Ladislav Fuks
Śledztwo prowadzi radca Heumann
Na ogół to rodzice są dla nas pierwszymi nauczycielami, którzy odkrywają przed nami najbardziej podstawowe, a zarazem najbardziej frapujące tajemnice otaczającej nas rzeczywistości. To oni wprowadzają nas do świata słów i liczb, tłumaczą wzorce zachowań czy wyjaśniają mechanizmy podstawowych zjawisk. Ale rola edukatora może mieć swój kres w chwili, gdy dziecko dojrzewa i wkracza w okres buntu i kontestacji, kiedy mocno otwiera się na wpływy z zewnątrz. Bywa, że dorastanie przebiega na tyle burzliwie, że egzystencja z tymi, którzy dotychczas byli dla nas najbliżsi, przeradza się w nieustannie jątrzący się konflikt. Jak może przebiegać tego typu spięcie ciekawie pisze Ladislav Fuks (1923 – 1994), czeski prozaik i autor książki Śledztwo prowadzi radca Heuman.
Tytułowy radca, doktor Wiktor Heumann, (...) najwyższy szef policji kryminalnej w kraju (...) [1], to człowiek, który bardzo nie lubi, gdy wydarzenia rozgrywają się wbrew jego oczekiwaniom bądź planom. A w takim właśnie okresie poznajemy pana radcę, który boryka się z poważnymi problemami zarówno na płaszczyźnie zawodowej jak i prywatnej. W chwili rozpoczęcia utworu stolicą nienazwanego państwa wstrząsają 2 okrutne, bliźniaczo podobne zbrodnie – ich ofiarami padają nastoletnie dzieci, które zostają zabite strzałem w tył głowy. Opinia publiczna szybko staje się nerwowa i niecierpliwa, coraz mocniej żądając błyskawicznego ujęcia sprawcy. Niewiele lepiej wiedzie się Heumannowi w domowym zaciszu, bowiem wdowiec przestaje dogadywać się ze swoim młodszym synem Vikim, jedynym, który przy nim pozostał. Ze starszym, Martem, w bardzo niemiłych okolicznościach, kontakt urwał się kilka lat wcześniej, gdy młodzieniec zakończył studia i przeprowadził się do innego miasta. Owe 2 wątki, psychologiczny i kryminalny, stanowią fundamenty, na których wzniesiona jest fabuła dzieła.
Jako, że trzecioosobowa narracja najczęściej towarzyszy nastoletniemu Vikiemu Heumannowi, książkę do pewnego stopnia można traktować jako Bildungsroman, czyli powieść o formowaniu. Ladislav Fuks portretuje bohatera, który dorasta w bardzo specyficznych okolicznościach. Z jednej strony żyje on w przestronnej willi, nie mogąc narzekać na brak materialnych wygód, z drugiej zaś własny dom kojarzy mu się z samotnością i ubezwłasnowolnieniem. Śmierć matki oraz ucieczka starszego brata sprawiają, że Viki całe dnie spędza w towarzystwie gosposi i kamerdynera, rzadziej widując się z ojcem, z którym łączą go bardzo napięte stosunki. Narastająca niechęć, a nawet pogarda to efekt faktu, że Wiktor Heumann to osobnik, który w codziennym obyciu cechuje się bezwzględnością, uporem i chłodem, w dodatku nie znosi jakichkolwiek przejawów nieposłuszeństwa. Viki, mimo iż jest wrażliwym i spokojnym chłopcem, usiłuje wyzwolić się spod władzy rodziciela, co staje się zarzewiem kolejnych utarczek i scysji. Obserwując zmagania tych obu, możemy przekonać się, jak fatalne bywają implikacje zaniedbywania wzajemnych relacji – brak jakichkolwiek wspólnych pasji, zainteresowań czy tematów do rozmów, które mogłyby pełnić płaszczyznę komunikacji skutkują tym, że pomiędzy pozornie bliskimi sobie ludźmi wyrastają mury niezrozumienia i obcości.
