, jakim operuje Ceruja Szalew. Autorka wznosi ogromne słowne konstrukcje, które początkowo przerażają swoją gargantuicznością – zdania są niczym tasiemce ciągnące się bez końca i tylko z rzadka poprzecinane kropkami. Ich opasłe cielska puchną od wchłoniętych partii dialogowych, które uważny czytelnik musi pieczołowicie wyłuskiwać z wezbranego potoku słów. Ale kiedy przywykniemy do tej specyficznej formy i damy porwać się strumieniowi narracji, wpadniemy w objęcia intrygującej historii, której rozdziały pochłania się z niesłabnącym napięciem.
Mocną stroną Męża i żony są też refleksje i przemyślenia, które wplatane są w fabularny wątek. Intrygujące jest choćby spostrzeżenie, że (…) wiedza to żałosne złudzenie, bielmo na ludzkich oczach [3] – Szalew zdaje się przestrzegać przed złudnym poczuciem wszechmocny i przeświadczeniem o możności decydowania o własnym losie. Tymczasem splot kilku nieszczęśliwych wypadków może wystarczyć, by to, co budowaliśmy przez wiele lat zniknęło w mgnieniu oka. Nie mniej interesująca jest konstatacja, że (…) kiedy mamy jakieś zmartwienie, troski innych przyciągają je jak magnes, mieszając się z nim, a to szalenie niebezpieczne [4], która pozwala uzmysłowić sobie, jakiego wysiłku i samozaparcia wymaga pomaganie innym, podczas gdy sami jesteśmy trawieni przez niepokoje.
Ozdobnikiem powieści jest oszczędnie stosowana i nienachalna symbolika. Pustynia, na którą regularnie zapuszcza się Udi – jako miejsce odizolowane i opuszczone – kojarzy się z pustką pozostałą po miłosnym uniesieniu, ale to również przestrzeń, gdzie w spokoju można oddać się rozważaniom. Nieźle prezentuje się też rtęć z rozbitego barometru, która uosabia rozbitą rodzinę – jej członkowie są niczym oddalone od siebie kuleczki tego ciekłego metalu.
Wszystkie użyte przez Szalew elementy składają się na ciekawą, choć niełatwą z emocjonalnego punktu widzenia powieść, w której poruszony zostaje temat zanikania więzów łączących bliskich sobie niegdyś ludzi. Izraelska autorka z wielką dbałością odmalowuje portret kobiety przechodzącej przez bardzo poważny kryzys wartości, która zmuszona zostaje do krytycznego spojrzenia na dotychczasową egzystencję, prowadzoną głównie pod dyktando oczekiwań innych. Wreszcie Mąż i żona to ukazanie toksycznych konsekwencji zaborczości, nieufności i zazdrości, prowadzących do zatrucia relacji, która zamienia się w (…) połączenie więzienia i sali tortur, gdzie każdy jest jednocześnie strażnikiem i aresztantem, ofiarą i oprawcą [5].
Ambrose
[1] Ceruja Szalew, Mąż i żona, przeł. Agnieszka Jawor-Polak, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2019, s. 201
[2] Tamże, s. 235
[3] Tamże, s.146
[4] Tamże, s.141
[5] Tamże, s.246
Nawiązując do początku Twojej recenzji, mam wrażenie, że przedmioty są bardziej odporne na upływ czasu niż uczucia. Ileż razy jest tak, że miłość między małżonkami już dawno się ulotniła, a prezenty ślubne – talerze, odkurzacze itd. – nadal są w dobrym stanie. Sama nie wiem, czy chcę przeczytać tę książkę. Z jednej strony lubię temat problemów małżeńskich, z drugiej zniechęcają mnie tasiemcowe zdania. Czy chociaż są poprawne pod względem gramatycznym? :)
OdpowiedzUsuńHa, taka wyjmowana od święta zastawa stołowa może nierzadko stać w wyraźnym kontraście do małżeńskich relacji ;) A co do książki to styl faktycznie jest bardzo specyficzny, chociaż można do niego przywyknąć. Poważniejsze błędy nie rzuciły mi się w oczy, ale zawsze mogłem coś przeoczyć, dlatego polecam sprawdzić fragment utworu: "Mąż i żona" (tuż pod tytułem znajduje się opcja "Czytaj fragment" - można zapoznać się z dwoma pierwszymi rozdziałami).
UsuńZainteresowała mnie ta książka. Bardzo. Poszukam jej :)
OdpowiedzUsuńPolecam! A jeśli uda Ci się po nią sięgnąć, to podziel się wrażeniami :)
UsuńAtmosfera tej książki, tak jak i innych powieści Zerui Shalev, przytłacza swoim emocjonalnym ciężarem, a ponieważ jest pisana w czasie teraźniejszym i w trybie pierwszoosobowym, silnie wpłynęła na psychikę czytelniczki, jaką byłam mniej więcej 10 lat temu. Dogłębna, bolesna emocjonalna spowiedź, a styl pisania - wyjątkowy, specyficzny dla tej pisarki, bardzo mi odpowiadał. Byłam na spotkaniu autorskim z panią Zeruyą (Cerują) w Empiku i odtąd czytam jej książki mając w pamięci osobowość, styl bycia, ujmujący wdzięk i wrażliwość tej niezwykłej pisarki, która jak nikt pisze o zawiłościach kobiecej duszy.
OdpowiedzUsuńPo autorkę sięgnąłem po Twojej rekomendacji, za którą serdecznie dziękuję - na pewno przeczytam jeszcze inne książki przełożone na język polski.
UsuńHa, ten styl jest rzeczywiście bardzo oryginalny i wg mnie idealnie oddaje nastrój głównej bohaterki, która przeżywa emocjonalny mętlik.
A uczestnictwa w spotkaniu autorskim szczerze zazdroszczę. Dla mnie to zawsze świetna sprawa poznać kogoś, kogo powieści się czyta :)
Shalev potrafi rozebrać związki na czynniki pierwsze jak mało kto. Mnie to bardzo odpowiada, bo rzetelnie opisuje, co może się dziać w ludzkiej psychice. Chętnie przeczytałabym powieść obyczajową innej współczesnej pisarki z Izraela, niestety przekładów wciąż jest mało.
OdpowiedzUsuńHa, ta precyzja opisu połączona z raczej chłodnym dystansem, przywodzi na myśl wiwisekcję :)
UsuńZ takich trochę mniej współczesnych pisarek, mogę podsunąć Ester Singer Kreitman - wydawnictwo Fame Art przybliża jej prozę (od pewnego czasu zabieram się za jej twórczość, ale coś mi to opornie idzie).
Znam Kreitman, to zupełnie inny świat. Interesujący, ale inny.
UsuńA zdradzisz w czym ta inność się wyraża?
Usuń