Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

poniedziałek, 13 października 2025

"Kryptonim Pingwin" Andriej Kurkow - Zaglądając pod podszewkę szaroburej rzeczywistości

Kryptonim „Pingwin”

Andriej Kurkow

Tytuł oryginału: Смерть постороннего
Tłumaczenie: Agnieszka Lubomira Piotrowska
Wydawnictwo: Znak
Seria: Proza 
Liczba stron: 241
Format: papier

 
Człowiek współczesny to nierzadko człowiek żyjący w ustawicznym pośpiechu, ciągle dokądś zmierzający, nie potrafiący wygospodarować dla siebie zbyt wiele wolnego czasu. Bodźce zewnętrzne bombardują go raz po raz, nie pozwalając na to, by zwolnić, zatrzymać się i rozejrzeć się po otaczającym go wycinku rzeczywistości. Tymczasem takie wyskoczenie z kolein nerwowego pędu może okazać się wielce zajmującym doświadczeniem, pozwalającym dostrzec i docenić złożoność tego, co wydaje się nudną i nieatrakcyjną szarzyzną codzienności. Przekonujemy się o tym sięgając po powieść Kryptonim „Pingwin” pióra Andrieja Kurkowa (ur. 1961), ukraińskiego pisarza i scenarzysty filmowego.
 
Główny bohater utworu, dobiegający czterdziestej wiosny życia Wiktor Zołotariow, to człowiek, który popada w egzystencjalny impas. Upływające lata dobitnie uzmysławiają mężczyźnie, że póki co jest tylko niespełnionym pisarzem bez większych perspektyw na przełamanie słabej passy (Gdyby Wiktor był poetą, na białą kartkę spłynęłaby rymowana strofa, ale nie był poetą, tylko literatem, który utknął gdzieś między dziennikarstwem, a błahą prozą [1]). Pojedyncze utwory, króciutkie opowiadania, od czasu do czasu drukowane w gazetach, nie przynoszą sławy czy rozpoznawalności, a tym bardziej stałego dopływu pieniędzy. Do niepowodzeń na polu zawodowym dochodzą też klęski towarzyskie – w momencie rozpoczęcia akcji Wiktor właśnie rozstaje się z kolejną kobietą. Jedynym towarzyszem w mieszkaniu, które przed laty kupiła mu zapobiegliwa babcia, jest pingwin, przygarnięty ze znajdującego się na krawędzi bankructwa kijowskiego zoo, likwidującego kolejne oddziały. Na tej pustyni niepowodzeń pojawia się jednak malownicza oaza – oto Wiktor otrzymuje propozycję niezwykłej, ale bardzo intratnej pracy w „Wiadomościach Stołecznych”, polegającej na pisaniu „krzyżyków”, czyli nekrologów krajowych VIP-ów. Rzecz jest o tyle nietypowa, że wspomnienie danego delikwenta tworzone jest jeszcze przed jego śmiercią. Nowe zajęcie okazuje się idealnie skrojone pod Wiktora, zapewnia też niemałą satysfakcję – tyle, że idylla szybo się kończy, bowiem wkrótce zaczyna dochodzić do serii dziwacznych zdarzeń, których centrum zdaje się być Wiktor i jego „krzyżykowa” działalność.
 