Co ciekawe, jedną z niewielu rzeczy, jaka zdaje się wiązać ojca i syna jest tytułowe śledztwo. Dla Wiktora Heumanna jest to sprawa tyleż prestiżowa, co trudna i drażliwa, bowiem każdy kolejny dzień bez schwytania podejrzanego stanowi paliwo dla prasy, oskarżającej policję o nieudolność. Wydaje się, że to właśnie stąd płyną pobudki Vikiego, by rozpocząć samodzielne poszukiwania nieuchwytnego mordercy. Oto bowiem syn zyskuje sposobność, by wyrwać się spod jarzma ojca, dotychczas uchodzącego za wszechwładnego i nieomylnego. Oprawca wymykający się obławie staje się rysą na nieskazitelnym wizerunku człowieka, który potrafi wszystko nagiąć do swojej woli. Viki roi sobie, że tryumf, jakim byłoby niewątpliwe ujęcie groźnego napastnika, byłby jednoznaczny z udowodnieniem wyższości nad ojcem – tyle, że pod płaszczykiem tej buty widać również gorące pragnienie akceptacji i zrozumienia. Przyjaźń z kamerdynerem czy znajomości z rówieśnikami nie są w stanie w żadnej mierze zastąpić więzów uczuciowych z ojcem, stąd desperackie próby podejmowanego przez Vikiego, by jakoś przyciągnąć uwagę Heumanna seniora.
Utwór Fuksa przykuwa czytelniczą uwagę również z racji stylu, w jakim jest utrzymany. Eleganckie zdania i bogate słownictwo służące precyzyjnemu rozpisaniu danej sceny oraz pieczołowitemu odmalowaniu sylwetek poszczególnych postaci to cechy znamienne dla prozy czeskiego autora. Taka maniera pisania powoduje, iż książkę czyta się niespiesznie, a niekiedy nawet mozolnie, chociaż samo obcowanie ze słownymi konstruktami Fuksa to z czytelniczego punktu widzenia rzecz bardzo przyjemna, z wyjątkiem powtórzeń, które w pewnych fragmentach są wręcz namolnie stosowane. Owa forma idealnie sprawdza się jako usypiacz czytelniczej czujności i przyznaję, że i mnie udało się Fuksowi złapać w tę pułapkę – to, jak napisana jest książka zupełnie nie przygotowuje nas na jej zakończenie, które okazuje się wstrząsającym przeżyciem. Finał jest niczym potężne uderzenie obuchem w głowę, a zarysowane wcześniej zdarzenia zaczynają jawić się w zupełnie nowym świetle – nagle uświadamiamy sobie, że autor od dawna już rozsypywał przed nami puzzle, które nagle łączą się ze sobą, a obraz, jaki się z tego wyłania, mimo iż logiczny, to i tak mocno zaskakuje.
W rezultacie Śledztwo prowadzi radca Heumann to bardzo udany mariaż kryminału i powieści psychologicznej, choć jednocześnie przestrzec należy, że utworowi daleko do dzieł, w których mamy do czynienia z dynamiczną akcją czy nieustannym napięciem. Ladislav Fuks buduje opowieść na swoich zasadach i jeśli tylko zdecydujemy się je przyjąć, to uraczeni zostaniemy bardzo ciekawą historią, w której kluczowe role odgrywają narastające latami nieporozumienia i pretensje oraz obsesyjne pojęcie honoru i sprawiedliwości.
Ambrose
-----------------------
[1] Ladislav Fuks, Śledztwo prowadzi radca Heumann, przeł. Emilia Witwicka, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1976, s. 33
"Śledztwo..." wygląda na dzieło mistrzowsko skomponowane, intryguje mnie to co piszesz o budowaniu napięcia tak, że zakończenie jest zupełnie nieprzewidywalne (mam swoje przemyślenia na temat zakończenia, chyba musiałabym sprawdzić, czy się nie mylę). Czy możesz powiedzieć coś na temat miejsca akcji, jaki to kraj, jaka epoka? (Niemcy? Czechosłowacja pod okupacją niemiecką?) Fuks jest dziś raczej pisarzem zapomnianym, ale napisałeś o tej książce tak intrygująco, że pewnie rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńHa, z tym miejscem i czasem akcji to mam mały problem. Bo wydaje mi się, że fabuła mogłaby rozgrywać się w Pradze, ale to musiałby potwierdzić jakiś prażanin. Zaś jeśli chodzi czas akcji, to z jednej strony mamy już samochody i domy handlowe, z drugiej zaś u radcy ciągle pracuje kamerdyner, a starsi panowie należą do elitarnych klubów strzeleckich. Co ciekawe kluczem do ustalenia epoki będzie chyba fakt, że Viki wraz z kolegą planują wybrać się do Turcji (do 1922 roku istniało Imperium Osmańskie). Stąd obstawiałbym okres 20-lecia międzywojennego :)
UsuńChyba czytałeś inną książkę niż ja - nie zauważyłeś telewizora i radiotelefonów?
