Obudź się, Rosjo!
Żanna Niemcowa
Tytuł oryginału: Ich will Russland wachrutteln
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 192
Format: papier
Rozpoczęta 24 lutego 2022 roku pełnoskalowa rosyjska inwazja na Ukrainę dla wielu zachodnich geopolitycznych ekspertów i komentatorów była przykrą niespodzianką, bowiem w ich mniemaniu Władimir Putin zbytnio cenił sobie relacje z państwami europejskimi i USA, by ryzykować ich zerwanie poprzez jawne zaatakowanie kraju, na wschodzie którego rosyjskie wojska, pod przykrywką sił separatystycznych, obecne były już od 2014 roku. Niewypowiedziany konflikt ograniczający się do Donbasu (region Donieckiego Zagłębia Węglowego), według słów analityków, a wbrew postępowaniu Kremla, nie miał prawa eskalować, co okazało się jedynie myśleniem życzeniowym. Rosyjskie elity raz jeszcze udowodniły, że ich procesy decyzyjne biegną zupełnie odmiennymi torami niż zachodnie przewidywania – ale czy te działania faktycznie były takie zaskakujące? Czytając książki rosyjskich dysydentów trudno oprzeć się wrażeniu, że Zachód, dla własnej wygody, lecz i z racji rosyjskich wpływów, pozostawał głuchy i bierny na oczywiste fakty. Jeszcze jednym kamykiem, dorzuconym do ogródka zachodniej ignorancji jest wydana w 2016 roku książka Obudź się, Rosjo!, autorstwa Żanny Niemcowej (ur. 1984), rosyjskiej dziennikarki i aktywistki społecznej, prywatnie córki Borisa Niemcowa (1959 – 2015), rosyjskiego polityka, obrońcy praw człowieka i opozycjonisty, zamordowanego w 2015 roku przez reżim Putina (oficjalnie przez grupę Czeczenów dowodzonych przez Zaura Dadajewa, byłego oficera batalionu Siewier wojsk wewnętrznych MSW Rosji).
Inspiracją do powstania dzieła była, wspomniana już, przedwczesna śmierć Borisa Niemcowa, ważnej figury opozycyjnej na politycznej szachownicy Rosji. Pochodzący z czarnomorskiego Soczi Niemcow był z wykształcenia fizykiem atomowym. Karierę naukową w Gorkowskim Naukowo-Badawczym Instytucie Radiofizyki zawiesił jednak w burzliwych latach 90-tych, kiedy to upadł ZSRR, a rodziła się Rosja. Okres gwałtownej transformacji Niemcow przywitał jako gubernator prowincji Niżny Nowogród (w 1991 został nominowany na stanowisko przez prezydenta Borysa Jelcyna, w 1995 ponownie objął stanowisko, tym razem z woli wyborców). W roku 1997 Niemcow, na osobistą prośbę zafascynowanego nim Jelcyna, przeniósł się do Moskwy, by piastować urząd wicepremiera w rządach Wiktora Czernomyrdina i Siergieja Kirijenki. Niemcow został namaszczony przez Jelcyna na swojego następcę, ale połączenie głębokiego kryzysu finansowego w 1998 roku i medialnej nagonki kontrolowanych przez oligarchów mediów na osobę Niemcowa (wpływowym rosyjskim biznesmenom nie w smak była wzmożona walka z korupcją) poskutkowało marginalizacją Niemcowa. Od roku 2000, kiedy to władzę w kraju objął Władimir Putin, Niemcow skoncentrował się na działalności opozycyjnej, krytycznie odnosząc się do postępowania nowego prezydenta, który sukcesywnie zwiększał swoje uprawnienia i jednocześnie eliminował kolejnych politycznych oponentów. Niemcow, wielokrotnie protestujący przeciwko wynikom wyborów (prezydenckich i do Dumy), sprzeciwiający się aneksji Krymu i popierający ukraiński Majdan, uznawany za uosobienie prodemokratycznej, rosyjskiej opozycji, zaczął jawić się jako rywal na tyle znaczący i groźny, że i on dołączył do szerokiego grona ofiar putinowskiego reżimu. Tragiczna śmierć Niemcowa, stała się dla jego najstarszej córki Żanny inspiracją do napisania książki, w której przybliżono sylwetkę Borisa Niemcowa, zarówno od strony jego politycznej aktywności (jako decydenta, a następnie dysydenta), jak i od strony prywatnej, jako ojca.
