Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 12 czerwca 2015
O płaska przeciętności - "Inwazja jaszczurów"
Tytuł oryginału: Válka s mloky
Tłumaczenie: Jadwiga Bułakowska
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 309
Dobrego
pisarza poznaje się po jego dziełach, które mimo upływu niszczącego czasu nie
tracą na aktualności i zachwycają swoją oryginalnością i świeżością spojrzenia
kolejne pokolenia czytelników. Podczas gdy popularni twórcy, nastawieni na
szybki poklask i uznanie rzesz, płodzą twory, które błyskawicznie spalają się
w blasku chwilowej sławy, klasowi artyści penetrują tematy odrobinę
trudniejsze, ambitniejsze, wymagające od czytelnika umysłowego wysiłku.
Nierzadko dopiero mijające lata pozwalają w pełni dostrzec geniusz, niezwykłą
intuicję oraz uniwersalność kwestii, poruszanych przez prawdziwych wirtuozów
pióra. Wydaje się, że takim właśnie artystą, którego twórczość można
nieustannie na nowo odkrywać, jest Karel Čapek.
Czeski powieściopisarz,
dramatopisarz oraz redaktor żyjący w latach 1890 – 1938, już od pewnego czasu
widniał na mojej prywatnej liście literatów, których dzieła pragnę bliżej
poznać. To właśnie Čapkowi, prezesowi czechosłowackiego PEN klubu w okresie
1925 – 1933, przypisuje się pierwsze użycie i popularyzację słowa robot, bez którego trudno wyobrazić
sobie współczesny słownik. Wyraz ten, pochodzący od rzeczownika robota, pojawił się w
sztuce Rossumovi Univerzální Roboti (R.U.R.), opowiadającej o buncie
sztucznych istot zbudowanych na człowiecze podobieństwo, powołanych do
egzystencji, by wykonywać pracę za ludzi. Pobieżnie znając treść tego dramatu,
widać, że autor nie bez przyczyny jest uważany za pioniera fantastyki naukowej.
Čapek w swoim dorobku posiada kilka utworów o dystopijnym charakterze,
naznaczonych jednak charakterystycznym czarnym humorem. Do tego typu dzieł
zalicza się m.in. Inwazja jaszczurów,
którą to niedawno miałem przyjemność czytać.
Akcja
powieści została osadzona w okresie 20-lecia międzywojennego. Ludzkość, przynajmniej
pozornie, jest dojrzalsza o krwawe i bolesne doświadczenia wyniesione z
Wielkiej Wojny. Rzeczywistość zdążyła już wrócić na swoje tory, świat na powrót
funkcjonuje na starych i odwiecznych zasadach, wedle których racja jest zawsze
po stronie silniejszego, a prawdę warto wyjawiać jedynie wówczas, kiedy wiąże
się z to z osiągnięciem wymiernych korzyści. Z dala od ludzkich siedzib, na
samych obrzeżach cywilizacji stworzonej przez białego człowieka, na bezkresnych
wodach południowego Pacyfiku, zagubiony gdzieś pośród morskich fal, swoją
codzienną pracę wykonuje kapitan van Toch. Na pokładzie swojej łajby, statku Kandong-Bandoeng przemierza niewielkie i
z reguły bezludne wysepki, w pobliżu których można znaleźć nie zagarnięte
jeszcze przez tubylców perły. Robota niewdzięczna, z niewielką szansą na
powodzenie, bo jak można odszukać coś, na czym już wielu zwietrzyło niezły
biznes? W akcie desperacji kapitan van Toch chwyta się ostatniej deski ratunku
– postawiony pod ścianą, pozbawiony wyboru, ale również i skrupułów, dzielny
wilk morski decyduje się na eksplorację Zatoki Diabelskiej, niewielkiego
akwenu, który wedle wierzeń lokalnych mieszkańców zamieszkany jest przez
morskie diabły. Czarcie stworzenia okazują się być niezwykłym gatunkiem płazów,
salamander dawno uważanych za wymarłe. Ojcowskie uczucia kapitana van Tocha,
żyłka poszukiwacza skarbów, charyzma i dar przekonywania oraz niesamowite
umiejętności odnalezionych jaszczurów, które marynarz zamierza sprytnie
wykorzystać, sprawiają, że w niedługim czasie o płazach robi się coraz głośniej
i głośniej, aż wreszcie stają się one nierozerwalną częścią ludzkiej
egzystencji.
