Ważnym
motywem, który przewija się w zbiorze Na
spotkanie człowieka jest religia. Gości ona na stronie większości
opowiadań, a styl, w jakim jest ona prezentowana, wyraźnie zdradza jak odnosi
się do niej James Baldwin. W otwierającym zbiór dziele zatytułowanym Roy, czytelnik przekonuje się, że dla
osobników wierzących, grzeszna przeszłość danego człowieka stanowi znakomity
pretekst do pomiatania nim, do wywyższania się ponad jego osobę, do tego, by
dać odczuć mu pogardę na każdym kroku. Baldwin zdaje się wołać, tak jak zwykł
to czynić kiedy na rogach ulic Harlemu, że każde przekonanie o posiadaniu racji
czy monopolu na prawdę, tą jedyną, niepodważalną, etc., które jednocześnie
rodzi poczucie wyższości jest złe oraz błędne. Nie powinniśmy oceniać człowieka
tylko na podstawie wyznania, bądź jego braku, tak samo jak nie należy
segregować ludzi na tych gorszych i lepszych wyłącznie w oparciu o barwę skóry.
A pozostając jeszcze przy osądzaniu bliźniego, Roy ciekawie przedstawia jak różne jest postrzeganie tej samej
osoby w zależności od sytuacyjnego kontekstu – bohater, notabene czarnoskóry kaznodzieja, patrząc na swojego pasierba
traktuje małżonkę jako puszczalską zdzirę, wobec której na dnie serca pulsuje
zimna, bezosobowa nienawiść. Spoglądając natomiast na rodzoną córkę, w tej
samej kobiecie zaczyna dostrzegać matkę swoich dzieci, towarzyszkę daną przez
Boga, z którą należy iść przez życie ramię w ramię, na dobre i na złe. Akcja
kolejnego religijnego utworu, Wycieczki, zdaje się rozgrywać w tej
samej rzeczywistości co Roy. Tym
razem czytelnik otrzymuje okazję, by jeszcze lepiej przyjrzeć się społeczności
czarnoskórych członków Kościoła Baptystów. Można odnieść wrażenie, że ta
pozycja to z ekstrakt refleksji, która odciągnęła Baldwina od wiary. Religia
jawi się tutaj jako pocieszenie, ukojenie, a więc owo sławetne opium dla mas, które chociaż przez
chwilę pozwala zapomnieć o trudnej sytuacji, beznadziejnej, bo niemal zupełnie
pozbawionej perspektyw egzystencji. Boskie nakazy uczą jak godzić się z tego
typu bytem, jak traktować go jako krzyż, który przypada w udziale każdej żywej
istocie. Tym samym religia stanowi podstawę akceptacji stanu rzeczy, zgodnie z
którym Murzyn jest ciemiężony, a Biały – ciemiężycielem. Bóg jest najwyższym
dobrem, ucieczką, schronieniem, obietnicą lepszego, natomiast biały człowiek
pełni rolę Jego przeciwieństwa – jako diabeł skupia w sobie wszelkie negatywne
cechy, będąc uosobieniem zła. Ale tak długo jak istnieje Bóg, musi istnieć
także szatan, którego władza na ziemi osiągnie swój kres dopiero, gdy nastanie
koniec świata. Echa religii można dosłyszeć także w utworze Dziś rano, dziś wieczór, tak prędko –
ojciec głównego bohatera, podobnie jak w przypadku Roy’a oraz Wycieczki jest
ubogim kaznodzieją, który ze wszystkich sił zbliżał się do Boga, zapomniawszy
jednocześnie, że zgodnie z nauczaniem Ewangelii, Jezus mieszkał w każdym
człowieku.