Dzieło Żanny Niemcowej, choć krótkie, bowiem polskie wydanie liczy sobie niespełna 200 stron, porusza szerokie spektrum zagadnień, których punktem centralnym pozostaje postać Borisa Niemcowa. Autorka w kilku krótkich rozdziałach przytacza najważniejsze wydarzenia z życiorysu swojego rodziciela, akcentując jego społeczne zaangażowanie, otwartość na sprawy zwykłych ludzi oraz silne poczucie sprawiedliwości. Czytając te fragmenty utworu nietrudno o wrażenie, że mamy do czynienia z córką nieco ślepo zapatrzoną w portret własnego ojca, który jawi się jako rycerz bez skazy, usilnie walczący o ład i praworządność. Jego jedyną wadą, udowadniającą jednakże, że mamy do czynienia z człowiekiem, a nie posągowym herosem, jest słabość do płci pięknej, co obfituje licznymi romansami oraz kilkoma, nieślubnymi dziećmi (Żanna największe pretensje zdaje się żywić o to, że ojciec zataił przed nią fakt istnienia przyrodniego rodzeństwa – burzy to jej wcześniejsze przeświadczenie, że wraz z rodzicielem darzą się wzajemnym, bezgranicznym zaufaniem).
Znacznie ciekawszym aspektem lektury są refleksje Niemcowej dotyczące ojczyzny, szczególnie jeśli, tak jak ma to miejsce w przypadku autora tekstu, książkę czyta się 8 lat od momentu jej ukazania się, 8 lat, w przeciągu których w Rosji zaszedł ogrom zmian, popychających kraj w ramiona totalitarnego reżimu. Interesujące są przemyślenia dotyczące wolności słowa czy medialnego pluralizmu w Rosji, bowiem uświadamiają nam, że proces indoktrynacji rosyjskiego społeczeństwa to wieloletnia operacja, której ukoronowaniem było niemal całkowite odcięcie Rosjan od zachodnich źródeł informacji tuż po inwazji Rosji na Ukrainę. Już w roku 2015 kremlowska elita, za sprawą licznych pomagierów, niemal ręcznie steruje treściami telewizyjnymi, ograniczając je do tępej, ale nieustannie sączonej propagandy, wylewającej się niemal zewsząd (Jeszcze dzień wcześniej rozkaz z góry brzmiał: żegnać Niemcowa jak szanowanego polityka. Potem jednak przyszło nowe polecenie: poniżyć go, upokorzyć i sięgnąć przy tym po wszystkie możliwe środki [1]) – ostoją jako takiej niezależności pozostają internet (Z powodu cenzury media społecznościowe to właściwie jedyny środek przekazu, dzięki któremu mógł swobodnie, bez ingerencji cenzora, komunikować się z mieszkańcami Rosji [2]) oraz nieliczne portale czy stacje radiowe (Ojciec był w radiostacji Echo Moskwy, ostatniej, która jeszcze odważa się na słowa krytyki [3]). Niemcowa sygnalizuje także, jak trudno pracuje się w niezależnych mediach ludziom przyzwoitym, uczciwym, którzy pragną informować o tym, co się faktycznie dzieje w kraju i na świecie – jakiekolwiek niepochlebne uwagi wypowiadane pod adresem prezydenta Putina, negatywne odnoszenie się do aneksji Krymu czy twierdzenie, że w donbaski „separatyzm” zaangażowane są siły Federacji Rosyjskiej, grozi spotkaniem z przełożonymi, tłumaczącymi, jak niewłaściwie jest takie przedstawianie rzeczywistości, a jeśli to nie pomaga, to utratą pracy. Dziennikarze są zastraszani, grozi się im, a ci najbardziej niepokorni padają ofiarą fizycznych ataków bliżej niezidentyfikowanych bandytów. Skutkuje to tym, że Rosję opuszczają jednostki najbardziej wartościowe, które w obliczu coraz większej podłości, nie potrafią zachować milczenia – taka sytuacja nie dotyczy wyłącznie reporterów, ale wszelakiej maści aktywistów prodemokratycznych, działaczy na rzecz praw człowieka, szeroko rozumianych opozycjonistów, czy intelektualistów. Tak szeroki odpływ nie jest spowodowany jedynie utrudnianiem życia pojedynczym osobom – putinowska Rosja to kraj zniechęcający do funkcjonowania całe instytucje, które nie chcą działać zgodnie z wytycznymi Kremla: W styczniu 2012 roku weszła w życie „ustawa o obcych agentach”. Opiera się na założeniach z czasów Stalina. Według tej logiki wszystkie organizacje, które są finansowane z zagranicy, muszą się rejestrować, jeśli – jak napisano w ustawie – prowadzą działalność polityczną. A zagraniczne finansowanie to z kolei ważny zastrzyk gotówki dla wszystkich organizacji, które nie współpracują ściśle z Kremlem. Przy czym o rozmiarze działalności politycznej decyduje Ministerstwo Sprawiedliwości, a od jego wyroku nie można się odwołać do żadnego sądu [4].