Inwazja jaszczurów to powieść,
odznaczająca się ogromną pojemnością znaczeniową i skrywająca w sobie
niezgłębione wręcz pokłady tematów, nad którymi warto się pochylić i
zastanowić. Karel Čapek z cudowną lekkością porusza kwestie uniwersalne,
ponadczasowe, nierozerwalnie związane z ludzką naturą, które dzięki temu, że
owa natura jest w zasadzie niezmienna, nigdy nie tracą na aktualności. Czeski
literat z brutalną szczerością obrazuje wszelkie wady i przywary cywilizacji,
która pragnie przecież uchodzić za humanitarną, wyjątkową, niepowtarzalną,
opartą na wierze w postęp. Čapek ku zgrozie wszystkich głoszących potęgę
ludzkiej myśli, ściąga następne zasłony, obnażając kłamstwa, przekłamania,
manipulacje faktami, oportunizm oraz stronniczość, którymi naszpikowane są
wszelkie ludzkie działania. Godny uwagi jest fakt, że cały ten proces
demitologizacji człowieczej potęgi odbywa się w sposób szalenie zabawny –
powieść traktowana jest jako utwór satyryczny i nie ma w tym stwierdzeniu, ani
cienia przesady. Absurdem, groteską oraz kpiną podszyto zdecydowaną większość
stron, z których składa się książka. Wspaniale ukazano choćby gwałtownie zmieniające
się relacje pomiędzy jaszczurami a ludźmi, które początkowo opierają się na
handlu wymiennym, stopniowo przeradzają się w relację pan-niewolnik, by
ostatecznie zakończyć się tym, co nieuniknione w okolicznościach, gdy większość
staje się mniejszością i to w dodatku gorzej rozwiniętą, kompletnie nieświadomą
możliwości drugiej strony. Przy okazji tematu salamander na jaw wychodzą także
grzechy poszczególnych ludzkich nacji – w krzywym zwierciadle ukazywany jest
amerykański rasizm i dyskryminacja czarnoskórych (Natomiast w stanach środkowych i środkowo-zachodnich ogromnie wzrósł na
sile ruch „W Obronie Moralności” (WOM). Doszło przy tej okazji do publicznych
demonstracji, w konsekwencji których kilku Murzynów spalono, a kilku powieszono
[1]),
narrator kilka ze swoich dygresji poświęca narodowi niemieckiemu, który nawet
wśród płazów jest w stanie doszukać się gatunku bardziej szlachetnego, lepiej
rozwiniętego, oczywiście o aryjskich korzeniach. Po głowie dostało się
kapitalistom – tragikomicznie przedstawiono sposób funkcjonowania
przedsiębiorstw, korporacji, których działalność sprowadza się do nieustannej
redukcji kosztów uzyskiwanych poprzez obniżki pensji, pogorszenie warunków oraz
standardów pracy robotników. Czeski literat pokazał jak funkcjonuje współczesna
polityka, na czym polegają kontakty dyplomatyczne i jak głębokie jest
umiłowanie pokoju (Ktoś musi pozostać
neutralny, żeby dostarczać broń i w ogóle wszystkiego [2])
– nawet kiedy byt ludzkiej cywilizacji zawisa na krawędzi, cały czas znajdują
się państwa gotowe do handlu z jaszczurami. Čapek świetnie prezentuje także
umysłową ciasnotę oraz umiłowanie schematów, od których wolny nie jest nawet
świat nauki (Jeszcze bardziej fachowi
ludzie twierdzili jednak, że ten rodzaj płazów nie jest nauce w ogóle znany i
że wobec tego nie egzystuje [3];
Środowiska uniwersyteckie postawiły sobie
za punkt honoru, ze względu na poszanowanie własnej godności zawodowej, nie
przyjmować do wiadomości żadnych prac naukowych Płazów [4]).
