Co sprawia, że dwoje ludzi idealnie do siebie pasuje? Czy dwie, dobrane do siebie osoby, muszą koniecznie być identyczne z charakteru? Czy wręcz przeciwnie - powinny się różnić? Co jest gwarantem udanego związku i dobrego rozumienia się pomiędzy dwojgiem bliskich sobie ludzi?
Te pytania nurtują ludzi chyba od zawsze. Niestety, w świadomości społecznej, zwłaszcza w krajach o takim poziomie uświadomienia seksualnego jak nasz, gdzie propaguje się kalendarzyk jako podstawową formę antykoncepcji, nie jest, bo i być nie może, zbyt dobrze ze świadomością i celnością dokonywania wyborów partnerów.
Większość społeczeństwa kieruje się „mądrościami ludowymi” takimi jak „pierwsza miłość jest...” i tu kilka różnych zakończeń, „przeciwieństwa się przyciągają”, „na każdego czeka druga połówka”, „faceci myślą tylko o jednym”, „miłość wszystko zwycięża”, et cetera. Równie wielką siłę podświadomego oddziaływania na oczekiwania w stosunku do przyszłego partnera, co przekłada się na dokonywane wybory, mają komedie romantyczne, urocze ale z reguły mocno infantylne, oraz inne rodzaje dzieł kinematografii i literatury. Wszystkie tworzą stereotypy, wiadomo zaś jak z nimi jest. Zwalniają od myślenia, podają gotowe prawdy i recepty, z reguły fałszywe i szkodliwe, choć zawsze można wyszukać jednostkowe przypadki, które je potwierdzają.
Zaryzykowałbym stwierdzenie, iż o udanym związku decydują w równym stopniu fizyczność, czyli to, czym nie bardzo się różnimy od zwierząt, jak i cała ta, określania różnymi terminami, reszta, przy czym w konkretnych przypadkach proporcje między wagą seksualności i wszystkich pozostałych elementów mogą być krańcowo różne. Są związki, które na pierwszy rzut oka łączy tylko seks i takie, gdzie jedno jest mamuśką lub tatuśkiem, a drugie przerośniętym bachorkiem. I każdy z nich może być udany, lub nie. Od czego to zależy?
Historia pokazuje w żywotach sławnych ludzi, że może trwać w szczęśliwym związku geniusz z przeciętniakiem, jeśli nie wręcz z głupkiem, człowiek żądny władzy ze spokojnym domatorem, a mogą też łączyć się osoby o wspólnych pasjach, podobne do siebie na wielu płaszczyznach. Czym się kierować, by nie popełnić ewidentnego błędu, by odróżnić zgodność zainteresowań czy zafascynowanie seksem od tego, na czym można zbudować trwały i satysfakcjonujący związek? Co to jest ten charakter, o którym tyle się mówi i którego rolę się podkreśla, ale który prawie każdy rozumie nieco inaczej?
Nasz nieżyjący rodak, profesor Marian Mazur, którego dzieło Cybernetyka i charakter swobodnie można porównać ze znanym dziełem Kopernika, daje nam piękną, bo ścisłą, odpowiedź na wiele pytań o charakter człowieka i jego rolę w związku. Dzieło całkowicie teoretyczne i zachwycające elegancją rozumowania, będące świetną rozrywką dla umysłów ścisłych, przydatne jest jednak dla każdego, kto chce się zająć tematem charakteru. Pokazuje nam, iż nic nie jest takim, jakie się wydaje, a poza tym, wszystko się zmienia.
Zmienność człowieka w czasie jest jego podstawową cechą. Podkreśla to zarówno teoria, jak i badania empiryczne. Połączmy to z niesamowitą rozpiętością możliwości i oczekiwań, jaką możemy poznać choćby w głośnym filmie Kinsey pokazującym rewolucję seksualną w USA na przełomie lat 40-tych i 50-tych. Co otrzymamy? Jeszcze większą zmienność, która ośmiesza większość powszechnych sądów o miłości, seksie i związkach. Czym się tedy kierować?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że ktoś, o kim myślimy, iż chcemy z nim być, będzie się zmieniał z upływem lat i biegiem zdarzeń. I my też będziemy się zmieniać. I nikt, ani nic, nam nie powie, w jakim dokładnie kierunku te zmiany pójdą. Pewne ogólne trendy zmian charakteru (teoria Mazura) możemy przewidzieć, ale szczegółów do końca nie poznamy nigdy, dopóki nie będzie za późno. Czy jest jakaś recepta, by wobec tej zmienności zachować udany związek?
To samo pytanie zadano kiedyś najstarszej wówczas parze w Polsce. Nawiasem rzecz biorąc, zobaczyli się oni po raz pierwszy praktycznie na własnym ślubie, bowiem starym zwyczajem zostali sobie przeznaczeni przez ojców i nikt nie pytał ich o zgodę ani ze sobą nie zapoznawał. Gorzej niż Kmicic z Oleńką w Potopie. Choć niewykształceni, choć nie przesadnie zamożni, przeżyli i wojny, i zmiany ustrojów. Razem. Niezależnie od siebie, i on, i ona, dali jedną odpowiedź na pytanie, co jest najważniejsze w tak długim związku:
SZACUNEK
I do tego nie potrafię nic więcej dodać.
Wasz Andrew
refleksja sprowokowana konkursem w serwisie LubimyCzytać.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)