Zawarte w
omawianym zbiorze teksty, które zawierają wzmianki o religii z reguły posiadają
bohatera napiętnowanego poczuciem wstydu, trapionego niepewnością. Młodzi
ludzie występujący w Roy’u oraz Wycieczce, którzy nie podzielają
fanatycznej wiary swojego ojca, z jednej strony posiadają świadomość faktu, że są
osobnikami bardziej wyrafinowanymi oraz niezależnymi (w sensie samostanowienia
granic własnej egzystencji) niż ich rodzice – zdani są wyłącznie na łaskę i
niełaskę Bożej miłości i gniewu – ale jednocześnie męczy ich kompleks
niższości, jako, że nie potrafią zrozumieć na czym polega oświecenie,
nawrócenie, doznawane przez pokorne sługi Pana. Ponadto tajemnice (często
mające naturę stricte cielesną,
charakterystyczną dla dojrzewających chłopców, odkrywających własną
seksualność) skrywane w głębi serca, zgodnie z wpojonym nauczaniem, traktowane
są niczym smród w nozdrzach Boga. Rozdarcie bohaterów w kwestii wiary wynika z
faktu, że od początku życia nauczani są, że plugawa cielesność, podobnie
zresztą jak nikczemność serca, używki, czyli wszelakiej maści grzech to
przeszkoda ponad którą należy się wznieść, by wyjść na spotkanie Oblubieńca i
dostać się tam, gdzie łzy będą otarte, śmierć nie ma władzy, zło nie trapi, a
dusza znajduje ukojenie. Jak jednak przyjąć za pewnik istnienie dobrego i
miłosiernego Boga, skoro ten dopuszcza do tego, by jego umiłowane dzieci aż tak
bardzo cierpiały?
Kolejnym
fundamentalnym tematem, na którym oparte są opowiadania pochodzące ze zbioru Na spotkanie człowieka jest relacja
łącząca ojca z synem, ewentualnie z pasierbem. W zdecydowanej większości
utworów rodziciel jest człowiekiem groźnym – jest wielki, silny, nie waha się
stosować argumentów fizycznych. To typowy samiec alfa o ogromnej sylwetce, z
którego emanuje stuprocentowa męskość. Zarówno w dzieciach jak i w żonie
wzbudza strach, lęk, przerażenie. Z tego względu symbolizuje on uciemiężenie,
zależność – żąda on bezwzględnego posłuszeństwa, które egzekwuje za pomocą
przemocy. Sylwetka surowego satrapy bądź jego wspomnienie pojawiają się w Roy’u, Wycieczce oraz Na spotkanie
człowieka. W utworach Wychodząc z
pustyni oraz Dziś rano, dziś wieczór,
tak prędko miga obraz ojca z przeszłości, jako osobnika skrytego,
niezdarnego i nieporadnego w okazywaniu uczuć swoim dzieciom. Co interesujące w
opowiadaniu Dziś rano, dziś wieczór, tak
prędko, podobnie jak w Przyjaciołach,
autor prezentuje także inne oblicze rodzica – kochającego taty, który z
czułością troszczy się o swoją pociechę. Ale autor wydaje się przekonywać, że
nawet parasol ochronny spleciony z silnych rodzicielskich uczuć nie jest w
stanie obronić młodego człowieka przez okrucieństwem otaczającego świata.
Charakterystycznym
elementem prozy Baldwina, którego nie mogło zabraknąć także w zbiorze Na spotkanie z człowiekiem, są
czarno-białe kontakty. W Poprzednim
wcieleniu autor odmalował portret przyjaźni czarnoskórego mężczyzny oraz
białej kobiety. Z kolei Wychodząc z
pustyni opowiada o związku Murzynki z białoskórym artystą. Obie relacje są
bardzo burzliwe oraz trudne do podtrzymania. Zdają się one istnieć jakby na
przekór zewnętrznemu światu, który ostro piętnuje tego typu związki. Każda z
osób zaangażowanych w uczucie naraża się na ostracyzm ze strony własnej
społeczności – próbom wykluczenia można się przeciwstawiać, ale wiąże się to z ogromnym
nakładem sił. Murzyn przebywający w restauracji w towarzystwie białej damy
natychmiast wzbudza czujność personelu oraz gości – otoczenie czeka na
najmniejszy gest, który posłuży za pretekst do tego, by bronić czci kobiety.
Nerwy muszą cały czas być trzymane na wodzy, by nie dać się sprowokować, by nie
zostać publicznie pobitym i upokorzonym. Czarna dziewczyna żyjąca w związku z
białoskórym nieustannie walczy z myślami, czy aby nie jest traktowana wyłącznie
jako finansowe źródło oraz obiekt zaspokajania seksualnych potrzeb. Dusi się w
ciasnej przestrzeni wątpliwości, które zżerają ją niczym sępy padlinę. Ciążące
brzemię czarnej skóry napędza niepewność jutra, podsyca oczekiwanie katastrofy,
czyli rozstania i porzucenia. W każdym przypadku miłość, czy też przyjaźń, z
racji faktu, że jest zatruwana przez wyziewy rasowych uprzedzeń, jest trudna
oraz wymaga ogromnego poświęcenia.
