Strach to nieodzowny element ludzkiej
cywilizacji oraz psychiki. Połączony jest z instynktem samozachowawczym oraz
wolą przetrwania, stanowi także istotną część człowieczych wierzeń, przesądów
czy popkultury. Pojawia się w obliczu zagrożenia życia, ale towarzyszy także
przy zetknięciu z czymś nieznanym bądź nieoczekiwanym. Przyznaję, że lekką
obawę odczuwałem i ja, kiedy sięgałem po Balladę o Narayamie. Opowieści
niesamowite z prozy japońskiej, antologię japońskich utworów, odwołujących się do
grozy oraz niezwykłości. W przypadku 11 nazwisk oraz 20 dzieł zawsze istnieje
ryzyko wystąpienia opowiadań na tyle słabych, że mogłyby one zepsuć pozytywny
obraz całej lektury. Na szczęście moje spotkanie z Balladą o Narayamie obfitowało w same
pozytywne wrażenia, za co składam wyrazy ogromnego uznania wobec pani Blanki
Yonekawy, która podjęła się trudu wyboru oraz przekładu tekstów, jakie weszły w
skład niniejszego zbioru.
Balladę o Narayamie rozpoczynają utwory
autorstwa Yakumo Koizumiego, żyjącego w latach 1850 – 1904 artysty,
którego prawdziwe nazwisko to Lafcadio Hearn. Twórca przyszedł na świat w
Grecji, ojciec jego był Irlandczykiem, matka arabską Greczynką. Hearn wychował
się w Irlandii, kształcił we Francji oraz Anglii, a od 1869 roku przebywał w
USA, gdzie pracował jako dziennikarz. Zainteresowany krajami Wschodu, w 1890
roku przyjechał do Japonii, gdzie podjął pracę w gimnazjum w charakterze
nauczyciela angielskiego. Niedługo potem ożenił się z Japonką, Setsuko Koizumi.
W 1895 roku przyjął obywatelstwo japońskie, zmieniając imię na Yakumo Koizumi.
Artysta, choć tworzył głównie w języku angielskim, uważany jest przez
Japończyków za ich pisarza narodowego. Dzieła Yakumo Koizumiego zebrane w Balladzie
o Narayamie
(Przygoda kupca, Opowieść przy wtórze lutni, Zdrowy rozsądek, Podstęp oraz Na dnie czarki) zanurzone są w
japońskiej tradycji i mają charakter krótkich opowiastek, anegdot. Podmiot
liryczny, który nierzadko stosuje apostrofę, zwracając się bezpośrednio do
czytelnika, stara się podkreślić autentyczność prezentowanych wydarzeń,
przedstawiając je jako relacje naocznych świadków, bądź historie osób godnych
zaufania. Każdy z utworów cechuje się dziwnością, niezwykłością – opowiadania
bazują zarówno na drobnej deformacji rzeczywistości, wynaturzeniu (np. osobnicy
bez twarzy) jak i tradycyjnych wierzeniach japońskich (motyw zwierząt, takich
jak lis czy jenot, przybierających różne postacie, by zwodzić i straszyć
ludzi). Częstymi gości są także upiory, duchy, mary, które przejawiają
złośliwość, bądź niechęć wobec głównych bohaterów. Całość opowiedziana jest
lekkim, gawędziarskim stylem, który został dodatkowo okraszony ludowymi
mądrościami. Warto także zwrócić uwagę na suspens – historie urywają się
zazwyczaj w kluczowym momencie, pozostawiając czytelnika z wieloma pytaniami,
ale bez żadnej odpowiedzi, powodując uczucie skonfundowania oraz niepewności.
Kyōka Izumi (1873 – 1939) to
przedstawiciel japońskiego romantyzmu, tworzący pod wpływem tradycyjnej
literatury z okresu Edo oraz tekstów z teatru nō (który jest bardzo charakterystyczny z racji na niezwykłe,
misternie zdobione maski, noszone przez głównych aktorów). Oba utwory Izumiego,
które możemy odnaleźć w antologii, Świątobliwy
bonza z góry Kyōa oraz Nocny połów,
odznaczają się baśniową konwencją. Na pierwszy plan wysuwają się czary, uroki
oraz transformacje, co do istnienia których nie możemy być jednak absolutnie
pewni. Gdyby zastosować na wskroś realistyczne podejście do opowiadanych przez
narratora historii, to niemal wszystkie wydarzenia da się racjonalnie wytłumaczyć.
