Dom stał na wojnie, ale w wojnie nie brał udziału [1]. Lub raczej: nie chciałby brać udziału. Cóż jednak znaczy wola bądź sprzeciw jednostki w obliczu potężnej machiny, jaką jest zbrojny konflikt? Człowiek zredukowany zostaje wówczas do roli mało znaczącego trybiku, którego zresztą w każdej chwili można zastąpić. Dotychczasowy byt zostaje wymazany, okaleczony, bądź znacząco zdeformowany – to, co składało się na codzienność, niekiedy wręcz nużącą i schematyczną, w większości odchodzi w próżnię, pozostawiając po sobie smutne zgliszcza. Rzeczy ogólnodostępne, nad istnieniem których dotychczas niezbyt się zastanawialiśmy, stają się towarem deficytowym lub dobrem luksusowym. W takich drastycznie pogarszających się okolicznościach, większość decyduje się na migrację – widmo zagłady jest na tyle silne, że ludzie porzucają gromadzony przez całe życie dobytek i udają się w miejsce bezpieczniejsze, gdzie docierają jedynie echa wojennych działań. Tyle, że są osobnicy, którzy mimo, iż w powszedniość wkrada się ogromne zagrożenie, czyhające niemal na każdym kroku, postanawiają pozostać i przeczekać nawałnicę – co nimi kieruje, i jak wygląda ich egzystencja? Ciekawą wizję tego typu bytu w cieniu wojennego huraganu prezentuje Andriej Kurkow (ur. 1961), ukraiński pisarz i scenarzysta filmowy pochodzenia rosyjskiego, piszący w językach ukraińskim i rosyjskim, autor powieści Szare pszczoły.
Akcja książki osadzona jest w specyficznym miejscu oraz czasie. Główny bohater, Siergiej Siergieicz, to mieszkaniec wsi, Małej Starohradiwki, położonej na Donbasie, we wschodniej Ukrainie. Wydarzenia rozgrywają się w 2017 roku, a więc 3 lata po rosyjskiej agresji na Ukrainę, skrytej pod płaszczykiem ruchów separatystycznych i niepodległościowych. 26 marca 2014, w wyniku nieuznawanego oficjalnie referendum, do Federacji Rosyjskiej przyłączone zostają Autonomiczna Republika Krymu oraz miasto wydzielone Sewastopol – aneksja jest przeprowadzana metodą faktów dokonanych, bowiem jeszcze przed głosowaniem, na Półwysep Krymski przybywają rosyjscy żołnierze bez dystynkcji (tzw. zielone ludziki), którzy zajmują najważniejsze budynki administracji publicznej i wojskowej. Podobną taktykę Rosjanie usiłują zastosować w obwodach ługańskim i donieckim, które 12 maja 2014 zostają ogłoszone Republikami Ludowymi przez prorosyjskich i rosyjskich separatystów. Tutaj jednak nie udaje się powtórzyć operacji z Krymu – napięcia i zamieszki między zwolennikami i przeciwnikami nowych bytów państwowych szybko przeradzają się w otwarty konflikt, w którym po jednej stronie stoi państwo ukraińskie, po drugiej zaś tzw. prorosyjscy separatyści (w istocie, głównymi inicjatorami całego przedsięwzięcia są przedstawiciele rosyjskich służb specjalnych). Buntownicy opanowują część obwodów ługańskiego i donieckiego i okopują się na zajętych pozycjach – rozpoczyna się wojna, zaś Mała Starohadriwka staje się jedną z wielu miejscowości, znajdujących się na linii frontu, w tzw. szarej strefie, pomiędzy zwaśnionymi stronami.