W prozie
Baldwina, serwowanej w zbiorze Na
spotkanie człowieka, czytelnik odnajdzie także okruchy biografii autora w
postaci panoramy życia artystycznej bohemy, którą można podziwiać w Bluesach Sonny’ego, Wychodząc z pustyni oraz Dziś
rano, dziś wieczór, tak prędko. Pióro Baldwina świetnie uzmysławia jak
cienka jest granica pomiędzy sukcesem a porażką, jak długa jest droga na szczyt
sławy oraz popularności, jak łatwo w trakcie tej wędrówki pobłądzić. W
interesujący sposób przedstawiono także swoisty dualizm człowieka-artysty,
który zupełnie inaczej postrzegany jest przez rodzinę, oddanych fanów oraz
kompanów po fachu. W zależności od tego przez jaki pryzmat patrzymy (przeszłości,
talentu, zachowania), naszym oczom ukazuje się diametralnie inna postać.
Chociaż wydaje się, że Baldwin przede wszystkim przypomina, żeby za każdym
razem starać się dojrzeć przede wszystkim człowieka.
Najmocniejszy
akcent zbioru stanowi ostatnie opowiadanie, prezentujące z nagą brutalnością przebieg jednego z wielu samosądów, których często dopuszczały się białe społeczności na czarnych
zbrodniarzach, ośmielających się nastawać na cześć białoskórych dam. Narrator
próbuje zrozumieć psychikę oprawcy, odczuwającego zaciekłą nienawiść wobec kolorowych,
której głównym źródłem jest podświadome poczucie winy. Autor wybornie prezentuje jak
tragiczne w skutkach mogę być próby zagłuszenia tego odczucia, do jak głębokiej
dehumanizacji one prowadzą.
Reasumując,
przypadkowo wypożyczony, stosunkowo krótki zbiór opowiadań Na spotkanie człowieka okazał się zaskakująco treściwy oraz
interesujący. O sile książki jako całości decyduje przede wszystkim ogromny
ładunek emocji, silna polaryzacja skrajnych uczuć, która sprawia, że obok
lektury ciężko przejść obojętnie. Na bazie ośmiu opowiadań zarysowuje się
ciekawa sylwetka Baldwina-pisarza oraz Baldwina-człowieka. Książka opowiada o
całej gamie interesujących kwestii. Każe zastanowić się na temat dorastania w
pośpiechu, związanego z biciem głową w niski pułap swoich aktualnych możliwości,
stwarzanych przez środowisko, w którym się dojrzewa. Zmusza do refleksji na
temat własnej natury oraz skłania do opuszczenia orbity egoizmu i wyjścia na
spotkanie człowieka, ale również – a może przede wszystkim – na spotkanie
człowieka śmierdzącego, zmęczonego, płaczącego, rozdygotanego, pełzającego w
największych brudach świata.
Wasz Ambrose
P.S. Miło mi poinformować, że powyższy tekst został uznany za jedną z dwóch najlepszych recenzji września na łamach serwisu BiblioNETka.pl:
Nie znam twórczości Jamesa Baldwina, ale po Twojej recenzji poczułam ogromną chęć, aby ją poznać. Może skłoni mnie do podobnych refleksji...
OdpowiedzUsuńJa z Baldwinem zetknąłem się po raz pierwszy za sprawą powieści "Inny kraj" i od razu poczułem do niego ogromną sympatię. W swojej prozie porusza bardzo interesujące tematy, ciekawie pisze zarówno o miłości jak i o rasizmie (nie zapominają także o istotnej kwestii rasizmu wtórnego). Polecam!
