Sen Brunona
Iris Murdoch
Tytuł oryginału: Bruno's Dream
Tłumaczenie: Tomasz Lem
Wydawnictwo: Literackie
Seria: Proza pod Globusem
Liczba stron: 318
Format: papier
Jakże nieprzeniknione potrafi być życie w swych skrajnościach. Lecz czy tej zagadkowości ubywa, kiedy człowiek powraca od skrajności do środka? Być może gdyby Bóg istniał, patrzyłby na stworzone przez siebie istoty z równym zdumieniem i też zadawałby sobie pytanie: co czują? [1]. Próbą przebicia się przez te warstwy tajemnicy otaczającej każdy ludzki byt jest niewątpliwie literatura, która stara się ukazać pracę myślową i uczuciową człowieczej maszynerii. Autorzy i autorki nierzadko dokonują wiwisekcji wykreowanych przez siebie postaci, dogłębnie analizując procesy prowadzące do podjęcia danych decyzji oraz reakcje zachodzące w odpowiedzi na konsekwencje dokonanych wyborów. Specjalistką w tego typu prozie jest Iris Murdoch, anglo-irlandzka pisarka i filozofka, autorka powieści Sen Brunona.
Akcja utworu osnuta jest wokół osoby Brunona. To leciwy starzec, który praktycznie przestaje opuszczać swoje łoże – z racji postępującej choroby, aktywność fizyczna zawężona zostaje do krótkich wizyt w toalecie. Świadomość rychłej śmierci sprawia, iż Brunon pragnie pogodzić się z synem Milesem, z którym przed laty zerwał kontakty, nie będąc w stanie zaakceptować faktu, że wybranką serca Milesa została Hinduska. Brunon prosi opiekującego się nim zięcia Danby’ego o zorganizowanie spotkania z Milesem. Syn, mimo oporów, za namową szwagra, zgadza się na widzenie z Brunonem, choć nie wierzy, by coś dobrego z tego wynikło – w pewnym sensie ma rację, w innym zaś nie, bowiem jego pojawienie się u ojca inicjuje ogrom zdarzeń o podłożu emocjonalnym, w które uwikłane zostaje pokaźne grono osób.
Sen Brunona to dzieło typowe dla dorobku Iris Murdoch. Autorka przybliża perypetie kilku oryginalnych postaci, których charaktery składają się na barwną galerię. Owi osobnicy i osobniczki, którym nie brakuje pokładów przywar, wad, słabostek, ale i szlachetności, dobroci czy empatii, wchodzą ze sobą w najróżniejsze interakcje, co wywołuje tarcia i zgrzyty, jak i wzruszenia czy zauroczenia. Uczuciem, któremu poświęcono najwięcej uwagi pozostaje miłość, która przyjmuje różnorodne zabarwienia, począwszy od płomienia, który nagle bucha potężnym żarem, poprzez cierpliwie i skrycie pielęgnowane uwielbienie, skończywszy na sympatii przybierającej formę przywiązania, chęci opieki i pielęgnacji. Murdoch przypomina nam, na jak wiele sposobów można wyrażać miłość, do jakich stanów potrafi ona doprowadzać, jak mocno może zaślepiać i ograniczać, jak silnie może nas motywować i wzmacniać.
Dopełnieniem stronic poświęconych Erosowi, są ustępy traktujące o Tanatosie. Pustka, brak, nieobecność w ogromnej mierze kształtują codzienność kilku bohaterów, którzy są wdowcami – oprócz Brunona, żonę pochował Miles oraz Danby (małżonka tego ostatniego, była zarazem córką Brunona oraz siostrą Milesa). Niedobór żeńskiego pierwiastka we wszystkich przypadkach jest na tyle okazały, że każdy z mężczyzn na swój sposób usiłuje mu przeciwdziałać – czy to poprzez mniej lub bardziej przelotne romanse, czy poprzez powtórne małżeństwo. Murdoch ciekawie pokazuje tutaj, jak niełatwo jest budować nowy związek, kiedy zawisa na nim cień poprzedniego, brutalnie, nagle i przedwcześnie przerwanego – zupełne oswojenie się ze stratą może nigdy nie nastąpić, stąd relacja może de facto składać się z trzech osób, przy czym jedna istnieje wyłącznie jako wspomnienie (bywa, że w wyidealizowanej formie, co w kiepskim położeniu stawia porównywaną osobę żywą). Co oczywista, Tanatos przywołany zostaje także z uwagi na terminalny stan Brunona – pod tym kątem Sen Brunona to opowieść o trwaniu w zawieszeniu pomiędzy życiem, a śmiercią. Ogniki życia nieubłaganie gasną, zniedołężniałe ciało staje się skorupą czy wręcz więzieniem, lista aktywności, na jakie nie można już sobie pozwolić nieustannie się wydłuża, a mimo to dezintegracja nadal nie osiąga ostatecznego tryumfu. Ten szczególny okres przejściowy dla wielu stanowi katalizator do rozmyślań nad własnym, zmierzającym ku finiszowi, żywotem. Z perspektywy czasu, niejedno zdarzenie czy działanie, nabiera większej wyrazistości, co na ogół skutkuje bardziej krytycznym podejściem (Wszystkie wysiłki podejmowane w przeszłości wydawały się teraz tylko próżnością, skoro nie służyły żadnemu celowi [2]). Nie brak również rozważań czym właściwie jest zgon – czy to moment, kiedy zamierają nasze funkcje życiowe, czy też może chwila, kiedy zanika o nas wszelka pamięć? (Jest tylko sen, wraz ze swą swoistą istnością, a kiedy nadchodzi koniec, trwamy już tylko w snach innych – stajemy się cieniem w cieniu, który blaknie i gaśnie [3]).
