Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 24 października 2014
Kōbō Abe "Kobieta z wydm" - Piaskowy zamek
Tytuł oryginału: Suna no onna
Tłumaczenie: Mikołaj Melanowicz
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Proza Współczesna
Liczba stron: 178
Niejeden
człowiek jest śmiertelnie znużony prowadzoną dotychczas egzystencją, w której
wszystkie rzeczy, przedmioty, osoby, relacje są należycie uporządkowane,
piekielnie przewidywalne. Proza życia oraz przekonanie, że nic interesującego
nie ma prawa się w nim wydarzyć przytłaczają, wypełniając byt marazmem oraz
apatią. Człowiek brnie mozolnie przed siebie, zbliżając się powoli, acz
sukcesywnie do wyznaczonego kiedyś celu, pytając się jednocześnie, do czego
właściwie zmierza. Czy ucieczkę od dobrze znanej codzienności, która powinna
być środkiem, można traktować jako ów mistyczny, dawno zapomniany cel? Czy
świadomość nieodwracalności podjętych wyborów oraz decyzji nakazuje rozpatrywać
je w zupełnie innym świetle, stosując do tego kompletnie inne miary? Jak to
jest z osobnikiem wyrzuconym z koleiny swojej codzienności, wtłoczonym do
całkowicie nowej formy? Dobra literatura ma to do siebie, że zmusza to
zadawania sobie wszelakiej maści pytań oraz to, że na wiele z nich znajduje
jeśli nie prawidłowe, to z pewnością interesujące i godne rozważenia
odpowiedzi. Nie inaczej jest w przypadku dzieła Kōbō Abego, zatytułowanego Kobieta z wydm.
Kōbō Abe,
japoński prozaik, dramaturg oraz scenarzysta, żyjący w latach 1924 – 1993, to
jeden z najpopularniejszych artystów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Artysta urodził
się w Tokio, w stolicy Japonii również zmarł, ale lata dzieciństwa spędził w
Mukdenie (obecnie Shenyang), mieście leżącym w Mandżukuo, marionetkowym
państwie utworzonym w 1932 r. przez Japonię na okupowanych obszarach Mandżurii.
W wieku 17 lat Abe powrócił do ojczyzny, a w 1943 podążając śladami ojca,
podjął studia medyczne na Tokijskim Uniwersytecie Cesarskim. Edukację zakończył
w 1948 roku, ale nigdy nie zdecydował się podjąć praktyki lekarskiej, decydując
się na karierę literacką. Z uwagi na fakt, że w latach 1951 – 1962 Kōbō Abe był
członkiem Japońskiej Partii Komunistycznej, jego twórczość wydawana była także
w sporych nakładach w krajach pozostających w orbicie wpływów ZSRR. Autor
zyskał uznanie oraz międzynarodową sławę za sprawą napisanej w 1962 roku
powieści Kobieta z wydm, książki,
która na stałe zapisała się w światowym kanonie literatury.
Główny
bohater utworu, tokijczyk Niki Jumpei, z zamiłowania entomolog, postanawia
spędzić krótki urlop na obrzeżach niewielkiej osady położonej nad brzegiem
morza. Okolica obfituje w piaszczyste tereny, na których zapalony hobbysta ma
nadzieję odnaleźć nowy gatunek trzeszcza (cicindeli),
niewielkiego owada z rządu chrząszczy. Status odkrywcy wiązałby się z
nazwiskiem zapisanym na stałe na kartach naukowych ksiąg, encyklopedii, zatem byłby
namiastką nieśmiertelności, gwarantem wiecznego (z ludzkiej, jakże wąskiej
perspektywy) trwania w pamięci potomnych. Mężczyzna wyrusza w podróż, z której
jednak nie udaje mu się powrócić – kontakt urywa się, wszelkie tropy okazują
się ślepymi uliczkami, prowadzone poszukiwania nie przynoszą żadnych
rezultatów, a rodzinie pozostają jedynie wspomnienia po zaginionym. Co stało
się z człowiekiem z drewnianą manierką i siatką na owady? Czy postanowił on
zerwać z dotychczasowym życiem, porzucić wszystko i rozpocząć swoje egzystencję
na nowo, budując ją na zupełnie innych fundamentach?