Szare pszczoły to ukazanie realiów, w jakich przychodzi wegetować mieszkańcom osad, które znajdują się na styku dwóch przeciwstawnych sił. Andriej Kurkow odmalowuje przed nami smutną rzeczywistość, której elementami są huk i hałas, na przemian to bliższy, do dalszy (Gdzieś daleko wystrzeliła armata. Nie minęła minuta – znowu huk, tylko jakby z drugiej strony [2]; Tak się stało też z ciszą wojenną, której dźwięki działań zbrojnych stłumiły dźwięki pokojowe, wyparły odgłosy natury, ale zobojętniały uszom i stały się powszednie, jakby się schowały pod skrzydła ciszy i przestały zwracać na siebie uwagę [3]); wybuchy, związane zarówno z pracą artylerii, jak i minami, stanowiącymi śmiertelne zagrożenie dla pieszych i kierowców (Sierowowie! – Paszka sobie przypomniał. – Dokładnie! Mina ich zabiła! Wszystkich, razem z dziećmi! [4]); ciągłe niedobory produktów spożywczych, ale i elektryczności czy poczty (Dobrze wam się żyje! – wydusił wreszcie. – A u nas już trzy lata prądu nie ma [5]; Przyjeżdżają czasem baptyści z pomocą humanitarną! Szkoda, że nie można za ich pośrednictwem renty dostawać! [6]). Trwanie pomiędzy, w zawieszeniu, na ziemi niczyjej, to także konieczność improwizacji i bycia kreatywnym – jakiekolwiek szkody, nieważne czy będące wynikiem złośliwej działalności entropii (zużycie bądź zmęczenie materiału), czy też stanowiące pokłosie podmuchów i fal uderzeniowych, trzeba naprawiać samemu, nierzadko bez odpowiednich narzędzi, o fachowcach już nie wspominając.
Spojrzenie na sytuacją panującą w Małej Starohadriwce to znakomity pretekst, by przyjrzeć się ludziom pokroju Siergieja Siergieicza, którzy mimo, iż logika nakazuje uciekać, postanawiają pozostać na swojej ziemi. Spoglądając na bohatera, 49-letniego rencistę, byłego kopalnianego inspektora BHP z orzeczoną chorobą płuc, rozwodnika, którego żona przed laty postanowiła wrócić do rodzinnej Winnicy, zapalonego pszczelarza, stawiającego potrzeby pszczół wyżej niż własne, można pokusić się o tezę, że jednym z typów ludzi, którzy nie opuszczają domostw, mimo iż zagarnia je teatr działań wojennych, są osobnicy samotni i przeświadczeni o swojej niskiej wartości. Siergieiczowi wydaje się, że nikomu już nie jest potrzebny, że nikt się o niego nie troszczy, że nie ma przyjaciół, którzy mogliby mu pomóc, że nie ma dokąd pójść, że nie ma szans, by rozpocząć gdzieś nowe życie. Ponadto Siergieicz naiwnie wierzy, że zawierucha musi się wkrótce skończyć, a on może ją przeczekać nie jako uczestnik, ale jako obserwator (Została nie tylko wojna, w której nie brał udziału, okazał się tylko mieszkańcem terenów, na których się toczyła. Mieszkańcem wojny [7]). Siergieicz nie czuje się związany z żadną ze stron, tyle, że wojna nie toleruje bierności – jeśli człowiek nie opowiada się za żadną walczącą frakcją, to de facto obie stają się jego wrogami: Natomiast za nią, za tą szarą strefą jest inny horyzont i do tego zbrojny. Wychodzi na to, że obydwa horyzonty przeciwko szarej strefie stanęły do walki. Mimo, że i ci, i tamci tę szarą strefę mają gdzieś, chcą tylko przez nią wpaść na siebie. Gdyby jedni i drudzy odeszli, szara strefa stałaby się znów „wielkim lądem”! [8].
Małej Starohadriwce daleko do miana „wielkiego lądu”, rozumianego jako przestrzeń, gdzie toczy się życie nie naznaczone piętnem wojny. Póki co wieś osnuta jest mgłą szarej strefy, za sprawą której osada wyrzucona jest poza margines normalności: A on teraz nie znajduje się ani w „republice”, ani w kraju. Jest w szarej strefie, a szare strefy nie mają stolic! [9]. Kurkow uzmysławia nam, że choć na pierwszy rzut oka, Mała Starohadriwka zostaje porzucona (oprócz Siergieja, mieszka tu tylko Paszka, jego kolega ze szkolnej ławy, do którego bohater ciągle odczuwa uraz za niesnaski z czasów młodości), to bynajmniej nie jest to wioska wymarła – pod skorupą marazmu, szarzyzny, nijakości, tlą się iskierki ludzkiej zaciętości i umiejętności przetrwania w nawet najbardziej ekstremalnych warunkach: (…) szarość też bywa wyrazista. Co ty o niej wiesz! Ja na przykład mógłbym ze dwadzieścia odcieni szarości wymienić [10].