UsuńCóż za rozrzut tematyczny! :) Kilka ciekawych zagadnień, a każde z potencjałem. Na pierwszy rzut oka najbardziej zainteresowało mnie to, co nazwałeś czarno-białymi kontaktami, zwłaszcza ze względu na czas, w którym te teksty powstały.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
Faktycznie, lista poruszanych tematów jest dość długa, ale również bardzo interesująca. "Czarno-białe" kontakty w sposób znakomity zostały ukazane we wspomnianej powieści "Inny kraj", w opowiadaniach pojawiają się zaledwie zalążki :)
UsuńDzięki i wzajemnie rzecz jasna :)
Już sama biografia autora prosi o uwagę czytelnika, a ten zbiór tylko potwierdza, że Baldwin jako pisarz miał wiele do powiedzenia. ;)
OdpowiedzUsuńBiografię pozwoliłem sobie przytoczyć, jako, że jej okruchów, odblasków można doszukać się w twórczości. Ale zgadza się, człowiek, który tyle przeżył z pewnością miał wiele do opowiedzenia, a Baldwin czyni to w sposób wyborny. Polecam serdecznie tego autora :)
UsuńKurczę, zdałem sobie sprawę, że choć literatury amerykańskiej czytam całkiem sporo, to jak dotąd nie przeczytałem chyba nic autorstwa Afroamerykanina. Czas to zmienić i rozejrzeć się za lekturą pod tym kątem.
OdpowiedzUsuńO, przyznaję, że zaskoczyłeś mnie tym wyznaniem, bo faktycznie spotkałem już u Ciebie całkiem pokaźne grono amerykańskich autorów. Ja, oprócz wspomnianych Baldwina i Richarda Wrighta, mogę jeszcze polecić Ralpha Ellisona i jego Niewidzialnego człowieka.
UsuńZachęciłeś mnie do poznania prozy Baldwina. Intrygujący jest sam pisarz i historie, które zostały opisane w zbiorze.
OdpowiedzUsuńBardzo mi z tego powodu miło, z chęcią przeczytam Twoją recenzję poświęconą twórczego tego pisarza.
UsuńZ książek tego ciekawego autora czytałam tylko wydaną w serii KIK powieść pt. "Mój Giovanni", ale w niej Baldwin nie poruszył ani kwestii religijnych, ani rasowych, tylko w całości skoncentrował się na temacie homoseksualizmu. Książka wybornie napisana, interesująca, ale główny bohater nie wzbudza sympatii, bo jest kłamczuchem i tchórzem.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Mojego Giovanniego" pomyślałam, że muszę poszukać kolejnych książek Baldwina, i proszę - dzięki Twojej recenzji wiem już, za jaką pozycją się rozejrzeć :)
Ja pierwszy usłyszałem o tym pisarzu właśnie za sprawą "Mojego Giovanniego". Do biblioteki szedłem z zamiarem wypożyczenia tej pozycji, ale do dzisiaj nigdzie nie mogę jej spotkać. Zadowoliłem się więc innymi pozycjami Baldwina. Za pierwszym razem skusiłem się na "Inny kraj", a ostatnio natknąłem się na omawiany zbiór.
UsuńWiem, wyjdzie, że się powtarzam,ale naprawdę już historia życia autora mnie zaintrygowała do tego stopnia, że gdy zaczęłam czytać część poświęconą książce, dotarło do mnie: "a, no tak, jeszcze opowiadania". Rzecz jasna będę poszukiwać do mojej czarnej kolekcji staroci PIWu (:
OdpowiedzUsuńHa, biografia jest faktycznie bardzo zajmująca, ale staje się ona jeszcze ciekawsza, kiedy na fakty z życia autora spojrzy się przez pryzmat jego twórczości, poruszanych w niej wątków i motywów :)
UsuńJuż sobie zanotowałam na mojej karteczce z napisem "lista do antykwariatu", więc jeśli nawet nie od razu to kiedyś na pewno uda mi się ten zbiór przeczytać.
UsuńBaldwina już od jakiegoś czasu mam zakonotowanego, ale jakoś o opowiadaniach nie myślałem. A tu taka perełka. Ostatnie od razu mi się skojarzyło z Zabić drozda.
OdpowiedzUsuńPrzekornie tylko dorzucę, à propos recenzji, że literatura, która przetwarza nudną rzeczywistość w coś interesującego jest magiczna, ale znacznie bardziej doceniam tę odmianę, która ukazuje, że rzeczywistość nigdy nie jest nudna. Co najwyżej jej uczestnik.