Ale snujący daną opowieść podmiot liryczny, za każdym razem pozostawia drobne
luki oraz dziury w swojej relacji, wciskając w nie niedopowiedzenie oraz
domysł, które w niezwykły sposób ją ubarwiają. Godny uwagi jest także świat przyrody,
kreowany przez Kyōkę Izumiego – natura sprawia wrażenie obcej, groźnej,
nieprzyjaznej i wrogo nastawionej do człowieka, który traktowany jest jako
intruz. Węże, pijawki, węgorze, ropuchy wywołują niesmak, a niekiedy budzą
wręcz atawistyczny lęk – odczuwane wobec nich obrzydzenie zdaje się podkreślać
obcość ludzkiego elementu w otaczającym go świecie.
Następnym literatem, którego
mamy okazję poznać, jest Ryūnosuke Akutagawa, żyjący w latach 1892 – 1927.
Artysta był więc o 6 lat młodszy od Jun’ichirō Tanizakiego, z którego prozą jak
żywo kojarzy mi się utwór Piekieł
wizerunek niezwykły, jedyne dzieło Akutagawy zamieszczone w antologii. Jest
to historia utalentowanego nadwornego malarza Yoshihide, autora obrazu
przedstawiającego niezwykle sugestywną wizję piekła, namalowanego w równie
niezwykłych okolicznościach. Dzieje Yoshihide zostały opowiedziane przez
narratora, który podobnie jak u Tanizakiego, według własnych słów jest tylko
zwykłym śmiertelnikiem, ale na podstawie bogatego słownictwa, wyszukanych
porównań, obszernej wiedzy i świetnej znajomości historii starożytnej, śmiało
można określić go mianem erudyty (zobacz: Dwie opowieści o miłości okrutnej oraz Tajemna historia pana Musashiego). Ponadto narrator bardzo chętnie uzupełnia
oficjalną wersję wydarzeń, których nierzadko był uczestnikiem bądź naocznym
świadkiem, czyniąc domysły, uciekając się do przypuszczeń, wspierając się
osobistymi obserwacjami oraz wysnutymi na ich podstawie domniemaniami. Kolejnym
punktem stycznym ze stylem Tanizakiego jest sposób kreacji sylwetki głównego
bohatera, który jest nosicielem sprzeczności, wyraźnie zarysowanej dychotomii.
Kunsztowi oraz niezwykłemu talentowi malarza towarzyszy zepsuty charakter –
Yoshihide jest człowiekiem skąpym, bezwzględnym, leniwym, bezwstydnym,
pożądliwym oraz próżnym. Świetnie opisuje go stwierdzenie, którego autorem jest
on sam, że prawdziwe piękno ukryte jest w brzydocie. Wreszcie Ryūnosuke
Akutagawa, podobnie jak zwykły czynić to Jun’ichirō Tanizakiego, odwołuje się
do najskrytszych czeluści ludzkiej psychiki, zapuszczając się w zakamarki, o
istnieniu których niejeden człowiek pragnie zapomnieć. Z tego powodu grozę w
opowiadaniu Akutagawy budzi podszyta perwersją fantazja, która prowadzi
człowieka do najbardziej bestialskich czynów.