Co ciekawe, od pewnego momentu, Szare pszczoły to także powieść drogi. Dzięki wprowadzeniu motywu ruchu, zyskujemy sposobność, by zobaczyć jak w roku 2017 wygląda funkcjonowanie tej części Ukrainy, której nie dotknęła zaraza russkowo mira oraz jak przedstawia sytuacja Tatarów Krymskich na zaanektowanym przez Rosję Półwyspie Krymskim. W oczy rzuca się nieufność wobec mieszkańca Donbasu, który nie wzbudza sympatii pośród Ukraińców, z podejrzliwością patrzącego na przybysza z terenów objętych separatystyczną rebelią. Ów wędrowiec przekonuje się zresztą, jaką cenę płaci Ukraina za obronę swojej niepodległości – młodzi mężczyźni giną w strefie konfrontacji rosyjsko-ukraińskiej w Donbasie, zwanej też Strefą ATO (ukr. Зона російсько-українського протистояння на Донбасі), zaś ci którzy wracają nierzadko dotknięci są zespołem stresu pourazowego, czyli PTSD (ang. post-traumatic stress disorder). Niewiele lepsze jest położenie Tatarów Krymskich, którzy padają ofiarą czystek etnicznych – jednostki, które przez rosyjskiej służby uznawane są za szczególnie niebezpieczne i niepokorne, są po cichu likwidowane (dla rodzin pozostaje jedynie informacja, że ofiara jest zaginiona, w wielu przypadkach ciała wydawane są dopiero po miesiącach czy latach); pozostali szantażem przymuszani są do wstąpienia do rosyjskiej armii (w momencie odmowy zawisa nad nimi groźba więzienia za mniej lub bardziej wydumane przewiny). Generalnie Krym jest silnie rusyfikowany, co jest o tyle łatwiejsze, że jeszcze przed aneksją mieszka tu wielu Rosjan.
Szare pszczoły są jeszcze jedną książką ukazującą jak straszliwym żywiołem jest wojna, która jawi się jako okres, gdy króluje entropia, karmiąca się niszczeniem, okaleczeniem i deformowaniem bliskiej nam rzeczywistości – to, co dobrze znane nagle staje się obce, nieprzyjazne, nieżyczliwe; zaś wartości, opierające się na empatii i szacunku dla bliźniego, jakim hołdowaliśmy okazują się nieaktualne, przestarzałe, nieadekwatne. Kolory blakną, giną i wszystko przyjmuje różne odcienie szarości, na tle której krwawa czerwień jest jeszcze intensywniejsza.
---------------------------
[1] Andriej Kurkow, Szare pszczoły, przeł. Magdalena Hornung, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Kraków 2023, s. 337
[2] Tamże, s. 7
[3] Tamże, s. 27
[4] Tamże, s. 36
[5] Tamże, s. 66
[6] Tamże, s. 66
[7] Tamże, s. 158
[8] Tamże, s. 132
[9] Tamże, s. 89
[10] Tamże, s. 82
Słuchałam fragmentów tej powieści w PR2, bardzo ciekawie się zapowiada. Wojna opisywana z perspektywy wsi na pewno daje literatowi sporo możliwości.
OdpowiedzUsuńKsiążka porusza b. ciekawą tematykę, styl jest niezły, sama fabuła też ciekawa, więc wg mnie warto po lekturę sięgnąć. A co do wsi u Kurkowa, to niestety, ale z racji wojny, wieś jest w ogromnej mierze martwa - jedyną oznaką życia są pszczoły, które hoduje główny bohater.
Usuń