Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 4 maja 2019

Podwójna metamorfoza, czyli Biel Helsinek Jamesa Thompsona




James Thompson

Biel Helsinek

tytuł oryginału Helsinki White
tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer
cykl: Inspektor Vaara (tom 3)
wydawnictwo: Amber 2013
liczba stron: 320







Po lekturze Słońca Scortów, pięknej nostalgicznej opowieści o południowych Włoszech, stworzonej przez Francuza, nie pozostało mi nic innego jak powrócić do cyklu o Finlandii pióra Amerykanina, który przeniósł się do Helsinek, czyli do świetnej jak dotąd serii powieściowej o perypetiach Inspektora Vaara z fińskiej policji. Gdybym przeglądnął oceny ze szczytu listy z największego polskiego serwisu o książkach, pewnie bym miał trochę stracha podchodząc do Bieli Helsinek, trzeciej odsłony serii, ale uzbrojony tylko we wspomnienia wrażeń z lektury dwóch poprzednich powieści przekonany byłem, iż czeka mnie wspaniale spędzony czas.




Inspektor Kari Vaara nie pracuje już w helsińskim wydziale zabójstw - został oddelegowany do kierowania tajną jednostką do walki z przestępczością zorganizowaną. Ta wiadomość poraża jego ukochaną żonę w dwa dni po narodzinach ich córeczki.


Lecz jest jeszcze gorsza wiadomość – u jej męża wykryto guza mózgu.

Ale Vaara się nie poddaje. Zaraz po operacji wraca do pracy.

Jego specgrupa robi porządki w mieście: włamują się do domów dilerów, odbierają gangsterom narkotyki, gotówkę i nielegalną broń. Popełniają przestępstwa, żeby zwalczać przestępstwa. Działają poza prawem i są nietykalni, nawet dla swojego bezpośredniego szefa - komendanta głównego policji.

Policyjna idylla kończy się jednak, gdy Vaara dostaje polecenie od samego ministra spraw wewnętrznych. Ma znaleźć sprawców zabójstwa deputowanej do Europarlamentu, „miłośniczki czarnuchów”. Tło najprawdopodobniej rasistowskie, bo jej odciętą głowę przesłano do organizacji somalijskich imigrantów...

Finlandia gotuje się od nienawiści, ksenofobiczne hasła skrajnej prawicy padają na podatny grunt, rośnie spirala politycznych zbrodni, a Vaara natrafia na kolejne sprzeczne tropy. I odkrywa, że zabójstwo eurodeputowanej wiąże się z niezakończonym śledztwem w sprawie porwania dzieci wpływowego miliardera, faustowskim paktem z byłym żołnierzem Legii Cudzoziemskiej, planami fińskich neonazistów… i z jego żoną - Kate.

Powieści Jamesa Thompsona to nie tylko „lektura obowiązkowa każdego fana światowych kryminałów” - jak pisze „Booklist”. Poruszające powieści psychologiczne i obyczajowo-społeczne ujawniają – jak powieści Stiega Larssona – bolesne skrywane grzechy pozornie uporządkowanego, uczciwego i szczęśliwego społeczeństwa. Ale przede wszystkim to świetna proza wysokiej próby.


Tyle notka wydawcy i wystarczy to w zupełności tytułem wprowadzenia. Teraz przejdźmy do konkretów. James Thompson to Fin z importu – Amerykanin, który ożenił się z Finką i zauroczony krajem żony przeprowadził się do niego. Pierwsze dwie powieści stworzonego przez niego cyklu, poza doskonałą warstwą kryminalną, dają bezcenne spojrzenie na Finlandię okiem człowieka w niej zakochanego, ale jednak do niedawna obcego. Biel Helsinek jest inna. Jakby się coś w autorze załamało. Cóż sprawiło, że nagle Thompson spojrzał na nową ojczyznę inaczej? To, że Finlandia się zmieniła? A może nie zmieniła, tylko ukazała inną stronę swojej natury, niczym badany przez uczonego obiekt poddany działaniu innego rodzaju promieniowana czy obserwowany nowym przyrządem? Co było tym nowym dla Finlandii?

Oczywiście, z jednej strony to wszystko, co najbardziej spektakularnie objawiło się na wyspie Utøya w Norwegii*, a z drugiej to, co dokładniej widzimy w Niemczech, jako bardziej dla nas znanym kraju, czyli nadmierny napływ obcych kulturowo mas ludzkich i fałszowanie danych o ilości dokonywanych przez nich przestępstw. Tutaj warto przypomnieć mojego ulubionego autora, czyli Jana Guillou, który w swych powieściach już we wczesnych latach dziewięćdziesiątych przestrzegał przed straceniem z oczu groźby terroryzmu prawicowego i narodowego, dla którego takie ilości imigrantów są bardzo interesującym tematem.