Dzięki zbiorowi polski czytelnik
ma również okazję poznać żyjącego w latach 1909 – 1942 Atsushiego Nakajimę. Ten
urodzony w Tokio artysta, który zmarł młodo dręczony ciężką astmą był synem
sinologa. Wpływ wykształcenia ojca na twórczość latorośli jest niezaprzeczalny
– dzieła Atsushiego bogate są w motywy zaczerpnięte ze starej chińskiej
literatury oraz z legend Państwa Środka. Także zawarta w antologii nowela
zatytułowana W górach przy księżycu obficie
korzysta z bogactwa chińskiej tradycji. Kluczową rolę w utworze odgrywa tygrys,
który jest także ważnym symbolem w kulturze Chin. Tygrys w świecie Wschodu
traktowany jest jako władca zwierząt, a nawet pan ziemi, chociaż jednocześnie
oznacza podporządkowanie zwierzęcego instynktu woli potężnych bóstw. W
opowiadaniu W górach przy księżycu,
Atsushi Nakajima w interesujący sposób użył tygrysiej sylwetki, by
zaprezentować grozę wynikającą z beznadziejności własnego położenia, trwania w
pułapce, z której jedynym wyjściem wydaje się śmierć, starając się jednocześnie
przekonać czytelnika, że uległe ciało nierzadko przybiera formę stosowną do
zawartości, tj. ludzkiego charakteru. Godna uwagi jest także konstatacja, że my, żywe istoty, przyjmujemy bez protestu
niewiadome, które na nas spada, żyjemy, nie wiedzieć po co.
W omawianym zbiorze nie mogło
zabraknąć także głośnych nazwisk, które niczym magnes przyciągają czytelniczą
uwagę, będąc jednocześnie obietnicą przyjemności płynącej z lektury. Jednym z
literatów, którego obecność w wymowny sposób podnosi wartość całej antologii,
jest z pewnością Jun’ichirō Tanizaki, uchodzący za jednego z najwybitniejszych
przedstawicieli prozy japońskiej. W Balladzie
o Narayamie, można odnaleźć dwa utwory jego autorstwa – Szkaradne oblicze oraz Królestwo w miniaturze. Pierwsze
opowiadanie to historia aktorki filmowej, Yurie Utakawy, która próbuje zebrać
informacje na temat tajemniczego obrazu, w którym rzekomo odegrała główną rolę.
Poszukiwania utrudnia fakt, że produkcja zatytułowana Zemsta (tytuł japoński) bądź Szkaradne
oblicze (tytuł angielski), wyświetlana jest wyłącznie w małych kinach w
peryferyjnych dzielnicach. Wszystkiego na temat dzieła, Yurie dowiaduje się od
swoich znajomych, którym udało obejrzeć się ten dziwny, ale stojący na bardzo
wysokim poziomie artystycznym film – ze szczegółami przybliżają oni fabułę,
charakteryzują sylwetki głównych postaci, zachwycają się sposobem realizacji
oraz niezwykłymi efektami specjalnymi. W każdej z relacji, szczególną uwagę
zwraca młody człowiek o szkaradnym obliczu, który zagrał jednego z
pierwszoplanowych bohaterów – żebraka, nieszczęśliwego kochanka, którego miłość
została odrzucona przez piękną Ayame (w rej roli Yurie Utakawa). Tajemniczy
aktor, którego nazwisko nie pojawiło się w napisach końcowych, z uwagi na swoją
fizjonomię wydaje się osobnikiem wręcz niepowtarzalnym, bardzo
charakterystycznym, ale mimo to Yurie nie może przypomnieć sobie, by występowała
u boku kogoś takiego. Z czasem okazuje się także, że film przejawia dziwne
właściwości, szczególnie gdy oglądany jest w odosobnieniu, w pomieszczeniu, do
którego nie docierają żadne inne dźwięki… Utwór jest bardzo krótki, sprawia
wrażenie zaledwie szkicu (ale za to jakiego!). Autor pozwala fabule rozwinąć
skrzydła, ale kiedy ta, zachęcona przez niego próbuje poderwać się do lotu i
wzbić się w przestworza, zostaje brutalnie strącona. Ale nawet mimo skromnych
