Andrus Kivirähk
Człowiek, który znał mowę węży
Świat wraz z zamieszkującymi go ludźmi to układ, który podlega nieustannym fluktuacjom i zmianom. Stąd długowieczny i bezstronny obserwator – gdyby takowy istniał – byłby świadkiem zmierzchu niejednej epoki. To, co z punktu widzenia jednostki jawi się jako trwałe i niezachwiane, nagle okazuje się zaskakująco kruche i przejściowe. Boleśnie przekonuje się o tym choćby Leemet, bohater powieści Człowiek, który znał mowę węży pióra Andrusa Kivirähka (ur. 1970), estońskiego dziennikarza, dramaturga i pisarza.
Książka, której pierwszoosobowym narratorem jest wspomniany Leement, to zaproszenie do rzeczywistości luźno wzorowanej na XIII-wiecznych realiach, kiedy to na ziemiach estońskich Zakon Kawalerów Mieczowych prowadzi intensywną akcję chrystianizacyjną. Dzieło Kivirähka to swoista autobiografia Leementa, który roztaczając przed nami historię swojego życia, raczy nas jednocześnie obrazem świata ulegającego ogromnym przeobrażeniom.
Leement to osobnik, któremu przyszło egzystować w dwóch środowiskach. Z jednej strony otacza go pradawny las zamieszkały przez ludzi żyjących w zgodzie z przyrodą, którego składowymi są wilki trzymane w zagrodach dla ich mleka, niedźwiedzie ze skłonnościami do romansowania ze słomianymi wdowami czy Północny Gad, wielki latający jaszczur pożerający estońskich wrogów. Co istotne, leśni ludzi znają mowę węży, za pomocą której – oprócz możności porozumienia się z łuskoskórymi – (…) przywołasz każde żywe stworzenie [1]. Tyle, że w momencie narodzin Leementa, znajomość wężowych słów zamiera. Podobnie dzieje się z lasem, który ulega stopniowemu wyludnieniu. Coraz więcej ludzi przenosi się do wyrastających jak grzyby po deszczu wsi, gdzie co prawda czeka ciężka i mozolna praca na roli, ale gdzie można prowadzić byt bardziej modny i światowy. Standardy nowego żywota wyznaczają przybysze z Zachodu, tj. rycerstwo oraz mnisi podbijający estońskie ziemie, na których tubylcy spoglądają z czołobitnym podziwem.
Losy Leementa splecione z dziejami Estończyków przybliżone zostają za sprawą specyficznego stylu, jakim operuje Andrus Kivirähk. Autor chętnie posługuje się przesadą i koturnowością, podkreślając zachowania nierzadko absurdalne, w efekcie czego książka przywodzi na myśl przystrojoną w baśniowe szaty satyrę na estońskie wady narodowe, przyozdobioną folklorystycznym sznytem. Co warte zaznaczenia, utwór nie rości sobie miana do bycia kroniką historyczną – Kivirähk wplata w fabułę elementy fantastyczne oparte na ludowych wierzeniach i mitach, ponadto wprowadza komponenty niezgodne z faktami historycznymi (kluczowe jest choćby to, że w okresie zakonnej kolonizacji, nie istniała jeszcze estońska świadomość narodowa).
Celem owych literackich zabiegów jest ukazanie problemów z tożsamością, z jakimi borykają się nie tylko współcześni Estończycy, ale właściwie niemal wszyscy mieszkańcy byłych republik radzieckich oraz krajów znajdujących się w radzieckiej strefie wpływów. Kivirähk prezentuje dwa, bardzo skrajne i przeciwstawne podejścia. Bezrozumny kult przeszłości przemieszany z awersją do tego, co jawi się jako zbyt nowoczesne zestawiony zostaje ze ślepym naśladownictwem zahaczającym o małpowanie, podlanym bezrefleksyjnym przyjęciem tezy, że wszystko, co pochodzi z Zachodu jest pod każdym względem lepsze, niż to, co miejscowe. Interesujące jest to, że w ujęciu Kivirähka obie te ekstremistyczne postawy, to w zasadzie awers i rewers tej samej monety, tj. kompleksów związanych z poczuciem niższości.
Człowieka, który znał mowę węży można rozpatrywać także na innych płaszczyznach. W ujęciu bliższym, jest to klasyczny Bildungsroman, czyli powieść o formowaniu. Obserwując dorastanie Leementa, uświadamiamy sobie jak zmieniamy się my sami, kiedy nabywamy życiowego doświadczenia – inaczej postrzegamy to, co nas otacza; ostrożniej i bardziej wyważenie oceniamy postępowanie innych; coraz wyraźniej dostrzegamy, że rzeczywistość nie jest czarno-biała, za to upstrzona całą paletą odcieni. Na planie nieco dalszym, dzieło Kivirähka to odmalowanie nieuchronności zmian – autor kreśli przed nami świat starych obyczajów i obrzędów, który powoli, acz sukcesywnie ustępuje pola nowej rzeczywistości. Ów proces metamorfozy zachodzi stopniowo i jest spowodowany zarówno przez czynniki zewnętrzne (chrystianizacja prowadzona przez Zakon Kawalerów Mieczowych) jak i wewnętrzne (mowa węży jest zapominana z tej prostej przyczyny, że jej nauka wymaga niemałego wysiłku, na podjęcia którego decyduje się coraz mniejsza liczba ludzi).
Wypadkową komponentów, których używa Kivirähk jest solidna proza, w które portretuje różne postawy przyjmowanie w obliczu nadciągających zmian. Z uwagi na fakt, że wiele miejsca poświęcono odchodzeniu i przemijaniu, atmosfera książki przesiąknięta jest melancholią i tęsknotą, które zrównoważone zostają ironią oraz groteską. Jeśli dodać jeszcze do tego wstawki nakrapiane makabrą to otrzymujemy powieść o uniwersalnej wymowie w oryginalnym, baśniowym opakowaniu.
A cieszę się, że Ci się podobało.
OdpowiedzUsuń>nie istniała jeszcze estońska świadomość narodowa<
Estońska na pewno nie, ale przypuszczam, że istniało poczucie odrębności ludów fińskich z tego terenu od ludów bałtyjskich,słowiańskiej Rusi, Niemców oraz Szwedów i Duńczyków (którzy też kawałki Inflant starali się podbić).
Nie tylko mi - książka znalazła się na długiej liście nominowanych do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Miejmy nadzieję, że powieści Kivirähka uda się trafić przynajmniej na krótką listę :)
UsuńDzięki za doprecyzowanie.
Na wyobraźnię działa klimat tej książki: mowa węży, prastary las, ludzie żyjący w (niewyobrażalnej) symbiozie z przyrodą, wierzenia i magia. Jeśli jest również piękna od strony literackiej, językowej - to nic tylko żyć nie umierać i czytać!
OdpowiedzUsuńAkurat język jest wg mnie najsłabszym elementem powieści - gdyby stał na wyższym poziomie, to książka byłaby pozycją rewelacyjną. Tak to tylko (lub aż) b. solidna literatura.
UsuńTak mnie naszło na marginesie (jak to ze mną bywa) - czy można napisać powieść, która nie będzie dotyczyła zmiany?
OdpowiedzUsuńPewnie jest to trudne, ale gdybym miał wskazać gatunek, który to umożliwia, to mój wybór padłby na nouveau roman (nową powieść).
Usuń