Kōbō Abe
stworzył niezwykłą historię, która często przyrównywana jest do dzieł
genialnego Franza Kafki. Niki Jumpei w sensie dosłownym oraz przenośnym trafia
w pułapkę, z której nie sposób się uciec. Ląduje on w głębokiej jamie otoczonej
ze wszystkich stron przez morze piasku, która okazuje się więzieniem bez
wyjścia – ściany są zbyt strome, by móc się po nich wspiąć i wydostać się na
wolność, czyli wrócić do swojej codzienności, z której bohater został nagle i
bez ostrzeżenia wytrącony. Towarzyszką niedoli mężczyzny jest tajemnicza
kobieta, młoda wdowa. Zamieszkuje ona zaniedbany i chylący się ku ruinie dom na
dnie dołu, dzień w dzień tocząc nierówną i beznadziejną batalię z piaskiem,
który niczym intruz wdziera się do środka, łapczywie zagarniając wszystko, co
znajdzie się na jego drodze. Jej siły są jednak niewystarczające, sama nie jest
w stanie oprzeć się niszczącemu żywiołowi. Z tego względu kobieta oraz
mężczyzna muszą znaleźć wspólny język, aby razem przeciwstawiać się
destrukcyjnej mocy piasku – codziennie otrzymują oni bańki po benzynie, które
należy napełnić luźną, mikroskopijną skałą. Praca jest konieczna, aby uchronić
domostwo przez zasypaniem. Jest to niekończąca się walka o własne przetrwanie
oraz dalszy byt. Mieszkańcy wioski za pomocą sznura wyciągają bańki i sprzedają
zebrany piasek – Niki Jumpei przekonuje się, że stał się trybikiem potężnej
machiny, z której nikt nie zamierza go wypuścić. Mężczyzna pada ofiarą
sprytnego i bezwzględnego szantażu – jeśli nie podda się regułom, zbuntuje się
i przestanie kooperować z kobietą, jego byt utonie wkrótce w piaskowych
otchłaniach. Działanie jest więc konieczne, chociaż nie oznacza ono pełnego
zniewolenia – bohater cały czas posiada własną wolę oraz umysł, w którym coraz
częściej snute są przemyślenia, refleksje oraz plany ucieczki.
W pewnym
sensie Niki Jumpei znajduje się w sytuacji, którą można przyrównać do losów
protagonistów kafkowskiego Zamku bądź
Procesu. Każdy z prezentowanej trójki
trafia do świata, który zdaje się trwać na własnych, a przy tym niejasnych i
trudnych do całościowego ogarnięcia, zasadach. Bardziej niż twardą
rzeczywistość przypomina on majak, ułudę, sen, marę, albo wręcz koszmar.
Poczucie nierealności zachodzących wydarzeń jest niemal namacalne. W przypadku Kobiety z wydm, główny bohater z trudem
akceptuje położenie, w jakim przyszło mu się znaleźć. Postępowanie mieszkańców
wioski jest dla niego niezwykłe, niecodzienne, nie mieści się w ramach jego pojmowania.
Przez mózg przetacza się cała paleta myśli, umysł osiąga ogromny wachlarz
stanów emocjonalnych – niedowierzanie, kontestacja, groza, bunt, opór,
zdumienie, niezgoda to tylko niektóre z nich. Ponieważ narracja, mimo iż jest trzecioosobowa,
koncentruje się na Nikim Jumpei, śledząc bacznie jego losy, tak, że czytelnik
towarzyszy mu na każdym kroku, znając przy tym jego refleksje oraz wrażenia,
początkowo utożsamiamy się z protagonistą, próbując wczuć się w wyjątkowe
warunki, w jakich przyszło mu się znaleźć. Jeśli jednak wyrwać się na chwilę z
tego ciasnego kręgu skoncentrowanego wokół głównego bohatera i spojrzeć na jego
działania z innej perspektywy, np. z punktu widzenia mieszkańców wioski, może
okazać się, że Niki Jumpei jest nie pasującym elementem, który usilnie odmawia
przystosowania się do panujących zasad. Poddaje on w wątpliwość sens
funkcjonowania tworu, który działa przecież za aprobatą znakomitej większości
społeczności – jest to zatem buntownik, podżegacz, wywrotowiec, fatalista,
katastrofista. Silne przekonanie o odrębności, mocno rozwinięte poczucie
indywidualizmu, daleko posunięty egoizm nie pozwalają mu dostrzec wyższego
celu, jakiemu powinien się podporządkować. Warto więc złamać, stłamsić ten
nierozważny i niebezpieczny opór, który w dodatku jest jałowy i przyczynia się
do marnotrawienia sił, jakie niezbędne są do ciężkiej fizycznej pracy.