rozmiarów, dzieło wywołuje żywe emocje. Niepokój wzbudza już motyw feralnej
filmowej taśmy, na której znajduje się Szkaradne
oblicze, będącej źródłem kilku dziwnych sytuacji – pomysł kojarzy mi się
odrobinę z Ringiem, powieścią grozy
autorstwa Kōjiego Suzukiego, na podstawie której powstała sławetna adaptacja
filmowa. Tanizaki w interesujący sposób wykorzystuje także inwersję – utrata
poczucia fikcyjności oglądanego dzieła, wiara w to, że to właśnie film jest rzeczywistością,
a widz ledwie cieniem, smugą na błonie, okazuje się przerażająco realna. Królestwo w miniaturze, drugi z utworów
Tanizakiego, to smutna historia Kaijimy, nauczyciela, który wedle własnego
mniemania zmarnował swoje życie. Coraz trudniejsza egzystencja, głównie z
przyczyn materialnych, którą przytłaczają choroby bliskich, staje się odrobinę
ciekawsza, kiedy na horyzoncie zdarzeń pojawia się nowy uczeń. Numakura to
niepozorny chłopiec, syn robotnika, który okazuje się bardzo silną jednostką – jego
wpływ moralny, siła i autorytet szybko zjednują mu całą klasę. Kaijima, jako
szanujący się nauczyciel z długoletnim stażem pracy i doświadczeniem, nie może
oprzeć się pokusie, aby bliżej przyjrzeć się niezwykłemu chłopcu. Krótka
historia w bardzo interesujący sposób koncentruje się na marzeniach każdego
człowieka o świecie, w którym wszystko zdaje się sprawiedliwe i uporządkowane,
głównie za sprawą surowego, ale charyzmatycznego przywódcy.
Kolejnym pisarzem, którego
nazwisko w sposób niepodważalny świadczy o jakości antologii jest z pewnością
Yasunari Kawabata, autor znanych mi dzieł – Głos góry, Śpiące piękności, Tysiąc żurawi oraz Kraina Śniegu. W Balladzie o
Narayamie znalazło się miejsce dla opowiadań Pieśń liryczna oraz Ręka.
Pierwszy z utworów to piękny hymn o miłości, która rozumiana jest jako
niezwykle silna więź, łącząca dwójkę ludzi. Umożliwia ona porozumienie na
metafizycznym wręcz poziomie, scalając dwie osoby w jedną postać. Dzieło
posiada dość niezwykłą formę – jest to apostrofa, ale i pieśń, przemowa, nieco
melancholijne wspomnienie. Ozdobą pieśni
lirycznej są także liczne informacje oraz wiadomości dotyczące krainy
zmarłych oraz zwyczajów powiązanych z czczeniem pamięci przodków oraz tych,
którzy odeszli z ziemskiego padołu. Przewija się także motyw zaświatowości,
seansów spirytystycznych. Opowiadanie posiada także interesującą symbolikę –
kluczową rolę odgrywa anemon (kwiat
wiatrów), czyli zawilec. Jest to kwiat, który winno darować się osobie,
uważanej za bratnią duszę, jako dowód przywiązania oraz czułości. Jednocześnie,
w mitologii greckiej anemon wyraża miłosne rozczarowanie, bądź miłość utraconą.
Drugie opowiadanie zatytułowane Ręka,
to niezwykła historia samotnego, podstarzałego kawalera, któremu udaje się
przekonać młodą kobietę do tego, by ta pożyczyła mu swoją piękną rękę na jedną
noc. Kilka tysięcy znaków skrywa w sobie świetne studium samotności oraz
izolacji (To przecież mój pokój, tak, ale
mieszka w nim samotność; Po raz
pierwszy zdarza się, że zapala lampę kto inny). Pointę utworu stanowi piękna
konstatacja wypowiedziana (przekazana?) przez rękę w niezwykłej wymianie zdań,
prowadzonej razem z chwilowym właścicielem:
– I tak mnie nie zauważy. A
podglądać może tylko pan sam. Osobiście.
– Ja, sam siebie? A gdzież
jestem?
– Daleko stąd – odpowiedziała
śpiewnie ręka. – Bo człowiek idzie i szuka siebie w oddali.
– I dojdzie?
– Przecież sam jest daleko – powtórzyła ręka.