Na te przemiany nałożyło się chyba spostrzeżenie, iż Finlandia jest skorumpowana nie mniej niż inne kraje demokratyczne, a może nawet bardziej, a wiele statystyk dotyczących warunków życia społeczeństwa jest fałszowanych.

Obraz Finlandii jest więc krańcowo odmienny od tego co widzieliśmy dotąd i rodzi się pytanie, który z nich jest bliższy prawdy.

Ciekawym zabiegiem okoliczności jest równoległa do zmiany oceny fińskiej rzeczywistości zmiana w samym protagoniście. Choroba mózgu zmieni drastycznie jego charakter i całe życie, na co jeszcze nałoży się całkiem odmienna specyfika jego nowej działalności zawodowej.

Pokusę działań poza prawem, będących zaprzeczeniem podstawowych zasad demokracji, coraz wyraźniej widać w wielu państwach demokratycznych. A takie działanie to nic innego jak samosąd, powrót do Prawa Lyncha. Czy Finlandia naprawdę ulega temu trendowi?

W reakcjach wielu czytelników na tę powieść, w tym również wielu recenzentów internetowych, widać narastającą panikę przed rozbieżnością między przyjętym, przyswojonym przez lata obrazem rzeczywistości, a tym co się faktycznie dzieje i czego nie chcemy uznać. Demokracje, państwa prawa, które coraz jawniej łamią wszelkie konstytucyjne regulacje i od państw totalitarnych zaczynają się różnić tylko skalą represji fizycznych, to jeden z tych dysonansów poznawczych. Inny to na przykład skutki przemian w mózgu. Wmawiamy sobie i innym od dziecka, że ważne jest nasze wnętrze, dusza, że wykształcenie, wychowanie, empatia i dobro, to coś, czego nikt nam nie odbierze, że każdy jest kowalem własnego losu. I nie chcemy dopuścić do siebie oczywistej prawdy, że to wszystko bzdury. Że wystarczy jeden guz, jedna żyłka pęknięta w feralny sposób, a zamiast stracić rękę, nogę czy nerkę, możemy stracić naszą osobowość. Stać się kimś całkiem innym, obcym.

W niektórych momentach poczynania inspektora Kari Vaara budzą wrażenie nierealnych, zbyt „amerykańskich”, ale moim zdaniem są one jak najbardziej realne. Kto ma wątpliwości co do tego, iż podobne rzeczy są jak najbardziej możliwe, niech pogrzebie w sprawie fali samobójstw, która swego czasu przetoczyła się przez Polskę i polskie zakłady karne, albo niech po prostu poogląda Państwo w Państwie. Zresztą – Polska jest chyba jedynym krajem na świecie, gdzie zabito szefa całej policji. W dodatku sprawców nie ustalono. Jak w takim kraju można pisać, że w branży kryminalnej coś jest niemożliwe?

A co z tego, że ktoś jako kamuflaż zabiera rodzinę na akcję? A czemu nie? Moim zdaniem, jeśli ktoś chce naprawdę nieustępliwie walczyć nawet z pospolitą przestępczością, to nie powinien nikogo kochać a tym bardziej zakładać rodziny. W końcu dotarcie do niego poprzez bliską osobę jest tak łatwe, że aż się dziwię, że przestępcy stosunkowo rzadko to stosują. Chyba tylko irracjonalne czynniki powstrzymują przed atakiem na rodzinę, skoro zawsze jest ona łatwiejszym celem niż sam policjant. Jeśli więc nawet policjanci i prokuratorzy oraz sędziowie prowadzący postępowania o największym kalibrze nie boją się o swoje rodziny, to niby czemu Kari nie miał zabrać bliskich na akcję, która w założeniu była dość bezproblemowa?

Nie wiem skąd wzięto promowane oficjalnie przeświadczenie, że człowiek całkowicie normalny psychicznie lub bez ukrytych motywów może się brać za barki z mafią. Jeśli ktoś za pensję, którą mógłby uzyskać choćby jako kierowca czy budowlaniec, ślubuje bronić z narażeniem swego życia i zdrowia nie tylko życia ludzkiego (to by jeszcze uszło), ale cudzego mienia, to chyba z definicji całkiem normalny być nie może. Tym bardziej, że jeśli nie jest głupi, to zdaje sobie sprawę, iż nie zawsze jego przełożeni będą stać po stronie dobra. Nie bez kozery żadna z najgłośniejszych polskich spraw nie zakończyła się sukcesem, od Jaroszewiczów poczynając, a na Papale skończywszy.