Spoglądając na utwór w ten sposób, Kobieta
z wydm jawi się jako alegoria walki prowadzonej pomiędzy grupą,
zbiorowością, skupiskiem, gromadą a pojedynczą istotą, jednostką ludzką, która
domaga się uznania swoich praw, swojej wyjątkowości i niepowtarzalności. Na
dobrą sprawę każdy z nas niemal codziennie prowadzi tego typu konfrontację,
tak, by nie dać wcisnąć się w przygotowane dla nas schematy, wzorce, by uciec
od prześladujących nas stereotypów, oczekiwań, które ograniczają, nie pozwalając
na pełne wyrażenie samego siebie, na samorealizację.
Grozie oraz
niezwykłości zachodzących wydarzeń towarzyszy absurd. Bezsens objawia się w
kolejnych działaniach podejmowanych przez Niki Jumpeia i czasem staje się on
wszędobylski niczym ziarenka piasku, które bezpardonowo wciskają się w każdy
kąt, w każdą szczelinę, w każdy fałd skóry. Główny bohater odbywa trudną
konfrontację z otoczeniem, które odgradza się od niego wysokim murem milczenia
– mieszkańcy wioski nie zdradzają motywów, którymi się kierują, jedynie kobieta
okazuje się słabym ogniwem, z którego można wydobyć strzępki informacji. Z tej
przyczyny protagonista poddany jest nieustannej presji wynikającej z
niepewności – wyobraźnia, za pomocą której snute są domysły na temat własnego
położenia, zaczyna fiksować w obliczu nieznanego, a więc i nieprzewidywalnego.
Niki Jumpei stara się podjąć ucieczkę przed irracjonalnością i bezsensem
poprzez intensywne poszukiwanie logiki, ładu, wytłumaczenia istoty
rozgrywających się wydarzeń. Ale ścianą, o którą roztrzaskuje się każda próba
zrzucenia narzuconego jarzma jest piasek.
Ta luźna
skała osadowa, składająca się z ziarenek o przekroju 1/8 mm odgrywa
niepoślednią rolę w powieści. Jest ona symbolem ciągłego, nieustannego ruchu, a
więc swobody i niezależności. Ponadto piasek nie posiada określonej formy,
własnego kształtu, przyjmując różne postacie – piaskowe twory są zmienne,
nietrwałe, efemeryczne. Warto zwrócić także uwagę na fakt, iż piasek powstaje
na skutek erozji oraz wietrzenia skał – utkany jest z potęgi natury. Ta moc,
która powołała go do istnienia, zaklęta jest w jego niszczycielskiej sile,
którą się charakteryzuje. Dom, w którym żyje tajemnicza kobieta, wystawiony na
działanie piaskowego żywiołu jest chylącą się ku upadkowi ruiną – zbutwiałe
deski zapewniają jedynie nikły opór przed wszędobylskimi ziarenkami, a każda piaskowa
lawina może okazać się ostatnią. Ale w odniesieniu do perypetii Niki Jumpeia,
piasek kojarzy się bardziej z bezwolnością – główny bohater jest niczym
pojedyncze ziarenko, które pozostaje bierne, nieruchome, uwięzione w jednej
lokalizacji, dopóki sprzyjające warunki nie rzucą go w inne miejsce. Zatem w
tym kontekście piasek oznacza bardziej fatum, los, przed którym człowiek
próbuje uciec, które bezskutecznie stara się oszukać, pragnąc uniknąć
nieuchronnie zbliżającego się przeznaczenia. Ta cudowna dwoistość piaskowego
charakteru (swoboda i bezruch) znakomicie odzwierciedla dualizm i złożoność
ludzkiej natury. Człowiek również jest istotą noszącą w sobie pozorne
sprzeczności, wielce niejednoznaczną, a jego postępowania nie sposób oceniać za
pomocą prostych kategorii.
Cudowną
właściwością opowieści serwowanej przez Kōbō Abe jest jej wielowymiarowość,
która nie pozwala zamknąć tej lektury w klarownych schematach. Utwór można
rozpatrywać na wielu płaszczyznach oraz interpretować go na różne sposoby. W Kobiecie z wydm można doszukać się
paraboli, prezentującej męsko-damskie relacje, z całą ich zawiłością,
komplikacją, które często sprowadzają się do rywalizacji, walki, wzajemnych
oskarżeń, próby zdominowania przeciwnej strony czy to poprzez subtelną, zmysłową
grę, bądź też brutalną, nie stroniącą od fizycznej przemocy batalię. Sytuację,
w której znalazł się Niki Jumpei można potraktować także jako metaforę naszej
egzystencji – rolę jamy-pułapki pełniłaby tu codzienność, a uszczypliwymi
ziarenkami piasku byłyby wówczas wszystkie drobnostki, przyzwyczajenia,
relacje, kontakty, dokumenty, umowy, obietnice, w których z wolna grzęźniemy,
stając się ich więźniami, zakładnikami, które w większym bądź mniejszym stopniu
ograniczają naszą niezależność, swobodę. Niezwykłe jest także zakończenie
utworu, bardzo niejednoznaczne i rodzące kolejne pytania, co do ewentualnego
dalszego ciągu tej historii. Czy wolność człowieka zaczyna się wtedy, kiedy ma
on możliwość dokonywania wyborów, co wiąże się z poczuciem (chyba jednak złudnym)
kierowania własnym losem? A może właśnie w tym momencie następuje jej kres?