Ową niezwykłość,
charakteryzującą prozę Kawabaty, wybornie podsumowują jego własne słowa,
przytoczone w zbiorze, obok notki biograficznej artysty. Nie ufam powojennym stosunkom i obyczajom, nie wierzę też chyba
rzeczywistości tego świata. Oddalam się coraz bardziej od realizmu, który
stanowi podstawę tradycyjnej powieści. Tak było chyba od początku.
Osamu Dazai (1909 – 1948),
który urodził się jako Shūji Tsushima, to uznany nowelista japoński. Przyszedł
na świat w rodzinie bogatego właściciela ziemskiego oraz posła do Wyższej Izby
parlamentu. Młody Tsushima był bardzo zdolnym uczniem – jeszcze w gimnazjum
zaczął pisać własne opowiadania, zajmował się także redagowaniem studenckich
publikacji. Sytuacja uległa diametralnej zmianie, kiedy Ryūnosuke Akutagawa,
idol Shūjiego Tsushimy zmarł samobójczą śmiercią. Młody człowiek zaczął
zaniedbywać naukę oraz wydawać spore ilości gotówki na wykwintne ubiory,
alkohol oraz prostytutki. Tuż przed egzaminem maturalnym próbował odebrać sobie
życie przez przedawkowanie środków nasennych, ale próba nie zakończyła się
sukcesem. Tsushima podjął studia z zakresu literatury francuskiej na
Uniwersytecie Tokijskim, ale bardzo szybko zaniechał edukacji. Na krótko
zainteresował się marksizmem, który podówczas był mocno zwalczany przez władze
Japonii. Pod presją policji Osamu Dazai (pseudonim literacki przyjęty po raz
pierwszy w 1933 roku) odciął się od ruchu proletariackiego. Osamu Dazai, mimo,
że nie mógł narzekać na brak gotówki, talentu czy zainteresowania ze strony
kobiet, wiódł żywot nieszczęśliwy, którym regularnie wstrząsały próby
samobójcze. Jedna z nich zakończyła się powodzeniem. Rybką być, krótkie opowiadanie autorstwa Osamu Dazaiego,
przesiąknięte jest pragnieniem śmierci, poczuciem bezcelowości prowadzonej
egzystencji oraz niemym krzykiem, żądającym zmiany (przemiany). Kruchość żywota
ludzkiego została tu w pełni oraz znakomicie uwypuklona poprzez zestawienie
człowieka z wodospadem – przelewającymi się w nieskończoność (z ludzkiej
perspektywy) hektolitrami wód, które uparcie trwają w niezmienionym kształcie,
obserwując zgony kolejnych istot.
Następnym autorem, który
pojawił się w antologii, a z którego twórczością miałem okazję się już zetknąć
jest Masuji Ibuse, autor wstrząsającej powieści Czarny deszcz oraz tragiczno-groteskowego opowiadania Dowódca ze zbioru Cień wschodzącego słońca. Kwiaty śliwy i mroku to dość ironiczny utwór osadzony
w ciekawym klimacie: pożyczki, lombardy, tanie jadłodajnie, dorywcze prace,
życie od pierwszego do pierwszego – oto codzienność głównego bohatera, do
której pewnego wieczoru wkracza tajemniczy nieznajomy. Awanturujący się pijak
zjawia się niespodziewanie w mrocznym zaułku i w równie niezwykły sposób znika,
pozostawiając po sobie wyłącznie 5-jenowy banknot. Ale jego obecność wydaje się
nieustanna, a przez to niepokojąca.