Czy powieść jest odbiciem jakiejś prawdy? Jakiegoś prawdziwego obrazu Finlandii? W warstwie społecznej na pewno. W kryminalnej nie wiem. To przecież fikcja. Ale skoro tolerujemy polskie gnioty, w których przestępcy przyznają się za każdym razem, nawet jeśli na dobrą sprawę nie ma żadnych dowodów, co jest bardziej infantylne niż westerny z epoki kina bez koloru, to nie rozumiem skąd te aż tak negatywne oceny. Może podświadomie większość się boi, że być może w Bieli Helsinek jest więcej prawdy, niż dopuszczamy w najczarniejszych scenariuszach?

Dobrym, czarno-białym stróżem prawa, to chyba można być tylko na samym dole hierarchii. Im wyżej, tym mniej prawa i sprawiedliwości, a więcej polityki. Inspektor Vaara sięgnął zaś w tej powieści do samej góry, więc...

Jak zwykle w dobrych skandynawskich książkach, tak i w tej znajdziemy perełki – małe drobiazgi, które pokazują nam różne elementy lokalnej specyfiki. Tym razem najbardziej spodobała mi się unikalność fińskiego trybu szkolenia na prawo jazdy. Niestety – znalazły się i drobne, całkiem niepotrzebne potknięcia, choć nie wiem, czy z winy autora, czy tłumacza. Jak to, że kałasz to karabin; w rzeczywistości to karabinek (automatyczny).

Fakt, jest w powieści kilka makabresek, ale chyba przy tej tematyce trudno o coś innego, jeśli ma pozostać pozór realizmu? Dla mnie to książka absolutnie świetna, zarówno jako kolejna część serii wydawniczej, jak i samodzielna całość. Właśnie w jej odmienności, zarówno od wcześniejszych części cyklu, jak i ogólnego obrazu Finlandii powielanego w literaturze, czyli w tej podwójnej metamorfozie, leży jej siła. Każe się zastanowić, czy to, co widzimy, jest na pewno prawdą i co się dzieje pod powierzchnią.


Zdecydowanie polecam


Wasz Andrew


Słowna skala ocen:
  1. beznadziejna
  2. bardzo słaba
  3. słaba
  4. może być
  5. przeciętna
  6. dobra
  7. bardzo dobra
  8. rewelacyjna
  9. wybitna
  10. arcydzieło
cykl Inspektor Vaara:

* 22 lipca 2011 doszło do wybuchu bomby w centrum Oslo przy Regjeringskvartalet przed biurem premiera Jensa Stoltenberga oraz innymi budynkami rządowymi. Eksplozja zabiła 8 osób i raniła kilkanaście innych. Drugi atak miał miejsce niecałe dwie godziny później na obozie dla młodzieży zorganizowanym przez Arbeidernes Ungdomsfylking, organizację młodzieżową Norweskiej Partii Pracy, na wyspie Utøya. Uzbrojony mężczyzna otworzył ogień do przebywającej tam młodzieży. Norweska policja aresztowała 32-letniego Andersa Behringa Breivika – sprawcę strzelaniny na Utøya, który następnie został oskarżony o obydwa ataki. Zamach był kierowany pobudkami ideologicznymi. Zamachowiec był sympatykiem skrajnej prawicy, należał do Partii Postępu.

2 komentarze:

  1. Ciekawe - mam na myśli nie książkę, ale rozważania o zmianach społecznych w Finlandii. Moje doświadczenia są sprzed około 20 lat. Odwiedziłem wtedy Finlandię i Norwegię. W Norwegii odczuwałem klimat jakiejś rezygnacji - centrum Oslo zapełnione osobami o ciemnym kolorze skóry. Kierowca autobusu, ktory nie wiedział co to jest statek Fram i kto to był Nansen. "Prawdziwych" Norwegów spotykałem tylko na nartach. Co innego Finlandia - Finowie czuli się bardzo mocno w swoim kraju. Mam lekkie podejrzenie, że autor ksiązki chce dogonić "postęp" jaki dokonał sie w sąsiednich krajach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam piszesz, że byłeś w Finlandii 20 lat temu, czyli około 1999. Zauważ, że obraz Finów i ich kraju w powieściach Thompsona z roku 2009 i 2011 jest zbieżny z Twoim wrażeniami. Ale to wszystko było przed zmianami i wydarzeniami, o których wspomniałem...

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)