Źródła wiedzy okazują się orzeźwiające i godne poszukiwań jedynie wtedy, gdy w
pełnej krasie naświetlają człowieczą wielkość i wyjątkowość. W momencie, gdy na
ewolucyjnej scenie pojawia się konkurent w postaci niepozornych płazów,
niezwykle trudno przyznać, że jest to również stworzenie rozumne i
inteligentne. Może być one interesujące, godne uwagi, zajmujące, ale jedynie na
co zasługuje to możliwość bycia obiektem badań, nierzadko bolesnych, okrutnych,
często kończących się zgonem. Na kartach powieści nie mogło oczywiście zabraknąć
miejsca dla ludzkiej głupoty, fałszu i dwulicowości, które stanowią niezbędne
elementy ludzkiej natury.
Na łamach
utworu pojawia się cała paleta postaci, ale bohaterem zbiorowym pozostają
tytułowe jaszczury. Są to istoty raczej bierne, bardzo cierpliwe, które do
pewnego czasu pokornie znoszą swój los. Ich jedynym celem życiowym zdaje się
być produkcja oraz konsumpcja. Rzeczy abstrakcyjne, pokroju literatury,
filozofii, muzyki, sztuki, życia pozagrobowego, mistyki, humoru, złudzeń czy
marzeń stanowią dla nich jedynie formę balastu, którą dźwiga na swoich plecach
ludzka cywilizacja. Są one przy tym bardzo pojemne z interpretacyjnego punktu
widzenia. W posłowiu Jacek Baluch przytacza popularną wykładnię, zgodnie z
którą płazy można utożsamiać z zagrożeniem, jakie niosą za sobą wszelakiej
maści skrajne ideologie, na czele z niemieckim hitleryzmem. Sprawa jest o tyle
interesująca, że Čapek zmarł niedługo po aneksji Czechosłowacji przez III
Rzeszę Niemiecką, ale jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, której nieuchronne
nadejście, jak może się wydawać, trafnie przewidział. Ale jaszczurami stają się
także normalni, przeciętni ludzie, którym od najmłodszych lat wmawia się, że są
właśnie tego typu stworzeniami. Współczesna rzeczywistość hoduje osobników
płaskich, nijakich, pozbawionych wyższych potrzeb. Media kreują zapotrzebowanie
na rozrywkę najniższego sortu, bazującą na najbardziej prymitywnym poczuciu
humoru. Programy informacyjne nie służą powiadamianiu o zdarzeniach, do jakich
doszło, koncentrując się na kształtowaniu światopoglądu odbiorców i kreowaniu
rzeczywistości. Szeroko lobbowaną postawą jest niewybijanie się poza średnią,
bycie przeciętnym, przewidywalnym – jednostki samodzielnie myślące, zdolne do
rzetelnej analizy, krytycznie nastawione wobec otoczenia są piętnowane oraz
kompromitowane. Ale to nie wszystko. W płazach można dopatrzeć się także rzeszy
rekrutów, żołnierzy pochodzących z powszechnego poboru, wysyłanych w ogień
walki, by mordować, zabijać, niszczyć w imię idei, które są im całkowicie obce,
aby ginąć w wojnach, których istoty na dobrą sprawę nie rozumieją. Pod
płaszczykiem płazów łatwo dopatrzeć się również emigrantów zarobkowych, którzy
początkowo, jako tania siła robocza, przeznaczona do najbardziej nikczemnych i
najnędzniej opłacanych prac, są przyjmowani z otwartymi rękoma, ale którzy
stają się poważnym problemem, gdy stopniowo zaczynają głośniej dopominać się o
swoje prawa. Wreszcie płazy to odrobinę zakompleksieni egoiści, zadeklarowani
konformiści, którzy nie są zdolni myśleć o czymś więcej, niż o własnych
potrzebach – ich realizacja staje się celem nadrzędnym, nawet jeśli odbywa się
to kosztem innych.