Shichirō Fukazawa (1914 – 1987)
to autor tytułowej Ballady o Narayamie
oraz utworu Apeniny w świetle księżyca. Artysta na literackiej scenie Japonii zagościł
zupełnie nagle i niespodziewanie – jako nieznany gitarzysta wygrał literacki
konkurs ogłoszony przez czasopismo Chūōkōron oraz zdobył Nagrodę dla
Debiutantów za nowelę Ballada o Narayamie. Utwór powstał w oparciu
o japońską legendę, zgodnie z którą mieszkańcy wioski u podnóża góry Narayama
po osiągnięciu wieku 70 lat, udawali się na swoistą pielgrzymkę na szczyt,
gdzie oczekiwali zespolenia z bóstwem Narayama. Fukazawa w krótkich
zdaniach odmalowuje wysokogórską społeczność, w której panują surowe zasady,
będące wynikiem izolacji oraz skrajnej nędzy – niewielkie pola uprawne
zapewniały skromne racje żywności. W efekcie każda dodatkowa gęba do
wykarmienia stanowiła ciężar, balast, nie lada wyzwanie. Narrator w
interesujący sposób przedstawia obyczaje wioski, czyniąc to głównie poprzez
przytaczane pieśni – krótkie, liryczne utwory są szczegółowo objaśniane;
tłumaczone jest zarówno ich znaczenie jak i pochodzenie, etymologia. Całość to
twór niezwykle surowy, mroźny niczym wysokogórski wicher, przejmujący do szpiku
kości – znakomity dramat psychologiczny, naszkicowany w formie krótkiego acz
treściwego opowiadania. Drugie z dzieł, Apeniny w świetle księżyca, w które wpleciono wątek
opętania, bardzo dobrze uświadamia, że istota ludzka, nawet ta najbliższa,
pozornie najlepiej znana, zawsze skrywa w sobie pierwiastek obcości, że nagle
może stać się odległa niczym dalekie konstelacje gwiezdne albo wyniosłe
łańcuchy górskie.
Shūsaku Endō (1923 – 1996), którego miałem
okazję poznać za sprawą powieści Szaleniec?, to japoński pisarz – od
pozostałych twórców wyróżnia go katolicka wiara, którą przyjął za sprawą matki
jako jedenastolatek. Utwory Endō często są pisane z perspektywy katolika żyjącego
w społeczeństwie buddyjskim, ale Pająk, opowiadanie, które możemy odnaleźć w
zbiorze Ballada o Narayamie, to zupełnie inny gatunek literacki. Bohaterem
jest pierwszoosobowy narrator, który zostaje zaproszony na spotkanie, gdzie
opowiadane są historie budzące grozę oraz dreszczyk emocji. Jak w większości
tego typu przypadków, relacje okazują się wtórne i mało zajmujące – niepokój
wywołuje dopiero niezwykła przygoda tajemniczego młodzieńca, o stricte arachnologicznym podłożu.
Akiyuki Nosaka (ur. w 1930 r.) to postać
dość tragiczna. Wspólnie z siostrami został wychowany jako adoptowane dziecko,
a w trakcie wojny podczas jednego z nalotów stracił swoją przybraną rodzinę.
Ponadto jedna z sióstr umarła z powodu poważnej choroby, druga odeszła wskutek
niedożywienia. Nosaka trafił w końcu do domu sierot, wyruszył także na
zwieńczone sukcesem poszukiwanie swojego biologicznego ojca. Często
przemieszczał się, zmieniał miejsce zamieszkania, będąc swoistym włóczykijem.
Podobnie prezentują się postacie z jego opowiadania Bluszcz cmentarny na
Przełęczy Kościotrupa. Zbiorowym bohaterem utworu jest górnicza społeczność, która zajmuje
się eksploatacją biedaszybów. Nosaka wspomina o licznych zagrożeniach i
niebezpieczeństwach związanych z tego typu pracą, ale zdecydowanie więcej
miejsca poświęca opisowi niezwykłej zbiorowości oraz reguł i zwyczajów, jakie
się w niej wytworzyły. Istotną rolę odgrywają wierzenia oraz ceremonie związane
ze śmiercią górników, bardzo interesujące są także przedstawiane przesądy,
omeny oraz zabobony dotyczące pracy pod ziemią. Centralnym punktem utworu jest
cmentarny bluszcz – roślina, która krzewi się bujnie na świeżych grobach, tak
jakby żywiła się świeżym ludzkim mięsem i krwią. To właśnie wokół niej rozgrywa
się akcja opowiadania, które obfituje w całą paletę skrajności – czytelnik
znajdzie tu wątki kazirodcze, poligamistyczne, motywy zbiorowych orgii czy
ofiary składane z noworodków. Jednym słowem, onania niegodziwości.