Co ważne, Sen Brunona, to również ukazanie tego, jaką trwogę, niechęć czy obrzydzenie, wzbudza ktoś na krawędzi bliskiej śmierci (Ciężko chory starzec w lichym pokoju przy Stadium Street był czymś zupełnie innym, nad czym należało się zastanowić, czymś wymagającym i przerażającym [4]). Terminalnie chory nierzadko zostaje uprzedmiotowiony, bowiem zniedołężnienie czy pogarszająca się fizyczna aparycja stają się pretekstem do odebrania mu ludzkich przymiotów – cierpiący staje się bestią, która w najlepszym wypadku może oczekiwać litości, lecz nie wyrozumiałości czy przyjaźni (Nie pojmuję, jak Danby sobie z tym radzi. Traktuje jak osobę – to, co osobą już nie jest [5]). Wizja takiego zniewolenia, zdegradowania, i poniekąd ubezwłasnowolnienia to jeszcze jedna potencjalna składowa, budująca lęk przed długotrwałą chorobą, prowadzącą do opuszczenia ziemskiego padołu: Nie ma takiego drugiego strachu. Jest na wskroś przeszywający. Staje się niemal czymś bezosobowym. Filozofowie mówią, że jesteśmy właścicielami naszej śmierci. Nie sądzę, aby tak było. Śmierć zaprzecza własności i byciu sobą. Gdyby tylko człowiek wiedział o tym od samego początku... [6].
Mimo kostuchy, która co rusz wychyla się zza rogu, Sen Brunona nie jest książką mroczną czy też smutną. Iris Murdoch stawia na sprawdzoną i doprowadzoną do perfekcji konwencję romantycznej komedii, w której mnóstwo jest uczuciowych pomyłek i zwrotów akcji. Bohaterowie są afektowani, lubują się w wyolbrzymianiu swoich emocjonalnych stanów, co rusz plątają się w miłosnym uniesieniu (Będzie kochać Danby'ego i nikomu nie stanie się krzywda. Kiedy sobie to postanowiła, poczuła, że jej serce wypełnia głęboka potrzeba miłości, i głęboko westchnęła [7]; Odkrył coś nowego i strasznego, z czym będzie odtąd musiał jakoś żyć, wielką zmorę, burzącą jego wewnętrzny spokój. Coś w samym sercu jego świata, dotychczas uśpione, zostało rozbudzone. (...) Miles kochał (...) [8]; Kiedy teraz wspominała tę scenę, wszystko wydawało się niegodziwe, straszne, pogmatwane [9]). Ów galimatias (w kulminacyjnym punkcie potęguje go przyrodnicza anomalia), połączenie Erosa i Tanatosa, powoduje, iż Sen Brunona to pełnoprawna tragifarsa, która w dodatku kojarzy się z teatralną sztuką – Murdoch, podobnie jak w pozostałych swoich dziełach, rozsiewa na kartach książki liczne odniesienia, za sprawą których utwór przypomina nam, że życie to w ogromnej mierze wielka scena, na której gramy przypisane nam role, często uciekając się do przywdziewania stosownych masek (Miał zamiar grać i wyobrażał sobie, że odegra swoją starą rolę, tyle że w uprzejmiejszej, bardziej abstrakcyjnej wersji [10]; Obserwował Danby'ego, który w teatralnym geście wyrzucił dłonie (...) [11]; Pomimo to perspektywa pojedynku jawiła mu się teraz jako przerażająca próba, coś nieprzewidywalnego i gwałtownego, happening, w którym trzeba będzie improwizować na bieżąco [12]; Zagrajcie tę swoją rolę do końca [13]). Niekiedy jesteśmy jedynie aktorami, czasem udaje nam się pobyć reżyserem, ale za każdym razem finał jest taki sam – w ostatecznym rozrachunku to entropia bierze nad nami górę, uzmysławiając, że jesteśmy istotami biologicznymi, a więc śmiertelnymi.
W rezultacie Sen Brunona to jeszcze jedna powieść w dorobku Iris Murdoch, która koncentruje się na niezwykłości człowieczego bytu. Korzystając z typowych dla siebie elementów, orbitujących wokół miłości i śmierci, Murdoch wplata w swoją prozę dygresje poświęcone zagadnieniu Boga w społeczeństwie, które Boga postanowiło zabić; celowości ludzkiego istnienia; sednu bycia dobrym czy uczciwym.
---------------------------
[1] Iris Murdoch, Sen Brunona, przeł. Tomasz Lem, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002, s. 309
[2] Tamże, s. 14
[3] Tamże, s. 14
[3] Tamże, s. 14
[4] Tamże, s. 160
[5] Tamże, s. 142
[6] Tamże, s. 144
[7] Tamże, s. 141
[8] Tamże, s. 164
[9] Tamże, s. 171
[10] Tamże, s. 120
[11] Tamże, s. 156
[12] Tamże, s. 249
[13] Tamże, s. 254
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)