Wasz Ambrose
Tekst bierz udział w wyzwaniu Japonica:
23 komentarze:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdecydowanie nie mój kaliber ;)
OdpowiedzUsuńMoże warto dać jej szansę i chociaż spróbować. Książka jest na tyle przewrotna, że może nawet sceptykowi spłatałaby psikusa i dała coś, czego absolutnie nie oczekiwał :)
UsuńMasz zacięcie do tej Japońszczyzny :) Szczerze mówiąc moje skojarzenie z sytuacją skonstruowaną przez Kōbō Abe to młody Polak próbujący samodzielnego w Polsce :) Póki cały czas pracuje, może się jakoś utrzymać, ale gdy tylko zdarzy się choroba, albo bezrobocie, piasek codziennych wydatków go pogrzebie. Polska dla młodych to taka dziura z osypującym się piaskiem właśnie.
OdpowiedzUsuńHa, jestem wytrwały, ale jak się trafia regularnie na takie utwory jak ten, to powrót do literatury japońskiej okazuje czystą przyjemnością. Książka daje ogromne możliwości interpretacyjne i Twoje znakomite i bardzo interesujące skojarzenie jest tego najlepszym dowodem. Faktycznie, rolę Niki Jumpeia może odgrywać młody Polak-idealista, pozbawiony koneksji i znajomości, który próbuje coś zdziałać w otaczającej go rzeczywistości. A kiedy już trafia się sposobność opuszczenia tej piaskowej pułapki, może się okazać, że człowiek tak dalece przyzwyczaił się do roli, jaka przypadła mu w udziale, że waha się czy ją zmienić :)
UsuńCzytałam tę książkę już ze 4 lata temu. Wywarła na mnie wielkie wrażenie, do dziś pamiętam niesłychanie duszną atmosferę, bezsensowność sytuacji, w jakiej znalazł się bohater, zupełne nieliczenie się z pragnieniami jednostki. O tej książce można długo, długo myśleć.
OdpowiedzUsuńMnie także ujął nastrój tej powieści. Autor wykreował go w sposób mistrzowski, tak, że atmosfera jest wręcz namacalna. Wisienką na torcie jest wspaniałe zakończenie, które zmusza do jeszcze intensywniejszego rozmyślania nad tym, co właśnie skończyło się czytać :)
UsuńSkoro Kōbō Abe porównywany jest do Kafki, więc mi to odpowiada. Cenię też wielowymiarowość w powieściach. Przyznam jednak, że okładka jest przerażająca...
OdpowiedzUsuńOj tak, wydaje mi się, że te porównania do Kafki nie są bezpodstawne. Przynajmniej do takiego wniosku doszedłem na podstawie tej jednej powieści. Bohater to również jednostka, która trafia do kompletnie obcej, niesprzyjającej rzeczywistości, bardziej przypominającej teatralną scenę niż realny świat. Okładka rzeczywiście jest b. mocna, jeśli jej się dobrze przyjrzeć :) "Kobieta z wydm" doczekała się w Polsce wielu wydań (sam PIW ma ich chyba 3!) i pozwoliłem sobie wybrać tę okładkę, która wywarła na mnie największe wrażenie.
UsuńCzytałam, czytałam. Pamiętam, że trudno było natrafić na tą pozycję w lokalnej bibliotece.
OdpowiedzUsuńJa także natknąłem się na tę książkę dopiero za którąś wizytą. Ale bardzo się cieszę, że w końcu dane było mi ją przeczytać. Ale z pozostałymi pozycjami Abe wydanymi w Polsce chyba nie poszłoby tak łatwo, dlatego 2 z nich nabyłem przez Allegro ("Czwartą epokę" oraz "Schadzkę"), a na zbiór "Urwisko czasu" ciągle poluję :)
UsuńDziwna - takie słowo nasuwa mi się po przeczytaniu recenzji tej książki. A tym samym intrygująca ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta piaskowa metafora, a okładka kojarzy mi się z plamami z testu Rorschacha.