Autorem, który zamyka całą antologię jest Shōji Yūki (1927 – 1996),
autor utworów detektywistycznych, science fiction oraz powieści i nowel. Kruk to przejmujące
opowiadanie traktujące o niezwykłym dziecku, tytułowym Kruku, które swoje
przezwisko zawdzięcza zadziwiającej zdolności naśladowania krakania kruków.
Cichy, nieśmiały, zamknięty w sobie, pomrukujący coś z rzadka chłopiec posiada
bardzo osobliwe zainteresowania i rozrywki. Równie niepokojący jest głos, który
stale prowokuje go i podjudza do działań, które obce są większości dzieciom.
Zbiór, jako
całość, prezentuje się bardzo dobrze, wręcz znakomicie. Utwory są mocno
zróżnicowane, zarówno ze względu na autorów jak i okresy, w jakich powstawały,
w rezultacie czego czytelnik odczuwa całą gamę emocji – dreszczyk strachu,
uczucie niezwykłości, niesamowitości, grozy, ciekawości czy niedowierzania. Antologia
swój unikatowy charakter zawdzięcza dyfuzji, wzajemnemu przenikaniu światów,
balansowaniu na krawędzi jawy i mary. Ponadto za sprawą zebranych opowiadań Kraj
Kwitnącej Wiśni odsłania swoje nieznane oblicza, przekonując o swojej wyjątkowości
i hermetyczności. Warto zwrócić uwagę choćby na kwestie moralności. Na
podstawie zebranych utworów bardzo dobrze widać diametralne różnice w
pojmowaniu dobra i zła pomiędzy przedstawicielami świata Zachodu a
Japończykami. W kulturze japońskiej, w której charakterystyczny jest brak
teologii czy ścisłego kodeksu etycznego, na pierwszy plan wybija się to, co
słuszne oraz to, czego robić się nie powinno – przekonanie na temat tego, jak
postępować w danej sytuacji winno płynąć z głębi człowieka, być wynikiem wewnętrznej czystości serca. To
podejście jest bardzo dobrze widoczne w Świątobliwym
bonzie z góry Kōya. Dla Europejczyka z pewnością zastanawiająca może
wydawać się na pozór pokrętna logika świątobliwego mnicha, nie pozwalająca
duchownemu pozostawić na pastwę losu człowieka, uznanego za ordynarnego gbura i
chama, za sprawą którego popadło się w niemały ambaras. Uwagę przykuwa także
chłodne podejście myśliwego (Zdrowy
rozsądek), który jest przeświadczony, że nie wypada, by czcigodny Budda
objawiał się zwykłemu łowczemu, prostemu człowiekowi, który nie powinien
doznawać takich zaszczytów – tak więc postać rzekomego bóstwa musi być tylko
złym duchem, czarcią marą, która pragnie zwieść świątobliwego mnicha. Niezwykle
okrutne wydaje się także podejście bohaterki Ballady o Narayamie, która jest przekonana, że starszy człowiek nie
powinien stanowić ciężaru dla swojej rodziny, a jako jednostka bezużyteczna nie
zasługuje na bezcenną żywność. Antologia czytana pod tym kątem jawi się jako
jeszcze cenniejsza, bowiem skrywa w sobie w niuanse, drobnostki oraz szczegóły,
które w istotny sposób wzbogacają wiedzę na temat japońskiej kultury i
tradycji. Z tego względu Ballada o
Narayamie uważam za obowiązkową lekturę dla każdego miłośnika Kraju
Kwitnącej Wiśni. Serdecznie polecam!
Wasz Ambrose
Nie mam wielkiego doświadczenia z prozą azjatycką, ale coś jest w Twojej recenzji, że bardzo chciałabym zagłębić się w ten straszny świat i poczuć ten dreszczyk strachu...
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że udało mi się chociaż trochę zachęcić do lektury tej antologii, bowiem uważam, że zaiste jest ona godna uwagi :) Zbiór jest dość różnorodny i każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie.
