Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
poniedziałek, 8 stycznia 2018
Sofia Samatar "Cudzoziemiec w Olondrii" - Komnata słów
Tytuł oryginału: A Stranger in Olondria
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawnictwo: MAG
Seria: Uczta Wyobraźni
Liczba stron: 288
Płodzenie książki utrzymanej w
nurcie fantasy ma to do siebie, że
autor zyskuje prawo do budowania zupełnie nowego uniwersum, rządzącego się
własnymi prawami, posiadającego odrębną historię, wyróżniającego się
zasiedlającymi je ludami. Wspaniałym konstruktem, który wesoło skrzy się całą
paletą niezwykłości, powołanym do życia na kartach utworu, a więc istniejącym
wyłącznie w wyobraźni autorki oraz czytelników jest Olondria. Kraina ta to tło
akcji powieści Cudzoziemiec w Olondrii,
pióra Sofii Samatar, amerykańskiej pisarki o somalijskich korzeniach. Pozycja
opublikowana została na łamach cenionej serii Uczta wyobraźni, nad którą pieczę sprawuje wydawnictwo MAG.
Bohaterem dzieła, a zarazem
pierwszoosobowym narratorem jest Jevick z Tyomu (wskazuje na to sam tytuł,
którego pełnie brzmienie to: Cudzoziemiec
w Olondrii, czyli kompletny pamiętnik mistyka Jevicka z Tyomu). Mężczyzna
pochodzi z obrzeży Imperium Olondrii, z leżących na dalekim południu Wysp
Herbacianych, które słyną z przypraw oraz przesądów. Wyspiarska społeczność
posiada własny system wierzeń oraz religijnych rytuałów, co w połączeniu z
kulturową odrębnością sprawia, że archipelag traktowany jest jako egzotyczna
kraina. Intelektualne horyzonty Jevicka zostają rozszerzone dzięki obecności
olondryjskiego tchaviego
(nauczyciela), który nasyca umysł chłopca literaturą oraz wiedzą na temat zewnętrznego świata. W momencie kiedy
ojciec Jevicka – bogaty kupiec oraz właściciel plantacji pieprzu – umiera, syn
przejmuje rodzinny interes. Jednym z elementów dziedzictwa jest udział w
targach przypraw, odbywających się w Bainie, samym sercu Olondrii. Wyprawa na
kontynent okazuje się przedsięwzięciem pełnym przygód, niespodzianek oraz chwil
grozy – rozkoszując się wolnością uzyskaną po wyrwaniu się spod kontroli zaborczego
ojca, Jevick nie unika kłopotów, za sprawą których poznaje kolejne oblicza
Olondrii. Natrętne wspomnienie śmiertelnie chorej rodaczki, spotkanej w trakcie
morskiej podróży oraz udział w Święcie Ptaków, będącym pamiątką po prastarym
kulcie, cechującym się młodzieńczą dzikością, beztroską i szaleństwem
doprowadzają do tego, że Jevick wikła się w religijno-polityczne spory, które
nigdy nie kończą się dobrze dla biorących w nich udział pionków.
Osią, wokół której kręci się
fabuła powieści jest konflikt, dychotomia, konfrontacja przeciwieństw. Świat
ludzi żywych zestawiany jest z krainą umarłych, miłość oraz pasja walczą z
obowiązkiem, z kolei mistycyzmowi przeciwstawia się żelazna logika. Koncepcja
akcentowania dwoistości i ukazywania wszelkich jej odcieni umożliwia Sofii
Samatar prowadzenie interesujących rozważań, które prezentowane są w postaci
refleksji snutych przez poszczególnych protagonistów. Bardzo ciekawe jest
choćby podkreślenie przywiązania do tego, co uznano za prawdę, co skutkuje
zamknięciem się na bodźce płynące z otoczenia. Bezgraniczna wiara w wyznawaną
ideę, teorię czy hipotezę nie różni się zbytnio od religijnego fanatyzmu,
bowiem w obu przypadkach człowiek ulega zaślepieniu – fakty niewygodne,
pozostające w niezgodzie z naszymi poglądami zostają zignorowane, zdeprecjonowane,
odrzucone, zlekceważone, w konsekwencji racjonalizm, wiara w siłę rozumu
okazują się wyłącznie smutną karykaturą, pustą wydmuszką, wyświechtanym
sloganem. Jednocześnie Samatar umiejętnie odmalowuje przyczyny takiego stanu
rzeczy – lęk przed tym, co obce, niechęć wygrzebywania się z kolein rutyny,
próżność nie pozwalająca przyznać się do błędu, strach przed utratą
dotychczasowych wpływów, wszystko to sprawia, że wolimy uparcie trwać przy
swoim, zamiast otworzyć się na to, co nowe i niezbadane.
