Zakopanoptikon, czyli Kronika czterdziestu dziewięciu dni deszczowych w Zakopanem
Andrzej Strug
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 297
Zakopane
to miasto w województwie małopolskim, siedziba powiatu tatrzańskiego.
Nieformalnie, Zakopane uchodzi za stolicę Polskich Tatr – jest to
najpopularniejsza polska miejscowość położona w tym paśmie górskim. Niespełna
trzydziestotysięczne miasto jest odwiedzane rocznie przez rzesze turystów. O
atrakcyjności Zakopanego decyduje malownicze położone u podnóża Tatr oraz
bardzo dobrze rozwinięta infrastruktura turystyczna. Ważnym elementem
Zakopanego jest specyficzna i niepowtarzalna atmosfera, którą próbowano
pochwycić także w literackie karby. Bardzo udanej próby oddania zakopiańskiego
klimatu dokonał Andrzej Strug w swojej powieści Zakopanoptikon.
Andrzej
Strug (właściwie Tadeusz Gałecki) to żyjący w latach 1871 – 1937 polski pisarz
i publicysta, scenarzysta, wolnomularz oraz działacz ruchu socjalistycznego i
niepodległościowego. Urodzony w Lublinie, wykształcenie wyższe zdobył w
Instytucie Rolnictwa i Leśnictwa w Puławach. Podczas swojej edukacji Strug
działał w Kole Oświaty Ludowej i Polskiej Partii Socjalistycznej, za co w 1895
roku został uwięziony w Cytadeli Warszawskiej, zaś w w 1897 skazany na zesłanie
do guberni archangielskiej, gdzie przebywał do 1900 roku. Po powrocie do kraju
kontynuował naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim, nie zaprzestając przy tym
aktywności politycznej – z ramienia Polskiej Partii Socjalistycznej brał udział
w Rewolucji 1905 roku jako lider Wydziału Chłopskiego, a następnie Wydziału
Wiejskiego PPS. W wyniku kolejnego aresztowania w 1907 roku, Strug został
zmuszony do opuszczenia granic państwa rosyjskiego, w konsekwencji wyemigrował
do Francji. Strug wrócił z obczyzny w okresie I wojny światowej, w czasie
której walczył w szeregach Legionów Piłsudskiego. Po odzyskaniu przez Polskę
niepodległości, Strug udzielał się politycznie, reprezentując PPS-Lewicę. W
roku 1918 brał udział w tworzeniu Rządu Ludowego. W roku 1920 został członkiem
założycielem Wielkiej Loży Narodowej Polskiej, natomiast w latach 1924 i 1935
pełnił funkcję prezesa Związku Zawodowego Literatów Polskich, którego był
współzałożycielem. Strug jako literat znany był z twórczości poruszającej
wzniosłe i ważkie tematy, zaliczającej się do szkoły lirycznej prozy
Żeromskiego, przemieszanej z naleciałościami Dostojewskiego psychologizmu.
Dzieła Struga podejmowały kwestie wojenne, portretowały zmagania polskich
rewolucjonistów z caratem, opowiadały o walce o idee sprawiedliwości
społecznej. W galerii postaci nie brakuje osobników heroicznych, które na
ołtarzu ojczyzny składały własne szczęście czy życie prywatnego. Z tego względu
Zakopanoptikon, powieść, której
chciałbym poświęcić dzisiaj kilka słów, w której groteska przemieszana jest z
absurdem i kpiną, jest pozycją dla Struga raczej wyjątkową.
Zakopanoptikon, czyli kronika 49
dni deszczowych w Zakopanem, bo tak brzmi
pełny tytuł utworu, to równie malowniczy, co parodystyczny portret Młodej
Polski oraz jej przedstawicieli. Stolica Tatr, jako miejsce spotkań elit
artystycznych, politycznych oraz biznesowych z wszystkich zaborów, stanowi
soczewkę, przy pomocy której Andrzej Strug szczegółowo analizuje wszelkie
bolączki, wady i wynaturzenia, od których niewolne było ówczesne polskie
społeczeństwo. Niedoskonałości i skazy, wyolbrzymione do zawrotnych rozmiarów
trafiają pod diabelnie ostry skalpel drwiny i satyry, którym autor tnie bez
opamiętania i bez jakiejkolwiek litości, ośmieszając niemal każdą ideę i niemal
każdego z jej piewców. Strug nonszalancko obala wszelkie
mity, którymi otaczano zarówno artystów, przyrodę jak i przedmioty, spuszcza
nadęcie i pretensjonalność z pustych sloganów i górnolotnych frazesów,
bezceremonialnie zdziera maski wyniosłości i elokwencji, spod których wyzierają
głupota i umysłowe ograniczenie.