Książka Andrieja Kurkowa, będąca literacką hybrydą, łączącą w sobie elementy czarnej komedii, kryminału oraz thrillera to gorzka opowieść o poradzieckiej Ukrainie, młodym kraju, w którym entuzjazm czy radość z odzyskania niepodległości są niemal niewidoczne, bowiem zostają mocno stłumione przez codzienne problemy, wynaturzenia i patologie systemu. Część z nich to sowieckie dziedzictwo, zaś reszta to owoce i pokłosie formującego się, nowego ładu, gdzie w obliczu słabości państwa, co sprytniejsi i zaradniejsi starają się urządzić, nachapać i uszczknąć z publicznego mienia. W rezultacie, podobnie jak w Polsce, okres transformacji, przejścia z gospodarki centralnie planowanej do wolnego rynku, jest czasem dzikiego kapitalizmu, gdzie prywatyzuje się niemal wszystko, za horrendalnie niskie stawki (Inna sprawa, że jego śmierć „osierociła” kilku amatorów prywatyzacji, od których wziął już zaliczkę… [2]), co prowadzi do powstania nowej kasty bogaczy. Oprócz tego, powszechne są zaniedbanie i bylejakość, które stanowią żyzną glebę dla zgorzknienia i rozczarowania zwykłych obywateli (Szare miasto nachylało się nad chodnikiem, a przechodnie spieszyli się, jakby w obawie, że lada chwila runą domy albo zaczną odpadać od nich balkony, co zresztą już dawno przestało kogokolwiek dziwić [3]). Na porządku dziennym jest korupcja – bez „drobnego” prezentu nie sposób niczego załatwić (Nie ma lekarstw. Dają tym, którzy przynieśli ze sobą. A dla pozostałych lekarstwem jest spokój i leżenie w łóżku [4]). Niemal oficjalną walutą jest dolar (to zdecydowanie pewniejszy środek płatniczy niż hrywna), za pomocą którego załatwia się praktycznie wszystkie, poważniejsze interesy. Podsumowaniem tych wszystkich absurdów i wypaczeń doby transformacji są słowa Wiktora, który – w odniesieniu do perspektyw życiowych powierzonej mu pod opiekę dziewczynki – stwierdza: Dziwny to czas na dzieciństwo [5].
 
Kryptonim „Pingwin”, za sprawą perypetii Wiktora, to także historia o tym, że to, co niezwykłe czai się tuż za rogiem. Rzeczywistość naznaczona racjonalnością i logicznością okazuje się cienką warstwą, którą stosunkowo łatwo jest zeskrobać – w przypadku Wiktora, dotarcie do bram surrealistycznych sytuacji, odbywa się poprzez poddanie się biegowi wydarzeń. Wiktor, podobnie jak choćby bohaterowie prozy Harukiego Murakamiego, to osobnik samotny, dryfujący gdzieś na społecznym marginesie, ocierający się o wyobcowanie, który jednak pozostaje otwarty na drugiego człowieka, cierpliwie wysłuchując tego, co ten ma do powiedzenia. Dodając do tego skłonność, by bez większych oporów akceptować to, co przynosi kapryśna fortuna i godzić się nawet na najdziwaczniejsze propozycje, okazuje się, że Wiktor dostaje się w wir wydarzeń, których znaczenie jest trudne do uchwycenia: Wiktor uważnie wsłuchiwał się w każde słowo gościa, lecz ich sens umykał mu ja unoszona przez wiatr pajęczyna [6].
 
O niecodziennych przygodach Wiktora czyta się o tyle przyjemnie, że Andriej Kurkow operuje specyficznym stylem, znanym choćby z takich powieści jak Jimi Hendrix we Lwowie czy Szare pszczoły, którego wyróżnikiem jest pogodna ironia. Autor bezpardonowo punktuje słabostki ludzkiego charakteru, bardzo celnie wskazuje na bolączki młodego ukraińskiego państwa, przy czym owe przywary i niedociągnięcia opisywane są bez złośliwości, za to z niemałą dozą czułości, zabarwionej czarnym humorem i melancholią.
 
Wypadkową wspomnianych elementów jest interesująca proza, której największym atutem jest groteskowy sznyt osadzony w poradzieckich realiach ukraińskiego państwa. Kurkow kreuje unikalną opowieść, rozwijającą się w niespiesznym rytmie, która przypomina nam, że na ogół człowiek jest jedynie pyłkiem, skazanym na nieprzewidywalne podmuchy przypadku i ślepego trafu.
 
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie https://pomagam.pl/medycy_ukrainie 
 
---------------------------
[1] Andriej Kurkow, Kryptonim „Pingwin”, przeł. Agnieszka Lubomira Piotrowska, Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”, Kraków 2004, s. 8
[2] Tamże, s. 58
[3] Tamże, s. 23 
[4] Tamże, s. 120

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)