Inwazja jaszczurów to utwór bardzo
zajmujący, również z racji stylu, w jakim został napisany. Powieść to prawdziwy
konglomerat najróżniejszych form literackich – narrator buduje swoją relację w
oparciu o przywoływane i cytowane wycinki oraz fragmenty sprawozdań z naukowych
konferencji, depesz prasowych, telegramów, dodatków do gazet, protokołów z
zebrań, ogłoszeń, zestawień, itd. Dzięki temu utwór jest barwną mozaiką, która
pozwala spojrzeć na kreowaną rzeczywistość z wielu perspektyw, ułatwiając
dostrzeżenie najdrobniejszych aspektów nowego świata. Warty wspomnienia jest
również wszechwiedzący narrator, snujący całą opowieść, który nie potrafi
powstrzymać się przed wygłoszeniem zjadliwych, suto zakrapianych drwiną
komentarzy. Chętnie ozdabia on całą relację luźnymi uwagami oraz dygresjami,
niekiedy znacznie odbiegającymi od głównego wątku. Jeśli dodać jeszcze, że ów
narrator znakomicie włada ironią, jest odrobinę cyniczny oraz prześmiewczy w
stosunku do rodzaju ludzkiego, to uprawniona wydaje się teza, że Kurt Vonnegut,
amerykański pisarz, którego twórczość poznałem dzięki powieści Galapagos, musiał czytać którąś z
książek Karela Čapka.
Reasumując
krótko, moje pierwsze spotkanie z Karelem Čapkiem uważam za bardzo udane. Inwazja jaszczurów to niezwykle
błyskotliwa książka, w której autor imponuje panoramicznością spojrzenia na
człowieczą naturę. Pod płaszczykiem lekkiej ironii oraz czarnego humoru w
wyborny sposób odmalowany został portret człowieka będącego istotą niezwykle
butną, pełną pychy i niezgłębionych pokładów wiary we własną wielkość. Čapek z
uśmiechem na ustach, ale i z bezwzględną systematycznością niszczy te
wyobrażenia, wyraźnie udowadniając, że bycie człowiekiem wiąże się przede
wszystkim z braniem odpowiedzialności za własne czyny, z koniecznością
przewidywania własnych działań, z obowiązkiem myślenia przyszłościowego. Utwór
to także niezwykle aktualna przestroga przed ograniczonym, bezmyślnym i
banalnym typem przeciętności, do którego zmierza ludzkość. Czeski literat zdaje
się ostrzegać, że nie wszystko musi być szablonowe, użyteczne oraz mechaniczne.
Wasz Ambrose
[1] Karel Čapek, Inwazja jaszczurów, przeł. Jadwiga
Bułakowska, Wydawnictwo Literackie Kraków 1975, s. 89
[2] Tamże, s. 208
[3] Tamże, s. 87
[4] Tamże, s. 195
13 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj czuć, czuć, że spotkanie to uważasz za bardzo udane. Ostatnio zastanawiałam się nad kupnem "Fabryki absolutu" tego autora wydanej na nowo w serii Stehlik [Dowody na istnienie], zdecydowałam się jednak na "Kacicę" Pavela Kohouta.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ciekawe czy i "Inwazja Jaszczurów" znajdzie się również w tej serii, bo wydaje się naprawdę niesamowita. Już sam Twój tekst bardzo podziałał na moją wyobraźnię i aż dziw bierze, że nie nakręcono na jej podstawie filmu (widziałam informację, że reżyserią chciała się zająć sama Agnieszka Holland).
O "Fabryce Absolutu" będzie przyszłotygodniowy wpis, ale zdradzę, że podobnie jak "Inwazja jaszczurów", książka przypadła mi do gustu. A seria o której wspominasz przykuła moją uwagę z racji niezwykłych okładek - bardzo mi się one podobają. Z niecierpliwością czekam na recenzję Kohouta, bowiem ostatnio nadrabiam zaległości w czeskiej literaturze.
UsuńHa, realizacja filmu to byłoby spore przedsięwzięcie. Bohater zbiorowy to człekokształtne jaszczury/salamandry. Do tego dochodzą efektowne wybuchy, zatopienia, szaleństwo żywiołów - budżet musiałby być na miarę porządnego amerykańskiego filmu katastroficznego :) Chociaż pani Holland może poprowadziłaby fabułę w nieco inny sposób - ciekaw jak by się to prezentowało w jej wykonaniu.