Warto podkreślić, że Cudzoziemiec w Olondrii to twór na tyle
rozbudowany, że skupia on czytelniczą uwagę na wielu płaszczyznach. Dzieło
Sofii Samatar można rozpatrywać jako wspaniały hymn ku chwale książek, które
jawią się jako jeden z największych wynalazków ludzkości. Przedstawiając
zachwyt, jakim Olondryjczycy darzą woluminy, pisarka ujawnia własną miłość do
magii zdań przelanych papier, miłość, która zaklęta zostaje na kartach utworu: Słowo na określenie książki we wszystkich
znanych językach świata brzmi vallon,
co znaczy „komnata słów”. Tak Olondryjczycy określają owo narzędzie służące
zachwytowi i sztuce [1];
Książka (…) jest fortecą, miejscem
płaczu, kluczem do pustyni, rzeką bez mostu, ogrodem włóczni [2].
Co ciekawe, książki stanowią fundament, o który wsparto pierwotny zamysł
napisania Cudzoziemica w Olondrii –
jak stwierdza Sofia Samatar w rozmowie z Geoffem Rymanem: Kiedy zaczynałam pisać, cel był jasny: pragnęłam stworzyć zarówno świat
jak i jego biblioteki. Rozwój czytelnictwa, historia literatury, to spora część
tego, w oparciu o co powstał świat Olondrii. W końcu ludzie są postrzegani
przez pryzmat rzeczy, jakie czytają – gazety, modlitewniki, traktaty
filozoficzne, romanse. Książki kształtują ludzi (When I began, my goal was fairly simple: I wanted to create both a
world and its libraries. The development of the library, of literary
history, is partly how the world of Olondria was built. People are identified
by the kinds of things they read—newspapers, prayer books, philosophy, romance.
Books shape people [3]).
Umiłowanie do słowa pisanego
przejawia się również w plastycznym i pięknym języku, jakim operuje Sofia
Samatar. Jej dzieło można uznać za słowny pałac, którego komnaty wypełniają
poetyckie metafory, wymyślne epitety oraz zmysłowe porównania. Znamienne jest
także bogactwo stylu, które ujawnia się poprzez liczne wtrącenia w formie
prywatnych zapisków Jevicka, fragmentów codziennych gazet, wycinków z
leksykonu, ludowych pieśni czy olondryjskiej poezji – wszystko to stanowi
wspaniałe uzupełnienie Cudzoziemca w
Olondrii, sprawiając, że rzeczywistość utkana przez Sofię Samatar jest
jeszcze bardziej złożona i fascynująca.
Warto zauważyć, że amerykańska
artystka o somalijskich korzeniach dostrzega niebezpieczeństwo płynące z potęgi
książek. Samatar sygnalizuje, że literatura może stać się narzędziem służącym
sankcjonowaniu niesprawiedliwości, opresji, dyskryminacji. W tym kontekście
literatura ukazana zostaje jako niewolnica imperializmu, bowiem za jej sprawą
negowane i deprecjonowane są dokonania kulturowe ludów niepiśmiennych, których
dziedzictwo opiera się wyłącznie na przekazach ustnych.
Reasumując, Cudzoziemiec w Olondrii to powieść ogromnie wciągająca,
charakteryzująca się pięknym i eleganckim stylem. Lektura, z uwagi na potężne
słowne budowle, jest aktem niespiesznym, leniwym, zapewniającym wytchnienie,
ukojenie i spokój. Kraina, która rozpościera się w wyobraźni Sofii Samatar
urzeka pięknem oraz misternością i detalem.
[1] Sofia Samatar, Cudzoziemiec w Olondrii,
czyli kompletny pamiętnik mistyka Jevicka z Tyomu, przeł. Michał
Jakuszewski, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2014, s. 24
[2] Tamże, s. 28
[3] Geoff Ryman, An African Fantasy: Sofia Samatar's A
Stranger in Olondria, http://strangehorizons.com
6 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja, podobnie jak Olondryjczycy, uważam książki za jeden z najwspanialszych wynalazków ludzkości. :) Nie słyszałam o tej autorce, a widzę, że warto się nią zainteresować.
OdpowiedzUsuńO tak, Sofia Samatar to bardzo ciekawa autorka. W najbliższym czasie na j. polski ma zostać przełożona kolejna książka tej pisarki - będą to "Skrzydlate opowieści".
UsuńNie dość, że "Uczta Wyobraźni", to jeszcze książka o książkach. Wysoce pociągająca kumulacja.
OdpowiedzUsuńAż mi się przypomniał "Czaropis" Blake'a Charltona - lekka fantastyka, ale z bardzo ciekawym - językowym - systemem magii. Ciągle czekam na trzeci tom...
Dla mnie UW to gwarancja najwyższej jakości. Nazwa serii jest tak adekwatna do wydanych pozycji, że trudno byłoby chyba wymyślić coś lepszego :)
UsuńOd czasu do czasu napotykam recenzje tej książki. I powiem Ci, że ona mi się tak kojarzy z Tobą, że byłam niemal pewna, że już o niej U Ciebie czytałam. Zupełnie mnie nie dziwi, że teraz znalazła się tutaj. Książkę już od jakiegoś czasu mam na "liście":)
OdpowiedzUsuńA to ciekawe :) Książkę nabyłem w ramach jakieś empikowej promocji, a kupiłem ją głównie z uwagi na postać autorki. Od pewnego czasu poluję na dzieła napisane przez kobiety, i ta lektura idealnie wpasowała się w ten trend.
Usuń