Dziwność na dziwnościami i wszystko dziwność, że tak sparafrazuję :) Jeśli miałbym do czegoś porównać to właśnie do Kafki - ten sam nastrój izolacji, niezrozumiałości, poczucia, że znajdujemy się poza błoną, wewnątrz której znajduje się cały świat. A co do okładki to świetne skojarzenie :)
Usuńbookiemonster.blox
OdpowiedzUsuńNiestety trudno mi się podzielić moimi wrażeniami po tej książce, bo zapamiętałam ogólny zakres fabuły i wszędobylską dziwność. Bardzo mi się podoba tutaj fragment odnoszący się do piasku - określenie jego możliwej roli w historii poprzez odniesienie się do jego cech. Brawo:)
Ha, wychodzi na to, że dziwność jest najbardziej charakterystycznym elementem tego utworu. A na piasek, za sprawą "Kobiety z wydm" zacząłem trochę inaczej spoglądać. Abe zaimponował mi szeroką wiedzą z tego zakresu, a także wiadomościami z dziedziny matematyki (wstęga Möbiusa) oraz entomologii :)
UsuńP.S. Dzięki.
Piękna recenzja... Wiedziałam, że kiedyś musi się ukazać "Kobieta z wydm" znając Twoje preferencje:) Dokładnie oddałeś klimat książki. To alegoria ludzkiego życia i jego marzeń. Marzenia są ulotne, jak owad, którego chciał złowić główny bohater. Człowiek śni o ideałach i gdzieś po drodze wpada w pułapkę... Rzeczywistość to mozolna codzienna praca - potrzebna (komuś), ale (czasem) wydająca się bezsensowna... Każdy to chyba czasem przeżywa, myśli - komu potrzebne to, co robię? Tu jest taka przerysowana wersja...
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za bardzo wyczerpujące oraz interesujące uzupełnienie. Sam jestem zaskoczony, że po "Kobietę z wydm" sięgnąłem tak późno (może musiałem do niej dojrzeć czytelniczo?), ale cieszę się, że w końcu do tego doszło.
Usuń"Kobieta z wydm" to jedna z tych opowieści, które zostają z czytelnikiem na bardzo długo. Niby nie jest to do końca groza, a jednak trzyma w napięciu, aż brzuch potrafi rozboleć. Niby ten absurd nie jest do końca dosłowny, a jednak ta historia jest wyciągnięta z czasoprzestrzeni, zawieszona, jakaś taka surrealistyczna. Jak zza mgły, jak z piaskowego wiru. I to poczucie osaczenia! Wspaniała, mocna lektura, do zaczytywania się i odkrywania na nowo :)
OdpowiedzUsuńO tak, zgadzam się w pełni z tym poczuciem nierealności, wyobcowania i napięcia. W podobnym stylu utrzymana jest "Czwarta epoka", kolejna powieść Kōbō Abe, którą aktualnie czytam. Na pozór tematyka jest zupełnie inna, bowiem książka jest traktowana jako pierwsze japońskie science-fiction, ale klimat utworu jest bardzo zbliżony do tego z "Kobiety z wydm".
UsuńO! To wyczekuję wrażeń, bo coś czuję, że będzie podobnie mocno :)
UsuńCo się rzadko zdarza, film z 1964 roku pod tym tytułem jest równie dobry, co książka:)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale oglądałem tylko kawałek wspomnianego obrazu - mojej dziewczynie zupełnie nie przypadł do gustu. Cały czas obiecuję sobie jednak, że w wolnej chwili dokończę seans samodzielnie :)
UsuńParę dni temu miałam okazję obejrzeć również film. Właśnie ten z 1964 roku, o którym (w styczniu) wspomina przedmówca i przyszłam tu, aby polecić Ci obejrzenie. Dokończ ten film,m Ambrose. Odjazd pełen piasku (:
OdpowiedzUsuńSkoro zawędrowałaś tak daleko na osi czasu, cofając się wstecz do miesięcy o wiele mniej słonecznych, za to bardziej mroźnych bądź pluchowatych, specjalnie po to, by polecić mi dokończenie filmu, to nie zostaje mi nic innego jak zdać się na Twoją opinię i obejrzeć ekranizację "Kobiety z wydm" w całości :)
UsuńW sumie piaskowe klimaty są jak najbardziej adekwatne w chwili obecnej, kiedy to z nieba leje się żar, przywodzący na myśl rozpalone wydmy Sahary :)