Pamiętam doskonale te wydania książek. Niestety, jeszcze nie miałam okazji poznać "Inwazji jaszczurów", ale widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńJa te wydania kojarzę za sprawą "Wielkiego świata Capowic" Jana Lama. Swoją drogą to też interesująca lektura. A "Inwazję jaszczurów" serdecznie polecam :)
UsuńW gruncie rzeczy "Inwazję..." można odczytać jako przestrogę przed złudzeniem oswojenia jakiegokolwiek totalitaryzmu a nie tylko faszyzmu.
OdpowiedzUsuńZgadza się, książka jest bardzo pojemna znaczeniowo, a jej przesłanie ciągle jest aktualne. Znać, że Čapek musiał być świetnym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości.
UsuńCzekałem na tę recenzję, gdyż dokładnie pamiętam, że jeszcze w latach szkolnych czytałem Inwazję (tytułu nie sposób zapomnieć) ale, podobnie jak z większości lektur z tamtych lat, nic mi w głowie nie zostało :) Gdybym miał więcej czasu, pewnie bym zaraz do niej wrócił :)
OdpowiedzUsuńCo do spostrzeżeń Čapka na temat kapitalizmu, to właśnie czytam, bardzo powoli niestety, fenomenalną książkę o historii Niszowca i Giszowca, która te tezy z Inwazji czyni bardzo dyskusyjnymi. Stawiałbym na stwierdzenie, iż to taki a nie inny rozwój techniki i technologii oraz pozostałych okoliczności społecznych (wiara, ustrój polityczny i inne) sprawiają, że kapitalizm pokazuje takie, a nie inne oblicze. Wiąże się to też z wątkiem o naturze ludzkiej i tym, że o ile możliwości homo sapiens zmieniają się w postępie prawie wykładnicznym, to najmniej ewoluującym elementem ludzkiego ciała jest mózg, który pozostał praktycznie niezmieniony od czasu powstania gatunku, jeśli nie liczyć drobnych korekt software'owych :)
Ach, to świetna sprawa czytać książki, które się tak wzajemnie uzupełniają, a tezy w nich zawarte można traktować jako swoistą dyskusję. Ha, co do możliwości naszego mózgu i jego niedostosowania do gwałtownie przeobrażającego się świata, to w wielu swoich dziełach (esejach i powieściach) wspominał o tym Staszek Lem.
UsuńCzytałam kiedyś, dawno temu. Byłam wtedy gówniarą. Teraz, po latach wracam do wielu powieści. Przyznaję, że życie zmienia pogląd na większość z nich. Satyryczną "Inwazję jaszczurów" może też uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńWidzę, że mnie w młodości ominęło całkiem sporo ciekawych książek :) Chociaż, gdy przypomnę sobie moje pierwsze (w ogromnej mierze wymuszone) podejście do pilota Pirxa to dochodzę do wniosku, że na czytanie niektórych lektur, tak by w pełni docenić kunszt autora, trzeba być wystarczająco dojrzałym i posiadać odpowiedni poziom wiedzy na temat otaczającego nas świata :)
UsuńKilka dni temu również po raz pierwszy spotkałam się z tym autorem i wiele z Twoich stwierdzeń pasowałoby do opisu "Fabryka absolutu".;) Pisarz zaciekawia i zachęca do dalszych lektur, aż trudno mi uwierzyć, że te książki powstały tak dawno temu.;)
OdpowiedzUsuń"Fabrykę Absolutu" czytałem tuż po "Inwazji jaszczurów" (krótki tekst na temat lektury w przyszłym tygodniu) i podpisuję się pod Twoim stwierdzeniem - niewiarygodne, że Čapek pisał tak dawno temu :) Jego prozę, którą także całkiem niedawno poznałem, mam zamiar zgłębić - w trakcie wczorajszego rajdu po bibliotekach zaopatrzyłem się w "Krakatit" tegoż autora.
UsuńBardzo zaciekawiła mnie ta książka, zupełnie nie spodziewałem się po niej tego rodzaju treści jakie przywołujesz w opisie (w sumie nie wiem dlaczego). A i sama forma zdaje się być intrygująca. Plus głębia i mnogość możliwości interpretacji...
OdpowiedzUsuń