Pokłosiem tego skutecznego tamowania najmniejszych przejawów niepokorności, tego stopniowego usuwania najgłośniej mówiących o narastaniu tendencji autorytarnych w Rosji, jest intelektualna stagnacja, w jaką popadają coraz większe zastępy rosyjskiego społeczeństwa. Z jednej strony ów naród, dzięki globalnej sieci, ma dostęp do informacji, z drugiej zaś, na krajowym podwórku jest tak wielu komentatorów (propagandystów), objaśniających i tłumaczących zachodzące zdarzenia zgodnie z logiką Kremla, że zdolność samodzielnego myślenia zostaje wyciszona, zakrzyczana bądź w ogóle usunięta – wygodniej oraz bezpieczniej jest pokornie słuchać, a wszelkie uwagi zachować dla siebie, by nie narazić się na niczyj gniew. Lepiej jest milczeć, godząc się tym samym na odebranie wolności słowa: Dawne mity sowieckiej propagandy siedzą jeszcze, niestety, głęboko w głowach. Co gorsza, są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Także wolność jako taka nie stanowi dla Rosjan wartości samej w sobie. Weźmy wolność słowa: komu ona potrzebna, kto chciałby z niej korzystać? Dziennikarze i fachowcy, którzy chcieliby się dzielić swoim zdaniem z innymi – dla reszty społeczeństwa wolność słowa to abstrakcja. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że wolności obywatelskie przynoszą wymierne korzyści [5]. Ogłupione i nafaszerowane propagandą społeczeństwo jest niczym chorągiewka – nie posiada własnego zdania i cierpliwie czeka, by powiedziano mu, co ma sądzić o danej sprawie: (…) większość Rosjan nie ma jasno określonych przekonań politycznych i w gruncie rzeczy nie rozumie, co się tak naprawdę dzieje [6]. Jak dewastujące jest to otumanienie Rosjan najlepiej widać, po tym, że w 2024 roku, 3 lata po rozpoczęciu Specjalnej Operacji Wojskowej, która pochłonęła życie ogromnej liczby Rosjan (oficjalna liczba nie jest znana, ale ostrożne szacunki, na czerwiec 2024 roku, mówią o kilkuset tysiącach zabitych i rannych), nadal większość Rosjan popiera agresję na Ukrainę (badanie wg serwisu Statista mówi, że specoperację zdecydowanie popiera 45%, a raczej popiera 31% ankietowanych).
Skutki tego odmóżdżenia dobrze tłumaczą, dlaczego sankcje nałożone i wciąż nakładane na Rosję w związku z otwartą agresją na Ukrainę wydają się nie spełniać swojej roli – pozornie ekonomiczne obostrzenia nie wywierają większej szkody rosyjskiej gospodarce, choć jeśli przyjrzeć się tej materii nieco bliżej, okazuje się, że poziom egzystencji przeciętnego Rosjanina drastycznie spada, zaś państwo rosyjskie wręcz wasalnie uzależnia się od Chińskiej Republiki Ludowej. I mimo iż coraz większa część ludności pogrąża się w ubóstwie, to jednak wciąż mamy do czynienia z bierną akceptacją takiego stanu rzeczy, bowiem, jak przekonuje Rosjan propaganda, winę za ten stan rzeczy ponosi USA, NATO, kraje europejskie, słowem wszyscy, tylko nie Federacja Rosyjska, która wywołała największy na kontynencie europejskim konflikt od chwili zakończenia II wojny światowej, a teraz ponosi tego jak najbardziej zasłużone konsekwencje.
Reasumując, Obudź się, Rosjo!, mimo iż jest utworem krótkim, a zarazem o niezbyt dobrze dobranej strukturze, to pozostaje frapującą lekturą, która mimo upływu lat wcale się nie zestarzała. Ba, czytanie o działalności Niemcowa i jego podejściu do Putina oraz o ówczesnych, rosyjskich realiach i zestawienie ich tego wszystkiego z kaskadą zdarzeń, do jakich dochodzi po napaści na Ukrainę, pozwala choćby w pewnym stopniu pojąć jak okropnym, opresyjnym, bezwzględnym dla własnych obywateli tworem jest putinowska Rosja, Rosja, którą jeszcze w 2015 czy 2016 roku, mimo aneksji Krymu, mimo oczywistej działalności na Donbasie, mimo wcześniejszej napaści na Gruzję i okupacji części jej terytorium, zachodni politycy nadal mieli nadzieję obłaskawić, udobruchać, naiwnie (przy wtórze wielu ekspertów od geopolityki) wierząc, że ekonomiczne więzy powstrzymają Putina przed eskalacją rosyjsko-ukraińskiego konfliktu.
[1] Żanna Niemcowa, Obudź się, Rosjo!, przeł. Ewa Spirydowicz, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2016, s. 21
[2] Tamże, s. 9
[3] Tamże, s. 13
[4] Tamże, s. 33
[5] Tamże, s. 37
[6] Tamże, s. 48
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)