Katalizatorem,
który przyspiesza ekspozycję ludzkich słabostek okazuje się deszcz. To za jego
sprawką Zakopane zamienia się w zbiorowisko wariatów pod Tatrami. Szary,
przyćmiony poranek, ołowiane niebo, przejmujący chłód, ryk wezbranych potoków i
ustawicznie, monotonnie acz nieubłagalnie wystukiwany rytm kapiącego deszczu,
siorpiącego uparcie i nieprzerwanie – oto pogoda, jaką zastają przybyli
letnicy, która w dodatku nie zamierza ulec poprawie, mimo usilnych modłów,
błagalnych próśb a nawet krwawych ofiar. Niewinny opad szybko przedzierzga się
w potężny łańcuch, który skutecznie zagradza Tatry, boleśnie dając się we znaki
wszystkim, którzy przybyli do Zakopanego – miłośnicy górskich wypraw i dzikiej
przyrody niecierpliwie wyczekują możliwości odbycia pieszej wędrówki, strojne
damy i eleganccy panowie z bólem serca skrywają w odmętach kufrów swoje strojne
fatałaszki i ubrania, przywiezione specjalnie po to, by je podziwiać, amatorzy
świeżego powietrza zmuszeni są do przesiadywania w wypełnionych po brzegi
knajpach i kawiarniach. Wszyscy cierpią okrutnie z racji wszechogarniającej
nudy, która wywołuje różnorakie reakcje – począwszy od apatii, bierności i
rozleniwienia, poprzez zawadiactwo i drażliwość, na rozbuchanej erotomanii
skończywszy.
Ów
deszcz, uparty i nieprzejednany, odgrywa niepoślednią rolę w utworze, bowiem
jest znakomitym pretekstem dla lirycznego kreatora, by ludzką ciżbę utrzymywać
zbitą w gromadę. Wynikająca stąd nieustanna bliskość jest przyczyną licznych
tarć i polaryzacji, które z kolei przekładają się na wyeksponowanie przywar
narodu polskiego. Te mroczne strony społecznego charakteru są trafnie
naświetlane dzięki specyficznej formie dzieła, które stanowi splot wielu
pojedynczych epizodów, składających się na jeden wspólny obraz chaosu i absurdu.
Strug wziął na warsztat ówczesną intelektualną elitą narodu polskiego –
artystów, polityków, badaczy, dziennikarzy – jak również zwykłych letników i
turystów, i posługując się grubą kreską przesady, nie szczędząc ironii oraz
groteski, stworzył równie zabawną, co trafną wizję naszego społeczeństwa.
Perypetie bohaterów powieści prezentowane są z perspektywy surowego obserwatora
w sposób, który nakazuje spojrzeć na Zakopane jako na wakacyjne zbiorowisko
osobliwości i śmieszności. Ale pod maską drwiny i kpiny skrywa się również głęboka
krytyka, adresowana właściwie do każdego protagonisty. Zbiorowisko polskich
letników, oglądane oczami strugowego narratora jawi się jako bezładna chmara,
której cechą szczególną są nieustanne antagonizmy, skłonności do narzekania,
walka wszystkich przeciwko wszystkim. Ulubionym zajęciem całych zastępów
obywateli są ciągłe, acz nieskuteczne i mało owocne uchwały, radzenia, wiecowania, dezyderaty,
przemówienia i deklamacje, za którymi skrywają się pustosłowie i bicie piany.
Najczęstszym skutkiem wszelakiej maści narad i odezw są rwetes, spory, krzyki,
obelgi, wzajemne oskarżenia, szarpaniny i gwałty. Niewiele lepiej przedstawiają
się reprezentanci śmietanki towarzyskiej – rozbuchana erotomania staje się
domeną hrabianek i wysoko urodzonych panien; poeci uderzają wyłącznie w
pompatyczne, wzniosłe i natchnione, ale bełkotliwe tony, trudniąc się przy tym
wręcz taśmową produkcją artystyczną; miłośnicy Tatr i zwolennicy ich
upierwotnienia chroniąc swoich ukochanych gór, popadają w przesadę,
przejawiającą się wrogością i agresywnością skierowaną wobec turystów. Prasa, wolna i niezależna, kompromituje się w
imię społecznego interesu (uchwała
korporacji, środek jedyny na powstrzymanie paniki) – panująca za oknem
plucha stoi w wyraźnej opozycji do pojawiających się na łamach dzienników
opisów pogody, wśród których dominują akcenty słoneczne i bezchmurne. Na łamach
Zakopanoptikonu trudno znaleźć jest
postać jednoznacznie pozytywną, która odznaczałaby się racjonalnym myśleniem.