UsuńNo - zaintrygowało mnie to wszystko. Nie tylko jako wielbiciela dobrego kryminału...
OdpowiedzUsuńHa, to jest właśnie interesujące - czy to dzieło można uznać za kryminał. Ciekaw jestem, co Ty byś powiedział na temat tej książki, szczególnie jeśli chodzi o zakończenie. Bo spotkałem się z opiniami, że jest ono trochę wydumane, by na siłę zaskoczyć czytelnika.
UsuńJuż zamówiłem w bibliotece :)
UsuńNo to cierpliwie czekam na sprofilowanie radcy Heumanna.
UsuńFuksa znam tylko z "Palacza zwłok". Pamiętam, że bardzo mi się tamta książka podobała. "Śledztwo..." wygląda na bardziej złożoną powieść i chętnie po nią teraz sięgnę.
OdpowiedzUsuń"Palacz zwłok" dopiero przede mną, więc trudno mi o porównanie obu książek. Co do samego "Śledztwa (...)" to ostrzegę tylko, że nie warto postrzegać tej powieści jako klasycznego kryminału ;)
Usuń„Śledztwo” Saera, „Śledztwo...” Fuksa... Widzę, że ostatnio ciągnie Cię do powieści ze śledztwem w tytule. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę książkę. Piszesz, że Viki nie może narzekać na brak materialnych wygód. Niby tak, jednak chłopak nie ma drogich ubrań ani porządnego zegarka, nie dostaje kieszonkowego. Despotyczny ojciec nie tylko często go upokarza, ale też w sprytny sposób pozbawia każdej rozrywki – nie pozwala mu na przykład przyjaźnić się z Gretą i Barrym.
Ha, też to zauważyłem :) Ale wg mnie Saer to jednak wyższa liga, chociaż dzieło Fuksa także posiada nieodparty urok.
UsuńFakt, Viki jest b. mocno gnębiony przez ojca, ewidentnie nie potrafiącego nawiązać kontaktu z synem i nie umiejącego okazywać emocji.
A przy okazji, co Ty sądzisz o zakończeniu? Bo ja poczułem się mocno zaskoczony, ale wg mnie, przy odrobinie dobrej woli, można uznać je za wiarygodne. Ale spotkałem się z opiniami, że jest ono mało prawdopodobne i wydumane.
Mnie się wydało wiarygodne. To, co zrobił radca, bardzo pasuje do jego charakteru i stanowiska (na czele policji często stoją ludzie bezwzględni, niecofający się przed niczym, by pozostać przy władzy).
UsuńA czy odniosłeś wrażenie, że Viki częściej myśli o Barrym niż o Grecie? Bo ja tak.
O tak, w chwili gdy Viki przebywa z Barrym w powietrzu aż gęsto jest od seksualnego napięcia, które jednak nie zostaje rozładowane. Ciekawe czy w jakimś stopniu ta sytuacja miała wpływ na postępowanie Vikiego.
UsuńProszę mi nie spojlerować ;)
UsuńOk, ok, już milkniemy ;)
UsuńEch... No i teraz chcę przeczytać książkę, żeby sprawdzić, czy nieuchwytnym mordercą nie jest ojciec lub syn.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze kamerdyner i gosposia ;)
UsuńPamiętam, ja to czytałem ze 30 lat temu a może i dawniej, było też czytane w odcinkach w radiowej Trójce. Nigdy nie byłem, miłośnikiem kryminałów, ale zgadzam się z tym, że to nie taki "czysty" kryminał. I tak przy okazji - seria Nike to kopalnie ciekawej światowej prozy XX wieku, buszując po bibliotecznych półkach warto warto tam zaglądać. Pozdrawiam K. Modelski
OdpowiedzUsuńO tak, Nike to jedna z moich ulubionych serii. Do tej pory udało mi się przeczytać 40 książek opatrzonych charakterystycznym logiem Nike. Trochę szkoda, że od kilku lat nie pojawiają się żadne nowy tytuły.
Usuń