DAVID BALDACCI
GENIUSZ
(Simple Genius)
Szpiedzy, tajni agenci, szaleni naukowcy i zagadkowe szyfry – kolejny doskonały thriller jednego z najpoczytniejszych autorów na świecie.
Takiej treści notatka na okładce kusi nas do sięgnięcia po Geniusza. Jest to trzecia z kolei powieść o przygodach Seana Kinga i jego niesamowitej partnerki Michelle Maxwell*. Dla mnie jednak miał to być pierwszy kontakt z twórczością Davida Baldacciego, dlatego też do lektury przystąpiłem zarazem pełen nadziei i obaw.
Powieść napisana jest barwnym, celnym i łatwym w odbiorze językiem. Czyta się ją więc szybko i z przyjemnością. Akcja jest od samego początku wartka i pełna dynamicznych zwrotów oraz, co trzeba zaliczyć na duży plus w świecie amerykańskich bestsellerów, można się w niej doszukać namiastki wielowątkowości, choć do liderów ze Szwecji nie ma porównania. Postacie bohaterów są przekonujące, ze spójnie skonstruowaną psychiką korespondującą z podejmowanymi przez nie decyzjami. To jedna z mocnych stron Geniusza. Nie wiem tylko skąd w notce wydawcy stwierdzenie, iż Viggie Turing jest autystyczną dziewczynką. W tekście nie znalazłem niczego, co by to potwierdziło.
Fabuła jest ciekawa, ale nie będę zdradzał więcej niż notka z okładki. Fascynujący jest też świat w którym rzecz się dzieje; bardziej niesamowita niż science-fiction kraina matematyki i fizyki kwantowej, szyfrów i komputerów. Rozrywka jest świetna a zarazem dotyka dwóch poważnych problemów, które mają moc zniszczyć nasz świat, świat, który znamy. Pierwszy to walka z terroryzmem, w imię której coraz dalej odchodzimy od ideałów demokracji i posuwamy się do rzeczy, do których nie dochodziło nawet w czasach Zimnej Wojny. Totalna inwigilacja, łamanie praw obywatelskich, porwania, tortury i wyłączenie tajnych służb spod kontroli organów nadzorujących przestrzeganie prawa** coraz bardziej zmieniają państwa zwane demokratycznymi w państwa policyjne. Ta zmiana dokonuje się niczym drążenie skały przez spadające krople wody – nieustannie, ale niezauważalnie. Dostrzec ją można tylko porównując stany odległe w czasie, a to jest poza zasięgiem umysłowym przeciętnego Kowalskiego. Drugi problem odwrotnie – jest niewidoczny i społeczeństwo nie zdaje sobie z niego sprawy. Nabrzmiewa i dopiero gdy pęknie, dowiedzą się o nim wszyscy. Tylko, że to będzie totalna katastrofa i skończy erę cywilizacji w naszym dzisiejszym rozumieniu – cywilizacji komputerów, internetu i komunikacji. To problem całkowitego uzależnienia od szyfrowania danych gwarantującego określone bezpieczeństwo. Nawet jeśli wykładniczy wzrost mocy komputerów się nie zatrzyma, to zgodnie z Prawem Moore'a można prognozować czas potrzebny do złamania algorytmu o określonym poziomie zabezpieczeń i zwiększać bezpieczeństwo szyfrowania uwzględniając możliwości techniczne dostępne w określonej przyszłości. Tym samym można zapewnić sobie realne bezpieczeństwo w dającym się wyliczyć okresie. Jeśli jednak możliwości deszyfrażu zwiększyłyby się skokowo, przykładowo w wyniku skonstruowania komputera o skokowo większych możliwościach (tutaj kwantowego) lub dałoby się odkryć nowy sposób łamania szyfrów, to żegnaj świecie komputerów, internetu i komórek. Znów wróciłyby czasy papieru i długopisów. Kurierów, posłańców i zalakowanych kopert.
Jak widać wszystko jest świetnie i książka jest zdecydowanie interesująca. Jednak wydaje mi się, iż autor za dużo „namieszał” w celu zwiększenia tempa, napięcia i zagęszczenia akcji, a od połowy jakby stracił impet. Z takiej matni za wszelką cenę chciał uratować wszystkie główne postacie stojące z dobrej strony mocy, by uzyskać pełny American Happy End. No i wyszło na koniec jakoś miałko. Jednocześnie jest to powieść jednorazowa. Nie postawiłbym jej u siebie na półce, gdyż nie przewiduję powrotu do niej. Polecam więc ją jako wybór z biblioteki dla tych, którzy pragną rozrywki z lekkim wtrętem o problemach naszych czasów. Rozrywka będzie dobra. Ale nic ponadto i dlatego zakup odradzam
Wasz Andrew
* Na serię składają się: 1. Split Second 2. Hour Game 3. Simple Genius 4. First Family
** Temat: "kto będzie kontrolował tych, którzy kontrolują" staje się w demokracji coraz bardziej dostrzegalny. Poruszono go m.in w Cyfrowej Twierdzy.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam.
Usuń