Ta
nadmierna hiperbolizacja sprawia, że utwór Struga jest niezwykle zabawny, a
niejedna scena to gotowy gag – walka doktora Szurleja z Panią Marchołtową, zaciekły
pojedynek, w którym jako broń zaczepna używany jest trup naczelnika stacji czy fragment,
kiedy jeden z nowoprzybyłych gości żąda od redaktora Szelmiądza rekompensaty
finansowej za podane w gazecie mylne informacje na temat pogody to ustępy,
które z pewnością niejednego czytelnika przyprawią o niekontrolowane spazmy
śmiechu. Na atrakcyjność książki wpływają także świetne dialogi, nazwiska
bohaterów, które często okazują się kalamburami oraz liczne odniesienia do
ówczesnych wydarzeń i konkretnych osób (zwłaszcza artystów, taterników,
polityków oraz dziennikarzy). Częste aluzje i odwołania do autentycznych
postaci powodują, że Zakopanoptikon
można w pewnym przybliżeniu uznać za powieść z kluczem – w interesującym i
bardzo obszernym wstępie autorstwa Romana Hennela odkryto personalia wybranych
protagonistów, co pozwala na lepsze umiejscowienie dzieła w konkretnej epoce.
Reasumując,
Zakopanoptikon Andrzeja Struga to
wyborna lektura, w której zjadliwe ostrze ironii nie omija nikogo. Pisane w
latach 1913 – 1914 dzieło stanowi bardzo przekrojowy obraz polskiego
społeczeństwa, obraz, który mimo upływu ponad 100 lat nie zestarzał się ani
odrobinę. Surowa krytyka przemieszania z dowcipem i groteską powodują, że
książkę czyta się z ogromną przyjemnością. Świetna propozycja na chłodne i wciąż jeszcze
długie zimowe wieczory!
Wasz Ambrose
Czuję się zachęcony :-) Nie będziesz zawiedziony "Pokoleniem Marka Świdy", spokojnie da się też przeczytać "Dzieje jednego pocisku" (na jego podstawie był nakręcony niezły film z Lindą) chociaż podobno za najlepszą powieść Struga uchodzi "Grób nieznanego żołnierza" ale na mój gust jest zbyt melodramatyczny.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i mam nadzieję, że nie będziesz rozczarowany, gdy sięgniesz po to dzieło. Dzięki za krótkie rekomendacje na temat pozostałych płodów Struga - na pewno będę kontynuował znajomość z tym autorem :)
UsuńZakopane widziane oczami pisarza zawsze w cenie.;) Przeczytam sobie, zanim dotrę do "Kronik zakopiańskich". Dzięki za podpowiedź.
OdpowiedzUsuńSłużę uprzejmie :) A Zakopane to faktycznie wdzięczne miasto, które często pojawia się w polskiej literaturze.
UsuńCzy takie wdzięczne, to bym dyskutował :) Powietrze zanieczyszczone do bólu, zwłaszcza gdy brak wiatru, komercja i pazerność posunięte do absurdu...
UsuńDokładnie o tych tematach pisze Strug w swojej powieści i właśnie dlatego uważam Zakopane za "wdzięczne" miasto. Dostarcza sporo materiału do refleksji :)
UsuńA ja z kolei nawiązuję do własnych pobytów w Zakopcu i wspomnień znajomych, którzy tam bywali. W życiu bym tam nie chciał mieszkać :)
UsuńHa, Zakopane odmalowane piórem Struga to także miejsce, w którym nikt normalny nie chciałby zamieszkać - to dom wariatów, do którego przyjeżdża się z pobudek snobistycznych oraz z uwagi na fałszywe prognozy pogody :)
UsuńWidzę, że się u Was zmieniło :) Pozdrawiam w Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńKsiążka, którą polecasz zapowiada się arcyciekawie. Jeżdżę z przyjaciółmi w Tatry i naprawdę wierzę, że gdy leje -można zwariować;) Książkę chętnie poznam.
A takie drobne zmiany noworoczne :) Dzięki i również pozdrawiamy!
UsuńHa, Strug fantastycznie przedstawił to deszczowe "wariactwo". Przy okazji zaserwował czytelnikom znakomite studium polskich wad narodowych. Serdecznie polecam :)
Ta atmosfera zamknięcia w jednym miejscu i jeszcze ten cały deszcz przypomniał mi "Czarodziejską górę":) Muszę przyznać, że nie spotkałam się jeszcze z książką, której miejscem akcji byłoby Zakopane - a ponieważ bardzo lubię tę miejscowość propozycja ta jest bardzo kusząca.
OdpowiedzUsuńAj, "Czarodziejskiej góry" jeszcze nie czytałem, ba, w ogóle nie czytałem jeszcze starego Manna. Jeśli chodzi o to słynne nazwisko, to obcowałem jedynie z twórczością Klausa Manna, który był synem wielkiego Tomasza :)
UsuńA jeśli jesteś fanką Zakopanego, to książkę Struga polecam tym bardziej. Stolica Tatr będzie jawić się jako miejsce jeszcze ciekawsze :)