UsuńBardzo ciekawa recenzja- nie chodzi mi tylko o przedstawienie treści opowiadań, ale sylwetek autorów. Jedno co mnie szczególnie zaintrygowało to użyte przez Ciebie określenie - Jednym słowem, onania niegodziwości. - nie bardzo pojmuję tę metaforę. Wydaje mi się, że wiem, co miałeś na myśli, ale nie wiem czy słowo onania zostało użyte jako czynność wykonywaną przez tę niegodziwość?
OdpowiedzUsuńOkreślenie, jeśli dobrze je zapamiętałem, zostało użyte przez Céline'a w jego powieści "Podróż do kresu nocy". Bardzo przypadło mi ono do gustu i od czasu do czasu zdarza mi się go użyć :) Ja traktuję je jako "szczyt niegodziwości", "szczyt nieobyczajności", "szczyt zboczenia", etc. "Onanię" odczytuję tu bardziej jako symbol wszelakiej maści dewiacji, zwyrodnień na tle seksualnym. W tym opowiadaniu z pewnością tego nie brakuje - śmierć przeplata się tutaj z chorą miłością, sprowadzoną wyłącznie do biologicznych odruchów.
UsuńP.S. Ha, taka personifikacja niegodziwości i nadanie jej ludzkich przymiotów poprzez akt onanii to także b. ciekawa koncepcja :D
Odczytuj to w ten sposób, który Cię bardziej przekonuje :)
Dzięki za wyjaśnienie. Intuicyjnie można odczytać to co miałeś na myśli:) Ale trochę w to zwatpilam. Bardzo ciekawe określenie. Zapamietam je sobie:)
UsuńBardzo mi się spodobała owa "onania niegodziwości" - muszę ją sobie zapamiętać...
OdpowiedzUsuńHehe, gorzej jak się okaże, że pamięć mnie nieco zawiodła i w "Podróży do kresu nocy" to wyrażenie prezentuje się nieco inaczej ... :)
UsuńWtedy będę podawać, że to cytat z Ambrose:)
UsuńZatem onanię muszę i ja zapamiętać. A książka mnie wręcz zachwyca! Jak ja kocham te japońskie klimaty.
UsuńLektura szczególnie wskazana dla miłośników japońskich klimatów, we wszelakiej odmianie :) Szczególnie polecam "Bluszcz cmentarny na Przełęczy Kościotrupa" oraz "Szkaradne oblicze".
UsuńTwoja recenzja bardzo zachęciła mnie do tej książki. Do tego mogę dodać również fakt, że uwielbiam historie o podłożu nadnaturalnym oraz dzieła japońskich twórców, z którymi kojarzą mi się najlepsze komiksy, jakie kiedykolwiek wydano. Chętnie sięgnę po "Balladę o Narayamie".
OdpowiedzUsuńHa, jeśli jesteś fanką japońskich twórców, a ponadto lubisz historie, których nie sposób do końca wyjaśnić za pomocą żelaznych reguł logiki, to zbiór wydaje się idealną lekturą dla Ciebie.
UsuńTeż tak sądzę :)
UsuńZnów bardzo kusząco o książce, która mnie zaintrygowała. Gdyby nie stos innych czekający na zmiłowanie, pewnie już zacząłbym jej szukać. Nie mogę się tylko zgodzić na tę onanię językową. Onanizm absolutnie nie może być synonimem ani symbolem dewiacji. No chyba, że się założy, iż większość może być dewiantami. Trochę karkołomne. Podobnie jak przypisanie dewiacji zachowaniom zwierząt.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że nawet określanie mniejszościowych, niszowych zachowań seksualnych mianem dewiacji jest dosyć ryzykowne. Z drugiej strony norma nie zawsze jest tym, co należy pochwalać. Choćby powszechność zdrady. To bardzo śliskie tematy i lepiej nie generalizować.
Poza tym jak zwykle - jestem pod wrażeniem. Podwójnym - tekstu i książki :)
Przeczytałam dwukrotnie całą recenzję i nie widzę gdzie jest ta onania? Mogę prosić o podpowiedź w którym akapicie widnieje, bo zwątpiłam już w swoją spostrzegawczość. Po prostu do tej pory nie przepadałam za literatami japońskimi, ale ta książka jako żywo mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuń